- W empik go
Pierwszy raz - ebook
Pierwszy raz - ebook
Czy można uniknąć zranienia, gdy serce otwiera się pierwszy raz?
Kuba od zawsze kochał siostrę swojego najlepszego przyjaciela – niestety, bez wzajemności. Piękna i zupełnie nieświadoma jego uczuć Lena byłą zagadką, której nie potrafił rozwikłać.
A ona… poraniona i zatrzaśnięta w pancerzu obojętności, który budowała sobie przez lata, nie chce wpuszczać do swojego świata mężczyzn w obawie przed kolejną traumą.
Pewnego dnia przewrotny los ponownie połączy ze sobą drogi tych dwojga.
W Kubie ze zdwojoną siłą odżywają dawne uczucia, a Lena zaczyna patrzeć na dawnego przyjaciela w sposób, którego sama nie rozumie. Rozpoczynają pełną namiętności grę, w której oboje udają, że łączy ich tylko przyjaźń.
Czy można oddzielić pożądanie od miłości?
Zanim otworzył usta, Lena próbowała zamknąć przed nim drzwi, ale ją powstrzymał.
– Przepraszam – powiedział natychmiast. – Przepraszam, przepraszam – powtarzał jak zaklęcie. – Ja… nie wiem, co mnie opętało. Naprawdę. Przepraszam.
– I myślisz, że tym załatwisz sprawę? – zapytała z niedowierzaniem. – Nie wiem, co się z tobą stało, ale nie jesteś już tym samym chłopakiem, którego kiedyś znałam. Tamten Kuba nigdy by się tak do mnie nie odezwał. – Jej twarz wykrzywił grymas pogardy. – Nigdy nie nazwałby mnie zimną suką… i to bez najmniejszego powodu. – Głos dziewczyny się załamał, ale szybko odzyskała rezon i wyprostowała się, zakładając rękę na rękę.
– Leno, ja… przepraszam.
– Przestań, do jasnej cholery, tylko powiedz, czego ode mnie chcesz, i daj mi święty spokój. Nie będę tu sterczała całą noc – warknęła, od czego zrobiło mu się zimno, jakby wpadł do lodowatej wody.
– Ja chcę ci wytłumaczyć…
Agata Czykierda-Grabowska - rocznik 1983. Pedagog resocjalizacyjny, który nie przepracował nawet jednego dnia w zawodzie. Fanka dalekich podróży, która panicznie boi się latać samolotem. Zafascynowana zombie cyniczka o romantycznej duszy. W swoich powieściach i opowiadaniach stawia na prostotę i realizm, kierując się zasadą: pisz o tym, co znasz. Wraz z mężem mieszka w Ząbkach pod Warszawą…ale tak jest dziś. Jutro to może być zupełnie inne miejsce na świecie.
Autorka czterech powieści z nurtu new adult: „Kiedy na mnie patrzysz”, „Jak powietrze”, „Wszystkie twoje marzenia” oraz „Pod skórą”.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8083-953-3 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lena stała w drzwiach swojego rodzinnego domu i obserwowała oddalającą się powoli sylwetkę Kuby, który jakby nigdy nic pojawił się w jej życiu po tylu latach.
Jakub był kiedyś najlepszym przyjacielem jej brata. W pewnym momencie ich drogi się rozeszły i Lena wielokrotnie zastanawiała się nad tym, co też mogło ich poróżnić. Kilka lat temu, w któreś wakacje, praktycznie przestał ich odwiedzać, a do tej pory był niemal dodatkowym członkiem ich rodziny.
Próbowała wypytać Łukasza, czy o coś się pokłócili, ale on zaprzeczył i dodał, że Kuba przecież nie musi całymi dniami przesiadywać u nich w domu. Lena podejrzewała, że poszło im o jakąś dziewczynę. W pewien sposób tłumaczyłoby to ich unikanie się nawzajem. Jednak pewnego dnia, podczas ferii świątecznych, wybrała się ze swoją najlepszą przyjaciółką na imprezę. Kiedy tylko znalazły się w środku, od razu natknęły się na Łukasza. Jej brat balował w towarzystwie kilku znajomych, w tym Kuby, z którym zaśmiewali się z czegoś do rozpuku. W ogóle nie wyglądali jak osoby skonfliktowane albo przynajmniej czujące do siebie urazę. Wręcz przeciwnie, zachowywali się tak jak zawsze i to wprawiło ją w lekką konsternację.
Owszem, Lena widywała Kubę w ich domu, jak na przykład wtedy, gdy uczył ją prowadzić samochód przed rozpoczęciem kursu na prawo jazdy. Gdy stało się oczywiste, że Łukasz to furiat i nie są w stanie razem współpracować, Kuba wkroczył między nich jako rozjemca.
Czasami wstępował do nich w drodze na jakąś imprezę, aby zgarnąć Łukasza, ale jego wizyty nigdy nie trwały dłużej niż dziesięć minut i polegały na tym, że przestępował niecierpliwie z jednej nogi na drugą. A gdy Lena próbowała sklecić z nim jakąś rozmowę, szło im to bardzo opornie.
Ostatni raz widziała go na swojej osiemnastce. Zjawił się tam dość wcześnie i ulotnił natychmiast po złożeniu jej życzeń. Tego samego wieczora, dokładnie kilka minut po północy, dostała od niego dziwnego SMS-a. Przeprosił ją w nim za to, że tak szybko wyszedł z imprezy i że chciałby jej raz jeszcze życzyć wszystkiego, co najlepsze i tego, co przyniesie jej szczęście, bo jak nikt inny na to zasługiwała. Życzył jej też miłości, która nigdy jej nie zawiedzie i nie rozczaruje.
Bardzo ją zaskoczyła ta wiadomość, ale też wywołała w niej pewien niepokój. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że straci z Kubą kontakt na tak długi czas, ale w głębi serca przeczuwała, że ten SMS to było pożegnanie. Po pewnym czasie była niemal pewna, że Kuba odsunął się od wszystkich starych przyjaciół, ponieważ chciał zapomnieć o jakimś zawodzie miłosnym, w czym zapewne miał mu też pomóc wyjazd na studia do Krakowa. Chciał zacząć wszystko od nowa, tak żeby nic mu nie przypominało o kimś, kto go zawiódł i rozczarował.
Ale kiedy mimochodem usłyszała od Łukasza, że wciąż mają ze sobą kontakt i że od czasu do czasu się widują, poczuła się zdradzona. To było dziwne uczucie, ponieważ nie był jej nic winien. Do Leny dotarło wówczas, że Kuba, którego lubiła i który był niczym jej drugi brat, nie był niestety jej przyjacielem. Był przyjacielem Łukasza, a ona stała na uboczu.
Postanowiła wtedy o nim zapomnieć i dość dobrze jej to wychodziło – aż do dzisiejszego spotkania. Na jego widok niemal zapomniała języka w gębie. Od razu go rozpoznała, chociaż się zmienił. Wyraźnie zmężniał i wydoroślał, a rysy jego twarzy nabrały jakiejś hardości i zdecydowania. Zawsze uważała Kubę, z tymi niemal czarnymi oczami i jasną cerą, za przystojnego chłopaka, ale dopiero dziś zdała sobie sprawę, jak bardzo był atrakcyjny. Jej serce przyspieszało w piersi, gdy posyłał jej te swoje głębokie spojrzenia, a gdy przypadkiem jej dotknął, omal nie stęknęła z wrażenia, czym zapewne skompromitowałaby się do końca swoich dni.
Nigdy by się nie spodziewała, że tak zareaguje na mężczyznę, którego zawsze uważała bardziej za swojego brata niż obiekt westchnień. To pewnie działało także w drugą stronę – dla Kuby ona także nigdy nie była nikim więcej niż gówniarą, która plątała mu się pod nogami.
Czas potrafi zmieniać ludzi i postrzeganie świata. Jest nawet w stanie zatrzeć złe wspomnienia i umożliwia spojrzenie na rzeczywistość pod zupełnie innym kątem. Niestety, czas nie był lekarstwem na wszystko, a przynajmniej nie dla niej. Na jej nieszczęście nikt i nic nie mogło zmienić jej poglądów na związki i zniwelować permanentnego rozczarowania, jakie czuła w stosunku do mężczyzn. Nie chodziło o to, że przeżyła jakiś zawód miłosny czy coś podobnego. Nigdy nie doszło do takiej sytuacji, ale tylko dlatego, że żadnemu mężczyźnie nie pozwoliła się do siebie zbliżyć i nigdy nie zamierzała na to pozwolić. Jedno zdarzenie z jej życia na dobre ją zepsuło i nie była w stanie nikomu zaufać, a tym samym pozwolić samej sobie na otworzenie się przed kimś. Wiedziała, że niezależnie od intencji tej drugiej osoby, prędzej czy później wszystko się skończy, a ona zostanie oszukana i zdradzona. Nie zamierzała nigdy do tego dopuścić, choćby miała do końca życia pozostać sama.
Niewinne spotkanie po latach z kumplem brata nie było niczym więcej niż okazją do powspominania starych czasów.
Lena wzięła krótki prysznic i ledwie powłócząc nogami, poczłapała do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko, zamykając oczy już w locie. Jednak zamiast natychmiast usnąć, w jej głowie pojawiło się zdanie, które Kuba wypowiedział na tarasie, że kiedyś go onieśmielała, a wręcz się jej bał. Na początku była pewna, że z niej żartuje, ale wyglądało na to, że mówił prawdę. Lena nie bardzo wiedziała, co o tym sądzić. Wracając wspomnieniami do szkolnych czasów, nigdy, nawet przez chwilę nie sądziła, że Kuba mógłby ją w ten sposób odbierać. Pomimo tego, że już wtedy coś się w niej zmieniło, starała się być dla niego miła i przyjacielska. Być może sama nie zdawała sobie sprawy, że już wtedy nie była do końca sobą i mimo starań, dystans, z jakim podchodziła do ludzi, stał się już wtedy integralną częścią jej osobowości.
Wzięła głęboki oddech i okryła się szczelnie kołdrą. Zasnęła z poczuciem spokoju i bezpieczeństwa.
*
Kiedy Lena ponownie otworzyła oczy, słońce wisiało już wysoko na niebie, a zegar wskazywał godzinę dwunastą w południe. Wyciągnęła się w łóżku, wstała i rozsunęła ciemnofioletowe zasłony, które wisiały tu od czasu, gdy w ostatniej klasie liceum zdecydowała o kompletnej zmianie wyglądu pokoju. Właśnie wtedy zaczęła się na poważnie interesować aranżacją i wystrojem wnętrz, co w pewnym stopniu zaważyło na wyborze kierunku studiów. Dostała się na architekturę i z każdym kolejnym semestrem upewniała się, że dokonała właściwego wyboru.
Wiedziała, że jeszcze kilka dni będzie sama w domu, dlatego nie spieszyła się ze wstawaniem i ubieraniem. Trwał już w najlepsze piękny dzień, co tylko jeszcze bardziej poprawiało jej i tak dobry nastrój. Z całych sił próbowała sobie wmówić, że absolutnie nie ma to nic wspólnego z umówionym spotkaniem z Kubą.
Zrobiła sobie śniadanie i wyszła na taras, gdzie słońce nie zdążyło jeszcze dotrzeć. Cieszyło ją to, ponieważ jej jasna karnacja nie przepadała za bezpośrednią ekspozycją na promienie. Rozsiadła się na wygodnej bujanej ławce, na której spędzili z Kubą kilka godzin, i jej myśli ponownie pofrunęły do ich nocnej rozmowy.
„Jesteś inna, ciepła i otwarta. Wolę cię taką”. Bardzo tym Lenę zaskoczył. To były miłe słowa, ale niosły ze sobą też niewypowiedziany zarzut. Kiedyś musiał myśleć o niej jak o zimnej i zamkniętej. Trochę ją to zabolało.
To prawda, że nie miała zbyt wielu przyjaciół i ludzi, z którymi mogła być blisko, ale nie sądziła, że przyczyną tego stanu jest jej „zimna” i „zamknięta” osobowość. Nigdy się nie spotkała z podobną opinią na swój temat i usłyszawszy coś takiego z ust osoby, która kiedyś była jej bliska, Lena poczuła przygnębienie.
Po śniadaniu ubrała się w spodnie dresowe i koszulkę z krótkim rękawem. Postanowiła spędzić cały dzień na oglądaniu telewizji i ogólnym lenistwie. Czuła się bardzo przemęczona, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Studia były wymagające, a weekendowa praca nie pozwalała na chwilę wytchnienia, dlatego teraz nie miała wyrzutów, że sobie folguje.
Kiedy ułożyła się wygodnie na kanapie, zadzwonił jej telefon. Chwyciła go szybko, po czym zerknęła na wyświetlacz, stłumiła trudne do wytłumaczenia rozczarowanie i odebrała.
– Co tam, Łukasz? – zapytała zachrypniętym głosem, ciężko przy tym wzdychając.
– Spałaś? – zapytał jej brat podejrzliwie. – Na litość boską, już pierwsza – dodał, nie czekając na odpowiedź.
– Daj sobie spokój – przerwała mu szybko. – O co chodzi? Jak tam akcja pod tytułem: Rodzice, poznajcie moich teściów? – zapytała rozbawiona. – Chyba nie doszło do jakiegoś incydentu?
– Bardzo zabawne, Lenin – nazwał ją przezwiskiem z dzieciństwa. – Posłuchaj, mam do ciebie prośbę.
– Zaczęło się – stęknęła głośno. – Dawaj.
– Nie jęcz, na razie to niewielka przysługa – powiedział tonem, który wskazywał na coś zupełnie przeciwnego. – Musisz podjechać do sali weselnej, żeby zatwierdzić menu. Baba nie chce się zgodzić na przesłanie potwierdzenia mailem, bo trzeba jej to podpisać czy coś. Żyje jeszcze w zeszłym stuleciu i nie wie nic o potędze internetu – prychnął pod nosem i Lena dałaby sobie uciąć rękę, że w tej chwili drapał się w tył głowy. – Potwierdziła, że to może być siostra, wujek czy nawet mój pies, byle umiał się podpisać, dlatego, Lena, musisz to dla nas zrobić.
– Dzięki za stawianie mnie na równi z psem. No dobra. Na którą mam tam być? – Wywróciła oczami, bo wiedziała, że to nie będzie półgodzinny wypad, tylko około trzech godzin z dojazdem.
– Tak na osiemnastą, bo kobiety nie będzie teraz na miejscu. Magda przesłała już na twoją pocztę to menu i zaznaczyła, co wybieramy. Wystarczy, że podasz to właścicielce i podpiszesz przygotowaną umowę. Dzięki, Lena – zakończył, próbując ją udobruchać.
Zagryzła zęby, potwierdziła, że się tym zajmie i rozłączyła się, rzucając telefon na drugi koniec kanapy. Ten ruch okazał się błędem, ponieważ po sekundzie telefon rozdzwonił się ponownie. Ociągała się z odebraniem rozmowy, bo była pewna, że to znowu Łukasz, który zapomniał o dodaniu jakiegoś istotnego szczegółu, takiego jak to, że tak naprawdę ich dom weselny znajduje się jednak w Ciechocinku i Lena musi wyruszyć tam natychmiast. Westchnęła i sięgnęła po telefon, a gdy spojrzała na wyświetlacz, omal nie wyślizgnął jej się z rąk na widok numeru Kuby. Odebrała szybko.
– Halo – wychrypiała, ciężko dysząc, jakby przed chwilą skończyła jogging.
– Cześć. Tu Kuba. – W słuchawce nastała cisza. – Nie przeszkadzam? – Usłyszała niepewność w jego głosie.
– Nie, skąd – zapewniła go natychmiast.
– Okej. Dzwonię w sprawie naszego dzisiejszego spotkania. Jesteś cały czas na tak?
Zabrzmiał, jakby się uśmiechał, więc zrobiło jej się ciepło w środku.
Jezu! Co się ze mną dzieje? – pomyślała przerażona. W jednej chwili dotarło do niej, że nie da dziś rady się z nim spotkać i poczuła się źle.
– Ja jestem jak najbardziej na tak, ale coś mi wypadło i po prostu nie dam dziś rady – powiedziała zrezygnowana. – Chyba miałeś rację z tym, że przez to wesele Łukasza nie wypocznę – dodała, żeby się usprawiedliwić, bo nie chciała, żeby pomyślał, że zmieniła zdanie.
Kuba westchnął ciężko, jakby ta informacja sprawiła mu duży zawód, ale po chwili odezwał się raźniejszym głosem:
– Zapominasz, że go trochę znam.
– Najwyraźniej lepiej niż ja – stwierdziła, rzucając się z impetem na poduszkę przy oparciu kanapy. – Może kiedy indziej. W końcu mamy całe wakacje – prawie dodała „dla siebie”, ale w porę się powstrzymała.
Ich ewentualne spotkanie nie miało nic wspólnego z randką czy podobnym nonsensem. Byli tylko kolegami, w najlepszym razie bliskimi znajomymi. To wszystko.
– Oczywiście. Po prostu odezwij się do mnie, kiedy będziesz miała chwilę. Ja pracuję od poniedziałku do piątku do szesnastej, potem… jestem prawie zawsze wolny.
Lenie zrobiło się dziwnie na myśl o jego dość smutnej dziennej rutynie, którą dało się wychwycić w zrezygnowanym głosie. Może o to tu chodziło? Może spotkanie z nią to pewnego rodzaju rozrywka i próba zabicia czasu? Ta myśl jednocześnie przyniosła jej ulgę i zawód.
– Jasne. Myślę, że jakoś uda nam się zgrać – powiedziała, nie wdając się w szczegóły, takie jak ten, że była gotowa spotkać się z nim nawet jutro.
Nie powiedziała tego, ponieważ nie chciała wydać się nachalna albo zbyt chętna.
Nigdy taka nie była, nigdy aż tak bardzo nie zależało jej na spotkaniu z jakimkolwiek facetem, a musiała przyznać szczerze, że podobne zaproszenia otrzymywała przynajmniej raz w tygodniu, i to nieraz od zupełnie przypadkowych i obcych mężczyzn, którzy niejednokrotnie mogliby być jej ojcami. Potrząsnęła głową, bo jej myśli pobiegły w niezbyt szczęśliwym kierunku, a to nie był dobry moment na tego typu tematy.
– W takim razie do zobaczenia – powiedział. – Pamiętaj, że czekam na sygnał od ciebie.
– Oczywiście. Do zobaczenia – pożegnała się i z ciężkim sercem zakończyła połączenie.
Nie potrafiła tego rozgryźć, ale taki obrót sprawy spowodował, że czuła, jak na jej sercu usiadł ciężar. To było niesamowicie głupie uczucie, ponieważ mieli przed sobą całe wakacje i tak naprawdę mogli się spotkać w każdej chwili, a jednak było w tym niefortunnym zbiegu okoliczności coś, co napawało ją smutkiem i poczuciem straty. Tak jakby przegapiła coś, czego nie da się już dogonić albo odwrócić.
Późnym popołudniem, gdy szykowała się do wyjazdu, ledwie zatrzasnęła za sobą drzwi, a dostała kolejny telefon od swojego brata. Strasznie ją przepraszał, ale dzisiejsza wyprawa do domu weselnego nie była już aktualna, ponieważ właścicielka nie pojawi się na miejscu i przełożyli wszystko na następny dzień.
W pierwszym odruchu Lena chciała zadzwonić do Kuby i zapytać, czy ich wspólne wyjście na piwo jest wciąż aktualne, ale przemyślała to i doszła do wniosku, że on na pewno nie siedzi w domu, czekając na jej telefon i zapewne już zaplanował sobie wieczór, a ona nie chciała sprawiać mu kłopotu. Zadecydowała, że zadzwoni do niego we wtorek i wtedy zaproponuje spotkanie. Z tym postanowieniem wróciła do domu.
Niecałą godzinę później wpadła do niej Alina, jej najlepsza przyjaciółka ze szkoły. Nie widziały się od świąt wielkanocnych, dlatego bardzo ucieszyła się z jej wizyty. Alinie udało się nawet namówić Lenę na wyjście do jakiegoś baru, żeby napić się piwa i pogadać. Przygotowanie do wyjścia zajęło jej dwadzieścia minut i kiedy wybiła dwudziesta, docierały właśnie do Kolibra, nowego lokalu w mieście. Miejsce było fajne i klimatyczne, i nie tak zatłoczone, jak większość barów w okolicy.
Zajęły stolik przy betonowej ścianie, oświetlonej niewielkim kinkietem, przypominającym lampkę biurkową z klipsem. W wystroju dominowały kolory fioletowy i szary, co nadawało wnętrzu przytulnego charakteru. Na ścianach wisiały stare plakaty z logo Pepsi i starych brytyjskich browarów. Z głośników leciała muzyka ze stacji muzycznej, a w powietrzu unosił się zapach jedzenia.
