Ostatnia krucjata. Ludwik IX Święty w Tunisie - ebook
Ostatnia krucjata. Ludwik IX Święty w Tunisie - ebook
Dwudziestego piątego sierpnia 1270 roku Ludwik IX Święty umiera w obozie armii krzyżowców w pobliżu starożytnej Kartaginy. Dwa miesiące wcześniej, na początku lipca, baronowie i rycerze, którzy wraz z królem Francji podjęli się udziału w wyprawie krzyżowej, wyruszyli z Aigues-Mortes i wylądowali w Tunisie. Poirytowani długim oczekiwaniem na króla Sycylii, wyczerpani trudami wyprawy i tunezyjskim upałem, zostali zdziesiątkowani przez chorobę, która zabrała również króla. W listopadzie, po kilku bitwach służących głównie zachowaniu pozorów, armia krzyżowców wyruszyła w drogę powrotną. Zniszczenie floty w sycylijskim porcie przez sztorm przekreśliło nadzieje na kontynuację wyprawy do Ziemi Świętej.
Jak to się stało, że siódma wyprawa krzyżowa – okupiona wielkim kosztem i poprzedzona licznymi przygotowaniami – okazała się kompletną porażką, a krzyżowcy pod wodzą Ludwika IX Świętego nie dotarli do Ziemi Świętej? Xavier Hélary analizuje wszystkie elementy, które przyczyniły się do katastrofy: decyzję o zorganizowaniu nowej krucjaty, przygotowania, strukturę armii krzyżowców, wybór Tunisu jako celu wyprawy, autorytarną postawę króla, lądowanie na tunezyjskim wybrzeżu, choroby dziesiątkujące armię, zniszczenie floty podczas sztormu na Morzu Śródziemnym, zaniechanie dalszej wyprawy do Ziemi Świętej. Śmierć Ludwika IX Świętego i zniszczenie sporej części floty krzyżowców skutecznie odwiodło Zachód od dalszych działań. Niemal dwa wieki ruchu krucjatowego dobiegły końca, a wraz z nimi zakończył się okres obecności łacinników na Bliskim Wschodzie.
Xavier Hélary (ur. 1976) – francuski historyk i mediewista specjalizujący się w tematyce wojny i wojskowości w czasach średniowiecza oraz władzy królewskiej w trzynastowiecznej Francji. Wykładowca Université Jean-Moulin-Lyon-III i Université Paris-Sorbonne (Paris-IV), badacz CIHAM, autor książek (Jeanne d’Arc. Histoire et dictionnaire, L’armée du roi de France: la guerre de saint Louis à Philippe le Bel, Courtrai. 11 juillet 1302, Les Templiers: Leur faux trésor, leur vraie puissance) i artykułów naukowych.
Spis treści
Wprowadzenie
1 Ku nowej wyprawie krzyżowej
2 Przygotowania
3 Z Paryża do Aigues-Mortes
4 Armia krzyżowców
5 Dlaczego Tunis?
6 Lądowanie i pierwsze działania
7 Przybycie Karola Andegaweńskiego
8 Powrót
Podsumowanie
Aneks
Przypisy
Komentarz do źródeł i bibliografii
Źródła
Bibliografia
Indeks
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788366625877 |
Rozmiar pliku: | 4,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Poniedziałek 25 sierpnia 1270 roku, obóz armii krzyżowców w pobliżu ruin starożytnej Kartaginy. Król Francji jest w bardzo złym stanie. Ludwik IX Święty – ofiara epidemii, która zabiła wielu jego towarzyszy broni – od ponad trzech tygodni leży przykuty do łóżka. Pierwsze objawy, w tym ostra biegunka, pojawiły się w nocy z 2 na 3 sierpnia. Bez wątpienia nie była to dżuma, jak później mówiono, ale raczej szkorbut, tyfus lub dyzenteria. Stan króla uznano za poważny. Na tyle, że nie poinformowano go o śmierci jednego z synów, niespełna dwudziestoletniego Jana Tristana, hrabiego Nevers, zmarłego 3 sierpnia po kilku dniach choroby. Dopiero tydzień później, gdy stan króla uległ nieznacznej poprawie, jeden z jego spowiedników, dominikanin Gotfryd z Beaulieu, przekazał mu smutną nowinę. „Pan mi go dał, Pan mi go odebrał. Niech będzie błogosławione imię Pana naszego” – odpowiedział król, zachowując się, jak wspominał później jeden ze świadków, jednocześnie jak strapiony ojciec i niewzruszony mędrzec. W ciągu kolejnych dni stan monarchy stopniowo się pogarszał. Ten pięćdziesięciosześcioletni mężczyzna od dawna był słabego zdrowia. Trudy i niedostatki odcisnęły piętno na jego ciele, a opieka, jaką otoczyli go lekarze, na niewiele się zdała. W sierpniu w Tunezji panował ogromny, wręcz nieznośny upał, choć bliskość morza niewątpliwie nieco go łagodziła. Piotr z Condé, jeden z obecnych na miejscu królewskich urzędników, napisał do swojego przyjaciela: „Wielu ludzi uważa, że w Tunisie wszyscy zapadają na zdrowiu. Silni i krzepcy mężczyźni, którzy tam zachorowali, raczej marnieją, niż żyją w tej przeklętej krainie, i nic w tym dziwnego. Żar słońca jest tak wielki, kurz tak uciążliwy, wiatr tak gwałtowny, powietrze tak morowe, zapach trupów tak wstrętny, nie wspominając o tylu innych niedogodnościach, których nie sposób wyliczyć, że nawet zdrowi ludzie mają czasami dosyć życia w takim miejscu”1.
Przez kilka następnych dni przykuty do łóżka Ludwik nadal dowodził armią. Pozostał nieznoszącym sprzeciwu, autorytarnym królem, którym był od śmierci swojej matki, Blanki Kastylijskiej. W nocy z 23 na 24 sierpnia jego stan gwałtownie się pogorszył. Dwudziesty czwarty sierpnia (dzień Świętego Bartłomieja) Ludwik spędził na modlitwie, ale chwilami miał trudności z mówieniem. Zanosił błagalne modły: „Panie, spraw, abyśmy ze względu na Ciebie wzgardzili bogactwami tego świata i nie lękali się żadnych przeciwności”. Ludwik wiedział, że jest bliski śmierci. Brat Gotfryd z Beaulieu udzielił mu ostatniego namaszczenia. Od początku choroby Ludwik spowiadał się już kilkakrotnie, podobnie jak robił to przez całe życie. Odmawiał psalmy i Litanię do Wszystkich Świętych u stóp krzyża, który polecił postawić przed swoim namiotem. Ze szczególnym zapałem modlił się do Świętego Dionizego, pierwszego biskupa Paryża, obrońcy dynastii Kapetyngów i królestwa, oraz do Świętej Genowefy, patronki Paryża. Zatroskany o tych wszystkich, których zabrał ze sobą na afrykańskie wybrzeże, powtarzał wielokrotnie: „Bądź, Panie, uświęcicielem i opiekunem swojego ludu”. Tymi słowami rozpoczynała się modlitwa do Świętego Jakuba Starszego. Święty ten, bardzo popularny we Francji, był także _Matamoros_ – „Pogromcą Maurów”, nieustannie przywoływanym w związku z wojnami prowadzonymi przez chrześcijan w Hiszpanii. Król pomyślał o swoim głównym celu i dwukrotnie powtórzył: „O Jerozolimo”. Rano 25 sierpnia gorączka ustąpiła. Ludwik odzyskał nieco sił. Zdołał nawet wstać i ponownie przyjąć komunię. Dowiedział się, że wkrótce przypłynie statek wiozący jego brata, króla Sycylii Karola I Andegaweńskiego, na którego krzyżowcy czekali od połowy lipca, kiedy to sami wylądowali pod Kartaginą. Było już jednak za późno. Wkrótce gorączka znowu wzrosła. Około dziewiątej rano Ludwik stracił na dobre zdolność mówienia i przytomność. Ocknął się dopiero o piętnastej. Leżąc na usypanym z popiołu łożu w kształcie krzyża, ze wzrokiem utkwionym w niebo, resztką sił wypowiedział wers psalmu: „Wejdę do Twojego domu, upadnę przed świętym przybytkiem Twoim”2 i dodał: „Wyznaję imię Twoje”. Chwilę później wyzionął ducha3.
Tak relacjonowali śmierć Ludwika naoczni świadkowie. Czwartego września wspomniany już królewski urzędnik Piotr z Condé skreślił do swojego korespondenta krótki list, trzy tygodnie później Tybald V, król Nawarry i hrabia Szampanii, zięć Ludwika IX Świętego, napisał do kardynała Odona z Châteauroux. W liście tym – podobnie jak w okólniku, w którym nowy król, Filip III Śmiały, informował duchowieństwo królestwa o śmierci swojego ojca i o objęciu tronu – znalazły się najważniejsze informacje. Kilka lat później dwaj dominikanie Gotfryd z Beaulieu i Wilhelm z Chartres, należący do bliskiego otoczenia króla, spisali jego żywot. Towarzyszyli królowi w jego ostatnich chwilach. Ich relacja jest zgodna ze świadectwem Tybalda z Nawarry. Musieli także opisać śmierć przyszłego świętego. Taka była wola króla Nawarry, taki był z pewnością również zamiar obu dominikanów. Niedługo po wstąpieniu na tron Piotrowy, czyli pod koniec 1271 roku, papież Grzegorz X rozpoczął proces kanonizacyjny, który zakończył się w sierpniu 1297 roku wyniesieniem króla Francji na ołtarze4.
Śmierć Ludwika IX Świętego jest najbardziej znanym wydarzeniem siódmej wyprawy krzyżowej. Idąc w ślady naocznych świadków i hagiografów, kronikarze kładli nacisk na agonię króla otoczonego nimbem świętości, resztę wyprawy pomijając milczeniem. Nie inaczej podeszli do tematu współcześni historycy. Najwięcej miejsca poświęcono pierwszej części krucjaty, która zakończyła się śmiercią Ludwika IX, a wybitni historycy, tacy jak Jacques Le Goff i Jean Richard, opisali – każdy na swój sposób – życie i panowanie króla krzyżowców. Podjęto również wiele prób wyjaśnienia, dlaczego armia krzyżowców za cel obrała właśnie Tunis. O drugiej części wyprawy, najdłuższej – trwającej od końca sierpnia do wyjazdu krzyżowców z Tunezji w połowie listopada – wiadomo niewiele. Niepowodzenie gigantycznego przedsięwzięcia zorganizowanego przez Ludwika IX Świętego oznaczało koniec zamorskich wypraw i zwiastowało rychłą utratę ostatnich chrześcijańskich osad – Akka i Tyr upadły w 1291 roku, niespełna dwieście lat po sukcesie pierwszej krucjaty5.
Siódma wyprawa krzyżowa miała początek i koniec, a celem niniejszej książki jest opowiedzenie całej jej historii: od wyjazdu krzyżowców z Aigues-Mortes 1 lipca 1270 roku do powrotu ocalałych do Francji wiosną 1271 roku. W rzeczywistości opowieść należy zacząć od ogłoszenia krucjaty przez Ludwika IX Świętego w 1267 roku, a więc uwzględnić ogromne przygotowania dyplomatyczne, finansowe, materialne i duchowe, które król Francji nadzorował przez trzy lata poprzedzające wyjazd. Zmobilizowano całe królestwo. Z pewnością decyzja, aby kilkanaście lat po sromotnej porażce swojej pierwszej zamorskiej wyprawy ponownie wyruszyć na krucjatę, była dla Ludwika IX Świętego kresem swoistej duchowej wędrówki. Nie ulega jednak wątpliwości, że stanowiła także przedsięwzięcie polityczne wpisujące się w ciągłość panowania kluczowego dla historii Francji.1
KU NOWEJ WYPRAWIE KRZYŻOWEJ
Czy od czasu powrotu do Francji w 1254 roku Ludwik IX Święty myślał o czymś innym niż ponowna podróż do Ziemi Świętej? Jego pierwsza zamorska wyprawa okazała się katastrofalna w skutkach. Armia krzyżowców, która w lipcu 1248 roku wypłynęła z Aigues-Mortes, przezimowała na Cyprze, a następnie ruszyła do ataku na Egipt, wówczas główną potęgę w świecie arabsko-muzułmańskim. Kampania rozpoczęła się dość pomyślnie. Zdobycie portu w Damietcie w pierwszych dniach czerwca 1249 roku zapewniło krzyżowcom cenną bazę, którą Ludwik postanowił wykorzystać, maszerując na Kair, stolicę Egiptu. Pierwszym poważnym ciosem było zniszczenie 8 lutego 1250 roku przedniej straży armii krzyżowców pod Al-Mansurą. W bitwie poległ lekkomyślny Robert I Dobry, hrabia Artois, jeden z królewskich braci. W następnych tygodniach Nil wylał, doprowadzając do katastrofy. Otoczeni przez Egipcjan krzyżowcy nie mieli innego wyboru, jak tylko skapitulować na początku kwietnia. Wielu zabito, zwłaszcza chorych i rannych. Ci, którzy przeżyli, w tym król i najważniejsi baronowie, zostali uwolnieni kilka tygodni później w zamian za poddanie Damietty i zapłacenie kolosalnego okupu. Ludwik IX, pokonany i pozbawiony większości sił zbrojnych, mógł wrócić do Francji. Zdecydował się jednak osiąść na stałe w tym, co pozostało z „Królestwa Jerozolimskiego” – państewka pozbawionego króla, stolicy i dostępu do miejsc świętych, osłabionego wewnętrznymi sporami. W ciągu czterech lat król Francji przeprowadził kilka operacji wojskowych, z konieczności na ograniczoną skalę, ale jego głównym celem było umocnienie obrony Akki i innych miast kontrolowanych przez chrześcijan. Dopiero wiosną 1254 roku, po sześcioletniej nieobecności, Ludwik IX Święty zdecydował się powrócić do swojego królestwa1.
Kolejne „wzięcie krzyża”
Ani dokonania Ludwika IX Świętego podczas długiego pobytu w Syrii, ani przykład dany innym chrześcijańskim władcom, ani nawet pogorszenie się stanu zdrowia nie wpłynęły na pogodzenie się króla z niepowodzeniem pierwszej wyprawy. Uważał – jak pisze jeden z kronikarzy – że jego krucjata „przyniosła więcej wstydu i szkody królestwu Francji niż zaszczytu i korzyści Kościołowi Jezusa Chrystusa i Ziemi Świętej”. Czyż więc jedynym sposobem naprawienia takiego błędu nie byłby udział w kolejnej krucjacie?
Ludwik IX ogłosił decyzję o wyprawie 25 marca 1267 roku. Rozmyślał nad nią od dawna, być może radził się spowiedników, ale czynił to w największym sekrecie. Jakiś czas wcześniej poinformował o swoich planach papieża Klemensa IV. Według Gotfryda z Beaulieu, królewskiego spowiednika, i Wilhelma z Nangis, kronikarza z Saint-Denis, papież niechętnie przystał na propozycję władcy, prawdopodobnie dlatego, że był świadomy jego stanu zdrowia2. Obaj znali się od dawna. Przed objęciem tronu Piotrowego Gui Foucois przez wiele lat robił karierę w zawodzie prawnika, dzięki czemu trafił na służbę u Alfonsa z Poitiers, a w latach 1254–1257 doradzał Ludwikowi IX. W 1257 roku został biskupem Le Puy, dwa lata później arcybiskupem Narbony, w 1261 roku otrzymał godność kardynalską, a w 1264 roku został wybrany na papieża. Choć nie był dostojnikiem z nadania Kapetyngów, był z nimi ściśle powiązany, zarówno z Ludwikiem IX, jak i z jego braćmi: Alfonsem, hrabią Poitiers i Tuluzy, oraz Karolem, hrabią Andegawenii, hrabią Prowansji i królem Sycylii3.
Publiczne ujawnienie długo utrzymywanej w tajemnicy decyzji wywołało więc nie lada poruszenie. Ludwik zapewnił temu wydarzeniu prawdziwie teatralną otoczkę. Data nie została wybrana przypadkowo. W kalendarzu chrześcijańskim 25 marca to święto Zwiastowania Pańskiego, upamiętniające moment, kiedy Archanioł Gabriel obwieszcza Maryi nowinę o cudownym poczęciu. Kilka tygodni wcześniej król zwołał na ten dzień „parlament”, czyli zgromadzenie znamienitych osób świeckich i prałatów. Do Paryża wezwano dość liczne grono, w tym wszystkich możnych, których roczny dochód przekraczał 300 liwrów tureńskich. Celu spotkania nie podano do wiadomości. Jan, pan na Joinville i seneszal Szampanii, przybył na miejsce dzień przed zgromadzeniem, ale nie znalazł nikogo, kto mógłby mu zdradzić zamiary króla, z którym się przyjaźnił. Następnego ranka zastał Ludwika IX w Sainte-Chapelle zajętego nadzorowaniem zdejmowania bezcennych relikwii z galerii, w której były przechowywane4. Były to relikwie nabyte przez Ludwika IX w 1238 roku. Najcenniejszą z nich była korona cierniowa, którą żołnierze włożyli Chrystusowi na głowę w dniu Jego męki. Przez długi czas przechowywano ją w pałacu cesarskim w Konstantynopolu, ale cesarz łaciński Baldwin II z Courtenay, któremu zawsze brakowało pieniędzy, zastawił ją u Wenecjan. Baldwin, należący do młodszej gałęzi rodu Kapetyngów, był spokrewniony z Ludwikiem IX. Francuski król natychmiast skorzystał z okazji i przejął cenny przedmiot, który przewieziono triumfalnie do królestwa, a wkrótce dołączyły do niego inne relikwie Męki Pańskiej. Koronę cierniową umieszczono w Sainte-Chapelle, wybudowanej specjalnie w tym celu w obrębie pałacu na wyspie Cité na polecenie Ludwika IX. Tym samym Paryż stał się jednym z duchowych ośrodków chrześcijaństwa, a nawet – zdaniem jednego z ówczesnych duchownych – „nową Jerozolimą”5.
Przygotowania króla do zjazdu organizowanego w święto Zwiastowania Pańskiego nie uszły uwadze jego otoczenia. Rankiem w dniu zgromadzenia Joinville podsłuchał rozmowę dwóch rycerzy z przybocznej świty króla. „Jeżeli król weźmie krzyż – mówił jeden – to będzie to jeden z najboleśniejszych dni we Francji. Bo jeżeli nie wyruszymy na krucjatę, utracimy miłość króla, a jeżeli wyruszymy, utracimy miłość Boga, ponieważ nie uczynimy tego dla Niego, ale ze strachu przed królem”6. Choć Ludwik IX nie zdradzał swoich zamiarów, wszyscy podejrzewali, że planuje kolejną wyprawę krzyżową.
W uroczystość Zwiastowania Pańskiego Ludwik IX otworzył zgromadzenie, stojąc przed wystawionymi na widok publiczny bezcennymi relikwiami. Jako chrześcijański król i doskonały rycerz zwrócił uwagę na hańbę i niesławę, jaką Saraceni okryli chrześcijan, zajmując miejsca święte. Następnie głos zabrał przedstawiciel papieża, legat Szymon z Brie. Niewątpliwie oparł swoje kazanie na przypomnieniu cierpień Chrystusa, których namacalnym dowodem dla wszystkich wiernych była korona cierniowa i które w tamtym okresie zwyczajowo łączono z koniecznością odzyskania Ziemi Świętej. Zakończenie ceremonii było do przewidzenia – król otrzymał z rąk legata krzyż.
Wybór daty, utrzymywany w tajemnicy porządek obrad, ostentacyjne wystawienie relikwii Męki Pańskiej, nieco teatralne wręczenie królowi krzyża – nic nie pozostawiono przypadkowi. Mimo to zjazd w święto Zwiastowania Pańskiego okazał się połowicznym sukcesem. Synowie króla oraz jego brat Alfons, hrabia Poitiers, bratanek Robert (II), hrabia Artois, i kuzyn Alfons z Brienne, hrabia Eu i szambelan Francji, zadeklarowali udział w krucjacie, podobnie jak kilku baronów: hrabiowie Bretanii i Vendôme, a także hrabia Flandrii Gwidon z Dampierre i jego matka Małgorzata II (Małgorzata z Konstantynopola). Niemniej, nawet jeśli nie brakowało osób przychylnych planom króla, ówcześni kronikarze zwracali uwagę na niechęć do przedsięwzięcia wielu znamienitych możnowładców. „Wielu baronów nie wzięło krzyża na tym zgromadzeniu – opowiada Primat, mnich z Saint-Denis – ponieważ nie pochwalali , a także dlatego, że król ogłosił ją nagle, nie uprzedzając o niej nikogo”. Kilka lat później hagiografowie króla, Gotfryd z Beaulieu i Wilhelm z Chartres, próbowali przysłonić arbitralny wymiar królewskiej decyzji, pisząc o zgromadzeniu, które jednomyślnie opowiedziało się za krucjatą. Lepiej jednak zaufać Joinville’owi i innym obecnym podczas tego wydarzenia. Wydaje się, że Ludwik IX nie uprzedził większości baronów o swojej decyzji. W ten sposób zerwał z zasadą, do której przywiązani byli wielcy panowie feudalni. Król rządził, opierając się na ich radach. W ostateczności mógł oczywiście podejmować samodzielne decyzje, ale najpierw musiał zasięgnąć opinii baronów, nawet jeśli miało to służyć jedynie zachowaniu pozorów. Tym razem władca nie skonsultował się z wielmożami, ci więc okazali swoje niezadowolenie, powstrzymując się od „wzięcia krzyża” podczas zgromadzenia7.
Niechęć baronów nie wynikała wyłącznie z przekory. Wszystko wskazuje na to, że wytrwałość w dążeniu do odzyskania Ziemi Świętej nie była już tak wielka jak kiedyś. Wszyscy pamiętali klęskę poprzedniej wyprawy i rzeź krzyżowców. Wśród baronów i czołowych rycerzy niewielu było takich, których ojciec, kuzyn lub przyjaciel nie poległ podczas pierwszej wyprawy Ludwika IX Świętego. Joinville otwarcie wspomina o nieszczęściach krucjaty: upokorzeniu pokonanych, krzykach rannych i chorych, makabrycznym widowisku rozdętych zwłok unoszących się na powierzchni Nilu.
Pierwsza krucjata zorganizowana przez Ludwika IX w 1245 roku także nie wzbudziła powszechnego entuzjazmu. Król musiał się zmierzyć z wrogim nastawieniem własnej matki, Blanki Kastylijskiej. Aby przekonać baronów, posłużył się pewnym fortelem – tak przynajmniej twierdzi angielski kronikarz Mateusz z Paryża. Zgodnie ze zwyczajem kilkakrotnie w ciągu roku władca wręczał płaszcze ważnym urzędnikom, rycerzom i duchownym ze swojego otoczenia. W Wigilię 1245 roku, przed poranną mszą, Ludwik IX rozdał okrycia, jak nakazuje zwyczaj, lecz obdarowani szybko się zorientowali, że dali się oszukać, na każdym bowiem płaszczu przyszyto krzyż, a więc tym samym wszyscy zostali zobowiązani do udziału w wyprawie do Ziemi Świętej. W 1245 roku niechęć do krucjat była zakorzeniona głębiej, niż mogłoby się wydawać8.
Mieszane reakcje baronów po zjeździe w 1267 roku rozczarowały króla, ale najwyraźniej nie były dla niego zaskoczeniem. Czyż nie przygotował inscenizacji właśnie po to, aby pozbawić zgromadzonych możliwości przedstawienia własnych opinii? Czyż nie dopuścił do wcześniejszej dyskusji między baronami właśnie dlatego, że obawiał się sprzeciwu? Ludwik IX wiedział, że wkrótce nadarzy się kolejna okazja, aby uzyskać zgodę możnych. Jego najstarszy syn, przyszły Filip III Śmiały, urodził się w 1245 roku, ale został pasowany na rycerza dopiero w wieku dwudziestu dwóch lat – niewykluczone, że Ludwik IX celowo opóźnił ceremonię, która była zarówno uroczysta, jak i w pewnym stopniu uwznioślająca. Zgodnie z tradycją pasowanie na rycerza odbywało się w święto Zesłania Ducha Świętego, które w 1267 roku przypadało 5 czerwca. Tego dnia w Paryżu Ludwik IX przyjął do stanu rycerskiego swojego syna Filipa, swojego bratanka Roberta z Artois, synów księcia Burgundii i hrabiego Flandrii, hrabiego Dreux i pana na Burbon, a także około sześćdziesięciu młodych możnych. Dla wszystkich młodzieńców wydarzenie to było krokiem w dorosłość. Ludwik IX, który w stosunku do własnej osoby ograniczał się do praktykowania bardzo prostych zwyczajów, pragnął, aby ceremonia dotycząca jego syna miała wystawny i w pełni rycerski charakter. Zestawienie poniesionych wydatków wskazuje na wykorzystanie drogocennych tkanin, dobrych jakościowo ozdób, koni i wyposażenia. Noc poprzedzającą pasowanie przyszli rycerze spędzili na modlitwie w katedrze Notre-Dame. W wyznaczonym dniu poproszono ich, aby dowiedli swojego kunsztu w sztuce władania orężem. Chłopom z okolic Paryża, których pola zniszczyła paradująca przez wieś i miasto kawalkada jeźdźców, obiecano rekompensatę. Paryżanie, zarówno bogaci, jak i biedni, cieszyli się z wielkiego święta na cześć króla i jego następcy – najpierw udekorowali ulice tkaninami i jedwabnymi panelami, a później odświętnie ubrani przeszli w długiej procesji, każdy ze świecą w ręku, „urządzając święto, jakiego nigdy w Paryżu nie było”9.
Mimo atmosfery powszechnej radości król nie stracił z oczu prawdziwego celu uroczystości. Zaprosił legata Szymona z Brie i arcybiskupa Rouen, Odona Rigaldiego, aby wygłosili kazania w „Ogrodzie Króla” przylegającym do pałacu na wyspie Cité. Pod wpływem ich kazań – a zapewne także świątecznej atmosfery – wiele osób zadeklarowało chęć udziału w krucjacie, w tym zacni prałaci, jak potężny opat Saint-Germain-des-Prés. Przed wygłoszeniem kazania arcybiskup Rouen otrzymał krzyż od legata Szymona z Brie. Ten bliski przyjaciel Ludwika IX nie poszedł w ślady króla, choć był obecny na zjeździe w święto Zwiastowania Pańskiego. Do grona krzyżowców postanowili dołączyć liczni baronowie i możni, między innymi Tybald, król Nawarry i hrabia Szampanii, zięć króla, hrabia Dreux i pan na Harcourt, a także spore grono osób nieznanych z imienia i nazwiska. Machina ruszyła. Nawet jeśli konieczne były dwa podejścia, to krucjata rozpoczęła się na dobre. Ludwikowi udało się zmobilizować wielkich baronów i część rycerstwa królestwa10.
Król nie zdołał jednak przekonać do udziału w wyprawie swojego przyjaciela Jana z Joinville. Kilka lat później, kiedy Joinville dyktował wspomnienia z czasów współpracy z Ludwikiem IX Świętym, nie szczędził gorzkich słów otoczeniu króla. „Wszyscy ci, którzy doradzili królowi podróż, popełnili grzech śmiertelny”11 – zarzuca doradcom, choć dobrze wie, że król podjął decyzję samodzielnie. Dręczony wyrzutami sumienia Joinville czuje się w obowiązku wyjaśnić powody swojej decyzji. Oparł się – jak twierdzi – naciskom ze strony Ludwika IX i swojego bezpośredniego suzerena, hrabiego Szampanii, dlatego, że po powrocie z krucjaty w 1254 roku z niezadowoleniem odnotował nadużycia, jakich królewscy sierżanci dopuścili się na jego ziemiach podczas jego nieobecności. Joinville’a przepełnia żal. Czyż nie dlatego z takim naciskiem podkreśla fizyczną słabość króla, aby zasugerować, że nowa wyprawa jest z góry skazana na niepowodzenie? Czyż nie dlatego przedstawia dwóch rycerzy z rady królewskiej wyjątkowo niechętnych udziałowi w nowej krucjacie, żeby pokazać, że nie tylko on nie pochwalał tego pomysłu? „Nie byłem z nim pod koniec życia” – zauważa melancholijnie Joinville. Przez długi czas miał wyrzuty sumienia, że nie towarzyszył Ludwikowi w ostatnich dniach jego życia12.
Królowie Francji i krucjata
Dla Ludwika IX Świętego udział w wyprawie krzyżowej był kresem osobistej drogi. Jego umysł był wypełniony nie tylko wspomnieniami o porażce szóstej wyprawy krzyżowej, lecz także głęboką wiarą, niepokojem o losy Ziemi Świętej i świadomością obowiązków spoczywających na barkach najważniejszego króla Zachodu. Królowie Kastylii, krewni Ludwika ze strony matki, wsławili się w walce z islamem na Półwyspie Iberyjskim. W 1212 roku Alfons VIII Szlachetny, dziadek Ludwika, pokonał Almohadów w bitwie pod Las Navas de Tolosa. W 1236 roku Ferdynand III Święty, kuzyn Ludwika IX, odzyskał Kordobę, która w dawno minionych czasach świetności Al-Andalus była stolicą potężnego kalifatu Umajjadów, a w 1247 roku, kiedy Ludwik IX szykował się do wyjazdu na krucjatę, odbił Sewillę. Jako wieczni krzyżowcy królowie Kastylii i inni iberyjscy władcy byli dla Ludwika IX Świętego wzorem. Na łożu śmierci król Francji modlił się do Świętego Jakuba, patrona rekonkwisty, a także do świętych Dionizego i Genowefy13.
Źródłem poczucia odpowiedzialności za Ziemię Świętą była tradycja podtrzymywana przez Kapetyngów. W 1095 roku w owernijskim Clermont papież Urban II – Burgundczyk, były mnich z Cluny – wezwał do udziału w wyprawie, która doprowadziła krzyżowców do Jerozolimy. Począwszy od pierwszej krucjaty Francuzi przewodzili kolejnym zamorskim wyprawom. Filip I (1060–1108), przez długi czas obłożony ekskomuniką, nie mógł wprawdzie wziąć udziału w pierwszej wyprawie krzyżowej, ale wysłał swojego brata Hugona, hrabiego Vermandois. Do Outremeru udali się także Ludwik VII Młody i Filip II August. Ludwik VIII Lew, ojciec Ludwika IX Świętego, zmarł przedwcześnie po powrocie z krucjaty na południu, gdzie walczył z katarami. Izabela, siostra Ludwika IX Świętego, wysłała do Ziemi Świętej dziesięciu rycerzy za pieniądze pozostawione jej przez ojca, Ludwika VIII. Dla Ludwika IX Świętego udział w krucjacie był swoistą tradycją rodzinną14.
Nie bez znaczenia był również nierozerwalny związek między królestwem Francji a państwami w Ziemi Świętej. Prawie wszyscy królowie jerozolimscy wywodzili się z możnych królestwa Francji. W 1208 roku Filip II August wybrał królowej Marii z Montferratu męża, Jana z Brienne, najmłodszego członka rodu z Szampanii. Królowie Cypru, pochodzący z rodu Lusignan, wywodzili się z Poitou, a choć byli związani z Plantagenetami, uznawali wyższość króla Francji, odwiecznego obrońcy Ziemi Świętej. Fryderyk II Hohenstauf, nietuzinkowy władca, Święty Cesarz Rzymski i król Sycylii, przez pewien czas próbował odebrać mu to zaszczytne miano. W 1229 roku wynegocjował nawet zwrot Jerozolimy przez sułtana Kairu. Jednak ten ekskomunikowany władca nie mógł zagrozić panowaniu Kapetyngów. Nie bez powodu w liście do Blanki Kastylijskiej Honoriusz III określił Ziemię Świętą mianem „nowej Francji”15.
Podobnie było z państwami powstałymi w wyniku czwartej krucjaty. W 1204 roku francuscy i weneccy krzyżowcy przypuścili szturm na Konstantynopol i na gruzach cesarstwa bizantyjskiego stworzyli Cesarstwo Łacińskie uznające zwierzchnictwo papieża. Jego pierwszym władcą został wielki francuski możny Baldwin, hrabia Flandrii i Hainaut. Miejsce Baldwina I Flandryjskiego, który zmarł rok po objęciu tronu, zajął najpierw jego brat Henryk Flandryjski (1205–1216), a następnie mąż ich siostry, Piotr II de Courtenay, kuzyn króla Francji (1216–1219). Następcami tego ostatniego byli jego dwaj synowie: najpierw Robert I (1219–1228), a następnie Baldwin II (od 1228), który – jak już wspomniano – zastawił koronę cierniową u Wenecjan. W 1261 roku Baldwin II został wypędzony ze stolicy przez Michała Paleologa, który odbudował cesarstwo bizantyjskie w Azji Mniejszej. Nad Cesarstwem Łacińskim, które istniało stosunkowo krótko, zawsze wisiało widmo zagrożenia. Tylko papieże i Ludwik IX Święty próbowali mu pomagać, z lepszym lub gorszym skutkiem.
Ponadto w 1204 roku na terytorium obecnej Grecji krzyżowcy założyli dwa księstwa podporządkowane cesarzowi łacińskiemu. Pochodzący z Szampanii ród Villehardouin rządził księstwem Achai do końca XIII wieku, a Burgundczyk Otton z La Roche i jego potomkowie byli książętami Aten do 1308 roku. Mimo stopniowej hellenizacji książęta pochodzenia francuskiego zawsze okazywali lojalność królowi Francji. W 1248 roku książę Burgundii Hugo IV, który zamierzał dołączyć do armii krzyżowców na Cyprze, uznał przezimowanie na półwyspie Morei (obecnie Peloponez) za rzecz zupełnie naturalną, udało mu się również przekonać Wilhelma Villehardouin, księcia Achai, aby przyłączył się do krucjaty. Książę wzmocnił armię Ludwika IX Świętego dwudziestoma czterema statkami i czterystu jeźdźcami i nie opuścił francuskiego króla dopóty, dopóki ten nie został uwolniony i nie popłynął do Syrii. Kiedy w 1258 roku doszło do konfliktu między księciem Aten Gwidonem z La Roche a jego suzerenem księciem Achai, frankijscy możni władający greckimi ziemiami uznali, że lepiej będzie skonsultować sprawę z królem Francji16.
Pod wieloma względami król Francji jawi się więc jako suzeren chrześcijańskiego basenu Morza Śródziemnego. Joinville przytacza wymowną anegdotę, która oddaje stosunek króla do Ziemi Świętej. Podczas pobytu w Syrii w latach 1250–1254 Ludwik IX miał dobre relacje z sułtanem Damaszku. Ten ostatni był nawet gotów pozwolić mu udać się do Jerozolimy. Król, jak mówi Joinville, „en eut grand conseil” (zwołał w tej sprawie wielką radę), co oznacza, że wraz z członkami swojej świty długo zastanawiał się nad tą propozycją. Odrzucił ją dopiero wtedy, gdy opowiedziano mu następującą historię. Podczas trzeciej wyprawy krzyżowej Ryszard Lwie Serce zrezygnował z możliwości zobaczenia Jerozolimy. „Beau sire Dieu” – powiedział Ryszard – proszę Cię, abyś nie cierpiał, że ja jedynie oglądam Twoje miasto, ale nie mogę go uwolnić z rąk Twoich wrogów”. „Przedstawiono ten przykład królowi – dodaje Joinville – ponieważ gdyby on, największy król chrześcijański, odbył swoją pielgrzymkę, nie wyzwalając miasta od wrogów Boga, wszyscy inni królowie i inni pielgrzymi, którzy przybyliby po nim, zadowoliliby się odbyciem pielgrzymki tak jak król Francji to zrobił, i nie troszczyliby się o uwolnienie Jerozolimy”17. Każdemu podług zasług.
Ziemia Święta w niebezpieczeństwie
W latach 1250–1254 dzięki staraniom Ludwika IX Świętego udało się pomóc chrześcijańskim osadom w Ziemi Świętej, jednak po jego wyjeździe ich sytuacja stopniowo zaczęła się pogarszać. W latach sześćdziesiątych XIII wieku narastały zagrożenia związane z napiętą sytuacją na Bliskim Wschodzie. Z głębi Azji przybyli Mongołowie, którzy niszczyli wszystko na swojej drodze. Nie powstrzymała ich nawet śmierć ich przywódcy, Czyngis-chana, w 1227 roku. W 1258 roku zdobyli Bagdad i obalili kalifat Abbasydów. Kalifa stracono, a starożytną metropolię imperium muzułmańskiego splądrowano. Bagdadzcy kalifowie od dawna byli pozbawieni realnej władzy, ale uosabiali ciągłość panowania dynastii, której dzieje sięgały połowy VII wieku, łącząc ich z Mahometem i początkami islamu. Papież i europejscy władcy długo wahali się między obawą przed najazdem a nadzieją na ewentualny sojusz z Mongołami. Inicjatywa zbliżenia wyszła od Hulagu-chana, później od jego następcy Abaki-chana. Jakże wielkich rzeczy można byłoby dokonać, gdyby chrześcijanie i Mongołowie połączyli swoje siły, aby wziąć muzułmanów w kleszcze. Przez chwilę planowano, że Jakub, król Aragonii, wyląduje w Cylicji w Azji Mniejszej. Stamtąd jego wojska, połączone z siłami chana, przy wsparciu cesarza Konstantynopola Michała Paleologa wyruszą na podbój Jerozolimy – doskonale rokujący pomysł oczywiście nie doczekał się realizacji.
Basen Morza Śródziemnego pod koniec XIII wieku
Kilka lat wcześniej, zimą 1248–1249, podczas pobytu na Cyprze Ludwik IX Święty przyjął poselstwo od władcy, którego Joinville nazwał „królem Tatarów” (tym mianem określano wówczas na Zachodzie Mongołów). Ten ostatni poinformował króla francuskiego, że jest „gotowy pomóc w podboju Ziemi Świętej i uwolnić Jerozolimę z rąk Saracenów”; nastąpiła wymiana poselstw. Po niepowodzeniu szóstej wyprawy krzyżowej Ludwik IX przebywał w Syrii, skąd polecił wysłać chanowi kaplicę, to znaczy namiot wykonany z drogocennej tkaniny, na której wyhaftowano rodzaj obrazkowego katechizmu. Przedstawiał on najważniejsze wydarzenia z życia Chrystusa od narodzenia do Męki Pańskiej, nie zapominając o Zwiastowaniu Najświętszej Marii Panny, Wniebowstąpieniu Pańskim i Zesłaniu Ducha Świętego. Ludwik IX przesłał również niezbędne przedmioty kultu i księgi liturgiczne. Wszystkie te dary nieśli dwaj bracia kaznodzieje, którzy odprawiali mszę i zapoznawali chana z tajemnicami wiary chrześcijańskiej. Niestety, według Joinville’a chan uznał dary przysłane przez Ludwika za hołd – którym król francuski potwierdził swoją uległość – a nie za zachętę do nawrócenia18.
Relacje między tymi dwoma światami naznaczone były głębokim wzajemnym niezrozumieniem. Jakże mogłoby być inaczej? Mongołowie nie zrezygnowali z dążenia do rozszerzenia strefy wpływów, a papież i chrześcijańscy władcy liczyli na to, że przybysze ze Wschodu nawrócą się na prawdziwą wiarę. Błędem byłoby jednak niedocenianie długotrwałych kontaktów utrzymywanych przez zachodnich władców z kolejnymi chanami. W 1269 roku mongolscy wysłannicy odwiedzili Ludwika IX, inni przybyli do obozu w Kartaginie po jego śmierci. W 1292 roku przedstawiciele chana, poleceni przez papieża Mikołaja IV, udali się z poselstwem do króla Francji Filipa IV Pięknego i króla Anglii Edwarda I Długonogiego. Po obu stronach pielęgnowano nadzieje na sojusz, który ze względu na odległości geograficzne i różnice kulturowe był w dużej mierze nierealny19.
Ogólnie rzecz biorąc, nawet gdyby – co było mało prawdopodobne – chrześcijanie z Zachodu i Mongołowie zdołali zjednoczyć siły, niewiele by osiągnęli. Niekwestionowany triumf Mongołów na Bliskim Wschodzie był krótkotrwały. Do zdobycia Bagdadu doszło w styczniu 1258 roku. Dwa lata później, 3 września 1260 roku, mający przed sobą wielką przyszłość mamelucki wódz Bajbars zadał Mongołom spektakularną klęskę w bitwie pod Ajn Dżalut, która zapoczątkowała ponowny podbój Syrii przez Egipcjan. Po obaleniu sułtana i zajęciu jego miejsca Bajbars zaczął kreować się na odnowiciela islamu. Czyż nie powitał w Kairze ocalałego członka dynastii Abbasydów i nie uczynił go nowym kalifem? Aby wzmocnić wymyślony przez siebie wizerunek, Bajbars postanowił położyć kres istnieniu zbudowanych na fundamencie krucjatowym państw frankijskich. W latach sześćdziesiątych XIII wieku zajął Cezareę (1261), Arsuf (1265), Jaffę i Safet (1266). W 1267 roku spustoszył okolice Akki, największego miasta pozostającego w rękach chrześcijan. Upadek Antiochii, do którego doszło w następnym roku, jeszcze bardziej zagroził przetrwaniu tego, co pozostało z chrześcijańskiej obecności w Ziemi Świętej. Prawie wszystkie miasta i twierdze, które Ludwik IX Święty wzmocnił wielkim kosztem podczas swojego pobytu w Syrii, padły łupem wroga20.
W obliczu narastającego zagrożenia chrześcijanie w Syrii nie uniknęli wewnętrznych podziałów. Po upadku Antiochii w Ziemi Świętej pozostały tylko dwa autonomiczne państwa: pozbawione stolicy od 1187 roku Królestwo Jerozolimskie oraz leżące na północy Hrabstwo Trypolisu. Nieco dalej w kierunku Azji Mniejszej, za dawnym Księstwem Antiochii, istniało ormiańskie królestwo Cylicji, zamieszkałe przez potomków imigrantów z historycznej Armenii. Od śmierci Fryderyka II Hohenstaufa (1250) nie było powszechnie uznawanego króla Jerozolimy. Z różnych powodów potomkowie Fryderyka II – Konrad (†1254) i Konradyn (†1268) – nie byli w stanie dochodzić swoich praw. Pretensje do tego tytułu zgłaszali także królowie Cypru, ale ich legitymacja była niepewna. W latach siedemdziesiątych XIII wieku król Sycylii Karol Andegaweński zaczął domagać się uznania za króla Jerozolimy, gdyż wykupił – wielce hipotetyczne – prawa Marii z Antiochii, księżniczki z Ziemi Świętej.
Brak uznanego króla paraliżował funkcjonowanie pozostałości chrześcijańskich państw w Ziemi Świętej. Potężne zakony rycerskie – templariusze, szpitalnicy i Krzyżacy – zamiast połączyć siły, zazdrościły sobie nawzajem. W Ziemi Świętej nie brakowało osób pochodzących z bogatych włoskich miast morskich, genueńczyków, pizańczyków i wenecjan, którzy zamieszkiwali osobne dzielnice i wkładali wiele wysiłku w rozwój własnego handlu, utrudniając życie konkurencji. Grupa – skądinąd nieliczna – możnych z Królestwa Jerozolimskiego, pochodzących z całego Zachodu, ale często mieszkających w Ziemi Świętej od kilku pokoleń, ucierpiała finansowo na podbojach Bajbarsa. Ziemia Święta, uchodząca za ziemię obiecaną, wewnętrznie podzielona i nieustannie pozostająca na skraju wojny domowej, była pozbawiona obrońców. Przed wyjazdem Ludwik IX przydzielił jednemu ze swoich zaufanych ludzi, Gotfrydowi z Sergines, kontyngent kilkudziesięciu rycerzy, których utrzymywał na własny koszt. Inni władcy Europy nie poszli za jego przykładem, ludzie króla Francji byli więc osamotnieni. Osady chrześcijańskie wydawały się skazane na rychłą zagładę. Jedynie nowa krucjata mogła je uratować.
Urban IV i Klemens IV na ratunek Ziemi Świętej
Wieści z Syrii, w większości złe, dotarły na Zachód stosunkowo szybko i odbiły się głośnym echem. Wysłannicy króla Francji i wielcy mistrzowie dwóch największych zakonów rycerskich, templariuszy i szpitalników, regularnie informowali zachodnich władców o podwójnym zagrożeniu dla Ziemi Świętej, jakie stanowili Mongołowie i Saraceni21. Papieże nie pozostawali bezczynni. W sierpniu 1261 roku Francuz Jacques Pantaléon, który od sześciu lat był patriarchą Jerozolimy, został wybrany na papieża: najwyraźniej kardynałowie chcieli pokazać, że przywiązują wielką wagę do ratowania Ziemi Świętej. Nowy ojciec święty, który przyjął imię Urban IV, wielokrotnie wzywał władców do działania, nakazał pobieranie w całym chrześcijańskim świecie podatku w wysokości jednej setnej dochodów kościelnych i powierzył zakonom żebraczym misję nawoływania do udziału w nowej krucjacie. Piotrowi z Tarentaise, prowincjałowi zakonu dominikanów we Francji, wyznaczono zadanie koordynowania wzywania do krucjaty w królestwie. Otrzymał w tym celu dużą swobodę działania i szerokie uprawnienia. Klemens IV, który objął tron Piotrowy jesienią 1264 roku, prowadził w tym zakresie taką samą politykę jak poprzednik. W kwietniu 1265 roku zwrócił się do wszystkich duchownych, świeckich i regularnych, o głoszenie krucjaty, a przez cały kolejny rok ponawiał apele – do króla Francji, króla Nawarry Alfonsa z Poitiers, a także do książąt niemieckich22.
W pierwszej połowie lat sześćdziesiątych XIII wieku głównym kaznodzieją ruchu krucjatowego w królestwie był arcybiskup Tyru Idzi z Saumur, który – podobnie jak Klemens IV, Szymon z Brie i wielu innych wysokich dostojników kościelnych – należał do otoczenia Ludwika IX. Przez kilka miesięcy, od lata 1249 do wiosny 1250 roku, był nawet arcybiskupem Damietty, egipskiego miasta, które krzyżowcy zajęli zaraz po wylądowaniu. Po katastrofalnym zakończeniu kampanii podążył za królem do Ziemi Świętej i został strażnikiem pieczęci królewskiej (_garde du sceau_), następnie mianowano go arcybiskupem Tyru. Kilka lat później stanął na czele delegacji, która błagała o pomoc Urbana IV. Papież wysłał go do Francji w towarzystwie Jana z Valenciennes, pana na „Kajfaszu” (dziś Hajfa). Idzi z Saumur, tytułowany „wykonawcą sprawy krzyża” (_executor negocii crucis_), posiadający niebywale szerokie uprawnienia, przez kilka lat pracował nad rozbudzeniem entuzjazmu wiernych przed zbliżającym się _passagium generale_, jak współcześni nazywali planowaną wielką wyprawę krzyżową23.
Treść dostępna w pełnej wersji.