Pierwsza Gwiazdka - ebook
Pierwsza Gwiazdka - ebook
Pierwsza Gwiazdka to zabawna historyjka, z której dowiecie się, że Święty Mikołaj oszalał, aniołki miłości strzelają w serca, gwiazdy spadają z nieba i dzieją się niewyobrażalne cuda. Dwie zwariowane przyjaciółki, Aśka i Natalia, wyjeżdżają na Boże Narodzenie do Zakopanego. Mimo że robią to co roku, nie spodziewają się, że tym razem czas spędzony w górach okaże się zupełny inny. Magiczna aura roztaczająca się wraz ze świątecznym nastrojem przyniesie coś jeszcze. To będzie niezapomniana Gwiazdka. Samanta Louis - autorka bestsellerów "Breaking rules. Gra rozpoczęta" oraz "Syn mafii" przygotowała dla czytelników wyjątkowe, świąteczne opowiadanie.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-67024-71-6 |
Rozmiar pliku: | 5,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dla mnie był to najbardziej pracowity okres. Pomimo wzmożonej klienteli i ich zachcianek byłam podekscytowana, pomijając oczywiście bolące łydki i stopy, pusty żołądek oraz brak czasu na zrobienie chociażby siusiu.
Zaliczałam się, niestety, do tej grupy, która pracowała do dwudziestego trzecia grudnia i wszystko robiła na ostatnią chwilę.
Siedziałam z farbą na włosach w salonie fryzjerskim Jean Louis David, w którym pracowałam, i czekałam na przyjaciółkę, która się spóźniała. Po dwóch minutach wyszłam z salonu, mając na sobie przezroczystą pelerynę. Nie przejmowałam się, że tłum ludzi w krakowskim centrum handlowym patrzy na mnie, jakbym co najmniej uciekła z wariatkowa. Czy chciałam się pokazać szerszemu gronu z farbą na włosach, odziana w pelerynę niczym Harry Potter, czy też nie – nie miałam wyjścia. Natalia spóźniała się na wizytę, a nie mogłam dopuścić do poślizgu, bo koleżanka z pracy by mnie za to udusiła. Do rytmu mojego truchtu Mariah Carey śpiewała All I want for Christmas is you. Czułam się nieco jak bohaterowie filmu Kevin sam w Nowym Jorku, w scenie, w której biegną na lotnisku.
Zawyłam głośno refren piosenki, wparowałam do perfumerii naprzeciwko Jean Louis Davis i podeszłam do kasy.
– Hej, słoneczko. Gdzie jest Natalia? – zapytałam Kaśkę, dziewczynę zmieniającą moją przyjaciółkę.
– Na zapleczu – odparła, uśmiechając się przyjaźnie.
– Kierownik jest?
Kaśka pokręciła głową, nadal się uśmiechając. Odpowiedziałam jej tym samym i skierowałam się na tyły sklepu. Kątem oka dostrzegłam, że klienci Douglasa podśmiechują się pod nosem albo z politowaniem kręcą głową na mój widok, lecz nie przejmowałam się tym. Byłam zwariowana, lubiłam dużo się śmiać i wprawiać innych w dobrych nastrój swoimi wygłupami, tak więc cieszyłam się, że w przeddzień świąt dostarczyłam im małej rozrywki. Ktoś nawet wyciągnął telefon i zrobił mi zdjęcie albo nagrał krótki filmik, kiedy wchodziłam do pomieszczenia gospodarczego.
– Natalia, co ty tu jeszcze robisz? – zapytałam, wchodząc na zaplecze.
Ujrzałam przyjaciółkę z grymasem na twarzy.
– Wybacz, ale miałam silną potrzebę skorzystania z toalety. Tak mnie skręcało w żołądku, że musiałam wpierw się załatwić.
– To dlatego tak tu śmierdzi – stwierdziłam, zatykając nos i marszcząc brwi.
Natalia pokiwała głową, robiąc minę, jakby właśnie chciało jej się kupę.
– Masz, co chciałaś. Mówiłam ci, że nie mogę jeść ostrych potraw, bo później mam rewolucję w jelitach, ale ty się uparłaś. To teraz zaliczę każdy sedes po drodze – fuknęła, zamykając torebkę. – Możemy iść.
– Psiknij czymś, bo czadzi, jakby co najmniej szambo wylało – oznajmiłam.
Natalia uderzyła mnie w ramię z pięści, zaciskając w uśmiechu usta.
– No co? – Wzruszyłam ramionami. – Mówię, co myślę.
– Jak zawsze, Aśka, jak zawsze… – skwitowała, rozpryskując w pomieszczeniu odświeżacz powietrza.
Lepsze byłyby perfumy o przyjemnym zapachu, jednak nie powiedziałam jej tego. Nie chciałam jej bardziej denerwować, a poza tym czas leciał i wyglądało na to, że Magda, koleżanka z pracy, udusi mnie, jak tylko przekroczę próg salonu.
Oops! I did it again.
Natalię poznałam pięć lat temu, gdy odwiedziłam perfumerię, w której pracuje do dziś. Szukałam nowego zapachu. Spędziłam na poszukiwaniach bodajże godzinę, a i tak nie znalazłam perfum, które by mnie oczarowały. Wtedy podeszła do mnie Natalia i zaproponowała coś z nowej kolekcji marki, która dopiero wchodziła na rynek. Byłam sceptycznie nastawiona do produktu od nieznanego producenta, sądziłam, że Natalia chce mi wcisnąć nowość, ponieważ będzie mieć zysk od sprzedaży. Kiedy jednak powąchałam zapach, aż rozszerzyłam oczy ze zdumienia. To było właśnie to, czego szukałam.
Podziękowałam Natalii rozpromieniona i obiecałam wrócić za miesiąc. Miałam fioła na punkcie perfum. Pryskałam się nimi za każdym razem, gdy wychodziłam z domu, więc trzydziestomililitrowy flakonik wystarczał zazwyczaj na cztery tygodnie.
Przy kolejnej wizycie okazało się jednak, że w sklepie nie ma ani jednej buteleczki. Rozczarowana podeszłam do kasy i smętnym głosem zapytałam:
– Kiedy będziecie mieć dostawę Black Pearl? – Popatrzyłam z nadzieją na, wtedy jeszcze mi nieznaną, ekspedientkę.
– Trudno powiedzieć. Producent nie oczekiwał aż takiego zainteresowania, dlatego jest chwilowa przerwa w sprzedaży – wyjaśniła spokojnie.
Westchnęłam i wyciągnęłam z torebki flakon czarnej perły.
– Zostało mi niewiele, a nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez spryskania się nimi. Traktuję je chyba jako tarczę ochronną albo wabik na facetów. Sama nie wiem – żaliłam się, mimo że nie miałam pojęcia, po co właściwie to robię.
Natalia nie wyglądała na znudzoną paplaniną wydobywającą się z moich ust, wręcz przeciwnie, uśmiechała się i odniosłam wrażenie, że nie może się czegoś doczekać.
– Nie będziesz musiała – oznajmiła i wyciągnęła spod lady dwa flakony perfum Black Pearl.
Uściskałam ją na tyle mocno, na ile było to możliwe nad kontuarem, i wydałam z siebie pisk radości. To był początek naszej przyjaźni. Później zamieszkałyśmy razem, żeby zredukować koszty wynajmu i nie biegać codziennie przez kilka ulic dzielących nasze osobne lokum.