Parasol Simona Leysa - ebook
Parasol Simona Leysa - ebook
Jeśli „w stuleciu kłamstwa prawda niekiedy podnosiła głowę i wybuchała śmiechem”, to właśnie za sprawą osób takich jak Simon Leys. Posługujący się tym pseudonimem belgijski sinolog Pierre Ryckmans był jednym z najwybitniejszych współczesnych myślicieli – pisarzem, tłumaczem, krytykiem literackim, historykiem sztuki, miłośnikiem kaligrafii, żeglarstwa i małych rybek. Oddał nieocenione zasługi dla sinologii – nie tylko jako wybitny tłumacz chińskiej klasyki, ale też ten, który jako pierwszy odważnie opisał horror rewolucji kulturalnej. Jego prace o Chinach – dziś już klasyczne – opierając się na rzetelnej analizie źródeł, sprzeciwiały się dominującym nastrojom oraz lansowanym narracjom, bo tak postrzegał zadanie historyka: „rzucać światło, krystalizować pamięć, demaskować kłamstwo i rozpraszać ignorancję”.
Książka Pierre’a Boncenne’a to wnikliwy portret Simona Leysa – błyskotliwego intelektualisty i przyjaciela – ale też dużo więcej. To obraz elit zaczadzonych maoizmem, pełen budzących niedowierzanie cytatów z dzieł i wystąpień „autorytetów” sławiących dokonania Mao. To w końcu gorzka lekcja historii, wciąż nieodrobiona do końca.
Spis treści
Spis treści
Parasol 7
Oburzenie 9
Czerwony Wschód 21
Pielgrzymki 34
Nowe szaty przewodniczącego Mao 57
Twarzą w twarz z kłamstwem 85
Lu Xun 114
Orwell 124
Hitler, Stalin, Mao 144
Wojna przeciwko duchowi 163
Tak zwani eksperci 174
Nieprzewidywalna przeszłość 197
Konfucjusz 213
Potęga wyobraźni 227
Morze 242
Katolik 265
Umbrella 273
Bibliografia Simona Leysa 277
Podziękowania 279
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8196-624-5 |
Rozmiar pliku: | 7,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pewnego wieczoru odwiedził mnie Pierre Ryckmans, a wychodząc, zapomniał wziąć parasol. Nazajutrz oświadczył mi przez telefon, że to bez znaczenia: „Proszę nie tracić czasu, jest tyle świetnych książek do przeczytania! Poza tym parasol przyda się bardziej panu w Paryżu niż mnie w Australii”. Wiele lat później przypomniałem sobie to drobne zdarzenie, gdy na bibliotecznej półce znalazłem zapomniany niebieski, składany parasol. Strasznie zakurzony, ale wciąż sprawny. Zachowałem go jak jeden z tych drobiazgów, które służą nam za talizmany, a jakiś czas później pobawiłem się w odnajdywanie „parasoli” w książkach Ryckmansa czy innych jego publikacjach.
Pierre Ryckmans zmarł 11 sierpnia 2014 roku. Od tego czasu nie znajduję już w mojej skrzynce pocztowej kopert ze zgrabnie wykaligrafowanym adresem, które za każdym razem obiecywały wyborną lekturę; oczywiście na zawsze zniknęła możliwość zapalczywych dyskusji, toczonych tam na antypodach albo tutaj we Francji. Skoro ta wyzbyta znaczenia parasolka wciąż u mnie jest, można powiedzieć, że przez ponad trzydzieści lat przyjaźń Pierre’a chroniła mnie przed różnymi negatywnymi zjawiskami atmosfery intelektualnej – przed kłamstwami ideologii, nadętą powagą, ważnymi osobistościami itd. – by potem poprowadzić ku nieoczekiwanym horyzontom… Choć doskonale rozumiał orwellowski „wstręt do polityki”, Pierre Ryckmans zrezygnował z właściwej mu rezerwy i zaangażował się w walkę z maoistowską rewolucją kulturalną, obnażając karygodną głupotę, jaką liczni intelektualiści wykazywali się w obliczu tego horroru. Tymczasem z natury skłonny był raczej zajmować się jedynie literaturą albo malarstwem, tłumaczeniem Konfucjusza albo żeglowaniem, dziwnymi anegdotami albo małymi rybkami.
Pierre Ryckmans odkrył Chiny w maju 1955 roku – nie miał jeszcze dwudziestu lat – przy okazji podróży zorganizowanej przez młodą Republikę Ludową (belgijska delegacja składała się z katolików, komunistów i socjalistów, dobranych wedle dobrze wyważonych proporcji, nie zapomniano także o protestanckim pastorze i niezależnym marksiście). Podróż była dla niego objawieniem. Chcąc to wyjaśnić, zawsze cytował słowa wielkiego uczonego Josepha Needhama: „Cywilizacja chińska wywołuje nieodpartą fascynację swoją całkowitą »innością«, a tylko to, co jest całkowicie »inne«, może wzbudzić najgłębszą miłość i jednocześnie potężne pragnienie jego poznania”. Pierre Ryckmans postanowił poświęcić życie badaniu liczącej sobie kilka tysięcy lat cywilizacji, równocześnie zachowując silne osobiste więzi z kulturą europejską, szczególnie z jej judeochrześcijańską tradycją. Nigdy nie krył ani nie wypierał się swej początkowej sympatii dla systemu politycznego, który powstał w 1949 roku, kiedy komuniści zdobyli władzę: to uczucie stanowiło naturalną konsekwencję oczarowania i entuzjazmu, jaki wzbudziły w nim Chiny¹. Jednak dość szybko uświadomił sobie, że w kraju dokonuje się totalitarna katastrofa.
Kilka miesięcy przed śmiercią Pierre’a Ryckmansa studenci z Hongkongu zaczęli się mobilizować: „ruch parasolek” (parasolki służyły ochronie przed gazem łzawiącym używanym przez policję) miał bronić pewnej koncepcji demokracji, zagrożonej przez działania władz. W innym kontekście, ale w tym samym miejscu – w Hongkongu – na początku lat siedemdziesiątych XX wieku Pierre Ryckmans zdecydował, że opuści na pewien czas świat sztuki i literatury, by zostać Simonem Leysem. Aby dać świadectwo i protestować.