- W empik go
Pamiętnik nastolatki 13. Julia VI - ebook
Pamiętnik nastolatki 13. Julia VI - ebook
Czas szybko leci. Tak naprawdę sama nie zauważyłam, kiedy stałam się dorosła. A tu tymczasem już moja podopieczna, Ala, z uroczej dziewczynki zmienia się w zbuntowaną nastolatkę i wykręca różne numery. Martwię się o nią! Czy będę potrafiła pomóc jej przejść przez ten trudny czas? Czy ona będzie chciała skorzystać z moich rad?
W szkole… jak to w szkole… raz lepiej, raz gorzej. A tu matura na karku, o czym wszyscy nam ciągle przypominają. Największe problemy mam z chemią. Na dodatek ktoś dopisał w Librusie oceny z tego przedmiotu. Ale kto? Po co? I Czy Szamanka to odkryje? Wietrzę kłopoty.
Z kolei Natka i Maksym, którzy zawsze pozytywnie na mnie wpływają, zrobili całej naszej rodzince i przyjaciołom WIELKĄ NIESPODZIANKĘ. Jaką? Nie zdradzę Wam. Przeczytajcie książkę, a dowiecie się…
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7569-742-1 |
Rozmiar pliku: | 4,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I kolejne wakacje za mną, a przede mną nowy rok szkolny. Tym razem krótszy. Klasa maturalna. Jejku, jak szybko to zleciało! Gdy człowiek chodzi do szkoły, to wydaje mu się, że czas płynie wolno, wszystko się dłuży, ale z drugiej strony doskonale pamiętam, jak przestępowałam próg zespołu szkół, idąc do pierwszej klasy gimnazjum. Patrząc w przeszłość, stwierdzam, że lata te minęły bardzo szybko.
Najgorsze jest to, że ja w dalszym ciągu nie mam pojęcia, kim chcę być, na jakie studia ewentualnie składać papiery. Mama jest przerażona moim brakiem zdecydowania. Rozmawiałam też na ten temat z Natalią i Maksymem.
– Jestem załamana – przyznałam. – Nie wiem, co mam robić.
– Julka, na pewno są rzeczy, które lubisz bardziej, i te, które lubisz mniej – powiedziała Natka.
– Ale nic w zasadzie mnie nie fascynuje. Nie mam marzeń dotyczących mojego przyszłego zawodu. Nie wiem, co to będzie. Dziewczyny z klasy mają sprecyzowane plany. Bliźniaczki chcą się dostać do filmówki albo do wyższej szkoły teatralnej. Zosia – do akademii muzycznej na kierunek gitara klasyczna. Aneta waha się pomiędzy pedagogiką, resocjalizacją, a rusycystyką – przynajmniej ma się nad czym zastanawiać. Joasię interesuje w szczególności rehabilitacja. Mieszko pewnie wybierze politechnikę, jak większość ambitnych i uzdolnionych chłopaków – mówiłam. – A ja jestem w czarnej dziurze.
– Mama ci coś sugerowała?
– Znacie moją mamę. Pozwala mi podejmować samodzielne decyzje. Wspomniała tylko, że jeśli nie umiem się zdecydować, to może wyższa szkoła bankowa byłaby odpowiednia, bo po niej ma się stabilny i pewny zawód. No i podobno nieźle płatny.
– A co ty na to? – spytała Natalia. – Z matmą radzisz sobie zupełnie nieźle, w przeciwieństwie do mnie. – Roześmiała się.
– Jakoś nie widzę siebie w okienku bankowym – westchnęłam. – W innych podobnych miejscach również nie. Nie wyobrażam sobie siebie w biznesie, księgowości, rachunkowości czy podatkach. Zresztą mogę przecież oblać maturę. Kto powiedział, że ją zdam. Alternatywy na wypadek takiego rozwoju wydarzeń też nie mam. Jestem jakaś nienormalna – jęknęłam.
– Jesteś zupełnie normalna – odezwał się milczący dotąd, choć uważnie słuchający mnie Maksym. – Jest bardzo dużo osób, które nie wiedzą, co chcą robić w przyszłości ani na jakie studia pójść.
– O ile w ogóle pójdę – odparłam z markotną miną.
– Nie możesz patrzeć na wszystko tak pesymistycznie – stwierdził Maksym. – Zawsze po studiach możesz skończyć dodatkowe kursy i najzwyczajniej w świecie się przekwalifikować.
– To znaczy, że przez trzy albo pięć lat mam się uczyć czegoś, co mnie zupełnie nie interesuje? – Byłam przerażona taką wizją.
– Tego nie powiedziałem. Na pewno powinno to być coś, co jednak lubisz – wyjaśnił. – Skoro jednak nie masz sprecyzowanych planów, zacznij od eliminacji rzeczy, których na pewno nie chcesz robić i które cię nie interesują. Pierwszą już masz – roześmiał się – wyższą szkołę bankową.
– No, fakt.
– Na twoim miejscu odrzuciłabym też wszystkie humanistyczne kierunki, filologie, psychologie, socjologie, bo zwyczajnie na chwilę obecną nie ma po nich pracy.
– Czyli wszystkie „ogie”.
– Coś w tym rodzaju – odpowiedział. – Wiesz, jak ktoś bardzo się tym interesuje, to powinien zawalczyć, ale ciebie chyba niespecjalnie to kręci?
– Masz rację – przyznałam. – Martwi mnie jednak to, że w którymś momencie wszystko wykluczę. – Uśmiechnęłam się niepewnie.
