- W empik go
Po prostu wybacz. Zranione serca #2 - ebook
Po prostu wybacz. Zranione serca #2 - ebook
Emilly traci wszystko: pracę, pieniądze i dach nad głową. A przyjaciółka, zamiast ją w tym momencie wesprzeć, dobija w sposób wyjątkowo paskudny. Czy życie Emi, które wygląda jak jedna wielka porażka, ma szansę się odmienić? Jak wpłynie na nią rytuał małej śmierci, który proponuje jej Nika? Czy dziewczyna odważy się wreszcie pozdejmować fałszywe maski, które od tylu lat zakłada?
Kiedy demony przeszłości odeszły, życie Noaha wreszcie nabiera sensownych kształtów. Jednak dawne życie nie odpuszcza. Wraca pod postacią byłej dziewczyny i… córki. Jego córki. Stare obawy, lęki i emocje, dawno temu zakopane gdzieś na dnie serca, znów się pojawiają. Chłopak staje twarzą w twarz z nową odpowiedzialnością i miłością sprzed lat. Jak temu podoła?
Na ranczu CJ’a nie tylko Noah i Patricia przeżywają swoje rozterki. Pablem targają tak silne emocje, że wzbudza niepokój w innych. Z kolei Nassim wciąż walczy z wściekłością na dawnego przyjaciela. W teksańskim Bay City aż iskrzy od napięć między mieszkańcami i gośćmi posiadłości.
„Po prostu wybacz” to opowieść o walce ze słabościami i wychodzeniu z cienia, a także o odkrywaniu wewnętrznej siły i otwieraniu się na miłość. O żegnaniu starego i witaniu się z tym, co nadchodzi.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-963352-5-8 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Grażyna A. Adamska
Krótkie podsumowanie pierwszej części
W pierwszej części Zranionych serc poznajemy Patricię, siedemnastolatkę, której życie nie oszczędza. Na własne (!) życzenie postanawia wyciągnąć z nałogu alkoholowego swojego ojca, wcielając się w rolę jego matki i opiekunki. Jak to jednak zazwyczaj w życiu bywa, jeśli ktoś nie chce zostać ocalony, to nawet stając na przysłowiowych rzęsach, nie jesteś w stanie takiej osobie pomóc. Kiedy wysiłki dziewczyny zaczynają wprowadzać ją w coraz większą desperację, postanawia skorzystać z pomocy psychologa. Dostaje namiar na energoterapeutkę, z którą nawiązuje bardzo pozytywną relację. Kobieta wspiera dziewczynę, uświadamiając jej błędy w próbach ratowania ojca. I tutaj uwaga! Kto czytał serię Teksański klan, zapewne doskonale wie, o jakiej energoterapeutce mowa Tak, tak! Sama Roza Nika Adkinson udziela porad naszej głównej bohaterce.
Z pomocą Patricii przychodzi także wuj Jacob, który wymusza na ojcu dziewczyny pobyt w klinice uzależnień. Nie chcąc zostawiać siostrzenicy bez opieki, przysyła Nassima, Carie oraz Noaha. I tutaj kolejna uwaga! Ten ostatni również jest bohaterem Teksańskiego klanu.
Przyjazd kuzynostwa Patty wprowadza w życie dziewczyny niemały chaos. Nassim próbuje przejąć nad nią kontrolę, kierując się poczuciem winy z powodu tego, że nie dostrzegł jej wcześniejszych problemów. Carie próbuje wyciągnąć Patricię na randkę w ciemno z obcym chłopakiem. Z kolei Noah okazuje się kolejnym facetem z uzależnieniami, którego nastolatka próbuje ratować.
W powieści poznajemy też Emilly, nową uczennicę, pragnącą znaleźć prawdziwych przyjaciół i uwolnić się od traum z przeszłości. Bardzo szybko nawiązuje bliską relację z główną bohaterką… i nie tylko z nią
Codzienność nastolatków nie jest usłana różami. Patty, pomimo zrzucenia z niej obowiązku czuwania nad ojcem alkoholikiem, dalej nosi w sobie syndrom matczynej opiekunki. Wplątuje się w związek z Noahem. Chłopakiem, który się tnie, bo nie radzi sobie z bólem emocjonalnym. Nassim, chcąc odwrócić uwagę od własnego bałaganu myślowego, daje się pochłonąć sekstingowi i odreagowuje swoje frustracje na prywatnych imprezach przesączonych wyuzdanym seksem. Z kolei Emilly ma poważne problemy w relacjach z płcią przeciwną, wprowadzając w ten sposób spore zamieszanie w ich koleżeńskich kontaktach.
Każdy z nastolatków mierzy się ze swoim cierpieniem i bólem na własny sposób, co niesie ze sobą poważne konsekwencje, których echo zagnieździ się głęboko w przyszłości.
Po prostu zaufaj kończy się dość zaskakująco i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi.
W Po prostu wybacz poznacie dalsze losy tych samych bohaterów na ranczu CJ Cruza
Wracamy do Bay City!PROLOG
NOAH
Siedem lat wcześniej
– Jak się czujesz, młody? – szepcze CJ, a ja mam wrażenie, jakby stado dzikiego bydła taranowało moją głowę. Przełykam ślinę, czując w ustach pustynię.
– Wody – chrypię. Nim otworzę oczy, ktoś podsuwa mi szklankę do warg. Biorę niewielkiego łyka, pragnąc zwilżyć gardło. Kiedy próbuję napić się ponownie, słyszę:
– Dlaczego nie powiedziałeś mi, że się krzywdzisz? – W głosie mężczyzny wybrzmiewa zarówno troska, jak i gniew. – Czy to przez tego skurwiela? – dodaje, warcząc.
Uchylam powieki, wskazując brodą na pojemnik z napojem. CJ podsuwa mi naczynie do ust. Tym razem biorę większy haust, wskutek czego, zaczynam się krztusić. Wraz z kaszlem przychodzi cholerny ból w klatce piersiowej.
– Kurwa! – jęczę. Mężczyzna pomaga mi odrobinę zmienić pozycję.
– Przykro mi, Noah – mówi z żalem. – Gdybyś wcześniej powiedział, że on cię bije, to sprawa dawno zostałaby załatwiona – grzmi groźnie.
Zerkam na CJ’a spod wpół przymkniętych oczu. Ten potężny koleś pomimo oszpeconego wyglądu, szram na twarzy i poparzonych rąk, wzbudzających zazwyczaj odrazę, ma złote serce. Odkąd się poznaliśmy, zawsze mnie wspierał i dbał o mnie, czego nigdy nie zaznałem od strony ojca. Mam ochotę parsknąć niewesołym śmiechem. Ten stary skurwiel próbował mnie zabić, kurwa!
– Nic byś mu nie zrobił – stwierdzam, spoglądając mężczyźnie w oczy. Wiem, że przylgnęło do niego miano bezwzględnego potwora, ale na pewno nie zniżyłby się do praktyk eliminowania wrogów w ten sposób. CJ utrzymuje kontakty z głowami mafii, ale nigdy nie korzysta z ich usług. Nigdy!
– On nie, ale ja tak, мальчик1 – wtrąca znajomy głos. Ivan.
Patrzę w stronę człowieka, który mierzy mnie z ponurą miną. To on przejmie władzę nad rosyjską bracią, gdy jego dziadek postanowi odejść na emeryturę. Ten facet nie zawahałby się, aby wyeliminować mojego ojca.
– Kula minęła najważniejsze organy, ale i tak nie jest z tobą za dobrze – oznajmia poważnym tonem CJ.
Czuję się chujowo! Mam wrażenie, że boli mnie każda komórka i jestem tak kurewsko zmęczony. Oczy same mi się zamykają.
– Co z nim? – pytam, nie musząc wyjaśniać, o kogo mi chodzi.
– On nie jest już twoim problemem – odpowiada Ivan, podchodząc do mojego łóżka. – W waszym domu nic się nie wydarzyło, понять2?
Przytakuję głową, ciężko przełykając gulę w gardle. Zdaję sobie sprawę, że Rosjanin ze swoimi wpływami mógłby sprawić, że mojemu staremu przydarzyłby się nieszczęśliwy wypadek i raz na zawsze bym się od niego uwolnił. Ale wiem również, że zawarte układy pomiędzy tymi ludźmi i ojcem nie pozwolą nikomu na taki manewr. Najprawdopodobniej to ja będę musiał zniknąć.
– Teraz jesteś pod moją opieką, a dla reszty świata przestałeś istnieć – dodaje brutalnie CJ, potwierdzając moje domysły.
Z jednej strony czuję ulgę, a z drugiej… Patricia, Nassim. Obraz tych dwojga wypełnia mnie poczuciem winy. Odchrząkuję.
– Mam przyjaciela… – zaczynam, ale przerywa mi Rosjanin.
– Dla niego też nie żyjesz.
Kurwa! Zaciskam pięści i mam ochotę się wykłócać. Oni nie zasługują na to. Nie w ten sposób.
– Noah, twój ojciec chce zemsty. Uniemożliwiłeś mu zawarcie ważnej umowy. Do tego wina za śmierć jego kontrahentów spadła na niego. Teraz jest na celowniku – tłumaczy CJ. – Każda bliska ci osoba jest w niebezpieczeństwie.
Zaciskam szczękę, zdając sobie sprawę, że takie wyjście jest najlepsze dla wszystkich. W ten sposób ich ochronię, chociaż wiąże się to z potężnym bólem. Wyobrażając sobie rozpacz w oczach Patty, gdy się dowie, aż skręcają mi się trzewia. Przełykam gulę gromadzącą się w gardle. Niech to szlag!
– Okej, rozumiem – oświadczam zduszonym głosem, ze świadomością, że jeśli kiedykolwiek Nassim się dowie, że żyję, to sam mnie ukatrupi, a Patty…
– Nassim ma silne plecy. Jacob go ochroni – dopowiada mężczyzna, jakby czytał w moich myślach. Chociaż CJ wiedział o mojej przyjaźni z synem zapaśnika, rzadko o niego pytał. A może to ja byłem małomówny?
– Wiem, że tak będzie lepiej – podejmuję decyzję, a moje serce pęka na pół. – Niech wiedzą, że umarłem – dodaję, otwierając oczy i spoglądając kolejno na CJ’a, a potem na Ivana.
– Odpocznij, zanim…
Nie udaje mu się dokończyć, bo do pomieszczenia wkracza Benita. Ciotka mojego nowego opiekuna to starsza babka o nieziemskiej sile charakteru. Ona i jej mąż to kolejni ludzie, którym zawdzięczam życie. Gdyby nie tych kilka osób, pewnie już dawno bym ze sobą skończył.
– Dajcie mu odetchnąć – rozkazuje kobieta, wypychając obu gości z pokoju. Z troską wymalowaną na twarzy podchodzi do mnie i zaczyna mi poprawiać poduszki. Usta ma zaciśnięte, a jej ruchy są nerwowe.
– Nic mi nie jest – szepczę, chcąc ją uspokoić.
Odkąd pamiętam, była dla mnie kimś więcej niż ciotką CJ’a. Pomimo swojej surowości traktowała mnie sprawiedliwie i zawsze dbała o moje dobro. Przypominała mi swoim zachowaniem nianię, z której rodzice zrezygnowali, kiedy kobieta zaczęła im jasno dawać do zrozumienia, co myśli o ich metodach wychowawczych. To wtedy pojawił się w moim życiu CJ, a wraz z nim nowa rodzina. Chociaż bałem się ich tak nazywać i zawsze traktowałem z rezerwą. Trudno przywiązywać się do ludzi, których potem tak brutalnie odbiera ci życie. Jednak mam przeczucie, że tym razem będzie inaczej.
– Nie jestem zła na ciebie – wyznaje, wręcz zgrzytając zębami – tylko na siebie. – Chwyta mój nadgarstek i delikatnie przesuwa palcami po bliznach. – Jak mogłam to przeoczyć? – W jej głosie wybrzmiewa smutek. Spogląda mi w oczy. – Zadbam o to, abyś już nigdy nie musiał mieć z nimi do czynienia – oświadcza stanowczo. „Z nimi”, zauważam.
– Skąd wiesz, że moja matka…
– Prawdziwa matka nigdy nie dopuściłaby do tego, aby jej dziecko było torturowane – przerywa mi z zaciętą miną, po czym bierze głęboki oddech i już łagodniej dodaje: – Od teraz my jesteśmy twoją rodziną, Noahu. – Jej słowa spływają na mnie niczym balsam. W końcu zamykam oczy i mogę odpocząć. Wreszcie czuję spokój.
------------------------------------------------------------------------
1 Mальчик (z ros.) – chłopaku, dzieciaku (przyp. autorki)
2 Понять (z ros.) – rozumiesz (przyp. autorki).ROZDZIAŁ 1
EMILLY
– Co za gnojek, pajac, kretyn, fiut, kutas, popieprzony frajer! – warczę wściekle do siebie, wsiadając do taksówki. Kierowca zerka na mnie niepewnie w lusterku. – Proszę nie zwracać uwagi, właśnie wyleciałam z pracy przez tego… – Zaciskam usta, bo mam ochotę wrzeszczeć. – Uuuuhhhh! Nienawidzę mężczyzn! – syczę.
– Dokąd jedziemy? – wtrąca speszony taksówkarz. Biedny facet, musi uważać mnie za pomyloną. Prostuję się i fałszywie łagodnym głosem mówię:
– Na lotnisko, proszę.
Samochód rusza, a ja wzdycham. Przyglądam się ulicom Nowego Jorku. Przez ostatnie dwa lata to miasto było moim domem. Nie mogę jednak powiedzieć, że żegnam je ze smutkiem. Wręcz przeciwnie. Niewiele miłych rzeczy spotkało mnie w tej potężnej metropolii biznesowej. Okradziono mnie, uwiedziono i porzucono, a teraz jeszcze wyleciałam z pracy! I za co?! Za to, że nie dałam się przelecieć szefowi! Najchętniej skręciłabym komuś kark. Zerkam na zegarek. To prezent, który dostałam od Patricii, kiedy trafiłam do jednej z najlepiej prosperujących firm rachunkowych przy Times Square. Teraz będzie symbolem mojej totalnej porażki.
Inaczej planowałam ten urlop. Miałam się cieszyć awansem i uczcić go wakacjami na Hawajach. Opalać się, flirtować, bawić i nie myśleć o niczym. A tymczasem wracam do Atlanty, aby topić swoje smutki w butelce taniego wina, w wynajętym niewielkim pokoiku na poddaszu. Boże! Gdy moja matka sprzedała dom zaraz po mojej wyprowadzce i wybrała się w podróż po Ameryce, czułam lekki zawód. Nie sądziłam, że tak łatwo odetnie się od przeszłości, a tymczasem zwiedza Stany już drugi rok i nie kwapi się do powrotu. Czasami na urodziny dostaję od niej kartkę. Ale tylko czasami! To tyle, jeśli chodzi o moje wspaniałe relacje z matką.
Zdążyłam wymówić mieszkanie na Bronksie, wierząc jak idiotka, że po powrocie z urlopu wynajmę sobie apartament bliżej firmy. Miałam wielkie plany! Obiecałam sobie, że moje oszczędności zaczną rosnąć i w końcu kupię sobie mały domek gdzieś na przedmieściach. A teraz zostałam z niczym! Z niczym! Nie mam pracy, bo wyleciałam z hukiem. Nie mam perspektyw na przyszłość, bo ten fiut nie wystawi mi żadnych rekomendacji. Nie mam pieniędzy, oprócz skromnego funduszu. Nie mam nic! Nienawidzę swojego życia!
Słysząc brzęczenie w torebce, spinam się. Jeśli to ten frajer, mój były szef, to… Spoglądam na ekran: Carie? Odbieram i przykładam iPhona do ucha. Niemożliwe, aby dowiedziała się o mojej pracy!
– On żyje – grzmi do mojego ucha złowieszczy głos przyjaciółki. Marszczę czoło.
– Kto? – pytam.
– Noah! Facet Patricii! Ojciec Imy! On żyje! – Otwieram szeroko oczy. Noah? Ten Noah?
– Jesteś pewna? Przecież…
Nie udaje mi się skończyć, bo Carie mi przerywa.
– Patty pojechała na ten swój obóz do Bay City. Okazuje się, że on tam mieszka! – fuka rozwścieczona. Noah żyje. Rejestruję ten fakt w swojej głowie. – Wiesz, co to oznacza? Że zażąda praw do wychowywania małej! I na bank przekabaci Patty! – Chłopak, którego Patty opłakiwała przez dwa lata i po dziś dzień jeździ w rocznicę jego śmierci na cmentarz, żyje? Nie mogę w to uwierzyć. – Nie możemy na to pozwolić! – Zaraz, zaraz. My? Jacy my?!
– Jak ona się czuje? – pytam, ignorując wzburzenie przyjaciółki. – A jak Ima? Czy ona nie miała tam być z nią? – I jak to zniosła? Czy powiedzieli jej, że Noah to jej ojciec? Zastanawiam się.
– Dobrze. Dobrze. Tak, jest z nią – odpowiada Carie. – Wiem, że miałaś lecieć na Hawaje, ale to wyjątkowa sytuacja. Jesteśmy potrzebne Patricii. Przebukuj bilet bezpośrednio do Houston. Będę na ciebie czekać na lotnisku – rozporządza i rozłącza się. Ha!
– Genialnie – krzywię się. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?
Taksówkarz parkuje pod lotniskiem. Reguluję rachunek i biegnę do hali odlotów, aby sprawdzić najbliższy lot do Teksasu. Dostrzegam Houston na tablicy. OK, mam dwie godziny. Dostaję się do okienka i udaje mi się zarezerwować miejsce w samolocie. W klasie biznesowej. Niech to szlag! Wypłuczę się całkowicie z kasy, zanim dotrę w końcu do domu! Wściekam się. Zabieram bilet i przechodzę przez bramkę. Rozglądam się za czymś, co mogłabym zjeść. Ceny zwykłych kanapek mnie przerażają. W końcu kupuję kiepską kawę i batonika z automatu. Musi wystarczyć na całą podróż. Właściwie po co ja mam tam lecieć? Nie śmiem pisać tego pytania do Carie, bo jestem pewna, że zamrozi mnie tym swoim zabójczym wzrokiem przez telefon. Zaciskam usta. Nienawidzę tego lęku, który wzbudza we mnie. Nie muszę fizycznie widzieć kuzynki Patty, aby poczuć to jej spojrzenie. Wzdrygam się. Zjadam snickersa i dopijam kawę. Nie jest najgorsza jak na lotnisko.
Padam na fotel przy samym wejściu do odlotów i wybieram numer Patricii. Lepiej się dowiedzieć u źródła, co jest grane.
– Cześć, kochana, wszystko dobrze u ciebie? – zagaduję, gdy tylko słyszę odebrane połączenie.
– Emi?! – rozpoznaję zadowolony głos Imy.
– Tak słońce, co tam u was?
– Poznałam tatusia – szepcze, jakby nie chciała, aby ktoś ją usłyszał. – Teraz mama z nim rozmawia i Roza, i taki ogromny pan z blizną na twarzy. Wygląda na groźnego, ale się do mnie uśmiechnął – opowiada radośnie. Nie słychać w jej głosie smutku ani niczego niepokojącego.
– Zostaniecie tam na dłużej? – podpytuję, chociaż wiem, że mała może nie mieć o tym pojęcia. Poza tym po spotkaniu z Noahem plany mogą ulec zmianie.
– Tak! Pani Benita pokazała mi mój pokój. Tutaj jest ogromne łóżko. Nie tak duże, jak ma Nassim, ale zmieścimy się w nim z mamą. – Słyszę, że jest podekscytowana całą sytuacją. To chyba dobrze wróży, czyż nie?
– Mogę was odwiedzić? – Wykrzywiam usta po zadaniu tego pytania, bo to nie z nią powinnam takie rzeczy uzgadniać.
– Tak, Emi, przyjedź! Pojeździmy na koniach. Tutaj są takie wielkie stadniny. Wszystko jest bardzo duże. Wszystko! – Dziewczynka aż piszczy z radości. Uśmiecham się do siebie. Gdyby coś było nie tak, Ima dałaby znać. Ona wyczuwa kiepski nastrój Patty.
– OK, to wpadnę za jakiś czas. Daj znać mamie, że dzwoniłam, dobrze?
– Dobrze, pa – woła i się rozłącza.
– Pa – mówię już do siebie. Ze słów Imy nie wygląda na to, aby dział się tam jakiś dramat. Może Carie zbyt pochopnie podjęła decyzję o ratowaniu Patty? No cóż. Teraz mam już bilet, więc nad całą resztą pomyślę na miejscu.ROZDZIAŁ 2
NOAH
– Wierzysz, że młoda jest twoja? – zagaduje Pablo, a mnie wyrywa się warkot. Skąd, u licha, wzięła mu się ta wątpliwość?
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że nie widzisz podobieństwa? – wtrąca Nathan, nim zdążę się odezwać.
Jakimś cudem cała trójka władowała mi się do studia i nie mają zamiaru z niego wyjść. Już od godziny udają, że to miejsce jest jedynym, gdzie mogą w spokoju pozałatwiać swoje sprawy. Pablo podobno odrabia lekcje, Val cały czas coś wystukuje na iPhonie, a Nat nie odrywa wzroku od iPada. Wiem, że pomimo braku więzów krwi stanowimy zwarty klan, ale niech ich wszystkich szlag! Nie jest ze mną aż tak źle, żeby musieli mnie pilnować! Nie mam zamiaru się ciąć!
– Ima to żeńska wersja małego Noaha – zauważa Val, posyłając mi delikatny uśmiech.
Zerkam na nią niepewnie. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do jej nowego image’u. Odkąd zaczęła z Niki, żoną CJ’a, która jest energoterapeutką, pracować nad swoją przeszłością, z zimnej suki stała się przyjacielską kumpelą. I chociaż obie jej osobowości są dla mnie akceptowalne, to z tą obecną muszę się dopiero oswoić.
– Ja tam widzę w dzieciaku głównie jej matkę – ripostuje Pablo i krzyżując ręce na klacie, spogląda w moją stronę.
Jego bojowa postawa nieco mnie zaskakuje. Wydawał się zadowolony z pojawienia się Patty, a teraz coś mu się nie podoba. Zmiany nastroju tego kolesia mnie rozpierdalają!
– Wiem, że ona jest moja – oznajmiam stanowczo. Przyjaciel unosi w zaskoczeniu brwi.
– Ufasz lasce, chociaż nie widziałeś się z nią przez siedem lat? – pyta z niedowierzaniem.
Wiem, że jest cholernie podejrzliwy, zwłaszcza w stosunku do nieznajomych osób, ale Patricia nie jest mi obca. Znam ją. Znałem, poprawiam się w myślach.
– Po co miałaby kłamać? – wyrywa mi się warkot, bo insynuowanie, że dziewczyna, w której byłem kiedyś zakochany, jest wyrafinowaną suką, mnie wkurwia. Nie ona! Tego jestem pewien.
– Może po to, żeby zgarnąć trochę kasy? – nie poddaje się Pablo. – O ile nie zauważyłeś, w mediach jest dość głośno o tym, że odziedziczyłeś spory majątek po śmierci starych – tłumaczy swoje podejrzenia.
Kurwa! Zapomniałem, że podano te informacje publicznie. Ciekawe, czy wiadomość dotarła już do Nassima i jego ojca? Oni mi tego nie wybaczą. Niech to szlag!
– Patty nie jest zachłanna na pieniądze. Nigdy taka nie była – bronię swojej byłej.
– Ludzie się zmieniają – rzuca kąśliwie Pablo, posyłając nieszczery uśmiech w stronę Val.
Koleś nie może przetrawić tego, że nasza klanowa siostra spotyka się z jego biologicznym ojcem. I od momentu nawiązania tego romansu przeszła totalną rewolucję osobowości. Młody kowboj nie lubi zmian. Kiepsko przyjmuje wszelkie nowości, burzące jego uporządkowaną rzeczywistość. A ostatnimi czasy życie na ranczu to istna eksplozja niespodzianek. Zaczęło się od Niki, żony CJ’a, która wtargnęła w naszą codzienność z szybkością pioruna, wywołując wręcz tornado. I trzeba przyznać, że kobieta ma dar ujawniający naszą, niekoniecznie chcianą, przeszłość. Jakimś cudem odnalazła ojca Pabla, który to uważał, że jego syn umarł przy narodzinach. Teraz się, kurwa, okazuje, że Patricia to jej klientka sprzed siedmiu lat. Akurat ona! Dziewczyna, którą kochałem i zostawiłem, była pacjentką Niki. Wręcz niewiarygodne!
Zgrzytam zębami, próbując stłumić kotłujące się we mnie emocje.
– Jak dobrze, że ty jesteś zawsze taki przewidywalny – wtrąca z sarkazmem Val.
– Dlatego zawsze można na mnie polegać – odpowiada Pablo dumnie unosząc brodę.
– Długo masz zamiar się przed nimi ukrywać? – przerywa im Nathan, zerkając na mnie znad swojego iPada.
Po szybkiej i krótkiej rozmowie z Patricią, CJ’em i Niki zamknąłem się w swoich czterech ścianach i staram się nie wychylać. Nie jestem jeszcze gotowy na konfrontację, a zwłaszcza wejście w rolę ojca. Ja pierdolę! Taka wiadomość powaliłaby nawet słonia!
– Nie ukrywam się. Po prostu nie mam im nic do powiedzenia – syczę, czując krążącą w moich żyłach wściekłość.
To i tak lepsza emocja niż poczucie winy, które na bank chciałbym zagłuszyć cięciem. Wiem, że zachowuję się jak fiut, ale nie potrafię sprostać oczekiwaniom, jakie zapewne będzie miała wobec mnie Patricia. Nie było mnie w życiu Imy przez tyle lat, więc po co cokolwiek zmieniać. Krzywię się z obrzydzeniem na swoje myśli. Od kiedy jestem takim skurwielem?
– Mógłbyś jej po prostu wysłuchać – proponuje Val.
Wypuszczam ciężko powietrze przez nos. Gdy tylko CJ i Nika próbowali namówić mnie na dłuższą rozmowę z Patty, niczym tchórz zwiałem z domu i zaszyłem się w stajniach. To nie Patricia ani Ima stanowią problem, tylko ja.
– Nie nadaję się na ojca – burczę pod nosem. Cała trójka spogląda na mnie. – Nie miałem dobrego wzorca – wyjaśniam przez zaciśnięte usta. Czemu oni tak cisną? Jaki to ma sens?
– Nie jesteś jak twój stary. Poradzisz sobie – odzywa się niespodziewanie Pablo.
Marszczę czoło, spoglądając w jego stronę. Do cholery jasnej! Przed chwilą twierdził, że to nie moja córka! Ten facet ma nieźle popierdolone pod tą czaszką. Zresztą ja także.
– Twój ojciec był kutasem – rzuca poważnym tonem Val. Zerkam na nią. Dziewczyna jest równie skryta jak ja, pomimo ostatnich zmian, jakie w niej zaszły. Zawsze była mi bliższa niż pozostali. Od początku rozumieliśmy się bez słów, mimo że nigdy nie łączyło nas więcej niż przyjaźń. Jest dla mnie jak siostra, właściwie więcej niż to. – Nie jesteś taki jak on, dlatego nigdy nie będziesz złym rodzicem – dopowiada pewniejszym głosem.
– Nie mam pojęcia, co to znaczy być rodzicem – rzucam poirytowany. Ta rozmowa jest bez sensu. Oni nie rozumieją tego, co się dzieje w mojej głowie. Sam tego nie kumam. Wiem tylko, że wzięcie odpowiedzialności za Patty i Imę jest ponad moje siły. Kurwa mać! – Zostawiłem ją. Świadomie odciąłem się od tamtego życia – grzmię, wpatrując się zacięcie w przyjaciółkę. Ta mi nie ustępuje, mierząc się ze mną na spojrzenia.
– Przeszłość często zazębia się z przyszłością – przerywa milczenie Val, czym zbija mnie z pantałyku. Wykrzywiam usta.
– Za dużo czasu spędzasz z Niki – oznajmia zgryźliwym tonem Pablo.
Nika. Wzdycham ciężko. Żona CJ’a od wielu lat pracuje z energią i jak widać, konkretnie namieszała w naszym życiu. Ja pierdolę! Na samą myśl, że znała Patty, kiedy jeszcze z nią byłem, aż mam ciary. Jak to możliwe, że wśród tylu tysięcy psychologów, terapeutów i coachów dziewczyna musiała trafić akurat do Niki?
– A może to słowa Axela? – odgryza się Val naszemu klanowemu bratu, na co ten poważnieje.
Pablo ma problem z akceptacją terapii, jakie prowadzi żona CJ’a, a to, że jego ojciec także dał się pochłonąć tym wiedźmińskim praktykom, wzbudza w chłopaku niepokój. Sam mam wrażenie, że mieszkam z sabatem czarownic, i to, co się w tym domu dzieje od kilku miesięcy, z lekka zaczyna wzbudzać we mnie przerażenie. Jakby przeszłość zaczęła o sobie przypominać i chcąc nie chcąc, każdy z nas musi się z nią zmierzyć.
Ponownie uderza we mnie wściekłość. Kurwa! Przecież zamknąłem tamten rozdział swojego życia!
– Nie rozumiecie – syczę, ignorując ich wymianę zdań. – Odszedłem dla dobra Patricii. Byliśmy na zupełnie innych etapach życia. Ona leczyła rany po uwolnieniu się od ojca alkoholika, a ja dalej byłem pod wpływem starego, który odebrał mi wszystko – huczę.
– Twój stary nie żyje – odpowiada ze spokojem Pablo.
Spoglądam na niego z wściekłością. I co z tego! To nie znaczy, że nie jestem tak samo popierdolonym sukinsynem jak on!
– Twoja matka też – wtóruje mu Val, po czym dodaje. – W ciągu jednego dnia uwolniłeś się od toksycznych rodziców, ale dalej ich duchy zatruwają ci umysł. – Jej ton wyraża złość, chociaż zazwyczaj panuje nad swoimi emocjami.
– Nie ma już nikogo, przed kim musiałbyś chronić siebie albo swoje kobiety – dopowiada Nathan, a ja mierzę ich kolejno zabójczym spojrzeniem. Czy oni nie kumają, że problem tkwi we mnie?! To ja nie jestem gotowy, żeby wziąć odpowiedzialność za Imę!
– Chyba że przed samym sobą – kończy dziewczyna i krzyżuje ręce na piersi. Cała trójka zapewne czeka na jakąś moją reakcję, a ja w dalszym ciągu mam, kurwa, zamęt w głowie. Zapada dłuższe milczenie. To nie takie łatwe odciąć się od gówna, jakim karmili mnie przez lata starzy. Potrzebuję czasu, aby się od tego odsunąć. Czasu sam na sam ze sobą. – Zaczynasz nowe życie, Noah, dlaczego nie mogą w nim uczestniczyć Patty i Ima? – pyta Val, jakby wszystko było takie proste. A tymczasem takie nie jest! Kurwa mać! One do mnie nie pasują. Nie pasują do mojego świata, życia, do mnie…
– Bo są na to za idealne! – wyrzucam z siebie końcówkę myśli i odwracam się z zamiarem wyjścia z pomieszczenia. Moja cierpliwość do tej konwersacji właśnie się skończyła.
– Jesteś chujem, Noah! – słyszę warkot Pabla, gdy chwytam za klamkę. – Nie masz, kurwa, pojęcia, jak to jest wychowywać się ze świadomością, że ojciec nie żyje! – Zatrzymuję się i zerkam na niego przez ramię, posyłając mu wrogie spojrzenie. – Wiem, że ty tylko czekałeś, aby pozbyć się swojego starego – mówi z zawziętością w głosie – ale postaw się na miejscu dzieciaka, który marzył o rodzicach i ich nie miał. Nie masz pojęcia, jak to jest codziennie tęsknić za kimś, kogo nigdy się nie widziało. Nie wiesz, co to znaczy chodzić do budy, w której każdy ma rodziców, a ty nie. Nie umiesz sobie nawet wyobrazić, co się czuje, patrząc na dzieciaki, które spędzają czas z matką i ojcem, a ty siedzisz sam na ławce i nie wiesz, co ze sobą zrobić – wyznaje rozdrażnionym tonem.
– Nikt nie zna idealnego przepisu na bycie rodzicem – wtrąca Nathan, wzruszając ramionami. – Każdy z nas jest inny i zupełnie czego innego potrzebuje.
– Właśnie! – potwierdza głośniej Pablo. – Przez lata idealizowałem swojego starego. Nie miałem pojęcia, kim i jaki był, więc w moich fantazjach zawsze odgrywał rolę superbohatera – kontynuuje przyjaciel. – Gdy trafiłem tutaj i zajęli się mną Domingo i CJ, widziałem w nich wrogów. Cały czas porównywałem ich, zwłaszcza tego drugiego, do ojca. Każda decyzja, każde słowo, każda postawa były dla mnie przeciwne temu, jak zachowałby się mój wyidealizowany tatuś. Ty nie masz tego problemu, bo młoda cię uwielbia! – przypomina, a ja zaciskam usta w irytacji. Czy on przed momentem nie próbował mi wmówić, że Ima nie jest moją córką?!
– Myślisz, że CJ wiedział, jak być ojcem? Albo Domingo? – zauważa Val.
– CJ stracił rodziców w pożarze, a Domingo nigdy nie miał dzieci – przypomina Nat. – Uczyli się na nas – dodaje, posyłając mi diabelski uśmiech.
– Wszyscy jesteśmy w jakiś sposób popieprzeni, a jednak mieszkamy tutaj razem od wielu lat. Tworzymy rodzinę, teksański klan – podsumowuje Pablo.
– Próbujemy ci w ten sposób przekazać, że nie ma gotowej recepty na bycie ojcem. Uczysz się w praktyce – uzupełnia cały wykład dziewczyna.
– Ile razy daliśmy im w kość? Ile razy musieliśmy wysłuchiwać od CJ, a wcześniej od Dominga, kurwa, kazań? Ile razy trzeba było sprzątać za karę gnój w stajniach? – wylicza Nathan, a ja się krzywię. Nawet nie potrafiłbym tego zliczyć.
– A mimo to nie zastąpiłbym tej rodziny żadną inną – informuje poważnym tonem Pablo. – I chociaż w moim życiu pojawił się biologiczny ojciec, dla mnie zawsze to CJ będzie tym, który mnie wychował – oświadcza, po czym już mniej doniośle dodaje: – Bez względu na to, ile jeszcze razy skopie mi dupę. – Macha wesoło tyłkiem, szczerząc się.
– Ja nie wychowywałem Imy – mruczę, nadal stojąc w gotowości do wyjścia ze studia.
– Ale masz ku temu okazję – zauważa Val.
– Nie miałeś pojęcia o jej istnieniu. Mój ojciec też nie wiedział, że żyję. Myślisz, że teraz jest nam łatwo? Nie. Ale docieramy się z każdym dniem coraz bardziej – wtrąca Pablo, po czym zerka na dziewczynę. – Wyobraź sobie, co muszę znosić, widząc, jak mój ojciec rzuca maślane spojrzenia do niej. – Val próbuje go zamrozić swoim złowieszczym wzrokiem, a ten mruga do niej okiem.
– Nikt z nas nie jest doskonały i nigdy nie będzie – oznajmia Nathan, a ja otwieram drzwi. Mam dość tej gadki. Muszę stąd wyjść.
– Czego ty się boisz, Noah? – krzyczy za mną Val. Cofam się o krok i syczę:
– Żadna z nich nie wie, że… – Waham się, nie potrafiąc się przyznać do tego, że przez te siedem lat przybyło mi więcej blizn. W dalszym ciągu jestem chorym dziwadłem, który musi poczuć ból fizyczny, żeby wywalić ze swojego łba napierdalankę myśli.
– Już sobie z tym radzisz. Nie ciąłeś się od…
– I co z tego, kurwa! A jeśli mi odbije i znowu sobie coś zrobię? Nie chcę, żeby widziały mnie w takim stanie – oświadczam i wychodzę, trzaskając drzwiami. Koniec rozmowy.ROZDZIAŁ 3
NASSIM
– On żyje! – słyszę w słuchawce rozwścieczony głos mojej siostry. Minęło sporo czasu, odkąd zionęła taką nienawiścią do kogokolwiek. Mam nadzieję, że jej nie odwali i nie zrobi jakiegoś głupstwa.
– Kto? – pytam, chociaż doskonale znam odpowiedź.
Z samego rana pod swoimi drzwiami znalazłem gazetę z zaznaczonym artykułem o moim starym przyjacielu, Noahu. Minęło siedem lat od jego rzekomej śmierci, a ja do teraz nie mogę przełknąć tego, że postanowił zamknąć nasz wspólny rozdział w ten właśnie sposób. Tak po prostu zrezygnował z naszej przyjaźni, jakby była nic niewartym gównem. Wkurwiło mnie to wtedy i dalej czuję, że uwiera niczym drzazga w tyłku. Niech cię szlag, przyjacielu!, mówię w myślach ociekającym jadem głosem.
– Noah! – syczy Carie. Noah!, powtarzam w głowie i spoglądam na niewyraźną fotkę chłopaka w brukowcu. Przeszywa mnie lodowaty dreszcz. – Musimy coś zrobić! Patty i Ima nie mogą przebywać w tym samym miejscu co on! – zrzędzi siostra, co przykuwa moją uwagę.
– O czym ty mówisz, Carie? – zagaduję niespokojnie.
– One są na ranczu CJ’a Cruza, a Noah tam mieszka! – wyjaśnia, a ja czuję, jakby zamarzała mi krew w żyłach. Że co, kurwa?, warczę do siebie, pośpiesznie śledząc oczami artykuł. Carlos Juan Cruz to wspólnik umarłego niedawno Douglasa Warne’a. Kurwa mać! Jeśli ten stary śmieć kazał uwięzić swojego syna na takim zadupiu, a teraz trafiły tam także Patty i Ima, to…
– Zajmę się tym! – rzucam do słuchawki i rozłączam się w momencie, gdy do pokoju wchodzi Bastek. Z mordem wymalowanym na twarzy zrywam się z fotela i przyszpilam chłopaka do ściany. Jeśli taki był plan tego kutasa, to przysięgam, że ich wszystkich pozabijam!
– Czemu mi, kurwa, nie powiedziałeś?! – grzmię, ale ledwie udaje mi się zadać pytanie, gdy moja dłoń zostaje brutalnie wykrzywiona i ląduję na ziemi z boleśnie wykrzywioną ręką, przyparty kolanem do podłogi.
– Nie powiedziałem o czym? – dociera do mnie groźny szept przy uchu. Czuję, jak moja twarz purpurowieje z wściekłości, a mięśnie napinają się do granic wytrzymałości. Ten skurwiel nie jest ode mnie ani większy, ani silniejszy, jednak doskonale wie, jak unieruchomić mocniejszych od siebie, i to z bolesnym skutkiem.
– Noah jest z Cruzem – cedzę przez zęby. – Cały czas się tam ukrywał! – charczę, próbując złapać oddech. Osiłek odpuszcza i odsuwa się, chociaż dalej mierzy mnie ostrym spojrzeniem. Zawsze jest czujny, pomimo swojego luzackiego stylu bycia.
Zaprzyjaźniliśmy się jakieś pięć lat temu, kiedy ja dalej poszukiwałem informacji o Noahu, a on się okazał skarbnicą potrzebnej mi wiedzy. Wtedy nie miałem pojęcia, kim jest Sebastian Devoded alias Bastek, ale szybko się to zmieniło. Byłem naiwnym młokosem, który uznał, że może swobodnie olać groźby Ivana Ivanowa, rosyjskiego mafiosy, dopóki nie stanąłem twarzą w twarz z Sharpem. Kurwa! Prawie się posikałem w gacie, gdy facet przyłożył mi nóż do gardła i był gotowy je poderżnąć bez żadnych wyjaśnień. Nie zdawałem sobie sprawy, jak daleko sięgają mafijne powiązania ojca Noaha i jak głęboko sam się w to wpakowałem. Po prostu zadawałem za dużo pytań, w nieodpowiednim miejscu i czasie. Można powiedzieć, że wpadłem w głębokie bagno, choć udało mi się poznać prawdę o zniknięciu Noaha. Od tamtego momentu życie moje i moich bliskich zależy od ludzi, z którymi nikt nigdy nie chciałby mieć do czynienia.
– Nie wiedziałem, że to ma znaczenie – odpowiada Bastek tak spokojnym tonem, jakby przed sekundą nie powalił mnie na glebę, próbując udusić. Rozcierając zdrętwiałe ramię, rzucam mu miażdżące spojrzenie.
– Obiecałem trzymać się z daleka od Warne’a. Dałem słowo, że nie będę drążyć tematu, a Bastion miał zadbać o bezpieczeństwo mojej rodziny – wstaję, wyrzucając z siebie potok słów. – Zapewnialiście mnie, że nic nam nie grozi, a tymczasem Patty i Ima wylądowały na ranczu wspólnika ojca Noaha! Kurwa mać, Bastek! One mogą tam zginąć! – Chwytam krzesło i roztrzaskuję je o ścianę. Ja pierdolę!
– Twojej kuzynce ani jej córce nic nie będzie – informuje chłopak, siadając na łóżku w luzackiej pozie. Tym zachowaniem tak cholernie przypomina mi Noaha!
– Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! – warczę.
Przyjaciel, patrząc mi w oczy, mówi:
– Nie miałem pojęcia, że Noah jest u CJ’a. – Mam ochotę roztrzaskać kolejny mebel. – Ale mogę ci dać słowo, że twoje panny są bezpieczne – dopowiada, czym mnie odrobinę uspokaja.
Takie zobowiązanie z ust członka Armii Potępionych to nie byle co. Wierzę mu, chociaż dalej targa mną wewnętrzna burza. Udawanie, że Bastion i jego gang motocyklowy jest legalnie prosperującym klubem, jest proste, kiedy rodzinę trzyma się z dala od całego tego pseudobiznesu. Owszem, ich dotychczasowe działania wymagają pochwały i wyrazów szacunku, bo jako pierwsi i do tej pory jedyni zaczęli współpracować z domami opieki, chroniąc maltretowane kobiety i dzieci przed ich oprawcami. Sam zaangażowałem się w tę akcję i można powiedzieć, że siedzę w tym po same zęby, ale to nie znaczy, że Armia Potępionych jest czysta jak łza. To szpiedzy, którzy handlują informacjami za grube pieniądze. I nie zawahają się przed niczym, aby zdobyć to, czego potrzebują. Dlatego zapewnienie Bastka o bezpieczeństwie Patty i Imy na tym ranczu budzi we mnie mieszane uczucia. Nie chcę, aby i one stały się dłużniczkami Bastiona.
– Znasz Cruza? – dopytuję, przyglądając się uważnie chłopakowi.
– Taaa – parska śmiechem, po czym kładzie się na łóżku, chwytając piłkę nożną.
Kiedy tak się w niego wpatruję, oczekując na ciąg dalszy jego wypowiedzi, ten zaczyna podrzucać futbolówkę. No i mam swoją odpowiedź. Koniec rozmowy. Dzisiaj nic więcej od niego nie wyciągnę, bo wyraźnie uciekł myślami na boisko. Niech to szlag! Dzielenie pokoju hotelowego z dwójką najlepszych kumpli, którzy we łbach mają tylko futbol, a do tego są całkiem niezłymi golkiperami, to chyba najgłupszy z moich pomysłów. Jak mogłem się im dać namówić na ten wyjazd?! No tak! Jestem tutaj zawodowo, uświadamiam sobie.PO PROSTU ZAUFAJ. ZRANIONE SERCA #1
Życie Patricii kręci się głównie dookoła szkoły i ojca alkoholika. Po odejściu matki dziewczyna nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji i za wszelką cenę pragnie wyciągnąć z nałogu mężczyznę. Jednak utrzymanie w tajemnicy rodzinnych problemów nie jest wcale takie proste, zwłaszcza gdy ma się nadopiekuńczego kuzyna.
Kiedy Nassim dowiaduje się o uzależnieniu wuja, wpada w szał i postanawia zaopiekować się dziewczyną. Przybywa do Atlanty wraz z przyjacielem Noahem i siostrą Carie. We trójkę zamierzają zadbać o Patricię i wprowadzić do jej życia więcej luzu. Okazuje się jednak, że dziewczyna wcale nie potrzebuje ratunku…
Po prostu zaufaj to opowieść, która ujawnia konsekwencje tego, co dzieje się z psychiką dziecka, kiedy żyje w otoczeniu alkoholika, jak niebezpieczna może się okazać z pozoru niewinna zabawa w seksting i w jaki sposób tłumienie emocji przeradza się w autoagresję.
To historia o bólu, cierpieniu, rezygnacji, ale również o odwadze, nadziei i odkrywaniu miłości…
CARLOS. TEKSAŃSKI KLAN #1
Przypadkowe spotkanie na lotnisku to dopiero początek…
Ona – energoterapeutka i odnosząca sukcesy autorka erotyków,
on – cieszący się niezbyt dobrą reputacją, wpływowy teksański przedsiębiorca.
Znajomość Niki i Carlosa od początku skazana jest na niepowodzenie, a mimo wszystko rodzi się między nimi uczucie – coś tak obezwładniającego, że żadne z nich nie potrafi przed tym uciec. Niestety ich rosnącej fascynacji sprzeciwia się nie tylko los, ale również bliskie im osoby.
_Carlos_ z serii _Teksański klan_ to opowieść o miłości, poszukiwaniu szczęścia i bezpieczeństwa, oraz o radzeniu sobie z bolesną przeszłością. To historia, która pobudzi wyobraźnię, a także pokaże, jak ogromny wpływ na nasze życie mają zupełnie obce nam osoby.
_Czy wszechświat macza palce w naszym przeznaczeniu, czy to my niechcący przyciągamy złe emocje?_
Przekonajcie się sami.
NIKA. TEKSAŃSKI KLAN #2
Życie na ranczu nie okazuje się bezpiecznym azylem dla Niki. Gdy zostają ujawnione mroczne tajemnice z przeszłości, kobieta staje przed trudnym wyborem: czy zaufać swojej intuicji i podążać za przeczuciami, czy wycofać się i pozwolić, aby cały jej świat się rozpadł?
Niemałe zamieszanie wśród mieszkańców rancza wywołuje pojawienie się starego przyjaciela Niki, Axela. Jego arogancja i zbyt duża pewność siebie wzbudzają irytację i zaczynają stanowić poważne zagrożenie dla klanu Cruzów.
Nika stara się zapanować nad dręczącymi przeczuciami i wraz z przyjaciółkami oddaje się praktykom medytacyjnym w nietypowej stadninie, gdzie przebywają wyjątkowe konie. Sielankę burzą ujawnione sekrety, które są zapalnikiem dramatycznych wydarzeń, z jakimi będą musieli zmierzyć się mieszkańcy rancza.
_Czy bohaterowie poradzą sobie z przeciwnościami losu i wspólnie stawią czoła trudnościom?_
_Czy Nika będzie w stanie na nowo zjednoczyć rodzinę?_
_Czy Carlos wciąż czuwa nad klanem Cruzów?_
BASTION. ARMIA POTĘPIONYCH #1
Kobieta znająca przyszłość i mężczyzna z przeszłością.
_Czy to się może udać?_
Erika ma niecodzienny talent, potrafi z wyjątkowych kart wyczytać odpowiedzi na swoje pytania. Ukrywa jednak te zdolności, tak jak chowa przed światem jeszcze wiele innych mrocznych tajemnic z przeszłości.
Bastion mimo upływu lat wciąż kocha tę samą kobietę. Chociaż los mu nie sprzyja, to postanawia zawalczyć o tę miłość i nie dać jej uciec, jak to zrobił przed laty.
Dwójka bohaterów, niegdyś bardzo sobie bliska, obecnie boryka się z wieloma problemami: nowe rodziny, zdrady, groźby, niebezpieczeństwo, adaptacja w zupełnie innym miejscu…
_Czy ta para znajdzie wspólną drogę?_
_Czy los skrzyżuje ich ścieżki na dłużej?_
_I co najważniejsze: jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości i roli?_
SHARP. ARMIA POTĘPIONYCH #2
Zielarka balansująca na granicy życia i egzekutor tańczący ze śmiercią.
Co może połączyć tych dwoje?
Swallow najbardziej na świecie kocha dwunastoletniego syna i… zioła. Talent do tworzenia mikstur odziedziczyła po matce. Nie ma jednak możliwości rozwijać daru, bo codziennie toczy walkę o życie i godność z despotycznym dziadkiem oraz jego brutalnymi kumplami. Któregoś dnia na jej drodze staje prezydent klubu motocyklowego i podsuwa jej propozycję.
Czy skrzywdzona, ale silna wewnętrznie kobieta odważy się z niej skorzystać?
Sharp po powrocie z armii dołącza do Bastiona i Tigera, pragnąc zemścić się na mordercach matki. Ze swoją perfekcyjną umiejętnością posługiwania się maczetą kukri oraz pomysłowością w zadawaniu bolesnej śmierci, doskonale wpasowuje się w towarzystwo przyjaciół o nieprzeciętnych umysłach i niezrównanej inteligencji. Razem obmyślają idealny plan pozbycia się wrogów. Sharp nie przewiduje jednak, że wkraczając na ścieżkę zbrodni, ponownie będzie musiał obudzić w sobie demona.
Czy stając się bestią, odnajdzie drogę ku człowieczeństwu?
Dwójkę całkowicie obcych sobie osób, tak różnych, a jednocześnie podobnych, połączy głęboka pasja oraz niewytłumaczalna siła i chęć wyrwania się kajdanom przeszłości.
Czy Swallow i Sharp czeka wspólna przyszłość?
Czy poraniona kobieta i wypruty z uczuć mężczyzna będą w stanie sobie w pełni zaufać?