Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Plan. Zostań ze mną. Tom 2 - ebook

Data wydania:
5 listopada 2024
Ebook
39,90 zł
Audiobook
42,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Plan. Zostań ze mną. Tom 2 - ebook

Anna Smith, studentka architektury na Uniwersytecie Oksfordzkim, wiąże się z milionerem Siergiejem Taredovem. Dla mężczyzny porzuca nie tylko swoje dotychczasowe życie, ale też młodzieńczą miłość, Lorcana Maidleya.

Wkrótce jednak opada złoty brokat i nowa rzeczywistość pokazuje swoją zakulisową odsłonę. Walka o dominację w biznesie biopaliw, emocjonalna szarpanina, chore ambicje i polityka. Anna zaczyna się zastanawiać, dlaczego Siergiej, wiecznie nieobecny i emocjonalnie niedostępny, wybrał właśnie ją. Rozpoczyna się niezwykła gra o miłość, w której role się odwracają, a uczucia wielokrotnie zmieniają kierunek.

„Plan. Zostań ze mną” Patrycji Gryciuk to drugi i ostatni tom tej fascynującej historii. Anna Smith, Anna Taredov, a może Anna Maidley. Kilka nazwisk. Jedna dziewczyna. Dwóch mężczyzn. Jedna decyzja. A jeśli to wszystko było już z góry ukartowane?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-91-8076-370-7
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Oks­ford, aka­de­mik

Jego wzrok krąży po po­koju. Ska­nuje wszystko po­spiesz­nie, jakby cze­goś szu­kał, aż w końcu siada na pod­ło­dze i za­nu­rza usta w zim­nym drinku. Żu­brówka z so­kiem jabł­ko­wym. Sa­do­wię się na­prze­ciwko i też piję. Mu­simy po­ga­dać. Tylko jak ja mam mu to po­wie­dzieć? Naj­pierw ułożę to so­bie w gło­wie. Po­zwolę, aby al­ko­hol za­dzia­łał i po­mógł mi wy­brać od­po­wied­nie słowa. Luz. On też jesz­cze się nie ode­zwał. Czas pły­nie po­woli. Cze­kam więc na wenę, wpa­tru­jąc się w jego mleczną skórę i spierzch­nięte blade usta. Ma na po­licz­kach ta­kie krostki, które można wy­czuć pod pal­cami w miej­scu, gdzie się goli. Do­strze­gam je, bo pa­mię­tam, że tam wła­śnie są. Wy­żej jest już gładko i miękko, a po­tem ten las rzęs. Zerka na mnie i wi­dzi te­raz, że się na niego ga­pię. Cho­lera. Nie pod­trzy­muję jego spoj­rze­nia, od­wra­cam wzrok. To bę­dzie me­ga­trudne. Nie wiem, czy dam radę.

– Co jest? – pyta i opiera głowę o ścianę, przy­bie­ra­jąc po­ważny wy­raz twa­rzy. Chyba to po mnie wi­dać. Nie od­ważę się.

– Mu­szę po­wie­dzieć coś, co ci się nie spodoba – wy­py­cham z sie­bie na siłę te słowa. Ja­koś mu­szę za­cząć. Na­bie­ram po­wie­trza jak na za­pas.

– Skąd wiesz, że mi się nie spodoba? – Ob­li­zuje wargi i za­czyna prze­glą­dać na­sze stare zdję­cia po­roz­wa­lane na pod­ło­dze. Udaje, że woli ten wi­dok.

– Po pro­stu wiem.

Wzru­sza ra­mio­nami i włą­cza mu­zykę z te­le­fonu. Elek­tro­niczne ner­wowe dźwięki. Wzdy­mam po­liczki, wy­pusz­czam po­wie­trze ustami, ale przez tę mu­zykę nie sły­chać mo­jego cier­pie­nia. Za­uważa jed­nak moją re­ak­cję, zmie­nia utwór i ści­sza. Wie, co lu­bię.

– Co się dzieje? – pyta w końcu znie­cier­pli­wiony i za­czyna me­cha­nicz­nie po­rząd­ko­wać fotki. – Tylko nie mów, że znowu gdzieś wy­jeż­dżasz. I tak się już pra­wie nie wi­du­jemy.

Szkoda, że nie cho­dzi o to. Gdyby cho­dziło o ko­lejną po­dróż, od razu bym mu po­wie­działa. Od­sta­wia szklankę i wbija we mnie wzrok. Zdo­bywa się na lekki uśmiech, choć wi­dzę, że jest to wy­raz nie­pew­no­ści. Mam te­raz jego całą uwagę. Głę­boki od­dech i…

– Sier­giej po­pro­sił mnie o rękę… – in­for­muję.

Szczęka mu opada. Do­słow­nie. Otwiera usta ze zdzi­wie­nia.

– I? – Nutka na­dziei w gło­sie.

Kurwa.

– Zgo­dzi­łam się.

Spusz­czam wzrok. Nie po­tra­fię na niego spoj­rzeć. Nie ośmie­lam się. Po­pro­sił mnie o rękę do­kład­nie w tym sa­mym miej­scu, w któ­rym Lor­can te­raz sie­dzi. Wiem, że to do­piero po­czą­tek tej roz­mowy, ale już mam jej do­syć. Po­in­for­mo­wa­łam go, zro­bione, te­raz chcę zmie­nić te­mat. Ale na ra­zie pa­nuje tu jed­nak ci­sza.

– Mała, chyba nie mó­wisz po­waż­nie?

Nie od­po­wia­dam, pod­no­szę wzrok na je­den krótki mo­ment. Pa­trzy na mnie z po­li­to­wa­niem.

– Ślub? – kon­ty­nu­uje z nie­do­wie­rza­niem.

Przy­ta­kuję bez­gło­śnie. Wal­czę już ze łzami na­pły­wa­ją­cymi do oczu. Cho­lera!

– Po co? Po co wam pie­przony ślub? Kto wy­cho­dzi za mąż w wieku dwu­dzie­stu lat?! – Przy­suwa się na­gle do mnie i sie­dzi te­raz przy mnie, bli­żej, niż po­wi­nien. Stara mi się spoj­rzeć w oczy, ale spe­cjal­nie go uni­kam, bo wiem, że wtedy już zu­peł­nie się roz­kleję. Do­sko­nale od­czy­tuje ten ko­mu­ni­kat. Pod­nosi moją twarz i usta­wia ją w kie­runku swo­jej. Nie mam wyj­ścia, pa­trzę w tej chwili pro­sto na niego, na bez­de­chu.

– Dla­czego się zgo­dzi­łaś? Kto w dzi­siej­szych cza­sach w ogóle bie­rze ślub? Je­steś w ciąży?

– Nie! – od­po­wia­dam z prze­ra­że­niem.

– Więc? – na­lega. Jego dłoń nie pusz­cza mo­jej twa­rzy. – Nie rób tego. Bła­gam, nie rób mi tego… – prosi. Jest nad wy­raz spo­kojny i opa­no­wany.

My­śla­łam, że wpad­nie w szał i za­cznie wy­wra­cać wszystko do­okoła, albo wsta­nie i wyj­dzie trza­ska­jąc drzwiami, tym­cza­sem sie­dzi tu przy mnie i po pro­stu pró­buje mnie od tego od­wieść.

– Ja pier­dolę. Od­bie­rasz mi wszyst­kie szanse, wszelką na­dzieję. Z mę­żem nie będę kon­ku­ro­wał…

Mam ochotę go za­bić za te słowa, za jego do­broć i za to opa­no­wa­nie. A da­lej bę­dzie już tylko go­rzej, bo przy­kleja swój nos do mo­jego i nie od­ry­wa­jąc ode mnie wzroku, szep­cze, a na­sze usta pra­wie się do­ty­kają:

– Ko­cham cię, wiesz o tym. Ko­cham cię, jak ni­gdy ni­kogo nie ko­cha­łem. Nie mo­żesz mi tego zro­bić. Nie mo­żesz za niego wyjść. To po pro­stu nie­moż­liwe!

Boże! Dla­czego ja? Dla­czego on? Dla­czego to się przy­tra­fia wła­śnie nam?! Nie umiem zna­leźć od­po­wied­nich słów. I nie wiem już, kto bar­dziej po­trze­buje tu po­cie­sze­nia: on czy ja? Na­gle wy­czu­wam strach. Boję się, bo do tej pory wie­dzia­łam, że pod­ję­łam do­brą de­cy­zję, ale te­raz, na je­den straszny mo­ment wąt­pię w jej słusz­ność. To jest prze­ra­ża­jące. Te­raz nic już nie wiem. Mam ochotę wstać i wyjść. Jak zwy­kle: uciec, tak jak wtedy, kiedy po raz pierw­szy po­wie­dział mi, że mnie ko­cha. Tyle że na ten mo­ment jest to o wiele trud­niej­sze. Te­raz jest już za późno. Po­wie­dzia­łam „tak”, a już mam tę nie­pew­ność, to wa­ha­nie za­siane w so­bie. Na­sza hi­sto­ria pi­sze się na żywo w moim sercu czar­nym atra­men­tem. Wzbiera we mnie pa­nika, ro­śnie, a nie chcę mu tego po­ka­zy­wać.

– Po­wiesz coś w końcu? Po­wiedz, że to nie­prawda! Taki żart roku, co? Pro­szę! – Nie uła­twia mi sprawy. Wręcz prze­ciw­nie, na­lega z tymi swo­imi błę­kit­nymi oczami słod­kiego szcze­niaczka, które pierw­sze się uśmie­chają. Po­tem nie­chęt­nie do­łą­czają jego usta. Pa­trzę na ten uśmiech: uśmiech nie­pew­no­ści i bła­ga­nia o mi­łość. Mam ochotę go od­wza­jem­nić, ale mię­śnie twa­rzy mnie nie słu­chają. Smu­tek i strach wy­gry­wają. Je­stem prze­ra­żona. Ode­bra­łam mu wszyst­kie moż­liwe szanse…

–To nie żart. Prze­pra­szam. – W końcu udaje mi się wy­ce­dzić to przez łzy i zu­peł­nie się roz­kle­jam. Jego twarz cały czas jest przy mo­jej twa­rzy, a na­sze ciała są te­raz bar­dzo bli­sko sie­bie. Opiera swój po­li­czek o mój, czuję jego cie­pły od­dech i za­pach, jak zwy­kle lekko ty­to­niowy. Te­raz każda ko­mórka mo­jego ciała pra­gnie być jego. To mu­szą być ja­kieś czary, bo nie ro­zu­miem, co się ze mną dzieje.

Ca­łuje mnie. Tak jak za­wsze, tak jak wtedy na plaży: rzuca się na mnie z prze­ję­ciem, bez ostrze­że­nia. Wargi na wargi. Skóra na skórę. Otwie­ram sze­roko usta, żeby za­czerp­nąć po­wie­trza, i wtedy czuję jego ję­zyk. Je­stem zu­peł­nie obez­wład­niona tym za­cho­wa­niem, jego od­wagą i mi­ło­ścią. Gar­bię ra­miona i wpa­dam w jego ob­ję­cia, od­wza­jem­niam po­ca­łu­nek.

Lor­can jest za­sko­czony. Od­rywa na chwilę swoje usta od mo­ich warg i spo­gląda na mnie z mie­szanką eu­fo­rii i prze­ra­że­nia. Wstrzy­muję od­dech, ale on już ro­zu­mie, że nie mam za­miaru się przed nim bro­nić. Za­czyna ca­ło­wać mnie jesz­cze bar­dziej. Po­zwa­lam. Ba! Mało tego, za­chę­cam! Przy­su­wam się i ści­skam. Dla­czego Lor­can Ma­idley ca­łuje tak cu­dow­nie? Gdzie się tego na­uczył? Wra­cają jego mię­towy smak i wy­głod­niałe usta. Robi to te­raz bar­dzo za­chłan­nie, wręcz łap­czy­wie, jakby bał się, że za­raz się roz­my­ślę. Nic ta­kiego jed­nak nie pla­nuję. Ja w ogóle ni­czego nie pla­nuję. Ja to po pro­stu ro­bię. Bier­nie w tym uczest­ni­czę, choć moje ciało jest bar­dzo ak­tywne. Przy­po­mina mi się nasz pierw­szy po­ca­łu­nek: tu, w tym po­koju, koło drzwi. Wtedy też się nie bro­ni­łam. Te­raz jest mi jesz­cze go­rę­cej niż wtedy: te­raz płonę. Nie mogę dłu­żej oszu­ki­wać ani sie­bie, ani mo­jego ciała. Chcę tego. Na­tych­miast. Od­py­cha mnie jed­nak.

Spo­glą­dam z gry­ma­sem zdzi­wie­nia. O co cho­dzi? Lor­can mie­rzy mnie wzro­kiem, wrogo, z cięż­kim, zwie­rzę­cym od­de­chem, od­suwa dło­nie. Ro­zu­miem, że te­raz moja ko­lej. Mój ruch. Chwy­tam za klamrę i roz­pusz­czam włosy, po­tem za­czy­nam roz­pi­nać bluzkę. On zdej­muje T-shirt. Znowu ro­zu­miemy się bez słów. Ko­mu­ni­ka­cja, mowa ciała, w swej naj­czyst­szej for­mie, cały czas mię­dzy nami działa. Raz on, raz ja. Niech bę­dzie. Wszystko po ko­lei. Roz­bie­ramy się szybko, sie­dząc na­prze­ciwko i pa­trząc na sie­bie. A jest na co: jest cią­gle osza­ła­mia­jąco przy­stojny. Po pro­stu olśniewa. Już je­ste­śmy tu nago, na ziemi, na drew­nia­nej, cie­płej pod­ło­dze. Wy­suwa dłoń w moim kie­runku i do­tyka mo­jej skóry. Ogień! Ręka gła­dzi moje wpó­ło­twarte usta, a palce wsu­wają się po­woli do środka i prze­su­wają w głąb po moim ję­zyku. Nie spusz­cza ze mnie wzroku. Gło­śno od­dy­cha. Te­raz wy­ciąga dłoń i su­nie nią w dół, po mo­jej szyi, po­zo­sta­wia­jąc mo­krą od śliny ścieżkę na klatce pier­sio­wej. Prze­suwa się ni­żej i ni­żej, na­gle ści­ska mocno moje sutki. Ję­czę gło­śno, nie wiem, czy z bólu, czy z roz­ko­szy. A może z za­sko­cze­nia… Zbliża się z szyb­ko­ścią świa­tła, mocno ude­rza­jąc war­gami o moje usta, fan­ta­styczna ko­li­zja, i znowu czuję jego zwinny ję­zyk w so­bie. Palce wbi­jają się mocno w moje bio­dra, zo­sta­wia czer­wone ślady na skó­rze. Już nie wy­trzy­mam dłu­żej tego na­pię­cia, chcę jak naj­szyb­ciej po­czuć go w so­bie. Li­to­ści! Nie każ mi dłu­żej cze­kać… Już mam mu to po­wie­dzieć, kiedy bez uprze­dze­nia czuję go na­gle, jak wśli­zguje się we mnie szybko i z za­dzi­wia­jącą siłą, która roz­wala mnie na drobne ka­wałki. To jest tak do­bre, że wręcz nie­moż­liwe.

Od­daję mu się bez­gra­nicz­nie i cał­ko­wi­cie. Słodko i dra­pież­nie. Zu­peł­nie. Jego ru­chy są bar­dziej niż pod­nie­ca­jące. To jest eks­taza za eks­tazą. Nowy wy­miar. Wbija się we mnie mocno i mia­rowo, nie spusz­cza­jąc wzroku z mo­ich źre­nic. Cu­downe na­pię­cie ro­śnie wraz z ru­chami jego mied­nicy i od­ci­skami jego ust na mo­ich ustach. Od­py­cham go, żeby przy­cią­gnąć jesz­cze bli­żej sie­bie. Ale już bli­żej się nie da. Na­sze od­de­chy prze­krzy­kują się je­den przez drugi, tłu­miąc ci­chą mu­zykę wy­gry­waną przez te­le­fon. Te­raz w po­koju roz­brzmiewa ma­je­sta­tyczna i mi­strzow­ska sym­fo­nia na­szych ciał. Har­mo­nijny, cza­ro­dziej­ski rytm. Chcę go wy­gry­wać i słu­chać jed­no­cze­śnie. Po­ry­wa­jący kon­cert... Na­gle ty­siące spa­da­ją­cych gwiazd za­wisa nie­ru­chomo na moim nie­bie. Przy­trzy­muje mnie rę­kami i pa­trzy na mnie jak zło­dziej na swój łup, ani na chwilę nie zwal­nia­jąc… O tak… Pod­daję się do­syć szybko, bo to jest zbyt roz­koszne. Czuje, co się ze mną dzieje, za­trzy­muje się i pyta ze zdzi­wie­niem:

– Już?

– Nie prze­sta­waj – od­po­wia­dam, za­wsty­dzona na­gle tym szyb­kim or­ga­zmem, ale chcę mu dać to, co on mi daje. Nie wiem, co we mnie wstą­piło, ale pra­gnę go jesz­cze bar­dziej. Jesz­cze i jesz­cze. Cią­gle i od nowa.

Przy­spie­sza. Ści­ska mnie cia­sno w ra­mio­nach. Nie chcę i nie umiem te­raz prze­stać. Bo­ska na­mięt­ność… Znowu czuję jego dłu­gie rzęsy na po­liczku. Tak jak kie­dyś. Przy­po­mi­nam so­bie ich nie­spo­dzie­wa­nie miękki do­tyk. Koń­czy z prze­ję­ciem i po raz pierw­szy od po­czątku za­myka oczy. Jest mi z nim do­brze, tak bar­dzo do­brze. Za­dzi­wia mnie. Nie wiem, czy się z nim ko­cham, czy tylko upra­wiam seks. Czy jest w tym ja­kaś róż­nica? Z nim jest zu­peł­nie ina­czej…

– Cóż za za­chłan­ność – ogła­sza i pada koło mnie na pod­łogę. Od­dy­cha jesz­cze szybko, a jego klatka pier­siowa wznosi się i opada mia­rowo ni­czym po ma­ra­to­nie. Do­piero po chwili otwiera oczy i ob­li­zuje usta. Uśmiech sa­tys­fak­cji po­ja­wia się na jego twa­rzy. Ma na my­śli mnie czy sie­bie z tą za­chłan­no­ścią?

Je­ste­śmy cali mo­krzy. Spływa po nas ide­alna kom­po­zy­cja so­ków, za­pa­chów i roz­ko­szy. Leżę i od­dy­cha­łam tą cu­downą mik­sturą, za­pa­chem szczę­ścia, ga­piąc się na niego nie­prze­rwa­nie. Chcę od­po­wie­dzieć coś sen­sow­nego, ale za­nim co­kol­wiek zdo­łam wy­my­ślić, do­daje, rzu­ca­jąc mi sek­sowne spoj­rze­nie:

– Ja na­prawdę nie ro­zu­miem ko­biet.

Po­tem za­czy­namy się śmiać, ale w moim przy­padku śmiech do­syć szybko prze­ra­dza się w płacz.

Lor­can pod­nosi się i znów bie­rze mnie w ra­miona. Uspo­kaja i po­cie­sza. Za­raz po­tem chce, że­bym od­wo­łała ślub, ode­szła od Sier­gieja i za­częła wszystko od nowa z nim. Od te­raz. Od za­raz. Wy­suwa rękę z te­le­fo­nem w moim kie­runku i żąda:

– Za­dzwoń do niego. Za­dzwoń i po­wiedz, że mię­dzy wami wszystko skoń­czone.

Nie ro­zu­mie, że nie mogę tego zro­bić. Ja sama tego nie ro­zu­miem, ale wiem, że to, co łą­czy Sier­gieja i mnie, jest poza jego za­się­giem, poza czy­im­kol­wiek za­się­giem. Tej siły przy­cią­ga­nia nie da się po­ko­nać. Czy tego chce, czy nie. Czy tego chcę, czy nie. Biorę ko­mórkę z jego ręki, od­kła­dam na pod­łogę i szep­czę, wbi­ja­jąc wzrok w su­fit:

– Nie mogę. Nie zro­bię tego. Wiem, że te­raz za­brzmi to okrop­nie, ale ja go ko­cham. Mu­sisz to zro­zu­mieć… – Na­stę­puje ci­sza. Mam ochotę zwy­mio­to­wać wła­snymi sło­wami. I chyba na­prawdę za­raz zwy­mio­tuję.

Lor­can spo­gląda na mnie z wy­rzu­tem. A może jest to wzrok ko­goś, kto nie do­wie­rza… Bie­rze T-shirt i wy­ciera nim swój ocie­ka­jący po­tem kark.

– Ja? Ja nic nie mu­szę – mówi, pod­nosi się i za­kłada ubra­nie.

– Co ro­bisz? – py­tam, pa­trząc, jak za­pina spodnie.

– A jak my­ślisz? Znam już twoją de­cy­zję. Mo­głem się do­my­ślić, że to wszystko nic dla cie­bie nie zna­czy.

– Wiesz, że to nie­prawda – pod­no­szę głos, kiedy jest już przy drzwiach.

– Za­dzi­wiasz mnie, nie mogę tego zro­zu­mieć… To tak, jak­bym cię w ogóle nie znał. Ku­pił cię. On cię po pro­stu ku­pił… – Chwyta za klamkę.

Mam ochotę wstać i za­mknąć drzwi na klucz.

– Nikt mnie nie ku­pił – od­po­wia­dam z obrzy­dze­niem.

Co za ohydny po­mysł! Jak on śmie? Pod­nosi dłoń tak jakby chciał, że­bym prze­stała mó­wić, ale tego nie ro­bię:

– Nie zo­sta­wiaj mnie tu tak! Sły­szysz?! Po­roz­ma­wiajmy! Nie mo­żesz tak po pro­stu te­raz wyjść!

– Nie mogę? – pau­zuje, kiedy ja prze­staję od­dy­chać. – To patrz! – Od­wraca wzrok i wy­cho­dzi. Na­wet nie trza­ska drzwiami. Ani grama zło­ści. Zero fu­rii. Mi­strzo­stwo świata…

Czuję, że za­raz wy­buchnę. Jak nie cała ja, to już na pewno moje serce. Roz­bije się na ka­wałki. Nie zo­sta­nie z niego żadna część. Roz­kru­szy się w drobny pył.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: