- W empik go
Pod sterami serca - ebook
Pod sterami serca - ebook
19-letni Marek chce zrealizować marzenia swej ukochanej, by powstrzymać jej samobójcze zamiary. O ujawnienie treści rzeczonych marzeń, prosi jej wieloletniego przyjaciela, Grześka. Nie wie, że tamten również jest zakochany w Zuzi i w wymyślny sposób chce się pozbyć konkurenta. Podsuwa Markowi fałszywe marzenia Zuzi, których realizacja wymagałaby działań niezgodnych z prawem z racji sporych kosztów finansowych. Chce w ten sposób wpakować go do więzienia. Nieświadom intrygi, Marek połyka haczyk…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-480-2 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pod sterami serca
Pod sterami serca
Krzysztof Sobczak
Zdesperowany, by ratować swoją ukochaną przed samobójstwem dziewiętnastolatek, wpada na niestandardowy pomysł, jak zatrzymać ją przy życiu. Za pomocą wymyślnej intrygi zaszczepia w Zuzi przekonanie, że był wobec niej niewierny i ją oszukiwał. Ma to na celu wyzwolenie w niej chęci zemsty, która miałaby sprawić, że dziewczyna odroczy w czasie samobójcze zamiary, chcąc wcześniej wyrównać rachunki z Markiem. Gdy plan chłopaka się powodzi i Zuzia postępuje zgodnie z jego przewidywaniami, przystępuje on do realizacji drugiego etapu swego zamysłu — w czasie kiedy jego ukochana będzie szykowała na nim odwet, planuje zrealizować jej marzenia, by wlać w nią chęci do życia i trwale odwieść od samobójstwa.
Marek angażuje w swój plan wieloletniego przyjaciela dziewczyny, prosząc żeby ujawnił mu on treść jej marzeń, aby wiedzieć jakie podjąć działania. Nie zdaje sobie sprawy, że Grzesiek również jest zakochany w Zuzi i w wymyślny sposób zamierza pozbyć się konkurenta. Podsuwa Markowi skonfabulowane marzenia dziewczyny, których realizacja z racji sporych kosztów wymagałaby od tamtego działań wykraczających poza granice prawa. W ten sposób chce doprowadzić do ulokowania chłopaka w więzieniu i tym samym wyeliminować go z życia Zuzi.
Nieświadomy niecnych intencji Grześka, Marek połyka haczyk i przymierza się do ataku na pewnego miliardera..Rozdział 1
W miarę upływu kolejnych minut, towarzyszące Markowi poczucie bezradności przybierało na sile. Przewracał się nerwowo z boku na bok, a nieskazitelna nocna cisza, która miała być sojusznikiem w toczonych przez chłopaka rozmyślaniach, zaczynała go drażnić. Wobec tego Marek postanowił położyć i sięgnął po usytuowany na nocnej szafce telefon z podłączonym do niego zestawem słuchawkowym. Ulokowawszy słuchawki we wnętrzu swych uszu, włączył playlistę złożoną z pobranych przez siebie piosenek.
Wsłuchując się w dźwięki rockowego utworu „Ultimos Diaz” Marek kontynuował swoje rozmyślania, licząc że zmiana taktyki uczyni je efektywniejszymi. Jego myśli zaczęły wkraczać jednak na inne tory aniżeli te, na które chciałby je skierować. Jedynym wspólnym mianownikiem dla myśli mu towarzyszących oraz tych, do których aspirował, była dziewczyna o długich, ciemnobrązowych włosach.
Wyobraźnia Marka podsuwała mu sceny sprzed ośmiu miesięcy, gdy poznał rzeczoną przedstawicielkę płci pięknej. Zmagający się z samotnością dziewiętnastolatek zalogował się wówczas na portal zestawiający losowo dwóch użytkowników w celu umożliwienia im toczenia anonimowej konwersacji. Korzystał wtedy z owej aplikacji regularnie, licząc że w końcu uda mu się za jej sprawą trafić na osobę, która okaże się być remedium na jego samotność.
Przez długi czas nadzieje były jednak płonne, choć Marek starał się jak tylko mógł w nowonawiązywanych znajomościach. Był niezwykle czarujący i posiadał szeroki repertuar kreatywnych tekstów uwodzicielskich, którymi od początku zasypywał poznane dziewczyny. W wirtualnych realiach był zupełnie innym człowiekiem niż w rzeczywistym świecie, gdzie cechowało go skrajne wycofanie. Nie posiadał praktycznie żadnych znajomych, zarówno w szkole jak i poza jej murami. Od zawsze w realnym świecie chłopak miał bowiem problem z budowaniem relacji interludzkich, który nasilał się proporcjonalnie do upływu jego życia.
Konwersując na wirtualnym czacie z anonimowymi dziewczynami, Marek był jednak pod tym kątem zupełnie inną osobą. Czarował słowami sprawniej niż nie jeden absolwent szkoły podrywu, a teksty którymi ujmował swoje rozmówczynie, były wyłącznie jego autorstwa. Luz i swoboda wyzwalały w nim sporą kreatywność, którą w realnym świecie torpedowaną Markowi w głównej mierze przez stres oraz strach.
Strach przed ludźmi.
Mimo rzeczonego strachu, chłopak nie potrafił się jednak odnaleźć w całkowitej samotności. Potrzebował jednej osoby, która urozmaiciłaby swoją obecnością jego życie, z którą zbudowałby bardzo bliską relację.
Zdając sobie sprawę, że w prawdziwym świecie nie byłby w stanie nawiązać żadnej znajomości, poszukiwania dziewczyny spełniającej powyższe kryteria, prowadził w internecie. Kilkukrotnie wydawało się chłopakowi, że natrafił już na tę „jedyną”, która wykastruje jego egzystencję z pierwiastka samotności. Nadzieje okazywały się jednak płonne, a przyczyna finalnych niepowodzeń tkwiła zazwyczaj w presji, którą Marek zaczynał szybko odczuwać przy dobrze prosperujących relacjach.
W chronologicznym wymiarze wyglądało to tak, że po barwnej konwersacji na anonimowym portalu, chłopak przetransferowywał się z nowymi znajomymi na media społecznościowe. Tam jeszcze przez pewien czas był w stanie sukcesywnie kontynuować uwodzicielską ofensywę, lecz po kilku dniach ten stan rzeczy ulegał zmianie. Markowi zaczynało coraz bardziej zależeć na utrzymaniu znajomości, co wyzwalało u niego sporą presję. Bardzo bał się popełnienia błędu, który przekreśliłby dalszy rozwój relacji. Te obawy sprawiały, że konwersowanie z jego strony stawało się ostrożne i zachowawcze, a sięgając po mniej kwiecisty język — nudne. Dziewczyny przestawały poczytywać Marka za czarującego oraz atrakcyjnego, przez co zniechęcały się do jego osoby.
Dalszy obrót zdarzeń w każdym przypadku był bardzo podobny. Najpierw rzeczone dziewczyny obniżały zaangażowanie w konwersację, a z czasem całkowicie się z niej wycofywały i Marek znów mógł doświadczać „uroków” skrajnej samotności.
Dopiero relacja z Zuzą, która z czasem osiedliła się w sercu chłopaka, wykroczyła poza obręb kilku dni.
Początkowo ta znajomość nie rokowała jednak wybitnie pomyślnie. Konwersując na anonimowym czacie dziewczyna nie była szczególnie rozmowna. Inicjatywa była cały czas po stronie Marka, ona zaś udział w rozmowie ograniczała do zdawkowych odpowiedzi na jego pytania, wymyślne komplementy chłopaka zaś całkowicie ignorując. Wszystko wskazywało wówczas na to, że ta relacja pod względem czasu trwania nie przekroczy nawet kilku godzin.
Sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni na snapchacie, dokąd przetransferowali się z inicjatywy Marka. Przenosiny na popularny portal społecznościowy chłopak zaproponował bez większej nadziei, zasadniczo sam nie wiedział dlaczego. Był niemal przekonany, że jego znajomość z Zuzią nie ma przed sobą żadnej przyszłości.
Na snapchacie sprawy przyjęły jednak z czasem zupełnie inny obrót. Gdy zdemotywowany coraz bardziej do angażowania się w bezbarwną rozmowę Marek zrezygnował z komplementów oraz uwodzicielskich tekstów, Zuzia całkowicie zmieniła swoje nastawienie. Podkręciła mocno zaangażowanie, a nawet zdawała się próbować przejmować inicjatywę, co objawiło się chociażby zaproponowaniem gry w „pytania integracyjne”. Wyglądało to tak, jakby poczuła że sprawy zmierzają w kierunku zakończenia konwersacji i chciała temu zapobiec.
Marek chętnie zaakceptował propozycję Zuzi i zaczęli naprzemiennie formułować pytania. Dziewczyna w niektórych kwestiach roztaczała wokół siebie aurę tajemniczości i na co poniektóre z pytań odpowiadała zdawkowo i bardzo mało precyzyjnie. Były jednak i takie, przy których kosztem enigmatyzmu obszernie się rozpisywała.
Po kilku godzinach gry, których upływu pogrążony w konwersowaniu Marek nawet nie odnotował, chłopak posiadał całkiem bogaty repertuar wiedzy o nowej znajomej. Dysponował takimi informacjami jak uczęszczanie przez Zuzię do drugiej klasy humanistycznej w liceum, brak posiadania przez nią rodzeństwa czy zamieszkiwanie w okolicach Olsztyna. Co się zaś tyczyło kwestii głębiej wnikających w życiorys Zuzi, to Marek wiedział między innymi iż bardzo lubiła czytać, gustując w literaturze koncentrującej się na tematyce kryminalistycznej oraz erotycznej. Ostatni aspekt zapewne w innych okolicznościach mocno zniesmaczyłby chłopaka jako aseksualistę, był on jednak na tyle oczarowany nową znajomą, że nie zwrócił na to nawet większej uwagi.
Nie potrafił właściwie stwierdzić, co konkretnie wyzwoliło w nim fascynację względem Zuzi. Ciekawe poczucie humoru noszące znamiona oryginalności i kreatywności, którym on sam również się legitymował? Inteligencja i dojrzałość bijące z jej wypowiedzi? A może obie te opcje były poprawne?
Gdy z inicjatywy Marka doszło do wymiany zdjęć ukazujących ich twarze, chłopak poczuł się jeszcze bardziej oczarowany nową znajomą. Nie był wprawdzie typem człowieka oceniającego przedstawicielki płci pięknej przez pryzmat urody, lecz fakt że Zuzia była bardzo ładna spotęgował jego fascynację. Skwitował fotografię dziewczyny wymyślnym komplementem, na który tamta, w przeciwieństwie do poprzednich uwodzicielskich tekstów, zareagowała bardzo pozytywnie.
Konwersowali namiętnie przez kilka godzin, a rozmowa koncentrowała się na różnorodnych tematach. Z każdą kolejną wiadomością autorstwa Zuzi Marek utwierdzał się w przekonaniu, iż miał do czynienia z osobą bardzo inteligentną i dojrzałą. Angażował się w wymianę zdań coraz bardziej, o niezbyt pomyślnie rokujących początkach konwersacji zasadniczo już zapominając.
Gdy po wzajemnym życzeniu sobie dobrej nocy chłopak położył się spać, był przepełniony radością oraz optymizmem. Żywił silną wiarę, że udało mu się w końcu poznać osobę za której sprawą o swojej samotności będzie mógł od teraz mówić wyłącznie w czasie przeszłym. Zasypiał myśląc intensywnie o dziewczynie, o której istnieniu jeszcze kilka godzin wcześniej nie miał pojęcia.
Nazajutrz rano Marek obudził się w równie świetnym nastroju. Od razu po przebudzeniu napisał do Zuzi, pytając czy się wyspała oraz jak prezentuje się jej samopoczucie i z niecierpliwością wyczekiwał odpowiedzi, chcąc jak najszybciej ponownie pogrążyć się w spirali konwersacji z dziewczyną.
Na odpowiedź przyszło mu poczekać kilka godzin, lecz zważywszy na fakt, że kalendarz wskazywał niedzielę nie było w tym nic dziwnego. W przeciwieństwie do zmagającego się z problemami ze snem Marka, większość ludzi praktykowało w siódmy dzień tygodnia dłuższy wypoczynek.
Zuzia pozytywnie skwitowała zarówno pytanie o wyspanie się jak i o samopoczucie i odwzajemniła je pod adresem Marka. Gdy tę wymianę uprzejmości mieli za sobą, dziewczyna nieoczekiwanie urozmaiciła konwersację o nowy akcent. Słowami „*Wtulam się mocno w Twoją rączkę” zainicjowała wirtualne czułości, którym zaczęli namiętnie się poddawać. W ich ramach „pogrążyli się mocno w swoich objęciach, a następnie również w ustach, zaprzęgając przy tym do działania języki”. Marek wprawdzie nigdy nie całował się z nikim ani w wersji z języczkiem, ani w tej okrojonej o jego udział, lecz wirtualne imitowanie pocałunków z Zuzią szło mu całkiem nieźle.
Równie dobrze radził sobie w aspektach seksualnych, które także aktywowała Zuzia. Mimo braku praktycznego doświadczenia oraz aseksualizmu, także na tej płaszczyźnie Marek dorównywał dziewczynie w formułowaniu barwnych opisów czynności, które wykonywał na terenie jej okolic intymnych. Wirtualna obecność na nich nie sprawiała mu jednak takiego rodzaju przyjemności, jaki wyzwalałaby zapewne u większości innych przedstawicieli płci męskiej. Nie odczuwał klasycznego podniecenia. Jedyną przyjemność czerpał z samego faktu, że konwersował z dziewczyną, do której coraz mocniej się przywiązywał. Gdyby ona nie zainicjowała erotycznych akcentów, Marek z pewnością również by tego nie zrobił. Skoro jednak narzuciła taki kierunek konwersacji, to chłopak się do niego dostosował, chcąc za wszelką cenę kontynuować tę znajomość.
Dostosował się, ku swojemu zaskoczeniu bardzo dobrze.
Wirtualne czułości zdominowały rozmowę prawie całkowicie. Te nie uderzające w erotyczne tony, takie jak między innymi „mocne wtulanie się w siebie” czy też „wymienianie się namiętnymi buziaczkami” silnie oddziaływały na wyobraźnię Marka. Wizualizował sobie w głowie, że naprawdę znajdujował się w objęciach nowopoznanej dziewczyny i wzajemnie lokowali na swych ustach pocałunki.
Relacja z Zuzią ciągnęła się kolejnymi tygodniami, deklasując pod względem czasu trwania te, w które Marek zaangażowany był wcześniej. Z jednej strony chłopak odczuwał cały czas presję wynikającą z obawy, że coś zepsuje i ta znajomość finalnie również będzie miała swój kres. Rzeczona presja kooperowała jednak z antynomicznym poczuciem luzu. Być może wynikało ono z towarzyszącego chłopakowi wrażenia, że Zuzia również mocno się do niego przywiązała i nie potrafiłaby przekreślić znajomości przez potencjalny błąd w jego wykonaniu.
Po nieco ponad czterech tygodniach konwersowania, Marek zdobył się na wykonanie kolejnego kroku. Wysunął wobec Zuzi propozycję rozmowy przez telefon, choć sama jej perspektywa wyzwalała w nim spory stres, bowiem nie stoczył nigdy z żadną dziewczyną telefonicznej konwersacji. Uznał jednak, że mimo drzemiących w nim obaw nadszedł czas, by spróbował się przełamać i zaproponować posunięcie naprzód coraz lepiej prosperującej znajomości.
Zuzia chętnie się zgodziła na rozmowę, do której doszło kilka dni później. Marek został w jej trakcie całkowicie sparaliżowany przez stres, w obliczu czego zaprezentował się z bardzo słabej strony. W głosie Zuzi również pobrzmiewała nutka stresu, lecz radziła sobie dużo lepiej niż chłopak. Zasadniczo to wyłącznie za jej sprawą rozmowa potrwała prawie pół godziny, gdyż po stronie dziewczyny cały czas spoczywała inicjatywa. Ona narzucała tematy do dyskusji, kiedy zaczynała panować niezręczna cisza, gdyż zmagający się z eskalacją kortyzolu w swoim organizmie Marek nie byłby w stanie tego robić. Czuł w głowie całkowitą pustkę.
Gdy już się rozłączyli, chłopak obawiał się, że swoją kompromitacją przekreślił szanse na dalszy rozwój tej znajomości. Chciał napisać do Zuzi, by się zorientować, czy rzeczywiście się do niego zniechęciła w skutek nieudanej rozmowy, lecz nie potrafił tego zrobić. Drzemała w nim psychiczna blokada przed takim posunięciem, której nie potrafił przełamać. Bał się, że usłyszy to czego nie chciałby usłyszeć — że rzeczywiście zawiódł oczekiwania dziewczyny i nie jest ona zainteresowana kontynuowaniem ich relacji.
Rzeczonej blokady Marek przełamywać nie musiał, gdyż to Zuzia do niego napisała i to bynajmniej nie w celu położenia kresu ich znajomości. Okazała sporą wyrozumiałość, prosząc aby nie przejmował się faktem, iż został zdominowany przez stres i zapewniła, że bardzo się cieszy, że ze sobą porozmawiali. Marek takiego obrotu zdarzeń absolutnie się nie spodziewał, nie wiedział więc zbytnio jak zareagować. Podziękował zatem po prostu dziewczynie za wyrozumiałość i zapewnił, że podczas kolejnej rozmowy postara się wypaść z lepszej strony.
Następnym razem rzeczywiście zaprezentował się o wiele lepiej, stres towarzyszył mu w bardzo niskim stężeniu. Miał już pewność, że byle błąd, który potencjalnie by popełnił w trakcie rozmowy, nie przekreśliłby znajomości z Zuzą. To właśnie owa świadomość przełożyła się na luźne podejście z jego strony.
Podczas tamtej rozmowy z ust Zuzy padły słowa, które jak się miało okazać w przyszłości, stanowiły genezę ciągu zdarzeń, który całkowicie odmieni życie Marka.
Wszystko zaczęło się od nieśmiałego zapytania ze strony chłopaka o historię życia uczuciowego swojej rozmówczyni. Nie mając pewności czy Zuzia chciała zagłębiać się w ten temat, podkreślił że nie musi ona odpowiadać na pytanie jeśli nie miała na to ochoty.
— Miałam chłopaka przez kilka miesięcy, ale zostawił mnie dla innej.
Marek niezbyt wiedział co odpowiedzieć.
— Przykro mi — nic bardziej rozbudowanego nie przyszło mu do głowy.
— Mi też było przykro — ton głosu Zuzi był całkowicie obojętny — Płakałam przez niego kilka tygodni. Ale w końcu smutek wyparował i jego miejsce zajęła silna żądza zemsty.
Po tych słowach nastąpiła krótka pauza.
— Wcześniej nie byłam skłonna by zrobić komukolwiek jakąkolwiek krzywdę — kontynuowała Zuzia — Ale ta sytuacja mnie zmieniła. Nie miałam żadnych skrupułów przed zafundowaniem temu gnojowi tego na co zasługiwał.
— A co takiego mu zafundowałaś jeśli mogę zapytać? — zapytał Marek.
— Nieważne.
Po oznajmieniu niechęci wobec ujawniania szczegółów zemsty na ex chłopaku, Zuza narzuciła nowy temat dyskusji. Marek jednak dobrze zapamiętał jej słowa odnośnie mściwości i po zakończeniu konwersacji skupił na nich myśli. Wzbudziły one u niego niestandardowe wobec ich treści uczucia — podziw i uznanie. Chłopak nie wiedział wprawdzie, w jakiej postaci zemstę wyegzekwowała wobec byłego ukochanego Zuzia, lecz podziwiał ją za sam fakt, że potrafiła odkuć się za doznane krzywdy.
On sam nie potrafił tego robić. Doświadczył w swoim dotychczasowym, dziewiętnastoletnim życiu wielu krzywd i nie umiał wziąć za nie odwetu. Bał się. Na przykład, gdy był prześladowany w gimnazjum, obawiał się, że próby wyrównania rachunków ze swoim dręczycielem pogorszą jedynie jego sytuację. Potulnie więc akceptował wymierzone w niego fizyczne oraz psychiczne ataki ze strony Jacka Witczaka.
W głowie Marka poczęły się wyświetlać traumatyczne sceny z czasów gimnazjalnych, gdy padał rzeczonych ataków. Nie chcąc pogrążać się w ich spirali, szybko skierował swoje myśli na inne tory — te prowadzące do jego serca.
Tam była ulokowana Zuzia.
Mimo, że znali się raptem niecałe pół roku i nigdy nie doszło między nimi do spotkania, Marek nie miał już wątpliwości, że zakochał się w dziewczynie.
Początkowo chłopak wzbraniał się przed wyznaniem swoich uczuć, za sprawą niewystarczających pokładów odwagi. Potrzebował kilku tygodni, by uznać, iż był gotów zagrać z Zuzią w otwarte karty.
Miłosne wyznanie zaplanował na kolejną rozmowę telefoniczną. W dniu, w którym miało do niej dojść, od samego rana Marek był owładnięty ekstremalnym stresem. Wizualizował sobie w głowie różne scenariusze dotyczące reakcji Zuzy odnośnie wyznania, które zamierzał jej zaserwować. Do głosu dochodziły zarówno te zakładające pozytywny obrót zdarzeń jak i mniej optymistyczne.
Wizja zmaterializowania się któregoś z tych drugich nie odwiodła jednak Marka od realizacji swoich zamiarów. Po otwarciu rozmowy na kilku pospolitych pytaniach, dotyczących takich kwestii jak choćby samopoczucie, przystąpił do dzieła.
— Chciałem Ci coś powiedzieć — z trudem wypowiedział te słowa, będąc już całkowicie zdominowanym przez stres — Zdaję sobie sprawę z faktu, że znamy się stosunkowo krótko i jedynie wirtualnie, przez co możesz podważyć autentyczność moich słów, ale zapewniam Cię że jestem w pełni przekonany, że moja deklaracja odzwierciedla w stu procentach rzeczywistość. Kocham Cię.
Marek planował wyznać swoje uczucia w sposób bardziej kwiecisty i rozbudowany, lecz nadmiar kortyzolu w organizmie podciął mu skrzydła. Chciał jak najszybciej mieć wszystko za sobą i poznać reakcję Zuzi. Wyznał jej więc miłość w sposób krótki i zwięzły.
Dziewczyna przez dłuższy czas milczała. Marek nie zamierzał jej popędzać do ustosunkowania się do usłyszanych słów.
— Nie zamierzam negować Twoich słów, Ty sam wiesz najlepiej co czujesz — powiedziała w końcu Zuzia. Marek nie potrafił precyzyjnie zidentyfikować emocji obecnych w jej głosie. Wydawało mu się, że dziewczyna znajdowała się na skraju płaczu — I jesteś naprawdę super chłopakiem, najlepszym jakiego kiedykolwiek poznałam. Ale niestety nie możemy być razem. — Ostatnie słowa dziewczyny wyzwoliły w Marku pewnego rodzaju szok, choć w swoich antycypacjach zakładał między innymi odrzucenie jego uczuć. Czym innym było jednak snucie takiego scenariusza, a czym innym jego zmaterializowanie.
Kolejne słowa Zuzi spotęgowały szok jej rozmówcy.
— Chciałabym Ci to wszystko wytłumaczyć, ale nie potrafię. W każdym razie najlepszą opcją będzie zakończyć teraz tę znajomość. Wiedz, że nie jest to dla mnie łatwe, ale tak będzie naprawdę najlepiej. Przede wszystkim dla Ciebie. Przepraszam.
Po tych słowach Zuza rozłączyła rozmowę.
Marek jeszcze przez kilka minut stał z telefonem w ręku, pogrążony w szoku oraz szybko postępującym smutku.. W końcu zmobilizował się jednak do działania. Dotarło do niego, że jeśli nie chciał, aby relacja z Zuzą przeszła do historii, nie mógł tak po prostu odpuścić. Wybrał numer dziewczyny, lecz usłyszał jedynie komunikat dotyczący aktywizacji poczty głosowej. Spróbował drugi raz. To samo. Mimo, że zakrawało to na desperację i skrajnie bezsensowne działanie, podejmował próby skontaktowania się z ukochaną jeszcze przez kilkadziesiąt minut.
Bez skutku.
Wobec niepowodzeń na tej płaszczyźnie, Marek postanowił zmienić sposób działania i zasypał Zuzię gradem SMS-ów, licząc że dziewczyna je odczyta i wywrą one wpływ na jej zamiary. Zapewniał, że nie wyobrażał sobie życia bez niej, że bardzo chętnie jej wysłucha w kwestii przyczyn podjęcia przez nią decyzji o zakończeniu tej relacji, podobnie jak w każdej innej sprawie. Deklarował, iż nie zostawi Zuzi nigdy samej z żadnym problemem, zawsze fundując maksymalne wsparcie. Rzeczone wiadomości stanowiły jedynie niewielki procent wszystkich wchodzących w skład festiwalu romantyczno — desperackich treści, który serwował ukochanej przez kilkadziesiąt minut. Łącznie baza SMS-ów w telefonie dziewczyny poszerzyła się w tym czasie o czterdzieści cztery wiadomości.
Na żadną z nich jednak nie zareagowała. Do Marka zaczynało docierać, że prawdopodobnie nie odwróci już dramatycznego z jego perspektywy obrotu zdarzeń.Rozdział 2
Z melancholii i rozpaczy, w których spędził kolejne trzy dni, wyrwał Marka telefon od Zuzi. Leżał na swoim łóżku, wpatrując się ponurym wzrokiem w sufit, gdy usłyszał dźwięk nadchodzącego połączenia. Spojrzawszy na wyświetlacz i zobaczywszy, że to kochana przez niego dziewczyna próbuje się z nim skontaktować, błyskawicznie nacisnął zieloną słuchawkę.
— Nawet nie wiesz jak się cie… — Marek chciał wyrazić swoją radość, lecz Zuzia nie dała mu ku temu okazji.
— Dzwonię, żeby się pożegnać. Jutro już mnie nie będzie na tym świecie i chciałam wszystko Ci wyjaśnić, bo zasługujesz aby znać całą prawdę. Odwzajemniam zatem w pełni Twoje uczucia i mogę Ci powiedzieć, iż spędziłam przy Tobie najwspanialsze chwile w moim życiu, mimo że znaliśmy się jedynie wirtualnie. W innych okolicznościach bylibyśmy razem, ale w obliczu faktu, że jutro już przeniosę się w zaświaty, nie będzie to możliwe.
W skutek powyższych słów radość z telefonu od Zuzi została u Marka wyparta przez szok i przerażenie. Zaczął się cały trząść z emocji. W obliczu innych usłyszanych rewelacji, informacja o odwzajemnianiu przez dziewczynę jego uczuć nie miała dla niego w tym momencie dużego znaczenia.
— Ale jak to w zaświa…
— Daj mi proszę dokończyć. Myślę, że ukrywałam to przed Tobą na tyle starannie, że niczego się nie domyśliłeś, dlatego teraz Ci wszystko powiem. Jestem uzależniona od narkotyków. Zaczęłam po nie sięgać o wiele wcześniej niż Cię poznałam, bo nie radziłam sobie z traumami jakich doświadczyłam w przeszłości. Po tym jak pojawiłeś się w moim życiu i nawiązaliśmy bardzo bliską relację, przez pewien czas udawało mi się nie ćpać. Było bardzo ciężko, ale chęć zbudowania z Tobą jak najlepszej relacji, starania się by to jak najlepiej wyglądało mnie motywowała, by zwalczać tę pokusę. W końcu jednak się poddałam i kilka tygodni temu znów zaczęłam dawać sobie w żyłę. W rocznicę śmierci mojego taty.
Z każdym kolejnym słowem dziewczyny Marek coraz bardziej się trząsł, a jego serce oraz oddech podkręcały tempo. Absolutnie nie spodziewał się usłyszenia tego co właśnie docierało do jego uszu.
— Z każdym dniem było coraz gorzej, ale mimo to starałam się z Tobą normalnie konwersować i rozwijać naszą relację. Było to możliwe jedynie w chwilach, gdy nie byłam odurzona a takich było coraz mniej. Gdy ostatnio znikałam codziennie na kilka godzin pod różnymi pretekstami czy też twierdziłam, że kładę się wcześnie spać, to w rzeczywistości aplikowałam sobie wówczas kokainę. Udawało mi się przez pewien czas łączyć ćpanie oraz konwersowanie z Tobą, lecz było to bardzo trudne. A gdy mi wyznałeś miłość, zdałam sobie sprawę, że to wszystko nie ma sensu.
Marek poczuł irracjonalne poczucie winy wynikające z faktu, że to właśnie pod wpływem wyznania przez niego swoich uczuć Zuzia wyciągnęła powyższy wniosek.
— Mam na myśli, że uświadomiłam sobie wtedy, iż sens mojego życia sprowadza się jedynie do Ciebie, a nie powinno tak to wyglądać. Trzeba mieć również przed sobą jakieś perspektywy na przyszłość, w kwestii samorozwoju, sukcesów itp. Ja natomiast przed sobą nie mam żadnych perspektyw, może jedynie poza zaćpaniem się na śmierć. Nie mam wątpliwości, że tak właśnie by to wyglądało. Pogrążałabym się w spirali uzależnienia coraz bardziej, aż w końcu doprowadziłoby mnie to do śmierci. Nie potrafiłabym zrobić nic, aby coś w życiu osiągnąć, narkotyki by torpedowały wszystkie starania. Zrozumiałam zatem, że jestem w życiu skazana na porażkę, a w obliczu takiego wniosku tylko jedna decyzja jest prawidłowa do podjęcia.
Marek wstrzymał oddech. Był niemalże pewien co za chwilę usłyszy.
I się nie pomylił.
— Decyzja o skończeniu ze sobą. Muszę załatwić jeszcze kilka spraw i jutro popołudniu już mnie nie będzie.
Marek poczuł, że w kącikach jego oczu gromadziły się łzy, które ostatkiem sił hamowały się przed spłynięciem po policzkach. Akcja serca chłopaka jeszcze bardziej przyspieszyła, trząsł się on coraz intensywniej, jakby był na dobrej drodze, aby stracić całkowicie kontrolę nad swoim ciałem. Mimo to uszanował jednak prośbę Zuzi i nie przerywał jej wypowiedzi.
— Nie zrozum mnie proszę źle, jesteś naprawdę cudownym chłopakiem i jestem pewna, że w innych okolicznościach stworzylibyśmy szczęśliwy związek. Nie można jednak sensu swojego życia sprowadzać do drugiej osoby. Naprawdę Cię bardzo kocham, ale żeby być szczęśliwym i spełnionym, nie można być wyłącznie zakochanym. Jeżeli nie ma się przed sobą atrakcyjnych perspektyw samorozwoju, satysfakcjonujących sukcesów, to życie jest pozbawione sensu. Nie można wszystkiego sprowadzać do drugiego człowieka, takie podejście byłoby krzywdzące również dla Ciebie. Nie mógłbyś bowiem być ze mną szczęśliwy, gdyż na dłuższą metę nie byłabym w stanie fundować Tobie szczęścia, nie mogąc samej go w życiu odnaleźć.
Głos Zuzi łamał się, lecz drzemała w nim wyraźna nutka pewności oraz zdecydowania. Pewności odnośnie faktu, że najlepszym rozwiązaniem rzeczywiście będzie rozbrat ze światem.
— Dlatego podjęłam taką właśnie decyzję i jak mówiłam, jutrzejszego popołudnia będę już w zaświatach. Dziękuję Ci jeszcze raz za wspaniałe chwile, które razem spędziliśmy i życzę, abyś znalazł jak najszybciej kogoś, przy kim będziesz szczęśliwy, bo jak nikt inny zasługujesz na szczęście. Żegnaj.
Nie dała Markowi szansy, by cokolwiek powiedział, od razu po przekazaniu wszystkiego co miała do przekazania kończąc rozmowę.
Chłopak nie był w stanie już okiełznać łez ani ataku paniki. Z trudem łapiąc oddech, desperacko podejmował kolejne próby dodzwonienia się do Zuzi, przeplatając je z pisaniem do niej SMS-ów, w których prosił, aby nic sobie nie robiła i zapewniał, że będzie cały czas przy niej oraz zawsze będzie fundował jej wsparcie. Na nic się to jednak zdało, gdyż nie otrzymał od Zuzi żadnej odpowiedzi.
Po kilku spędzonych w taki sposób godzinach, których upływu nawet nie odnotował, do Marka zaczęło docierać, że działając desperacko nic nie zdziała. Musiał się uspokoić i mając trzeźwy umysł, poszukać rozwiązania jak zapobiec samobójstwu Zuzy.
Ze słów dziewczyny wynikało, że planowała rozstać się ze światem jutrzejszego popołudnia. Była prawie dwudziesta trzecia, Marek miał zatem dużo czasu, by znaleźć sposób na utrzymanie ukochanej przy życiu.
A przynajmniej chciał sądzić, że to dużo czasu.
Uświadomiwszy sobie, że spokój umysłu jest kluczowy do powodzenia toczonych przez siebie rozmyślań, chłopakowi stosunkowo szybko udało się uspokoić. Liczył na to, że niezakłócona niczym nocna cisza będzie mu sprzyjała, lecz ta nie była do tego skora. Po kilku godzinach nieefektywnych rozmyślań zaczęła Marka drażnić, w obliczu czego postanowił poszukać wsparcia w muzyce. Rockowe dźwięki również okazały się jednak marnym sojusznikiem i zamiast natchnąć chłopaka, wyzwoliły z nim związane z Zuzią wspomnienia.
Marek nie potrafił okiełznać rzeczonych wspomnień. Podążał bezwładnie z ich nurtem, a w jego oczach ponownie pojawiły się łzy, dla których kilkugodzinny rozbrat z nimi okazał się najwyraźniej zbyt długi. Znów zaczęły one zatem znaczyć policzki chłopaka wilgocią, a proporcjonalnie do ilości w jakiej się wydzielały w Marku nasilało przekonanie, że nie uda mu się zapobiec utracie Zuzi i żadnych wspólnych chwil już nigdy nie doświadczą.
Kiedy chłopak pogrążał się coraz intensywniej w spirali takiego pesymizmu, nastąpił przełom.
Miało to miejsce w momencie, gdy wspomnienia obejmowały swoim zasięgiem drugą rozmowę telefoniczną. Marek słyszał w głowie słowa Zuzi dotyczące drzemiącej w niej mściwości, której ofiarą miał stać się były ukochany dziewczyny, przez którego została sromotnie skrzywdzona. To właśnie owe słowa stały się zalążkiem narodzenia się u chłopaka pewnej myśli, która w kolejnych minutach zaczęła przybierać coraz wyraźniejsze kształty, aż w końcu przyjęła ten finalny.
Był nim niestandardowy pomysł na zapobieżenie popełnienia przez Zuzię samobójstwa.
Marek nie zdawał sobie jeszcze sprawy, jak daleko idące negatywne skutki miał nieść dla niego samego opracowany przez siebie plan.