Paryż. O codziennym życiu nad Sekwaną z książką i bagietką pod pach - ebook
Paryż. O codziennym życiu nad Sekwaną z książką i bagietką pod pach - ebook
Paryż. O codziennym życiu nad Sekwaną z książką i bagietką pod pachą
Jak znaleźć pracę marzeń w mieście zakochanych?
Czy w Paryżu warto mieć samochód?
Ile kosztuje życie w stolicy Francji?
Co tak naprawdę jedzą Francuzi?
Klaudia Fałat, autorka bloga Moment z francuskim, od lat zachwyca się paryską codziennością. W swojej opowieści poprowadzi nas przez najpiękniejsze dzielnice miasta oraz najsłynniejsze zabytki i muzea. Wraz z nią odwiedzimy również urocze kręte uliczki, atrakcje poza turystycznym szlakiem, domy handlowe i domy mody, a także poznamy tajniki francuskiego savoir vivre'u.
Dzielnica dziewiąta jest jedną z moich ulubionych. Mieszkałam przy przepięknej ulicy Martyrs, pełnej butików, piekarni, cukierni, warzywniaków, sklepów z serami czy owocami morza, księgarni, lokali oferujących jedzenie na wynos i wszystkiego, co potrzebne do życia. Przy niej mieszkają prawdziwi paryżanie. Właśnie tu przychodzą rano po bagietkę, po południu na obiad, do apteki i tabaki, a wieczorem na wino. Tutaj obserwuje się prawdziwe życie.
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788383171890 |
Rozmiar pliku: | 9,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na początku powinnam odpowiedzieć na pytanie: skąd wzięła się decyzja o tak drastycznej zmianie życia i w ogóle pomysł na to miasto.
Odkąd zaczęłam się uczyć francuskiego, wiedziałam, że chcę jechać do Paryża, że mnie tam ciągnie i nie spocznę, póki się tam nie znajdę. To miała być taka kropka nad i, wisienka na torcie, dopełnienie całej mojej fascynacji językiem. Przecież to centrum francuskiego wszechświata! Gdzie indziej po skończonej filologii francuskiej mogłabym się sprawdzić, przekonać o tym, jaki naprawdę jest ten język i jacy są sami Francuzi, jak nie tam? Jak inaczej mogłabym udowodnić sobie i całemu światu, że potrafię jednocześnie ogarnąć język, wyprowadzkę, zmianę i rozpoczęcie życia na nowo? W jakim innym miejscu miałabym czytać gazety, popijać czerwone wino i zagadywać do ludzi w kawiarni jak nie w Paryżu? Czułam, że języka nauczyłam się na tyle dobrze, żeby iść z nim świat – chciałam go więcej, dużo więcej. Nie od razu jednak zdecydowałam się na przeprowadzkę do Paryża. Potrzebowałam czasu, żeby wszystko przemyśleć, poukładać i zaplanować. W końcu pojawiła się opcja wyjazdu z programu Erasmus. Nie miałam dużo czasu do namysłu, zresztą nie było nad czym myśleć. Paryż był moim marzeniem, a takich okazji się nie przepuszcza.
Kolorowe drzwi paryskich kamienic to odrobina szaleństwa na tle jednakowych, beżowych budynków.
Przed właściwą przeprowadzką byłam w Paryżu trzykrotnie. Pierwszy raz z wycieczką szkolną w gimnazjum. Powiedziałam sobie wtedy, że kiedyś wrócę tu na dłużej. Wymiana, która doprowadziła do przeprowadzki, miała wprawdzie trwać pół roku, ale czułam, że jak już się w Paryżu zadomowię, to ciężko mnie będzie ściągnąć z powrotem do Polski. Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, jak to zrobię, ale podświadomie wiedziałam, że mi się uda, i planowałam ułożyć sobie życie właśnie w tym miejscu.
Najpierw musiałam znaleźć mieszkanie i pracę. Stypendium nie starczało nawet na pokrycie zakwaterowania, nie mówiąc już o innych kosztach. Aby ułatwić sobie start na uczelni i nie mieć za dużo na głowie, postanowiłam przenieść się do stolicy jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego. Zajęcia zaczynały się w październiku, a ja przyleciałam do miasta na początku lipca. Miałam więc czas na zarobienie pierwszych pieniędzy i zadomowienie się, żeby później móc się skupić na nauce. Udało mi się ze wszystkim: i z pracą, i ze studiami, i z mieszkaniem. Po skończonej wymianie nastał czas na zastanowienie się, co dalej. Powrót do Polski? Odpowiedź była prosta i przewidywalna. Przez tych kilka miesięcy zapuściłam korzenie i mimo pewnych trudności czułam, że to moje miejsce. Pozostało jeszcze przekonać o tym moją uczelnię we Wrocławiu, załatwić sobie indywidualny tok nauczania i zacząć paryską przygodę na poważnie!
Kilka dni po przeprowadzce do Paryża zaczęłam pracować w restauracji. Wymyśliłam sobie, że moja codzienność w stolicy Francji będzie zupełnie inna niż ta w Polsce. Naoglądałam się francuskich filmów i napatrzyłam na francuskie kelnerki, które wyglądały bardzo parysko z tacą w jednej dłoni i butelką wina w drugiej. Postanowiłam więc, że tak będzie wyglądać moja najbliższa przyszłość. Chciałam poczuć klimat tej metropolii, rozmawiać z klientami, mieć dostęp do miejscowej gastronomii i żyć w iście paryskim stylu.
Decydujący był również fakt, że za granicą nie jest łatwo znaleźć pracę, o jakiej się marzy. Początkowo wyobrażałam sobie, że w restauracji zostanę przez chwilę, a później zajmę się szukaniem czegoś bardziej w mojej branży. Stało się zupełnie inaczej i zostałam tam aż 4 lata. Jak do tego doszło? Po pierwsze, trafiłam na cudowne miejsce, wypełnione wspaniałymi osobami, które od samego początku dbały o to, żeby mi było dobrze. To naprawdę bardzo ważne, by się otaczać dobrymi i pomocnymi ludźmi – szczególnie, kiedy jest się daleko od domu, nikogo się nie zna, doskwiera brak bliskich i wszystko wydaje się trudniejsze. Po drugie, to była dobrze płatna praca. Mieszkałam wtedy sama w małym studiu, nie potrzebowałam wiele, aby się czuć komfortowo, a miałam więcej. Po trzecie, niełatwo znaleźć zatrudnienie w zawodzie, jeśli nie zdobyło się doświadczenia we Francji. Bardzo mnie to zdziwiło. Wydawało mi się bowiem, że jestem dość mocną kandydatką. Doświadczenie na pozycji IT czy HR, ukończone studia magisterskie, znajomość języków obcych... Nie sądziłam, że to mało. Okazuje się jednak, że komuś, kto nie studiował we Francji, ciężko zrobić praktyki w zawodzie, który się zdobywa, a bez nich i bez doświadczenia trudniej o pracę marzeń.
Czas leciał, aż w końcu nadeszła pandemia i paryskie restauracje zostały zamknięte. Ten bardzo okrutny, ciężki i stresujący okres dla wielu osób, dla mnie okazał się niejako zbawienny. Właśnie wtedy zaczęłam zastanawiać się nad tym, czego chcę od życia, w czym jestem dobra, co pragnę robić, co dawałoby mi radość, spełnienie i oczywiście pieniądze. W taki sposób powstało moje konto instagramowe @klaudiafalat, które stanowi początek przepięknej historii, toczącej się do dziś.
Kamienice w magicznej dzielnicy Montmartre, która od samego początku była moją ukochaną częścią miasta.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------