- W empik go
Otwarte okno - ebook
Otwarte okno - ebook
„Otwarte okno — życie jak poezja” to zbiór wierszy pisanych w latach 2013 — 2019. Czytelnik zostaje tu przeprowadzony przez świat wewnętrzny i duchowy autorki, religijny i patriotyczny. Poezja została wzniesiona do poziomu humanizmu w celu kultywowania wartości narodu i ocalania człowieczeństwa, z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-141-5 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_OTWARTE OKNO — ŻYCIE JAK POEZJA_ — to drugi tomik wierszy pisanych w latach 2013 — 2019. Jest to zbiór poezji, napisany m.in. z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości i tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, podczas trwania XXVII Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka w Gdańsku — wysyłania światełka do nieba.
I ROZDZIAŁ — _BY NIE ODEJŚĆ ZAPOMNIANA_ — rozliczenie się ze światem myśli i odczuć kreowanych przez wewnętrzne rozterki.
II ROZDZIAŁ — _ROZPOCZĘTA WIECZNOŚĆ_ — wiersze o trudnym rozstaniu i myślach odradzających się po śmierci życia. Praca nad moralnością i emocjami — nie śmierci boimy się, lecz umierania.
W niektórych wierszach autorka nawiązywała w myślach przewodnich, powiedzonkach, zawołaniach, frazach patriotycznych, rodzinnych i nostalgicznych, do znanych z literatury klasycznej pisarzy i poetów, aby uwypuklić i podkreślić ważne momenty z życia osobistego, rodzinnego i patriotycznego, wyniesione z domu rodzinnego, szkoły oraz etosu pracy.
Mam nadzieję, że każdy czytelnik odnajdzie dla siebie w tym zbiorze poezji choć jedno ziarenko swojego jestestwa, a zarazem pogłębi wiedzę o swojej osobowości.
Pozytywnego odbioru.
AUTORKAZaprzyjaźnić się z sobą
Zaprzyjaźnić się z sobą, tak by widzieć jutro
by, łza która dawno już obeschła, poszła w zapomnienie
by nie bać położyć się spać do łóżka
widzieć księżyc nocą, konstelacje gwiazd
czuć zapach wiatru, smak deszczu
cieszyć się każdą porą roku, nawet w deszczową pogodę
mieć jeszcze marzenia choćby maleńkie.
Nie stać ze spuszczoną głową na uboczu
odnaleźć w sobie głód radości zapomnianej
uwierzyć, dać szansę, wyznaczyć cel.
Tak dziecinnie proste i trudne zarazem.
Zaprzyjaźnić się z sobą…Cel
Nie dałeś rady z myślami swoimi, rozum wzdryga się,
głowa głośno rozpacza
idziesz ciemnym wąwozem, sam wśród ciszy pustej,
idziesz przed siebie sam.
Zamazane obrazy mijają twój cień, przylepiony
do uschniętego drzewa
powiesz bezsens, nie chcesz mówić, choć potok słów
zalewa cię.
Idziesz, choćbyś nie chciał w blasku słońca, spragniony
zapachów — idziesz
przeraźliwe odgłosy przenikają ciało, niewyraźne
i poplątane
wśród wielu, samotny jak pies, chce ci się wyć,
nie możesz…
Odwrót trudny, bolesny, palący — nie dajesz rady?
Cel wciąż bardzo odległy, niedościgniony, niepewny.
Dasz radę, idź, wciąż idź…Ucieczka
Dzwony w zakątku mojej pamięci, wciąż biją
nie oglądam się wstecz, nie oczekuję niczego.
Szum drzew, bezskuteczność tłumionych westchnień
nie mogę ich powstrzymać, zrozumieć.
Twarz ukryta w dłoniach, myśli odpychane gniewnie
smutek jak rwący potok, groźna nawałnica
śpiewnie w dolinie płynący strumień
zdaje się, że rozumie mój ból i samotność
wysyła nieśmiało do mnie sygnał.
Jestem tu, jestem tu, tuż za tobą
przyjdź, wejdź, czekam, zanurz swoje całe ciało.
Nie bój się, wciąż czekam, aby ukołysać cię do głębokiego snu.
Przyjdź, wejdź, czekam…Samotność
Tułająca się samotność na dnie mojej duszy
nikt nie widzi łez, nikt się nie wzrusza.
W kamiennym kręgu, los mój zamknięty
grząski, piaszczysty grunt pod nogami nie mija.
Kwiaty nie mogą zakwitnąć, trawa wypalona
zawodzi smutno pies przy budzie na łańcuchu
wiatry północne zwiewają porozrzucane śmieci.
Nie ma ludzi, odeszli, pozostawili resztki jedzenia.
Krzyczę i krzyczę, opadam całkiem z sił, padam na twarz.
Nikt mnie już nie usłyszy.Myśli
Szemrane myśli chodzą mi po głowie
wulkan zastygłej lawy uczuć ciągnie
zmierzch marzeń nadszedł jak persona non grata
smak ulubionej kawy porannej popłynął gdzieś daleko
kolory tęczy stały się wypłowiałe
głosy przyszłości wirują niczym liście na wietrze.
Zapachy kwiatów stały się ulotne
nie czuję ciepła przepływającej krwi
oddycham, nie wiem czy na pewno
czuję — samotny żagiel zmierza w moim kierunku.
Morze otulone puszystą mgłą
i tylko ja samotna wśród niezliczonej ilości fal
chyba jestem…Gorzkie owoce
Nie zdążyłam jeszcze wyjść poza ogród swoich marzeń
wymyślony, park Drozdowego Gniazda.
Widziałam oczami wyobraźni, upajałam się jego blaskiem
gdzieś nagle zniknął, bez śladu.
Radość związana z powitaniem znanych ludzi ugrzęzła
w trzęsawisku, krecich kopcach i rzędzie kamiennych schodów.
Pospieszna, cyniczna wymiana uśmiechów i ukłonów
zgrzytające zamki w drzwiach, zamykane w pośpiechu rolety.
Pustka — naga przeogromna pustka
odwrócone plecami postacie, posłane ukradkiem spojrzenia
gorzki owoc nie do zniesienia
Boli…Niech zostanie
Niech nawet łopata po mnie zostanie
śpiew ptaków, kołysanie drzew, głośne szuranie
śmiech, wrzask, gniew i trzaskanie drzwi.
Nie ja albo nie ty, albo ktokolwiek, cokolwiek
papiery, kapcie nawet ciągłe narzekanie.
Niech tam i już zostanie.
Potok słów, rąk drżenie, wymachiwanie
pusta szklanka, krzesło, nie złożony fotel
ja i ty albo cisza lub głośne palców stukanie.
Niech tam i już pozostanie.
Sapanie, mlaskanie, kroki na schodach nocą
klucza w drzwiach przekręcanie, gniewanie
nocą włączanie radia, głośnej muzyki słuchanie
narzekanie, gderanie, włączanie wody w czajniku
drzwi malowanie, cięcie i rżnięcie piłą, gwoździ wbijanie.
Niech tam i już pozostanie.Wciąż pragnę
Wędrówki do miejsc dawno zapomnianych
żurawia na podwórku, studni z zimną wodą
kromki świeżo upieczonego w piecu
chleba ze śmietaną i cukrem.
Jabłek z sadu sąsiada, własne rosły w ogrodzie
olszyn poprzeplatanych wstęgą wody i koźlarzy pełnych koszy.
Zapachu świeżo malowanych ścian wiosną
huśtawki z powrozu na jabłoni, suszarni pełnej owoców
na zimę, mokrych butów od łażenia po kałużach.
Razów ścierką od matki za zniszczoną nową sukienkę
w krzakach róży
spóźniania się do szkoły, choć wyszłam z domu za wcześnie
lekcji religii przesiedzianych w pobliskim lesie z koleżankami.
Ganiania i ganiania wciąż z latawcem za marzeniami z dzieciństwa.
Wszystko przeminęło — jak wspaniała bajka na dobranoc.Pył
Niedościgniony horyzoncie czasu w zegarze biologicznym życia
bądź wiernym przyjacielem utęsknionej duszy.
Siądź na gałęzi przepowiedni losu
bądź siedliskiem ciszy, samotności
i zadumy nad przemijającym światem.
Natarczywy duchu ciemności nocy
znajdź inny wymiar galaktyki, zagość proszę w innym świecie.
Wiem, że będzie Ci tam dobrze.
Rozkoszuj się nicością zgaszonych świec,
odwróć beznadzieję istnienia.
Idź tam hen daleko, tempem ulatujących ostatnich tchnień dusz.
Zaznaj upojnej ciszy w pyle opadających gwiazd,
w dalekiej przestrzeni nocy.
Weź wszystko co wiruje w odległej galaktyce.
Nie zabieraj proszę nas…Czyny moje
Nie czyń mnie Panie katem swojego losu, nie pozwól zatracić się.
Moje miłosierdzie wobec czynów popełnionych, nie istnieje.
Jestem okrutnicą swojego losu, podarunkiem zła.
Mam upiorny wyraz nieskończoności swoich obliczy.
Nie znam ich, nie próbuję pokonać, ani unicestwić.
Czuję swąd doskonałości uczuć, zgliszcza rozumu.
Przyjaciółką jest mi ośmiornica nastrojów, postanowień.
Wzburzone fale namiętności, przestrajają się w skowyczącą melodię.
Krzyk przeraźliwie gra melodię z upiornych marzeń.
Samotnie mknie moja postać na horyzoncie niemocy.
Polubiłam to totalne zniszczenie i bezgraniczny chaos.Inny dzień
Coś mi dzisiaj w duszy gra, może ty, może ja
czas na zmiany, czas na coś
miał być gość, nie przyszedł gość.
Jutro będzie nowy dzień, pewnie nic nie zmieni się
rok przestępny zdarza się, taki sam, może nie.
Znowu będzie brzask i świt, znowu będą inne dni
historia kołem się toczy, nietrudno coś w niej przeoczyć.
Człowiek starszy się staje, myśli o niebie z rajem
niby twierdzi, że jest przygotowany na te niebiańskie zmiany.
Nikt nie chce opuszczać ziemskiego padołu
z miną wesołą podążać do dołu.Czas
Nie nadążam za światem, wydawał mi się taki przyjazny i zrozumiały
w dzieciństwie wszystkie drzewa, liście, kwiaty i trawy miały zapach
i kolor.
Tęcza wydawała mi się mienić kolorami owoców z naszego sadu
dotykała niemal ziemi, była blisko mnie.
Słońce przyjaźnie zaglądało do okna sypialni,
delikatnie muskało swoimi
cieplutkimi złotymi promykami, po zaspanej dziecięcej buźce
księżyc rozsypywał nocą srebrny pył na pościeli
utulał do snu, nucąc cichutko ulubione kołysanki.
Dziś wszystko jest inaczej,
opadła bajkowa zasłona dziecięcych marzeń.
Księżyc, słońce i gwiazdy zatraciły już swój dawny blask
skrywają tajemnicę zapisanych kart historii życia
kolory drzew liści, traw mają już inną paletę barw, inny zapach
tęcza stała się długą linią, wypowiedzianych słów na przestrzeni lat.
Ile więc czasu potrzeba, żeby to wszystko zrozumieć?
Przeżyć od nowa, niestety się nie da.
A szkoda…Wołanie
Ziarenka piasku wirują w takt walca
słońce kładzie swoje złote promienie do snu
kwiaty delikatnie rozchylają swoje pąki łykając
łapczywie resztki spływającego światła.
Zagubione pisklę kwili gdzieś w oddali na jedynym, zielonym drzewie
wąż leniwie przeciąga swój lśniący, długi tułów, zaznaczając ślad
z daleka słychać coraz bardziej rozpaczliwe wołanie…
Znikąd pomocy.
Człowieku? Jesteś sam.
Tak przecież wcześniej chciałeś.
W drodze do wieczności
Chochoły w drodze do wieczności przystanęły
na ziemi rodzącej, niedawno żyzne plony
przysmażona słońcem dolina, przytuliła się do skrawka zieleni.
Próżno szukać odrobiny żywych istot
woda stanęła w miejscu, wyschnięte bagno
pokrywa spękana skorupa mułu.
Samotne promienie słońca błąkają się
na pustym ugorze, tracąc powoli złoty blask.
Wydawać by się mogło, że droga do wieczności
otwiera swą przepastną paszczę niby wąż wypełzając.
Dusza odbita w lustrze życia, znajduje swoje przeznaczenie.Refren życia
Refren mojego życia w odchodzącym świecie
ból i szczątki widzenia, pamięć ukryta w zakamarkach
serce, które wyblakło i nie chce mu się nic.
Ach, życie porozwalane jak puzle, zagubione.
Świat popękanych myśli, odartych snów i marzeń
siła zamknięta w skrawku obrazu jak w niemym filmie.
Uśpiony smaku domowego ciepła, zamkniętego w skorupie
wspomnienia silne jak dąb, posadzone w ciasnej doniczce.
Czy nikt już ich nie obudzi?
Nie uleczy?