- W empik go
Pędzę jak dziki tapir. Bartoszewski w 93 odsłonach - ebook
Pędzę jak dziki tapir. Bartoszewski w 93 odsłonach - ebook
Zaskakujący portret Władysława Bartoszewskiego
Żył 93 lata (1922-2015). Nie sposób tu wymienić wszystkich jego honorowych tytułów, odznaczeń, książek i stanowisk politycznych. Był więziony w Auschwitz, w czasie wojny walczył w AK i pomagał Żydom, następnie stał się architektem dialogu polsko-niemieckiego. I nieustannie trzymały się go żarty.
Marek Zając, znany dziennikarz i współpracownik Władysława Bartoszewskiego, w 93 anegdotach odsłania jego intrygujące oblicze i inspirującą osobowość. Angela Merkel, Colin Powell, Jan Paweł II… - wielu bohaterów tej książki dobrze znamy, jednak jeszcze nigdy ich spotkania z Profesorem nie zostały przedstawione w tak barwny sposób. Każdy z obrazków to kolorowy kamyczek mozaiki składającej się na portret człowieka, który zmienił postrzeganie Polski w świecie.
***
Od rana do wieczora był w permanentnym biegu, jeszcze kończąc pracę i wsiadając do samochodu, Profesor popędzał swego kierowcę:
- Panie Andrzeju, pędzimy jak dzikie tapiry!
Do współpracowników zaś pokrzykiwał:
- Zachowajcie czujność klasową! Trzymajcie się, za co możecie! Róbcie, jak uważacie, i uważajcie, jak robicie!
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-277-0688-1 |
Rozmiar pliku: | 724 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zagadka – ile lat miał Władysław Bartoszewski, gdy pisał:
„Zwalczaj atomizację naszego społeczeństwa. Zrozum sam i wpajaj innym przekonanie, że Polska to nie kilkadziesiąt milionów »sobiepanów«, ale wielki Naród, mający wspólne cele i wspólne obowiązki wobec historii, że dolą i niedolą jesteśmy związani na śmierć i życie, że zbrodnią jest reagować na nieszczęście dopiero wtedy, gdy się samemu zostanie zagrożonym.
Zwalczaj fałszywe społecznictwo, manię wiecowania, dysput, rozszczepiania włosa na czworo, »liberum veto«, nie poddawaj się wilkom w owczej skórze: chorym psychicznie histerykom, »wodzom«. Broń w życiu społecznym praw rozumu, z zasady bądź nieufny wobec wszelkich prądów antyintelektualnych (…).
Bądź czynnikiem zgody, czynnikiem dobrze pojętego kompromisu. Całkowitej nieustępliwości, izolacjonizmu, niechęci do współpracy i porozumienia z przeciwnikiem nie uważaj za cnotę stałości. Dopatruj się w tym raczej ciasnoty umysłowej i zbadaj, czy nie kryje się tam na dnie zła wola. Ale nim tej pewności nie nabierzesz – nie rzucaj oskarżeń na wiatr, bo postąpisz niegodziwie, będziesz śmieszny i mały”.
To fragmenty tekstu, który ukazał się w konspiracyjnym piśmie „Prawda Młodych” w listopadzie 1943 roku. Autor miał 21 lat. I przez następnych siedem dekad z okładem, aż do śmierci, wierzył i realizował tamte słowa.
*
W czasach, gdy podobno każdy chce pisać książki, muszę zdobyć się na wyznanie zmierzające w kierunku zgoła przeciwnym. Otóż w przypadku zbioru, który Czytelnik właśnie trzyma w ręku, piekielnie ciężko mi nazwać się autorem sensu stricto. I to z dwóch powodów.
Przede wszystkim książka ta wzięła się z mądrości, inteligencji i poczucia humoru Władysława Bartoszewskiego. Jeżeli opowiadam na przykład, jak bohater posłużył się zaskakującą i ciętą ripostą, która u szanownego Czytelnika, jak nieskromnie się spodziewam, wzbudzić może zachwyt, nie sposób przypisać mi zasługi. Kogo bowiem w większym stopniu powinniśmy uznać za autora – tego, który anegdotę tylko opisał, czy tego, bez którego owa historia nigdy by nie zaistniała?
Po drugie, książka ta by nie powstała, gdyby nie ci, którzy mieli zaszczyt i przyjemność stykać się z Profesorem, a mnie pozostało czerpać z ich wspomnień. W porządku alfabetycznym są to: Marcin Barcz, Franciszek Cemka, Eliza Chodorowska, Piotr Cywiński, Artur Lorkowski, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Małgorzata Maruszkin, Wojciech Soczewica, Piotr Tarnowski i Jacek Taylor. Sam też coś dodałem wyłącznie od siebie.
Zbiór składa z 93 fragmentów, co oczywiście odnosi się do 93 lat życia Władysława Bartoszewskiego. Jest krótki, z reguły zabawny, ale ma drugie, a czasem może i trzecie dno. Bo Profesor nawet ze zdarzeń błahych umiał wydobyć coś inspirującego, ważniejszego i większego – o sobie samym, o Polsce, o świecie, o życiu. I między innymi dlatego tak bardzo dziś nam Go brak.
Marek Zając1.
Jest taki humor, do którego prawo mają wyłącznie byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Tylko w ich ustach brzmi tak, że mimo wszystko śmieszy – a niczego nie umniejsza ani nie bruka.
199 dni spędzonych przez osiemnastoletniego Władysława Bartoszewskiego w piekle Auschwitz na zawsze zmieniło bieg jego życia. Były one jak nagłe i niespodziewane przestawienie zwrotnicy.
Profesor nie lubił opowiadać o Auschwitz. Zwykle bombardował słuchaczy faktami, anegdotami, datami i miejscami, soczystymi opisami i charakterystykami różnych postaci z uwzględnieniem ich drzewa genealogicznego do kilku pokoleń wstecz. Kiedy jednak wracał pamięcią do tamtych 199 dni, zaczynał ważyć słowa. Rzecz niespotykana: czasem przerywał i milczał. Albo prosił o przerwę.
Potrafił jednak żartować… Nie z Auschwitz, bo na to nawet byli więźniowie nigdy by sobie nie pozwolili, ale jakby obok i ponad.
Umiał długo pracować w nocy, ale nie lubił zrywać się o świcie. Kiedy więc dziennikarze dzwonili do Profesora z zaproszeniami do porannych audycji radiowych albo telewizyjnych, odpowiadał:
– Proszę pani, proszę pana… O tej porze to ja nawet w Oświęcimiu nie wstawałem!2.
Trudno sobie wyobrazić miejsce wrażliwsze, wywołujące większe emocje niż Auschwitz-Birkenau. Tu nawet pojedyncze słowo może rozjątrzyć rany i wywołać międzynarodowy skandal.
Dlatego w 2000 roku Jerzy Buzek powołał Międzynarodową Radę Oświęcimską przy Premierze RP, kontynuującą działalność podobnego gremium, tyle że umocowanego dotąd na niższym szczeblu Ministerstwa Kultury. W Radzie zasiadają chrześcijanie i żydzi; byli więźniowie, badacze, rabini, katoliccy duchowni, społecznicy i reprezentanci czołowych instytucji zajmujących się historią II wojny i Holokaustu. To Polacy, Żydzi z Izraela i diaspory, Romowie i Sinti, obywatele USA, Rosji, Francji czy Niemiec. Jaki łączy ich cel? Dbać o pamięć o wszystkich Ofiarach, wspólnie szukać optymalnych rozwiązań oraz gasić konflikty wokół Auschwitz-Birkenau i innych byłych niemieckich obozów na obecnym terytorium Polski.
Pierwszym przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej był Władysław Bartoszewski, jego zastępcą – Israel Gutman. Ich autorytet, a przede wszystkim mądrość płynąca z życiowego doświadczenia były nie do przecenienia. Jednym, dwoma celnymi zdaniami potrafili rozstrzygnąć wielogodzinną, gorącą dyskusję.
– A teraz jako przewodniczący udzielam sobie głosu… – gdy Bartoszewski wypowiadał powyższą frazę, było wiadomo, że zaraz wszyscy dowiedzą się, jak być powinno – i jak będzie.
Kiedyś Rada debatowała o zainstalowaniu windy dla niepełnosprawnych przy wejściu do bloku 27 w Auschwitz, gdzie przygotowano tak zwaną nową wystawę żydowską poświęconą Zagładzie. Na marginesie: poruszającą, doskonałą w formie, jak i treści; wartą obejrzenia niejeden raz.
Kwestia windy okazała się jednak problematyczna. Konserwatorzy i niektórzy członkowie Rady byli przeciw, bo sporych rozmiarów urządzenie zniekształciłoby bryłę autentycznego bloku, w którym niegdyś mieścił się obozowy szpital, Krankenbau. Inni ripostowali, że ważniejsze jest udostępnić wystawę wszystkim zwiedzającym. Oto prawdziwy, trudny do rozstrzygnięcia dylemat, gdy jedni i drudzy powołują się na sensowne racje i szlachetne pobudki.
Po serii argumentów i kontrargumentów, kiedy wszyscy mieli już poczucie, że w dyskusji doszli do ściany, z ust Profesora padło sakramentalne:
– A teraz jako przewodniczący udzielam sobie głosu… Kiedy w grudniu 1940 roku wycieńczony zemdlałem na placu apelowym, dwóch kolegów wzięło mnie pod ręce, a właściwie zawlekło do obozowego szpitala. Byłem wprawdzie półprzytomny, ale coś jak przez mgłę pamiętam i naprawdę nie przypominam sobie, żebym widział tam jakieś udogodnienia dla niepełnosprawnych… Dziękuję, przechodzimy do kolejnego punktu porządku dziennego.
Ja się trudno zakorzeniam, bo zawsze jestem trochę osobny, zawsze byłem trochę przekorny, zostałem wychowany tak, by się nie dać.3.
Obu profesorów, Bartoszewskiego i Gutmana, charakteryzował ironiczny dystans do samych siebie, typowy dla ludzi ponadprzeciętnie inteligentnych. Trzeba też dodać, że Gutman był zdeklarowanym syjonistą, a – jak wiadomo – syjonizmowi z reguły nie po drodze z pobożnością.
Pewnego razu Bartoszewski, z błyskiem w oku, mówi:
– Israel, znamy się tyle lat, a nigdy cię o to nie pytałem… Ty wierzysz w Boga?
Gutman krzywi się i bez słowa rozkłada ręce, co należałoby odczytać jako: Może tak – może nie… Ni tak, ni siak…
Bartoszewski uśmiecha się przewrotnie:
– Ale wierzysz, Israel, że Bóg dał wam Ziemię Obiecaną?
A rozpromieniony Gutman na to:
– Oczywiście, że tak!4.
Autokar w drodze na uroczystości w byłym obozie koncentracyjnym Gross-Rosen na Dolnym Śląsku. Jadą oficjele, urzędnicy z różnych ministerstw i rządowych agend, działacze, byli więźniowie. Przez całą podróż Władysław Bartoszewski jak z rękawa sypie anegdotami, bawiąc towarzystwo. W pewnym momencie, opowiadając o latach spędzonych w stalinowskim więzieniu, przypomina sobie różne powiedzonka spod celi: „Rok – nie wyrok, a dwa lata – jak dla brata”. Albo: „Wiosna, zima, wiosna, zima – i już ni ma”.
Jeden z urzędników, o stażu sięgającym daleko, daleko w czasy realnego socjalizmu, klepie się rozbawiony po udach:
– No, no, panie profesorze… Że też pan coś takiego zapamiętał!
Profesor na to cierpko:
– Wsadziliście mnie na sześć lat, to się nauczyłem.5.
Sześćdziesiąta rocznica wyzwolenia Auschwitz-Birkenau, styczeń 2005 roku. Kilkunastostopniowy mróz, byli więźniowie czekają na spóźniających się polityków. Siedzą w milczeniu pod gołym niebem i dosłownie zamarzają. Obok Władysława Bartoszewskiego jego przyjaciel, Israel Gutman, o którym warto dodać jeszcze kilka słów. Rocznik 1923, warszawiak z urodzenia. Przetrwał powstanie w getcie i trzy obozy: Majdanek, Auschwitz, Mauthausen. Ale Zagłada pochłonęła Gutmanowi rodziców i rodzeństwo. W 1961 roku zeznawał jako świadek na procesie Eichmanna. Wybitny historyk; jego opus magnum to Encyklopedia Holokaustu. Jeden z najszlachetniejszych ludzi XX wieku. O takich jak Gutman zwykło się mówić: sumienie świata.
Tak oto marzną w absolutnym milczeniu: niski i krępy Gutman oraz wysoki i szczupły Bartoszewski. W pewnym momencie pierwszy zadziera głowę:
– Widzisz, Władku… Koniec końców, jednak umrzemy w Birkenau!Źródła cytatów
Władysław Bartoszewski, Pisma wybrane. Tom 1, 1942–1957, wybór, opracowanie i wstęp Andrzej Krzysztof Kunert, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2007, s. 20–21.
Kalendarz 2012, PWN, Warszawa 2011, cytat przy dacie 20 lutego 2012.
Władysław Bartoszewski, Mój Auschwitz. Rozmowę przeprowadzili Piotr M.A. Cywiński i Marek Zając, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010, s. 51.
Władysław Bartoszewski, Warto być przyzwoitym, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2005, s. 127.
Kalendarz 2012, dz. cyt., cytat przy dacie 23 stycznia 2012.
Władysław Bartoszewski, rozmowy z Michałem Komarem, Wywiad rzeka, Świat Książki, Warszawa 2006, s. 243.
Władysław Bartoszewski, Moja Jerozolima, mój Izrael. Rozmawiała Joanna Szwedowska, Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2004, s. 5.
Władysław Bartoszewski, Moja Jerozolima, mój Izrael, dz. cyt., s. 207.
Władysław Bartoszewski, Warto być przyzwoitym, dz. cyt., s. 126–127.
Władysław Bartoszewski, rozmowy z Michałem Komarem, Wywiad rzeka, dz. cyt., s. 240.
Władysław Bartoszewski, Przestrzeń wolności i prawdy (Mój KUL w latach PRL-u), wystąpienie na uroczystości przyjęcia doktoratu honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, styczeń 2008.
Władysław Bartoszewski, Na drodze do niepodległości, Editions Spotkania, Paris 1987, s. 13.
Archiwum prywatne Małgorzaty Maruszkin.
Archiwum prywatne Małgorzaty Maruszkin.
Kalendarz 2012, dz. cyt., cytat przy dacie 7 maja 2012.
Krzysztof Skubiszewski i dyplomacja czasów przełomu, red. Małgorzata Maruszkin, Karol Szaładziński, Wydawnictwo Miejskie Posnania, Poznań 2016, s. 134.
Władysław Bartoszewski, Przyzwoitość w polityce zagranicznej, wystąpienie w Wiedniu, 29 maja 1996.
Jan Olaszek, Rewolucja powielaczy. Niezależny ruch wydawniczy w Polsce 1976–1989, Trzecia Strona, Warszawa 2015, s. 18.
Władysław Bartoszewski, Polacy – Żydzi – Okupacja. Fakty. Postawy. Refleksje, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, s. 52.
Władysław Bartoszewski, Przesłanie o dialogu, wystąpienie inaugurujące VIII Zjazd Gnieźnieński, 12 marca 2010.
Władysław Bartoszewski, O Żegocie. Relacja poufna sprzed pół wieku, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2013, s. 48–54.
Władysław Bartoszewski, rozmowy z Michałem Komarem, Wywiad rzeka, dz. cyt., s. 144.
Władysław Bartoszewski, Przesłanie o dialogu, dz. cyt.
Władysław Bartoszewski, rozmowy z Michałem Komarem, Wywiad rzeka, dz. cyt., s. 144.
Władysław Bartoszewski, Warto być przyzwoitym, dz. cyt., s. 71.
Władysław Bartoszewski, Przesłanie o dialogu, dz. cyt.
Władysław Bartoszewski, rozmowy z Michałem Komarem, …mimo wszystko. Wywiadu rzeki księga druga, Świat Książki, Warszawa 2008, s. 138.ks. Adam Boniecki
Abonent chwilowo nieosiągalny
Ksiądz Adam Boniecki bardzo osobiście o pięknych ludziach swojego życia.
Wielcy ludzie Kościoła, poeci, filozofowie, opozycjoniści, ale też, na równych prawach, postacie szerzej nieznane, które niezwykle podziwiał. Osoby, których spotkanie na swojej drodze życia ksiądz Adam Boniecki uważa za osobisty zaszczyt. Bez nich światu ubyło elegancji. Inspirująca, pełna zadumy książka o przyjaźni, szacunku i przemijaniu.
ss. 344, format 142x202 mm
Powroty z bezdroży
Niepublikowane dotąd medytacje ks. Adama Bonieckiego.
Grupa przyjaciół. Zbierają się co piątek, aby rozmawiać o tekstach Pisma Świętego. Jest wśród nich ksiądz Adam Boniecki. Piątkowe spotkania są dla niego inspiracją do niedzielnych kazań. Może dlatego jego słowa poruszają tak wielu z nas? Nie tylko wnikliwie studiuje Święte Księgi, ale również uważnie słucha, co na ich temat mają do powiedzenia inni - przyjaciele, mistrzowie, codziennie spotykani ludzie.
ss. 136, format 124x194 mm
wydawnictwowam.pl