– Jestem pewien, że nie będzie tak źle.
– Problem w tym, że czasu mam mało.
– Zacznij więc jak najszybciej od wykluczania. Zobaczymy, co zostanie. Potem pomyśl, co lubisz. My też będziemy ci podrzucać propozycje, jeśli się zgodzisz – powiedział.
– Oczywiście. Będę wam bardzo wdzięczna – odparłam szczerze.
– Wiesz, gdy ja szłam na AWF, to także nie do końca byłam przekonana, że to dobry wybór. Ale wiedziałam, że do ASP na wydział fotografii nie mam żadnych szans. Miałabym za mało punktów rekrutacyjnych. Teraz tego nie żałuję – mówiła Natalia. – W firmie mogę łączyć swoją wiedzę i pasję. Wiesz, że dbam o kondycję fizyczną pracowników? – zapytała. – Robię im w czasie zajęć krótkie przerwy na ćwiczenia i podobne sprawy. Po pracy mogą zostać na siłowni lub zajęciach prowadzonych przeze mnie. Kobiety garną się na fitness. Siłownię mamy prawie całą wyposażoną – pochwaliła się.
– Mówisz serio? – zdziwiłam się.
– Jak najbardziej.
– Dla mnie to rewelacyjny pomysł – rzekł Maksym. – Już starożytni Grecy wiedzieli, że należy harmonijnie łączyć wychowanie fizyczne, umysłowe i rozwój duchowy – dodał.
– Uściślijmy, że głównie Ateńczycy – uśmiechnęła się Natka.
Mimo rozmowy z moją kuzynką i jej mężem, którzy byli równocześnie oddanymi i kochającymi przyjaciółmi, nadal nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości.
3 września
Żałuję, że wakacje tak szybko minęły. Natka z Maksymem zaproponowali mi wyjazd na Kretę. Mieli się spotkać tam z Emily. Umówili się wcześniej i zarezerwowali ten sam hotel w tym samym terminie. Jacob miał z kolei przylecieć do Polski pod koniec sierpnia. Sam. Ale pojawił się chyba na tydzień z Łucją i Leą. Z kuszącego wyjazdu na Kretę wycofałam się tuż przed rezerwacją. Okazało się bowiem, że dzieci ze stowarzyszenia, w tym Ala z Melanią, mogą spędzić dwa tygodnie w Dusznikach-Zdroju, ucząc się i doskonaląc jazdę konną. Wiktoria zadzwoniła, że brakuje opiekunów, że jeżeli ich nie znajdzie, to wyjazd może nie dojść do skutku. Nie wahałam się ani chwili. Natka z Maksymem, jak zawsze, zrozumieli moją decyzję.
W ciągu pierwszego tygodnia byłam ja, Wiktoria i Irmina. Potem Irminę miał zmienić Eliasz. Bałam się tego spotkania, gdyż od naszej ostatniej rozmowy nie widzieliśmy się i nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Od tego dnia nie byliśmy już parą. I nadal nie jesteśmy. Jejku, jak to brzmi? Czy jest mi żal? I tak, i nie. Żal tych pięknych chwil, wzruszeń, uniesień, szczerych rozmów, bliskości, przytulenia, emocji i pocałunków z ukochaną osobą, być może z najukochańszą wówczas na świecie. Z drugiej strony coś się we mnie wypaliło. Wiedziałam o tym. Czułam to, zanim sobie to uświadomiłam. Nie miałam na to wpływu. Nie umiałam powstrzymać tego, co się działo w moim sercu. Nie, nie tak – co w moim sercu przestało się dziać. Być może to głupie określenie, ale to serce właśnie pierwsze się zbuntowało. Przestało przyspieszać na jego widok. Już nie chciało wyskoczyć z piersi, gdy mnie przytulał czy całował. Nie szalało. Wybijało stabilny rytm. Ciało już nie drżało, gdy mówił tak pięknie. Przestały mnie przeszywać dreszcze. Myśli też nie szalały. Dusza przestała się unosić nad ziemią. Wszystko było już nie tak.
Nie wiadomo jak ani kiedy Eliasz przestał być najukochańszą osobą na świecie. Bardzo mi smutno, że tak się stało. Wiem, że była to wielka miłość. Moja pierwsza, prawdziwa. Z perspektywy czasu stwierdzam, że Filip był tylko zauroczeniem, Eliasz zaś był moją miłością. Tylko czy aby znów się nie mylę, twierdząc, że prawdziwą? Czy prawdziwa miłość może się ot tak po prostu skończyć? Nie powinna trwać do końca życia? Kochałam go całym sercem, całą duszą, całą sobą. Był więc moją pierwszą prawdziwą miłością, tylko taką nie do końca życia. Tylko w ten sposób umiem sobie to wytłumaczyć. W końcu nikt nie powiedział, że w życiu możemy kochać prawdziwie tylko jedną osobę. Są wyjątki takie jak Maksym i Natalia, ale mam wrażenie, że to rzadkość. Jestem pewna. Kochałam Eliasza prawdziwie. To nie moja wina, że uczucia we mnie się zmieniły. Nie miałam na to żadnego wpływu. Działo się to zupełnie poza mną i niezależnie od mojej woli, bo tego nie pragnęłam. Skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że Eliasz jest mi obojętny. Nie jest i nigdy nie będzie. Jestem mu ogromnie wdzięczna za wspomnienia i za wszystkie te cudowne chwile, które mogłam dzięki niemu przeżyć.