Pogodny nastrój Aliny był tak zaraźliwy, że w jej towarzystwie Lena szybko zapomniała o złym samopoczuciu i rozterkach. Straciła energię na to, żeby wkurzać się na Łukasza, na jego brak organizacji i wyczucia czasu. Postanowiła wykorzystać ten wieczór na pogaduchy z dawno niewidzianą przyjaciółką.
– I jak wczorajsze spotkanie z dziewczynami z kółka wzajemnej adoracji? – zapytała Alina z pogardą w głosie.
Nie znosiła koleżanek Leny z kółka sportowego, które nazywała sforą. Dziewczyny trzymały się w swoim kręgu jak w jakimś tajemnym stowarzyszeniu i nie przyjaźniły się z nikim spoza własnego grona. Lena od szkoły podstawowej grała w siatkówkę i uczęszczała na każde zajęcia sportowe organizowane w szkole. Wraz z dziewczynami z drużyny brała udział w licznych zawodach i niejednokrotnie przywoziła z nich medale i puchary. Wraz z rozpoczęciem studiów jej zapał do siatkówki znacznie zmalał. Nie żeby przestała czerpać radość z gry, po prostu nie traktowała jej już tak poważnie, a na pewno nie wiązała z nią swojej przyszłości, dlatego z lekkim zaskoczeniem przyjęła zaproszenie na spotkanie z dziewczynami, z którymi nie utrzymywała już praktycznie żadnych kontaktów.
– Szczerze mówiąc, przebiegło zaskakująco – powiedziała tajemniczo i streściła przebieg wczorajszego wieczoru.
– No proszę – zdziwiła się Alina. – A więc Kuba jest w mieście – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
– Tak. Mieliśmy się dziś spotkać, ale Łukasz trochę namieszał i musiałam to przełożyć.
– No i, biedaczko, skończyłaś ze mną, zamiast z tym przystojniakiem – dokończyła, puszczając do niej oko.
– Trudno. Takie moje parszywe szczęście. – Lena udała przygnębienie i celowo zignorowała komentarz Aliny na temat Kuby.
– Hej, bo cię kopnę – zagroziła tamta, po czym i tak pod stołem dała jej kopniaka w kostkę.
– Wariatka! – Lena szturchnęła ją w rękę i w tym momencie rozdzwonił się jej telefon.
Na wyświetlaczu pojawiło się imię Magdy. Odebrała. Ponieważ lokal znajdował się w podziemiach, musiała wyjść na zewnątrz, żeby nie stracić zasięgu. Przystanęła na rogu kamienicy, w której znajdował się pub. Magda, jej przyszła bratowa, przepraszała ją za dzisiejszą sytuację i zapewniła, że odwdzięczy się Lenie za przysługę. Pogawędziły kilka minut i pożegnały się. Lena miała już wchodzić do środka i w tej samej chwili prawie zderzyła się z jakimś mężczyzną, który przytrzymał ją za ramiona, żeby się nie wywróciła.
– Przepraszam – powiedział. Próbowała go z uśmiechem wyminąć, ale ten zawołał za nią: – Zaczekaj! Mam prośbę. Zauważyłem, że mamy takie same telefony. Mój się rozładował, a muszę koniecznie wysłać ważnego SMS-a. Czy nie pożyczyłabyś mi na minutę baterię, żebym mógł go wysłać?
Lena zatrzymała się, zastanawiając się nad tym, czy to aby nie kolejny mierny sposób na podryw, ale stwierdziła, że chyba nie.
– Jasne, ale trochę się spieszę, więc proszę, ogarnij to szybko – odpowiedziała i wręczyła mu baterię.
– Oczywiście. To potrwa tylko sekundę – mówiąc to, już wkładał baterię do swojego telefonu i po uruchomieniu urządzenia, niemal natychmiast zaczął wystukiwać SMS-a.
Gdy skończył, od razu otworzył pokrywę i wyciągnął baterię.
– Wielkie dzięki. Uratowałaś mi życie – powiedział z ulgą. – Może ci się odwdzięczę, stawiając piwo? – zapytał z uśmiechem, który odbijał się w jego niebieskich jak bezchmurne niebo oczach.
Kiedy miała się odezwać i podziękować mu za propozycję, bo ewidentnie ją podrywał, jej oczy zderzyły się z ciemnym spojrzeniem Kuby, który właśnie zatrzymał się przy wejściu do klubu i obserwował ją z trudnym do rozszyfrowania wyrazem twarzy.