- W empik go
Piąta Aleja, piąta rano - ebook
Piąta Aleja, piąta rano - ebook
Jesienią 1960 roku na tytułowej nowojorskiej Piątej Alei o piątej rano padł pierwszy klaps na planie jednego z najsłynniejszych filmów w historii – Śniadania u Tiffany’ego. W pełnej porywających faktów i anegdot opowieści Wasson przedstawia nie tylko kulisy powstawania filmu, lecz także dokumentuje burzliwą epokę przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w Ameryce – przed rewolucją seksualną dzieci kwiatów, powszechnym dostępem do antykoncepcji i zanim mała czarna stała się symbolem elegancji. Autor przenosi czytelnika na plan filmowy, przybliża stosunki panujące wśród członków ekipy i narastające między nimi konflikty. Jednocześnie szerokim spojrzeniem ogarnia wpływ Audrey Hepburn na modę, politykę dotyczącą płci i budzenie się nowej moralności. Wyjaśnia, dlaczego filmowa opowieść o Holly Golightly miała kłopoty z cenzurą. Czym różni się od powieści Capote’a? Co zmieniła w życiu milionów młodych kobiet, które nie chciały żyć jak ich matki i odkryły, że czerń może być szykowna? Na kartach pojawiają się wielkie postacie tamtych czasów: Truman Capote, Audrey Hepburn, Blake Edwards, Henry Mancini, a także Marylin Monroe, Billy Wilder czy Akira Kurosawa. Tę książkę – pełną smakowitych szczegółów – czyta się jak powieść o dawnym Hollywood, pełnym uroku i mrocznych stron.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67022-06-4 |
Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W ROLACH GŁÓWNYCH
AUDREY HEPBURN
jako Aktorka, która chciała mieć dom
TRUMAN CAPOTE
jako Powieściopisarz, który chciał mieć matkę
MEL FERRER
jako Mąż, który chciał mieć żonę
BABE PALEY
jako Łabędź, który chciał latać
GEORGE AXELROD
jako Scenarzysta, który chciał, aby seks znów był czymś zabawnym
EDITH HEAD
jako Projektantka Kostiumów, która chciała pracować wiecznie, pozostać staromodna i nigdy nie stracić stylu
HUBERT DE GIVENCHY
jako Projektant, który szukał Muzy
MARTY JUROW I RICHARD SHEPHERD
jako Producenci, którzy chcieli podpisać korzystną umowę i zdobyć właściwych ludzi, żeby nakręcić możliwie jak najlepszy film
BLAKE EDWARDS
jako Reżyser, który chciał dla odmiany reżyserować wyrafinowaną komedię dla dorosłych
HENRY MANCINI
jako Kompozytor, który chciał dostać szansę zrobienia wszystkiego po swojemu
JOHNNY MERCER
jako Poeta, który nie chciał być zapomniany
W POZOSTAŁYCH ROLACH
COLETTE
DORIS DAY
MARILYN MONROE
„SWIFTY” LAZAR
BILLY WILDER
CAROL MARCUS
GLORIA VANDERBILT
PATRICIA NEAL
GEORGE PEPPARD
BENNETT CERF
MICKEY ROONEY
AKIRA KUROSAWA jako Obrażony
A TAKŻE
LETTY COTTIN POGREBIN
jako Dziewczyna, która dostrzegła świtNOWY JORK HOLLY GOLIGHTLY
1. COLONY RESTAURANT na rogu Madison Avenue i 61. Ulicy – gdzie producent Marty Jurow zdobył prawa do nakręcenia Śniadania u Tiffany’ego.
2. GOLD KEY CLUB pod numerem 26. na 56. Zachodniej Ulicy – gdzie Carol Marcus i Capote spotykali się o trzeciej nad ranem, siadali przed kominkiem i gadali w nieskończoność.
3. COMMODORE HOTEL u zbiegu Lexington Avenue i 42. Ulicy – gdzie Paramount urządził otwarty casting na rolę kota Holly, czyli Kota.
4. „KAWALERKA” PALEYÓW – trzypokojowy apartament na dziesiątym piętrze St. Regis Hotel, gdzie mieszkali Bill i Babe Paley, jeśli akurat nie przebywali w swojej posiadłości na Long Island.
5. 21 CLUB pod numerem 21. na 52. Zachodniej Ulicy – miejsce w filmie Śniadanie u Tiffany’ego, dokąd Paul zabiera Holly bezpośrednio po tym, jak ona i doktorek żegnają się na zawsze.
6. GLORIA VANDERBILT, 65. Ulica między Piątą Aleją a Madison Avenue – kamienica, która posłużyła za model domu, w którym mieszkała Holly; miejsce, gdzie Carol Marcus spotkała Capote’a.
7. EL MOROCCO, pod numerem 154. na 54. Wschodniej Ulicy – gdzie Marilyn Monroe zrzuciła pantofelki i tańczyła z Capote’em.
8. LA CÔTE BASQUE pod numerem 5. na 55. Wschodniej Ulicy i Piątej Alei – ulubione miejsce lunchów Capote’a i jego łabędzic. Również miejsce akcji toksycznej La Côte Basque, 1965 Capote’a, która prawie kosztowała go utratę wszystkich, których rzekomo kochał.
9. PLAZA HOTEL na rogu 58. Ulicy i Piątej Alei – często odwiedzany przez Glorię Vanderbilt i Russella Hurda, będącego jedną z inspiracji Capote’a dla jego „bezimiennego” narratora Śniadania u Tiffany’ego.
10. FONTANNA na północno-wschodnim rogu 52. Ulicy i Piątej Alei – zewnętrzne miejsce akcji Śniadania u Tiffany’ego.
11. TIFFANY & CO. pod numerem 727., u zbiegu 57. Ulicy i Piątej Alei – miejsce, gdzie rozgrywa się początkowa scena Śniadania u Tiffany’ego, nakręcona pierwszego dnia zdjęciowego, w niedzielę 2 października 1960 roku o piątej rano.
12. KAMIENICA pod numerem 169. na 71. Wschodniej Ulicy, między alejami Lexington a Trzecią – chez Golightly w Śniadaniu u Tiffany’ego.
13. MUSZLA ORKIESTROWA NAUMBURg w Central Parku, u zbiegu 72. Ulicy i Piątej Alei – plan Śniadania u Tiffany’ego poza studiem, gdzie Paul i doktorek rozmawiają o Holly.
14. BIBLIOTEKA PUBLICZNA miasta Nowy Jork, u zbiegu 42. Ulicy i Piątej Alei – jeden z zewnętrznych planów, na których kręcono Śniadanie u Tiffany’ego.
15. RADIO CITY MUSIC HALL pod numerem 1260. przy Alei Ameryk – sala, w której 5 października 1961 roku odbyła się nowojorska premiera Śniadania u Tiffany’ego.
Zaproszenie na hollywoodzką premierę Śniadania u Tiffany’ego, październik 19611
POMYSŁ
1951–1953
PIERWSZA HOLLY
Mały Truman Capote od początku zmuszony był do podróżowania. W późnych latach dwudziestych jego matka, Lillie Mae, nabrała zwyczaju podrzucania syna krewnym na całe miesiące, podczas których krążyła pomiędzy mężczyznami, zmieniając kochanków na coraz bardziej napuszonych i pretensjonalnych. Stopniowo to przerzucanie z rąk do rąk stało się dla Trumana mniej bolesne – albo po prostu zdołał przyzwyczaić się do bólu – i z czasem jego zdolności adaptacyjne zmieniły się w coś w rodzaju talentu. Potrafił dopasować się do dowolnego miejsca.
Po rozwodzie rodziców pięcioletni Truman został umieszczony w domu ciotki w Monroeville w Alabamie. Lillie Mae uznała to za okazję, by porzucić tę zapyziałą dziurę i zwiać do wielkiego miasta. Tylko tam mogła stać się bogatą i podziwianą damą z towarzystwa, co, jak wiedziała, było jej przeznaczone i co pewnie zdołałaby osiągnąć, gdyby nie Truman, jej syn, którego od samego początku wcale nie chciała. Będąc w ciąży, Lillie Mae – lub Nina, jak przedstawiała się w Nowym Jorku – próbowała dokonać aborcji.
Być może, gdyby po prostu wyjechała i tam pozostała, mały Truman cierpiałby mniej. Ale Nina nigdy nie opuszczała Monroeville na długo. Wpadała w wirze fantazyjnych, bajecznie kolorowych sukien bez zapowiedzi, łaskotała Trumana w podbródek, rzucała jakieś zdawkowe wyjaśnienie, po czym znowu znikała. A potem wszystko powtarzało się od początku, tak jakby nie zdarzyło się nigdy przedtem. Kolejny piękniś Niny nieuchronnie odtrącał ją za to, że jest zwykłą, wiejską dziewuchą, którą tak bardzo starała się nie być, więc schodziła schodami dla służby i dalej, do Trumana, całą drogę znacząc łzami wielkimi jak groch. Lecz nim minął dzień lub dwa, Nina na nowo odkrywała wartość swojego otoczenia w Alabamie i po raz kolejny znikała wśród eleganckich penthouse’ów Manhattanu.
Gdyby Truman był starszy, być może zamknąłby przed nią swe serce, tak jak później nauczył się zamykać je przed innymi, ale w owym czasie był zbyt mały, by darzyć ją innymi uczuciami poza miłością. Ona mówiła, że także go kocha, a czasami, jak wtedy, gdy zabierała go do hotelu, obiecując, że od tej pory już zawsze będą razem – mogło mu się wydawać, że matka wreszcie naprawdę tak myśli. Wyobraźcie więc sobie jego zaskoczenie potem, kiedy zamykała go na klucz i szła do pokoju obok, żeby tam do późna w noc uprawiać obliczoną na zysk miłość z jakimś eleganckim kimś. Oczywiście Truman wszystko słyszał. Przy jednej z takich okazji znalazł flakonik jej łajdackich perfum i z desperacją ćpuna wypił całą jego zawartość. Nie sprowadziło to matki z powrotem, ale te kilka szczypiących łyków jakby go do niej przybliżyło.
Przez większą część kariery Capote’a jako pisarza ten flakonik – jedyna rzecz, jaka została mu po matce – stanowił źródło większości stworzonych przezeń kreacji. Wyobrażenie matki, podobnie jak wyobrażenie miłości i domu, okazało się dla niego czymś niezwykle trudnym do sprecyzowania. Wciąż próbował. Ale żadna liczba buteleczek z perfumami ani butelek whisky, wszystko jedno jak pięknych czy pojemnych, nie mogła zmienić faktu jej nieobecności. Tak jak nie mogła tego uczynić większość kobiet lub mężczyzn, z którymi Truman się wiązał. Nikomu nie udało się napełnić ciepłem tej pustki.
W konsekwencji Truman w jednakowych częściach składał się z tęsknoty za miłością i pragnienia zemsty; trzymał swoich bliskich na czubkach noży, które zwracał przeciwko sobie, ilekroć zostawał sam. Te czubki noży, choć ostre, pomogły mu wydobyć z przeszłości jego matkę i umieścić ją na stronach powieści, gdzie za pomocą słów mógł przetworzyć woń jej perfum w niezgłębiony zapach o nazwie Holly Golightly. W ten sposób Truman wreszcie odkrył znaczenie słowa „trwałość”.
Kiedy świat czytelników poczuł ich powiew, perfumy „Holly” sprawiły, że wszyscy zapałali miłością do Trumana, co od chwili, gdy matka porzuciła go po raz pierwszy, było jedyną rzeczą, jakiej kiedykolwiek pragnął. Tego i domu, poczucia czegoś bliskiego, jak stary, dobrze znany zapach, ulubiony szalik albo przycisk do papieru w kształcie białej róży, który stał na biurku Trumana, kiedy pisał Śniadanie u Tiffany’ego.
PRZYCISK DO PAPIERU W KSZTAŁCIE BIAŁEJ RÓŻY
Kiedy w 1948 roku Truman przebywał w Paryżu, pławiąc się w zaszczytach po napisaniu swojej pierwszej i skandalizującej powieści Inne głosy, inne ściany, Jean Cocteau przywiózł go do apartamentu Colette w Palais Royal. Autorka Gigi, Klaudyny i niezliczonych innych powiastek dobiegała wówczas osiemdziesiątki, lecz bez wątpienia wciąż była największą wśród największych dam francuskiej literatury.
Wsparta na poduszkach Colette, powykręcana artretyzmem, bez wątpienia uśmiechnęła się na widok fotografii Trumana na obwolucie Innych głosów. Ze zdjęcia spoglądała na nią twarz o rozmarzonych oczach i zgrabnie wykrojonych ustach, a jej pełen lubieżności wyraz był czymś, co stara kobieta dobrze znała; swego czasu Paryżem kilkakrotnie wstrząsały jej succés de scandales, kiedy to na przemian pojawiała się i znikała ze stron gazet. A teraz on był tutaj, ten szelma o anielskiej twarzy – twarzy wygłodzonego anioła. Wyśmienicie. Od razu wyczuła, że między nimi istnieje jakiś rodzaj więzi, i jeszcze zanim zdążył wejść do jej sypialni, Truman także to wyczuł.
– Bonjour, madame.
– Bonjour.
Każde z nich ledwie znało język drugiego, ale gdy podchodził do jej łóżka, domniemanie więzi zmieniło się w pewność jej istnienia. To połączenie tkwiło w sercu.
Kiedy podano herbatę, w pokoju zrobiło się swobodniej i Colette otworzyła dłoń dwudziestotrzyletniego Trumana, żeby położyć na niej kryształowy przycisk do papieru w kształcie białej róży.
– Co ci to przypomina? – spytała. – Jaki obraz ci się nasuwa?
Truman obrócił kryształ w ręku.
– Małe dziewczynki w sukienkach do komunii – odparł.
Ta uwaga sprawiła Colette przyjemność.
– Zachwycające porównanie – odrzekła. – Bardzo trafne. Teraz widzę, że to, co mówił mi Jean, to szczera prawda. „Nie daj się zwieść, moja droga, powiedział. On wygląda jak dziesięcioletni aniołek, ale dlatego, że po prostu nie widać po nim wieku, za to ma bardzo paskudny umysł”.
Podarowała mu ten przycisk na pamiątkę.
Capote przez resztę życia zbierał przyciski do papieru, ale ten w kształcie białej róży jeszcze wiele lat później wciąż był jego ulubionym. Zabierał go ze sobą niemal wszędzie.
PRZEBUDZENIE AUDREY
Dla Audrey Hepburn wszystko zaczęło się wiosną 1951 roku, w pewien dzień, wspaniały jak wszystkie inne. Obudziła się o świcie, wypiła w łóżku filiżankę kawy, a resztę śniadania – dwa jajka i pełnoziarnisty tost pszeniczny – zaniosła do okna, skąd mogła obserwować, jak poranne ptaszki z Monte Carlo wyprowadzają swoje jachty na morze. Takie nieśpieszne śniadanie było dla niej rzadką przyjemnością; w Anglii, gdzie stale kręciła filmy, zdjęcia na planie zaczynały się o wschodzie słońca. Ale Francuzi lubili wszystko robić po swojemu. Właściwie nie zabierali się do roboty wcześniej niż après déjeuner, za to pracowali do późnej nocy, dzięki czemu Audrey miała wolne poranki na odkrywanie uroków plaż i kasyn oraz trochę czasu, by zadzwonić do Jamesa, swojego narzeczonego, który znowu wyjechał do Kanady w interesach.
Był naprawdę słodkim chłopcem, przystojnym i w dodatku z Hansonów – dobrej i bogatej rodziny. Naturalnie bardzo ją kochał, a ona kochała jego; sądząc po tym, co pisano o nich w prasie, obydwoje mieli dosłownie wszystko. Ale wszystko znaczy nic, jeśli brakuje czasu, żeby się tym cieszyć. Przy jej rozkładzie zajęć, kiedy z jednego planu filmowego przenosiła się na kolejny, i z jego na pozór niekończącym się objazdem najbardziej szacownych sal konferencyjnych świata sprawy zaczynały wyglądać tak, jakby byli zaręczeni jedynie z nazwy. Być może to szaleństwo sądzić, że można być jednocześnie aktorką i żoną, myślała Audrey. Jeśli chciała się ustatkować – a chciała, i to bardzo – musiała odłożyć kręcenie filmów na bok. Przynajmniej tak uważał James. Tylko w ten sposób mogli być naprawdę razem.
I gdzieś w jej umyśle byli razem. Mieli dom, dwoje albo troje dzieci, a przed sobą nieograniczoną przestrzeń dni, przerywanych jedynie przez sen. Szczęśliwie jej praca przy Monte Carlo Baby miała potrwać zaledwie miesiąc, co było niemałą pociechą.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------