Płakaliśmy bez łez - ebook
Płakaliśmy bez łez - ebook
Nikt, kto tam nie był, nigdy tego nie zrozumie - mówi wielu ocalałych z Zagłady. To stwierdzenie jest szczególnie trafne w odniesieniu do więźniów z Sonderkommando. Ich przeżycia nie mają odpowiedników ani precedensów w historii, nie można ich z niczym porównać, nie można ich pojąć. Nikt poza nimi nie wie, co czuje człowiek, który znalazł się na samym dnie piekła obozu zagłady. Sonderkommando było specjalną grupą żydowskich więźniów, którzy usuwali ciała z komór gazowych i palili zwłoki w krematoriach. Zgodnie z zaleceniem Adolfa Eichmanna, architekta masowej eksterminacji, członkowie Sonderkommando byli co pewien czas zabijani i zastępowani nową grupą więźniów. Przeżyło niewielu. Jeszcze mniej zdecydowało się mówić. Ich wstrząsające relacje zmuszają czytelnika do zmierzenia się z najtrudniejszymi pytaniami, jakie może sobie zadać człowiek.
Gideon Greif jest izraelskim historykiem specjalizującym się w historii Holokaustu. Studiował na Uniwersytecie w Tel Awiwie oraz Uniwersytecie Wiedeńskim. W centrum jego zainteresowań znajduje się obóz Auschwitz oraz Sonderkommando, któremu poświęcił dwie książki: "Płakaliśmy bez łez" i "Powstanie w Auschwitz" (współautor Itamar Levin). Pierwsza z nich zainspirowała węgierskiego reżysera László Nemesa do zrealizowania filmu "Syn Szawła" (nagrodzonego w 2016 roku Oscarem).
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8295-481-4 |
Rozmiar pliku: | 975 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Spotkanie, do którego doszło wiosną 1986 roku i które trwało godzinę, wywarło wpływ na całe moje późniejsze życie. Zetknąłem się wtedy po raz pierwszy z człowiekiem, który przetrwał pracę w Sonderkommando w Auschwitz. Był to Josef Sackar, a spotkałem go w jego domu w izraelskim mieście Bat Jam.
Kiedy usłyszałem opowieść Josefa, zadałem sobie pytanie: „Jak to możliwe, że historia Sonderkommando do dziś nie doczekała się systematycznego opracowania?”. Przecież to samo jądro „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.
Powiedziałem sobie wówczas, że należy koniecznie zebrać świadectwa tych nielicznych ocalałych, którzy wówczas wciąż żyli – zanim będzie za późno!
Bez czekania na nominację ze strony jakiejkolwiek instytucji czy organizacji, mianowałem sam siebie historykiem Sonderkommando. Trwam przy tym temacie od tamtego dnia aż do dziś; stał się on sednem mojej naukowej działalności historyka, choć jako badacz czasów Zagłady zajmuję się też innymi zagadnieniami związanymi ze wspomnianym okresem.
Wyznaczyłem sobie dwa cele. Pierwszy to możliwie kompletne udokumentowanie losów Sonderkommando, po najdrobniejszy szczegół, w sposób wolny od cenzury, bez pomijania kłopotliwych i drażliwych detali – tak, aby wyposażyć nasze oraz przyszłe pokolenia w wyczerpującą wiedzę o historii Sonderkommando.
Drugim celem było poprawienie wizerunku Sonderkommando, które aż do wydania mojej książki obwiniano o kolaborację z Niemcami, o zdradę własnego narodu – narodu żydowskiego – a nawet o czynny współudział w mordzie dokonanym w Auschwitz na ponad milionie Żydów. Takie absurdalne i dziwaczne oskarżenia były jedną z głównych przyczyn, dla których postanowiłem zająć się tym delikatnym, złożonym i trudnym zagadnieniem.
Dziś, prawie cztery dekady później, mogę z dumą stwierdzić, że udało mi się w pełni zrealizować oba zadania, które przed sobą postawiłem. Zdołałem przeprowadzić wywiady ze wszystkimi trzydziestoma jeden żyjącymi wówczas ocalałymi członkami Sonderkommando – (jak dotąd zaledwie część tych wywiadów doczekała się wydania, reszta wciąż czeka na transkrypcję i publikację). Publiczny wizerunek więźniów z Sonderkommando uległ istotnej poprawie. Nikt już nie oskarża tych ludzi o współudział w niemieckich zbrodniach, nikt nie nazywa ich kolaborantami ani zdrajcami – a już na pewno nie mordercami. Określenie, które stworzyłem na własne potrzeby, żeby opisać świat ludzi z Sonderkommando – „najżałośniejsi z żałosnych” – przyjęło się i weszło do powszechnego użytku.
Innym osiągnięciem, które sobie przypisuję, było zapoznanie opinii publicznej z tematem Sonderkommando i przetarcie szlaków młodym i nieco starszym badaczom zaangażowanym w tę problematykę; wcześniej nie zawsze mieli oni odwagę się nią zajmować ze względu na jej bolesny, delikatny i kontrowersyjny charakter. Dziś nad tematem Sonderkommando pracują historycy i inni uczeni w wielu krajach, między innymi w Polsce, Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Francji. Dzięki temu zapewniona jest ciągłość badań nad tym ważnym zagadnieniem.
Także i teraz, kiedy piszę wstęp do nowego polskiego wydania książki – po opublikowaniu trzech innych tytułów oraz artykułów naukowych poświęconych problematyce Sonderkommando – wierzę, że badania nad tym najstraszliwszym fragmentem historii Zagłady nie zostały ukończone. Wiele kwestii wciąż czeka na rozstrzygnięcia wymagające dalszych prac.
Być może niektóre z tych kwestii nigdy nie zostaną zbadane do końca. Jeszcze nasze wnuki – a może i prawnuki – będą się starały wyjaśnić różne zagadnienia związane z pracą żydowskich więźniów, którym Niemcy wyznaczyli w Auschwitz rolę „robotników w największej na świecie przemysłowej fabryce śmierci”.
Kiedy wchodziłem w koszmarny świat Sonderkommando, postanowiłem, że nie pominę ani jednego szczegółu. Kierowano wówczas pod moim adresem wiele słów krytyki za to, że chciałem wydobyć z rozmówców jak najwięcej detali. „Mógłbyś się zadowolić mniej szczegółowymi kwestiami” – słyszałem. Sprzeciwiałem się takiej postawie. Nie mam wątpliwości, że moje podejście okazało się właściwe. Dziś nie ma już wśród nas ani jednego ocalałego z Sonderkommando i nie możemy ich o nic zapytać. A wielkie opowieści składają się przecież z drobnych szczegółów; mam więc poczucie, że moja pogoń za detalami była uzasadniona. One też są ważne, a czasami wręcz niezbędne, by zrozumieć całościową historyczną perspektywę.
Cieszę się ogromnie, że wydawnictwo Prószyński Media postanowiło wydać Płakaliśmy bez łez. Tekst trafił pod opiekę Adriana Markowskiego, któremu bardzo dziękuję za profesjonalizm. Poruszana w nim tematyka wciąż pozostaje w kręgu zainteresowań polskiej opinii publicznej. Jestem przekonany, że ta książka przyczyni się do lepszego zrozumienia Zagłady i jej moralnego znaczenia.
Z głębi serca dziękuję całemu zespołowi wydawnictwa, którego praca dała nowe życie Płakaliśmy bez łez.
Książkę tę dedykuję pamięci każdej spośród sześciu milionów żydowskich ofiar ostatecznego rozwiązania, najbardziej szatańskiej z jakże licznych zbrodni hitlerowskich Niemiec, które zaplanowały, wybudowały i uruchomiły sześć obozów zagłady, łącznie z tym największym – Auschwitz; w szczególności zaś dedykuję ją pamięci więźniów z Sonderkommando, którym wyrządzono ogromną krzywdę. Krzywdę, którą należy naprawić.
To nasza moralna powinność. Płakaliśmy bez łez stanowi krok na drodze do jej spełnienia.
Gideon Greif
Tel Awiw, grudzień 2022Przedmowa
Autor tej ważnej z historycznego punktu widzenia, intrygującej i dogłębnie uczciwej książki powtarza we wstępie – opowiadającym o dziejach Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau – myśl wypowiedzianą przez kilku ocalałych członków tego oddziału: żaden człowiek nie jest w stanie zrozumieć, co działo się w Auschwitz-Birkenau, jeśli sam nie doświadczył tej piekielnej przemocy i nie przeszedł przez tę próbę. W 1983 roku Elie Wiesel stwierdził zaś, że „Auschwitz wymyka się poznaniu i wyobraźni, poddaje się jedynie pamięci. Pomiędzy martwymi a resztą z nas istnieje otchłań, której nawet najzdolniejszy człowiek nie pojmie”1.
Twierdzę, że dojmująca opowieść o tamtych potwornych chwilach, precyzyjnie przekazana przez sześciu członków Sonderkommando – w cudowny sposób ocalałych od ścigającego ich wzroku ludzi, którzy nie chcieli, by przetrwał ktokolwiek, kto mógłby złożyć tego typu świadectwo – podaje te opinie w wątpliwość. Kiedy czytamy odpowiedzi na wnikliwe, pogłębione pytania zadane tym sześciu ludziom przez Gideona Greifa, przyglądamy się z bliska codziennym doświadczeniom członków Sonderkommando w krematoriach Auschwitz-Birkenau; ich życie leży przed nami otwarte niczym rana pozostawiona przez precyzyjny skalpel chirurga.
W obliczu przemocy, pod której presją uczestniczyli w procesie eksterminacji współwyznawców – z dylematu, wobec którego stanęli, nie było przecież innego wyjścia niż samobójstwo – nie sposób nie zadać sobie po raz kolejny pytania, co skłoniło ich prześladowców, by zachowywali się w taki, a nie inny sposób.
Niemiecki pisarz Erich Kästner, który przeżył czasy Trzeciej Rzeszy, tak pisał o głębokim mechanizmie motywacyjnym, który napędzał wykonawców ostatecznego rozwiązania:
Kochasz nienawidzić.
Nienawiść jest miarą świata w twoich planach.
Karmisz bestię w człowieku.
Więc ludzka przyzwoitość znika,
A zwycięskie zło rządzi ludzkimi umysłami.
(Kästner, Marszowa piosnka, 1932)
Erich Kästner sformułował celny komentarz także i w sprawie innych motywów, które powodowały decydentami w hitlerowskich Niemczech – rasy i maksymalizowania władzy w „nowej Europie”:
Władza jest dla tego, komu bez władzy źle.
Jego wabi, tajemne znaki śle,
A nim ją weźmie, tak mu rozkazuje:
Ustaw nasze łóżko na trupów stercie!
A tego, kto ma ją za nic, władza wielbi,
Bo władza to zdzira jak mało która.
Kocha morderców, hasa ze złodziejami.
Sprawdź w książkach do historii, zobacz, o czym tam piszą.
(Nieświadomy dialog, 1932)
W Trzeciej Rzeszy proces podejmowania decyzji dotyczących eksterminacji Żydów, której Hitler – jak dowodzą jego publiczne wypowiedzi – fanatycznie pragnął, osiągnął fazę realizacji w rezultacie zazębiania się hitlerocentryzmu, wzbogaconego o elementy „prorocze”, z typowymi dla Führerstaat odgórnymi zachętami do podejmowania niezależnych inicjatyw przez przywódców niższych szczebli. Wszystko to odbywało się w obszarze wyznaczonym przez pragnienia i wolę Führera, a rolę instrumentu wykonawczego odgrywało SS.
