- W empik go
Pierwszaki z kosmosu - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
3 października 2014
Ebook
16,99 zł
Audiobook
19,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Pierwszaki z kosmosu - ebook
Pola właśnie rozpoczyna naukę w pierwszej klasie. A razem z nią w szkole zjawiają się przybysze z kosmosu - Titi i Toto. Tym wesołym stworkom trudniej niż innym dzieciom przyswoić sobie szkolne reguły i zwyczaje. Niekiedy wpadają w tarapaty, ale zawsze jest z nimi wesoło. Doskonała lektura dla każdego pierwszoklasisty.
Opowiadania ułożone są zgodnie z cyklem pór roku i tokiem roku szkolnego – od jesieni do lata. Ich tematyka nawiązuje do zagadnień poruszanych w trakcie zajęć szkolnych. Dlatego „Pierwszaki z kosmosu” mogą być wykorzystywane na przez nauczycieli jako źródło dodatkowych tekstów pomagających pogłębić wybrane zagadnienia, a także przez rodziców szukających lektury spójnej z treściami, które pierwszaki „przerabiają” w szkole.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7551-372-1 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To ja, Pola! Mam już sześć lat i wiecie co? Dziś poszłam do pierwszej klasy! Od rana było w związku z tym mnóstwo zamieszania. Musiałam szybko zjeść śniadanie, ładnie się ubrać i zdążyć z tatą na autobus. W dodatku mój starszy brat Bartek robił sobie ze mnie żarty.
– Wyglądasz jak mysz na weselu! – śmiał się, kiedy wkładałam białą bluzkę z kołnierzykiem i granatową spódniczkę.
Na co dzień noszę bluzy po Bartku i wygodne spodnie. Spódniczek nie lubię, bo kiedy się chce w spódniczce zrobić fikołka, to widać majtki.
No więc Bartek śmiał się z tego mojego stroju, a mnie wcale nie było do śmiechu. Niezbyt miałam ochotę iść do szkoły. Zastanawiałam się, czy inne dzieci mnie polubią. Bałam się też długich dojazdów, bo szkoła jest aż cztery przystanki od domu. Chciałam, żeby autobus się zepsuł i nigdy nie przyjechał.
Niestety, autobus przyjechał punktualnie. Wsiedliśmy do niego z tatą i po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Na placu przed szkołą kłębiło się mnóstwo dzieci. Niektóre – tak jak my – przyjechały autobusem, a inne wysiadały z aut zatrzymujących się przy chodniku.
Jedno z tych aut przykuło moją uwagę. Zupełnie nie przypominało zwykłego samochodu! Było okrągłe, miało niebieskie kółka, płaski dach i wyglądało jak jeżdżący nocnik.
Szturchnęłam tatę, żeby też spojrzał. W końcu nikt nie zna się na samochodach tak jak on. Tata natychmiast się zaciekawił i pociągnął mnie w kierunku tego pojazdu.
Wtedy drzwi auta się otworzyły. Ze środka wyłoniło się dwoje dzieci. Były trochę mniejsze ode mnie i wyglądały słodko! Ich oczy przypominały wielkie, rozświetlone bursztyny, małe uszka poruszały się czujnie, a włosy zmieniały barwę przy każdym podmuchu wiatru. Chłopiec miał grzywkę zaczesaną modnie na lewą stronę, a dziewczynka dwie kitki spięte świecącymi gumkami. Obydwoje byli ubrani w piankowe kombinezony podobne do tych, jakich używają nurkowie.
– Ach, ta nowoczesna moda! – westchnął tata. – Jak można tak ubrać dziecko do szkoły? I to na rozpoczęcie roku?
Uszy obydwu przybyszów natychmiast obróciły się w jego stronę. Wyglądało na to, że mają niezwykle czuły słuch.
– Szkoła? – podchwyciło pierwsze z dzieci. – To tu?
– Yyy… tak, tu – odpowiedziałam szybko, w obawie że tacie znów wymsknie się jakaś niefortunna uwaga.
– Jestem Titi! – przedstawiła się dziewczynka. – Na naszej planecie zamknęli ostatnią szkołę, więc mama zapisała nas do tej.
– A ja jestem Toto! – przedstawił się chłopiec. – Gdzie mamy teraz iść?
Te ludki mówiły tak grzecznie i zabawnie, że od razu je polubiłam.
– Ja was zaprowadzę! – zawołałam. – I wszystko wam pokażę. Najlepiej weźcie mnie za ręce!
– To ja już lecę! – zawołała mama ufoludków i uruchomiła swój pojazd. – Pa, pa, moje gwiazdki! Do południa!
Razem z Titi, Toto i tatą wbiegliśmy do budynku. Woźna pomogła nam znaleźć właściwą salę.
– A to kto? – zapytała zdziwiona pani nauczycielka.
– To Titi, a to Toto – przedstawiłam nowych znajomych. – Chciałyby chodzić do szkoły na Ziemi, bo ostatnia szkoła na ich planecie właśnie została zamknięta!
– W takim razie wejdźcie i siadajcie w ławkach! – uśmiechnęła się pani. – W naszej klasie dla wszystkich wystarczy miejsca!
– Naprawdę będziemy się uczyć z ufoludkami? – ucieszyły się dzieci.
– Od dzisiaj Titi i Toto to nie żadne ufoludki, tylko… SZKOLNE LUDKI! – oświadczyła pani.
– Super! – ucieszyłam się. – Wiesz co, tato? Ja się już tej szkoły wcale nie boję!
– Wyglądasz jak mysz na weselu! – śmiał się, kiedy wkładałam białą bluzkę z kołnierzykiem i granatową spódniczkę.
Na co dzień noszę bluzy po Bartku i wygodne spodnie. Spódniczek nie lubię, bo kiedy się chce w spódniczce zrobić fikołka, to widać majtki.
No więc Bartek śmiał się z tego mojego stroju, a mnie wcale nie było do śmiechu. Niezbyt miałam ochotę iść do szkoły. Zastanawiałam się, czy inne dzieci mnie polubią. Bałam się też długich dojazdów, bo szkoła jest aż cztery przystanki od domu. Chciałam, żeby autobus się zepsuł i nigdy nie przyjechał.
Niestety, autobus przyjechał punktualnie. Wsiedliśmy do niego z tatą i po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Na placu przed szkołą kłębiło się mnóstwo dzieci. Niektóre – tak jak my – przyjechały autobusem, a inne wysiadały z aut zatrzymujących się przy chodniku.
Jedno z tych aut przykuło moją uwagę. Zupełnie nie przypominało zwykłego samochodu! Było okrągłe, miało niebieskie kółka, płaski dach i wyglądało jak jeżdżący nocnik.
Szturchnęłam tatę, żeby też spojrzał. W końcu nikt nie zna się na samochodach tak jak on. Tata natychmiast się zaciekawił i pociągnął mnie w kierunku tego pojazdu.
Wtedy drzwi auta się otworzyły. Ze środka wyłoniło się dwoje dzieci. Były trochę mniejsze ode mnie i wyglądały słodko! Ich oczy przypominały wielkie, rozświetlone bursztyny, małe uszka poruszały się czujnie, a włosy zmieniały barwę przy każdym podmuchu wiatru. Chłopiec miał grzywkę zaczesaną modnie na lewą stronę, a dziewczynka dwie kitki spięte świecącymi gumkami. Obydwoje byli ubrani w piankowe kombinezony podobne do tych, jakich używają nurkowie.
– Ach, ta nowoczesna moda! – westchnął tata. – Jak można tak ubrać dziecko do szkoły? I to na rozpoczęcie roku?
Uszy obydwu przybyszów natychmiast obróciły się w jego stronę. Wyglądało na to, że mają niezwykle czuły słuch.
– Szkoła? – podchwyciło pierwsze z dzieci. – To tu?
– Yyy… tak, tu – odpowiedziałam szybko, w obawie że tacie znów wymsknie się jakaś niefortunna uwaga.
– Jestem Titi! – przedstawiła się dziewczynka. – Na naszej planecie zamknęli ostatnią szkołę, więc mama zapisała nas do tej.
– A ja jestem Toto! – przedstawił się chłopiec. – Gdzie mamy teraz iść?
Te ludki mówiły tak grzecznie i zabawnie, że od razu je polubiłam.
– Ja was zaprowadzę! – zawołałam. – I wszystko wam pokażę. Najlepiej weźcie mnie za ręce!
– To ja już lecę! – zawołała mama ufoludków i uruchomiła swój pojazd. – Pa, pa, moje gwiazdki! Do południa!
Razem z Titi, Toto i tatą wbiegliśmy do budynku. Woźna pomogła nam znaleźć właściwą salę.
– A to kto? – zapytała zdziwiona pani nauczycielka.
– To Titi, a to Toto – przedstawiłam nowych znajomych. – Chciałyby chodzić do szkoły na Ziemi, bo ostatnia szkoła na ich planecie właśnie została zamknięta!
– W takim razie wejdźcie i siadajcie w ławkach! – uśmiechnęła się pani. – W naszej klasie dla wszystkich wystarczy miejsca!
– Naprawdę będziemy się uczyć z ufoludkami? – ucieszyły się dzieci.
– Od dzisiaj Titi i Toto to nie żadne ufoludki, tylko… SZKOLNE LUDKI! – oświadczyła pani.
– Super! – ucieszyłam się. – Wiesz co, tato? Ja się już tej szkoły wcale nie boję!
więcej..