Pocałunek na balu - ebook
Pocałunek na balu - ebook
Grecki milioner Theo Tersi idzie na bal maskowy w Paryżu tylko w jednym celu. Wie, że spotka tam Sofię, która przed laty porzuciła go i poślubiła księcia. Podczas balu Sofia, która jest teraz wdową, ma poznać kandydatów na męża. Theo zamierza pokrzyżować jej plany, tak jak kiedyś ona zmieniła bieg jego życia. Prosi ją do tańca, a potem w ogrodzie całuje pod okiem ukrytej kamery. Na drugi dzień cały świat wie o ich romansie. Potencjalni narzeczeni się wycofują i Theo może zrealizować to, co zamierzył…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-6449-5 |
Rozmiar pliku: | 585 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Theo ponownie spojrzał na zegarek. Spóźniała się. Nie pierwszy raz wymykali się nocą z nieprzyzwoicie drogiej prywatnej szkoły z internatem w Szwajcarii, ale ta noc miała być wyjątkowa. Sofia powiedziała, że ma dla niego niespodziankę. Mogło to być wszystko – Sofia była impulsywna, beztroska i uwielbiała tajemnice. Wszystko to sprawiało, że trudno było się jej oprzeć. Z czasem Theo przekonał się, że różniła się znacznie od pozostałych uczniów i uczennic szkoły, których szczerze nienawidził. Nie był naiwny, wiedział, że nigdy nie poczuje się tu jak w domu, pozostałe dzieciaki na każdym kroku dawały mu odczuć, że do nich nie pasuje. Szybko się zorientował, że uważały go, biednego stypendystę – bękarta, za czarną owcę psującą ich wizerunek.
Nauczyciele nie traktowali go lepiej. Służył im jako kozioł ofiarny, któremu przypisywano wszystkie winy. Jednemu nie mogli zaprzeczyć – uczył się świetnie. Miał dopiero siedemnaście lat, a już otrzymał oferty stypendiów od kilku prestiżowych uczelni. Nic nie mogło go zatrzymać, zamierzał zrobić wszystko, by nie wrócić do winnicy rodziny matki na Peloponezie. Chciał zostać bankierem, pracować w biurze, tak jak obecny pracodawca jego matki i sponsor jego stypendium. Zamiast się stawiać nękającym go rówieśnikom i nauczycielom, zamierzał ciężko pracować i spełnić swoje marzenie o lepszym życiu dla siebie i, przede wszystkim, dla matki. Nigdy więcej nie poczuje głodu, odrzucenia i upokorzenia, obiecywał sobie. A gdy już zdobędzie wykształcenie, nikt nie odważy się nim pomiatać.
Spojrzał ponownie na zegarek oświetlony blaskiem księżyca. Gdzie ona się podziewała? Theo się rozejrzał. Noc wydawała się niespotykanie cicha, jakby cały świat wstrzymywał oddech w oczekiwaniu… A może to on wstrzymywał oddech? Nadal nie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna zainteresowała się właśnie nim. Ale dziś…. Dziś jej powie. Powie jej, że ją kocha. W znany tylko sobie sposób Sofia przedarła się przez mur złości i nieufności, za którym się skrył. Była jedynym jasnym punktem tych ponurych dni.
Przez długi czas Thea pochłaniała walka o przetrwanie w rodzinie, która pogardzała jego matką za to, że związała się z jego ojcem. I za to, że urodziła jego dziecko, Thea… Gdy pojawiła się okazja wyjazdu do najlepszej szwajcarskiej szkoły, nie mógł uwierzyć, że on, nieślubne dziecko gosposi, dostał taką szansę. Theo rzucił się w wir pracy i nie zwracał uwagi na nieprzyjemne zaczepki kolegów. Aż kiedyś zobaczył Sofię. Jej psotne lazurowe spojrzenie sprawiło, że serce Thea zabiło żywiej i poczuł, że pragnie od życia czegoś więcej. Wydawało się, że otacza ją aura beztroskiej pewności, że nic złego nie może się stać. Grzał się w jej cieple, gdy tylko mógł, choć nie przestawał się zamartwiać. Dyrektor szkoły nie domyślał się jeszcze, że za wieloma psotami stała anielska blondynka, ale Theo obawiał się, że gdy ją przyłapie na niesubordynacji, nie oszczędzi jej i wyrzuci ją ze szkoły. Oprócz beztroski była w Sofii także desperacja. Prawie nie mówiła o swojej rodzinie, z rzadka dzieląc się okruchami informacji o kochającym, ale surowym domu, w którym nie rozumiano jej potrzeby wolności. Theo czuł, że nie mówiła mu wszystkiego, ale miał nadzieję, że kiedyś odkryje przed nim swoje tajemnice. Kochał ją przecież i pragnął spędzić z nią resztę życia. Nie był jednak zachwycony faktem, że związek z nim Sofia także utrzymuje w tajemnicy, jakby z Theem było coś nie tak, jakby trzeba się go było wstydzić. Czy dlatego jego ojciec uciekł z wioski nocą, zaraz po narodzinach syna? Czy też się go wstydził? Hałas w krzakach nieopodal wyrwał Thea z ponurych rozmyślań.
– Tersi, powiedziano mi, że cię tu znajdę.
Głos dyrektora szkoły zmroził Theowi krew w żyłach.
– Coś się stało? – wykrztusił w końcu Theo.
– Stało? Nie, po prostu wreszcie złapałem szkodnika! Naprawdę sądziłeś, że pozwolę, by wsadzono mój samochód na dach sali gimnastycznej i nie wyciągnę konsekwencji?
Theo pokręcił energicznie głową.
– Nic mi o tym nie wiadomo, proszę pana, przysięgam.
Zacięty wyraz twarzy starszego mężczyzny nie złagodniał ani trochę. Theo poczuł, że panika łapie go za gardło.
– Gdzie jest Sofia? – zapytał cicho.
– Księżniczka wróciła do ojczyzny.
– Księżniczka? O czym pan mówi? – Theo był tak zaskoczony, że na moment zapomniał o strachu.
– Nie powiedziała ci?
– O czym, proszę pana?
– Naprawdę uwierzyłeś, że księżniczka jest zainteresowana kimś takim jak ty? Cóż, nic z tego. A ty pożałujesz tego ostatniego psikusa – tryumfował dyrektor.
– Panie dyrektorze, nie tknąłem pana samochodu.
– Nie? Dlaczego więc twój szkolny szalik zaplątał się pod koło mojego mini coopera?
– Nie mam poję…
Theo zamilkł przerażony. Ostatni raz widział swój szalik, gdy otulał nim zmarzniętą Sofię. Czyżby go okłamała? Naprawdę była księżniczką? Niemożliwe! Wlókł się noga za nogą do gabinetu dyrektora, a w myślach skanował każde spotkanie z Sofią, każde wypowiedziane przez nią zdanie, każdy pocałunek. Tylko Sofia wiedziała, gdzie będzie tej nocy Theo… Obiecała mu niespodziankę. Była autorką większości psikusów. Na miejscu ostatniego zostawiła jego szalik. Czy specjalnie? Czy przez ostatnie sześć miesięcy rozkochiwała go w sobie, by na koniec zrzucić na niego winę za wszystkie swoje występki? Czy okazała się najokrutniejsza ze wszystkich? Wyrzucą go teraz ze szkoły! Stracił swoją jedyną szansę. Przez nią.