Gerald Fleming
------------------------------------------------------------------------
1 „The New York Times” z 17 kwietnia 1983 r. (przyp. tłum.).Podziękowania
Książka powstała w rezultacie wieloletniej, żmudnej pracy. Prowadząc kwerendy i pisząc ją, zagłębiałem się w historię uprzemysłowionego mordu dokonywanego w obozie zagłady Auschwitz-Birkenau, przelewałem swoje ustalenia na papier i zmagałem się z nieustannym obcowaniem z przerażającymi cierpieniami. Żeby poradzić sobie z tymi zadaniami, potrzebowałem pomocy, zachęty i wsparcia, które otrzymałem od licznych przyjaciół, znajomych i kolegów. Chciałbym tutaj im podziękować.
Zespół Jad Waszem w Jerozolimie: Avner Shalev, Israel Gutman, Yehuda Bauer, Dan Michman, David Bankier, Jaakov Lozowick, Motti Shalem, Nomi Halpern, David Silberklang, Rob Rozett, Bella Gutterman, Shmuel-Stefan Krakowski, Jakob Borut, Safira Rapoport, Ephraim Kaye, Kathryn Berman, Alex Zengin, Sara Pacenac, Shaul Rom, Karmit Sagie i Mark Shraberman.
Zespół Jad Waszem w Giwatajim: Avigdor Efron, Yitzhak Alperowicz, Naomi Grossmann, Leah Dabby-Shaki, Nira Feldman, Frumi Shchori, Margalit Shlain, Henya Bar-Zakkai, Adina Silber, Alisa Assa, Shlomit Talissmann-Ziskind, Varda Vagenstein, Hanan Mendel, Hanny Gat, Philipp Pohlmann, Maurice Mamane i Jan Brezber.
Zespół Muzeum Auschwitz-Birkenau: Jerzy Wróblewski, Krystyna Oleksy, Teresa Świebocka, Henryk Świebocki, Andrzej Strzelecki, Irena Strzelecka, Franciszek Piper, Piotr Serkiewicz, Jan Kapłon, Krzysztof Antończyk, Helena Ślisz, Wojciech Płosa, Dorota Grela, Łukasz Martyniak i Jarek Mensfelt.
Zespół Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie: Feliks Tych, Juergen Hensel, Jan Jagielski, Marian Turski, Piotr Kendziorek i Edyta Turek.
Moi nieocenieni współpracownicy w Sue and Leonard Miller Center for Contemporary Judaic Studies na Uniwersytecie Miami: Haim Shaked, Maxine E. Schwartz, Adriana Cassinera i Mitch Dabach.
Wdzięczny jestem Normanowi Bramanowi i Braman Family Foundation za ich hojne wsparcie.
Szczególne podziękowania dla tłumacza tej wersji książki, Naftalego Greenwooda, i jego współpracowników, a także dla zespołu wydawnictwa Yale University Press: Jonathana Brenta, Kate Shepard, Margaret Otzel i Candice Nowlin.
Moi drodzy koledzy, przyjaciele i krewni: Erich Kulka (zm. 1995), Otto Dox Kulka (zm. 2021), Andreas Kilian, Judy Tydor-Baumel, Dina Porat, Zippy Tischauer (zm. 2018), Beatrice Greif, Martin Krist, Yariv Nornberg, Robert Jan van Pelt, Henning Langenheim (zm. 2004), Werner Renz (zm. 2021), Gerhard Fischer (zm. 2006), Daniel Dettling, Matthias Beer i Matan Ashkenazi.
I specjalne słowa wdzięczności dla Alisy Mordecowicz, mojej życiowej partnerki, i dla moich dzieci – Abigail i Arnona.
Gideon Greif
Tel Aviv, Izrael
Rosz Haszana 5765
wrzesień 2004 r.