Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Podróże po końcu świata - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
31 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
19,90

Podróże po końcu świata - ebook

„Podróże po końcu świata” to bogato ilustrowany zdjęciami zbiór błyskotliwych impresji z wypraw znanego dziennikarza Jacka Pałasińskiego. Autor zabiera nas w fascynujące miejsca Polski i Europy, by odkryć nie tylko ich piękno, ale także ich złożoną, często dramatyczną historię. Z opowieści tych wyłaniają się niezmienne w czasie mechanizmy ludzkich pasji i namiętności, pewien fatalizm historii, będący swojego rodzaju memento dla współczesnego czytelnika w obliczu nadchodzącej Przemiany Cywilizacyjnej lub zgoła Katastrofy.

Jacek Pałasiński, dziennikarz, pisarz, autor setek reportaży, filmów dokumentalnych i programów telewizyjnych, realizowanych w kilkudziesięciu krajach świata. Przez 30 lat mieszkał we Włoszech.

Kategoria: Felietony
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63732-10-3
Rozmiar pliku: 32 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

2016

3 stycznia 2016

Cudne są słoneczne poranki w pierwszy dzień nowego roku. Ulice wymarłe, można jeździć i się rozglądać. Mało co mnie tak podnosi na duchu, jak widok Warszawy.

Urodziłem się po wojnie, ale pamiętam ją zrujnowaną. Moje i mojej zdjęcia Żony z dzieciństwa są zrobione przeważnie na tle ściany posiekanej kulami.

Za mojego życia zaszło zjawiskowe przeobrażenie. Szerokie ulice o gładkim asfalcie, nowe torowiska tramwajowe, nowe tramwaje, nowoczesne, wygodne autobusy, nowoczesne oświetlenie... I wszędzie place zabaw dla dzieci. Przyjaciółka mojej Żony, na dyplom na ASP, wybrała właśnie taki temat: nowoczesny, fajny plac zabaw dla dzieci. Jakież to było wówczas marzenie! A dziś – te place zabaw wspanialsze niż jej ówczesne futurystyczne fantazje. A to wydaje się tak niedawno.

Najprzyjemniej ogląda się Warszawę oczami cudzoziemców. Traf chciał, że właśnie w pierwszy dzień nowego roku, z samego rana, zadzwoniła do mnie M., córka zaprzyjaźnionego wybitnego brytyjskiego dziennikarza. Kończy Oxford i przyjechała do polskich koleżanek z Erasmusa. Nie potrafię powtórzyć słów jej podziwu dla Warszawy, zapamiętałem tylko, że to „friendliest city I’ve ever seen”.

Ja też tak myślę; gdyby tylko wybudować więcej dwupoziomowych skrzyżowań, zlikwidować kilkadziesiąt tysięcy zbędnych świateł... Nie wiem, czy powstały studia, pokazujące związek między korkami a poziomem agresji, sam chętnie takie bym napisał, bo 30 lat w Rzymie nauczyło mnie nienawiści do bliźnich, z którymi każdego dnia walczyłem bez żadnych reguł o każdy centymetr asfaltu.

Ale byłoby historyczną niesprawiedliwością narzekać. Pani Gronkiewicz-Waltz, tak jak była przez 7 razy z rzędu najlepszym gubernatorem banku centralnego w Europie, tak jest najlepszym burmistrzem, jakiego można sobie wymarzyć. To Polska, więc nikt jej nie podziękuje, tylko nie raz i nie dwa na nią napluje, ale to miasto zawdzięcza jej tak wiele, że już dawno zaćmiła i Starynkiewicza, i Starzyńskiego.

Drugą stroną medalu jest horrendalny wzrost wysokości podatków gruntowych. Hmmm... Z czegoś trzeba te niesamowite przeobrażenia stolicy Polaków finansować.

W każdym razie ma się satysfakcję. Spróbujcie – jeśli to jeszcze będzie możliwe – wyjechać na przejażdżkę po Warszawie 1 stycznia 2017 rano. Wrócicie zbudowani, jak i ona, moje rodzinne miasto: Warszawa.

6 lutego 2016

1. NIEZNOŚNE BZYKANIE

Wyjechałem. Wiem, wiem, nieba zmienia, nie duszę, kto po morzach gania... Ale kiedy wyjeżdżam i to sam, zatapiam się w swoje myśli, a to nie jest takie złe i chyba jednak duszę troszeczkę zmienia, coś Kwintus Horacjusz Flakkus tego ganiania nie doceniał...

Jechałem, jechałem, myślałem, myślałem, aż mi się jeść zachciało. Zajazd zacny, jadło też, ale nad uchem bzyczało mi radio. Jak zwykle „buc, buc” i troszeczkę „zum, zum”. Czyli hałas, za który mógłbym zamordować. Ale nie morduję, tylko pokornie znoszę, świadom, że jeśli to puszczają w radio, to znaczy, że komuś się podoba, a skoro nie podoba się mnie, to jest coś nie tak ze mną, a nie z tymi, którym się podoba.

Chyba.

Ale minęła pełna i były wiadomości. Szybkie, podniesionym, podnieconym głosem: pełen profesjonalizm, bo to była w końcu ogólnopolska sieć komercyjna. Że jakiś dżentelmen mówi, żeby policjantów wycofać z Kosowa i przenieść na granice zewnętrzne Unii, a tu, że Unia sobie uzurpuje, ale my z Wielką Brytanią sobie z uzurpatorami poradzimy, a tu, że manifestacja przeciw imigrantom (których Rosjanie bombardują pod Aleppo)...

No i szlag trafił całe moje wyjazdowanie, całe zatapianie się w myślach, szlag trafił pokój niosącą wizję pól, tu przedwcześnie pozieleniałych, tu lekko przyprószonych śniegiem, ale tak troszeczkę, tylko w zagłębieniach bruzd... Całą moją rzeczywistość zdominowało to bzykanie z głośnika: uznałem jej za nieznośne...

2. SAM BZYCZĘ

Po chwili wściekłości dotarło do mnie, że moja Bogu ducha winna młodsza Koleżanka wykonywała dobrze swoją pracę, że tego od niej oczekiwali przełożeni i słuchacze. Podobnie jak i „buc, buc” sprzed wiadomości i po wiadomościach. Komuś to jest potrzebne i komuś się to podoba, a jeśli nie podoba się mnie, to problem tkwi we mnie, a nie w Koleżance podniesionym, podnieconym głosem podającą powierzchowne wiadomości, bez elementarnego ich uszeregowania i wartościowania.

A potem, co gorsza, dotarło do mnie, że kiedy ja raz dziennie staję przez Państwem i zaczynam podawać moje wiadomości, to ktoś z Państwa, może nawet większość, może nawet wszyscy, mogą to odbierać jako nieznośne bzykanie, które zakłóca waszą wewnętrzną harmonię, miesza i niebo gwiaździste nad wami i porządek moralny w was.

No, nie jest to przyjemna świadomość.

3. ZAWÓD

Telewizja to największy zawód mojego życia. Nie ma dnia, żebym nie żałował mojego wyboru, ale względy praktyczne dowodzą, że nie ma dla mnie odwrotu. To coś tak powierzchownego, niemądrego, a jednocześnie tak sugestywnego, że tą swoją powierzchownością i brakiem mądrości zaraża całe społeczeństwa. Z mojego, egoistycznego puntu widzenia ma jeszcze jedną wadę: zabija mnie. Postronnemu trudno pojąć, jak wiele wysiłku kosztują te 23 minuty gadania dziennie. Pobudka o 4 rano, kąpiel, golenie, głębokie, bolesne, bo musi na długo starczyć, mycie łysiny, bo przecież nie można się z nieumytą głową ludziom pokazywać. 4:30-5:30 – oglądanie kolejno Euronewsa, France24 (niezrównane info o Afryce), BBC World, Al-Jazeera English, chińskiej CCTV, irańskiej Press TV, a potem, w zależności od sytuacji międzynarodowej – Rossija24, Ukraina Today, TVE Noticias (niezrównane info o Ameryce PD). O 6:00 w pracy, dopisywanie tekstów do świeżyzny, kontrola map lub tabelek w grafice, omawianie warstwy filmowo-graficznej z nieocenionym Czarkiem Królakiem, redaktorem-producentem-wydawcą, bez którego program nie mógłby powstać, krawat, makijaż, o 9:00 w studio, ustawianie kamer, światła, scenografii, walka z interaktywnym stołem, na którym rysuję po mapach, o 9:19 zajawka, 9:30 program. Wychodzę z pracy o 10:30, pędem do domu, komputer, wertowanie dziesiątek, czasami setek źródeł, czytanie gazet, weryfikowanie nazwisk, imion, dat, poszukiwanie precedensów historycznych, czytanie, czytanie, czytanie.

Ok. 14 powstaje pierwszy zarys programu na dzień następny, przesyłam go Redaktorowi i grafikom. Potem się może okazać, że to była robota głupiego, bo coś się wydarzyło pilnego i wszystko trzeba będzie zmienić, ale jeśli zarys nie powstanie do 14:00 to może się okazać, że produkcyjnie nie damy rady przygotować programu. Potem składanie fragmencików informacji, często każdy fragmencik w innym języku w jaką taką całość, nadanie temu struktury, a potem pisanie: pisanie tekstów do programu na dzień następny. I tak do 21, kiedy idę spać, niech się pali, niech się wali.

Spotkania towarzyskie? Zero. Zakupy? Na szczęście Żona. Czasami udaje się pół godziny popedałować na cycletce i to cały mój ruch. Latem pół godziny spacer, jeśli biodro nie boli. Odkąd prowadzę SWJ przytyłem 12kg, to się odbija fatalnie na moim zdrowiu. Brak ruchu jeszcze bardziej. Czuję, że się sypię, walczę z bólem tu i tam, ale nic nie mogę w tym zmienić.

Niektórym z Państwa mój program się podoba, sądząc z przemiłych i trzymających przy życiu wpisów tu na fb. Ale oglądalność mojego programu jest 10, 20 razy mniejsza niż pierwszego-lepszego programu z udziałem kłócących się polityków. To otuchy nie dodaje.

Poza tym czuję, że wpadam w moralizatorstwo, w katastrofizm, idę w emfazę, jak każdy, który ma wrażenie bezsilności, ma wrażenie, że jego słowa nie są nic warte, nie pozostawiają żadnego śladu, ot, są niczym więcej niż nieznośnym bzykaniem.

4. CO LUBIĘ?

Niektórzy z was, w całej życzliwości, chcieliby mnie więcej w TV. A ja bym chciał robić zupełnie coś innego. Co? Nic szczególnego. Chciałbym pisać, ale...

Żeby pisać, trzeba czerpać życiodajne soki z obcowania z innymi ludźmi. A mój obecny tryb pracy sprawia, że najczęściej obcuję z kotami na moich kolanach. I bez owych soków robię się jałowy.

Żeby pisać, trzeba, żeby ktoś miał ochotę czytać, to, co zostanie napisane. A ja chyba kiepsko piszę, bo nie czuję, żeby ktoś miał ochotę na czytanie ustawianych przeze mnie liter. Ostatni eksperyment z e-bookiem to siódma z kolei rózga: łubudu nie było. Czuję, że mnie stać na więcej, ale... dookoła wojtek: póki pracuję w telewizji, pisać nie będę, bo nie mam kiedy, a jeśli już coś napiszę, to i tak psu na budę. Czyli: jestem skazany na bzykanie.

No, ale zawsze to lepsze niż przykładać rękę do dobrej zmiany.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: