Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Ostatnia śmierć w roku - ebook

Format:
EPUB
3731 pkt
punktów Virtualo

Ostatnia śmierć w roku - ebook

Czy Hercules Poirot powstrzyma noworocznego modercę?

W pewnym domu na niewielkiej greckiej wyspie Lamperos każdy jest mile widziany. Przynajmniej tak twierdzi jego gospodarz. Rezydencja jest osobliwa, a jej mieszkańcy niewątpliwie intrygujący. W takich okolicznościach Herkules Poirot ze swoim przyjacielem Edwardem Catchpoolem zamierzają spędzić sylwestrową noc.

Podczas zabawy uczestnicy nieoczekiwanie dowiadują się, że będą świadkami „ostatniej i pierwszej śmierci tego roku”. Niestety, to nie żart i wkrótce dochodzi do morderstwa. Poirot i Catchpool robią co w ich mocy, by to pierwsze morderstwo było zarazem jedynym.

Powitaj Nowy Rok z genialnym detektywem Herkulesem Poirotem, który w niezwykłych okolicznościach musi zmierzyć się z zupełnie nową kryminalną zagadką!

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-271-7056-9
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

NOWOROCZNE POSTANOWIENIA

Zanim zdążyłem dobrze poznać kogokolwiek z mieszkańców domu o intrygującej nazwie, dowiedziałem się, jakie mają postanowienia noworoczne na rok 1933. I powiem tyle: to całkiem dobry sposób, by poznać człowieka. Jeśli zależy nam na wnikliwym, a zarazem szybkim poznaniu drugiej osoby, 31 grudnia będzie doskonałym dniem na pierwsze spotkanie. Usłyszymy wtedy bowiem wszystko o przyzwyczajeniach, które ludzie chcą zarzucić, gdy tylko rozpocznie się styczeń.

Pewnie nie dacie wiary, gdy powiem, że da się rozwikłać zagadkę morderstwa wyłącznie na podstawie lektury list postanowień noworocznych sporządzonych przez osoby podejrzane, nie wiedząc o tychże zgoła nic więcej.

Owszem, brzmi to wielce nieprawdopodobnie, ale uwierzcie – jest prawdą. Choć nie zamierzam nikomu wmawiać, że można tą drogą poznać motywy zbrodni czy inne szczegóły sprawy. Po prostu gdyby chcieć tylko wytypować winnych i niewinnych, to zapewniam, że na małej greckiej wyspie Lamperos, gdy zbliżała się ostatnia godzina grudnia, spokojnie dałoby się odgadnąć, kto popełnił morderstwo, a kto nie. Wystarczyło odpowiednio uważnie przeczytać listę postanowień noworocznych, którą załączam poniżej. Z tych właśnie względów czynię to na samym początku, zanim jeszcze rozwinę całą opowieść, choć przyznaję, że jest to wysoce niekonwencjonalny sposób jej rozpoczynania.

Mam, rzecz jasna, pełną zgodę Poirota. „_Mon ami_, dlaczego by nie pozwolić, by nasi czytelnicy poznali naszych podejrzanych _précisément_ tak, jak ty ich poznałeś?”, podsunął z nagłym błyskiem w oku. „Postanowienia, które wówczas spisali, te zwykłe zapiski wrzucane do koszyka, to były pierwsze ważne informacje, jakie o nich zdobyliśmy, _n’est-ce pas_?”

Jako że razem z Poirotem byliśmy częścią towarzystwa goszczącego tamtego wieczoru w domu w zatoce Liakada, uwzględniam nas obu na tej liście – dla porządku, ale też po to, by podać dwa przyzwoite przykłady tego, jak należy pisać postanowienia, jeśli nie planuje się akurat morderstwa.

Przedstawiam zatem postanowienia noworoczne wszystkich zebranych 31 grudnia 1932 roku w zatoce Liakada:

1. Edward Catchpool (wasz uniżony narrator, inspektor Edward Catchpool ze Scotland Yardu, wybaczcie, że nie przedstawiłem się na samym początku) – codziennie bez wyjątku pływać w morzu, niezależnie od temperatury i pogody.

2. Herkules Poirot – porzucić zwyczaj przechodzenia bezpośrednio od jednego wydarzenia lub spotkania do kolejnego. Znaleźć czas pomiędzy zadaniami na nicnierobienie lub spontaniczne, nieplanowane wypady.

3. Nash Athanasiou (prawdziwe imię Nathaniel, nasz gospodarz na wyspie Lamperos, stojący na czele grupy, którą sam nazwał Domem Nieustającego Powitania – mieszkańcy zatoki Liakada ochrzcili ją mianem _Spíti Athanasiou_, a zajmujący posiadłość Anglicy i Amerykanie mówili na nią Spitty) – wykonać dziesięć zadań, jakie wymyślą mu Austin Lanyon i Matthew Fair (jego dwóch najbliższych przyjaciół i doradców w domu), które mają uczynić go chodzącym ideałem duchowych cnót, takich jak miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, dobroć, potulność, umiarkowanie, wiara, a nade wszystko wybaczenie. (Każde zadanie miało się skupiać na jednej cnocie, wszystkie zaś musiały stanowić prawdziwe wyzwanie).

4. Austin Lanyon – codziennie poświęcać czas na lekturę i podejmować próby pisania wierszy.

5. Matthew Fair – bardziej dbać o porządek, być mniej zapominalskim, za to bardziej punktualnym.

6. Olive Haslop – wystrzegać się umysłowego ograniczenia, otwierać się na naukę nowych rzeczy i na konstruktywną krytykę.

7. Rhoda Haslop – napisać oficjalną dysertację na temat najważniejszej z duchowych cnót, mianowicie Wybaczenia, by lepiej je zrozumieć i skuteczniej praktykować.

8. Charles Counsell – nigdy nie mówić za czyimiś plecami tego, co trudno byłoby powiedzieć tej osobie prosto w oczy.

9. Thirza Davis – niestrudzenie dążyć do czynienia świata lepszym i bardziej sprawiedliwym, nigdy nie porzucając głosu rozsądku ani poczucia sprawiedliwości.

10. Betlinde (przez wszystkich nazywana Belty) Ricks – wcześniej wstawać i nie marnować początku żadnego dobrze zapowiadającego się dnia w tym cudownym greckim raju.

11. Pearl St Germain – do końca przyszłego roku przyjąć oświadczyny ukochanego mężczyzny, uprzednio jednak przekonawszy go, że jego własnym postanowieniem winno być niezwłoczne złożenie owej propozycji.

Była to bez wątpienia najtrudniejsza lista, jaką przyszło mi spisać, nie tylko dlatego, że wzdrygnąłem się, wystukując na maszynie słowa „oświadczyny ukochanego mężczyzny”, które wymyśliła targana romantycznymi uniesieniami Pearl St Germain. Nie, największą trudnością w tym zadaniu okazało się to, że teraz z bolesną ostrością dostrzegłem rzeczy, które wówczas mi umykały. Dzisiaj aż bije mnie po oczach podłość i wina, ale wtedy, ostatniego dnia starego roku, jak i zaraz potem pozostawałem na nie głuchy i ślepy. Poirot podobnie, choć jest najinteligentniejszym i najbardziej spostrzegawczym człowiekiem, jakiego znam. To on koniec końców zwrócił na to moją uwagę, choć niestety, było za późno, by ocalić tych, których ostatecznie straciliśmy.

Podsumowując, chciałem powiedzieć, że choć da się i od początku dało się z powyższej listy wywnioskować, kto planuje morderstwo, nie odgadniemy wszakże wszystkich możliwości. I tej jednej wtedy nie widzieliśmy. Gdy jednak Poirot w końcu doszedł do prawdy, okazało się, że lista postanowień nie odegrała najmniejszej roli w doprowadzeniu go do celu.

Dlaczego? To akurat całkiem proste: ponieważ tak samo jak mnie zwiodło go na manowce dwunaste postanowienie, którego nie umieściłem na liście. Zawierało ono nie tylko wzmiankę o morderstwie i nazwisko ofiary, ale też wyraźny zamiar popełnienia tej zbrodni.ROZDZIAŁ 1

PRZYJAZD NA LAMPEROS

Wyspa Lamperos na Morzu Egejskim, położona między większymi wyspami Skiathos i Skopelos, była prawdopodobnie najpiękniejszym miejscem, jakie miałem okazję odwiedzić – zresztą wzbudziła mój zachwyt jeszcze wcześniej, zanim postawiłem na niej stopę. Gdy ostatniego dnia 1932 roku nasza łódź podpłynęła do brzegu, zdumiało mnie, że wyspa wita nas tak żywymi kolorami. Kiedy się mieszka w Anglii, człowiek wyobraża sobie, że Matka Natura jest raczej powściągliwa w rozdawaniu swoich łask. Tymczasem okazuje się, że kawałek od wybrzeża Grecji pozwala sobie na większą rozrzutność: jeśli chodzi o paletę barw, okazuje się wręcz brawurowa. Gdyby nie unoszący się w powietrzu chłód, nie uwierzyłbym, że jest zima.

– Spójrz, Herkulesie! – Tyle tylko byłem w stanie wydusić z siebie, zapatrzony na lazurowe morze i piasek tak jasny, że prawie biały. – To miejsce jest doskonałe.

Właśnie dobijaliśmy do brzegu, a konkretnie do portu w mieście Lamperos. W oddali widziałem malutkie postaci – kilkanaście osób najwyraźniej czekało na transport z powrotem na stały ląd. Mieli zatem odbyć podróż w odwrotnym kierunku niż my.

– Tak, doskonałe, jeśli się lubi duże ilości piasku i zimnej słonej wody – odparł mój belgijski przyjaciel. Zwykle zielone miał tylko oczy, lecz tym razem tego koloru nabrała cała jego twarz. Choć po drodze dwukrotnie pytałem go, czy cierpi na chorobę morską, za każdym razem zaprzeczał. – A drogi są tak kamieniste i nierówne, że nie da się po nich jeździć samochodem – marudził dalej. – Wiedziałeś, Catchpool, że po wyspie Lamperos można się poruszać prawie wyłącznie pieszo, na rowerze lub konno? Jest tu tylko jedna krótka droga – jedna! – którą mogą przejeżdżać samochody. Ale nie jeżdżą, bo po cóż w ogóle miałyby jeździć bez celu, przecież tu nic nie ma. Po co w ogóle budować taką drogę? To jakieś szaleństwo, Catchpool.

Dla mnie to wszystko brzmiało jak marzenie. Mała wyspa, niemalże w całości otoczona plażami i zatokami – tak moim zdaniem wygląda raj na ziemi. W zeszłym roku przed Bożym Narodzeniem spędziliśmy z Poirotem trochę czasu na wybrzeżu niedaleko Norfolk. Od tamtej pory nie jestem w stanie zapomnieć, że niektórzy ludzie – zwykli ludzie, tacy jak ja, a nie tylko ci najzamożniejsi – całe życie spędzają w bezpośrednim sąsiedztwie morza. Świeżo zdobyta wiedza w tym zakresie okazała się dla mnie raczej problematyczna, ponieważ jako funkcjonariusz policji byłem związany z oddalonym od morza Scotland Yardem, a mój najlepszy przyjaciel, Herkules Poirot, również doskonale miewał się w Londynie.

Teraz uparł się, by udzielić mi jeszcze bardziej szczegółowego ostrzeżenia:

– I czy wiedziałeś, że tutejsze konie są wyjątkowo małe? Mają tu taką specjalną, lokalną rasę – kuce z Lamperos. Niecały metr dwadzieścia w kłębie.

– Ależ to doskonale – odparłem wesoło. – Jak by to wyglądało, gdyby po małej wyspie kręciły się ogromne zwierzęta?

– I nie wiem, czy ci wspominałem... ale nie, raczej nie... że kiedy dobijemy do portu, to wcale nie będzie koniec naszej podróży? Choć namęczyliśmy się już w autobusach i łodziach, to wciąż jeszcze nie dotarliśmy do celu.

Tu akurat miał rację. Nigdy wcześniej nie wybierałem się w podróż, która wymagałaby tylu zmian środka transportu w tak krótkim czasie. Zanim widok uroków Lamperos z bliska podniósł mnie na duchu, czułem się tak wyczerpany, jakbym co najmniej rok spędził na podróżowaniu coraz to innymi, ale zawsze zawilgoconymi i niewygodnymi środkami transportu.

– W porcie Lamperos będzie na nas czekał nasz przyjaciel, _monsieur_ Nash, z mniejszą łódką. Opłyniemy wyspę, by dotrzeć do jego posiadłości zwanej _Spíti Athanasiou –_ ciągnął Poirot. – To podobno najprostszy sposób, by się tam dostać. Ale pytam się, Catchpool, dlaczego nie możemy popłynąć tą oto łodzią prosto do zatoki Liakada? Bardzo chciałbym to wiedzieć.

– Opowiedz mi jeszcze o wyspie – poprosiłem, chcąc w pełni docenić każdy aspekt i każdą cechę tego miejsca. – I przestań mnie do niej zniechęcać, nawet jeszcze nie dobiliśmy do jej brzegu. To bardzo miło z twojej strony, że zaprosiłeś mnie na tę wyprawę, i nie, nie zepsujesz mi jej, nawet jeśli będziesz cały czas marudził. Nie mogłem się doczekać tego wyjazdu.

Wiedziałem, że nie muszę przypominać Poirotowi, że to mój zasłużony urlop po świętach, a konkretnie po ponurym tygodniu spędzonym w moim domu rodzinnym z rodzicami, którzy nienawidzą siebie nawzajem w takim samym stopniu, jak nie są zadowoleni ze mnie. Czy nie zaprosił mnie na sylwestra na greckiej wyspie właśnie po to, by poprawić mi humor po tamtym przykrym doświadczeniu?

Kiedy mi to proponował, mówił z o wiele większym entuzjazmem. „_Mon ami_”, powiedział, ściskając mnie za ramię. „Będziesz zachwycony małą wysepką Lamperos. Zatrzymamy się w najpiękniejszym jej zakątku, w zatoce Liakada. Przez cały dzień świeci tam słońce, nawet w zimie, a dom, w którym się zatrzymamy, jest podobno istnym cudem architektury. Z większości pokoi wychodzi się na duże kamienne tarasy na różnych poziomach. Naszym gospodarzem będzie młody dżentelmen, Nathaniel Athanasiou, znany również jako Nash. Oświadczył, że bardzo by chciał, by mój przyjaciel Catchpool stał się również jego przyjacielem. W domu mieszkają też inni – i wszyscy chcą być naszymi przyjaciółmi, choć jeszcze nas nie poznali. Czyż to nie przemiłe?”

Pewnie powinienem był go dokładniej wypytać, zanim zgodziłem się przyjechać na Lamperos, ale tego nie zrobiłem – urzekła mnie wizja domostwa nad samym morzem. W minionym roku dowiedziałem się czegoś o sobie: dni, kiedy pływam w spienionych falach, zanurzam stopy w piasku morskiego dna i czuję w powietrzu charakterystyczny słony zapach, pozwalają mi dostrzec sens życia i zapadają w pamięć o wiele mocniej niż wszystkie pozostałe. Kiedy w zeszłym roku w grudniu byliśmy z Poirotem w Norfolk, codziennie zażywałem morskich kąpieli, ale jako że dom, w którym mieszkaliśmy, znajdował się na szczycie klifu, zejście na dół i powrót na górę każdorazowo pozostawały zgoła niebezpiecznym przedsięwzięciem. Dlatego też Poirot doskonale wiedział, czym mnie zachęcić do urlopu w Grecji: „W zatoce Liakada z domu do morza da się podobno dojść spacerkiem. To dosłownie parę kroków. A poza tym pamiętaj, że w przeciwieństwie do Norfolk, w Lamperos każdego dnia świeci słońce”.

Uznałem to za raczej mało prawdopodobne, ale Poirot uparcie powtarzał: „To podobno najbardziej słoneczna z greckich wysp. I nie musisz się obawiać meduz – przypływają wyłącznie latem”.

Wyglądało na to, że bardzo mu zależy na moim towarzystwie. Już samo to powinno było wzbudzić moje podejrzenia. Jednakże nie wzbudziło.

– Nie wiem zbyt wiele o Lamperos – odpowiedział teraz Poirot na moją prośbę o garść informacji na temat tej wyspy. – Tylko to, że...

Uśmiechnąłem się, gdy wyszło na jaw, co w uznaniu Poirota znaczy „nie wiedzieć zbyt wiele”. Mój przyjaciel uraczył mnie bowiem dłuższą opowieścią: otóż na Lamperos często zdarzają się trzęsienia ziemi, będziemy więc musieli uważać. Mało prawdopodobne jednak, by do któregoś z nich doszło w trakcie naszej bytności na wyspie. Nie większe mieliśmy szanse doświadczyć tego, co spotkało córkę pewnego greckiego boga, którą najpierw przemieniono w wilka, potem porwano i przywieziono na Lamperos, skąd ponownie ją uprowadzono. Nie zapamiętałem pozostałych szczegółów, bo też nie poświęciłem opowieści przyjaciela całej swej uwagi.

Ale przyjąłem do wiadomości, że w czasach bardziej nam współczesnych znany angielski poeta wojenny, James Gresham-Graham, autor wiersza _Jeśli na lepsze dni..._, zmarł w roku 1915 w wieku 18 lat na francuskim statku szpitalnym zacumowanym niedaleko wybrzeży wyspy. Pochowano go na Lamperos, kawałek od zatoki Liakada.

– A potem śmierć zagościła tu na jakiś czas – dodał ze smutkiem Poirot. – W roku tysiąc dziewięćset osiemnastym prawie połowa mieszkańców zmarła na hiszpankę. Z dwóch tysięcy ludzi zostało zaledwie tysiąc.

------------------------------------------------------------------------

ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij