Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Plaga - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 czerwca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Plaga - ebook

Rok 2023.

812 dzień lockdownu.

Od tylu dni scenarzysta Michał nie wyszedł z domu. Czas mija mu na chałturach i wspomnieniach i dziewczynie, którą pokonał wirus.

Niespodziewanie kontaktuje się z nim dawny kolega z branży filmowej. Łukasz proponuje mu napisanie adaptacji „Dżumy” Camusa. W tym celu Michał miałby…przenieść się na barkę zacumowaną na Zalewie Zegrzyńskim. Oszołomiony taka możliwością, zgadza się razem ze znajomym i jego dziewczyną wyjechać z Warszawy.

I wtedy się zaczyna. Czy Łukasz i Ola mają wirusa? Co naprawdę dzieje się w Mega Strefach? Czy istnieje lekarstwo, którego istnienie trzymane jest w tajemnicy? Kto na tym wszystkim korzysta? A przede wszystkim - co jest w stanie odkryć Michał i jakie to będzie miało konsekwencje?

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-958610-6-2
Rozmiar pliku: 631 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1.

Osiemset dwunastego dnia lockdownu spotkałem się z Łukaszem.

— Wyłysiałeś — zauważył i przeczesał palcami swoją bujną czuprynę. Nie widzieliśmy się od wybuchu epidemii, a nie znaliśmy się tak dobrze, żeby utrzymywać kontakt telefoniczny czy mailowy. Po powitalnych „słyszysz mnie?”, „widzisz mnie?”, „halo!” zapadła niezręczna cisza. Jeśli uwaga o mojej fryzurze miała być początkiem pogawędki, Łukasz nie mógł trafić gorzej.

— A to czerwone, na skroni?

— Zaciąłem się przy goleniu — powiedziałem zgodnie z prawdą, bo wcale nie wyłysiałem, tylko łysieję, tryb mocno niedokonany. Dlatego zacząłem golić głowę. Pochyliłem się do kamerki, by mógł dokładnie obejrzeć moje skaleczenie.

— Przepraszam — mruknął.

Jeszcze rok temu brzmiałoby to jak niewinny dialog dalekich znajomych, którzy dawno się nie widzieli i nieporadnie podtrzymują rwącą się rozmowę. Ale teraz, gdy media trąbiły o wtórnych objawach zakażenia — wypadaniu włosów i wrzodach, które doszły do pierwotnych — gorączki i kaszlu, takie pytania zastępowały nietaktowne: „Jesteś zdrowy?”.

— Jestem zdrowy — powiedziałem.

— Ja też — odparł szybko.

Przyjrzałem mu się uważniej. Rozparty w niedbałej pozie za biurkiem. Niebieska koszula, srebrne spinki. Jego sylwetka niemal wychodziła z ekranu odcięta wyraźnym konturem od bursztynowej poświaty tła. Musiał mieć najnowszą kamerę wysokiej rozdzielczości z automatyczną korektą barwną. Temu specjaliście od kręcenia wesel i kinderbali najwyraźniej pandemia wychodziła na zdrowie.

— Naprawdę chcesz nakręcić „Dżumę” Camusa? — spytałem. Napisał mi to w mailu, ale nie uwierzyłem.

— Tak! — przytaknął energicznie.

— Przy zakazie zgromadzeń?!

— Napiszesz mi scenariusz, Michał. Podczas lockdownu. Zdjęcia zrobię później.

— Ja? — Nie ukrywałem zaskoczenia.

— Jesteś najlepszy.

Tym razem milczałem. Rozmowność Łukasza i to przeszarżowane pochlebstwo pasowały do niedbałej pozy, którą przybrał, kłóciły się jednak z tym, co pamiętałem. Dawniej był skromnym, nieco zgorzkniałym introwertykiem ważącym każde słowo. Przez dziesięć lat od ukończenia wydziału operatorskiego szkoły filmowej nie nakręcił nic godnego uwagi. Wątpię, by ostatnio zrobił karierę, o której nic nie wiedziałem. Nie chodzi o to, że byłem na bieżąco z branżowymi nowinkami. Po prostu branża praktycznie nie istniała. Większość scenarzystów utrzymywała się jak ja — z pisania youtube’owych wystąpień dla e-biznesu, a operatorzy — z ich kręcenia

— Wszyscy chcą ekranizować „Dżumę”, ale to my opowiemy tę historię. W odjechanych dekoracjach, z perspektywy zmutowanego szczura — ciągnął Łukasz.

— Takiego, który umie mówić? — spytałem automatycznie.

— Zwariowałeś? — prychnął. — To nie będzie „Ratatuj 2”! Szczura odpornego na zarazę!

Z każdą chwilą upewniałem się, że akcje mojego kolegi poszły w górę. Sukces często wywołuje schamienie, zwłaszcza u ludzi przewrażliwionych na własnym punkcie, a taki był Łukasz.

— Wyobraź sobie… Walka o życie, rozważania o Bogu, poświęcenie… — Nakręcał się.

— Ktoś z nas nazywa się Luis Puenzo1? — przerwałem mu.

Łukasz powoli przeniósł wzrok z rogu ekranu na mnie, czyli idiotę, który zamiast chwytać swoją wielką szansę, właśnie bezmyślnie ją odpychał. Skrzywił się, machnął ręką i położył nogi na biurku.

— Słuchałeś mnie? My ze swoim zmutowanym szczurem pójdziemy na całość! My…

Urwał, przeprosił gestem i wyciągnął z kieszeni dzwoniący telefon. Usiadł prosto. Jego pozornie niedbałe „taaak?” wydało mi się sztuczne.

— Zaczekaj chwilę — rzucił do kamerki i zawiesił nasze połączenie. Pomyślałem, że przed osobą, przy której zdejmował nogi z biurka, musiał czuć respekt, na pewno większy niż przede mną. Może to jej zawdzięczał swój sukces? Warto ustalić jej tożsamość. Korzystając z przerwy, przeciągnąłem się i podszedłem do okna.

Trwające już drugi miesiąc upały wysuszyły do cna miejską zieleń. W oślepiającym słońcu kamienica vis-à-vis wyglądała jak swoja wyblakła fotografia. Codziennie ślizgałem się wzrokiem po oknach z zaciągniętymi zasłonami i po odrapanej elewacji. Znałem na pamięć wszystkie jej skazy, od smug na parterze, przez płaty odłupanego tynku pośrodku, aż po szczerbaty gzyms. Gdyby ktoś spytał o kształt, jakiego nabrało dla mnie abstrakcyjne pojęcie plagi, wskazałbym ten zniszczony budynek.

— Jedziemy nad Zalew Zegrzyński! — huknęło raptem z głośników.

Wróciłem przed komputer.

— A jak wydostaniemy się z miasta? — zadałem pierwsze z szeregu pytań, które mi się nasunęły. Łukasz w międzyczasie zdążył odzyskać pewność siebie. Machnął ręką i uśmiechnął się.

— Załatwię przepustki.

— Jakim cudem? — prychnąłem, porzucając grzeczny ton.

— Nikomu o tym nie mów — szepnął konspiracyjnie i mrugnął. — Pracuję dla rządu.

Rozciągnął usta od ucha do ucha i znowu położył nogi na biurku.

— Już rozumiesz, że to na pewno my nakręcimy „Dżumę”?

Po namyśle stwierdziłem, że ryzyko tej wyprawy nie robi na mnie wrażenia. Że nie mam wcale ochoty na tworzenie scenariusza do powieści Camusa. A tym bardziej nie marzę o srebrnych spinkach ani o złotych statuetkach. Odczuwałem wyłącznie zaciekawienie.

— Kto do ciebie dzwonił? — spytałem po chwili. — Premier? Prezydent?

Łukasz roześmiał się i pokręcił głową.

— Moja nowa dziewczyna — odparł z nutą triumfu. — Ma barkę wyposażoną w hamaki, barek i kabinę odkażającą. Zacumowaną w cichej zatoce zalewu. Idealne miejsce do pisania. Co ty na to?

Z namysłem zacząłem powiększać obraz na ekranie. W podeszwach poznaczonych smugami zieleni trampek Łukasza tkwiły grudki ziemi. To było jeszcze dziwniejsze niż jego propozycja. Która od razu przestała brzmieć abstrakcyjnie.

— Zastanowię się — odparłem ostrożnie.

Wieczorem nasypałem trochę kaszy i pestek dyni do spodka, postawiłem go na podłodze i usiadłem w fotelu. Kwadrans minął niepostrzeżenie. Szary kształt śmignął spod łóżka przez dywan jak cień ptaka za oknem. Na środku pokoju znieruchomiał, a potem ujawnił swój trzeci wymiar. Mysz stanęła na tylnych łapkach, rozejrzała się, a potem podbiegła do spodka i zaczęła jeść.

— Smacznego, Mini — powiedziałem. Wziąłem parę pestek i wyciągnąłem dłoń, a moja współlokatorka podbiegła do mnie. — Jak minął ci dzień?

Pokiwała łebkiem na znak, że świetnie, i połaskotała moje palce wąsami.

— Uwierzysz, że kisimy się tu razem już jedenaście miesięcy? — westchnąłem. — We wrześniu stuknie nam rocznica.

Zamrugała ze zdziwieniem czarnymi oczami.

— Może z tej okazji zamówię szampana i puścimy sobie tego twojego „Dziadka do orzechów”?

— Świetnie! — odparła, kiwając łebkiem, i raźno wróciła do jedzenia. Delikatnie pogłaskałem ją po grzbiecie.

— No to jesteśmy umówieni — powiedziałem i dodałem z wahaniem: — A tymczasem pilnuj naszego domu.

Gdy wróciła do dziury w ścianie, nasypałem w różne zakamarki mieszkania kaszy i ziaren. Tyle, żeby wystarczyło jej na dwa tygodnie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: