- W empik go
Paparazzi kropka com - ebook
Paparazzi kropka com - ebook
Dwudziestoletnia Laura Wójcik startuje w kolejnej edycji popularnego talent show. Pragnie robić to, co od zawsze sprawia jej radość – śpiewać. Nieoczekiwana wygrana otwiera dziewczynie drzwi do świata show biznesu, wielkich nazwisk i zawrotnych karier. Jej nazwisko zaczyna coraz częściej pojawiać się w portalach plotkarskich, a ona sama z fascynacją śledzi narastający wokół niej szum medialny. Ale to, co wydawało się jej tak kuszące, wkrótce rodzi frustrację i staje się źródłem zmartwień. Okazuje się, że aby być prawdziwym celebrytą, trzeba mieć naprawdę grubą skórę i stalowe nerwy… Narkotyki, przypadkowy seks i wszechobecne intrygi to coś, czego Laura nie potrafi zaakceptować. Czy będzie umiała dokonać właściwego wyboru, gdy przyjdzie czas na zapłatę za spełnienie dziecięcych marzeń?
– Mamy już wyniki! – Marek oświadcza radosnym głosem. – Chcecie je poznać? – Zwraca się do nas. – A państwo? Ja jestem bardzo ciekawy, ale nie wiem, czy powinienem już teraz otworzyć tę kopertę. Powinienem?
– Marek! – Filip Lis krzyczy w kierunku prowadzącego. – Już nie przedłużaj. Dobrze ci idzie robienie show, ale wszyscy chcemy teraz poznać zwycięzcę. […]
– Dobrze. Uwaga. Zwycięzcą tegorocznej edycji programu „Sing” zostaje…
Wszystko dzieje się w spowolnionym tempie. Serce bije mocno i głośno. Obawiam się, że nie usłyszę, co prowadzący zaraz powie. Ręce mi się pocą. Czoło tak samo. Zaraz jakaś kropla wpadnie mi do oka. Niech on w końcu to powie. Niech się nad nami zlituje.
– Laura Wójcik!
Nic już się nie liczy. Nic. Wygrałam.
Małgorzata Nowodworska
Urodziła się w 1997 roku w Poznaniu. Ukończyła studium medyczne na kierunku asystentka stomatologiczna. Prywatnie szczęśliwa zakochana. W maju 2021 roku miała premierę jej debiutancka książka Obdarzona. Jej wielkim marzeniem jest wydawanie kolejnych powieści, a w głowie ma ich jeszcze kilka.
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-800-3 |
Rozmiar pliku: | 729 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Światła reflektorów skutecznie mnie oślepiają. Próbuję odnaleźć jakąś znajomą twarz. Mimo moich najszczerszych chęci, nie jestem w stanie dostrzec niczego ani nikogo. To po prostu niemożliwe. Biorę głęboki wdech. Po chwili kolejny. Staram się ukryć fakt, że jestem zestresowana. Nie mam pewności, że mi się to udaje, ale sądzę, że tak. Zresztą, nawet gdyby tak nie było, to przecież nic strasznego. W takiej sytuacji chyba każdy byłby chociaż odrobinkę spięty. Tak naprawdę od tej chwili zależy bardzo dużo. Jest to ten moment w życiu, który może otworzyć ci drogę do wielkiego świata albo skutecznie ją zamknąć. Myślę, że albo teraz, albo nigdy.
Ręce zaczynają robić mi się mokre. Chcę wytrzeć je ukradkiem o rąbek granatowej tiulowej spódnicy, ale szybko uświadomiłam sobie, że nie jest to najlepszy pomysł. Przecież ktoś mógłby zauważyć. Nawet jeśli nikt z widowni nie dostrzegłby mojego zachowania, przed telewizorem na pewno nie umknęłoby to uwagi widzów. Kamery są przecież w nas wycelowane z każdej możliwej strony. W nas – to znaczy we mnie i jeszcze w trójkę innych osób stojących tuż obok. Każdy z nas czekał. Czekał na największą szansę w życiu. Kątem oka spoglądam w prawo i widzę dziewczynę w moim wieku, która znalazła się tutaj dzięki swojemu genialnemu wykonaniu piosenki Beyonce _Halo_. Po jej występie pomyślałam, że nie mam z nią najmniejszych szans. Dostała owacje na stojąco. Ja tak samo, ale i tak uważałam, że ona wypadła lepiej. Mimo ogromnego talentu, jaki posiadała, była też bardzo pewna siebie. Czasami chyba aż za bardzo. Było to trochę irytujące, zwłaszcza w ostatnim czasie, kiedy w programie „Sing” została nas tylko czwórka. Każdy z nas chciał dostać się do finału, ale niestety były tylko dwa miejsca.
