Pętla czasu - ebook
Pętla czasu - ebook
Dla Oli zaczyna się nowy rozdział. Wychodzi za mąż za swoją pierwszą miłość – Jacka. Ich życie z pozoru wydaje się idealne. Jacek podejmuje dobrze płatną pracę w salonie samochodowym rodziny Carenów. Wszystko zmierza we właściwym kierunku. Niestety nic nie trwa wiecznie. Uzależnienie od hazardu i rosnący dług wobec pracodawcy sprawiają, że Jacek podejmuje jedną z najważniejszych decyzji w życiu swoim i Oli. Borys Caren – człowiek, dla którego zabijanie jest jak chleb powszedni – staje się tymczasowym opiekunem pięknej Aleksandry. Ta dwójka stanowi całkowite przeciwieństwo. Różni ich praktycznie wszystko, są jak ogień i woda, jak światło i mrok. Jedyne, co ich łączy, to demony przeszłości, które ożywają w najmniej odpowiednim momencie. Borys na nowo przeżywa fakt, że gdy miał kilka lat, zabił niewłaściwych ludzi. Dla Oli największą traumą pozostają wspomnienia z domu dziecka. Czy ta dwójka ma szansę, aby stać się dla siebie lekarstwem? Nie od dziś przecież wiadomo, że miłość jest lekiem na całe zło. A wszyscy pragniemy miłości i do miłości dążymy. Pętla czasu Aleksandry Lewenhaupt to debiut, jakiego dawno nie było na naszych salonach. Jest to dobrze przemyślana historia, w której wiele rzeczy was zaskoczy, i to bardzo. Uśmiech, łzy, niedowierzanie, a nawet strach to tylko część emocji, jakie będą wam towarzyszyć podczas czytania. Gwarantuję, że nie odłożycie książki, dopóki nie przeczytacie ostatniego zdania. - Wasza madziara.malfoy, Magdalena Spirydowicz Aleksandra nie miała łatwego startu w dorosłość. Dziś kobieta wiedzie pozornie idealne życie i ma kochającego męża. Można by nazwać ją współczesnym Kopciuszkiem, lecz czy aby na pewno wszystko wygląda tak, jak tego pragnęła? Nagle serce Aleksandry zaczyna bić dla kogoś zupełnie innego, niż powinno. Czy Borys ma w stosunku do Oli dobre zamiary? W powieści nie zabraknie zabawnych momentów. Nie raz się uśmiechniecie, a za chwilę będziecie drżeć o losy bohaterów. Czy Ola wybierze tak, jak podpowiada jej serce? Polecam z całego serca. - Joanna Kulesza, joanna.kulesza_ Uczta! Dla ducha i ciała! To debiut debiutów! Z każdą stroną tej książki zapragniesz więcej i więcej, nie mogąc się doczekać, co będzie dalej. Bohaterowie to dwa żywioły, różnią się jak ogień i woda, a emocje towarzyszące czytaniu sprawią, że będziesz mieć wypieki na twarzy. Zakończenie idealne, abyś umarła z niecierpliwości, czekając na drugą część. Polecam gorąco! - @anetasolopa_autorka
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-201-3 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Jacek
OlaWstęp
Ponoć najważniejsze i najciekawsze doświadczenia, które dziecko zdobędzie do trzeciego roku życia, będą miały na nie duży wpływ w dorosłości. Do trzeciego roku życia bowiem zaczynają się kształtować różne etapy klasyfikacji pamięci. Zapamiętywanie, przechowywanie informacji i przypominanie.
Ja w wieku trzech lat zyskałam pamięć długotrwałą: zapamiętałam wypadek, w którym zginęli moi rodzice, i to, jak pewien mężczyzna wyciągnął mnie z płonącego auta.
Przechowuję wspomnienia o mamie i tacie oraz pielęgnuję je w sercu niczym skarb ukryty pośrodku oceanu.
Co noc sobie o tym przypominam. Dziękuję losowi i jednocześnie przeklinam go za to, że ja przeżyłam.Ola
– Proszę zaczekać, pani Marczak, muszę panią przenieść przez próg.
Jacek ostrożnie mnie uniósł, a ja mocno złapałam go za szyję i razem przekroczyliśmy próg naszego nowego mieszkania.
– Pani Marczak – powtórzyłam za nim. – Brzmi cudnie. – Pocałowałam mojego męża i nie chciałam, aby wypuszczał mnie ze swych ramion. Nie za szybko.
– Czy moja żona ma na dzisiaj jakieś plany? – zapytał, gdy stanęłam już na podłodze.
– Myślałam, że zaprosimy chłopaków i Lenę. Takie małe wesele byśmy sobie zrobili – zaproponowałam, podziwiając wnętrze.
Może nie zostało nowocześnie urządzone, ale było duże i przestronne. Salon z aneksem kuchennym, mała sypialnia oraz łazienka z wanną.
Osobiście uważałam, że takie mieszkanie w zupełności by nam wystarczyło na co najmniej dwa lata. Jacek twierdził jednak, że wynajem to tylko tymczasowe rozwiązanie i ciągle mówił o wybudowaniu domu.
– Nie ma takiej potrzeby. Sami będziemy celebrować. Zamówię nam jedzenie, a ty nie ściągaj jeszcze tej pięknej sukienki. – Podszedł i czule pocałował mnie w usta. – Co byś zjadła? Sushi i wino?
– Okej – zgodziłam się, chociaż nie tak sobie wyobrażałam moje świętowanie po ślubie.
Dziwiłam się, że Jacek pozwolił, by Rafał był moim świadkiem, ponieważ mieli dość napiętą relację. W tej kwestii byłam nieugięta.
– Czemu twoi rodzice nie przylecieli? Mówiłeś im w ogóle o tym, że się żenisz? – zapytałam z łazienki.
– Mówiłem ci, że są zajęci. Przylecą po Nowym Roku. Jedzenie zamówione, idę do sklepu po wino.
– Dobrze, to ja może zacznę nas rozpakowywać? – zagadnęłam męża, ale zdążył już wyjść.
Jacek już wcześniej przywiózł nasze rzeczy z akademika, by mnie trochę odciążyć.
Dzisiaj jednak nie miałam do tego głowy, usiadłam na kanapie w salonie i zadzwoniłam do mojego przyjaciela.
– Hej, Rafałku, przepraszam, że tak szybko pojechaliśmy, ale Jackowi się spieszyło.
Mówiąc to, czułam się jak kretynka. Nienawidziłam przepraszać za coś, na co nie miałam wpływu.
– Spokojnie, nic się nie stało. Może wpadniemy z Łukaszem? Z chęcią zobaczymy wasze nowe gniazdko.
– Chciałabym bardzo, ale…
– Twój mąż ma inne plany – dokończył za mnie. – Okej, rozumiem.
– Nie wiem, co ci powiedzieć… – wyznałam trochę załamana takim biegiem wydarzeń.
– Ola, dla mnie najważniejsze jest twoje szczęście. Jeśli ten człowiek sprawia, że jesteś szczęśliwa, to nie mam prawa go krytykować.
Cały Rafał.
– Sama nie wiem, czy jestem szczęśliwa. Inaczej sobie wyobrażałam ten dzień. Każda kobieta od dziecka marzy o ślubie, a ja miałam w głowie trochę inny scenariusz.
– Dobrze, że wzięliście cywilny, szybciej rozwód dostaniesz – zażartował, ale mnie jakoś nie było do śmiechu. – Nie ma go teraz w domu?
– Nie, poszedł do sklepu po wino. I zamówił sushi. Takie przyjęcie weselne.
– Jaki mąż, takie wesele.
Trafne podsumowanie.
– Może i masz rację. Zobaczymy, jak będzie dalej. Muszę kończyć, bo słyszę, że idzie.
Szybko rzuciłam telefon na kanapę i podeszłam do męża, by wziąć od niego dwie ciężkie reklamówki z alkoholem.
– Chcesz mnie upić? – Zaczęłam wyciągać butelki z toreb, w jednej naliczyłam aż pięć.
– Wypijemy tyle, ile zdołamy, a resztę zostawimy na później. Przecież teraz mamy okazję do świętowania. – Podszedł do mnie i objął mnie w talii, całując moją szyję.
– Tak? Jakie to okazje? – zamruczałam mu do ucha.
– Dzisiaj ślub, a w kolejnych dniach świętujmy każdą chwilę spędzoną razem. – Mówiąc to, rozpinał już moją suknię ślubną. – Przyspieszmy noc poślubną.
Pchnął mnie na kanapę w salonie i rozłożył moje nogi.
– Poczekaj, myślałam, że weźmiemy razem kąpiel, napijemy się szampana i wtedy…
– To za długo trwa. – Rozpiął spodnie i ściągnął bokserki.
Szybkim ruchem zdjął mi majtki i za moment znalazł się w moim wilgotnym wnętrzu. Po upływie zaledwie paru minut leżał obok mnie zdyszany. Nago poszedł po sypialni i wyciągnął z kartonu dres oraz koszulkę na zmianę.
– Wina? – zapytał zadowolony.
– Mhm. – Pokiwałam głową, po czym udałam się do łazienki, by wziąć jeansy i koszulę na przebranie.
Jacek już tak miał, szybko zaczynał i jeszcze szybciej kończył. Dlatego też gdy tylko miałam możliwość, wydłużałam grę wstępną, abyśmy mogli dłużej pobyć w tym intymnym stanie.
Jak widać, moja noc poślubna nie należała do takich właśnie chwil.
Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie obok swojego męża. Podał mi lampkę wina i wspólnie oglądaliśmy jakąś komedię w telewizji. Uważałam, że taki spokój w związku też jest dobry, ale chyba nie na początku małżeństwa. Chociaż gdyby się tak zastanowić, to my z Jackiem mieliśmy moment szaleństwa właśnie na początku naszego związku, który trwał już trzy lata.
Oparłam głowę o ramię męża i przymknęłam oczy. Było całkiem dobrze, dopóki nie zaczął dzwonić jego telefon.
– Odbierz – poprosiłam. – Może to twoi rodzice z życzeniami – dodałam szeptem.
– Dobrze, zaraz wracam. – Pocałował mnie w głowę i poszedł do sypialni.
Początek naszego wspólnego życia, a mój mąż już zamykał się w pokoju podczas rozmowy telefonicznej.
Pierwsze sekrety pana Marczaka?
Nalałam sobie kolejną lampkę alkoholu i przykryłam się kocem.
Od niechcenia przełączałam kanały w telewizji i starałam się znaleźć coś dla siebie. W międzyczasie przyjechał nasz catering weselny w postaci wielkiego seta sushi.
– Wybacz, ale musiałem porozmawiać na osobności. – Zadowolony prawie wybiegł z sypialni i naraz wypił pełen kieliszek wina. – Nalej mi, proszę, otrzymałem właśnie fantastyczną wiadomość dla nas.
– Co się stało? – Wstałam i podałam mu kolejną lampkę, ale nie podzielałam jego radości, nie znałam przecież powodu.
– Dostałem pracę w salonie samochodowym. Nalej mi jeszcze albo zaczekaj, chcę się napić czegoś mocniejszego.
– Co to za praca? Jeśli mam się cieszyć razem z tobą, to może opowiedz mi o tym.
Jacek jakby mnie nie słyszał, otworzył lodówkę i wyciągnął wódkę, która musiała być tam już wcześniej.
– Mój kolega Marek zaproponował mi pracę w salonie samochodowym, w którym sam od dawna pracuje. Porozmawiał, z kim trzeba, i właśnie odebrałem telefon od samego szefa. Natan Caren mnie przyjął. Na start zaproponował mi pensję w wysokości pięciu tysięcy złotych.
– Och, to wspaniale. – Podeszłam do niego i zadowolona rzuciłam mu się na szyję. – Co będziesz tam robił?
– Mam zajmować się kosmetyką aut, które będą trafiały bezpośrednio do nowych właścicieli.
– Pięć tysięcy złotych za czyszczenie aut? – spytałam trochę zdziwiona.
– Co ci znowu nie pasuje? Zamiast się cieszyć, że niedługo będzie mnie stać na kupno większego i lepszego mieszkania, to ty znowu masz wątpliwości. – Ściągnął moje ręce z siebie i nalał sobie kolejny kieliszek mocniejszego alkoholu.
– Nie, Jacku, źle mnie zrozumiałeś. Po prostu ta kwota wydaje się wysoka w porównaniu do twoich obowiązków na tym stanowisku. To nie zmienia oczywiście faktu, że bardzo się cieszę, tylko co z twoimi studiami?
– Nie wiem, nie pomyślałem o tym. Wezmę chyba rok dziekanki, a później się zobaczy. – Złapał mnie za biodra i uniósł. – Wybuduję dla nas piękny i duży dom.
– Wiem, przecież od dzisiaj jesteś zmuszony spełniać moje marzenia. – Pocałowałam go namiętnie w usta, na których czułam jeszcze gorzki posmak wódki. – Chodźmy jeść! – krzyknęłam, gdy Jacek nagle zaczął mnie obracać wokół własnej osi.
– Dobrze, pani Marczak, zaniosę cię wprost na kanapę.
Może jednak Jacek miał rację, żebyśmy świętowali sami. Atmosfera między nami była w tym momencie tak cudowna, że gdyby miłość miała skrzydła, to oboje unosilibyśmy się teraz nad stolikiem z winem i sushi.
Mogło się nawet zdawać, że i czas był dla nas łaskawy. Godziny mijały nam wolno, abyśmy mogli świętować każdą minutę naszego małżeństwa spokojnie, ale jednocześnie intensywnie. Nawzajem karmiliśmy się kawałkami jedzenia i opróżniliśmy cztery butelki wina. Wiedziałam, że kolejnego dnia będę miała kaca, ale to w końcu nasze wesele. Pierwsze i ostatnie.
Nazajutrz postanowiłam, że do południa nie wstaję z łóżka, chyba że za potrzebą. Tak jak podejrzewałam, głowa bolała mnie niemiłosiernie. Od czego jednak był kochający mąż? Właśnie od serwowania śniadań do łóżka i podawania leków przeciwbólowych.
– Potrzebujesz jeszcze czegoś? – zapytał czule, siadając obok mnie. – Zaraz muszę jechać do salonu na rozmowę z panem Natanem.
– Nie, kochanie, wszystko mam. Zresztą niedługo wstanę i zacznę nas rozpakowywać, a później ugotuję dla nas jakiś pyszny obiad.
– Dobrze, to wyślij mi esemes, co mam kupić. Nie chcę, abyś się dzisiaj przemęczała.
– Okej.
Na pożegnanie pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł.
Szczęśliwa wzięłam się do szybkiego zjedzenia śniadania, czyli moich ulubionych croissantów i kubka zielonej herbaty. Nie chciałam przecież zmarnować całego dnia na leżenie w łóżku, podczas gdy moje mieszkanie wymagało uprzątnięcia i poukładania naszych rzeczy.
Tak więc zakasałam rękawy i zaczęłam otwierać wszystkie możliwe szafki, aby sprawdzić ich pojemność i wypełniać je ubraniami, kosmetykami, ręcznikami.
Czas mijał, a ja biegałam po całym mieszkaniu jak poparzona. Pod wieczór miałam już wszystko ogarnięte, a nasze gniazdko lśniło perfekcyjną czystością.
Zdążyłam jeszcze sama skoczyć do pobliskiego sklepu na szybkie zakupy i zamiast obiadu zrobić wczesną kolację.
– Hej, już jestem.
Akurat wyłączyłam piekarnik, gdy w drzwiach pojawił się mój mąż.
– Kolacja gotowa, więc zdążyłeś wrócić w idealnym momencie. – Podbiegłam do niego ubrana w fartuszek. – Jak było?
– Od jutra zaczynam. Ten Natan to superzajebisty facet. Wszystko mi wytłumaczył i obiecał podwyżkę w szybkim czasie, o ile się sprawdzę.
– Sprawdzisz się, wiem to na pewno. – Wspięłam się na palce i objęłam Jacka za szyję. – Piłeś coś? – zapytałam, bo dzisiaj byłam wyjątkowo uczulona na zapach alkoholu.
– Tak, lampkę koniaku – wyznał zmęczonym głosem, – Możemy tę kolację przełożyć na jutrzejsze śniadanie? Jestem padnięty.
– Jasne, nie ma problemu. Leć się wykąp i kładź się do łóżka.
– A ty?
– Ja zjem kolację i obejrzę coś w telewizji.
– Dobrze. – Zdjął buty i ściągnął marynarkę. – Mówiłem ci dzisiaj, że jesteś cudowna?
– Dzisiaj nie – odpowiedziałam z uśmiechem.
– Sprawiłaś, że te puste cztery ściany to teraz piękne mieszkanie.
– Starałam się, jak mogłam. – Wzrokiem odprowadziłam go do łazienki, a sama nałożyłam sobie sporą porcję wegetariańskiej zapiekanki.
W telewizji akurat zaczynał się mój ulubiony film, zaopatrzyłam się więc w paczkę chusteczek, duży kubek herbaty i oglądałam The notebook.
Po ponad połowie seansu zmęczenie ogarnęło również moje ciało. Droga do sypialni wydawała mi się zbyt długa, a nogi tak bardzo zmęczone. Okryłam się zatem kocem, poprawiłam poduszkę i zasnęłam na kanapie.
W następnych dniach zmieniłam się w perfekcyjną panią domu. Wstawałam przed Jackiem, przygotowywałam mu śniadanie i pakowałam obiad do pracy. Później na szybko robiłam porządek w mieszkaniu i wychodziłam na zajęcia.
– Jak tam, moje gołąbeczki? Widzę, że z dnia na dzień promieniujesz coraz większym szczęściem – powiedziała moja przyjaciółka Lena, która znała mnie prawie tak samo jak Rafał.
– Bo jestem szczęśliwa. Wspaniale nam się układa i oby tak dalej – odparłam szeptem, by wykładowca nie usłyszał naszej rozmowy. – Chodźmy po wykładzie na kawę, to wszystko ci opowiem.
– Dobra – zgodziła się z chęcią.
Miałam wobec tego okazję, by przeprosić ją za brak zaproszenia na obiad weselny.
Po paru minutach wykład wreszcie się skończył i obie udałyśmy się do studenckiej kawiarni.
– Wybacz, że tak szybko zniknęliśmy po ślubie.
– Przestań, Olka. Zrobiłabym to samo, przecież noc poślubna nie zdarza się za często.
Zajęłyśmy pusty stolik i złożyłyśmy zamówienie na dwa czekoladowe cappuccino.
– Cicho. – Klepnęłam ją w dłoń. – Nie każdy musi o tym wiedzieć – upomniałam ją.
– Spokojnie, zresztą myślę, że twoje nudne życie erotyczne nikogo nie interesuje.
Młoda kelnerka przyniosła nam dwie filiżanki kawy, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię ze wstydu.
– Nie każdy też musi mieć tak bujne życie seksualne jak ty. Wczoraj tamten, a dzisiaj kto? – Wskazałam palcem na chłopaka siedzącego pod oknem, z którym Lena się spotykała jakiś czas.
– Kochana, kobieta musi próbować z wieloma facetami, a nie zamykać się tak jak ty, w bokserkach jednego faceta. Chociaż muszę przyznać, że Jacek należy do czołówki. Właśnie, gdzie on jest?
– Mój mąż – zaakcentowałam pierwsze słowo – rozpoczął pracę w salonie samochodowym, więc chyba zrobi sobie przerwę w studiowaniu. – Upiłam łyk gorącego napoju. – Chce wybudować dla nas dom – zwierzyłam jej się z naszych planów.
Dobrze znałam Lenę i przypuszczałam, że wyśmieje ten pomysł.
– Wow, nasz Jacuś nieźle się stara, aby być dobrym mężem.
Brak szczerości w jej głosie właśnie utwierdził mnie w moim przekonaniu.
– Która to godzina? – Spojrzała na telefon. – Muszę się zbierać, za godzinę mam randkę z chłopakiem z medycznego. Kto wie… może zostanę panią doktorową.
Zaśmiała się, ale ja za dobrze ją znałam, by uwierzyć, że zakocha się na dłużej, chociaż uparcie twierdziła, że kocha każdego swojego kochanka. Dopóki jej się nie znudził oczywiście.
– Ja też już wracam do domu. – Uściskałam ją i zabrałam swoje rzeczy ze stolika. – Do jutra! – krzyknęłam za uciekającą Leną.
– Pa – odpowiedziała i pobiegła w stronę swojego akademika.
Na pierwszym i drugim roku dzieliłyśmy w nim pokój. Pamiętałam wszystkie imprezy i próby zeswatania mnie z każdym kolegą jej chłopaków. Ja jednak pragnęłam ciszy i spokoju, więc na początku trzeciego roku mogłam zamieszkać już z Jackiem, a teraz wspólnie wynajmujemy mieszkanie.
W drodze do domu weszłam do sklepu, by kupić jakieś pierdoły do udekorowania naszego gniazdka. Kolorowe zasłony, obrusy i ramki na zdjęcia to moim zdaniem podstawowy element każdego wnętrza.
Ostatecznie wyszłam z trzema pełnymi torbami. My, kobiety, już tak mamy. Wchodzimy do sklepu i kupujemy to, co nam się podoba, to, co chcemy kupić, i to, co prawdopodobnie nigdy nam się nie przyda.
– Potrzebuje pani podwózki?
Czarny sedan zatrzymał się przy przystanku, na którym czekałam na autobus do domu. Z początku nie poznałam głosu tajemniczego mężczyzny, ale gdy tylko wyjrzał przez szybę, dostrzegłam swojego męża.
– Jacek? Co to za samochód?
Obeszłam połyskujące auto i byłam pod wrażeniem każdego jego detalu. Pachniało i wyglądało, jakby dopiero co wyjechało z linii produkcyjnej.
– Prezent od szefa, wskakuj. – Otworzył mi drzwi i zabrał ode mnie siatki z zakupami.
Wsiadłam niepewnie, rozglądając się po wnętrzu.
– Wow, jest piękny – bałam się czegokolwiek tutaj dotknąć, aby nie zepsuć.
Ciemna tapicerka, rozbudowana deska rozdzielcza i ta czystość wprawiały mnie w zakłopotanie. Takim autem jeszcze nie jechałam i gdyby nie praca Jacka w salonie, zapewne nigdy nie miałabym takiej okazji.
– To dopiero początek luksów, w których niedługo będziemy żyć.
– Przepracowałeś tam dopiero kilka dni, a już dostałeś auto? Co będzie za miesiąc? Udziały w firmie? – zapytałam, sceptycznie podchodząc do tematu. – W ogóle co to za salon?
– Skarbie, to jest salon z najnowszymi samochodami, zresztą mam dla ciebie kolejną niespodziankę – zakomunikował radośnie i zatrzymując się na czerwonym świetle, podniósł moją dłoń i pocałował.
– Już się boję, ale mów.
– Jutro zrób pyszną kolację. Pan Natan chce nas odwiedzić. Dużo mu o tobie opowiadałem i od słowa do słowa zaprosiłem go do nas.
– Już jutro? – pisnęłam. – Mam za mało czasu. Może lepiej to przełożyć? – zapytałam zestresowana, mając nadzieję, że Jackowi uda się to jeszcze odkręcić.
– Kochanie, o nic się nie martw. Zamówię catering.
– Nie – zaprzeczyłam stanowczo. – Musimy zawrócić i pojechać na porządne zakupy. Zrobię sałatki, przystawki i upiekę wam jakieś mięso. Ty zajmij się doborem alkoholu.
Na szybko ułożyłam w głowie plan jutrzejszej kolacji. Chociaż oprócz gotowania czekało mnie jeszcze kilka godzin porządków. Z tych dwóch czynności gotowanie od zawsze i na zawsze pozostanie na piedestale.
Nazajutrz wstałam bardzo wcześnie. Przyszykowałam sobie granatową sukienkę, lekko rozkloszowaną u dołu, i dobrałam do niej ulubione czarne szpilki. Wypiłam kawę i od razu wzięłam się do mycia okien, szafek oraz luster.
Jacek obiecał, że wróci wcześniej z pracy, aby mi pomóc, lecz ostatecznie okazało się, że przyjedzie tutaj razem ze swoim szefem.
Czyli cały dom został na mojej głowie. Aby się trochę odprężyć i odstresować, nalałam sobie lampkę wina, a wtedy sprzątanie szło mi szybko i sprawnie.
W międzyczasie przygotowałam różne sałatki, zarówno te wegetariańskie, jak i z dodatkiem mięsa oraz wstawiłam kaczkę do piekarnika.
Nie byłam mistrzem, jeśli chodziło o potrawy mięsne, ponieważ odkąd pamiętałam, byłam wegetarianką. Już w domu dziecka stroniłam od tego typu potraw, za to z chęcią wybierałam warzywa i owoce. W tej dziedzinie gotowania uważam się za mistrzynię.
Godzinę przed przyjazdem Jacka zamknęłam się w łazience, by doprowadzić się do porządku. Dłoni od szorowania podłóg czy ram praktycznie nie czułam, dodatkowo krojenie produktów do sałatek nie należało do komfortowych czynności.
Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, szybko poprawiłam włosy i pomalowałam usta.
Pierwszy wszedł mój mąż, otwierając drzwi na oścież, a tuż za nim mężczyzna w średnim wieku, jak na moje oko czterdziestopięcioletni. Miał ciemne, krótko ścięte włosy z idealnie przystrzyżonym zarostem. Biło od niego bogactwo. Przez krótką chwilę wpatrywał się we mnie, jakbym mu kogoś przypominała.
– Dobry wieczór, pani Aleksandro.
Podałam mu dłoń, na co on przyłożył ją do ust i delikatnie pocałował.
– Miło mi w końcu panią poznać.
Onieśmielała mnie trochę jego elegancja.
– Witam. Mam nadzieję, że miło spędzi pan u nas czas. – Wzięłam od niego płaszcz i ostrożnie powiesiłam na wieszaku.
Po chwili do mieszkania weszło trzech napakowanych mężczyzn.
Odruchowo się cofnęłam i spojrzałam na Jacka oraz Natana, którzy zupełnie nie przejmowali się tym faktem.
– Panowie chyba pomylili mieszkania. – Podeszłam bliżej i stanęłam w przejściu, aby nie mogli wejść do środka.
– Spokojnie, Olu, to są ochroniarze Pana Carena.
Ochroniarze?
– Chyba twój szef nie boi się, że go tu zabijemy albo otrujemy – powiedziałam głośno, nie zwracając uwagi na siedzącego gościa przy stole.
– Jacku, wytłumacz swojej żonie, że to również wasi goście.
– Żona Jacka nie jest głucha i wszystko słyszy – odparłam niegrzecznie, ale sytuacja była niecodzienna.
Zazwyczaj moi znajomi przychodzili sami lub z osobami towarzyszącymi, a nie z trzema kulturystami.
– Kochanie – Jacek podszedł do mnie i poprowadził mnie do naszej sypialni – nie bądź nieuprzejma. Praca w takiej branży wymaga ochrony. Nie kompromituj więc siebie i mnie jednocześnie.
– Co proszę?
– Bądź grzeczna. – Otworzył drzwi i z uśmiechem na ustach dołączył do swoich ukochanych gości.
Zrobiłam to samo, bo przecież jakie miałam wyjście?
Zaczęłam więc cudowną kolację w towarzystwie pięciu mężczyzn. Czy w takiej sytuacji kobieta nie powinna być zadowolona?
– Gdybym wiedziała, że będziemy mieć więcej niż jednego gościa, to upiekłabym indyka albo od razu całą krowę. – Spojrzałam na stół, na którym zostały dwie sałatki, parę koreczków i prawie nietknięty talerz pieczonej cukinii.
– Ma pani niesamowite poczucie humoru – zwrócił się bezpośrednio do mnie Natan, pierwszy raz od początku kolacji. – W punkt.
Nie szukałam w głowie odpowiedzi, bo podejrzewałam, że jego wysoki poziom kultury osobistej nie pozwoliłby mu na kontynuację dyskusji z kobietą.
– Macie piękne mieszkanie, ale podejrzewam, że to tylko przejściowe, prawda, panie Jacku?
– Oczywiście, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wybudować dom dla mojej rodziny. – Mój mąż aż tryskał optymizmem podczas rozmowy ze swoim szefem, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
– Dom to piękna rzecz. Miałbym zatem dla pana pewną propozycję. I będę szczęśliwy, jeśli pan się zgodzi. – Wyciągnął w kierunku swojego ochroniarza pustą szklankę.
Łysy, umięśniony mężczyzna od razu wstał od stołu i podszedł do barku, by nalać swojemu szefowi whisky.
– Z lodem poproszę – kontynuował, ale tym razem skierował wzrok w moją stronę.
– Jeśli pana ochroniarz wie, gdzie mamy barek, to z pewnością trafi do lodówki. Podpowiem, lód jest w zamrażarce. – Uśmiechnęłam się najpiękniej, jak potrafiłam, i wskazałam lodówkę.
Natan tylko pokręcił głową, ale w końcu doczekał się upragnionego dodatku do alkoholu.
– Proszę mówić.
Jacek wrócił do poprzedniego tematu, wiercąc się na krześle, jakby nagle dostał owsików.
– Czy w takim razie mogłaby pani dać nam pięć minut?
Czy on oczekiwał, że ja właśnie wstanę i opuszczę swoje mieszkanie albo zamknę się w sypialni, by broń Boże nie usłyszeć żadnego słowa?
– Panie Natanie – zaczęłam spokojnym głosem i odeszłam na chwilę od stołu, by nalać sobie wina – ja i Jacek jesteśmy małżeństwem i jeśli jest pan żonaty, to wie pan, że w związku nie ma tajemnic. Poza tym epoka średniowiecza już się skończyła. – Kiwnęłam mu głową, aby kontynuował.
– Nie chcę już pana widzieć w warsztacie ani w myjni. Mam dla pana propozycję pracy w innym dziale. Akurat brakuje nam kogoś do wystawiania certyfikatów nowych pojazdów. Oczywiście oferuję dużo wyższą pensję, ale również będzie pan miał więcej obowiązków. Proszę to przemyśleć, porozmawiać z żoną, ale moja oferta nie jest wieczna.
Sprytniejszy niż ładniejszy.
Idealny chwyt marketingowy. Podobnie jak sprzedaż garnków z funkcją gotowania odchudzających potraw za jedyne tysiąc złotych od sztuki przy zakupie dziesięciu. Oferta ważna jeszcze pięć minut.
– Zgadzam się, oczywiście, że tak.
Jacek omal nie popuścił ze szczęścia. Wstał i podszedł do swojego szefa ze szklanką whisky, a stuknięciem się szkłem przypieczętowali swoją umowę. Nie obyło się bez zapowiedzi, że nigdy go nie zawiedzie. Tylko czy w tym momencie nie zawodził mnie? Coś mi podpowiadało, że to się źle skończy, a ja zawsze wierzyłam swojej intuicji.
– Każdego pracownika darzy pan tak dużym zaufaniem? – zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi.
Zresztą po chwili wszyscy wstali od stołu i zaczęli się ubierać, a ja, jak przystało na dobrą gospodynię, dołączyłam do nich i podziękowałam za wspaniały wieczór.
– Rzadko kiedy piękno idzie w parze z rozumem.
Natan pocałował moją dłoń, a ja się zastanawiałam, czy on właśnie mnie obraził, czy skomplementował.
– Proszę mi wierzyć. Miałem wiele kobiet w życiu i tylko jedna z nich miała te cechy. Dziękuję za pyszną kolację i mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy.
– Żegnam ozięble – dodałam, gdy drzwi się zamknęły.
W końcu zostaliśmy sami.
Zabrałam się natychmiast do sprzątania brudnych naczyń i chowania jedzenia do lodówki.
Jacek, jakby nagle stał się niewidomy, nie zwracał uwagi na to, że potrzebuję pomocy.
– Będę wyżej, będę ważniejszy. – Nalał sobie kolejną porcję whisky i rozsiadł się na kanapie.
– To fajnie, ale czy mógłbyś mi pomóc?
– Zostaw, jutro to ogarniemy.
– Jutro muszę wcześnie wstać, bo gdybyś zapomniał, skończył mi się urlop i wracam do kwiaciarni.
– Olu – podszedł i ujął moją twarz w dłonie – niedługo nie będziesz musiała układać tych chwastów. Zarobię na dom i na ciebie. Będę mężem godnym ciebie, a ty oprócz studiowania i kupowania damskich fatałaszków nie będziesz musiała nic więcej robić. – Pocałował mnie w usta i powoli schodził niżej.
Nie zorientowałam się, gdy odpiął mi stanik, a jego ręka znalazła się między moimi udami.
Padałam ze zmęczenia, ale stwierdziłam, że tej chwili sobie nie odpuszczę. Przecież i tak wiedziałam, że nie potrwa ona długo…