- W empik go
Panna wampir - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
12 sierpnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Panna wampir - ebook
Koniec XIX wieku, gdzieś na angielskiej prowincji. Samotny wędrowiec przemierza wrzosowiska. Czy znajdzie schronienie w chatce na klifie?
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-564-9 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To był właśnie ten rodzaj zakwaterowania, którego szukałem od tygodni, ponieważ byłem w takim stanie umysłu, w którym absolutne wyrzeczenie się społeczeństwa stało się koniecznością. Czułem nieufność wobec samego siebie i znużenie swoim gatunkiem. Krew burzyła mi się niespokojnie, a w mózgu zagościła jałowa pustka. Obmierzły mi znajome przedmioty i twarze. Chciałem być sam.
W taki nastrój popadają wszystkie wrażliwe i artystyczne umysły, gdy ich posiadacze są przepracowani lub zbyt długo żyli według ustalonego rytmu. To wskazówka od samej natury, by poszukać nowych pastwisk; znak, że konieczne jest odosobnienie.
Jeśli posiadacz się nie ugnie, niechybnie się załamie. Stanie się kapryśnym hipochondrykiem, krytycznym wobec wszystkiego. To zawsze zły znak, gdy człowiek robi się nadmiernie krytyczny i surowy wobec poczynań własnych lub innych ludzi, ponieważ oznacza utratę nieodzownych elementów pracy twórczej: świeżości i entuzjazmu.
Zanim doszedłem do tego ponurego etapu, pospiesznie spakowałem plecak i wsiadłem do pociągu do Westmorland, rozpoczynając w ten sposób wędrówkę w poszukiwaniu samotności, orzeźwiającego powietrza i romantycznych krajobrazów.
Było wczesne lato, a ja natknąłem się na wiele miejsc, w których warunki wydawały się prawie idealne, ale jakaś drobna wada uniemożliwiła mi podjęcie decyzji. Czasami była to sceneria, której nie lubiłem. W innych miejscach nabrałem nagłej niechęci do gospodyni lub właściciela i czułem, że będę się nimi brzydził, zanim minie pierwszy tydzień spędzony pod ich opieką. W innych miejscach, które mogłyby mi odpowiadać, nie byłem w stanie się zatrzymać, ponieważ nikt nie szukał tam lokatora. Los prowadził mnie więc do tej chaty na wrzosowiskach, a nikt nie może się przeciwstawić przeznaczeniu.
Pewnego dnia znalazłem się na szerokim bezdrożu w pobliżu morza. Spałem poprzedniej nocy w małej wiosce, którą pozostawiłem jakieś osiem mil za sobą. Odkąd ją opuściłem, nie widziałem żadnych oznak ludzkiej obecności. Byłem tam wyłącznie w towarzystwie pięknego nieba nade mną oraz kojącego, pachnącego ozonem wiatru, który delikatnie owiewał kamieniste, porośnięte wrzosami pagórki. Nic nie mogło zakłócić moich rozmyślań.
Nie wiedziałem, jak daleko rozciągają się wrzosowiska; wiedziałem tylko, że trzymając się linii prostej, dotrę do klifów i oceanu, a po pewnym czasie być może do jakiejś wioski rybackiej.
W plecaku miałem prowiant, a moja młodość sprawiała, że nie bałem się spędzenia nocy pod gwiazdami. Wdychałem pyszne letnie powietrze i odzyskiwałem utracony wigor i szczęście, a do mojego wysuszonego miejskim życiem mózgu znów zaczęły dopływać witalne soki.
W ten sposób mijała godzina za godziną, aż w końcu pokonałem około piętnastu mil od rana. Wtedy zobaczyłem przed sobą w oddali samotną kamienną chatę krytą dachówką. „Zatrzymam się tam, jeśli to możliwe” — powiedziałem do siebie, przyspieszając kroku w jej kierunku.
W taki nastrój popadają wszystkie wrażliwe i artystyczne umysły, gdy ich posiadacze są przepracowani lub zbyt długo żyli według ustalonego rytmu. To wskazówka od samej natury, by poszukać nowych pastwisk; znak, że konieczne jest odosobnienie.
Jeśli posiadacz się nie ugnie, niechybnie się załamie. Stanie się kapryśnym hipochondrykiem, krytycznym wobec wszystkiego. To zawsze zły znak, gdy człowiek robi się nadmiernie krytyczny i surowy wobec poczynań własnych lub innych ludzi, ponieważ oznacza utratę nieodzownych elementów pracy twórczej: świeżości i entuzjazmu.
Zanim doszedłem do tego ponurego etapu, pospiesznie spakowałem plecak i wsiadłem do pociągu do Westmorland, rozpoczynając w ten sposób wędrówkę w poszukiwaniu samotności, orzeźwiającego powietrza i romantycznych krajobrazów.
Było wczesne lato, a ja natknąłem się na wiele miejsc, w których warunki wydawały się prawie idealne, ale jakaś drobna wada uniemożliwiła mi podjęcie decyzji. Czasami była to sceneria, której nie lubiłem. W innych miejscach nabrałem nagłej niechęci do gospodyni lub właściciela i czułem, że będę się nimi brzydził, zanim minie pierwszy tydzień spędzony pod ich opieką. W innych miejscach, które mogłyby mi odpowiadać, nie byłem w stanie się zatrzymać, ponieważ nikt nie szukał tam lokatora. Los prowadził mnie więc do tej chaty na wrzosowiskach, a nikt nie może się przeciwstawić przeznaczeniu.
Pewnego dnia znalazłem się na szerokim bezdrożu w pobliżu morza. Spałem poprzedniej nocy w małej wiosce, którą pozostawiłem jakieś osiem mil za sobą. Odkąd ją opuściłem, nie widziałem żadnych oznak ludzkiej obecności. Byłem tam wyłącznie w towarzystwie pięknego nieba nade mną oraz kojącego, pachnącego ozonem wiatru, który delikatnie owiewał kamieniste, porośnięte wrzosami pagórki. Nic nie mogło zakłócić moich rozmyślań.
Nie wiedziałem, jak daleko rozciągają się wrzosowiska; wiedziałem tylko, że trzymając się linii prostej, dotrę do klifów i oceanu, a po pewnym czasie być może do jakiejś wioski rybackiej.
W plecaku miałem prowiant, a moja młodość sprawiała, że nie bałem się spędzenia nocy pod gwiazdami. Wdychałem pyszne letnie powietrze i odzyskiwałem utracony wigor i szczęście, a do mojego wysuszonego miejskim życiem mózgu znów zaczęły dopływać witalne soki.
W ten sposób mijała godzina za godziną, aż w końcu pokonałem około piętnastu mil od rana. Wtedy zobaczyłem przed sobą w oddali samotną kamienną chatę krytą dachówką. „Zatrzymam się tam, jeśli to możliwe” — powiedziałem do siebie, przyspieszając kroku w jej kierunku.
więcej..