Podróż do Hiszpanii - ebook
Podróż do Hiszpanii - ebook
Estelle na prośbę przyjaciółki udaje dziewczynę znanego polityka i towarzyszy mu podczas wesela jego znajomych w Szkocji. Zwraca tam na siebie uwagę najprzystojniejszego i najbogatszego mężczyzny – Hiszpana Raula Sancheza Fuente. Raul domyśla się, że Estelle jest dziewczyną do towarzystwa. Składa jej propozycję, by pojechała z nim do Hiszpanii. Liczy na to, że przy jej pomocy zrealizuje swoje plany…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1435-3 |
Rozmiar pliku: | 688 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Estelle, przysięgam, że będziesz musiała tylko trzymać go za rękę! Posiedzicie, zatańczycie…
– Co jeszcze? – zapytała Estelle.
Zagięła róg kartki i zamknęła książkę. Pomysł, do którego usiłowała przekonać ją Ginny, był niedorzeczny. Nie miała zamiaru się zgodzić. Nie, za żadne skarby świata!
– Może jeszcze tylko mały, niewinny całus w policzek. Albo… w usta.
Estelle gwałtownie potrząsnęła głową.
– Nie ma mowy.
– Chodzi o to, żebyś wyglądała na zakochaną – wyjaśniła Ginny.
– W facecie, który mógłby być moim ojcem, a nawet dziadkiem?
– Tak – westchnęła Ginny, lecz szybko dodała: – Wszyscy pomyślą, że jesteś z Gordonem dla forsy. Co zresztą byłoby prawdą, bo… – Nie dokończyła zdania, znowu zanosząc się kaszlem.
Wynajmowały wspólnie mieszkanie, ale nie były bliskimi przyjaciółkami. Raczej koleżankami, które więcej dzieli, niż łączy. Choć obie studiowały, prowadziły zupełnie inny tryb życia. Estelle od dawna się zastanawiała, skąd jej młodsza o parę lat współlokatorka bierze pieniądze na te wszystkie kosmetyki, drogie ciuchy i wieczorne wyjścia. Tajemnica wreszcie została wyjaśniona. Ginny przyznała się, że pracuje w ekskluzywnej agencji towarzyskiej. Aktualnie ma stałego klienta: Gordona Edwardsa, sześćdziesięcioczteroletniego polityka, który skrywa przed światem pewien „sekret”. Byłaby jej dozgonnie wdzięczna, gdyby Estelle dziś wieczorem ją zastąpiła i pojawiła się u jego boku na weselu.
– Dostalibyśmy wspólny pokój?
Estelle nigdy nie dzieliła pokoju z mężczyzną. Co prawda nie była nieśmiała, ale nie miała w sobie pewności siebie i przebojowości Ginny, która żyła według zasady, że weekendy to imprezy, kluby i puby. Dla Estelle idealny weekend oznaczał zwiedzanie starych kościołów i innych zabytków, a potem położenie się na kanapie z książką.
Udawanie dziewczyny do towarzystwa? Nawet sobie tego nie wyobrażała!
– O nic się nie martw. Gordon zawsze śpi na sofie, gdy razem gdzieś nocujemy – uspokoiła ją Ginny.
– Nie. – Estelle poprawiła okulary i wróciła do lektury. Próbowała dalej czytać o mauzoleum pierwszego cesarza dynastii Qin, lecz nie potrafiła się skupić na tekście. Spokoju nie dawały jej myśli o bracie. Wciąż nie zadzwonił i nie powiedział, czy dostał pracę, o którą się starał.
Andrew rozpaczliwie potrzebował pieniędzy. Chciała mu pomóc. Mogłaby mu pomóc. Gdyby tylko…
Znowu odłożyła książkę i zaczęła intensywnie rozmyślać. W Londynie był późny sobotni poranek. Wesele miało się odbyć wieczorem na zamku w Szkocji. Gdyby się miała zgodzić, już teraz musiałaby się zabrać za szykowanie, żeby zdążyć na samolot do Edynburga, skąd polecieliby helikopterem na miejsce.
– Błagam! – prosiła Ginny. – W agencji panikują, bo nie mogą znaleźć nikogo odpowiedniego na moje miejsce. Gordon ma przyjechać za godzinę.
– Ale co pomyślą sobie ludzie? Skoro od dawna widują go z tobą…
– On się tym zajmie. Wyjaśni, że się pokłóciliśmy, bo wymuszam na nim zaręczyny czy coś w tym guście. I tak zamierzałam z nim zerwać, skoro niedługo kończę studia. Estelle, Gordon to naprawdę totalny słodziak. Musi ukrywać przed całym światem, że jest gejem. Nie może się zjawić na weselu bez dziewczyny. Zresztą pomyśl o forsie!
Estelle o niczym innym nie myślała.
Za tę kwotę mogłaby spłacić całą ratę kredytu mieszkaniowego brata i opłacić parę jego rachunków. Nadal byliby w fatalnej sytuacji, ale zyskaliby trochę czasu. Biorąc pod uwagę to, co przeżyli w ciągu ostatniego roku, zasługiwali na odrobinę wytchnienia. Na namiastkę poczucia bezpieczeństwa.
Andrew tyle dla niej zrobił! Pamiętała, jak całkowicie się poświęcił. Gdy miała siedemnaście lat, zginęli ich rodzice. Brat zaniedbał własne sprawy, troszcząc się o to, żeby jej życie wyglądało jak najbardziej normalnie.
Teraz mogła choć trochę mu się odwdzięczyć.
– Dobrze. – Wzięła głęboki wdech. Podjęła decyzję. – Powiedz Gordonowi, że z nim polecę.
– Już to zrobiłam – odparła Ginny. – Och, nie patrz tak na mnie. Wiem, jak bardzo potrzebujesz pieniędzy. Poza tym nie mogłam sprawić mu zawodu.
Ginny przyjrzała się Estelle. Długie czarne włosy upięte w koński ogon. Bardzo jasna skóra bez żadnej skazy. Piękne zielone oczy. Nagle jednak się zmartwiła. Estelle z reguły nie podkreślała swojej urody ani makijażem, ani strojem. Nie było więc wiadomo, jak się będzie prezentowała w nieco innym, bardziej efektownym wydaniu: umalowana i wystrojona. A jeśli nic z tego nie wyjdzie?
– Musisz się przyszykować. Pomogę ci z fryzurą i wszystkim innym.
– Nie zbliżaj się do mnie z tym kaszlem! – ostrzegła ją Estelle. – Sama dam sobie radę.
Na twarzy Ginny odmalowało się powątpiewanie.
– Każda kobieta potrafi wyglądać jak laska, jeśli tylko się postara – uspokoiła ją Estelle.
Ginny zaśmiała się z ulgą.
– Ale co na siebie włożę? Może pożyczysz mi coś swojego?
– Kupiłam sukienkę specjalnie na tę okazję.
Ginny poszła do swojego pokoju i otworzyła szafę. Estelle stanęła obok niej i rozdziawiła usta z wrażenia na widok seksownej sukienki, jakby utkanej ze złotawej mgiełki.
– Ten strzępek materiału na pewno wygląda niesamowicie… ale na tobie!
Ginny była szczuplejsza i miała mniejszy biust. Estelle, choć również filigranowa, cieszyła się bardziej kobiecymi kształtami.
– Będę w tym wyglądała jak…
– I właśnie o to chodzi! – przerwała jej Ginny, uśmiechając się szeroko. – Będziesz się świetne bawiła. Zobaczysz. Wystarczy, że wrzucisz na luz.
– Łatwo powiedzieć – mruknęła.
Zawinęła włosy na rozgrzane wałki, a następnie zaczęła pracować nad makijażem pod czujnym okiem swej współlokatorki, która tłumaczyła, że Gordon ma reputację notorycznego kobieciarza gustującego w zbyt młodych kobietach. Estelle musiała więc wyglądać tak, jakby go uwielbiała, a z drugiej strony jakby była dla niego o wiele za młoda.
– Potrzebujesz więcej podkładu.
– Więcej? – Estelle już się czuła, jakby miała na twarzy maskę.
– I więcej maskary.
Estelle wyciągnęła wałki z włosów, które teraz układały się w lśniące sprężynki.
– Musimy spryskać to lakierem. Aha, pamiętaj, że Gordon nie zdrabnia mojego imienia. Dla niego jestem więc Virginią.
Estelle spojrzała w lustro. Szary cień do powiek smoky eye i warstwy tuszu do rzęs podkreślały szmaragdowy odcień oczu, a pomadka uwydatniała pełne usta. Całą jej twarz okalały lśniące czarne loki. Ginny uśmiechnęła się zadowolona.
– Wyglądasz wystrzałowo! – Klasnęła w dłonie. – A teraz wskakuj w sukienkę.
– Myślałam, że przebiorę się na miejscu.
– Nie będzie na to czasu. Gordon ma zawsze napięty grafik.
Obcisła złota sukienka więcej ciała odsłaniała, niż zakrywała. Estelle czuła się w niej prawie naga. Spoglądając w lustro, musiała jednak przyznać, że ta niezwykle efektowna kreacja pomoże jej wcielić się w swoją rolę i udawać kogoś, kim nie jest. Gdy wsunęła stopy w sandałki na wysokim obcasie, Ginny pokręciła głową i westchnęła:
– Gordon już dziś mnie rzuci!
– To tylko jednorazowa akcja – podkreśliła Estelle.
– Powiedziałam dokładnie to samo, gdy pierwszy raz poszłam do agencji. Ale kiedy wszystko fajnie się układa…
– Nawet o tym nie myśl!
Przed budynkiem zatrąbiło auto.
– Dasz sobie radę – uspokajała Ginny, widząc jej nerwową minę. – Wyglądasz jak marzenie! Będę trzymała za ciebie kciuki, chociaż to zupełnie niepotrzebne.
Stawiając niepewne kroki w szpilkach, Estelle wyszła z budynku i ruszyła w stronę eleganckiego srebrnego auta, przy którym stał szofer, przytrzymując dla niej drzwi.
– Mam wyśmienity gust! – powitał ją Gordon, gdy zajęła miejsce na tylnym siedzeniu. Był to tęgawy mężczyzna z rumianą twarzą, ubrany w tradycyjny szkocki strój. – Czuję się idiotycznie w kilcie. Zwłaszcza że, w przeciwieństwie do ciebie, nie mam nóg jak modelka.
Estelle zaśmiała się szczerze, zapominając o swoim zdenerwowaniu. Od razu poczuła się odprężona w towarzystwie Gordona. Po paru minutach zaczęli ustalać oficjalną wersję historii ich znajomości.
– Estelle, zapamiętaj: poznaliśmy się dwa tygodnie temu.
– Gdzie?
– U Daria.
– Nie znam żadnego Daria.
Gordon zaśmiał się głośno.
– Żyjesz poza światem, prawda? U Daria to knajpa w Soho. Bardzo modna. Ulubiony lokal dziewczyn, które mają słabość do starszych panów z grubymi portfelami.
– O, Boże…
– Pracujesz?
– Tak. W bibliotece. Na pół etatu.
– Lepiej o tym nie wspominaj. Mów, że udzielasz się jako modelka. Nie podawaj żadnych szczegółów. Możesz zażartować, że twoim głównym zajęciem jest uszczęśliwianie Gordona. – Gdy oblała się rumieńcem, dodał: – Wiem, jak to brzmi. Okropnie i tandetnie. Ale, widzisz, stworzyłem tę straszną, fikcyjną postać, którą muszę teraz odgrywać.
– Boję się, że coś palnę i wszystko popsuję.
– Przeciwnie. Spiszesz się na medal – zapewnił ją łagodnym głosem, a następnie powtórzyli całą swoją wymyśloną opowieść.
Podczas krótkiego lotu do Edynburga zapytał o Andrew i jego córeczkę. Estelle była zdziwiona, że Gordon wie o jej problemach.
– Virginia i ja jesteśmy bliskimi przyjaciółmi – wyjaśnił. – Była wstrząśnięta, gdy twój brat miał wypadek. I kiedy jego dziecko urodziło się w takim stanie. – Ścisnął jej dłoń. – Jak ona się teraz czuje?
– Czeka na operację.
– Pamiętaj, że robisz to dla swojej rodziny – powiedział, gdy przesiadali się do śmigłowca, którym mieli polecieć prosto do zamku w szkockich górach.
Estelle polubiła Gordona. Okazał się naprawdę miłym, ciepłym człowiekiem. Pomyślała, że gdyby spotkali się w innych okolicznościach, wieczór spędzony w jego towarzystwie byłby dla niej przyjemnością.
– Cieszę się, że będę mogła zwiedzić zamek. – Poinformowała go, że historia architektury jest nie tylko kierunkiem jej studiów, ale także jej prawdziwą pasją.
– Obawiam się, że nie będzie zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Dolecimy w ostatniej chwili. Zdążymy się tylko odświeżyć.
– W porządku.
– Pamiętaj, że jutro o tej porze będzie już po wszystkim – pocieszył ją z uśmiechem.