Paralipomena. Tom 1 - ebook
Paralipomena. Tom 1 - ebook
W tomie pierwszym Paralipomenów Romana Witolda Ingardenapublikujemy nieznane dotąd jego prace archiwalne. Są to: „Dialog o dziele literackim”, pierwszy, toruński manuskrypt rozprawy O dziele literackim, a także dwie serie wykładów akademickich filozofa poświęconych dziełu literackiemu. Oryginalne prace Ingardena zostały poprzedzone „Wstępem”, w którym opisujemy krótko tematykę kolejnych tomów Paralipomenów oraz obszernym „Wprowadzeniem”, w którym przedstawiamy historię prac filozofa nad dziełem literackim. Każda z zamieszczonych w I tomie prac zawiera również krótkie omówienie treści. Wybór prac z zakresu badań Ingardena nad dziełem literackim był dla nas oczywisty. Dzieło literackie, które ukazało się po raz pierwszy w 1931 roku w języku niemieckim, a w języku polskim dopiero w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, stanowi największe, obok Sporu o istnienie świata, osiągnięcie filozofa. Wykracza ono poza samą filozofię i znajduje do dnia dzisiejszego uznanie w oczach językoznawców. Ingarden pracował nad dziełem literackim przez wszystkie lata swojej twórczości naukowej. Był to temat nieustannie zgłębiany przez niego. Filozof wciąż rozszerzał zakres swoich badań, jednocześnie dzieląc się uzyskanymi wynikami ze studentami. Dotychczas, poza publikacją prac filozofa w tym zakresie, nie opracowano historii tych badań. W naszym „Wprowadzeniu” pragniemy zapełnić powstałą lukę. Mamy nadzieję, że przygotowana przez nas publikacja trafi zarówno do naukowców, zainteresowanych badaniami Ingardena nad dziełem literackim, jak i studenta, który będzie mógł zacząć zgłębiać swoją wiedzę o tym niezwykle interesującym obszarze badań naukowych.
| Kategoria: | Filozofia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-01-23867-4 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Historia wydawania dzieł Romana Witolda Ingardena wyznaczona została przez mariaż pracy naukowej z procesem wydawniczym. Wszystko zaczęło się jeszcze podczas studiów filozofa w Getyndze i Fryburgu Bryzgowijskim u Edmunda Husserla, który jako pierwszy docenił dokonania swojego ucznia i postanowił je promować. Mistrz otworzył przed Ingardenem możliwość publikowania własnych prac w prowadzonym przez siebie od 1912 roku „Jahrbuch für Philosophie und phänomenologische Forschung”. Pierwszą wydaną tam rozprawą okazał się fryburski doktorat Ingardena Intuition und Intellekt bei Henri Bergson. Później udało mu się zamieścić jeszcze kilka innych prac. Pismo to było idealnym miejscem dla upowszechnienia myśli fenomenologicznej. Stało się szybko platformą charakterystycznych dla niej nurtów myślenia, począwszy od Husserla przez fenomenologię monachijską aż po Martina Heideggera. Ingarden miał niebywałe szczęście, że znalazł się pośród protegowanych Mistrza. Mógł publikować własne teksty w czasopiśmie o światowym zasięgu. Stanął w jednym szeregu z takimi sławami ówczesnej fenomenologii, jak: Johannes Daubert, Ernst Cassirer, Alexander Pfänder, Max Scheler, Moritz Geiger, Adolf Reinach, Theodor Conrad, Hedwig Conrad-Martius, Gerda Walther, Wilhelm Schapp, Edith Stein, Hans Lipps, Fritz Kaufmann, Alexander Koyré, Jean Héring, Martin Heidegger, Eugen Fink czy też Ludwig Landgrebe. Ingardenowi dane było nie tylko wydawać swoje prace, lecz mógł również liczyć na bezpośrednie wsparcie Husserla i jego uczniów. I choć sytuacja w tamtych latach, zakłócona przez wydarzenia I wojny światowej, zdawała się nie sprzyjać dyskusjom filozoficznym, a zwłaszcza tworzeniu przez Husserla własnej szkoły, to nawiązane znajomości oraz przyjaźnie przetrwały ten trudny czas i rozwijały się przez następne lata. W Moich wspomnieniach o Edmundzie Husserlu Ingarden pisał o relacjach panujących wówczas w Getyndze i Fryburgu Bryzgowijskim:
Ostatnie lata wojny wprawdzie osłabiły istotnie to centrum południowo-niemieckiego neokantyzmu, ponieważ wielu współpracowników i uczniów Rickerta walczyło lub poległo na froncie, lub w niewielkiej części wywędrowało z Rickertem do Heidelbergu, ale po wojnie znów wielu studentów i młodych filozofów powróciło do Fryburga i Husserl musiał mimo woli liczyć się z ich obecnością. Z drugiej zaś strony getyngeńskie centrum fenomenologiczne zostało oddzielone od Husserla nie tylko czysto przestrzennie, ponieważ tylko nieliczni studenci przenieśli się z Getyngi do Fryburga, lecz także zostało zniszczone i rozproszone przez okoliczności i następstwa wojny. Husserl stracił więc w znacznej mierze kontakt ze starą getyngeńską atmosferą fenomenologiczną i musiał stworzyć sobie we Fryburgu w dużym stopniu nowe fenomenologiczne otoczenie. Z jego dawnych getyngeńskich uczniów podążyło za nim tylko niewielu i tylko na stosunkowo krótki czas. Na wiosnę 1916 r. poza mną we Fryburgu był tylko Rudolf Meyer (który wkrótce zniknął, tak iż w ogóle nie wiem, czy był czynny filozoficznie). W lecie pod koniec semestru letniego przybyła panna Edith Stein, żeby zdać u Husserla egzamin doktorski, a potem od jesieni 1916 r. została na prawie dwa lata asystentką Husserla. Z innych getyngeńskich uczniów Husserla po wojnie tylko kilku na jakiś czas przybyło do Fryburga, jak na przykład Hans Lipps i Fritz Kaufmann; najbliższy współpracownik Husserla w Getyndze Adolf Reinach poległ w jesieni 1917 r., jak również szeregi innych bliskich i utalentowanych uczniów Husserla (jak Rudolf Clemens, Frankfurter i inni). Wreszcie wielu innych uczniów i przyjaciół Husserla zostało za granicą: jak Alexander Koyré, Jean Héring, Winthrop Bell i inni; pani Conrad-Martius i jej mąż, doktor Theodor Conrad, zaszyli się na wiele lat w Bergzabern – getyngeńskie koło fenomenologiczne jako kulturalna całość przestało w gruncie rzeczy istnieć, a Husserl od czasu do czasu mówił o swoich starych uczniach, którzy zniknęli mu z oczu. Husserl znów został sam i zaczął od początku pracę twórczą.
Atmosfera studiów doktorskich u Husserla była dla Ingardena czymś wymarzonym. Zyskał on szybko pozycję i został doceniony. Z tarczą wracał do wolnej ojczyzny. Szybko się jednak okazało, że nie wystarczyło być wówczas w polskiej filozofii uczniem Husserla i mieć doktorat z fenomenologii. Po powrocie z Fryburga Ingarden nie został zaakceptowany przez kolegów po fachu. Zawsze musiał komuś coś udowadniać. Jego starania były kontestowane. Przez większość kariery przebijał się, aby wejść i zaistnieć w kręgach warszawskich oraz lwowskich, a po II wojnie światowej być zaakceptowanym przez środowisko krakowskie. Musiał przełamać opór Kazimierza Twardowskiego i zaniechać rywalizacji o palmę pierwszeństwa we lwowskiej filozofii z Kazimierzem Ajdukiewiczem. Po wojnie stanął zaś w pierwszym szeregu oponentów sprzeciwiających się systemowi komunistycznemu. Zasilił grono filozofów sukcesywnie zwalczanych przez reżimowe władze i wykluczanych z życia akademickiego. Nie było łatwo uprawiać filozofię, a tym bardziej pisać i publikować swoje prace.
Niniejsze Paralipomena są kontynuacją publikowanych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Państwowym Wydawnictwie Naukowym prac filozofa. Czynił to sam Ingarden, a po jego śmierci dzieło kontynuowali: Andrzej Półtawski, Danuta Gierulanka, Adam Węgrzecki czy też Jan Garewicz. Po latach spróbowaliśmy jeszcze raz przyjrzeć się archiwaliom filozofa, które zostały złożone w Archiwum Nauki Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. Dokonaliśmy wstępnej selekcji. Wydawanie Paralipomenów Ingardena planowaliśmy rozpocząć w pięćdziesiątą rocznicę śmierci filozofa. Okoliczności pandemiczne wpłynęły jednak na przesuniecie terminu rozpoczęcia i dalszej realizacji przyznanego nam grantu rocznicowego. Kwerendy biblioteczne pokazały, z jak wielkim materiałem archiwalnym mamy do czynienia. Wybrane przez nas do publikacji prace to materiał już wyselekcjonowany. Niemniej znacząco uzupełniają wiedzę o dotychczasowych publikacjach Ingardena. Utworzyły one kolejne tomy. Pierwszy obejmuje niepublikowane, cztery teksty polskie filozofa, dotyczące badań nad dziełem literackim. Są to nieznane dotąd szkice oraz wykłady. W drugim tomie publikujemy nieznane notatki, szkice oraz rozprawy, będące podstawą habilitacji filozofa. W tomie trzecim przedstawiamy protokoły z lwowskiego seminarium estetycznego Ingardena. W czwartym publikujemy nieznane odczyty filozofa na temat pojęcia a priori u Kanta i Husserla. Tom piąty i szósty zawiera przedwojenną korespondencję polskich uczonych z Ingardenem. Do niniejszych Paralipomenów należy również przygotowany przez nas Przewodnik po archiwaliach i księgozbiorze filozofa.
Ingarden publikował część swoich prac w języku niemieckim. Wynikało to z utrudnień, z którymi zetknął się w polskim środowisku filozoficznym zaraz po studiach doktorskich u Edmunda Husserla we Fryburgu Bryzgowijskim. Sytuacja na polu naszej filozofii w niczym nie przypominała wówczas tej, z którą miał on do czynienia przez lata studiów u Husserla. W wolnej Polsce od razu zaczęto stawiać przed filozofem bariery nie do przejścia. Fenomenologia nigdy u nas nie cieszyła się zbyt wielkim zainteresowaniem. Ingarden nie należał też do grona faworyzowanych, stuprocentowych uczniów Twardowskiego. W środowisku filozoficznym panowała raczej mało przychylna jemu atmosfera. Sam Twardowski w zasadzie sprzyjał planom naukowym filozofa. Potrzebował jednak wielu lat, aby przekonać się i docenić wkład Ingardena w rozwój polskich badań filozoficznych. Powody swojej decyzji pisania i publikowania po niemiecku Ingarden szczegółowo wyjaśnił w napisanym w czasie II wojny światowej tekście Dlaczego pisałem po niemiecku? W jednym z jego fragmentów czytamy:
Osobistym powodem, dla którego pisałem w języku obcym, było, iż wyznawałem poglądy naukowe odmienne od panujących w Polsce i że nie należałem do kliki uczniów Twardowskiego, którzy przez dwadzieścia lat starali się opanować sytuację filozoficzną w Polsce. Zwalczano mnie wszelkimi metodami nie dlatego, że byłem uczniem Husserla, lecz dlatego, że nie byłem w 100% uczniem Twardowskiego i że nie chciałem nigdy pójść na różne kombinacje tych ludzi. Jeszcze, gdybym był się ostatecznie doktoryzował u Twardowskiego, darowano by mi. Ale byłem doktorem Husserla – tego było za dużo. Zwalczano mnie i gdybym nie był sobie stworzył podstawy do działalności na uniwersytecie przez wyrobienie sobie mymi pracami stanowiska wśród obcych, nigdy nie byłbym mógł publikować większych rzeczy w Polsce. I tak było to bardzo trudne i udawało się tylko w ostatnich latach przed wojną. Ile razy próbowałem ogłosić coś większego w Polsce po polsku – tylekroć napotykałem na opór prawie nieprzezwyciężony. Trzeba było to robić przez protekcję Twardowskiego i jego uczniów – ci robili wszystko, żeby do tego nie dopuścić.
Filozof sam planował i czynił starania wydawnicze. Wspierał go przede wszystkim Husserl, który otworzył przed nim możliwości publikacyjne w „Jahrbuch für Philosophie und phänomenologische Forschung”. W redakcji własnych publikacji pomagała mu najczęściej Edith Stein. Prace Ingardena ukazywały się, obok rozpraw takich filozofów, jak Héring, Koyré, Geiger, Pfänder czy Heidegger. Z kolei na gruncie polskim filozof toczył najczęściej nieudane boje z wydawcami. Z wielkim trudem zabiegał Ingarden o publikację własnej habilitacji u polskich wydawców. Prosił o wsparcie w różnych wydawnictwach, między innymi w „Książnicy Polskiej” u profesora Eugeniusza Romera. Rozmawiał w tej sprawie z Zygmuntem Łempickim i Mieczysławem Treterem. Nie zgodził się także Władysław Tatarkiewicz na jej druk w częściach w „Przeglądzie Filozoficznym”. Wszędzie odsyłano Ingardena, mówiąc, że to sprawa deficytowa i w obecnych warunkach niemożliwa do wykonania. Podobnej odpowiedzi udzielił Twardowski. Pisał o tym do Ingardena w jednym ze swoich listów, w którym tłumaczył, że nadzieje związane z Wydawnictwem „Atlas” nie dają na razie żadnych widoków na przyszłość. Essentiale Fragen wyszły w Niemczech, w Wydawnictwie Maxa Niemeyera, niemal rok po lwowskim kolokwium fenomenologa. Filozof stanął do obrony we Lwowie na podstawie streszczenia, które stworzył razem z Twardowskim. Ono zaś wyszło drukiem w „Sprawozdaniach Towarzystwa Naukowego we Lwowie” późną jesienią 1924 roku. W ten sposób Ingarden obronił swoją habilitację bez wydanej drukiem rozprawy.
Jeszcze gorzej było z jego profesurą nadzwyczajną i pozyskaniem katedry we Lwowie. Filozof musiał czekać długich dziesięć lat, aż ziszczą się jego marzenia. Na drodze stanął Twardowski, który forował swojego zięcia Ajdukiewicza i przygotowywał dla niego kolejne stanowiska we Lwowie. Wysłał go najpierw do Warszawy, a gdy okazało się, że nie zrobił on tam wielkiej kariery naukowej i wplątał się w spór plagiatowy, to ponownie ściągnął go do Lwowa i zatrudnił. Ingarden w tym czasie był zwodzony i odcinany od awansu naukowego. Stosowne stanowisko i katedrę uzyskał dopiero po przejściu Mścisława Wartenberga na zasłużoną emeryturę w końcu 1934 roku. Fenomenolog nie miał grosza w kieszeni – jak pisał – aby dać „na piwo” uniwersyteckiemu woźnemu. Wcześniej Twardowski, odchodząc w zasłużony stan spoczynku, nie pozwolił na to, aby Ingarden objął po nim katedrę. Pamiętać należy przy tym, że fenomenolog miał już wówczas opublikowane w języku niemieckim największe swoje dzieło okresu międzywojennego, a mianowicie rozprawę Das literarische Kunstwerk, która przyniosła mu rozgłos i sławę międzynarodową. W prasie zestawiano popularność, jaką cieszyło się ono w Niemczech, z osiągnięciami polskich sportowców.
Kolejne lata, mimo zwiększenia dorobku publikacyjnego, nie okazały się dla Ingardena wcale lepsze. Nie zdążył on uzwyczajnić swojej profesury przed wybuchem II wojny światowej. Dorobek naukowy miał jednak na tyle bogaty i poważny, że zyskał ją niemal z marszu niedługo po zakończeniu działań militarnych w 1946 roku w Krakowie. Stało się to niestety za przyzwoleniem władz, a sama nominacja profesorska przyszła od Bolesława Bieruta, nad czym filozof ubolewał.
Później stalinowskie i komunistyczne władze postarały się o to, aby utrudnić filozofowi życie naukowe. W latach pięćdziesiątych został on usunięty z Uniwersytetu Jagiellońskiego i przeniesiony karnie do Uniwersytetu Warszawskiego z zakazem prowadzenia zajęć i ograniczeniem publikowania własnych prac. Mimo to w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku Ingarden dopiął swego i rozwinął szeroką działalność publikacyjną oraz współpracę z Państwowym Wydawnictwem Naukowym. Zaowocowało to ukazaniem się jego Dzieł filozoficznych. Jednocześnie filozof podjął wysiłek wydawania swoich prac na gruncie niemieckim. Po II wojnie światowej wyszły drukiem między innymi jego listy z Husserlem. Później, już po śmierci Ingardena, proces ten był kontynuowany przez profesora Jana Garewicza.
Pragniemy w tym miejscu podziękować Profesorowi Krzysztofowi Ingardenowi za udzielenie nam licencji wydawniczej na publikację wskazanych Paralipomenów. Dziękujemy również za udostępnienie nam wskazanych archiwaliów.
Osobne słowa podziękowania kierujemy w stronę Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie za udostępnienie archiwaliów Ingardena oraz do Wydawnictwa Naukowego PWN, które zdecydowało się wydać niniejsze Paralipomena filozofa, zwłaszcza Pani Katarzynie Rosińskiej, która czuwała nad przebiegiem procesu wydawniczego.TOM PIERWSZY. DIALOG O DZIELE LITERACKIM
Wprowadzenie
Tom pierwszy Paralipomenów Romana Witolda Ingardena rozpoczynany od prezentacji części niepublikowanych dotąd polskich szkiców oraz wykładów, związanych z wydaną po raz pierwszy w 1930 roku najważniejszą pracą filozofa z okresu międzywojennego, a mianowicie z Das literarische Kunstwerk. Zachowały się one i są przechowywane wraz z innymi archiwaliami filozofa w Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie. Kwerendy biblioteczne doprowadziły nas do ich rozpoznania, wydzielenia, przepisania i przygotowania do druku. Podzieliliśmy je na dwie grupy: a) szkice oraz b) wykłady. Są to:
Szkice
Rozmowa o dziele literackim (wiosna 1918);
O dziele literackim. Najdawniejszy tekst, Toruń 1922, j. pol., fragm. masz., k. luź. 58 z poprawkami rękopiśmiennymi autora;
Wykłady
Notatki do Wykładów lwowskich O dziele literackim, 1927, rkp., k. luź., s. 28;
Notatki do Wykładów O dziele literackim. Wykłady wiosenne z 1934 roku, rkp., masz. k. luź., s. 179.
Gdy po latach spytano Ingardena, jak to się stało, że zajął się dziełem literackim, to odpowiedział w znamienny dla siebie sposób:
W tym czasie, jak ja się tymi rzeczami zacząłem zajmować, to badacze literatury byli w tej epoce, w tym stylu dociekań, gdzie właściwie doszukiwali się dzieła literackiego w pewnych faktach psychicznych. Zawsze się mówiło, jak Kleiner na przykład używał tego terminu o „dziele w duszy autora”, albo o „dziele w duszy czytelnika”. Czyli to było takie psychologistyczne traktowanie dzieła literackiego. I to mnie się wydawało, zresztą oczywiście pod wpływem już tych dyskusji antypsychologicznych w logice Husserla, że to jest niewłaściwy sposób traktowania. I że dzieło literackie jest dla siebie osobnym przedmiotem, wytworem takich a takich przeżyć świadomych, wytworem na pewno nie realnym, ale jakoś jednak obecnym nam w doświadczeniu. Jakoś obcujemy za pośrednictwem pewnych technicznych środków, mianowicie utrwalenia dzieła bądź to graficznie, bądź dzisiaj Państwo mogą to robić na taśmie. Także ja docieram do dzieła, percypując pewną ilość następujących po sobie brzmień słownych, które od razu noszą na sobie pewne znaczenie i przez to znaczenie ja się dostaję do tego, o czym tam jest mowa, czyli do tego przedmiotu przedstawionego, do świata przedstawionego w danym dziele, które dopiero może być pewnym odwzorowaniem pewnego świata realnego.
Własną koncepcję dzieła literackiego Ingarden rozwijał przez wszystkie lata działalności naukowej. Wczesne jego ustalenia należy upatrywać już w młodzieńczym Pamiętniku. Ingarden umieścił w nim, obok not biograficznych, własne wiersze, tłumaczenia wierszy innych poetów, rozmaite noty okazjonalne oraz korespondencję. Następnie szukał w nich, jako przedmiocie własnej refleksji, odwzorowania świata realnego. W efekcie okazał się on dla niego rezerwuarem wszelakich brzmień literackich.
Systematyczne badania nad dziełem literackim zaczął Ingarden od sporządzenia Not z zakresu teorii sztuki. Powstawały one zimą 1917 roku. Następne noty, tj. Rozmowę o dziele literackim, od których pochodzi tytuł niniejszego tomu, spisał filozof w 1918 roku. Dalej jego badania naukowe przebiegały w kilku kierunkach. W materiałach archiwalnych znajdujemy dokładny wykaz zachowanych rękopisów, maszynopisów i wykładów. Ich analiza wykazała, że część prac została przez Ingardena opublikowana. Inne pisma nie ujrzały dotąd światła dziennego. Filozof jednak nie niszczył swoich rękopisów. Uznawał je za mało wartościowe i niewarte publikacji, a następnie chował we własnym archiwum. Po latach wracamy do tych manuskryptów, albowiem zawierają one istotne treści, decydujące o kształcie badań filozofa nad dziełem literackim. Szczególnie interesujące są dwa cykle wykładów akademickich z lat 1926/1927 i 1934/1935. Pokazują one, jak ewaluowała myśl Ingardena i jakie zaszły w niej zmiany na przestrzeni czasu.
Geneza badań nad dziełem literackim Romana Witolda Ingardena
Etap I: Pamiętnik młodzieńczy
Po raz pierwszy Roman Witold Ingarden zetknął się z problemem dzieła literackiego w latach gimnazjalnych. Pojawiły się fascynacje poezją, między innymi Rainera Marii Rilkego i Thomasa Stearnsa Elliota, próby tworzenia własnych wierszy, referaty w szkolnych kółkach literaturoznawczych, a także nieodparta potrzeba poznawania literatury polskiego romantyzmu i pozytywizmu. Te pierwsze wprawki poetyckie zostały włączane do niepublikowanego Pamiętnika młodzieńczego. Ten archiwalny dokument, obejmujący ponad 400 stron, traktować należy jako autorski wstęp filozofa do własnej refleksji nad dziełem literackim. Otrzymał on nawet charakterystyczną strukturę. Zostały uporządkowane zapisy oraz wyraźnie uwypuklono ich datację. Najwięcej wątpliwości wzbudzała jednak od zawsze nazwa pamiętnik. W dokumentacji przechowywanej w Archiwum Rodzinnym Ingardena znajdujemy brązową kartonową teczkę, rozmiaru A4, wyprodukowaną w Fabryce Niemeńskiej z nadrukiem „Expromptum A”. Została ona podpisana ręką filozofa: Sam na sam z sobą. Roman Ingarden. Nazwisko i imię zapisane zostały zwykłym, wielokrotnie poświadczonym w źródłach kursywą podpisem. Sam tytuł dodatkowo wykaligrafowano. Nie wiadomo jednak „czemu” należy go przypisać. Mógł to być zbiór wierszy, zapisków lub też listów. W teczce przechowywane były również inne materiały formatu A4 i mniejsze. Znajdowały się w niej własne wiersze filozofa oraz teksty nieznanych wierszy Czesława Miłosza, Rilkego, Elliota oraz część niedokończonej powieści filozofa Zetlałe dusze. Zawartość teczki była cały czas uzupełniana. Trafił do niej między innymi wiersz Forum Romanum z 1946 roku.
Ingarden rozpoczął prowadzenie zapisków w 1909 roku. Pierwsza nota datuje się na przeddzień jego szesnastych urodzin 4 lutego. Zapisał w niej znamiennie:
Postanowiłem pisać pamiętnik. Dlaczego to czynię? Dokładnie nie wiem, chociaż mam w duszy jakieś niejasne przekonanie, że wrażenia zewnętrzne, mogące mieć wpływ na kształtowanie się duszy danej jednostki, powinny być skrzętnie notowane, ponieważ dają obraz rozwoju danego indywiduum. Nadto pamiętnik to dla osobnika piszącego go niejako rachunek sumienia – to, że się tak wyrażę po szkolnemu, świadectwem za pewien przeciąg czasu, odzwierciadlenie duszy piszącego. Z tych to powodów zdecydowałem się pisać pamiętnik, do których się przyłącza jeszcze jakieś dziwne przekonanie o potrzebie pisania, jakiś nieznany rozkaz woli, nakłaniający do notowania owych wrażeń.
Wpisy w kolejnych zeszytach Ingarden kontynuował z przerwami do końca nauki w gimnazjum. Później pisał podczas studiów we Lwowie, Getyndze, Wiedniu i Fryburgu Bryzgowijskim. Zapiski prowadzone były do 13 marca 1912 roku. Diarysta sam wybierał wydarzenia, które odnotowywał. Duża część jego wypowiedzi zdominowana została przez autorefleksję. Ingarden analizował siebie, własną psychikę, uczucia i postępowanie. Jak pisał Philippe Lejeune:
Dziennik osobisty jest jak koronka utkana ze świata przeżywanego (Lebenswelt) diarysty, która więcej pomija w swoich pustych obszarach niż przekazuje w splotach.
Zapiski Ingardena zostały z czasem rozbite na różne zeszyty. Podstawowa, najwcześniejsza ich część, na okładce miała zapis odnotowany ręką Ingardena: „Ingarden Roman. 1910 r. 21. IX.”. Następnie ulegały one mechanicznym modyfikacjom. Niektóre partie nie zachowały się. Ingarden dążył do tego, aby rejestrować osobno poszczególne aspekty własnej działalności. Noty biograficzne były prowadzone w odrębnych notatnikach. Twórczość poetycka zapisywana była w zeszytach oznaczonych kolejnymi rzymskimi cyframi. Z kolei listy były dołączane post factum. Zamieszczana korespondencja zdominowana została w pierwszym okresie przez listy do ukochanej Laury Baranowskiej. Listy zwrotne filozof przechowywał poza zeszytami. W późniejszym czasie doszło do przemieszania aspektów tej działalności. Wiersze odnotowywane były w kolejności powstawania i opatrywano je dziennymi datami rejestracji. Zgodnie ze słowami Lejeune’a stanowiły „serię datowanych śladów”. Wielokrotnie odnotowywano miejsce ich powstawania, osobę piszącą, niejednokrotnie podawany był adresat wiersza. Przypominają one korespondencję, oznaczaną dla przykładu:
Panu Józefowi Chmielińskiemu
(…)
Kraków, 20 III 1914 r.
Z kolei inne noty rejestrują treść niewysłanej korespondencji, na przykład do Laury Baranowskiej, lub też imitują tę korespondencję. Pojawiają się również wplecione w tekst przedmioty, pochodzące z zewnątrz, umieszczane w kolejnych zeszytach, zwłaszcza wycięte fragmenty z prasy lwowskiej. Były one wklejane do zeszytów, a gdzieniegdzie umieszczone pomiędzy stronami bez wklejenia. Podobnie pomiędzy kartami można odnaleźć inne nietekstowe elementy, chociażby liście czy kwiaty. Filozof rejestruje ślady ich przechowywania. Takie nietekstowe elementy biologiczne znajdujemy na przykład w zachowanych listach Laury Baranowskiej do Ingardena.
Zeszyty noszą ponadto ślady rewizji, przy czym niektóre zostały wycięte i usunięte z głównego ciągu. Można podejrzewać, że miejsca puste powstały w wyniku działań diarysty w ramach dokonywanej korekty. Najmocniej treści diarystyczne z literackimi zostały splecione w czarnym zeszycie, zainicjowanym 5 listopada 1915 roku. Przemieszano je w jednym ciągu chronologicznym, przy czym partie literackie noszą silne piętno autobiograficzne. Zeszyt ten rozpoczyna się od wiersza Żegnajcie mi… Datowany on został w dniu 5 listopada 1915 roku. Po nim następują cztery kolejne, a po nich tekst prozatorski Z poezji prozą, datowany na 27 listopada 1915 roku. Dalej następują wiersze pisane w Getyndze i kolejny utwór liryczny z 1916 roku po polsku oraz utwór prozatorski po niemiecku. Zamieszczona została też ośmiostronicowa partia diarystyczna, datowana na 5 sierpnia 1916 roku. Po niej następują znów wiersze, do których dołączona została następna partia diarystyczna z okresu od 25 października do 17 listopada 1916 roku. Inne wiersze z 1917 roku zostały zapisane dalej w tym samym zeszycie i na dołączonych do niego kartach luźnych. Bezpośrednio po nich w zeszycie zapisano wiersze z lat 1925–1928. Ingarden kontynuował partię diarystyczną w okresie od 11 listopada 1932 do 2 lutego 1934 roku. Dołączona do niej została krótka dwustronicowa nota diarystyczna z 24 listopada 1934 roku. Kolejnym zapisem w zeszycie okazał się dwudziestopięciostronicowy tekst autobiograficzny Dzieje mojej „kariery uniwersyteckiej” datowany pierwotnie na październik 1933 roku, jednakże pisany aż do 18 grudnia 1933 roku. Po nim następuje dwudziestoczterostronicowy tekst pamiętnikarski Sprawa II. Gimnazjum. Nie był on datowany przez Ingardena. Na podstawie informacji znajdujących się w nim można wnioskować, iż powstał on w kilka lat po 1932 roku, z całą pewnością po listopadzie 1933 roku. Po Sprawie II. Gimnazjum następuje w zeszycie ośmiostronicowy tekst Dlaczego pisałem po niemiecku datowany na lato 1942 roku. Od końca zeszytu zapisane zostały notatki Ingardena z wykładu z historii filozofii. Jedna ze stron zawiera spis treści obejmujący wiersze odnotowane w zeszycie i z podziałem na lata powstania. Poszczególne partie zeszytu były pisane różnymi kolorami atramentu, niektóre zaś pismem mniej lub bardziej starannym. Zaznacza się w ten sposób ewolucja charakteru pisma autora.
Tekst zapisków Ingardena, jak wspomnieliśmy, był wielokrotnie modyfikowany. Na podstawie dat podanych w uwagach uzupełniających można je bez żadnych problemów wskazać. Ingarden wielokrotnie analizował krytycznie zapiski z poprzednich miesięcy i starał się uchwycić zmiany. Początkowo jedynie odczytywał zapisy z poprzednich dni czy nawet dłuższe partie, ale nie nanosił na tekst dodatkowych uwag. Dopiero w późniejszych latach, zwłaszcza po wyjeździe na studia zagraniczne, a także w latach trzydziestych, wielokrotnie je formułował podczas lektury tekstu, niejednokrotnie były to bardzo krytyczne uwagi.
Z analizy zawartości czarnego zeszytu wynika, że Ingarden powrócił do pisania swoich notatek w latach trzydziestych, gdy zbliżał się do swoich czterdziestych urodzin. Po okresie błąkania się za chlebem w Lublinie, Warszawie i Toruniu, wrócił na łono lwowskiej Semper Fidelis i tamtejszej Alma Mater. Odnotowywał wówczas nieliczne wydarzenia ze swojego życia, napotkane osoby, nieznośną postawę Ajdukiewicza. Zapał kontynuowania zapisków nie trwał jednak dłużej niż przez dwa lata. Wystarczył na to, aby jeszcze raz przejrzeć zapisy i dokonać kolejnych krytycznych adnotacji. Pojawił się także kilkustronicowy Wstęp, który krytycznie odnosił się do niekiedy naiwnej postawy młodzieńca sprzed lat.
II wojna światowa stanowiła dla Ingardena kolejną ważną cezurę w kontunuowaniu zapisków osobistych. Ich prowadzenie w okresie okupacji radzieckiej, jak i niemieckiej, groziło poważnymi konsekwencjami. Filozof wspomina niezgodnie z radzieckim i niemieckim prawem działania, mające na celu ratowanie swoich przyjaciół, chociażby Władysława Bednarowskiego i Ostapa Ortwina. Mogły one też stanowić potencjalne zagrożenie dla tych bliskich, których miejsce pobytu przez wiele lat było nieznane (siostra Jadwiga Ingarden, syn Jerzy Ingarden). Wreszcie należy wspomnieć o znacznie głębszym zaangażowaniu w działalność konspiracyjną syna Romana Stanisława i bliskiej filozofowi Izydory Dąmbskiej, która za swoją działalność została w późniejszych latach odznaczona Krzyżem Armii Krajowej.
Duża część z tych zapisków nie zachowała się. Brak jest niestety partii około trzydziestu kart pod koniec spaginowanej trzeciej setki. Mogły one zostać zniszczone. W spuściźnie filozofa, z której większością zapoznaliśmy się szczegółowo, nie znaleźliśmy informacji potwierdzających kontynuację zapisków w czasie wojny.
Niezależnie od wydarzeń okresu II wojny światowej należy zauważyć, że wraz z powstawaniem kolejnych prac naukowych praktyka diarystyczna Ingardena coraz bardziej zanikała. Dominowały inne działania. Proceder ten powoli zaczął ograniczać się także do praktyki poetyckiej, ostatecznie prowadząc do jej zaprzestania. Pisanie wierszy było zastępowane coraz częściej teoretycznymi rozważaniami nad estetyką i teorią literatury. Poeta stawał się coraz bardziej filozofem. Zapiski osobiste stopniowo wypierane były przez teksty autobiograficzne, na przykład Dzieje mojej „kariery uniwersyteckiej:, Sprawa II. Gimnazjum, Dlaczego pisałem po niemiecku, Wspomnienia z Getyngi, Sprawozdanie z działalności w Uniwersytecie Jagiellońskim i wspomnienia z tego czasu. Rolę tę przejęły także przeznaczone do publikacji teksty wspomnieniowe, na przykład komentarz Ingardena do jego korespondencji z Husserlem. I chociaż filozof w późniejszych latach swojego życia zarzucił całkowicie zapiski osobiste oraz twórczość poetycką, to na pewno pozostał wierny kolejnej swojej ekspresji, a mianowicie prowadzeniu rozległej korespondencji. Pierwotnie rozpoczęła się od listów z Laurą Baranowską. Dalej prowadzona była z wieloma różnymi osobami. Ingarden kontynuował ją do końca życia, a niektóre listy przychodziły jeszcze po jego śmierci.
Zapiski Ingardena stanowiły doskonały poligon doświadczalny dla prowadzonych badań literackich. Zawierają one co prawda materiał zaczerpnięty i przełożony bezpośrednio ze świata realnego, lecz nie został on do końca przepracowany. Filozof sam dokładnie go przerabiał i chciał przedstawić w formie naukowej. Mimo licznych obaw nigdy nie przerwał pracy literackiej. Zgłębiał wytrwale tajniki wiedzy naukowej, analizując dokładnie dwa typy rzeczywistości – realną i idealną. Pozostawił zapiski, które zapowiadają prowadzenie naukowej refleksji na dziełem literackim. Sukcesywnie przez kolejne lata studiów wykonywał swoje badania. Nie wyrażał jednak własnego uniesienia i nie wylewał emocji. Były to świadomie wykonywane kroki literackie. Potrzeba zbudowania czegoś wielkiego, co sięgnie szczytów ludzkiego ducha stała się nadaniem życiu literackiemu naukowego charakteru.
Etap II: Romana Witolda Ingardena próby naukowego usystematyzowania prac nad dziełem literackim
Ingarden, po latach studiów filozoficznych we Lwowie, Wiedniu, Getyndze i Fryburgu Bryzgowijskim, wiosną 1918 roku już w rodzinnym Krakowie, z dala od zgiełku wojennego, usiadł pewnego ranka za biurkiem w gabinecie ojca Romana Kajetana Henryka i zaczął pisać, niewątpliwie w stylu platońskim, swój pierwszy w życiu dialog o dziele literackim. Wiosna w 1918 roku była chłodna i deszczowa. Tamte czasy, wydarzenia kończącej się wojny, aura za oknem, sprzyjały raczej nostalgicznym lub poetyckim refleksjom. Filozof nie uległ temu nastrojowi. Nie podjął rozmyślań nad tragizmem swoich czasów. Nie chciał wracać do minionych wydarzeń. Przebywając we Fryburgu Bryzgowijskim, przeżył śmierć Adolfa Reinacha. Chcąc oderwać się od tamtych, bolesnych chwil, postanowił porozmyślać naukowo o dziele literackim. Wznowił prace rozpoczęte w 1917 roku. Powstały wówczas Notatki z zakresu teorii sztuki. Teraz pióro zaczęło kreślić kolejne przemyślenia. W parę tygodni powstało dziełko formatu kilkudziesięciu stron. Filozof własnych Rozmów o dziele literackim nie pokazał nikomu. Rękopis włożył do teczki, opatrzył ją adnotacją „nic niewarte” i odłożył do archiwum. Podzieliły one los jego wcześniejszego wykładu wiedeńskiego o fenomenologii Husserla.
Rozmowa o dziele literackim, mimo iż nie była przeznaczona do publikacji, otworzyła badania Ingardena nad dziełem literackim. W następnych latach na czoło wybijają się warunki pracy w Lublinie, przenosiny do Warszawy i osiedlenie w Toruniu, gdzie filozof podjął wysiłek stworzenia dwóch rękopisów: niemieckiej i polskiej wersji Dzieła literackiego.
Powodów pisania i publikowania własnych prac przez Ingardena po niemiecku było co najmniej kilka. Z tymi osobistymi, spowodowanymi niechęcią polskiego środowiska filozoficznego do fenomenologii, czy też powodowanych zarzutami, że nie był on stuprocentowym uczniem Twardowskiego, poradził sobie filozof bez większych przeszkód. Były jednak bariery nie do przejścia. Wiązały się one z procesem wydawniczym. Dość powiedzieć, że żadna z jego prac awansowych nie została wydana wówczas w języku polskim. Środowisko filozoficzne spowodowało, że Ingarden musiał podjąć próby publikowania w języku niemieckim. Udało mu się to znakomicie. Miał pełne wsparcie ze strony Husserla, a w pracach redakcyjnych pomagała mu niezastąpiona Edith Stein. Dziś, gdyby Ingarden poszedł tą drogą, to nie musiałby zabiegać o jakiekolwiek wsparcie. Zyskałby też uznanie. Droga jego kariery naukowej okazała się jednak kręta. Po latach filozof w jednym ze swoich wspomnień pisał:
Należało zapewnić sobie możliwość wydania. Zwróciłem się do Książnicy. Mówiłem z Dudrykiem (szwagier córki Twardowskiego). Oświadczył mi: a) że nakłady polskie nie mogą drukować książek naukowych, bo to jest obowiązek towarzystw naukowych, które zresztą i tak robią nielojalną konkurencję księgarniom, bo nie płacą podatków itp.; b) że filozoficzne książki w Polsce nie idą; c) że jestem autorem nieznanym. Gdy pokazałem mu moje książki niemieckie, powiedział, że autorzy polscy dopłacają nakładom zagranicznym i dlatego niby te książki za granicą się ukazują. Gdy mu następnym razem przyniosłem tekst umowy z Niemeyerem na 10% honorarium od ceny katalogowej, nie miał nic do zauważenia, ale widoki na wydanie się nie poprawiły.