Pakt - ebook
Za to, czego pragniesz, zapłacisz własnym sercem.
Nel Tomson ma wszystko, czego pragną dziewczyny w jej wieku – szczęśliwą rodzinę, oddanego przyjaciela, bezpieczny dom. Brakuje jej tylko jednego: odwzajemnionej miłości. Od lat kocha Ethana, ale gdy wreszcie zdobywa się na odwagę, by wyznać mu prawdę, los brutalnie krzyżuje jej plany.
Po tragicznym wypadku z udziałem przyjaciela Nel staje na krawędzi rozpaczy. W akcie desperacji zawiera pakt z demonem, który obiecuje jej to, czego najbardziej pragnie – szansę na ocalenie ukochanego.
Z czasem okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują… Nel odkrywa, że Lucas, z którym połączył ją układ, skrywa więcej niż tylko piekielne tajemnice. Ma swoją bolesną przeszłość i serce, które wbrew wszystkiemu potrafi kochać.
Wkrótce dziewczyna stanie przed piekielnie trudnym wyborem. Czy odda się temu, czego zawsze pragnęła, czy rzuci w objęcia mroku?
Nel Tomson ma wszystko, czego pragną dziewczyny w jej wieku – szczęśliwą rodzinę, oddanego przyjaciela, bezpieczny dom. Brakuje jej tylko jednego: odwzajemnionej miłości. Od lat kocha Ethana, ale gdy wreszcie zdobywa się na odwagę, by wyznać mu prawdę, los brutalnie krzyżuje jej plany.
Po tragicznym wypadku z udziałem przyjaciela Nel staje na krawędzi rozpaczy. W akcie desperacji zawiera pakt z demonem, który obiecuje jej to, czego najbardziej pragnie – szansę na ocalenie ukochanego.
Z czasem okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują… Nel odkrywa, że Lucas, z którym połączył ją układ, skrywa więcej niż tylko piekielne tajemnice. Ma swoją bolesną przeszłość i serce, które wbrew wszystkiemu potrafi kochać.
Wkrótce dziewczyna stanie przed piekielnie trudnym wyborem. Czy odda się temu, czego zawsze pragnęła, czy rzuci w objęcia mroku?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Fantasy |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8373-956-4 |
| Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
Od zarania dziejów ludzie zastanawiali się, jak wygląda życie po śmierci.
Co ich czeka, gdy serce przestanie bić?
Niebo?
Piekło?
A może zupełna pustka?
Ludzie zastanawiali się także, czy istnieją te nadludzkie postacie, które opisują różne przekazy i legendy.
Czy gdzieś między nami, ludźmi, znajdują się te wspaniałe, dobre istoty zwane aniołami?
A może te piekielnie złe demony, które wprowadzają zamęt i pragną ludzkiej krzywdy?
Od zarania wieków ludzie zaprzątają sobie tym głowę.
A odpowiedź jest przecież prosta.JEDEN
Przeciągnęłam się, spoglądając na siedzącego obok mnie Ethana. Na ekranie telewizora pojawiały się coraz to nowe kolorowe obrazy. Rozświetlały mój pokój, smagając nasze twarze światłem. Specjalnie zaciągnęliśmy rolety do samego końca, tak żeby przydrożne lampy nie mogły przedostać się do środka ze swoimi smugami światła. Ethan siedział skupiony, przygryzając dolną wargę. Zawsze tak robił, gdy był czymś bardzo zaabsorbowany. Gdy tylko niepokój w filmie zaczął narastać i można było wyczuć coraz większe napięcie, chłopak zmrużył oczy i oblizał usta. W skupieniu wodził wzrokiem po ekranie telewizora, aż w pewnej chwili kątem oka zahaczył też o mnie. Przeniosłam wzrok z powrotem na odbiornik tak szybko, jak tylko było to możliwe.
_Na bank zobaczył, że się na niego gapię._
– Widzę, że spodobał ci się film. – Zaśmiałam się, dźgając go palcem w bok. – Jeszcze nigdy nie siedziałeś tak cicho.
– Nel, przestań, teraz jest ważny moment – rzucił szybko, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Nie skomentował tego, że przed chwilą pożerałam go wzrokiem. Jestem bezpieczna.
Z Ethanem znaliśmy się od dziecka. Zawsze tam, gdzie pojawiał się on, byłam też ja. Wiele osób początkowo myślało, że jesteśmy jakimś rodzeństwem albo kuzynostwem. Nikt ani razu nawet nie zasugerował, że mogłoby nas łączyć coś więcej. W końcu wyglądaliśmy jak najlepsi kumple, a nie zakochana para, która chodzi na randki i trzyma się za ręce. Po cichu jednak, w głębi serca, marzyłam o tym, żeby tak się stało. Żeby chociaż raz ktoś rzucił taką głupią sugestię. Wtedy miałabym punkt zaczepienia. Pretekst, który pozwoliłby mi pociągnąć rozmowę w tym kierunku. Może dzięki temu zyskałabym odwagę. Impuls, który popchnąłby mnie do działania. Ale nigdy tak się nie stało. I chociaż modliłam się o to każdej nocy, Pan Bóg nie wysłuchał mojej prośby.
– Zastanawiam się, dlaczego ktoś taki jak ty jest moim przyjacielem – mruknęłam, krzyżując ręce na piersi.
– Po prostu mnie kochasz – powiedział słodko, na chwilę obdarzając mnie spojrzeniem.
_Zaraz się rozpłynę._
Poczułam, jak moja twarz oblewa się lekkim rumieńcem. Ten chłopak zdecydowanie działał na mnie zbyt mocno. Wystarczyło jedno słowo, jeden mały gest, żeby mój żołądek fikał koziołki.
_Zaraz się spalę._
– Chciałbyś – prychnęłam, przygryzając wnętrze policzka. Serce niebezpiecznie mi zadrżało, a krew zaczęła wściekle buzować w żyłach. Wystarczył moment. Jedno przelotne spojrzenie tych zielonych oczu. Lekki uśmiech, który nieśmiało błądził po jego twarzy. Delikatny gest paraliżujący całe moje ciało.
Niestety taka była prawda. Kochałam go, ale on o tym nie wiedział. Nie chciałam niczego zepsuć, dlatego siedziałam cicho. Zależało mi na nim, a wiedziałam, że gdybyśmy poszli o krok dalej w naszej znajomości, wszystko by się posypało. Zazwyczaj tak jest. Chcesz wskoczyć na wyższy poziom, ale w pewnej chwili wszystko się rozpada i już nawet do przyjaźni nie możesz wrócić, bo jest ci głupio.
– Nie, to nie, przynajmniej twoja mama mnie kocha i traktuje jak syna, którego nigdy nie miała – odparł Ethan i pokazał mi język.
– Skoro spędzasz tutaj większą część swojego życia, to się nie dziw – burknęłam, wypuszczając powietrze z płuc.
– Mnie to nie przeszkadza. Lubię twoją mamę, równa z niej babka – rzucił, po czym wepchnął sobie do ust garść popcornu.
Ethan był niezłym łakomczuchem. Potrafił pochłaniać ogromne ilości jedzenia, a wcale nie było tego po nim widać. Wysoki jak brzoza, o szczupłej budowie ciała i nieziemsko urodziwej twarzy. Był tym typem chłopaka, do którego wzdychają dziewczyny. W szkole uganiały się za nim całe ich hordy; każda zabiegała o jego względy. A on? Z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku oznajmiał, że jest mu bardzo miło, ale nie ma zamiaru pakować się w żadne związki i zobowiązania. Część tych wściekłych, napalonych lasek byłaby w stanie wydrapać mi oczy i wyszarpać włosy z głowy. W końcu to ja spędzałam najwięcej czasu w jego towarzystwie. A przecież byłam dziewczyną. Potencjalną konkurencją dla tych wszystkich słodko pierdzących dziewczynek.
Myślę, że do dzisiaj spora część z nich nie była w stanie pogodzić się z tym, że Ethan nie zwracał na nie uwagi i odrzucał wszelkie zaloty. Wiele też pewnie do dzisiaj obarcza mnie winą, że żadnej z nich nie udało się nawiązać bliższej relacji z Ethanem. W końcu to ja zawsze byłam blisko niego. Jak papużki nierozłączki. Chodziliśmy razem do tych samych szkół od przedszkola aż po ogólniak. Razem bawiliśmy się na podwórku, odrabialiśmy lekcje i spędzaliśmy wakacje.
Nasi rodzice poznali się jeszcze przed naszym narodzeniem. Ojciec Ethana pracował razem z moim w jednej z budżetówek. Zajmowali takie same stanowiska, więc musieli się wspierać i dzielić zdobytą wiedzą. Wszyscy w pracy dziwili się, że w gnieździe takich żmij nawiązała się jakaś przyjaźń. Chociaż w tej kwestii faceci mają łatwiej. Kobiety zawsze obrobią sobie nawzajem dupy. Poklepią cię po pleckach, wyrażą współczucie, a później za plecami rozsieją plotki na twój temat. Standard, którego chyba nigdy nie da się zmienić.
– Jak tak dalej pójdzie, to się tutaj zadomowisz na dobre – powiedziałam, nim ugryzłam się w język.
Ethan zmierzył mnie zaciekawionym wzrokiem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Wyglądał tak wspaniale. Piękne zielone oczy ocienione gęstymi i długimi rzęsami spoglądały na mnie z zaciekawieniem. Gdy Ethan oblizał wargi, mój wzrok od razu zatrzymał się na jego ustach.
_Jezu._
Czasami miałam wrażenie, że patrzy na mnie jakoś inaczej. Nie jak na najlepszą przyjaciółkę, nie jak na kumpla, z którym może pogadać. Bardzo szybko jednak to wrażenie znikało, kiedy przypominałam sobie słowa, które kierował do dziewczyn zabiegających o jego względy. _Nie mam czasu na związki, nie chcę się bawić w żadne zobowiązania_. Za każdym razem dźwięczało mi to w uszach i upewniało mnie w przekonaniu, że to uczucie jest jednostronne.
– Dobrze wiemy, że nie przeszkadzałby ci taki obrót spraw, więc? – Zaśmiał się, przekrzywiając głowę.
– Użeram się z tobą już od dawna, więc to żadna różnica – mruknęłam, zakładając pojedynczy kosmyk włosów za ucho. Czułam, jak gorąco zaczyna uderzać mi na policzki ze zdwojoną siłą. Zawsze w jego towarzystwie miałam w brzuchu stado kotłujących się motyli.
– Mogę przestać przychodzić, ale wtedy złamałbym serce twojej mamie – rzucił, łapiąc się za lewą stronę klatki piersiowej. Odegrał teatralną scenę, wykrzywiając usta w grymasie bólu.
_Nie tylko jej byś złamał serce._
– Bardzo śmieszne – odpowiedziałam, wracając do oglądania filmu. Przyłożyłam dłonie do policzków, żeby chociaż trochę zneutralizować wypływający na nie rumieniec. Niestety bezskutecznie.
– Oj, Nel! – zawołał, obejmując mnie ramieniem. – Nie rób takiej obrażonej miny. – Zaśmiał się, dźgając mnie w policzek. Po moim kręgosłupie momentalnie przebiegł przyjemny dreszcz, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Od jakiegoś czasu każdy kontakt fizyczny z Ethanem wywoływał u mnie masę emocji. Jego dotyk paraliżował całe moje ciało. Wpadałam po uszy coraz bardziej, ale nie chciałam się do tego przyznać.
– Nie robię obrażonej miny – powiedziałam, lekko się uśmiechając.
Ethan zmierzył mnie wzrokiem, nadymając policzki. Wyglądał jak słodka wiewiórka, która właśnie po same brzegi wypchała pyszczek orzechami. Błądził przez chwilę badawczym wzrokiem po mojej twarzy, po czym zrobił zatroskaną minę.
– Hej, pokaż mi się tu – rzucił nagle, zupełnie tracąc zainteresowanie filmem. Zadrżałam, gdy usiadł naprzeciwko mnie.
_Kurwakurwakurwa._
– Jesteś jakaś rozpalona – stwierdził, dotykając dłońmi moich policzków. – Dobrze się czujesz? – Nie czekając na odpowiedź, odgarnął mi włosy z czoła i przyłożył do niego usta.
Na chwilę zamarłam. Wstrzymałam oddech, zaciskając dłonie w pięści. Ethan Berry dotykał swoimi mięciutkimi ustami mojego czoła, a ja siedziałam w bezruchu, jakbym co najmniej zjadła jakiś paraliżująco-trujący owoc.
Starałam się nie wystrzelić w kosmos, chociaż nie było to zbyt łatwe. Mój przyjaciel odsunął się ode mnie i zacmokał ustami. Wyglądał na trochę zmartwionego, ale nawet w tym wydaniu cholernie mi się podobał. Uwielbiałam go za tę troskę i za to, że zawsze mnie chronił. Starał się, żeby nigdy nie spotkała mnie krzywda. Stawał w mojej obronie, a gdy byłam chora, przesiadywał ze mną, żebym nie czuła się samotna. Przy nim naprawdę czułam się otoczona opieką. Szkoda tylko, że on patrzył na to z innej perspektywy.
– Chyba masz gorączkę, powinnaś odpocząć – rzucił, mrużąc oczy. – Wyglądasz, jakby właśnie przejechał po tobie walec – dodał, po czym spojrzał na zegarek. – Cholera, zaraz się spóźnię i mama mnie zatłucze! – krzyknął, podrywając się z miejsca.
Mama Ethana była specyficzna. Sprawiała wrażenie bardzo chłodnej i zdystansowanej. Zawsze, gdy spędzaliśmy czas w ich domu, ona siedziała obrażona na cały świat i czytała jakieś bzdurne kolorowe czasopisma. Była bardzo ambitna i wciąż pchała swojego jedynego syna, żeby sięgał po wszystko, co najlepsze. Cały czas żałowała, że nie pokierowała go na lekcje gry na pianinie, gdy chodził do podstawówki. Ethan miał tak smukłe dłonie i długie palce, że mógłby zostać naprawdę dobrym pianistą. On jednak miał inne plany. Jedyny jego związek z muzyką polegał na jej słuchaniu, gdy leciała z głośników jego samochodu. Poza tym muzyka, a już na pewno gra na pianinie, nie były celem, do którego chciał dążyć.
– Co tym razem? – zaśmiałam się, ściskając czubek nosa. Od bliskości Ethana zrobiło mi się słabo. Woń jego korzennych perfum wdarła mi się do nosa, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
– Mieliśmy jechać na zakupy – mruknął, drapiąc się w kark. – Nel, muszę już lecieć, przepraszam – dodał, posyłając mi skruszone spojrzenie.
– Przestań, nie masz za co przepraszać – powiedziałam szybko, podając mu jego bluzę. – I tak często tutaj przesiadujesz, dokończymy film kiedy indziej.
– Jesteś pewna? Teraz jeszcze masz gorączkę, może powinienem zostać z tobą?
– No jasne! Leć, bo niedługo twoja mama zapomni, jak wygląda jej syn – odparłam, szeroko się uśmiechając. – Mam w szufladzie leki, poradzę sobie.
Posłałam mu słaby uśmiech, po czym zmusiłam swoje ciało, aby podniosło się na nogi. Wciąż czułam na sobie ten jego wzrok, którym patrzył na mnie kilka minut temu. Oparłam się ręką o szafkę, żeby ustabilizować pozycję. Nogi miałam jak z waty, a w gardle czułam rosnącą gulę.
Powolnym krokiem zeszłam za nim po schodach do przedpokoju, gdzie Ethan od razu zaczął wkładać buty. Skrzyżowałam ręce na piersiach i oparłam się o ścianę. Śledziłam każdy ruch chłopaka, napawając się jego widokiem. Chociaż spędziliśmy ostatnie godziny razem, ciągle było mi mało. Gdybym mogła, chciałabym przebywać z nim cały czas.
– To do zobaczenia później? – zapytał, przekraczając próg drzwi wejściowych.
– Tak, do później – odpowiedziałam, lekko się uśmiechając. – Tylko jedź ostrożnie, dobrze? – dodałam, gromiąc go wzrokiem.
Doskonale wiedziałam, że Ethan nie należał do kierowców, którzy stosowali się do zasad ruchu drogowego. On był uzależniony od adrenaliny i szybkiej jazdy. Za każdym razem, gdy wsiadałam do jego auta, modliłam się w duchu, żeby nie przesadzał z popisami za kółkiem. Uwielbiałam szybką jazdę, ale nie w momencie, gdy Ethan chciał się przed kimś popisać. Udowodnić, czego to on nie potrafi. Kilka razy rozmawiałam z nim na ten temat, ale zawsze kończyło się tak samo. Albo powtarzał, że nie jestem jego matką, albo uświadamiał mi, że nie ma ochoty wysłuchiwać kazań o tym, jak ma jeździć SWOIM samochodem.
– Zaczynasz mówić jak moja mama. – Zaśmiał się, chowając ręce do kieszeni bluzy. – Zawsze jeżdżę ostrożnie, nie musisz się martwić.
_I tak będę się martwić._
– Skoro tak mówisz – powiedziałam, wypuszczając powietrze z płuc.
Nie chciałam znów zaczynać tematu i snuć moralizatorskiej gadki. Ethan był dorosły i doskonale zdawał sobie sprawę, w jaki sposób powinien zachowywać się na drodze.
– Do zobaczenia! – zawołał, machając mi na odchodne. Odwzajemniłam gest, odprowadzając go wzrokiem aż do jego auta.
Miał pięknego, białego, ponadczterystukonnego lexusa IS-F. Po wprowadzonych modyfikacjach samochód zasuwał jak rakieta. Ethan traktował go jak swoje dziecko. Inwestował w niego ogromne pieniądze i dbał, żeby wszystko działało jak należy. Kiedyś pozwolił mi się nim przejechać. Do teraz na samą myśl o tym ogromie mocy pod maską dostaję gęsiej skórki. Po wciśnięciu pedału gazu wgniotło mnie w fotel. Dosłownie.
– Ethan! – krzyknęłam, zanim zdążył zatrzasnąć za sobą drzwi. Spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem, lekko przekrzywiając głowę. – Możemy jutro porozmawiać? – zapytałam nieśmiało, z trudem artykułując słowa. Ledwo przeszło mi to przez gardło.
Pokiwał głową, szeroko się przy tym uśmiechając.
Muszę w końcu wziąć się w garść. Albo wyznam mu, co czuję, albo do końca życia będę zamknięta w klatce „przyjaźni”. Co gorsza, jeżeli moje uczucia do Ethana się nie zmienią, to do końca życia zostanę starą panną. Nieszczęśliwą kobietą, która nie miała odwagi zawalczyć o swoje marzenia. Która nie poszła za głosem serca.
Gdy Ethan odjechał, zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do pokoju. Wyłączyłam telewizor, sprawdziwszy uprzednio, na jakim momencie filmu stanęliśmy. Przecież mamy go dokończyć.
Opadłam na kanapę, zakrywając twarz dłońmi.
– Czemu to nie może być prostsze? – mruknęłam, przygryzając wnętrze policzka. Byłam zdeterminowana, by w końcu wyznać mu prawdę. Miałam już dość ciągłego udawania i pokazywania, jak świetnie sobie radzę i jak dobrze się trzymam. Chciałam czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
– Przysięgam, jutro wszystko mu powiem – rzuciłam, zaciskając dłoń w pięść. – W końcu zdobędę się na odwagę, przysięgam – dodałam, kiwając głową, jakbym chciała dodać sobie otuchy.
_Czemu chociaż raz coś nie może pójść po mojej myśli?_
Od zarania dziejów ludzie zastanawiali się, jak wygląda życie po śmierci.
Co ich czeka, gdy serce przestanie bić?
Niebo?
Piekło?
A może zupełna pustka?
Ludzie zastanawiali się także, czy istnieją te nadludzkie postacie, które opisują różne przekazy i legendy.
Czy gdzieś między nami, ludźmi, znajdują się te wspaniałe, dobre istoty zwane aniołami?
A może te piekielnie złe demony, które wprowadzają zamęt i pragną ludzkiej krzywdy?
Od zarania wieków ludzie zaprzątają sobie tym głowę.
A odpowiedź jest przecież prosta.JEDEN
Przeciągnęłam się, spoglądając na siedzącego obok mnie Ethana. Na ekranie telewizora pojawiały się coraz to nowe kolorowe obrazy. Rozświetlały mój pokój, smagając nasze twarze światłem. Specjalnie zaciągnęliśmy rolety do samego końca, tak żeby przydrożne lampy nie mogły przedostać się do środka ze swoimi smugami światła. Ethan siedział skupiony, przygryzając dolną wargę. Zawsze tak robił, gdy był czymś bardzo zaabsorbowany. Gdy tylko niepokój w filmie zaczął narastać i można było wyczuć coraz większe napięcie, chłopak zmrużył oczy i oblizał usta. W skupieniu wodził wzrokiem po ekranie telewizora, aż w pewnej chwili kątem oka zahaczył też o mnie. Przeniosłam wzrok z powrotem na odbiornik tak szybko, jak tylko było to możliwe.
_Na bank zobaczył, że się na niego gapię._
– Widzę, że spodobał ci się film. – Zaśmiałam się, dźgając go palcem w bok. – Jeszcze nigdy nie siedziałeś tak cicho.
– Nel, przestań, teraz jest ważny moment – rzucił szybko, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Nie skomentował tego, że przed chwilą pożerałam go wzrokiem. Jestem bezpieczna.
Z Ethanem znaliśmy się od dziecka. Zawsze tam, gdzie pojawiał się on, byłam też ja. Wiele osób początkowo myślało, że jesteśmy jakimś rodzeństwem albo kuzynostwem. Nikt ani razu nawet nie zasugerował, że mogłoby nas łączyć coś więcej. W końcu wyglądaliśmy jak najlepsi kumple, a nie zakochana para, która chodzi na randki i trzyma się za ręce. Po cichu jednak, w głębi serca, marzyłam o tym, żeby tak się stało. Żeby chociaż raz ktoś rzucił taką głupią sugestię. Wtedy miałabym punkt zaczepienia. Pretekst, który pozwoliłby mi pociągnąć rozmowę w tym kierunku. Może dzięki temu zyskałabym odwagę. Impuls, który popchnąłby mnie do działania. Ale nigdy tak się nie stało. I chociaż modliłam się o to każdej nocy, Pan Bóg nie wysłuchał mojej prośby.
– Zastanawiam się, dlaczego ktoś taki jak ty jest moim przyjacielem – mruknęłam, krzyżując ręce na piersi.
– Po prostu mnie kochasz – powiedział słodko, na chwilę obdarzając mnie spojrzeniem.
_Zaraz się rozpłynę._
Poczułam, jak moja twarz oblewa się lekkim rumieńcem. Ten chłopak zdecydowanie działał na mnie zbyt mocno. Wystarczyło jedno słowo, jeden mały gest, żeby mój żołądek fikał koziołki.
_Zaraz się spalę._
– Chciałbyś – prychnęłam, przygryzając wnętrze policzka. Serce niebezpiecznie mi zadrżało, a krew zaczęła wściekle buzować w żyłach. Wystarczył moment. Jedno przelotne spojrzenie tych zielonych oczu. Lekki uśmiech, który nieśmiało błądził po jego twarzy. Delikatny gest paraliżujący całe moje ciało.
Niestety taka była prawda. Kochałam go, ale on o tym nie wiedział. Nie chciałam niczego zepsuć, dlatego siedziałam cicho. Zależało mi na nim, a wiedziałam, że gdybyśmy poszli o krok dalej w naszej znajomości, wszystko by się posypało. Zazwyczaj tak jest. Chcesz wskoczyć na wyższy poziom, ale w pewnej chwili wszystko się rozpada i już nawet do przyjaźni nie możesz wrócić, bo jest ci głupio.
– Nie, to nie, przynajmniej twoja mama mnie kocha i traktuje jak syna, którego nigdy nie miała – odparł Ethan i pokazał mi język.
– Skoro spędzasz tutaj większą część swojego życia, to się nie dziw – burknęłam, wypuszczając powietrze z płuc.
– Mnie to nie przeszkadza. Lubię twoją mamę, równa z niej babka – rzucił, po czym wepchnął sobie do ust garść popcornu.
Ethan był niezłym łakomczuchem. Potrafił pochłaniać ogromne ilości jedzenia, a wcale nie było tego po nim widać. Wysoki jak brzoza, o szczupłej budowie ciała i nieziemsko urodziwej twarzy. Był tym typem chłopaka, do którego wzdychają dziewczyny. W szkole uganiały się za nim całe ich hordy; każda zabiegała o jego względy. A on? Z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku oznajmiał, że jest mu bardzo miło, ale nie ma zamiaru pakować się w żadne związki i zobowiązania. Część tych wściekłych, napalonych lasek byłaby w stanie wydrapać mi oczy i wyszarpać włosy z głowy. W końcu to ja spędzałam najwięcej czasu w jego towarzystwie. A przecież byłam dziewczyną. Potencjalną konkurencją dla tych wszystkich słodko pierdzących dziewczynek.
Myślę, że do dzisiaj spora część z nich nie była w stanie pogodzić się z tym, że Ethan nie zwracał na nie uwagi i odrzucał wszelkie zaloty. Wiele też pewnie do dzisiaj obarcza mnie winą, że żadnej z nich nie udało się nawiązać bliższej relacji z Ethanem. W końcu to ja zawsze byłam blisko niego. Jak papużki nierozłączki. Chodziliśmy razem do tych samych szkół od przedszkola aż po ogólniak. Razem bawiliśmy się na podwórku, odrabialiśmy lekcje i spędzaliśmy wakacje.
Nasi rodzice poznali się jeszcze przed naszym narodzeniem. Ojciec Ethana pracował razem z moim w jednej z budżetówek. Zajmowali takie same stanowiska, więc musieli się wspierać i dzielić zdobytą wiedzą. Wszyscy w pracy dziwili się, że w gnieździe takich żmij nawiązała się jakaś przyjaźń. Chociaż w tej kwestii faceci mają łatwiej. Kobiety zawsze obrobią sobie nawzajem dupy. Poklepią cię po pleckach, wyrażą współczucie, a później za plecami rozsieją plotki na twój temat. Standard, którego chyba nigdy nie da się zmienić.
– Jak tak dalej pójdzie, to się tutaj zadomowisz na dobre – powiedziałam, nim ugryzłam się w język.
Ethan zmierzył mnie zaciekawionym wzrokiem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Wyglądał tak wspaniale. Piękne zielone oczy ocienione gęstymi i długimi rzęsami spoglądały na mnie z zaciekawieniem. Gdy Ethan oblizał wargi, mój wzrok od razu zatrzymał się na jego ustach.
_Jezu._
Czasami miałam wrażenie, że patrzy na mnie jakoś inaczej. Nie jak na najlepszą przyjaciółkę, nie jak na kumpla, z którym może pogadać. Bardzo szybko jednak to wrażenie znikało, kiedy przypominałam sobie słowa, które kierował do dziewczyn zabiegających o jego względy. _Nie mam czasu na związki, nie chcę się bawić w żadne zobowiązania_. Za każdym razem dźwięczało mi to w uszach i upewniało mnie w przekonaniu, że to uczucie jest jednostronne.
– Dobrze wiemy, że nie przeszkadzałby ci taki obrót spraw, więc? – Zaśmiał się, przekrzywiając głowę.
– Użeram się z tobą już od dawna, więc to żadna różnica – mruknęłam, zakładając pojedynczy kosmyk włosów za ucho. Czułam, jak gorąco zaczyna uderzać mi na policzki ze zdwojoną siłą. Zawsze w jego towarzystwie miałam w brzuchu stado kotłujących się motyli.
– Mogę przestać przychodzić, ale wtedy złamałbym serce twojej mamie – rzucił, łapiąc się za lewą stronę klatki piersiowej. Odegrał teatralną scenę, wykrzywiając usta w grymasie bólu.
_Nie tylko jej byś złamał serce._
– Bardzo śmieszne – odpowiedziałam, wracając do oglądania filmu. Przyłożyłam dłonie do policzków, żeby chociaż trochę zneutralizować wypływający na nie rumieniec. Niestety bezskutecznie.
– Oj, Nel! – zawołał, obejmując mnie ramieniem. – Nie rób takiej obrażonej miny. – Zaśmiał się, dźgając mnie w policzek. Po moim kręgosłupie momentalnie przebiegł przyjemny dreszcz, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Od jakiegoś czasu każdy kontakt fizyczny z Ethanem wywoływał u mnie masę emocji. Jego dotyk paraliżował całe moje ciało. Wpadałam po uszy coraz bardziej, ale nie chciałam się do tego przyznać.
– Nie robię obrażonej miny – powiedziałam, lekko się uśmiechając.
Ethan zmierzył mnie wzrokiem, nadymając policzki. Wyglądał jak słodka wiewiórka, która właśnie po same brzegi wypchała pyszczek orzechami. Błądził przez chwilę badawczym wzrokiem po mojej twarzy, po czym zrobił zatroskaną minę.
– Hej, pokaż mi się tu – rzucił nagle, zupełnie tracąc zainteresowanie filmem. Zadrżałam, gdy usiadł naprzeciwko mnie.
_Kurwakurwakurwa._
– Jesteś jakaś rozpalona – stwierdził, dotykając dłońmi moich policzków. – Dobrze się czujesz? – Nie czekając na odpowiedź, odgarnął mi włosy z czoła i przyłożył do niego usta.
Na chwilę zamarłam. Wstrzymałam oddech, zaciskając dłonie w pięści. Ethan Berry dotykał swoimi mięciutkimi ustami mojego czoła, a ja siedziałam w bezruchu, jakbym co najmniej zjadła jakiś paraliżująco-trujący owoc.
Starałam się nie wystrzelić w kosmos, chociaż nie było to zbyt łatwe. Mój przyjaciel odsunął się ode mnie i zacmokał ustami. Wyglądał na trochę zmartwionego, ale nawet w tym wydaniu cholernie mi się podobał. Uwielbiałam go za tę troskę i za to, że zawsze mnie chronił. Starał się, żeby nigdy nie spotkała mnie krzywda. Stawał w mojej obronie, a gdy byłam chora, przesiadywał ze mną, żebym nie czuła się samotna. Przy nim naprawdę czułam się otoczona opieką. Szkoda tylko, że on patrzył na to z innej perspektywy.
– Chyba masz gorączkę, powinnaś odpocząć – rzucił, mrużąc oczy. – Wyglądasz, jakby właśnie przejechał po tobie walec – dodał, po czym spojrzał na zegarek. – Cholera, zaraz się spóźnię i mama mnie zatłucze! – krzyknął, podrywając się z miejsca.
Mama Ethana była specyficzna. Sprawiała wrażenie bardzo chłodnej i zdystansowanej. Zawsze, gdy spędzaliśmy czas w ich domu, ona siedziała obrażona na cały świat i czytała jakieś bzdurne kolorowe czasopisma. Była bardzo ambitna i wciąż pchała swojego jedynego syna, żeby sięgał po wszystko, co najlepsze. Cały czas żałowała, że nie pokierowała go na lekcje gry na pianinie, gdy chodził do podstawówki. Ethan miał tak smukłe dłonie i długie palce, że mógłby zostać naprawdę dobrym pianistą. On jednak miał inne plany. Jedyny jego związek z muzyką polegał na jej słuchaniu, gdy leciała z głośników jego samochodu. Poza tym muzyka, a już na pewno gra na pianinie, nie były celem, do którego chciał dążyć.
– Co tym razem? – zaśmiałam się, ściskając czubek nosa. Od bliskości Ethana zrobiło mi się słabo. Woń jego korzennych perfum wdarła mi się do nosa, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
– Mieliśmy jechać na zakupy – mruknął, drapiąc się w kark. – Nel, muszę już lecieć, przepraszam – dodał, posyłając mi skruszone spojrzenie.
– Przestań, nie masz za co przepraszać – powiedziałam szybko, podając mu jego bluzę. – I tak często tutaj przesiadujesz, dokończymy film kiedy indziej.
– Jesteś pewna? Teraz jeszcze masz gorączkę, może powinienem zostać z tobą?
– No jasne! Leć, bo niedługo twoja mama zapomni, jak wygląda jej syn – odparłam, szeroko się uśmiechając. – Mam w szufladzie leki, poradzę sobie.
Posłałam mu słaby uśmiech, po czym zmusiłam swoje ciało, aby podniosło się na nogi. Wciąż czułam na sobie ten jego wzrok, którym patrzył na mnie kilka minut temu. Oparłam się ręką o szafkę, żeby ustabilizować pozycję. Nogi miałam jak z waty, a w gardle czułam rosnącą gulę.
Powolnym krokiem zeszłam za nim po schodach do przedpokoju, gdzie Ethan od razu zaczął wkładać buty. Skrzyżowałam ręce na piersiach i oparłam się o ścianę. Śledziłam każdy ruch chłopaka, napawając się jego widokiem. Chociaż spędziliśmy ostatnie godziny razem, ciągle było mi mało. Gdybym mogła, chciałabym przebywać z nim cały czas.
– To do zobaczenia później? – zapytał, przekraczając próg drzwi wejściowych.
– Tak, do później – odpowiedziałam, lekko się uśmiechając. – Tylko jedź ostrożnie, dobrze? – dodałam, gromiąc go wzrokiem.
Doskonale wiedziałam, że Ethan nie należał do kierowców, którzy stosowali się do zasad ruchu drogowego. On był uzależniony od adrenaliny i szybkiej jazdy. Za każdym razem, gdy wsiadałam do jego auta, modliłam się w duchu, żeby nie przesadzał z popisami za kółkiem. Uwielbiałam szybką jazdę, ale nie w momencie, gdy Ethan chciał się przed kimś popisać. Udowodnić, czego to on nie potrafi. Kilka razy rozmawiałam z nim na ten temat, ale zawsze kończyło się tak samo. Albo powtarzał, że nie jestem jego matką, albo uświadamiał mi, że nie ma ochoty wysłuchiwać kazań o tym, jak ma jeździć SWOIM samochodem.
– Zaczynasz mówić jak moja mama. – Zaśmiał się, chowając ręce do kieszeni bluzy. – Zawsze jeżdżę ostrożnie, nie musisz się martwić.
_I tak będę się martwić._
– Skoro tak mówisz – powiedziałam, wypuszczając powietrze z płuc.
Nie chciałam znów zaczynać tematu i snuć moralizatorskiej gadki. Ethan był dorosły i doskonale zdawał sobie sprawę, w jaki sposób powinien zachowywać się na drodze.
– Do zobaczenia! – zawołał, machając mi na odchodne. Odwzajemniłam gest, odprowadzając go wzrokiem aż do jego auta.
Miał pięknego, białego, ponadczterystukonnego lexusa IS-F. Po wprowadzonych modyfikacjach samochód zasuwał jak rakieta. Ethan traktował go jak swoje dziecko. Inwestował w niego ogromne pieniądze i dbał, żeby wszystko działało jak należy. Kiedyś pozwolił mi się nim przejechać. Do teraz na samą myśl o tym ogromie mocy pod maską dostaję gęsiej skórki. Po wciśnięciu pedału gazu wgniotło mnie w fotel. Dosłownie.
– Ethan! – krzyknęłam, zanim zdążył zatrzasnąć za sobą drzwi. Spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem, lekko przekrzywiając głowę. – Możemy jutro porozmawiać? – zapytałam nieśmiało, z trudem artykułując słowa. Ledwo przeszło mi to przez gardło.
Pokiwał głową, szeroko się przy tym uśmiechając.
Muszę w końcu wziąć się w garść. Albo wyznam mu, co czuję, albo do końca życia będę zamknięta w klatce „przyjaźni”. Co gorsza, jeżeli moje uczucia do Ethana się nie zmienią, to do końca życia zostanę starą panną. Nieszczęśliwą kobietą, która nie miała odwagi zawalczyć o swoje marzenia. Która nie poszła za głosem serca.
Gdy Ethan odjechał, zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do pokoju. Wyłączyłam telewizor, sprawdziwszy uprzednio, na jakim momencie filmu stanęliśmy. Przecież mamy go dokończyć.
Opadłam na kanapę, zakrywając twarz dłońmi.
– Czemu to nie może być prostsze? – mruknęłam, przygryzając wnętrze policzka. Byłam zdeterminowana, by w końcu wyznać mu prawdę. Miałam już dość ciągłego udawania i pokazywania, jak świetnie sobie radzę i jak dobrze się trzymam. Chciałam czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
– Przysięgam, jutro wszystko mu powiem – rzuciłam, zaciskając dłoń w pięść. – W końcu zdobędę się na odwagę, przysięgam – dodałam, kiwając głową, jakbym chciała dodać sobie otuchy.
_Czemu chociaż raz coś nie może pójść po mojej myśli?_
więcej..