Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Piekło, ukryte blizny, mistrzostwo świata. Autobiografia - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
39,99
3999 pkt
punktów Virtualo

Piekło, ukryte blizny, mistrzostwo świata. Autobiografia - ebook

Mistrz świata 2023, wielokrotny mistrz Irlandii, wicemistrz Polski w Bench Press – Maciej Jaworski odsłania kulisy swojego sukcesu. W tej książce nie znajdziesz lukrowanej opowieści. To prawdziwa historia – o dziecięcych traumach, życiowych porażkach i codziennej walce. Walce o zdrowie i życie, walce o marzenia, a co najważniejsze walce o samego siebie. Nawet najsilniejsze ciało ugnie się pod ciężarem słabego ducha. Maciej pokaże Ci, jak hartować umysł, bo to on decyduje o zwycięstwie gdyż właśnie tam rodzą się mistrzowie.

Walczyłem z każdym, bo zawsze miałem coś do udowodnienia – nie sobie, lecz innym. Brak zasad moralnych wyniesionych z domu rodzinnego głęboko odcisnął się na mojej młodzieńczej psychice. Był czas, gdy w środku byłem wystraszonym, zagubionym chłopcem, a na zewnątrz – chamem i prostakiem, dla którego liczyła się tylko brutalna siła… Byłem bestią w ludzkiej skórze, kochałem walczyć, lecz z czasem okrutna przeszłość ukształtowała mnie na nowo. Ta książka jest emocjonalną podróżą, która pokazuje, jak z trudnych doświadczeń można wyjść silniejszym i bardziej świadomym siebie człowiekiem. Ta historia może inspirować innych do walki z własnymi problemami i szukania pozytywnych zmian w swoim życiu.

Czy jesteś gotowy, by odkryć historię człowieka, który zdołał przekuć swoje cierpienie w siłę? Wyobraź sobie małego chłopca z mrocznych zakamarków wałbrzyskiej kamienicy. Zastraszony, bity, głodzony, bez grama wiary w siebie. A teraz wyobraź sobie tego samego chłopca już jako mężczyznę, stojącego na najwyższym stopniu podium, otoczonego blaskiem reflektorów jako wielokrotnego mistrza Irlandii, Polski i świata. Czy to nie jest historia, która pokazuje, że wszystko jest możliwe?

Stał się prawdziwym motywatorem, który z pasją pomaga ludziom przezwyciężać swój strach i słabości. Jego entuzjazm i wiara w drugiego człowieka napędza do działania, odkrywając w ludziach głęboko skrywaną determinację do walki o siebie. Dzięki niemu odkrywają, że każdy krok naprzód, choćby najmniejszy, każda chwila odwagi to triumf, który przybliża do spełnienia marzeń. Razem z nim pokonują przeszkody, wznosząc się na fali euforii i energii, która motywuje do walki o lepsze jutro.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68432-19-0

FRAGMENT KSIĄŻKI

PIEKŁO – jak wygląda? Czym jest to miejsce wiecznej agonii, w którym potępione dusze trawi straszna rozpacz i ból? Czy nieprzerwanie towarzyszą mu demony, ich palący ogień i niszczące zło, które kierowane jest na wiecznie potępionych? Co naprawdę dzieje się w czeluściach piekła i jak straszna męka dotykała moją duszę każdego dnia w domu rodzinnym? Dla mnie piekło nie jest abstrakcyjną wizją wiecznych płomieni gdzieś poza światem. Piekło jest na ziemi – tam, gdzie wojna, głód i choroby niszczą wszystko, co ludzkie. Przede wszystkim piekłem były codzienne powroty do domu, do miejsca, które powinno być azylem, a było więzieniem. Domu pełnego przemocy, gdzie każde słowo mogło stać się zapalnikiem, a każda chwila milczenia zwiastowała burzę. Wieczne awantury pełne krzyków, trzasków i okropnych dźwięków rozdzierały ciszę nocy, budząc we mnie strach, jakiego nie da się opisać słowami.

Piekłem był zapach – duszący, lepki od alkoholu, przesiąkający ściany, ubrania i skórę. Zapach wymieszany z wonią wymiocin i nieczystości, które stawały się niemal codziennym elementem mojego życia. Każdy oddech w tym domu był jak haust gorącego powietrza w ognistych czeluściach. Czułem, że tonę, że płonę od środka, choć na zewnątrz nie mogłem pokazać niczego, bo okazywanie słabości było równoznaczne z zaproszeniem do jeszcze większego cierpienia. Piekłem był wstyd, który zjadał mnie od środka, kiedy w szkole próbowałem udawać, że wszystko jest w porządku. Kiedy koledzy z podwórka śmiali się, a sąsiedzi patrzyli z pogardą. Nauczyciele, zamiast pytać, dlaczego jestem milczący, czemu moje ubrania są podarte, dlaczego nie mam śniadania, traktowali mnie jak zatrute powietrze. Czułem się niewidzialny i jednocześnie wystawiony na widok publiczny jak eksponat w muzeum hańby. Byłem odrzucony, niezrozumiany, samotny. A ta samotność była jak kajdany, które ściskały mnie coraz mocniej z każdym dniem.

Czy te uczucia, które wtedy we mnie były – nieustanny strach, wściekłość na niesprawiedliwość świata, poczucie bezradności – nie były takie same jak w czeluściach ognistego piekła? Każdy dzień był walką o przetrwanie, o zachowanie resztek godności, której i tak nikt wokół mnie nie dostrzegał. Każda noc była koszmarem na jawie, bo zamykając oczy, widziałem to, czego nie chciałem widzieć. Piekło to nie miejsce. Piekło to stan umysłu, to codzienność, która zamienia człowieka w cień, w pustą skorupę, która udaje, że żyje, choć w środku już dawno wszystko się wypaliło. Piekło to brak nadziei. A ja jako dziecko jej nie miałem. Mój świat był szary, brudny, chaotyczny. Byłem dzieckiem, które musiało dorosnąć za szybko, które musiało znaleźć w sobie siłę, by przetrwać, gdy każdy dzień był testem na wytrzymałość. I choć dziś piszę o tym z perspektywy czasu, choć staram się zrozumieć, wybaczyć, pogodzić się z przeszłością, to wiem jedno – to, co przeżyłem, było piekłem na ziemi. A jednak w tym piekle udało mi się znaleźć płomień, który nie zgasł, mimo że wszystko wokół próbowało go zdusić. Ale o tym opowiem później.

UKRYTE BLIZNY. Każde wspomnienie jest jak gruba blizna – bolesna, ciężka, ciągle żywa. Niektóre z nich są twarde i pokryte grubą gumowatą skórą, inne wciąż się jątrzą, wydzielając truciznę, która zatruwa umysł i serce. Żadna z nich nigdy się do końca nie zagoiła. To, co przeżyłem w dzieciństwie – przemoc, odrzucenie, pogarda – zostawiło we mnie ślady, których nie da się wymazać. Każda z tych ran stała się źródłem problemów psychicznych, które latami niszczyły mnie od środka. Moje traumy były jak ciężkie chmury, które przesłaniały każdy promień nadziei. Ciężar był tak ogromny, że powodował we mnie stany psychozy. Lęk był moim codziennym towarzyszem – wszechobecnym, duszącym, paraliżującym. Czułem się jak w pułapce.

Czasami uciekałem w autoagresję, bo tylko ból fizyczny potrafił zagłuszyć ten psychiczny. Moje dzieciństwo było przepełnione trudnościami w szkole wynikającymi z braku koncentracji i napięcia, które nieustannie mną targało. Każde spojrzenie dorosłych odbierałem jako akt oskarżenia, a każdy gest rówieśników – jako odrzucenie. Zaufanie stało się dla mnie czymś niemożliwym. Strach przed zranieniem izolował mnie od ludzi, tworząc mur, który jeszcze bardziej pogłębiał samotność. Nocą, zamiast ukojenia w śnie, czekały na mnie koszmary. Widzę je do dzisiaj – mroczne obrazy z przeszłości, które powracają, przypominając mi o wszystkich chwilach, gdy byłem bezradny.

Apetyt? Jednego dnia znikał, by drugiego zamienić się w niepohamowane łaknienie, jakby moje ciało szukało czegokolwiek, co mogłoby zapełnić pustkę w środku. Te blizny psychiczne były moim piętnem. Nie pozwalały mi normalnie funkcjonować ani jako dziecko, ani jako młodzieniec. Każda nowa relacja była dla mnie wyzwaniem, każde spojrzenie było potencjalnym zagrożeniem. Czułem się jak wędrowiec, który niesie na plecach niewidzialny bagaż, cięższy z każdym krokiem. Dziś, mimo że wiele się zmieniło, wciąż czasem czuję jego obecność. Nie wszystkie rany da się zabliźnić, a niektóre blizny są zbyt głębokie, by kiedykolwiek przestały przypominać o tym, co się wydarzyło. Ale uczę się z nimi żyć. Każdego dnia walczę, by nie pozwolić im zdominować mojego życia. To, co kiedyś mnie niszczyło, stało się dla mnie lekcją. Bo mimo że blizny pozostają, to jestem dziś silniejszy, niż byłem kiedykolwiek wcześniej.

MISTRZOSTWO ŚWIATA. W dzieciństwie większość z nas marzyła, aby zostać wielkim sportowcem. Gwiazdy stadionów i aren sportowych wydawały się niedoścignionymi wzorami, bohaterami z innego świata. Ja, pomimo udręki i traum z dzieciństwa, także o tym marzyłem. Chciałem być kimś, kto budzi podziw i szacunek, kto odciska swój ślad na świecie. Marzenia te były dla mnie jak małe płomyki w ciemnościach – delikatne, ale nie do ugaszenia. Nawet gdy życie próbowało je zdmuchnąć, walczyłem i się nie poddawałem. Przez blisko 40 lat próbowałem wznieść się na wyżyny sportowe. Za każdym razem, gdy byłem blisko, los rzucał mi kłody pod nogi. Czasami brakowało pieniędzy, innym razem zdrowia lub wsparcia. Były chwile, gdy sam podcinałem sobie skrzydła własnym chaosem, w który wpadałem, nie umiejąc uwolnić się od przeszłości. Byłem jak statek miotany sztormem, bez steru, bez mapy, płynący donikąd.

Jednak coś we mnie nigdy nie pozwoliło mi się poddać. Może była to dziecięca nadzieja, może upór, a może po prostu instynkt przetrwania? Próbowałem raz za razem, mimo porażek, mimo bólu i przeciwności. Aż w końcu nadszedł dzień, kiedy mogłem spojrzeć w lustro i powiedzieć: UDAŁO SIĘ. Stałem się sportowcem z krwi i kości. Stałem się dokładnie tym, kim zawsze chciałem być. Jestem sportowcem, który mimo blizn na duszy, mimo upływających lat wciąż podnosi sztangę, walczy o każdy medal, każde trofeum, każdą sekundę lepszą od poprzedniej. I choć młodość już za mną, to cieszę się jak dziecko, gdy trzymam w rękach kolejny puchar. Każdy zdobyty medal jest dla mnie czymś więcej niż kawałkiem metalu. Jest pokłonem w kierunku mojej zawziętości, determinacji i tego, że nie pozwoliłem chaosowi i agresji mnie pochłonąć. Sport stał się moją przystanią, miejscem, w którym mogłem wreszcie złapać oddech. Każde ćwiczenie, każda kropla potu, każdy dzień na siłowni to moje wyzwolenie. Wyzwolenie od przeszłości, od bólu, od samego siebie z tamtych czasów. To, co kiedyś mnie przytłaczało, teraz stało się paliwem dla mojego ciała i ducha. Robię to, co lubię, to, co kocham, i to, co daje mi wiarę na lepsze jutro. Kiedy staję na podium, gdy słyszę brawa i widzę uśmiechy ludzi, czuję, że to wszystko miało sens. Nie chodzi tylko o medale czy o pokonanie rywali. Chodzi o pokonanie samego siebie – tego, który kiedyś wątpił, który bał się, że nigdy nie wyjdzie z cienia swoich własnych demonów. Każde zwycięstwo jest przypomnieniem, że nawet z największego chaosu można stworzyć coś pięknego. Nie jestem już tym samym człowiekiem, którym byłem kiedyś. Mistrzostwo świata, które zdobyłem, nie ogranicza się do sportu. To zwycięstwo nad sobą, nad przeszłością, nad wszystkim, co próbowało mnie złamać. Każdy dzień, każda walka, każdy medal to dowód na to, że warto wierzyć, warto się starać i warto marzyć. I choć droga była długa i pełna przeszkód, dziś mogę powiedzieć, że jestem wolny. Jestem silny. Jestem sobą.

TO JSEM JÁ. Przyszedłem na świat 12 sierpnia 1978 roku. W roku, który na zawsze zapisał się w historii Polski, kiedy kardynał Karol Wojtyła, metropolita krakowski, został wybrany na papieża, stając się pierwszym Polakiem na tronie piotrowym. Moje korzenie sięgają Wałbrzycha, miasta będącego kiedyś potęgą przemysłu węglowego. To miejsce miało swój niepowtarzalny charakter – wibrujący energią, pełen historii i ciężkiej pracy ludzi, którzy je budowali. Choć moje serce zawsze będzie związane z Polską, od 20 lat mieszkam w Irlandii, w malowniczym hrabstwie Cork, gdzie odnalazłem nowy dom i przestrzeń do realizacji swoich pasji. Jedną z nich jest gotowanie. To dla mnie nie tylko sposób na wyrażenie siebie, ale także na dzielenie się miłością i radością z bliskimi. Moja wołowina z rozmarynem czy pieczona kaczka zawsze wzbudzają zachwyt wśród znajomych – to nie tylko potrawy, ale i historie na talerzu, które tworzą niezapomniane chwile. W wolnym czasie lubię też zanurzyć się w lekturze, szczególnie w autobiografiach. Każda z tych książek jest dla mnie jak rozmowa z człowiekiem, który dzieli się swoimi przeżyciami, emocjami i doświadczeniem, a nic nie przemawia do mnie tak jak prawdziwa historia. Dopełnieniem moich pasji są długie spacery z moim psem, staffikiem, które pozwalają mi się wyciszyć i odnaleźć równowagę w codziennym życiu.

Patrząc na moje życie zawodowe, jestem dumny z tego, co udało mi się osiągnąć. Mam wieloletnie doświadczenie w pracy z ludźmi, wspierając ich w dążeniu do zdrowia i lepszej jakości życia. Moje kompetencje są potwierdzone licznymi kursami, szkoleniami oraz certyfikatami z zakresu dietetyki, kulturystyki i sportów siłowych, w tym powerliftingu. Specjalizuję się w pomocy osobom borykającym się z chorobami metabolicznymi, hormonalnymi oraz nadwagą. Wierzę, że każdy ma w sobie potencjał do zmiany – wystarczy tylko wsparcie, motywacja i odpowiedni plan działania. Moje zaangażowanie wykracza jednak poza pracę indywidualną. Wraz z małą, ale niezwykle zdeterminowaną grupą specjalistów prowadzimy spotkania dla Polonii w Irlandii. Są to przestrzenie pełne dialogu, wsparcia i inspiracji, gdzie omawiamy codzienne wyzwania, ale przede wszystkim pomagamy ludziom odkrywać w sobie siłę do działania. Nie ma dla mnie większej satysfakcji niż widok osoby, która dzięki naszej pracy zaczyna wierzyć w swoje możliwości i robi pierwszy krok ku lepszemu życiu.

Jako sportowiec mam jeszcze wiele do zrobienia, ale każde wyróżnienie jest dla mnie przede wszystkim dowodem na to, że ciężka praca, pasja i determinacja przynoszą efekty. Jestem wielokrotnym mistrzem Irlandii, wicemistrzem Polski oraz mistrzem świata w bench press. Jednak moje sportowe osiągnięcia to coś więcej niż medale i tytuły – to historia walki z samym sobą, z ograniczeniami, które czasem narzuca ciało, i z wątpliwościami, które podpowiada umysł. Moja determinacja, empatia i zaangażowanie wynikają z głębokiego przekonania, że sport, zdrowy styl życia i wsparcie drugiego człowieka mogą zmienić nie tylko jednostkę, ale całe społeczności. Chcę być inspiracją i dowodem na to, że niezależnie od tego, skąd pochodzimy i jakie trudności napotkamy na swojej drodze, możemy sięgnąć po marzenia i przekraczać swoje granice.WSTĘP

AKT I: CIEŃ PRZESZŁOŚCI – DZIECIŃSTWO

Ciągły strach

Chlebek ze śmierdzącą kiełbasą

Wstyd

Złoty łańcuch i koszulka Europe

Kto nie lubi świąt?

Agresja

Christo Stoiczkow – niespełnione marzenia piłkarza

Ciężary – trener Franek

Mały bohater o wielkim sercu

Pustka w sercu

AKT II: BUNT I ZAGUBIENIE – MŁODOŚĆ

Dawaj piątaka

Furia w oczach – eskalacja emocji

Dyskotekowy figo-fago

Tyson vs Michalczewski

6 nalewek i zjadane szklanki

Kanapka, kromka…

Straszny szeregowy Jaworski

Masa-strongman

Tonąc w smutku

AKT III: CZY DRUIDZI MI POMOGĄ? – IRLANDIA

Niespodziewany telefon – odetchnąć trzeźwością

West Cork

Sen o oktagonie

Polska świnio!

Przeprowadzka na wiochę

AKT IV: CZTERDZIESTOLATEK – TWARZĄ W TWARZ Z DEMONAMI

Życie po czterdziestce – instrukcja obsługi

Jaglak

Sportowa wersja kurczaka i Leon

Passion of diving

Camp Nou – „mes que un club”

Pies

Samobój

AKT V: CHOROBA I ODRODZENIE

Nokaut

Rak nie ma szans!

Wodyn (Wielki Odyn) – Andrzej R.

Mistrzostwa świata

Mam złoto – jestem mistrzem świata!

Odkrywanie siebie – nowa misja

Nowa misja: inspirować, wspierać, zmieniać

Sukces to odwaga

Bench Press

Teorie spiskowe i piekące uszy

Co dalej?

Wiara czyni cuda!

Pokuta i wybaczenie

Rodzina

PODSUMOWANIE

TAK JUŻ NA LUZIE
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij