Pod obuchem zagłady. Polacy i Żydzi pod okupacja hitlerowską - ebook
Pod obuchem zagłady. Polacy i Żydzi pod okupacja hitlerowską - ebook
Od lat trwa w przestrzeni społecznej, wywołując niekiedy silne emocje, dyskurs dotyczący stosunków polsko-żydowskich. Ścierają się różne stanowiska i opinie, często graniczne i ekstremalne. Autor, sięgając do bogatego zbioru prasy konspiracyjnej Polskiego Państwa Podziemnego, uwzględniając zarówno najważniejsze tytuły, jak i te pozostające na uboczu głównego nurtu związanego z rządem, podjął się próby rekonstrukcji wojennych losów obu narodów. Czy w tej ogniowej próbie, kiedy życie ludzkie dla okupantów nie było żadną wartością, kiedy dorobek życia, pokoleń, przemijał nieraz w sekundę - Polacy i Żydzi potrafili się dostrzec? Jeśli tak, jak wyglądał ten obraz? Dla Żydów: segregacja - koncentracja - Treblinka. Dla Polaków: praca niewolnicza, łapanki, rozstrzelania, Palmiry. Dzieliło ich wiele: pochodzenie, zawiedzione aspiracje, wzajemne animozje, spory, historia. Połączył ich głód, strach, ale i trud dnia codziennego, w końcu opór przeciw Niemcom.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-15269-4 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Powszechny spis ludności, który został przeprowadzony w 1931 roku, ustalał odsetek osób wyznania mojżeszowego na 9,8% mieszkańców Polski. W przededniu wybuchu wojny wskaźnik ten wzrósł do 10,1%, co oznaczało, że około 3,5 miliona obywateli II Rzeczpospolitej było pochodzenia żydowskiego. Jak zauważyła Teresa Prekerowa: W krajach zachodniej Europy nieliczni, rozproszeni obywatele pochodzenia żydowskiego całkowicie wrastali w miejscowe środowiska, przesiąkali ich kulturą, łączyli się z nimi mnóstwem więzów rodzinnych, przyjacielskich, towarzyskich. Żydzi polscy, tworzący duże, zwarte skupiska wzmacniające ich poczucie odrębności etnicznej, żyli często w izolacji od społeczeństwa polskiego, odgrodzeni od niego w pewnym stopniu religią, obyczajami, odmiennym strojem i językiem. Stosunki polsko-żydowskie, które kształtowały się od niemal dziesięciu wieków, podlegały nieustannym zmianom, nigdy nie były jednolite. Książęta, przyjmowali w swoich księstwach Żydów, udzielając im specjalnych przywilejów, innym razem wzniecali procesy ekspulsji lub wprowadzali restrykcyjne prawa względem nich, by ponownie obdarzać ich łaską. Królowie Polski, z jednej strony hojnie korzystali z ich pomocy, powierzając im nierzadko wysokie funkcje, z drugiej, by nie zaostrzać konfliktów w społeczeństwie i chronić interesów mieszczaństwa i bogatych polskich kupców, wprowadzali prawa, bezpośrednio uderzające w możliwość wzrostu ekonomicznego tej grupy, takie jak np.: De non tolerandis Judaeis. Niemniej to właśnie na polskiej ziemi odnalazła swoje „miejsce pod słońcem” najliczniejsza w świecie grupa ludności pochodzenia żydowskiego. Pomimo licznych sporów, waśni i uprzedzeń Żydzi skupieni w kahałach stworzyli w Rzeczpospolitej unikatową kulturę, zachowali swą tradycję i religię. Załamanie się państwa i epoka rozbiorów zapoczątkowały nowe procesy, które zgoła inaczej przebiegały w każdym z zaborów. W II Rzeczpospolitej sytuacja ludności pochodzenia mojżeszowego również podlegała wahaniom i wstrząsom. Należy zauważyć, że sama struktura społeczności żydowskiej przypominała raczej „pękniętą szybę”, która choć hartowana, to jednak w wyniku uderzenia pokryła się siatką pęknięć. Młodzi coraz częściej krytykowali stare pokolenie, pragnęli zaistnieć w miastach, marzyli o osobistych sukcesach, o lepszym życiu: Konflikt między pokoleniami nasilał się. Wśród młodych coraz silniejsza stawała się tendencja odchodzenia od tradycyjnej kultury i ortodoksyjnej wiary (...). Silna fala modernizacji ogarnęła wszystkie sfery społeczne (...). Młodzież źle się czuła w dusznej atmosferze małych miasteczek. Nierzadko zdarzało się, że w jednej rodzinie mąż z żoną wiedli długi spór o to, czy posłać swoje dziecko do polskiej szkoły państwowej czy żydowskiej religijnej – hederu. Starzy zaś nie myśleli nawet przez moment, by zerwać z wielowiekową formą życia – podporządkowaniu prawom, nakazom, gminie, religii. Warto przy tym podkreślić, że pomimo panującego wówczas błędnego stereotypu Żyda-kapitalisty tylko 1% Żydów należało do ścisłej finansowej elity, około 5% tworzyło elitę intelektualną – inteligencką, 15% stanowiła grupa średniej klasy – małych przedsiębiorców, wśród których nie brakowało przypadków bankructw i będących tego konsekwencją samobójstw w czasie ekonomicznego załamania w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Reszta Żydów żyła przeważnie w biedzie, niedostatku, ciągłej pogoni za dniem jutrzejszym, często na granicy egzystencji. Bieda, zwłaszcza na prowincji, była w II Rzeczypospolitej zjawiskiem nagminnym i powszechnym nie tylko w środowiskach żydowskich. W miastach natomiast aktywni w handlu i rzemiośle Żydzi od wieków postrzegani byli jako konkurenci – „chrześcijańskiego” handlu i rzemiosła.
Druga połowa lat trzydziestych nie była „złotym okresem” w relacjach polsko-żydowskich. Pojawiła się silna m.in.: propaganda środowisk narodowych, w tym ekstremistów zdelegalizowanej ONR „Falanga”, i amplifikacja potencjału gospodarczego Żydów. Kryzys ekonomiczny, którego nieuchronnym skutkiem była pauperyzacja szerokich mas społeczeństwa, duże wahania cen podstawowych produktów przy jednoczesnym spadku płac i wydłużeniu godzin pracy z jednej strony, z drugiej postępujące bezrobocie i fale strajków robotników w licznych zakładach, jak również przekraczająca punkty graniczne sytuacja chłopa – rolnika, który płody rolne sprzedawał nierzadko poniżej kosztów produkcji, nie mogły nie wpłynąć na społeczny wizerunek polskich Żydów. Jednorodność struktury społeczno-ekonomicznej, nadzwyczajna aktywność tej ludności w handlu, pośrednictwie, działalności kredytowej wzbudzała niechęć w wielu środowiskach.
Obie społeczności, polska i żydowska, wchodziły w wojnę w atmosferze wielu niewyjaśnionych konfliktów, pomówień i zawiedzionych aspiracji. Jednak pamiętać należy, że obok sporów istniała także symbioza, współpraca i doświadczenia tysiąca lat koegzystencji.
Jednym z przerażających celów niemieckich okupantów podczas II wojny światowej były wymazanie z mapy Europy Rzeczpospolitej Polskiej oraz anihilacja niemal całej populacji polskich Żydów. Wojnę i zagładę na ziemiach polskich przetrwało nie więcej niż 100 tysięcy z nich, a około 300–350 tysięcy zdołało przeżyć w ZSRR. Ich życie zostało brutalnie przerwane, przestało istnieć.
Celem niniejszej publikacji, która w istocie stanowi uzupełnioną i rozbudowaną wersję mej pracy magisterskiej, jest ukazanie, na podstawie zachowanych artykułów prasy konspiracyjnej Polskiego Państwa Podziemnego, stosunku władz Polski podziemnej oraz głównych stronnictw politycznych tworzących tzw. „grubą czwórkę”, a przez ich pryzmat zorganizowanej i świadomej obywatelsko części społeczeństwa polskiego – do wojennych losów ludności żydowskiej. Nadrzędnym zadaniem jest zatem odtworzenie pełnego obrazu, zarówno stosunków polsko-żydowskich, jak i faktograficznego zapisu cierpień „narodu wybranego” pod okupacją niemiecką w Generalnym Gubernatorstwie, jak i na ziemiach wcielonych do Rzeszy w latach 1939–1942.
Celem fundamentalnym, który sobie postawiłem, przystępując do kwerend i selekcji materiałów, była odpowiedź na nurtujące mnie pytania:
– Jak redaktorzy opisywali pierwsze miesiące okupacji?
– Jak Polacy oceniali, nie znając przecież ostatecznych zamiarów okupanta wobec ludności żydowskiej, utworzenie gett?
– Co na ten temat pisała prasa narodowa?
– Jak w miarę upływu lat i eskalacji terroru, zarówno wobec Żydów, jak i Polaków, ewoluowały te postawy i opinie polskie?
– Czy redaktorzy pism konspiracyjnych po ataku Niemiec na ZSRR zauważyli nieuchwytne z pozoru niemieckie plany?
– Czy w tej dramatycznej próbie moralności zdecydowana część Polaków była Żydom przychylna?
To tylko nieliczne pytania.
Konstrukcja książki opiera się zasadniczo na podziale na trzy rozdziały, które odzwierciedlają trzy okresy cierpień ludności żydowskiej. Pierwszy etap polegający na podboju i segregacji wyniszczenia Żydów przez Niemców omawia rozdział I.
Drugi etap przedstawiony w rozdziale II zrealizowany został przy zastosowaniu środka koncentracji – gettoizacji.
Trzeciemu etapowi, który przeprowadzono w ramach, stanowiącej integralną część Endlösung der Judenfrage, operacji „Reinhard” poświęcony jest rozdział III.
Można przyjąć, że te trzy rozdziały chronologicznie obejmują lata: 1939–1940, 1941 i 1942. Zestawienie tych trzech okresów ma na celu ukazanie ewolucji postaw, myśli, zachowań i czynów społeczeństw polskiego i żydowskiego.
Zakres badanych źródeł obejmuje zarówno prasę związaną ze strukturami Polskiego Państwa Podziemnego, jak i wybrane redakcje, które prowadziły konspiracyjną działalność, a pozostawały „na uboczu głównego nurtu związanego z rządem, np.: „Nowe Drogi” – organ centralny Stronnictwa Demokratycznego. Uwzględnione zostały centralne tytuły prasowe głównych partii politycznych, które weszły do powołanej na wychodźstwie we Francji, dekretem Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza z 9 grudnia 1939 roku, Rady Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej. Przewodniczącym Rady został Ignacy Jan Paderewski, a wiceprzewodniczącymi: Tadeusz Bielecki (Stronnictwo Narodowe – SN), Stanisław Mikołajczyk (Stronnictwo Ludowe – SL) i Herman Lieberman (Polska Partia Socjalistyczna – PPS). W skład rady powołani zostali m.in. przedstawiciele partii, które przed wojną znajdowały się w opozycji do sanacji, a na emigracji poparły rząd Władysława Sikorskiego, m.in. SN, SL, PPS.
W grudniu 1940 roku utworzona została również Delegatura Rządu na Kraj – tajny naczelny organ władzy administracyjnej w okupowanej Polsce, składający się z departamentów. Na jej czele stał Delegat Rządu na Kraj (od 1944 roku w randze wicepremiera), podporządkowany Rządowi RP na Wychodźstwie. Oficjalnym organem Departamentu Informacji Delegatury Rządu Rzeczypospolitej na Kraj był dwutygodnik „Rzeczpospolita Polska”. Jak zauważyła Stanisława Lewandowska, w swej nieocenionej pracy – Polska konspiracyjna prasa informacyjno-polityczna 1939–1945, pismo to spełniało dwojaką rolę. Z jednej strony, było źródłem informacji dla polskich organizacji niepodległościowych i redakcji pism podziemnych stojących na gruncie ciągłości konstytucyjnej istnienia państwa i władz Rzeczpospolitej, z drugiej zaś czytelnicy bez trudu mogli odnaleźć w nim konkretne instrukcje dotyczące sposobów postępowania w zawiłej rzeczywistości okupacji. „Rzeczpospolita” zamieszczała artykuły, noty i komentarze o pracach władz państwowych na emigracji oraz władz Polski Podziemnej. Pierwszym redaktorem był Stanisław Kauzik, a następnie Franciszek Głowiński, który był poza tym naczelnym publicystą pisma. Nakład „RP” wynosił od 3,5 do 16 tysięcy egzemplarzy. Pismo dzieliło się na sześć działów prezentujących: kwestie oficjalne (odezwy, oświadczenia Delegata Rządu), zagadnienia polityczne, działalność rządu, wiadomości ze świata i z ziem inkorporowanych do Rzeszy, przegląd prasy konspiracyjnej. „Rzeczpospolita” ukazywała się od marca 1941 roku do momentu rozwiązania podziemnej Delegatury Rządu na Kraj w lipcu 1945 roku.
Całokształtem spraw związanych z pracą propagandowo-wychowawczą konspiracyjnego wojska Służby Zwycięstwu Polsce – Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej kierowała specjalnie powołana w tym celu komórka – Biuro Informacji i Propagandy (BIP). BIP podlegał bezpośrednio Komendantowi ZWZ, a następnie Dowódcy AK i w tych strukturach zajmował czołowe miejsce: Funkcję szefa Wydziału Polityczno-Informacyjnego pełnił jego organizator – inż. arch. Jerzy Makowiecki, jeden z czołowych działaczy Stronnictwa Demokratycznego. Najważniejszym pismem, dostarczającym najwięcej wartościowych informacji był „Biuletyn Informacyjny” („BI”) wydawany w Warszawie od 5 listopada 1939 roku do 3 października 1944 roku. Stanowisko redaktora naczelnego pisma pełnił nieprzerwanie Aleksander Kamiński, autor
większości artykułów wstępnych. Łącznie powstało 317 numerów „BI”, a nakład pisma wynosił od 20 do 50 tysięcy egzemplarzy. Po upadku powstania warszawskiego pismo zostało wznowione w Krakowie; pierwszy numer ukazał się 10 grudnia 1944 roku, ostatni 19 stycznia 1945 roku. Pierwszym centralnym organem prasowym Biura Informacji i Propagandy był dwutygodnik „Wiadomości Polskie”, który na wiosnę 1940 roku został podporządkowany Wydziałowi Prasowemu BIP. Znaczną rolę w procesie redagowania pisma odgrywał zastępca szefa BIP – Tadeusz Wardejn Zagórski – który osobiście kontrolował, zarówno pod kątem zawartości faktograficznej, merytorycznej jak i politycznej, edycję numerów pisma.
Polska Partia Socjalistyczna, działająca w konspiracji pod kryptonimem „Wolność – Równość – Niepodległość”: w szczytowym okresie swojej działalności wydawniczej, w latach 1943–1944, wydawała pięć czasopism, z których „WRN” – pismo o charakterze informacyjno-politycznym – był centralnym organem tej partii. Na łamach „WRN” w latach 1940–1942 zamieszczano artykuły publicystyczne oraz informacje z frontów wojny. Zwraca uwagę środowisko socjalistów skupione wokół Stanisława Dubois, które nie weszło w struktury konspiracyjne PPS-WRN (kryptonim „Koło”). Wydawane przez tę grupę pismo „Barykada Wolności” w latach 1939–1942 często podejmowało temat sytuacji Żydów polskich. Należy zaznaczyć, że w wyniku rozłamu „barykadowcy” podzielili się na grupę działaczy pozostających w kontakcie z dawnymi kolegami z PPS (pismo „Barykada Wolności”), jak i tych, którzy ewoluowali w kierunku komunizmu (pismo – „Barykada Wolności” na niebieskiej bibule, a następnie „Sztandar Wolności”).
Szeroką działalność wydawniczą rozwinęło również Stronnictwo Demokratyczne (kryptonim „Prostokąt”) i Zjednoczenie Demokratyczne. Pismo informacyjne „Nowy Dzień” ukazywało się w latach 1941–1944. Redagowane było przez doświadczonych przedwojennych publicystów: Witolda Wolffa, Grzegorza Załęskiego i Rafała Pragę. Jak zauważyła S. Lewandowska dziennik docierał, nie tylko do mieszkańców Warszawy, ale także do środowisk robotniczych podwarszawskich dzielnic: Włoch, Ursusa, Piastowa i Pruszkowa. „ND” początkowo był wydawany w Warszawie na ul. Dobrowoja (na Grochowie), a następnie w mieszkaniu Wolffów przy ul. Słupeckiej 4 (na Ochocie). Istotnym problemem, z jakim borykali się wydawcy pisma, były trudności finansowe. Wpływy z opłat za prenumeratę i datków od czytelników nie pokrywały całości kosztów. Grupa działaczy SD skupiona wokół „Prostokąta” wydawała pismo – „Myśl i Życie Społeczno-polityczne”, a następnie „Myśl Społeczną i Polityczną” i „Nowe Drogi” – od 1943 roku pod redakcją Antoniego Szymanowskiego.
Konspiracyjne Centralne Kierownictwo Ruch Ludowego (CKRL) powołane zostało przez Stronnictwo Ludowe (SL, kryptonim „Trójkąt”) w marcu 1940 roku. Działalnością propagandową w ramach CKRL zajmował się Wydział Informacji Ruchu z Janem Decem na czele. WIR wydawał prasę centralną SL i koordynował działalność prasy terenowej. Najwcześniejsze z pism ruchu ludowego to „Przegląd” oraz „Ku zwycięstwu”. Natomiast dopiero w 1943 roku CKRL powołał do życia cotygodniowe wydawnictwo powielane – „Agencję Informacyjną Wieś”: Jakkolwiek bowiem początki ludowej prasy terenowej sięgają pierwszych tygodni okupacji, to jednak przed rokiem 1943 można mówić jedynie o sporadycznych inicjatywach wydawania gazetek konspiracyjnych.
O początkach działalności wydawniczej SN Stanisława Lewandowska napisała: Od początku konspiracyjnej działalności Stronnictwa Narodowego (SN) wydział propagandy stanowił obok wydziału organizacyjnego, najbardziej rozbudowany odcinek pracy Stronnictwa. Po pierwszym, burzliwym i w znacznym stopniu żywiołowym okresie rozwoju prasy SN zadecydowano, że podstawową formą akcji wydawniczej będzie „Walka” jako oficjalny organ, obliczony zarówno na wojskową, jak i polityczną konspirację endecji, kolportowany na terenie całego kraju. Tygodnik ukazywał się w latach 1940–1945 i osiągał nakład od 10 do 20 tysięcy egzemplarzy. Organizatorem i pierwszym redaktorem naczelnym „Walki” był kierownik Wydziału Propagandy Zarządu Głównego SN – Stanisław Piasecki, publicysta i działacz polityczny. Czołowe pióra reprezentowali w nim dziennikarze: Stanisław Piasecki, Wiktor Trościanko, Jan Dobraczyński. Natomiast Obóz Narodowo-Radykalny (zdelegalizowany przez władze w 1934 roku), z którego wyłoniły się dwie, działające nielegalnie przed wojną, grupy: ONR „Falanga” i ONR „A.B.C.”, stworzył tzw. Organizację Polską. Podczas okupacji grupa ta przyjęła konspiracyjną nazwę (od nazwy centralnego organu prasowego) „Szaniec”. Znaczącą rolę odgrywał tu Tadeusz Salski (szef Komitetu Wykonawczego Organizacji Polskiej). W 1942 roku działacze SN przeciwni wcieleniu Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) do ZWZ-AK nawiązali kontakty z grupą ONR-Szaniec (jej strukturami wojskowymi i z innymi organizacjami) i we wrześniu 1942 utworzyli Narodowe Siły Zbrojne (NSZ).
Z punku widzenia podjętego problemu badawczego podstawowy materiał źródłowy stanowią organy prasowe: rządowy i wojskowy oraz największych ugrupowań politycznych: „Rzeczpospolita Polska”, „Wiadomości Polskie”, „Biuletyn Informacyjny”, „WRN”, „Walka”, „Nowy Dzień”, „Nowe Drogi”. Natomiast pisma takie jak: „Szaniec”, „Barykada Wolności” umożliwiają skonfrontowanie poglądów i opinii, pozostających w opozycji działaczy i tej części społeczeństwa, którą reprezentowali. Gazety środowisk katolickich (Front Odrodzenia Polski), np.: „Prawda” lub związanych z „sanacją” – „Płomień” niewątpliwie zwiększają pole widzenia problemu. Znaczącym wsparciem jest przedruk, pod redakcją profesora Grzegorza Nowika, „BI” na łamach „Przeglądu Wojskowo-Historycznego”. W niektórych tekstach dla większej przejrzystości dokonano drobnych korekt – poprawa błędów, uwspółcześnienie słownictwa.
Oprócz prasy konspiracyjnej nieocenioną wartość źródłową stanowią m.in. następujące publikacje: Marian Fuks, Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego, Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, Emanuel Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Główny Urząd Statystyczny, Mały Rocznik Statystyczny 1939, zbiorowa, Raporty Ludwiga Fishera Gubernatora Dystryktu Warszawskiego 1939–1944, Władysław Bartoszewski, Tryptyk polsko-żydowski, Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny, a także inne zestawione w bibliografii.
Za wszelkie niezamierzone błędy, niedociągnięcia i zaniechania ponoszę, tylko i wyłącznie, osobistą odpowiedzialność. W niniejszej książce wykorzystane zostały liczne, wyżej wymienione źródła, z którymi nie tylko się zetknąłem, ale które analizowane przez wiele lat skupiły się w pewnym momencie niejako w jednym punkcie, kreśląc obraz, mam wielką nadzieję, uczciwy i obiektywny. Rekonstruując panoramę losu Żydów i Polaków pod okupacją niemiecką, rozumiałem już wyraźnie, że samo komentowanie faktów z perspektywy siedemdziesięciu z górą lat badań nie wystarczy, że operowanie liczbami nie przybliży nas do zrozumienia tego, co tam i wtedy czuli ludzie. Dlatego starałem się spoglądać – mając w dłoniach wiele publikacji, świadectw i dokumentów o niekwestionowanej autentyczności – jakby z wierzchołka w dół, w przeszłość, w dolinę. Chciałem na te znane fakty spojrzeć innymi oczyma – świadków tamtych wydarzeń. Pod skorupą stereotypów, które w kolorach białym i czarnym wydają się wciąż być tak żywe, istniał jednak inny świat. Ten świat wyrażał się tysiącem barw i odcieni. Tłem dla stosunków polsko-żydowskich pod okupacją niemiecką była wielopoziomowa, skomplikowana konstrukcja – cały konglomerat czynników i okoliczności.
Pragnę, spełniając miły obowiązek, podziękować za prawdziwą inspirację i wydatny wkład w moje badania profesorowi Grzegorzowi Nowikowi. Słowo dziękuję należy się także, zawsze wspierającej mnie, ukochanej żonie – Paulinie, i moim rodzicom. Niniejsza publikacja nie mogłaby się ukazać bez życzliwości i otwartości pana Bogusława Brodeckiego i dr. Józefa Skrzypca.
------------------------------------------------------------------------
1 Bazując na danych statystycznych w 1931 roku, ocenia się, że na świecie żyło nie więcej niż 15 milionów Żydów (dane z 1933), z czego około 60% (9,5 miliona) w Europie. Polskę zamieszkiwało 31 915 800 obywateli. 9,8% czyli 3 113 900 stanowiła mniejszość narodowa wyznania mojżeszowego. 8,6%, czyli 2 732 600, polskich obywateli w badaniu podało języki żydowski i hebrajski za ojczysty. A zatem można przyjąć, że w roku 1931 około 381 300 (1,2% ludności kraju, około 12% Żydów) obywateli wyznania mojżeszowego nie wskazało języka żydowskiego jako ojczystego. Ta grupa obywateli – Żydów identyfikowała się z polskością silnymi więzami i posługiwała się językiem polskim: zob. więcej: Mały Rocznik Statystyczny 1939, Warszawa 1939, s. 22–26.
2 Teresa Prekerowa, Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942–1945, Warszawa 1981, s. 17.
3 Barbara Engelking, Żydowskie wspólnoty w przededniu wybuchu wojny, Prowincja Noc. Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim, Warszawa 2007, s. 23–38.
4 Zagłada Żydów polskich (szoa – shoah synonim słowa holokaust – oznaczający całkowitą zagładę, zniszczenie) rozpoczęła się 8 XII 1941 r. w Chełmnie nad Nerem, objęła następnie, w ramach operacji „Reinhard”, likwidację głównych, jak i tych pomniejszych kilkuset skupisk, gett na terytorium GG. Następnie wraz z rozbudową kompleksu Auschwitz II Birkenau i instalacją nowoczesnych krematoriów Niemcy w latach 1942–1945 realizowali program anihilacji Żydów europejskich, ostatecznie pozbawiając życia 6 milionów ludzi pochodzenia żydowskiego.
5 Endlösung der Judenfrage (z niem.) – Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej.
6 Operacja „Reinhardt” (z niem. Einsatz Reinhardt) – realizowana przez szefa SS i policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnika wiosną 1942 r. trwała do jesieni 1943 r. – do tzw. akcji Erntefset (Dożynki). W jej ramach w obozach śmierci Niemcy zamordowali 2 miliony Żydów; zob. więcej: Fritz Katzmann, Rozwiązanie kwestii żydowskiej w dystrykcie Galicja, Warszawa 2009.
7 Stanisława Lewandowska, Polska konspiracyjna prasa informacyjno-polityczna 1939–1945, Warszawa 1982, s. 59.
8 Ibidem, s. 64.
9 Ibidem, s. 65.
10 Aleksander Kamiński, ur. 28 I 1903 w Warszawie, zm. 15 III 1978, pedagog, wychowawca, twórca metodyki zuchowej, instruktor harcerski, harcmistrz, redaktor „BI”, żołnierz Armii Krajowej oraz jeden z ideowych przywódców Szarych Szeregów.
11 Ibidem, s. 82.
12 Ibidem, s. 101.
13 Ibidem, s. 88.
14 Ibidem, s. 96.1. Zanim nastała okupacja – wrzesień 1939 roku
Rankiem 1 września 1939 roku, na godzinę przed wschodem słońca, niemiecka III Rzesza i jej maszyna wojenna rozpoczęła agresję na Polskę, i rozwinęła błyskawiczne uderzenie w trzech kierunkach. W ciągu pierwszych kilku godzin napaści, choć wówczas było to niemożliwe do przeanalizowania, miały miejsce liczne wydarzenia, które mogły być symptomami tego, co czeka naród w wypadku przegranej wojny. Pierwsze bombowce nurkujące typu Junkers Ju 87 „Stuka” pojawiły się nad Wieluniem około godziny 4.40. Niezwykle cenna pod kątem zrozumienia tych wydarzeń jest relacja jednego z niemieckich pilotów. Ukazuje ona bowiem pełną świadomość, z jaką oprawcy dopuścili się masowych zbrodni na bezbronnej ludności już w pierwszych minutach napaści: (...) Ulice w dole wyglądają jak obrazek z pocztówki, a ciemne punkty, które się na nich poruszają, są celem. Niczym tylko celem. Na wysokości 2500 metrów życie na ziemi traci swoją wagę (...). Wysokość – 1200 metrów (...) pierwsza bomba spada! (...). A teraz spojrzenie w dół. Bomba upadła dobrze, wprost na ulicę. Wybucha dym, a czarna masa, która sunęła wzdłuż ulicy, zatrzymuje się. Na miejscu, w które trafiłem, powstało ciemne kłębowisko. I w to kłębowisko padają serie bomb z innych samolotów. W ciągu trzech nalotów niemieckie siły powietrzne obróciły Wieluń w stertę gruzów. Życie straciło około 1200 osób spośród 16 tysięcy mieszkańców, w tym wielu Żydów, którzy stanowili w tym mieście około 30% społeczności. Zburzone zostały między innymi: kościół parafialny i synagoga. Atak na Wieluń stał się symbolem niczym nieuzasadnionej agresji, która w świetle niemieckich władz postrzegana była jako „prawo wojny”. Ten pierwszy krok w stronę wojny totalnej dokonany został przy zastosowaniu zaawansowanej techniki, nowoczesnej broni, szczególnego okrucieństwa i pogardy dla życia ludzkiego. Pełna świadomość, z jaką Niemcy dopuszczali się tych czynów, kryła w sobie symptomy późniejszego bezwzględnego terroru, który z biegiem upływu wojny wzrastał, by na przełomie 1941–1942 roku osiągnąć swój punkt kulminacyjny – holokaust.
W tym samym czasie, w innej części kraju, rozpoczęła się, po siedmiominutowym ostrzale z niemieckiego pancernika, obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej (WST). Postawa żołnierza wlewała w serca narodu nadzieję, Polskie Radio nadawało komunikaty: Westerplatte broni się nadal . Opór tej garstki żołnierzy stał się, w świadomości narodu, najwyższą formą poświęcenia, na jaką można się zdobyć w celu odparcia wroga i zachowania wyznawanych wartości. W okresie okupacji niemieckiej prasa konspiracyjna wielokrotnie odwoływała się do mitu obrony Westerplatte. Wydarzenia, które rozpoczęły się 1 września między godziną 4.40 a 5.00, rano mają szczególną wymowę. Celem bombardowania Wielunia było złamanie ducha oporu, złamanie morale społeczeństwa polskiego, w tym obywateli pochodzenia żydowskiego. Natomiast bohaterskie wyzwanie, jakie podjęli żołnierze z Westerplatte, stanowiło informację zwrotną dla Niemców.
Kilka tysięcy kilometrów dalej, mniej więcej w tym samym czasie, wynajęty przez Ruth Kluger w Rumunii mały stateczek „Tiger Hill”, na pokładzie którego znajdowało się ponad 1400 uchodźców, pod osłoną nocy znalazł się na wysokości Tel Awiwu. Jednostka została ostrzelana przez brytyjską kanonierkę „Lorna”. Konstanty Gebert tak przedstawił te fakty: Zginęły dwie osoby: dr Robert Shneider z Czechosłowacji i Cwi Binder z Polski. Był 1 września 1939 r. Pierwszymi osobami, które w drugiej wojnie światowej zginęły od brytyjskich kul, nie byli Niemcy, lecz uciekający przed nimi Żydzi. Dwa dni po tych wydarzeniach, gdy Wielka Brytania przystąpiła do wojny, marynarka JKM wciąż zawracała statki na pełnym morzu, nakazując im powrót do portów wyjścia. Oznaczać to mogło tylko jedno – dla zamkniętych w potrzasku europejskiego konfliktu Żydów ratunku z zewnątrz nie było. Brytyjczycy nie zamierzali wycofać się z postanowień konferencji w Evian oraz wydanej przez Neville’a Chamberlaina w maju Białej Księgi.
Zestawiając te fakty z perspektywy dziesięcioleci, zdumiewa, że zanim tego pierwszego dnia wojny słońce wzeszło ponad horyzont, miały miejsce zdarzenia, które skrywały w sobie pierwsze symptomy bezwzględnej niemieckiej polityki wyniszczania: złamanie przez Niemców konwencji haskich dotyczących zasad prowadzenia wojny i międzynarodowych umów, obracanie miast w gruzy, dziesiątkowanie ludności cywilnej, terror, w końcu samotność walczących Polaków, w tym obywateli pochodzenia żydowskiego. Na łamach wieczornego „Kuriera Warszawskiego” ukazały się nagłówki: Rozbójnicy świata – Niemcy napadli dziś na Polskę, Wojna o wolność narodu rozpoczęta. O stalowy mur bohaterskiej armii rozbije się bandycki napad na Polskę!. Prezydent Ignacy Mościcki wygłosił odezwę: Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i historii. Pomimo dalece niepokojących informacji, które lawinowo napływały z wielu miejsc kraju, ludność spoglądała w przyszłość głównie z wiarą i optymizmem. Powszechne było w społeczeństwie polskim przekonanie, że układy sojusznicze z Anglią i Francją – stanowiące w wypadku niemieckiej agresji fundament wspólnej koalicji – wykluczyły ponurą wizję poniesienia „na własnych barkach” całego ciężaru militarnej konfrontacji. Fala entuzjastycznych, wielotysięcznych manifestacji, jaka „przepłynęła” przez stolicę w dniach 3 i 4 września, jest tego jaskrawym dowodem. Państwa, które wypowiedziały wojnę III Rzeszy, jak oczekiwano, lada dzień miały przyjść Polsce z pomocą. Jednak te nastroje w ciągu następnych dni i tygodni odmieniły się zupełnie. Niemieckie uderzenie rozwinięte na pasie około 1600 km, pomimo ofiarnej postawy żołnierzy (między innymi w bitwach nad Wizną bądź Bzurą), okazało się niemożliwe do zatrzymania. 6 września niemieckie oddziały wkroczyły do Krakowa, 2 dni później rozpoczęło się oblężenie Warszawy. Dysproporcje w wyposażeniu i stanie liczebnym armii, a nie bitność żołnierza zadecydowały o załamaniu się obrony II Rzeczpospolitej.
Nie była to wyłącznie – doskonale znana współczesnym – wojna konwencjonalna, blitzkrieg niósł za sobą śmiertelną ideologię. Na tyłach armii niemieckich działały specjalne mobilne jednostki Einsatzgruppen: W końcu sierpnia w miastach na południu, zachodzie i wschodzie granicy znalazło się 5 grup operacyjnych, które miały półkołem wejść do Polski. Największa stała w gotowości w Wiedniu, aby czterema oddziałami, każdy w sile 90 ludzi, przez wschodnią Słowację dotrzeć do Galicji Zachodniej: od 4 września nosiła nazwę Einsatzgruppe I. Ostatecznie sformowano osiem takich jednostek, składających się z poszczególnych grup technicznych nazywanych Einstazkomando, które w istocie dysponowały nieograniczoną niemalże swobodą działania. Główna centrala koordynująca przebieg operacji „Tannenberg” znajdowała się w Berlinie, w Głównym Urzędzie Policji i Bezpieczeństwa. Po wielu miesiącach negocjacji 29 sierpnia Reinhard Heydrich i Werner Best zawarli z płk. Eduardem Wagnerem, szefem sztabu Generalnego Kwatermistrza w Naczelnym Dowództwie Wojsk Lądowych, porozumienie: Zadaniem grup operacyjnych policji bezpieczeństwa – czytamy tam – jest zwalczanie elementów wrogich Rzeszy i Niemcom na terytorium wroga na tyłach walczących jednostek. Te prawne kryteria, jakie zastosowano w odniesieniu do planowanych działań, w istocie wprowadzały całkowitą deregulację pojęcia – wroga i dowolność jego interpretacji w odniesieniu do konkretnej sytuacji. Za element wrogi mogli być uznani nie tylko partyzanci, osoby konspirujące, wymieniające informacje, ale również osoby poszukujące schronienia, pożywienia, czy nawet kropli wody, jak też przedstawiciele elit, w tym duchowni, intelektualiści, nauczyciele, działacze polityczni oraz każdy, kto dopuścił się złamania niemieckich postanowień czy regulacji na obszarze okupowanym. Wrogiem był zatem każdy Polak i Żyd, niezależnie od tego, czy stawiał opór najeźdźcy. Takie ujęcie problemu było zgodne z wizją Führera, który już 25 marca 1939 roku zakomunikował Naczelnemu Dowódcy Wojsk Lądowych generałowi Walterowi von Brauchitschowi: Polskę trzeba będzie tak zniszczyć, żeby w następnych dziesięcioleciach jako czynnik polityczny nie musiała być brana pod uwagę. Natomiast 22 sierpnia Hitler, wobec dowódców grup armijnych i trzech rodzajów wojsk na odprawie w Obersalzbergu, oświadczył: Na pierwszym planie jest zniszczenie Polski. Celem jest zlikwidowanie sił żywotnych, nie zaś dojście do określonej linii (...). Zamknąć serce dla litości . Postępowanie brutalne. 80 milionom ludzi trzeba dać to, co im się należy. Ich egzystencja musi zostać zabezpieczona. Silniejszy ma rację. Najwyższa twardość. W zasadzie można wyrazić wolę Hitlera w słowach: eindeuthsung – zniemczenie, entjudung – odżydzenie, entpolonisierung – odpolonizowanie.
Dla komendantów grup operacyjnych, którzy z pobudek czysto ideologicznych, czy też w pogoni za karierą oraz kolejnymi awansami w niemieckiej „wojennej machinie”, gotowi byli złamać wszelkie granice, przesłanie było jasne i nie pozostawiało złudzeń. Ten naszkicowany w zarysie plan operacji odpowiadał w pełni procesowi podejmowania, a także wykonywania decyzji, jaki istniał w III Rzeszy. Brak odgórnych, sformalizowanych na papierze rozkazów nie oznaczał konieczności zaniechania działań wykraczających poza przyjęte normy. Przeciwnie, system ten otwierał drogę do ich realizacji na warunkach konkurencyjności. Ten, kto wykazał się największą kreatywnością, mógł liczyć na szczególne względy, szacunek, sławę. Wehrmacht natomiast, przynajmniej do pewnego momentu, nie interpretował tych haseł w tak skrajny i fundamentalistyczny sposób, co nie oznacza, że nie identyfikował się z celami, raczej kwestionował jedynie środki, jakimi posługiwały się niemieckie służby specjalne, by je osiągnąć. Niemniej to właśnie kadry Einsatzgruppen, po przekazaniu cywilom przez wojskowych władzy administracyjnej nad okupowanymi terytoriami, dostarczyły niezbędnych specjalistów, którzy rozbudowali i kontrolowali skutecznie aparat terroru. Okrucieństwo, bezduszność i brak moralnych hamulców charakteryzowały działania EG w pierwszych dniach i tygodniach inwazji na Polskę. Potwierdza to relacja Berty Lichting o Mielcu: Synagogę oblali benzyną i podpalili, a Żydów w łaźni i rzeźni zamknięto, a kto chciał się ratować ucieczką, strzelano i wrzucano z powrotem w ogień (…). Wyłowione jednostki palono żywcem w rzeźni (…). Tego samego dnia inna grupa SS nałapała 20 młodych ludzi, przeważnie akademików (...), łamano im ręce, nogi, gnietli brzuchy, aż jelita wychodziły, a kiedy dogorywali – strzelano ich (…). Po tych wypadkach młodzież obojga płci, tak samo mężczyźni w średnim wieku, uciekli gremialnie na rosyjską stronę, a reszta nie mając warunków i sposobności, czekała z lękiem na dalszy bieg wypadków. Znikł uśmiech z twarzy ludzi, spojrzenia stały się ponure, przemykano się nieśmiało pod ścianami, wychodząc z domu tylko w ważnych wypadkach.
Natomiast w Bydgoszczy, w odpowiedzi na „krwawą niedzielę”, 10 września członkowie EG IV z EK 1 przeprowadzili kontrakcję: Na drogę powiedziano nam, żebyśmy wszystkich napotkanych mężczyzn zabijali, obojętnie, czy mieli przy sobie broń, czy też nie. Chciałbym jednak tutaj wspomnieć, że Bischoff w swojej mowie nadmienił, iż on nie może kryć wszystkich ewentualnych zabójstw w ramach tej akcji, ponieważ ta akcja nie została zarządzona przez wyższy szczebel (…), według meldunków poszczególnych jednostek zastrzelono ok. 700 Polaków. To właśnie ci ludzie, wśród których zdumiewająco wysoki odsetek – zwłaszcza na szczeblach dowódczych – stanowili znakomicie wykształceni Niemcy, nierzadko z tytułami doktorów, w następnych miesiącach i latach stali za sterami administracji śmierci.
We wrześniu 1939 roku zaistniały niepokojące symptomy. Polska została napadnięta i w osamotnieniu toczyła nierówną walkę. Zawiedli sojusznicy. Niemcy, nie licząc się z ludnością cywilną, obracali kolejne miasta w gruzy. Los Polaków, w tym milionów Żydów, zawisł na najcieńszej z nici. Specjalne jednostki „wojny ideologicznej” prowadziły operację skierowaną przeciw polskiej inteligencji, w tym również mniejszości żydowskiej, jak i innym warstwom społeczeństwa, między innymi osobom niepełnosprawnym. Żydzi, których możliwości emigracji zostały przez najbardziej wpływowe państwa na świecie ograniczone niemal do zera, znaleźli się w potrzasku. Okupacja sowiecka stała się paradoksalnie dla tych obywateli Rzeczpospolitej czymś w rodzaju tarczy osłonowej przed niemieckimi represjami.
Procesy, jakie miały miejsce w III Rzeszy w latach trzydziestych, znane były Polakom, a wśród społeczności żydowskiej musiały wzbudzać strach i panikę. Wymienić można ustawę o restrukturyzacji służby cywilnej, która nakładała – na urzędników pochodzenia niearyjskiego – obowiązek rezygnacji z zajmowanych stanowisk. Następnie ustanowione zostały akty regulujące pojęcie – aryjczyk. Nowa niemiecka polityka rasowa wymierzona była w wielu Żydów, zajmujących miejsca w administracji państwowej, będących nauczycielami, wykładowcami, prawnikami, lekarzami. 15 września 1935 roku uchwalone zostały przez Reichstag ustawy norymberskie, które usunęły Żydów poza nawias życia publicznego w państwie niemieckim. Ustawa o ochronie niemieckiej krwi i honoru zatwierdziła bezwzględny zakaz intymnych stosunków, w tym także zawierania małżeństw mieszanych, Żydów z osobami krwi niemieckiej. Nieuchronnym skutkiem ustawy o obywatelstwie Rzeszy było pozbawienie wielu żydowskich rodzin obywatelstwa niemieckiego. Z dnia na dzień stało się jasne, że dla tej mniejszości, stanowiącej skądinąd ledwie niecały procent ogółu społeczeństwa, jakiekolwiek nadzieje na stabilizację przeminęły. Według nowych praw, jak zauważył Adrian Weale, za Żyda uznawany był każdy, kto miał troje pełnożydowskich dziadków bądź był mieszańcem albo należał do żydowskiej wspólnoty wyznaniowej. Ustawa o ochronie niemieckiej krwi i honoru przyjęła również pojęcia pół-Żydów oraz ćwierć-Żydów. Natomiast za mieszańca pierwszego stopnia uznawano każdego, kto choć miał oboje żydowskich dziadków, to jednak nie praktykował judaizmu. Terminem – mieszaniec drugiego stopnia – określano tych, u których tylko jedno z dziadków było Żydem. W tym czasie wprowadzone zostały również w życie ustawy sterylizacyjne mające zapewnić czystość niemieckiej rasy. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż Theodor Eicke pozostający w służbie SS rozpoczął proces budowy obozów koncentracyjnych. Katalizatorem następnych tragicznych wstrząsów i prześladowań społeczności – noc kryształowa – żydowskiej stało się zabicie przez Herszela Grynszpana sekretarza ambasady Niemiec w Paryżu, Ernsta von Ratha.
Bez zrozumienia tych wydarzeń, których niemal nikt z ówczesnych ludzi nie mógł zestawić w takiej konstelacji, nie da się odtworzyć stosunków polsko-żydowskich w latach 1939–1942. Każdy Polak, który opierał się najeźdźcy, występował w sprawie żydowskiej. Natomiast każdy, łamiący postanowienia niemieckie, Żyd występował w sprawie polskiej. Wojna uruchomiła nowe procesy. Agresor – III Rzesza – była wspólnym wrogiem wszystkich obywateli Polski.
Armia, która oczekiwała nadejścia pomocy z zewnątrz, broniła się ofiarnie. Tymczasem 17 września, zamiast utęsknionego ataku Anglii i Francji, ze Wschodu nadszedł bezlitosny cios. Stalin wbił nóż w plecy walczącej Polsce. Rzeczpospolita, w tych ostatnich wrześniowych dniach, odizolowana i w dosłownym tego słowa znaczeniu – porzucona przez swoich sojuszników, znalazła się w potrzasku, z którego nie było drogi ucieczki. Tak opisywał te wydarzenia ambasador Wacław Grzybowski w nocy z 16 na 17 września: Przyjął mnie Potiomkin, nie Mołotow. Zaraz na wstępie oświadczył, że rząd polski oraz wódz naczelny zwiali do Rumuni, a Niemcy zajęli już dziewięć dziesiątych Polski (...). Usiłował przekazać mi notę, głoszącą, że dziś o godzinie 4.00 rano sowieckie wojska przekroczą na całej długości polską granicę”. Rosyjska koncepcja tworzenia tymczasowych władz na zajętych terenach różniła się od niemieckich metod jedynie pozorami, inną strukturą organizacyjną. Mechanizmy przejęcia kontroli nad ludnością i stworzenia zrębów sprawnego aparatu terroru nosiły jednak te same znamiona. Na podstawie rozporządzenia kierownictwa Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych powołano 9 specjalnych grup operacyjno-czekistowskich NKWD. Te niewielkie, a jednak sprawne i wydajne, oddziały, które skupiały w swoich szeregach nie więcej niż kilkadziesiąt osób, miały zrealizować podstawowe zadanie: po rozbiciu polskich sił zbrojnych przez armie przygotować grunt pod sowietyzację polskich Kresów Wschodnich.
Słowa prezydenta stolicy, Stefana Starzyńskiego: Po raz ostatni zwracam się do naszych sojuszników. Nie proszę o pomoc. Na to nie ma już czasu. Domagam się odwetu – trafiły w próżnię. 26 września 1939 roku Warszawa broniła się ostatkiem sił: Całe miasto płonie. Setki ludzi zagrzebanych w piwnicach pod gruzami zawalonych domów mieszkalnych daremnie oczekuje pomocy. Niemal wszystkie szpitale obrócono w ruinę. Zapasy żywności i medykamentów, środków opatrunkowych leżą pod gruzami. Nie ma wody nawet dla rannych, bo nieliczne czynne studnie nie mogą dostarczyć odpowiedniej jej ilości. Pożarów już nikt nie gasi (...). Na niektórych placówkach w pierwszej linii obrony miasta nie został przy życiu ani jeden żołnierz. Na innych pozycjach brak amunicji. Następnego dnia po wycieńczającej obronie miasta, oblężonego przez niemieckie siły, wśród zdziesiątkowanej, wyczerpanej psychicznie i osamotnionej w cierpieniu ludności stolicy lotem błyskawicy rozniosła się wiadomość o zawieszeniu walk. Euforia ostatnich dni sierpnia i pierwszych dni wojny, ustępując miejsca wciąż wzmagającej się niepewności, zniknęła gdzieś w gruzach zabudowań. Ludzie ostrożnie zaczęli opuszczać schrony, piwnice w poszukiwaniu żywności, wody, leków i niezbędnych środków do przeżycia. Jedni nerwowo starali się odnaleźć swych bliskich, oczekując choćby strzępków wiadomości, drudzy w zamyśleniu zmierzali w stronę swoich domów, zastanawiając się, co zastaną po przybyciu na miejsce, jeszcze inni zmagali się z lękiem, otępieniem, próbując wyzbyć się pulsujących wciąż w nieregularnym rytmie odgłosów detonacji bomb, i strachu przed nalotami dywanowymi. Liczne były przypadki załamań nerwowych, liczono straty.
28 września o godzinie 13.15, wraz z kapitulacją centrum politycznego, społecznego, kulturalnego życia kraju, II Rzeczpospolita definitywnie przestała istnieć. Rozpoczęła się niemiecko-sowiecka okupacja. Bilans kampanii wrześniowej przedstawiał się następująco: ponad 420 tysięcy żołnierzy dostało się do niewoli niemieckiej, około 230 tysięcy wojskowych trafiło do niewoli sowieckiej. W wyniku porozumienia podpisanego pomiędzy ministrem spraw zagranicznych Rzeszy, Joachimem von Ribbentropem, a ludowym komisarzem spraw zagranicznych, Wiaczesławem Mołotowem, 28 września w Moskwie (pakt o przyjaźni) państwo polskie przestało istnieć, a oficjalna linia demarkacyjna między Rzeszą a ZSRR ustalona została na linii Pisa–Narew–Wisła–San. Związek Sowiecki okupował około 52,1% terytorium II RP (około 200 tys. km2), z 13,7 miliona osób spośród których 38% było pochodzenia polskiego, 8% żydowskiego. Z oderwanych terenów utworzona została tzw. Białoruś Zachodnia oraz Ukraina Zachodnia. III Rzesza zajęła natomiast około 48,2% obszaru Polski (180 tys. km2), co oznaczało, że ponad 22 miliony obywateli polskich znalazło się pod panowaniem najeźdźcy. Pomorze, województwo poznańskie, część województwa łódzkiego z Łodzią, Górny Śląsk, część województwa krakowskiego oraz warszawskiego zostały anektowane i przyłączone do Niemiec pod nazwą: Kraj Warty i Gdańsk – Prusy Zachodnie. Tereny te były zamieszkane przez około 10 milionów osób, w tym 0,6 miliona Niemców. Zgodnie z dekretem kanclerza Adolfa Hitlera o administracji okupowanych ziem polskich niewcielonych do Rzeszy 12 października 1939 roku zostało utworzone Generalne Gubernatorstwo. Obszar GG obejmował około 96 tys. km2 oraz 12 milionów mieszkańców, natomiast pod kątem administracyjnym podzielony został na 4 dystrykty: krakowski, warszawski, lubelski, radomski. Funkcję głównego gubernatora objął znany prawnik, minister bez teki, dyrektor Akademii Prawa Niemieckiego, dr Hans Frank.
Jakże aktualne okazały się słowa Nachmana Syrkina: Są w życiu narodów chwile tak pełne emocji, że jeden rok uważany jest za całą epokę.
Hans Frank – Generalny Gubernator na terenie getta w Lublinie
------------------------------------------------------------------------
15 Albert Kesselring, Unsere Flieger ueber Polen, Berlin 1939.
16 Westerplatte; Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte została przekazana Polsce decyzją Rady Ligi Narodów z 1924 roku. Latem 1939 roku załoga placówki została wzmocniona, przed wybuchem wojny liczyła 205 żołnierzy. Heroiczna obrona Westerplatte trwała od godziny 4.48 1 IX do godz. 10.15 7 IX 1939 roku; zob. więcej: Mariusz Borowiak, Westerplatte w obronie prawdy, Warszawa 2008.
17 „Westerplatte broni się nadal” – taki komunikat (wpływający na morale społeczeństwa) podawało Polskie Radio.
18 Ruth Kluger, ur. 27 IV 1910, zm. 16 II 1980, była związana z Mossadem i przygotowała dla niektórych Żydów europejskich emigrację do Palestyny. Po wojnie napisała książkę The Last Escape.
19 Konstanty Gebert, Miejsce pod słońcem, Warszawa 2008, s. 108.
20 Jego Królewskiej Mości – brytyjska Królewska Marynarka Wojenna.
21 Międzynarodowa konferencja w sprawie uchodźców w Evian, która odbyła się w lipcu 1938 roku z inicjatywy prezydenta Franklina D. Roosevelta, okazała się być kompletnym fiaskiem. Poza Republiką Dominikańską żaden z reprezentantów 32 zaproszonych państw nie wyraził chęci udzielenia schronienia uchodźcom żydowskim z Niemiec i Austrii. Żydowskich uchodźców z Niemiec przyjęła tylko Polska.
22 Konstanty Gebert, Miejsce pod słońcem, Warszawa 2008, s. 104–106.
23 Rozbójnicy świata – Niemcy napadli dziś na Polskę, „Kurjer Czerwony”, nr 241, 1 IX 1939, s. 1.
24 Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 2008, s. 27.
25 Sojusz między Rzeczpospolitą a Wielką Brytanią został zawarty 25 VIII 1939 – zobowiązywał on obie strony, w wypadku agresji III Rzeszy – „europejskiego mocarstwa”, udzielenia sobie natychmiastowej pomocy. Sojusz między Rzeczpospolitą a Francją sięga 1921 roku. 19 V 1939 Francja zdecydowała się na odnowienie i uściślenie konwencji wojskowej – po ataku III Rzeszy dywizje francuskie w ciągu 15 dni miały nam przyjść nam z pomocą.
26 Janusz Piekałkiewicz, Polski Wrzesień, Warszawa 2004, s. 288–295.
27 Jochen Bohler, Klaus-Michael Mallmann, Jurgen Matthaus, Einsatzgruppen w Polsce, Warszawa 2009, s. 17.
28 Operacja „Tannenberg”: kryptonim niemieckiej akcji realizowanej od września 1939 roku, której celem było przeprowadzenie czystki wśród polskiej inteligencji, jak i Żydów.
29 Einsatzgruppen w Polsce, Warszawa 2009, s. 126 (Wytyczne dla zagranicznych operacji Głównego Urzędu Policji i bezpieczeństwa i SD).
30 Ibidem, s. 58.
31 Ibidem.
32 Tadeusz Kur, Sprawiedliwość pobłażliwa, Warszawa 1975, s. 5–20.
33 Einsatzgruppen w Polsce, Warszawa 2009, s. 137. Charakterystyczna jest metoda egzekucji, niemal identyczna, jaką zastosowali Niemcy w Jedwabnem.
34 „Krwawa niedziela”: wydarzenia z 3 i 4 IX 1939 roku, kiedy polskie dowództwo podjęło decyzję o zlikwidowaniu dywersji niemieckiej. Działania te posłużyły Niemcom za pretekst do rozpoczęcia fali mordów. W ciągu pierwszego tygodnia okupacji zlikwidowanych zostało 600 do 800 Polaków.
35 Ibidem, s. 139.
36 Niearyjczyk: tym sformułowaniem określano wszystkich, którzy mieli żydowskich rodziców lub dziadków.
37 Adrian Weale, Historia pisana na nowo, Wrocław 2010, s. 127–129.
38 Ibidem.
39 Maciej Zaremba Bielawski, Higieniści, Wołowiec 2011, s. 99.
40 Theodor Eicke, ur. 17 X 1892 roku w Hudingen, zm. 26 II 1943 roku w ZSRR, SS-Obergruppenführer, współtwórca systemu niemieckich obozów koncentracyjnych. Zbrodniarz wojenny; zob. więcej: Guido Knopp, Holokaust, Warszawa 2011.
41 Janusz Piekałkiewicz, Polski wrzesień, Warszawa 2004, s. 185.
42 Krzysztof Jasiewicz, Pierwsi po diable, Warszawa 2001, s. 127.
43 Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 2008, s. 63.
44 Ibidem, s. 67.
45 Nachman Syrkin uczestniczył w Pierwszym Kongresie Syjonistycznym w Bazylei. W 1907 roku przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie został jednym z liderów partii – Poalej Syjon.Rozdział II. Koncentracja Podzieleni murem. Stosunki polsko-żydowskie w kontekście procesu gettoizacji
Pytacie się, jak żyjemy?
(…) Jeżeli warunki takie potrwają dłużej, to nikt z nas nie zobaczy końca wojny i nikt żywym tych miejsc nie opuści.
– 150 tysięcy skazanych na śmierć!, „Barykada Wolności”, marzec 1941 roku –
Co będzie dalej? Na pytanie to nie ma odpowiedzi (…). Musimy zatem stwierdzić, że sprawa żydowska wprowadzona tutaj została w ślepy zaułek, z którego nie wyjścia. A raczej jest tylko jedno: stopniowe wymieranie z nędzy, głodu i chorób zakaźnych. To będzie tragedii żydowskiej na ziemiach polskich akt trzeci.
– Żydzi, „Biuletyn Informacyjny”, maj 1941 –Rozdział III. Anihilacja – Holokaust Operacja „Reinhard” oczami Polaków. Informacje na temat zagłady
Zarządzam, aby przesiedlenie całej żydowskiej ludności Generalnej Guberni zostało przeprowadzone i ukończone do 31 grudnia 1942 r. (…). Środki te są niezbędne dla przeprowadzenia etnicznego rozdziału ras i narodowości w myśl zasad nowego ładu w Europie, oraz w interesie bezpieczeństwa i czystości Rzeszy niemieckiej i strefy jej interesów. Ze wszystkich tych przyczyn całkowite oczyszczenie jest konieczne, a więc trzeba go dokonać.
– Rozkaz Reichsführera SS Heinricha Himmlera, 19 lipca 1942 –
Całe społeczeństwo polskie zajęło wobec masowego mordu Żydów stanowisko zdecydowane, pełne oburzenia i pogardy wobec morderców (…). Za pomoc Żydom, którzy w znikomej ilości zdołali wymknąć się oprawcom – Niemcy wyznaczyli karę śmierci. Każdy uczciwy człowiek z pogardą traktuje te groźby, bo wie, że pomoc w nieszczęściu, ratowanie zagrożonego śmiertelnie bliźniego jest obowiązkiem silniejszym niż śmierć. Obowiązkiem każdego Polaka jest pomoc ofiarom niemieckiego bestialstwa.
– Zbrodnia, jakiej dotąd nie było, „WRN”, 28 września 1942 –