Pierwszy kochanek - ebook
Pierwszy kochanek - ebook
Morgan Stanfield chciała spędzić noc ze swoim narzeczonym Alexem, lecz gdy przychodzi do jego pokoju, zastaje go z inną kobietą. Uciekając, wpada do pokoju jego starszego brata, księcia Konstantina Kamarasa. Konstantin zawsze budził w niej silne uczucia – boi się go, ale porusza on wszystkie jej zmysły. Morgan nie potrafi mu się oprzeć i to z nim spędza pełną namiętności noc…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-9180-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Morgan Stanfield nigdy się nie spodziewała, że można umrzeć ze wstydu. Jednak teraz, przykucając w ukryciu, ubrana jedynie w czarne koronkowe body, i obserwując swojego chłopaka, który właśnie idzie do łóżka z inną kobietą, była tego bliska.
Być może to dobrze, że Alex ją zdradzał. Powinna wiedzieć, że bez względu na to, jak bardzo szanował jej decyzję o powstrzymaniu się od seksu, nie będzie wiecznie odkładał swoich przyjemności na bok. Zawsze się zastanawiała, dlaczego z nią był. Zawsze się zastanawiała, dlaczego mężczyzna taki jak on się nią zainteresował.
Poznali się, gdy pracowała, jako kelnerka w uniwersyteckim barze. Była zaskoczona, kiedy do niej podszedł. Wysoki i piękny, z hipnotyzującymi, ciemnymi oczami oraz swobodnym uśmiechem. Chodzący ideał. Nawet jego grecki akcent przyprawiał ją o przyjemne dreszcze.
Morgan ciężko pracowała na wszystko, co miała w życiu. Odkładała każdy zarobiony grosz po to, by zapewnić sobie lepszą przyszłość. Jednak kiedy zaczęła się spotykać z Alexem, jej życie się odmieniło. To on dał jej pieniądze, by mogła pójść na wymarzone studia, choć początkowo nie chciała o tym słyszeć. Przywoził ją na uroczystości rodzinne, kupował ubrania i opłacał wycieczki, choć nigdy nie oczekiwał od niej niczego w zamian.
Cóż… Teraz wiedziała dlaczego. Dostawał to gdzie indziej. A ona była zdruzgotana.
Była również uwięziona. Uwięziona w sypialni swojego chłopaka, w posiadłości jego rodziców. Do tego za chwilę miała zobaczyć o wiele więcej seksu na żywo, niż jej się to kiedykolwiek śniło.
Odwróciła się ostrożnie i dostrzegła drzwi prowadzące na balkon. Miała wrażenie, że gdyby podczołgała się do nich, mogłaby pozostać niezauważona i wymknąć się z tej niezręcznej sytuacji.
Wiedziała, że nie uda jej się uciec z balkonu i utknie tam na dłuższą chwilę, ale wolała już to, niż oglądanie sceny pornograficznej z udziałem swojego chłopaka.
Wzięła głęboki oddech. Odwróciła się i zaczęła się czołgać po podłodze. Przypomniała sobie ostrzeżenia przyjaciół, że ludzie tacy jak on zawsze mają coś do ukrycia. Są zbyt dobrzy, żeby istnieć naprawdę. Oczywiście, nie przyznała się przyjaciołom, że jeszcze nie oddała mu swojego dziewictwa. Pomyśleliby, że jest głupia, zachowując cnotę, a jednocześnie mając obok siebie tak wspaniałego, bogatego chłopaka.
Po prostu wiedziała, że w taki sposób mężczyźni przez lata wykorzystywali jej matkę, a ona nigdy nie chciała się tak zatracić. Nigdy nie chciała stracić głowy dla żadnego mężczyzny do tego stopnia.
Gdy wreszcie doczołgała się do drzwi, wyciągnęła rękę w górę, chwyciła za klamkę i modliła się w duchu, by poruszyła się bezszelestnie. Odetchnęła z ulgą, gdy drzwi drgnęły i utworzyły wąską szparę, która uwolniła ją z potrzasku.
To było głupie! To było absolutnie głupie! – myślała. Jak mógł iść do łóżka z inną kobietą, akurat w dniu, kiedy postanowiła oddać mu swoje ciało? Zastanawiała się, czy jego rodzice wiedzą, że sprowadza sobie do ich domu obce kobiety.
Nagle wściekłość zamroczyła jej umysł. Wiedziała, że jest jedna osoba, która na pewno dobrze o tym wie. Jego starszy brat – człowiek, który znienawidził ją najbardziej. Mężczyzna, którego imienia nawet nie chciała wymawiać.
Spojrzała w dół. Od ziemi dzieliły ją cztery kondygnacje. Gdyby spadła, byłaby martwa i to nie z powodu upokorzenia, które zafundował jej Alex. Rozejrzała się wokół. Zobaczyła, że znajduje się obok innego balkonu, ale w tej chwili nie mogła sobie przypomnieć, do jakiego apartamentu przynależy. Ale jakie to miało teraz znaczenie! Musiała tylko wychylić się odrobinę i sprawdzić, czy nie jest zajęty.
Wstała powoli i rozprostowała obolałe kolana. Wiedziała, że jej chłopak i jego kochanka są zbyt zajęci sobą, by zwrócić na nią uwagę. Szczerze mówiąc, w każdych innych okolicznościach zwinęłaby się w kłębek i czekała, aż ktoś uratuje ją z opresji. Dziś jednak nie mogła na to liczyć. Musiała uratować się sama, bo na ratowanie własnej dumy, było już za późno.
Podeszła bliżej i spojrzała w dół.
Nie rób tego! – krzyczały jej myśli.
Mimo wszystko było już za późno na logiczne myślenie. Przerzuciła nogę przez barierkę, trzymając się kurczowo poręczy. Szybkim ruchem odchyliła się delikatnie na bok i złapała drugiej barierki. Tylko dwa ruchy dzieliły ją od wydostania się z potrzasku.
Uniosła się na rękach i przeszła bezpiecznie na wciąż rozgrzane płytki drugiego balkonu. Ostrożnie zajrzała do pokoju. Panował w nim jedynie półmrok. Wciąż nie miała pojęcia czyj to pokój. Zauważyła jedynie zarys regałów z książkami, więc być może była to biblioteka.
Popchnęła drzwi, modląc się, by były otwarte. Na szczęście, te również ustąpiły pod naporem jej dotyku. Nie czekając długo, wślizgnęła się do środka, przeklinając się w duchu, że zostawiła wszystkie swoje ubrania w pokoju Alexa.
Zastanawiała się, czy Alex w ogóle je zauważy, a jeśli tak, to czy rozpozna, że ubrania należą do niej. A może pokojówka zdąży je posprzątać, zanim je dostrzeże? I tak nie miało to już większego znaczenia, ponieważ przysięgła sobie, że nigdy więcej go nie zobaczy. Ani jego, ani nikogo z tej rodziny.
Przez chwilę poczuła rozdzierający smutek. Czuła, że kończy się jej cudowny sen. W końcu marzenia kobiet takich jak ona nigdy się nie spełniają. Czarujący książę okazał się żabą, a cudowny sen jedynie iluzją.
Teraz wszystko, co musiała zrobić, to zejść po schodach i opuścić ten dom. Nie przejmowała się nawet, że ktoś ją zauważy. I tak, jak się okazało, nie była tu nikim znaczącym. Obiecała sobie, że nawet jeśli ktoś krzyknie za nią jej imię, nie odwróci się i powróci do bezpiecznej samotności.
Zrobiła krok w głąb pokoju i usłyszała brzdęk. Gdzieś w oddali szkło stuknęło o twardą nawierzchnię.
– No proszę… Kiedy prosiłem brata, żeby podrzucił mi dokumenty, nie spodziewałem się, że to ty je dostarczysz…
– Konstantin!
Jak mogłoby być inaczej. Jeszcze na koniec musiał zobaczyć jej upadek. Była zaskoczona, że w jego pokoju nie szaleją ognie piekielne i nie tańczy stado demonów. A może jednak tak, bo zrobiło jej się nagle gorąco. Zawsze w jego obecności czuła, że muska ją płomień…
Zignorowała to, zupełnie tak samo, jak ignorowała go przez poprzednie sześć miesięcy. Doskonale wiedziała, że ten mężczyzna jest mroczny i skrywa w sobie jakieś tajemnice.
– A więc to ty… – powiedział szeptem.
Jego ciemne spojrzenie przemknęło po jej ciele.
Pogardliwie.
Zjadliwie.
Gorące.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zdążyła poznać rodzinę Alexa i pokochała z wzajemnością jego rodziców. Uwielbiała wszystkich, oprócz Konstantina, ale jednocześnie była nim zafascynowana. Nauczyła się odczytywać emocje z jego twarzy po jednym ruchu brwi. Zazwyczaj nie zwracał na nią uwagi i traktował ją jak powietrze, dlatego teraz, gdy wbijał w nią spojrzenie, poczuła, że zaraz spłonie.
– Twój brat jest dość zajęty…
Znów poczuła, że za chwilę umrze z upokorzenia. Ze wszystkich ludzi na świecie musiała przyznać się przed Konstantinem, że została zastąpiona przez inną kobietę. W zasadzie zastąpiona, to złe słowo, ponieważ nigdy nawet nie była w łóżku Alexa.
Tak, to był jej wybór. Strach przed tym, że zajdzie w ciążę i zostanie porzucona jak jej matka, był zbyt silny, by pozwolić jej w pełni cieszyć się związkiem z Alexem.
A teraz, gdy była go już pewna, gdy postanowiła zaryzykować, udowodnił jej, że żaden mężczyzna nie jest i nigdy nie będzie godzien jej zaufania.
– Dość zajęty? – Konstantin poruszył się w swoim fotelu. Choć był wciąż nieprzenikniony, wydawał jej się bardziej przystępny. Czy to w ogóle możliwe?
Morgan zauważyła, że kołnierzyk jego koszuli był rozpięty, ukazując nieco ciemnego zarostu na klatce piersiowej, a rękawy koszuli uniesione do łokci, co sprawiło, że nie mogła się powstrzymać przed oceną jego umięśnionych przedramion.
Półmrok jeszcze bardziej podkreślał ostre rysy jego twarzy, która przypominała jej posąg upadłego anioła. Jego oczy były ciemne jak północ, a włosy czarne jak skrzydła kruka.
Wyglądał jak gotycka fantazja dziewcząt dorastających samotnie wśród pożółkłych kartek powieści o wampirach.
Szkoda, że jej nienawidził.
Szkoda, że był starszym bratem miłości jej życia.
Szkoda, że miłość jej życia, okazała się niewiernym łajdakiem.
A największą szkodą w tej chwili było to, że stała przed nim w samej bieliźnie.
– Jesteś tak ubrana, a mężczyzna, którego zamierzałaś uwieść, jest zajęty? Czuję, że muszę zapytać… Czy to inna kobieta zajmuje jego uwagę? – powiedział mrocznym tonem.
– Tak. – Starała się zachować obojętność. – I myślę, że doskonale o tym wiesz.
Poczuła, że jedno ramiączko zsunęło się z jej ramienia. Koronkowe body i tak nie ukrywało za wiele.
– Nie wiem nic o podbojach mojego brata, bo gdybym miał mieć na oku każdą kobietę, którą zabiera do łóżka, nie starczyłoby mi czasu na nic więcej. Musisz zrozumieć, że mój brak sympatii do ciebie był spowodowany tym, że byłaś kolejnym, wątpliwym wyborem mojego brata, do których przywykłem się nie przywiązywać.
– Twój brat cię kocha – wypaliła nagle. – Uważa, że jesteś najwspanialszym i najszlachetniejszym człowiekiem pod słońcem.
– Co on bredzi, Morgan… Stara się mnie naśladować, ale nigdy nie będzie nawet marną kopią mojej osoby.
Coś w tej wypowiedzi było tajemnicze, mroczne i niezrozumiałe. Ton jego głosu sprawił, że przeszyła ją fala podniecenia.
– Myślę, że chciałbym raczej usłyszeć historię o tym, jakim cudem znalazłaś się w moim pokoju, ubrana wyłącznie w to… cudo.
– Mówiłam ci… cóż, ja… – Nie wiedziała, co dokładnie powinna powiedzieć. Poczuła, że nic gorszego dziś już jej nie spotka, więc postanowiła powiedzieć mu prawdę. I tak więcej go nie zobaczy. – Postanowiłam, że dziś wieczorem zakradnę się do jego pokoju, żeby go zaskoczyć. Niestety, na własnej skórze przekonałam się, że są mężczyźni, których nie należy zaskakiwać. Poszłam do łazienki się przebrać, a gdy wyszłam, zastałam go z inną kobietą, kimkolwiek ona jest. Nie zauważył mnie, więc prześlizgnęłam się na balkon.
– Niezła historia. Ale wiesz co? Szkoda by było zmarnować ten strój, nie sądzisz?
Poczuła skurcz w żołądku, a miejsce między jej udami zapulsowało pożądliwie. Była gotowa pójść do łóżka z Alexem, ale nie czuła wobec niego takiego pożądania, jakie Konstantin rozpalił w niej tym jednym zdaniem.
Jesteś głupia! – powiedziała do siebie w myślach.
Kiedy była dziewczynką, czytała wiele romantycznych historii i myślała, że odnajdzie ich zwieńczenie w związku z Alexem, ale on jej nie kochał. W tej chwili nie miało dla niej znaczenia, że opłacał jej naukę, dawał drogie prezenty i dbał o nią. Dla niej liczyła się tylko miłość, ponieważ w jej krótkim życiu nigdy nikt naprawdę jej nie kochał, nawet jej własna matka, dla której była ciężarem.
Pomyślała, że jest jedną z tych idiotek, które gotowe są rzucić się na ołtarz miłości, ponieważ myślą, że znalazły tego jedynego. Zawsze uważała się za kobietę rozsądną i twardo stąpającą po ziemi. I dokąd ją to doprowadziło? Stała prawie naga przed mężczyzną, który wyzwalał w niej najdziksze fantazje, choć starała się go nienawidzić.
Pogardzali sobą nawzajem od pierwszej chwili, kiedy się poznali, ale niezależnie od tego urzekł ją od pierwszego spojrzenia.
Alex miał w sobie spokój, a Konstantin nosił w sobie mrok.
– Czy naprawdę myślisz, że ja… – powiedziała mimowolnie wbrew własnej woli.
– Nie lubię patrzeć na półnagie kobiety, które nie mają się gdzie podziać. – Natychmiast wszedł jej w słowo, a jego głos stał się zupełnie inny niż zwykle. – Uważam, że jesteś piękna Morgan – wymruczał.
Uważał, że jest piękna? Ładna może, i tak, wiedziała o tym, ale nigdy nie myślała o sobie w ten sposób. Jej ogniste włosy i alabastrowa skóra zawsze przyciągały spojrzenia, podobnie jak wyrazistość jej zielonych oczu. Jednak wszystkie jej atuty stały się dla niej utrapieniem, ponieważ chciała tylko pracować i kontynuować naukę.
Nigdy nie przejmowała się zbytnio, co myślą o niej mężczyźni, ale odkrycie, że Konstantin uważa ją za piękną, podziałało na nią wyjątkowo mocno.
– Myślisz, że jestem piękna?
– Tak, ale założę się, że doskonale o tym wiesz.
– Być może – odchrząknęła. – Nie spodziewałam się, że usłyszę od ciebie choć jeden komplement.
– Gdybym tak nie uważał, już dawno wyrzuciłbym cię na korytarz. A wciąż stoisz przede mną jak prezent gotowy do rozpakowania.
– A jeśli cię nie chcę?
Konstantin wstał powoli ze swojego fotela, nie spuszczając z niej wzroku. Gdy znalazł się tuż przed nią, Morgan poczuła, że traci oddech.
– Kochanie – powiedział niespodziewanie. – Nie kłam. Pragnęłaś mnie od dnia, w którym pierwszy raz postawiłaś stopę w domu moich rodziców, a im bardziej jestem dla ciebie okrutny, tym bardziej mnie pragniesz.
Oddech Morgan stał się ciężki i nienawidziła tego, jak na niego reagowała. Głównie dlatego, że miał rację. Od razu przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie pół roku temu. Mimo że patrzył na nią z pogardą, uważała go za pięknego.
– Musisz wiedzieć – kontynuował – jak bardzo cię pragnąłem.
Nie chwycił jej ani nie wziął w ramiona, a zamiast tego nakreślił kciukiem delikatny okrąg na skraju jej kości policzkowej. Zadrżała, gdy poczuła na sobie dotyk jego dłoni.
– Zawsze wiedziałem, że jesteś piękna, ale nie byłem przygotowany na taki widok.
Nie miała pojęcia, dlaczego jej serce tak trzepotało, bo nigdy nie była łasa na komplementy. Już jako nastolatka postanowiła, że nigdy nie zachłyśnie się pięknymi słówkami. Ale to… To było coś innego. To było pragnienie, którego nie mogła powstrzymać.
– Pokaż mi, Morgan – wymruczał przy jej uchu. – Pokaż mi to, co tak bardzo chcę zobaczyć.
Konstantin chciał, żeby się rozebrała. Czuła to. Czekała, aż znów opadnie na swój fotel, ale tego nie zrobił. Stał wciąż przed nią jak król czekający na wykonanie rozkazu. Wydawał się teraz taki potężny. Był sporo wyższy od swojego brata i na pewno o wiele lepiej zbudowany.
Powinna czuć się słaba i bezbronna pod naporem jego przenikliwego spojrzenia, a jednak było zupełnie inaczej. Zanim zdążyła przemyśleć swoje zachowanie, odpięła zatrzaski, które podtrzymywały górę koronkowego body. Kiedy zsunęło się w dół, osłoniła piersi przed jego spojrzeniem. W końcu nigdy wcześniej nie rozbierała się przed żadnym mężczyzną, ale też żaden inny mężczyzna nie przemawiał wprost do jej mrocznych, najciemniejszych fantazji.
Zawsze wstydziła się tej części siebie. Tej części, która nie pragnęła wyłącznie słodkich i cudownych słów. Tej części, która łaknęła mężczyzny, który jej dziko pożądał. Mężczyzny, który chwyciłby ją silnymi rękami, przyparł do ściany i kochał się z nią do utraty tchu. Mężczyzny, który wtapiałby się w jej usta i sprawiał, że oddech ugrzązłby jej w gardle.
Zawsze odpychała te fantazje i wmawiała sobie, że nie potrzebuje tego typu przygód, ponieważ rujnowały jej wizję bezpiecznego związku. Tej nocy nie mogła dłużej tłumić swoich żądzy, chciała stać się ich niewolnikiem. Tylko dzisiaj… Ta myśl ośmieliła ją i sprawiła, że opuściła ręce, odsłaniając przed nim piersi.
Zauważyła, że jego szczęka zacisnęła się, a mięśnie spięły. Natychmiast zapomniała o Aleksie i o tym, co robił w sąsiednim pokoju ze swoją kochanką. Wiedziała, że po wszystkim nie będzie tęskniła za Konstantinem, w końcu nawet go nie lubiła. Był denerwujący, zarozumiały i irytujący, a jednak miał w sobie coś, co sprawiało, że myśl o spędzeniu z nim nocy była nie do zignorowania.
Chciała tylko wyleczyć się z rozczarowania Alexem i jego niewiernością, a jednocześnie zrezygnować z oddania się mężczyźnie w myśl idei czystego związku.
– Przestań – powiedział nagle.
– Co? – odpowiedziała zdezorientowana.
– Przestań tyle myśleć i zaufaj intuicji.
Chwyciła cienki koronkowy materiał i ściągnęła body na biodra, wystawiając swoje ciało na jego wygłodniały wzrok. Poruszyła włosami i skupiła się na uczuciu, które paliło ją od środka. Poczuła, jak oddech wypełnia jej płuca i nie może się z nich wydostać, a miejsce między udami rozpływa się z tęsknoty za jego dotykiem.
Nagle Konstantin odwrócił ją plecami do siebie. Położył dłonie na jej ramionach, a później zsunął je, zatrzymując się na zaokrąglonych biodrach. Zacisnął palce na jej skórze i przyciągnął ją do siebie, a ona poczuła, jak jego twarda męskość napiera na jej pośladki.
– Pragnę cię – wyszeptał jej wprost do ucha. – Jesteś taka piękna.
– I kto tu za dużo myśli? – zapytała kokieteryjnie.
Odwróciła się zwinnie w jego stronę i pocałowała go prosto w usta. Jego usta były jędrne i gorące, a język sprytny. Była już całkowicie naga. Czuła na piersiach dotyk jego koszuli. Konstantin całował ją coraz mocniej, przyciskając ją plecami do chłodnej ściany. Przywarła do jego ramion, gdy muskał ustami jej szyję, a kiedy poczuła, jak objął wargami jej twardy sutek i zaczął go mocno ssać, jęknęła głośno z podniecenia.
Pragnęła go całą sobą i chciała go mieć. Była już zmęczona swoim strachem. A w ramionach Konstantina czuła, że opuszczają ją wszelkie złe uczucia. W kilka minut sprawił, że poczuła się idealna.
– Chcę, żebyś wiedziała – warknął przy jej uchu – że zazwyczaj nie zachowuję się w ten sposób. Lubię starsze, wyrafinowane kobiety, a nie dwudziestoletnie kelnerki, których seksualności nie potrafię okiełznać.
Coś w niej zaiskrzyło. Poczuła, że kącik jej ust unosi się w uśmiechu.
– Więc przestań, jeśli ci się nie podobam.
W odpowiedzi Konstantin zaklął coś po grecku i ujął jej drobny podbródek. Znowu ją pocałował i przyciągnął do swojego ciała, przesuwając ją w stronę ogromnego łoża. Rzucił ją na środek materaca i patrzył na nią jak dziki zwierz na swoją ofiarę, jednocześnie rozpinając guziki koszuli. Pozbył się również spodni i bokserek, zrzucając je na podłogę.
Morgan pierwszy raz widziała przed sobą nagiego mężczyznę. Był wspaniały. Przypominał jej Adonisa wyrzeźbionego ze złota. Patrząc na niego, czuła bolesne pożądanie, które tłumiło nawet dziewicze niedoświadczenie. Wiedziała, że po tej nocy nigdy więcej się już nie spotkają, i to dodawało jej odwagi.
Konstantin przerwał jej rozmyślania, kładąc się tuż obok jej stóp. Pocałował jej kostkę, łydkę, a następnie wnętrze kolana, co przyprawiło ją o spazm rozkoszy. Widok jego głowy wędrującej w górę jej ud sprawił, że zrobiła się mokra. Cudowne oczekiwanie, spotęgowane gorącym oddechem Konstantina, zwinęło jej żołądek w węzeł.
Gdy wreszcie jego język dosięgnął celu, jej ciało ogarnęła gorąca eksplozja. Raz za razem prowadził ją na krawędź szczytu, ale w ostatniej chwili wycofywał się i sprawiał, że miała ochotę błagać go o więcej, wijąc się pod nim w ekstatycznym uniesieniu.
– Proszę, błagam… – wydyszała, przymykając oczy.
Wreszcie dał jej to, czego chciała. Wsunął w nią dwa palce, sprawiając, że wygięła się. Po jej ciele rozeszły się setki elektrycznych wyładowań, które doprowadziły ją do krzyku podniecenia. Chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie, jednak Konstantin nagle przestał.
Otworzyła oczy i spostrzegła, że wpatruje się w nią swoimi ciemnymi jak północ oczami. Przeraziło ją to. Nie dlatego, że się go obawiała. Przeraziło ją, że nie widziała już w tych oczach człowieka, którego obecności nie mogła znieść, ale mężczyznę, który mógł się stać zaginioną cząstką jej duszy.
Konstantin wyciągnął rękę i delikatnie dotknął jej twarzy, a później położył się między jej rozchylonymi udami i wszedł w nią bez ostrzeżenia, napierając na jej ciało.
Westchnęła z rozkoszy, czując, jak wchodzi w nią coraz głębiej. Czuła, że nie może oddychać. Czuła, że jeszcze nigdy nie była tak mokra, nawet podczas swoich najskrytszych fantazji. Dyszała, przywierając do jego ramion i zatapiając paznokcie w jego silnych barkach.
Spojrzała mu w twarz i zobaczyła, że jego oczy są zamglone z rozkoszy. Nie chciała, żeby przestawał. Nie chciała, żeby się zatrzymał i traktował ją jak niedoświadczoną dziewicę. W jego ramionach czuła się jak uwodzicielka i za żadne skarby nie chciała stracić tego poczucia władzy.
Chwycił ją mocniej za biodra i wbił się w nią z niespodziewaną dzikością. Z każdym pchnięciem fale rozkoszy zalewały jej ciało, aż wreszcie dała się im ponieść, wiedziona głośnym oddechem Konstantina. Gdy i on znalazł się u szczytu, krzyk rozerwał ciszę pokoju.
Kiedy wreszcie doszła do siebie i złapała oddech, znów poczuła dyskomfort swojej nagości i decyzji. Oddała mu się nie dlatego, że musiała, ale dlatego, że pragnęła spełnić swoją fantazję, a on zrealizował ją idealnie.
– Odprowadzę cię – powiedział, odsuwając się od niej i wstając z łóżka. – Zaraz przyniosę ci ubrania.
– Na pewno nie moje. Pokój Alexa pewnie wciąż jest zajęty. – Wciąż patrzyła na jego szerokie plecy i podziwiała ruchy ukrytych pod skórą mięśni.
– Znajdę coś odpowiedniego – odpowiedział, zapinając guziki koszuli, po czym wyszedł z pokoju.
Morgan wsunęła się pod kołdrę i poczuła, że ogarnia ją nagły smutek. Miała ochotę mu się poddać i pozwolić łzom spływać swobodnie po policzkach. Nie potrafiła wytłumaczyć tego uczucia, ale coś dziwnego ściskało jej serce. Po kilku minutach drzwi do pokoju otworzyły się ponownie.
– Przyjechałaś sama? – Konstantin trzymał w dłoni kobiece ubrania, które na pewno nie należały do niej.
– Nie – odpowiedziała krótko.
– W takim razie mój kierowca odwiezie cię do domu.
– Jest już późno…
– To nie ma znaczenia. Mój kierowca jest dyspozycyjny dwadzieścia cztery godziny na dobę. Samochód jest gotowy.
Morgan wstała z łóżka i zaczęła zakładać przyniesione przez niego ubrania. Kiedy skończyła, otworzył przed nią drzwi i odprowadził ją do wyjścia niczym dżentelmen po udanej randce.
– Jakąkolwiek podejmiesz decyzję w sprawie mojego brata, obiecuję, że to, co wydarzyło się między nami, zostanie naszą tajemnicą – powiedział, otwierając przed nią drzwi luksusowego auta.
– Dziękuję – odpowiedziała cicho i usiadła na tylnym siedzeniu. – Trzymaj się – dodała, zamykając za sobą drzwi.
Kiedy auto oddaliło się od rezydencji, przycisnęła głowę do zimnej szyby i pomyślała, że dzisiejsza noc była… spektakularną porażką. Straciła nie tylko Alexa. Straciła również rozum. Oddała swoje dziewictwo Konstantinowi, a jednocześnie pożałowała, że to już koniec ich przygody.
Pukanie do drzwi wybiło Konstantina ze snu. Spojrzał na zegarek, była dopiero piąta rano. Czy to możliwe? Czy to ona? Morgan?
Pomyślał, że wczorajsza noc była błędem. Choć nie był człowiekiem, który lubił marnować czas na żałowanie swoich decyzji, wczorajsza nie dawała mu spokoju.
Zerwał się z łóżka, nie myśląc nawet o zakryciu swojego nagiego ciała. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się… jego osobisty doradca biznesowy.
– O co chodzi?
– Mieliśmy telefon od policji – powiedział.
– Co się stało? – zapytał niepewnie.
– Chodzi o Alexa. On nie żyje.