- W empik go
Pan prezydent miasta Krakowa w kłopotach: obrazek sceniczny w 2 aktach - ebook
Pan prezydent miasta Krakowa w kłopotach: obrazek sceniczny w 2 aktach - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 213 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niedawno wpadł mi w rękę pamiętnik Filipa Nereusza Lichockiego, prezydenta miasta Krakowa przed i w czasie powstania Kościuszkowskiego. Postać ta z dziwną naiwnością, odmalowana przez siebie samą, zdawała mi się być wybornym typem do obrazku dramatycznego, a to z rozmaitych powodów. Najprzód; że jest to jeden z typów mieszczaństwa naszego z końca XVIII wieku, które mało znając nauczyliśmy się sądzić podług Kilińskiego, powtóre, że rodzaj ten ludzi niestety nie zaginął, i dziś jest może równie liczny, jak był przed wiekiem. Nareszcie, jest on rzeczywiście komicznym, prawdziwym i z życia wziętym. W obrobieniu tej głównej figury trzymałem się ściśle pamiętnika, biorąc zeń nawet często całe ustępy żywcem. Zarzuty przesady jakie mnie spotykały, powodują te słów parę wyjaśnienia.
Kwiecień.
Autor.OSOBY.
FILIP LICHOCKI – prezydent miasta Krakowa.
SCHOLASTYKA LICHOCKA – stara panna, jego siostra.
ANDZIA – jego córka.
FELIKS BUDZYŃSKI – ślusarz.
WOHLMAN – radzca miejski.
KASPERY – radzca miejski.
LASZKIEWICZ – radzca miejski.
KUCZEROWICZ – radzca miejski.
WYTYŻKIEWICZ – radzca miejski.
PANI WOHLMAN – radczyni.
GENERAŁ WODZICKI .
BIEGAŃSKI – jego adjutant.
ANTEK – czeladnik rzeźnicki.
ZAWADZKI – cyrulik a razem rotmistrz gwardji.
MAŁGORZATA – kucharka prezydenta.
KĘDZIORA – szewc.
KRAUZ – mieszczanin.
GOLJAN – feldfebel miejski.RADZCY – MIESZCZANIE – OFICEROWIE – LUD.
Rzecz dzieje się w Krakowie 1794 .
Uwaga.
Nie wolno przedstawiać bez porozumienia się z autorem.
AKT I.
(Mieszkanie Lichockiego, pokój dość skromnie umeblowany – nieco w głębi na środku stół, w okół krzesła, w głębi drzwi na prawo) .
Scena I.
LICHOCKI – FELIKS – SCHOLASTYKA – ANDZIA.
(Na lewo Scholastyka wyprostowana, czerwona, siedzi na kanapie czyta książkę – obok na krześle zapłakana i zadąsana Andzia, skubie z gniewem fartuszek – po prawej Feliks stoi oparty o stół z miną, smutną – po pokoju chodzi Lichocki w szlafroku. Lat około 50, dość opasły, fizjonomja mieszczańska, niezgrabny, ale pragnący nadać sobie minę poważną i majestatyczną).
LICHOCKI (chodząc, stanowczo).
Owoż raz jeszcze powtarzam że nieprzymierzając nic z tego nie będzie…FELIKS
Ależ panie prezydencie!… Niech Waszmość pan…
LICHOCKI .
Silentium!… powiedziałem…
ANDZIA (płacząc) .
Ojciec mojej zguby chyba pragnie!… Ja chcę iść za pana Feliksa!…
FELIKS .
Widzi pan prezydent dobrodziej!
LICHOCKI .
Milcz waćpanna!… od kiedyż to nieprzymierzając, chcesz mieć własną, wolę?…
ANDZIA .
Zawsze chcę mieć moją wolę… a pan Feliks rai się podoba!…
SCHOLASTYKA .
Anusiu! takie słowa w obecności kawalera ubliżają, godności panieńskiej!…
ANDZIA ( płacząc ).
Co mnie tam z godności panieńskiej… Ja kocham pana Feliksa!…
FELIKS .
Och! i ja kocham pannę Annę,!…
LICHOCKI .
Scholastyko! Scholastyko! źle wychowałaś, nieprzymierzając, moją córkę!…
SCHOLASTYKA .
Bóg widzi, panie bracie, żem jej zawsze ze siebie dawała przykład wstydliwości i dystyngowanego zachowania się…
FELIKS ( przerywając ).
Toż i ja przecię mam kamienicę i warsztat porządny, i pan prezydent nie patrzał na mnie tak krzywo, gdy był tylko radnym… albo syndykiem…
LICHOCKI ( przerywając ).
Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr; mówmy panie Budzyński nieprzymierzając dokumentnie…
FELIKS .
Owszem, mówmy.
LICHOCKI .
Czem waść jesteś, panie Budzyński?…
FELIKS .
Przecież pan prezydent wie… majstrem ślusarskiego rzemiosła…
LICHOCKI .
Dobrze, ergo nieprzymierzając rzemieślnikiem…
FELIKS .
No tak…
LICHOCKI .
Dobrze… a ja czem jestem?
FELIKS ( zadziwiony ).
Jakto?
LICHOCKI .
Ja jestem nieprzymierzając prezydentem stołecznego miasta Krakowa… prawda…FELIKS.
Prawda.
LICHOCKI ( wskazując na Andzie ).
A ona? czem jest nieprzymierzając?
FELIKS .
Pańską córką…
LICHOCKI .
A więc prezydentówną… hę? prawda? co?…
FELIKS .
No, naturalnie…
LICHOCKI .
A wiesz wasze co to prezydent znaczy?… co to jest prezydent?…
FELIKS .
To… to… tak niby jak burmistrz…
LICHOCKI .
Oho! ho! kto to waści powiedział? Burmistrz to burmistrz, a prezydent to nieprzymierzając tak… niby… na ten przykład, drugi król w mieście… We Lwowie jest burmistrz… ale w Krakowie… prezydent… panie dobrodzieju!… Oho! to różnica!…
FELIKS .
Niech i tak będzie… ale…
LICHOCKI .
Mnie panie wszystkie feldfeble i kaprale i chorążowie municypalne słuchać muszą, ja nieprzymierzając na każdego mogę nałożyć karę, a tego skazać na grzywny, a tamtego na plagi…
FELIKS .
Wiem o tem…
LICHOCKI .
A więc jakże waść mogłeś afekta swoje podnieść do mojej córki?… Nieprzymierzając rzemieślnik do prezydentówny… panie Budzyński!… panie Budzyński!… ( kreci palcem po czole jakby bzika wmawiając z Budzyńskiego ).
ANDZIA .
A mój dziadek czy nie był rzemieślnikiem?…
SCHOLASTYKA .
Nasz świętej pamięci rodzic, świeć Panie nad jego duszą, był cieślą a nie ślusarzem, to wielka różnica!…
LICHOCKI .
Córko moja! proszę milczeć!… Scholastyko! Scholastyko!… źle wychowałaś moją córkę!…
SCHOLASTYKA .
A jednak Bóg widzi… panie bracie!…
LICHOCKI ( przerywając do Feliksa ).
Ale nie uważaj wasze na nią, to głupia dziewczyna nieprzymierzając choć prezydentówna… Bardzo mi miła życzliwość tak słusznego obywatela, ale…
Scena II.
Ciż i MAŁGORZATA.
MAŁGORZATA ( wbiega z koszykiem pod pachą ).
Rety!… reteczki!… Jegomość! jegomość!… straszne rzeczy się dzieją!…
SCHOLASTYKA .
Jaja potłukłaś?…
LICHOCKI .
Pewno ten Dutkiewicz.
MAŁGORZATA .
O! już to ten kuternoga to zawsze nawydziwia: Aha! wrzeszczy!… to od prezydenta?… flaków?… kiełbasy?… a pewno darmo?… a bodaj on się zadławił moją krzywdą…!… A nie może on płacić!…
LICHOCKI .
A to rozbójnik nieprzymierzając!… No dam ja jemu!… więc nie dał?…
MAŁGORZATA .
Albo ja głupia dziś chodzić do jatek?…
LICHOCKI .
A to czemu?…
MAŁGORZATA .
A! jegomościuniu! na ulicach taki charmider, że aż strach!… Wszyscy. Co się stało? co się stało?…
MAŁGORZATA .
A! Bóg to wiś! wojsko obstawiło bramy… nikogo niewypuszczają…
LICHOCKI .
Nieprzymierzając to bunt oczywisty!…
SCHOLASTYKA .
Jezus, Marja!…. pożoga!…. rabunek!….gwałty!… jak przy zdobyciu Kartaginy…
MAŁGORZATA .
At! jeszcze nic!… tylko latają, i krzyczą!…