Pinokio - ebook
Pinokio to opowieść o drewnianym pajacyku, którego wystrugał stolarz Gepetto. Pinokio marzy, by stać się prawdziwym chłopcem, ale przez swoją ciekawość i lekkomyślność wpada w różne tarapaty. Przeżywa wiele przygód, z których uczy się odpowiedzialności. Dzięki swojej przemianie i dobrym uczynkom ostatecznie spełnia swoje marzenie i staje się prawdziwym chłopcem.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8425-213-0 |
| Rozmiar pliku: | 6,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jak to się stało, że majster Czereśniak, stolarz, znalazł kawałek drewna, który płakał i śmiał się jak dziecko.
Dawno, dawno temu był sobie...
„Król!”– zaraz powiedzą moi mali czytelnicy.
Nie, nie zgadliście. Dawno, dawno temu był sobie kawałek drewna.
Nie było to żadne szlachetne drewno, tylko zwykłe polano, jak te, które wrzuca się zimą do piecyków i kominków, żeby rozpalić ogień i nagrzać w domu.
Nie wiem, jak to się stało, ale zdarzyło się tak, że pewnego dnia ten kawałek drewna wylądował w warsztacie starego stolarza o imieniu Antonio, chociaż wszyscy mówili na niego majster Czereśniak, bo czubek jego nosa był zawsze błyszczący i mocno czerwony, jak dojrzała czereśnia.
Majster Czereśniak bardzo się ucieszył, gdy zobaczył to drewno, zatarł ręce z zadowolenia i wymamrotał pod nosem:
– Tego właśnie szukałem, zrobię z niego nogę do stolika.
Nie zwlekając, chwycił naostrzoną siekierkę i zabrał się do zdejmowania kory i ciosania. Zrobił zamach, zamierzył się siekierką i zastygł w bezruchu, ponieważ usłyszał cichy błagalny głosik:
– Tylko nie uderz mnie za mocno!
Wyobraźcie sobie, jak musiał się czuć poczciwy Czereśniak, mistrz stolarstwa!
Rozejrzał się przerażony po pomieszczeniu, sprawdzając, skąd mógł wydobywać się ten głosik, lecz nikogo nie było widać! Zajrzał pod stół – pusto. Zajrzał do zamkniętej od zawsze szafy – pusto. Zajrzał do kosza z wiórami i trocinami – pusto. Otworzył drzwi do warsztatu, a nawet wyjrzał na ulicę – pusto. Co jest?
– Już wiem! – powiedział, śmiejąc się i drapiąc po głowie – Najwyraźniej, przesłyszał mi się ten głosik. Wracajmy do pracy.
I znowu chwycił siekierkę w dłoń i z całych sił uderzył w drewno.
– Aj! To boli! – wykrzyknął żałośnie ten sam głosik.
Tym razem majster Czereśniak zamarł bez ruchu. Wytrzeszczył oczy ze strachu. Można by rzec, że zapomniał języka w gębie, ale ten zwisał mu bezładnie z rozdziawionych ust, sięgając aż do brody, jak u maszkarona¹ na fontannie.
Z trudem więc i drżąc, wybełkotał:
– Skąd bierze się ten głosik, co powiedział aj!? Przecież tu żywej duszy nie ma. Czyżby ten kawałek drewna potrafił płakać i żalić się jak dziecko? Nie chce mi się wierzyć. Spójrzmy... Kawałek drewna do kominka, jakich wiele. Zaraz wrzucę go do ognia, czas ugotować fasolę... Co jest? Ktoś schował się w środku? A nawet jeśli, tym gorzej dla niego! Zaraz go tak urządzę...
A mówiąc to, chwycił w obie dłonie ten biedny kawałek drewna i cisnął nim bezdusznie o ścianę.
Wytężył słuch, czekając, czy rozlegnie się jakieś jęknięcie. Zaczekał dwie minuty i nic. Pięć minut – nic. Dziesięć minut – nic!
– Już wiem! – powiedział, siląc się na śmiech i poprawił perukę – widać, przesłyszał mi się ten głosik co powiedział aj! Wracajmy do pracy.
A ponieważ dopadł go niezły strach, dla odwagi zaczął sobie podśpiewywać.
Odłożył na bok siekierkę i chwycił hebel, żeby oheblować i oczyścić drewno, lecz gdy tak przeciągał narzędziem z góry na dół, usłyszał znowu głosik, który, śmiejąc się, zawołał:
– Dosyć! Łaskoczesz mnie!
Tym razem biedny majster Czereśniak upadł jak rażony piorunem. Gdy otworzył oczy, stwierdził, że siedzi na ziemi.
Jego twarz jakby się zmieniła i nawet czubek nosa nie był już mocno czerwony, jak zwykle, lecz sinoniebieski z przerażenia.