Mój wzrok przekierowuję teraz w lewo. Stoi tam dwójka chłopaków. Jeden jest ode mnie zdecydowanie młodszy. To chyba w ogóle najmłodszy uczestnik tej edycji. Wygląda na jakieś piętnaście lat, a to by oznaczało, że jestem od niego o pięć lat starsza. Drugi konkurent za to wydaje się starszy, ale nie wiem o ile. Tak naprawdę nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt dużo. Może i prowadzący wspominał o wieku każdego z nas, ale w tamtych momentach myślami byłam pewnie gdzie indziej. W myślach próbuję sobie przypomnieć występy dwóch kolegów i uświadamiam sobie, że były równie dobre co mój. Ja w półfinale postawiłam na polski utwór _Lustra_ Natalii Szroeder. Bardzo lubiłam jej piosenki, dlatego zdecydowałam się na jeden z numerów, w których czułam się swobodnie. Było to dla mnie bardzo ważne, ponieważ wiedziałam, że będę wtedy pewniejsza siebie. Nie wiedziałam, czy da mi to miejsce w finale, ale postanowiłam zaryzykować. A poza tym jestem jedną z tych osób, które uważają, że w polskich programach powinno się śpiewać polskie piosenki. Mamy tylu wspaniałych artystów, a sugerujemy się tylko tymi zza oceanu.
Teraz czekamy na werdykt. Liczą się głosy zarówno jurorów, jak i widzów. Ci pierwsi wpatrywali się w nas teraz z uśmiechami wymalowanymi na twarzy. Byli również ciekawi, kto z nas przejdzie dalej, ale tak naprawdę to nasz los się teraz ważył.
Już tylko sekundy nas dzielą od tego momentu. Odgarniam swoje długie kasztanowe włosy do tyłu. Prosta grzywka zaczyna mi ciążyć. Czuję, że zbierają się pod nią kropelki potu, które zaraz znajdą ujście i drogę wprost do moich brązowych oczu.
– Nadszedł ten czas – odzywa się prowadzący z ekscytacją w głosie.
Jest to niewysoki mężczyzna z lekko siwymi już włosami. Ma na sobie biały podkoszulek, szarą marynarkę, dżinsy i trampki.
– Jesteście na to gotowi? – Teraz zwraca się do nas.
Kiwam lekko głową i uświadamiam sobie, że nie ja jedna. Raz jeszcze spoglądam na widownię, ale kolejna moja próba znalezienia najbliższych kończy się fiaskiem. Mimo to jestem pewna, że tam są. Rodzice od początku jeździli ze mną do studia na każdy odcinek. Widziałam, że byli ze mnie dumni. Ja w sumie też byłam dumna, że udało mi się dojść tak daleko. Przychodząc tutaj, marzyłam o tej chwili, ale nie sądziłam, że mi się jednak uda to osiągnąć. Od dziecka chciałam śpiewać. Zamykałam się w łazience i śpiewałam do szczotek czy dezodorantów. Wyobrażałam sobie wtedy, że słuchają mnie miliony, a ja jestem megagwiazdą.
Po tylu latach marzeń postanowiłam coś z tym zrobić. Na jednym z portali społecznościowych znalazłam informację o castingu do „Sing” i postanowiłam się zgłosić. Udało się. Z każdym kolejnym etapem wizja kariery była coraz bardziej wyraźna. Każdy odcinek dostarczał mi coraz więcej emocji i niespodzianek. Nie mogłam uwierzyć, że przechodzę dalej. Było to jednak trzy miesiące temu. Tyle trwał program. Teraz jestem bardziej pewna siebie, jednak czuję lekki niepokój. Do tej pory o naszym losie decydowali tylko jurorzy. Tym razem swoje trzy grosze dokładają też widzowie. Zastanawiam się, czy moja osoba wystarczająco im się podoba, by chcieli oddać na mnie swój głos.
– Widzę, że się denerwujecie, dlatego nie będę was już trzymał w niepewności – ciągnie pan Marek. – Kochani! Czekaliśmy trzy miesiące, by poznać tę dwójkę. Tę wyjątkową dwójkę, która za tydzień powalczy o spełnienie swoich największych wokalnych marzeń. Przypominam, że zwycięzca wygra kontrakt z wytwórnią muzyczną i dodatkowo zgarnie trzysta tysięcy złotych. Tak, wiem. Jest o co walczyć. Ale to nie wszystko. Zwycięstwo w tym programie daje bilet do wielkiej kariery i świata show-biznesu.
Zaraz zwymiotuję. Żołądek mi się ściska. Serce bije coraz szybciej. Czy on naprawdę musi tak przeciągać tę chwilę? Wiem, że to jego praca, ale my tu zaraz zejdziemy na zawał.
– Marek! Bo zaraz osiwiejemy tu wszyscy! – odzywa się Adam Mróz, jeden z najbardziej znanych polskich wokalistów młodego pokolenia i zarazem juror programu.
– No dobrze, dobrze. Już nie przeciągam – odzywa się prowadzący. – Gotowi?
– Taak! – odzywamy się chórem.
– No dobrze. W takim razie: – Otwiera kopertę i ukradkiem zagląda do środka. – Arek Sikora i Laura Wójcik!
Nic już się nie liczy. Kiedy słyszę swoje imię i nazwisko, chyba przestaję oddychać. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że płaczę. Łzy zalewają całą moją twarz. Makijaż rozmazuje się na całej twarzy. Kamery się przybliżają. Chcą uchwycić nasze reakcje. Niech patrzą. Niech wszyscy wiedzą, ile znaczy dla mnie ta chwila. Jeden z najważniejszych momentów mojego życia. Moment, który – jeśli za tydzień wygram – zapisze się w historii. W mojej historii. Znakomita polska wokalistka Laura Wójcik rozpoczęła swoją karierę od wygranej w programie „Sing”. Tak będzie. Jestem o tym przekonana.ROZDZIAŁ DRUGI
Emocje powoli opadają. Z kosmetyczki wyciągam kolejny płatek kosmetyczny i oblewam go płynem do demakijażu. Ręce już nie trzęsą mi się tak bardzo, dlatego bez większego problemu zmywam resztkę makijażu, który pozostał na mojej twarzy. Patrzę w lustro i uświadamiam sobie, jak kilka kosmetyków może zmienić człowieka. Jestem zupełnie inną osobą niż ta, którą byłam jeszcze parę chwil temu. Biorę głęboki oddech i wchodzę pod prysznic.
Strumień zimnej wody spada na moje rozgrzane ciało. Tego właśnie potrzebuję. Spędzam tak kolejne dwadzieścia minut. Kiedy wychodzę, zaczynam trząść się z zimna, dlatego szybko wycieram całe ciało i nakładam różowy szlafrok. Starannie rozczesuję swoje włosy i postanawiam dokończyć pielęgnację twarzy. Przemywam ją tonikiem, nakładam serum i krem pod oczy. Kiedy wszystko wchłania się w moją skórę, postanawiam umyć zęby. Po skończeniu tego wieczornego rytuału wychodzę z łazienki.
Na piętrze jest ciemno, za to z dołu dochodzą mnie strzępki rozmów. Postanawiam zejść na dół i powiedzieć wszystkim dobranoc. Mijam kolejne drewniane stopnie i po chwili jestem już w niewielkim salonie z aneksem kuchennym. Rodzice siedzą na sofie, a w ręku trzymają kieliszki, które są napełnione czerwonym płynem.
– Laura, kochanie! – krzyczy mama. Przekłada kieliszek do lewej ręki, a prawą przeczesuje swoje krótkie kasztanowe włosy do tyłu. – Może napijesz się z nami wina? Taki sukces trzeba przecież uczcić!
– Nie, raczej nie – odpowiadam, po czym spoglądam na zegarek na kuchence. Na wyświetlaczu widnieje druga czterdzieści. – Jestem wykończona, a poza tym za kilka godzin muszę być jak nowo narodzona, bo razem z Arkiem zostaliśmy zaproszeni do porannej telewizji. Chcą z nami przeprowadzić wywiad.
– Daj spokój. – Mama macha ręką na znak, że przesadzam. – I tak już się raczej nie wyśpisz.
– Może Laura ma rację – odzywa się w końcu tata. To wysoki mężczyzna z lekko siwymi już włosami. Na nosie ma okulary, które co jakiś czas poprawia. – O której musisz tam być? – zwraca się w moją stronę.
– O ósmej – mówię i w tym samym momencie krzywię się, ponieważ uświadamiam sobie, że zostały mi jakieś cztery godziny snu.
– Zawiozę cię. – Tata uśmiecha się do mnie i odstawia kieliszek na stół. – Dobrze, że zdążyłem tylko umoczyć usta.
– Pójdę już na górę. Piotrek jeszcze nie wrócił? – pytam, orientując się, że nigdzie nie widzę swojego starszego o rok brata.
– Niedługo powinien przyjść. Mówił, że będzie koło piątej – odzywa się matka.
– Dobrze. Ja idę na górę się położyć.
– Odpocznij, skarbie. – Słyszę głos kobiety, kiedy wbiegam po schodach.
Gdy jestem już na górze, kieruję się do jednego z trzech pokoi, jakie znajdują się na piętrze naszego dwupoziomowego mieszkania. Jedna sypialnia należy do rodziców, druga do Piotrka, a trzecia do mnie. Nie są to duże pomieszczenia, ale cieszy mnie sam fakt, że każdy ma swój kąt. Piętrowe mieszkanie doskonale imituje nam dom jednorodzinny, a nie jest aż tak drogie w utrzymaniu. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo opłacaniem rachunków zawsze zajmowali się nasi rodzice. Tata pracuje w jakiejś agencji reklamowej i dobrze zarabia. Mama jest sekretarką i może jej wypłata nie jest tak wysoka jak taty, ale nigdy jej to nie przeszkadzało. Na brak pieniędzy nigdy nie narzekaliśmy, ale nie opływaliśmy też w nie wiadomo jakie luksusy.
Wchodzę do swojego pokoju i zamykam za sobą drzwi. W całej sypialni znajduje się tylko łóżko, duża biała szafa na wymiar zakupiona w sklepie Ikea i stojące lustro. To mi w zupełności wystarcza. Z mojej minigarderoby wyciągam piżamę – koszulkę na ramiączkach i krótkie spodenki w kolorze beżowym – i ją wkładam. Szlafrok odwieszam na wieszak i zamykam białe drzwiczki.
Zastanawiam się, czy faktycznie jest sens kłaść się spać, ale moje oczy zaczynają się powoli kleić. Kładę się na łóżku i nastawiam budzik na siódmą. Alarm uruchomi się za równo cztery godziny. Super. Odkładam aparat na parapet za moją głową i wsuwam się pod kołdrę. Zasypiam.
***
Budzik dzwoni i dzwoni. Z każdą kolejną sekundą wydaje mi się, że jest coraz głośniejszy. Po kolejnych irytujących dźwiękach zmuszam się do wstania. Podchodzę do dużego lustra w rogu i przyglądam się swojemu odbiciu. Krzywię się na swój widok, ponieważ położyłam się spać w mokrych włosach i teraz moja grzywka jest w kompletnym nieładzie.
– Bez prostownicy się nie obędzie – mamroczę sama do siebie.
Wyciągam z szafy ten sam szlafrok, który miałam na sobie cztery godziny temu, i narzucam go. Ziewając, wychodzę na korytarz i kieruję się do łazienki na końcu korytarza, po drodze mijając sypialnie Piotrka i rodziców.
Chwytam klamkę i naciskam ją. Drzwi pozostają jednak zamknięte. Próbuję raz jeszcze. Niestety. Taki sam skutek. Postanawiam zapukać. Słyszę głos mojego brata.
– Chwila!
– Piotrek! Wyłaź! – krzyczę i pukam coraz mocniej.
– No przecież mówię, że chwila!
– Zaraz się spóźnię!
Stoję pod drzwiami łazienki, nie dając za wygraną. Piotrek zawsze robi mi na złość. Taki już po prostu jest. Po kilku minutach brat lituje się nade mną i opuszcza łazienkę.
– Trzeba było wcześniej wstać – mówi, kiedy mnie mija.
Puszczam tę uwagę mimo uszu. Po chwili coś sobie uświadamiam i odwracam się w kierunku, w którym poszedł chłopak.
– A ty tak szybko wstałeś? – pytam zdziwiona, ponieważ Piotrek zawsze był potwornym śpiochem.
Posyła mi jeden z tych swoich uśmieszków i rozkłada ręce.
– Czasem potrafię zaskoczyć – mówi.
– Dopiero wróciłeś – stwierdzam i wchodzę do łazienki.
Podłączam prostownicę i czekam, aż się nagrzeje. W tym czasie myję zęby. Kiedy urządzenie jest już wystarczająco ciepłe, przejeżdżam nim po grzywce i cieszę się, że teraz wygląda tak, jak powinna. Po paru minutach wychodzę z łazienki i wracam do siebie, by się ubrać. Wybieram sukienkę w kolorze jasnego dżinsu i zakładam do tego brązowe sandałki na obcasie. Nie maluję się, ponieważ pani, która zaprosiła nas do programu, stwierdziła, że to nie będzie konieczne, bo oni się tym zajmą. Tak więc z uśmiechem na twarzy stwierdzam, że jestem już gotowa. Spoglądam na wyświetlacz telefonu i sprawdzam godzinę. Jest siódma trzydzieści, a to oznacza, że za pół godziny muszę już być na miejscu. Studio nagraniowe mieści się jakieś dwadzieścia minut stąd, więc biorę brązową torebkę i schodzę na dół. Tata już tam na mnie czeka.
– Po drodze kupimy jakąś kawę – mówi.
– Zgoda – uśmiecham się do niego i wychodzimy z domu we dwójkę, ponieważ mama jeszcze śpi, a Piotrek dopiero poszedł się położyć.
Tata staje przy Starbucksie i kupuje nam dwie duże kawy. Cieszę się z faktu, że jest sobota i o tej godzinie nie ma jeszcze korków. Na miejscu jesteśmy za pięć ósma. Idealna pora. Ani za wcześnie, ani za późno. Wbiegam do studia, a tata za mną. Patrzę na niego z pytającym wyrazem twarzy.
– Przecież nie mógłbym przegapić pierwszego prawdziwego wywiadu mojej córeczki – mówi i całuje mnie w czoło. – No już, idziemy.
***
Moim oczom ukazują się właśnie tony kosmetyków do makijażu. Drogie podkłady, pudry, palety cieni. Kiedy wizażystka powoli kończy mój make-up, czuję ukłucie zazdrości. Sama chciałabym posiadać tyle drogich kosmetyków. Niestety. Nie stać mnie na takie luksusy jak paleta cieni za trzysta złotych.
Dziewczyna, która mnie maluje, wygląda na niedużo starszą ode mnie. Jest mocno skupiona na tym, co robi. Prawie się do mnie nie odzywa. Chciałabym ją zapytać, czy to wszystko jej kosmetyki, czy może tylko na nich pracuje, ale odpuszczam. Nie wydaje się jedną z tych, które lubią ploteczki.
Po kolejnych kilku machnięciach pędzla jestem gotowa. Dziewczyna zaczyna sprzątać, a ja postanawiam jej nie przeszkadzać. Nagle zauważam Arka, piętnastoletniego chłopaka, który razem ze mną dostał się do finału „Sing”. Postanawiam do niego podejść.
– Cześć – witam się z nim.
– Cześć – odpowiada z uśmiechem na twarzy.
– Wcześniej nie było okazji. Chciałam ci pogratulować.
– Dzięki. To dla mnie dużo znaczy – mówi. – Tobie oczywiście też należą się gratulacje – dodaje po chwili, uświadamiając sobie chyba, że jemu również wypada mi pogratulować.
– Dziękuję.
– Za pięć minut zaczynamy! – Słyszę głos jakiegoś faceta.
Próbuję się zorientować, co teraz powinniśmy zrobić, ale z tej opresji szybko ratuje nas kobieta, z którą rozmawialiśmy poprzedniego wieczora po zakończeniu programu.
– Chodźcie – uśmiecha się i kiwa ręką na znak, że mamy iść za nią.
– Gotowy? – pytam Arka.
– Chyba tak – odpowiada niezbyt pewnym głosem.
– Tak, wiem. Też się denerwuję – mówię.
Arek uśmiecha się do mnie łagodnie. Oboje bierzemy głęboki wdech i ruszamy za sympatyczną kobietą.
***
Po godzinie jest już po wszystkim. Teraz śmiać mi się chcę, że wcześniej tak się stresowałam. Tak naprawdę nie było czego się bać. Wszyscy byli dla nas bardzo mili i wyrozumiali. Pytali o program, o nasze dalsze plany, o piosenki, które zaśpiewamy w finale. Tak naprawdę tego jeszcze nie wiedzieliśmy. Dopiero dzisiaj po południu mamy się spotkać z jurorami programu.
W finale jest tak, że każdy z finalistów na tydzień trafia pod opiekę jednego z jurorów. Razem z nim przygotowuje występ na ostatni odcinek. Nie mam zielonego pojęcia, kogo mi przydzielą. Oprócz Adama Mroza w jury programu siedzi jeszcze trójka innych wokalistów: Agnieszka Rogozińska, Ewelina Tomczyk i Filip Lis. Cała trójka, tak samo jak Adam, są dość młodymi artystami. Nic dziwnego, że wybrano do jury właśnie ich, ponieważ „Sing” tak naprawdę jest show skierowanym do młodych talentów. Przynajmniej tacy się tylko w nim zjawiają.
Do pierwszego spotkania z moim pierwszym w życiu trenerem jest jeszcze trochę czasu. Postanawiam razem z tatą przejść się po mieście.
– Może pójdziemy coś zjeść? – pyta po chwili ciszy, jaka zapadła między nami.
– Mama nie będzie zła, że poszliśmy bez niej?
– A daj spokój. Mogła wstać i być teraz z nami. Mnie jakoś udało się podnieść rano z łóżka, by iść razem z tobą.
– Może masz rację.
– Na pewno mam. – Tata uśmiecha się do mnie czule. – Chodźmy uczcić pierwszy udany wywiad.
– Zgoda.
Przytulam się do niego i po chwili idziemy w kierunku restauracji, która znajduje się zaraz obok.Polecamy również:
W BŁĘDNYM KOLE MIŁOŚCI I ZEMSTY
Życie szesnastoletniej Emilii właśnie wywróciło się do góry nogami. Nastolatka dowiaduje się, że jej sny mają proroczą moc, ale to dopiero początek niespodzianek. Jej najbliższa rodzina od lat zataja przed nią fakt, że świat, w którym dorastała, skrywa mnóstwo niebezpieczeństw i mrocznych tajemnic. Oni sami należą do szeregów pogromców, czyli ludzi, którzy od wieków polują na wampiry. Kiedy najlepsza przyjaciółka Emilii zostaje zamordowana, dziewczyna postanawia wspomóc swoich bliskich i stanąć do walki z nadprzyrodzonymi stworzeniami. Według dawnej legendy tylko ktoś z jej darem może pokonać potwory raz na zawsze. Ale czy nastolatka będzie miała dość sił, by wypełnić tak odpowiedzialną misję? Jak wiele będzie musiała poświęcić, żeby poznać prawdę?