Podniebna poczta Kiki - ebook
Podniebna poczta Kiki - ebook
Kiki ma 13 lat i chce zostać czarownicą, jak jej mama. Aby tego dokonać, musi przejść okres praktyki – rocznego zamieszkania w miejscu, gdzie nie ma ani jednej czarownicy. Już od pierwszej chwili po osiedleniu się w, zdawałoby się, idealnym mieście – malowniczym nadmorskim Koriko – rezolutna dziewczynka musi stawiać czoła najróżniejszym wyzwaniom. Jaką pracę może wykonywać czarownica, która umie jedynie latać na miotle? Jak przezwyciężyć uprzedzenia wobec magii i pozyskać sympatię ludzi? W jaki sposób podołać najniezwyklejszym zleceniom, takim jak uratowanie noworocznej tradycji czy przewiezienie na miotle zestawu instrumentów dętych?
Poznaj powieść, która zainspirowała Hayao Miyazakiego do nakręcenia słynnej animacji z 1989 roku!
Przekład z języka japońskiego: Aleksandra Przybysz
Ilustracje: Magdalena Danielewicz
Spis treści
Początek opowieści
Kiki postanawia wyruszyć w podróż
Kiki zsiada z miotły w dużym mieście
Kiki otwiera firmę
Kiki trafia na poważną sprawę
Kiki jest nieco zirytowana
Kiki podgląda cudze tajemnice
Kiki pomaga kapitanowi statku
Kiki dostarcza Nowy Rok
Kiki dostarcza dźwięk wiosny
Kiki wraca do domu
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66627-33-8 |
Rozmiar pliku: | 929 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W pewnym miejscu, pomiędzy głębokim lasem a łagodnym zboczem Trawiastej Góry, leżało małe miasteczko.
Wyrastało ono na wzgórzu, które delikatnie opadało na południową stronę, a niewielkie dachy tworzących je domów miały barwę spalonego chleba. Niemal dokładnie pośrodku znajdował się dworzec, a nieco dalej, zebrane w jednym miejscu – urząd miasta, posterunek policji, remiza strażacka oraz szkoła. Było to więc zupełnie zwyczajne miasteczko, niczym nieróżniące się od innych.
A jednak, jeśli uważniej się przyjrzeć, można było w nim dostrzec coś raczej niespotykanego w zwyczajnych miasteczkach.
Na przykład na samym szczycie wielkiego drzewa wisiał srebrny dzwoneczek. Niekiedy brzęczał głośno, nawet jeśli nie było burzy. Wówczas mieszkańcy wymieniali porozumiewawcze spojrzenia i mówili ze śmiechem:
– Ojej, mała Kiki znowu spadła!
Dokładnie tak! Kiki, o której w ten sposób rozmawiano, również nie była zwyczajna. Przecież chociaż była małą dziewczynką, to za jej sprawą zaczynał dzwonić dzwoneczek wiszący na wielkim drzewie! Przenieśmy się zatem nieco na wschód od miasteczka i zajrzyjmy na chwilę do domu, w którym mieszkała.
„Z przyjemnością podzielimy się lekarstwem na katar” – brzmiał napis na drewnianej tabliczce, zawieszonej od strony ulicy na filarze bramy, której zielone skrzydła stały szeroko otwarte. Po przejściu przez nie trafiało się do rozległego ogrodu, w głębi którego po lewej stronie znajdował się jednopiętrowy dom. W samym ogrodzie w zgrabnych rządkach rosły różnego rodzaju zioła – i z dużymi, i ze spiczastymi liśćmi – a całą jego powierzchnię wypełniał mocny, aromatyczny zapach. Prowadził on aż do wnętrza domu, a najbardziej odczuwalny stawał się przy miedzianym garnku w kuchni.
Z tejże kuchni miało się idealny widok na przednią ścianę pokoju gościnnego, na której zamiast obrazów czy zdjęć, które często zdobią to miejsce w innych domach, wisiały dwie drewniane miotły zrobione ze związanych gałęzi – mała i duża. Powiedzmy, że to odrobinę dziwne.
Ojej, słychać rozmowę rodziny! No tak, przecież akurat czas na popołudniową herbatkę.
– Kiedy masz zamiar wyruszyć, Kiki? Mogłabyś mi już powiedzieć, wiesz? Nie możesz tego przeciągać w nieskończoność. Musisz podjąć decyzję – mówił niezadowolony kobiecy głos.
– Znowu to samo… Nic się nie martw, mamo, jestem przecież twoją córką. I kandydatką na czarownicę. Poważnie się nad tym zastanawiam – odpowiedział mu lekko poirytowany głos dziewczynki.
– Kochanie, myślę, że powinnaś zaufać Kiki. Ile byś nie naciskała, dopóki sama się nie zdecyduje, nic nie wskórasz – tym razem zabrzmiał spokojny męski głos.
– Pewnie masz rację, ale ja się po prostu martwię. Trochę odpowiedzialności! – Kobieta, którą nazwano „mamą”, podniosła nieco głos.
Chyba już wszystko jasne. W tym domu mieszka rodzina czarownic. A konkretniej – mama, Kokiri, jest najprawdziwszą czarownicą, pochodzącą z klanu o długiej tradycji, podczas gdy tata, Okino, to zwykły człowiek, folklorysta, który zajmuje się badaniem legend i opowieści ludowych na temat wróżek i czarownic. Kiki z kolei jest ich trzynastoletnią, jedyną córką, a rozmowa, która tego dnia się toczyła, dotyczyła chwili, kiedy dziewczynka miała się usamodzielnić.
Kiedy w małżeństwie czarownicy i człowieka rodzi się córka, najczęściej ona również zostaje czarownicą. Ale ponieważ zdarza się, że niektórym dziewczynkom to nie odpowiada, ustalono, że każda będzie mogła sama o tym zdecydować po swoich dziesiątych urodzinach. Jeśli postanowi zostać czarownicą, będzie się uczyć magii od swojej mamy, a w roku swoich trzynastych urodzin wybierze noc, gdy księżyc jest w pełni, by się usamodzielnić.
Owo usamodzielnienie polega na tym, że dziewczynka opuszcza rodzinny dom, by szukać miasta lub wioski, gdzie nie ma ani jednej czarownicy, i sama się tam osiedla. To oczywiście bardzo trudne dla tak młodej osoby, jednak w czasach, kiedy siła magii tak bardzo osłabła, a liczba czarownic tak drastycznie się skurczyła, jest to bardzo ważny zwyczaj. Poza tym jest to też dobry sposób, by uświadomić choć o jedno miasto czy jedną wioskę, a nawet choć o jedną osobę więcej, że czarownice wciąż jeszcze istnieją.
Kiedy Kiki miała mniej więcej dziesięć lat, postanowiła zostać czarownicą i zaczęła uczyć się magii od swojej mamy. Kokiri posiadała dwie magiczne umiejętności: hodowanie ziół, z których następnie wyrabiała lekarstwo na katar, oraz latanie na miotle.
Latanie od samego początku wychodziło Kiki dobrze. Jednak jako że weszła już w wiek dorastania, gdy była w powietrzu, wiele rzeczy ją rozpraszało: na przykład duży pryszcz, który wyskoczył jej koło nosa, albo wybór sukienki, którą miała założyć na urodziny koleżanki… A wtedy, o rany! – miotła nagle zaczynała spadać. Pewnego razu, kiedy jedyne, o czym myślała, to koronkowa bielizna, którą założyła po raz pierwszy, nie zauważyła nawet, że leci coraz niżej, i uderzyła w słup telegraficzny. Miotła kompletnie się roztrzaskała, natomiast sama Kiki nabiła sobie trzy guzy – po jednym na czubku nosa i na obu kolanach. I właśnie dlatego na najwyższym z drzew w miasteczku Kokiri zawiesiła dzwoneczek – aby jego brzęczenie przywróciło Kiki do rzeczywistości, gdyby znowu się zamyśliła i zaczęła obniżać lot. Na szczęście ostatnio rozbrzmiewał on coraz rzadziej…
Jeśli zaś chodzi o robienie lekarstw, to nie można powiedzieć, by Kiki lubiła się tym zajmować. Może była to kwestia braku cierpliwości, ale hodowanie ziół, szatkowanie na drobno liści i korzeni, a na koniec czasochłonne gotowanie ich – tego akurat nie potrafiła zrobić dobrze.
– Wygląda na to, że zniknie kolejna magia… – żaliła się Kokiri. Dawno temu czarownice potrafiły posługiwać się różnymi rodzajami magii, jednak zaczęły one zanikać jeden po drugim, a teraz nawet najprawdziwsza na świecie czarownica, jaką była Kokiri, władała jedynie dwoma. Jej reakcja na wybrzydzanie Kiki była więc całkiem zrozumiała.
– No ale przecież latanie jest dużo fajniejsze niż mieszanie w garnku! – Kiki nie widziała, w czym problem.
W takich chwilach Okino włączał się do rozmowy:
– Nic na to nie poradzimy. Zresztą nie jest powiedziane, że nie będzie potrafiła posługiwać się jednym z rodzajów magii, które zostały utracone. A poza tym przecież ma czarnego kota.
Czarne koty od dawien dawna towarzyszyły czarownicom; być może to również był jeden z rodzajów magii.
Kiki także miała swojego małego kociaka o imieniu Jiji, a kot, który kiedyś towarzyszył Kokiri, nazywał się Meme. Kiedy czarownicy rodzi się córka, jej mama znajduje kociaka, który przyszedł na świat w podobnym czasie, i wychowuje ich razem. Z czasem maluchy uczą się ze sobą porozumiewać, a kot, z którym dziewczynka może dzielić zarówno smutki, jak i radości, staje się dla niej najcenniejszym towarzyszem. Ostateczne jednak, kiedy młoda czarownica dorasta i spotyka człowieka, który od tej pory będzie dla niej najważniejszy, zastępując jej czarnego kota, wychodzi za niego za mąż, zaś zwierzak znajduje sobie partnerkę – i oboje zamieszkują oddzielnie.