- W empik go
Paryzyna. Parisina - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
12 listopada 2020
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Paryzyna. Parisina - ebook
Utwór opowiada taką oto historię: Za panowania Mikołaja III d’Este, pana Ferrary, Modeny i Reggio tragiczny wypadek zbroczył krwią mury Ferrary. W skutku doniesienia jednego ze służących, książę panujący sam się przekonał o kazirodczych miłostkach żony swojej, Paryzyny, z jego naturalnym synem, Hugonem, pięknym i walecznym młodzieńcem. Ścięto ich z wyroku ojca i męża zhańbionego, który sromotę swoją na jaw wystawił i śmierć ich przeżył.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-114-4 |
Rozmiar pliku: | 58 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PARYZYNA.
Poema to oparte jest na zdarzeniu przytoczonem przez Gibbona w Starożytnościach domu Brunświckiego. Lękam się, aby przesadzona delikatność czytelników nowszych czasów nie uznała podobnych treści za niewłaściwe dla poezji. Greccy dramatycy i niektórzy z dawnych celniejszych autorów angielskich innego byli zdania. Niedawno temu, Alfieri i Szyller okazali się z przekonaniem mojem zgodni. Wyciąg, który tu przytaczam, przywodzi czyny, na których moję oparłem osnowę. Imię Mikołaja III zastąpiłem imieniem Azona, jako z tokiem wiersza zgodniejszem.
»Za panowania Mikołaja III tragiczny wypadek zbroczył krwią mury Ferrary. W skutku doniesienia jednego z służących, książę panujący sam się przekonał o kazirodnych miłostkach żony swojej, Paryzyny, z synem jego naturalnym, Hugonem, pięknym i walecznym młodzieńcem. Ścięto ich za wyrokiem ojca i męża obrażonego, który hańbę swoję na jaw wystawił i śmierć ich przeżył. Wielce był nieszczęśliwym, jeśli winni byli, a jeśli niewinni, nieszczęście jego tem okropniejsze było. Ale czy wina ich była istotną, czy nie, nigdy usprawiedliwiać nie mogę tak strasznego wyroku, wydanego przez ojca«. (Gibbon, Pisma różne, tom III).
I
Oto godzina, gdy z pośród drzew cienia
Najuroczniejsze słowik leje pienia,
Gdzie tysiąc zaklęć miłosnej osnowy
Zdają cichemi rozpływać się słowy.
Głośniej zdrój płynie, wiatr milej szeleści,
Dźwiękiem ich ucho samotne się pieści,
Każdy kwiat lekko wonna skrapia rosa,
Pierwszemi gwiazdy iskrzą się niebiosa,
Wszystko ciemniejszą przybiera osłonę,
I błękit wody i drzewo zielone, —
A na lazurze to światło pół mgliste,
Tak mile ciemne i tak ciemno-czyste,
Co po skonaniu dnia jeszcze jaśnieje,
Gdy księżyc wschodzi, a zorza blednieje.
II
Ale nie zdroje spadające nęcą
Z złotych jej gmachów małżonkę książęcą;
Nie nato nocnym powierza się cieniom,
Aby gwiaździstym dziwić się sklepieniom.
Do gajów Esta Paryzyna wchodzi,
Ale nie kwiatów woń ją tam przywodzi:
Słucha i czeka — nie słowiczych jęków,
Choć równie słodkich oczekuje dźwięków.
Ktoś się w gęstwinę śmiałą wciska nogą, —
Lica jej bledną, serce bije trwogą...
Wtem ciche słowo wsuwa się miłośnie,
Wraca rumieniec i pierś szczęściem rośnie;
Chwila już tylko — jedna chwilka mała,
Ujrzy kochanka... Stało się, ujrzała.
III
I czemże dla nich świat, ziemia, niebiosy,
I wszyscy ludzie, wszystkie zmiany, losy!
Martwi, jakgdyby już byli zmarłemi,
Na wszystko wkoło — nad niemi — pod niemi,
Jakgdyby wszystko już znikło w tej chwili,
I oni tylko wzajem w sobie żyli.
Ileż to ognia w ich westchnieniach pała!
Ach! gdyby radość ta zwolnieć nie miała,
Wkrótceby, szczęścia zniszczone nadmiarem,
Serca ich własnym spłonęły pożarem. —
Mogliż, sen marząc tak ognisty, luby,
Pomnieć na zbrodnię lub lękać się zguby;
Któżby w tej burzy, tej uczuć nawale,
Hamował wrzące namiętności fale?
Któż wówczas myśli, jak czas ten przelotny? —
Przecież już uszedł, i uszedł niezwrotny.
Tak się to człowiek ze snu szczęścia cuci,
Wprzód nim się dowie, że już mu nie wróci.
IV
Smętnem się, rzewnem żegnają obliczem
Z minionej winy miejscem tajemniczem.
Mają nadzieję — przyrzekli, że wrócą,
Przecież jak wiecznym rozdziałem się smucą.
Ileż to westchnień i uścisków długich...
Jak jedne usta przyrosły do drugich
Wówczas, gdy pełnem światłem blask księżyca
Z grożących niebios na jej spada lica,
A każda gwiazda, świadek jej niewiary,
Zda się ją winić i przyzywać kary.
Ten nawał westchnień, ten uścisk tak czuły,
Silnie do miejsca zbrodni ich przykuły.
Lecz już czas nagli i rozstać się muszą:
Z drżącą więc, ciężką rozchodzą się duszą,
Skryty dreszcz trwogi krew ich lodem ścina,
I pierwszy zbrodnię już karać zaczyna.
V
Hugo na łoże samotne się schronił,
Skąd tęskną myślą za kochanką gonił;
I ona także swe niewierne skronie......................PARISINA.
INTRODUCTION TO PARISINA.
Parisina, which had been begun before the Siege of Corinth, was transcribed by Lady Byron, and sent to the publisher at the beginning of December, 1815. Murray confessed that he had been alarmed by some hints which Byron had dropped as to the plot of the narrative, but was reassured when he traced ˝the delicate hand that transcribed it.˝ He could not say enough of this ˝Pearl˝ of great price. ˝It is very interesting, pathetic, beautiful—do you know I would almost say moral˝ (Memoir of John Murray, 1891, i. 353). Ward, to whom the MS. of Parisina was shown, and Isaac D'Israeli, who heard it read aloud by Murray, were enthusiastic as to its merits; and Gifford, who had mingled censure with praise in his critical appreciation of the Siege, declared that the author ˝had never surpassed Parisina.˝
The last and shortest of the six narrative poems composed and published in the four years (the first years of manhood and of fame, the only years of manhood passed at home in England) which elapsed between the appearance of the first two cantos of Childe Harold and the third, Parisina has, perhaps, never yet received its due. At the time of its appearance it shared the odium which was provoked by the publication of Fare Thee Well and A Sketch, and before there was time to reconsider the new volume on its own merits, the new canto of Childe Harold, followed almost immediately by the Prisoner of Chillon and its brilliant and noticeable companion poems, usurped the attention of friend and foe. Contemporary critics (with the exception of the Monthly and Critical Reviews) fell foul of the subject-matter of the poem—the guilty passion of a bastard son for his father's wife. ˝It was too disgusting to be rendered pleasing by any display of genius˝ (European Magazine); ˝The story of Parisina includes adultery not to be named˝ (Literary Panorama); while the Eclectic, on grounds of taste rather than of morals, gave judgment that ˝the subject of the tale was purely unpleasing˝—˝the impression left simply painful.˝
Byron, no doubt, for better or worse, was in advance of his age, in the pursuit of art for art's sake, and in his indifference, not to morality—the dénouement of the story is severely moral—but to the moral edification of his readers. The tale was chosen because it is a tale of love and guilt and woe, and the poet, unconcerned with any other issue, sets the tale to an enchanting melody. It does not occur to him to condone or to reprobate the loves of Hugo and Parisina, and in detailing the issue leaves the actors to their fate. It was this aloofness from ethical considerations which perturbed and irritated the ˝canters,˝ as Byron called them—the children and champions of the anti-revolution. The modern reader, without being attracted or repelled by the motif of the story, will take pleasure in the sustained energy and sure beauty of the poetic strain. Byron may have gone to the ˝nakedness of history˝ for his facts, but he clothed them in singing robes of a delicate and shining texture.
TO
SCROPE BERDMORE DAVIES, ESQ.
THE FOLLOWING POEM
Is Inscribed,
BY ONE WHO HAS LONG ADMIRED HIS TALENTS
AND VALUED HIS FRIENDSHIP.
January 23, 1816.
ADVERTISEMENT.
The following poem is grounded on a circumstance mentioned in Gibbon's ˝Antiquities of the House of Brunswick.˝ I am aware, that in modern times, the delicacy or fastidiousness of the reader may deem such subjects unfit for the purposes of poetry. The Greek dramatists, and some of the best of our old English writers, were of a different opinion: as Alfieri and Schiller have also been, more recently, upon the Continent. The following extract will explain the facts on which the story is founded. The name of Azo is substituted for Nicholas, as more metrical.—
˝Under the reign of Nicholas III. Ferrara was polluted with a domestic tragedy. By the testimony of a maid, and his own observation, the Marquis of Este discovered the incestuous loves of his wife Parisina, and Hugo his bastard son, a beautiful and valiant youth. They were beheaded in the castle by the sentence of a father and husband, who published his shame, and survived their execution. He was unfortunate, if they were guilty: if they were innocent, he was still more unfortunate; nor is there any possible situation in which I can sincerely approve the last act of the justice of a parent.˝—Gibbon's Miscellaneous Works, vol. iii. p. 470.—
PARISINA.
I.
It is the hour when from the boughs
The nightingale's high note is heard;
It is the hour when lovers' vows
Seem sweet in every whispered word;
And gentle winds, and waters near,
Make music to the lonely ear.
Each flower the dews have lightly wet,
And in the sky the stars are met,
And on the wave is deeper blue,
And on the leaf a browner hue,
And in the heaven that clear obscure,
So softly dark, and darkly pure,
Which follows the decline of day,
As twilight melts beneath the moon away.
II.
But it is not to list to the waterfall
That Parisina leaves her hall,
And it is not to gaze on the heavenly light
That the Lady walks in the shadow of night;
And if she sits in Este's bower,
'Tis not for the sake of its full-blown flower;
She listens—but not for the nightingale—
Though her ear expects as soft a tale.
There glides a step through the foliage thick,
And her cheek grows pale, and her heart beats quick.
There whispers a voice through the rustling leaves,
And her blush returns, and her bosom heaves:
A moment more—and they shall meet—
'Tis past—her Lovers at her feet.
III.
And what unto them is the world beside,
With all its change of time and tide?
Its living things—its earth and sky—
Are nothing to their mind and eye.
And heedless as the dead are they
Of aught around, above, beneath;
As if all else had passed away,
They only for each other breathe;
Their very sighs are full of joy
So deep, that did it not decay,
That happy madness would destroy
The hearts which feel its fiery sway:
Of guilt, of peril, do they deem
In that tumultuous tender dream?
Who that have felt that passion's power,
Or paused, or feared in such an hour?
Or thought how brief such moments last?
But yet—they are already past!
Alas! we must awake before
We know such vision comes no more.
IV.
With many a lingering look they leave
The spot of guilty gladness past:
And though they hope, and vow, they grieve,
As if that parting were the last.
The frequent sigh—the long embrace—
The lip that there would cling for ever,
While gleams on Parisina's face
The Heaven she fears will not forgive her,
As if each calmly conscious star
Beheld her frailty from afar—
The frequent sigh, the long embrace,
Yet binds them to their trysting-place.
But it must come, and they must part
In fearful heaviness of heart,
With all the deep and shuddering chill
Which follows fast the deeds of ill.
V.
And Hugo is gone to his lonely bed,
To covet there another's bride;
But she must lay her conscious head............................
Poema to oparte jest na zdarzeniu przytoczonem przez Gibbona w Starożytnościach domu Brunświckiego. Lękam się, aby przesadzona delikatność czytelników nowszych czasów nie uznała podobnych treści za niewłaściwe dla poezji. Greccy dramatycy i niektórzy z dawnych celniejszych autorów angielskich innego byli zdania. Niedawno temu, Alfieri i Szyller okazali się z przekonaniem mojem zgodni. Wyciąg, który tu przytaczam, przywodzi czyny, na których moję oparłem osnowę. Imię Mikołaja III zastąpiłem imieniem Azona, jako z tokiem wiersza zgodniejszem.
»Za panowania Mikołaja III tragiczny wypadek zbroczył krwią mury Ferrary. W skutku doniesienia jednego z służących, książę panujący sam się przekonał o kazirodnych miłostkach żony swojej, Paryzyny, z synem jego naturalnym, Hugonem, pięknym i walecznym młodzieńcem. Ścięto ich za wyrokiem ojca i męża obrażonego, który hańbę swoję na jaw wystawił i śmierć ich przeżył. Wielce był nieszczęśliwym, jeśli winni byli, a jeśli niewinni, nieszczęście jego tem okropniejsze było. Ale czy wina ich była istotną, czy nie, nigdy usprawiedliwiać nie mogę tak strasznego wyroku, wydanego przez ojca«. (Gibbon, Pisma różne, tom III).
I
Oto godzina, gdy z pośród drzew cienia
Najuroczniejsze słowik leje pienia,
Gdzie tysiąc zaklęć miłosnej osnowy
Zdają cichemi rozpływać się słowy.
Głośniej zdrój płynie, wiatr milej szeleści,
Dźwiękiem ich ucho samotne się pieści,
Każdy kwiat lekko wonna skrapia rosa,
Pierwszemi gwiazdy iskrzą się niebiosa,
Wszystko ciemniejszą przybiera osłonę,
I błękit wody i drzewo zielone, —
A na lazurze to światło pół mgliste,
Tak mile ciemne i tak ciemno-czyste,
Co po skonaniu dnia jeszcze jaśnieje,
Gdy księżyc wschodzi, a zorza blednieje.
II
Ale nie zdroje spadające nęcą
Z złotych jej gmachów małżonkę książęcą;
Nie nato nocnym powierza się cieniom,
Aby gwiaździstym dziwić się sklepieniom.
Do gajów Esta Paryzyna wchodzi,
Ale nie kwiatów woń ją tam przywodzi:
Słucha i czeka — nie słowiczych jęków,
Choć równie słodkich oczekuje dźwięków.
Ktoś się w gęstwinę śmiałą wciska nogą, —
Lica jej bledną, serce bije trwogą...
Wtem ciche słowo wsuwa się miłośnie,
Wraca rumieniec i pierś szczęściem rośnie;
Chwila już tylko — jedna chwilka mała,
Ujrzy kochanka... Stało się, ujrzała.
III
I czemże dla nich świat, ziemia, niebiosy,
I wszyscy ludzie, wszystkie zmiany, losy!
Martwi, jakgdyby już byli zmarłemi,
Na wszystko wkoło — nad niemi — pod niemi,
Jakgdyby wszystko już znikło w tej chwili,
I oni tylko wzajem w sobie żyli.
Ileż to ognia w ich westchnieniach pała!
Ach! gdyby radość ta zwolnieć nie miała,
Wkrótceby, szczęścia zniszczone nadmiarem,
Serca ich własnym spłonęły pożarem. —
Mogliż, sen marząc tak ognisty, luby,
Pomnieć na zbrodnię lub lękać się zguby;
Któżby w tej burzy, tej uczuć nawale,
Hamował wrzące namiętności fale?
Któż wówczas myśli, jak czas ten przelotny? —
Przecież już uszedł, i uszedł niezwrotny.
Tak się to człowiek ze snu szczęścia cuci,
Wprzód nim się dowie, że już mu nie wróci.
IV
Smętnem się, rzewnem żegnają obliczem
Z minionej winy miejscem tajemniczem.
Mają nadzieję — przyrzekli, że wrócą,
Przecież jak wiecznym rozdziałem się smucą.
Ileż to westchnień i uścisków długich...
Jak jedne usta przyrosły do drugich
Wówczas, gdy pełnem światłem blask księżyca
Z grożących niebios na jej spada lica,
A każda gwiazda, świadek jej niewiary,
Zda się ją winić i przyzywać kary.
Ten nawał westchnień, ten uścisk tak czuły,
Silnie do miejsca zbrodni ich przykuły.
Lecz już czas nagli i rozstać się muszą:
Z drżącą więc, ciężką rozchodzą się duszą,
Skryty dreszcz trwogi krew ich lodem ścina,
I pierwszy zbrodnię już karać zaczyna.
V
Hugo na łoże samotne się schronił,
Skąd tęskną myślą za kochanką gonił;
I ona także swe niewierne skronie......................PARISINA.
INTRODUCTION TO PARISINA.
Parisina, which had been begun before the Siege of Corinth, was transcribed by Lady Byron, and sent to the publisher at the beginning of December, 1815. Murray confessed that he had been alarmed by some hints which Byron had dropped as to the plot of the narrative, but was reassured when he traced ˝the delicate hand that transcribed it.˝ He could not say enough of this ˝Pearl˝ of great price. ˝It is very interesting, pathetic, beautiful—do you know I would almost say moral˝ (Memoir of John Murray, 1891, i. 353). Ward, to whom the MS. of Parisina was shown, and Isaac D'Israeli, who heard it read aloud by Murray, were enthusiastic as to its merits; and Gifford, who had mingled censure with praise in his critical appreciation of the Siege, declared that the author ˝had never surpassed Parisina.˝
The last and shortest of the six narrative poems composed and published in the four years (the first years of manhood and of fame, the only years of manhood passed at home in England) which elapsed between the appearance of the first two cantos of Childe Harold and the third, Parisina has, perhaps, never yet received its due. At the time of its appearance it shared the odium which was provoked by the publication of Fare Thee Well and A Sketch, and before there was time to reconsider the new volume on its own merits, the new canto of Childe Harold, followed almost immediately by the Prisoner of Chillon and its brilliant and noticeable companion poems, usurped the attention of friend and foe. Contemporary critics (with the exception of the Monthly and Critical Reviews) fell foul of the subject-matter of the poem—the guilty passion of a bastard son for his father's wife. ˝It was too disgusting to be rendered pleasing by any display of genius˝ (European Magazine); ˝The story of Parisina includes adultery not to be named˝ (Literary Panorama); while the Eclectic, on grounds of taste rather than of morals, gave judgment that ˝the subject of the tale was purely unpleasing˝—˝the impression left simply painful.˝
Byron, no doubt, for better or worse, was in advance of his age, in the pursuit of art for art's sake, and in his indifference, not to morality—the dénouement of the story is severely moral—but to the moral edification of his readers. The tale was chosen because it is a tale of love and guilt and woe, and the poet, unconcerned with any other issue, sets the tale to an enchanting melody. It does not occur to him to condone or to reprobate the loves of Hugo and Parisina, and in detailing the issue leaves the actors to their fate. It was this aloofness from ethical considerations which perturbed and irritated the ˝canters,˝ as Byron called them—the children and champions of the anti-revolution. The modern reader, without being attracted or repelled by the motif of the story, will take pleasure in the sustained energy and sure beauty of the poetic strain. Byron may have gone to the ˝nakedness of history˝ for his facts, but he clothed them in singing robes of a delicate and shining texture.
TO
SCROPE BERDMORE DAVIES, ESQ.
THE FOLLOWING POEM
Is Inscribed,
BY ONE WHO HAS LONG ADMIRED HIS TALENTS
AND VALUED HIS FRIENDSHIP.
January 23, 1816.
ADVERTISEMENT.
The following poem is grounded on a circumstance mentioned in Gibbon's ˝Antiquities of the House of Brunswick.˝ I am aware, that in modern times, the delicacy or fastidiousness of the reader may deem such subjects unfit for the purposes of poetry. The Greek dramatists, and some of the best of our old English writers, were of a different opinion: as Alfieri and Schiller have also been, more recently, upon the Continent. The following extract will explain the facts on which the story is founded. The name of Azo is substituted for Nicholas, as more metrical.—
˝Under the reign of Nicholas III. Ferrara was polluted with a domestic tragedy. By the testimony of a maid, and his own observation, the Marquis of Este discovered the incestuous loves of his wife Parisina, and Hugo his bastard son, a beautiful and valiant youth. They were beheaded in the castle by the sentence of a father and husband, who published his shame, and survived their execution. He was unfortunate, if they were guilty: if they were innocent, he was still more unfortunate; nor is there any possible situation in which I can sincerely approve the last act of the justice of a parent.˝—Gibbon's Miscellaneous Works, vol. iii. p. 470.—
PARISINA.
I.
It is the hour when from the boughs
The nightingale's high note is heard;
It is the hour when lovers' vows
Seem sweet in every whispered word;
And gentle winds, and waters near,
Make music to the lonely ear.
Each flower the dews have lightly wet,
And in the sky the stars are met,
And on the wave is deeper blue,
And on the leaf a browner hue,
And in the heaven that clear obscure,
So softly dark, and darkly pure,
Which follows the decline of day,
As twilight melts beneath the moon away.
II.
But it is not to list to the waterfall
That Parisina leaves her hall,
And it is not to gaze on the heavenly light
That the Lady walks in the shadow of night;
And if she sits in Este's bower,
'Tis not for the sake of its full-blown flower;
She listens—but not for the nightingale—
Though her ear expects as soft a tale.
There glides a step through the foliage thick,
And her cheek grows pale, and her heart beats quick.
There whispers a voice through the rustling leaves,
And her blush returns, and her bosom heaves:
A moment more—and they shall meet—
'Tis past—her Lovers at her feet.
III.
And what unto them is the world beside,
With all its change of time and tide?
Its living things—its earth and sky—
Are nothing to their mind and eye.
And heedless as the dead are they
Of aught around, above, beneath;
As if all else had passed away,
They only for each other breathe;
Their very sighs are full of joy
So deep, that did it not decay,
That happy madness would destroy
The hearts which feel its fiery sway:
Of guilt, of peril, do they deem
In that tumultuous tender dream?
Who that have felt that passion's power,
Or paused, or feared in such an hour?
Or thought how brief such moments last?
But yet—they are already past!
Alas! we must awake before
We know such vision comes no more.
IV.
With many a lingering look they leave
The spot of guilty gladness past:
And though they hope, and vow, they grieve,
As if that parting were the last.
The frequent sigh—the long embrace—
The lip that there would cling for ever,
While gleams on Parisina's face
The Heaven she fears will not forgive her,
As if each calmly conscious star
Beheld her frailty from afar—
The frequent sigh, the long embrace,
Yet binds them to their trysting-place.
But it must come, and they must part
In fearful heaviness of heart,
With all the deep and shuddering chill
Which follows fast the deeds of ill.
V.
And Hugo is gone to his lonely bed,
To covet there another's bride;
But she must lay her conscious head............................
więcej..