- W empik go
Poetyckie abstrakcje - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
16 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Poetyckie abstrakcje - ebook
Poezja o lekko abstrakcyjnym zabarwieniu, pozwalająca fantazji czytelnika dopisać w niej jego własne wyobrażenia, doświadczenia i uczucia.
„Poezja to cień rzucany przez latarnie naszej wyobraźni”
— Lawrence Ferlinghetti
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-728-1 |
Rozmiar pliku: | 733 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
nie było i nie będzie
cię wcale
nigdy
wpatrzony w zegary
z melancholią potykasz się o te wszystkie kamienie
rzucane nań bezustannie
krzyczysz w tłumie
i milczysz w otchłani
zachłanny chwil
niecierpliwy
taki jesteś
ni z prochu
ni ze słowa
niewidzialny
nieważny
acz człowiek!
nie było i nie bedzie
cię wcale
jesteś tylko teraz
ni wcześniej
ni póżniej
marność nad marnościami
acz człowiek!
jesteś
i to wystarczymoglibyśmy być arcyludźmi
gdybyśmy byli choć trochę ludźmi
moglibyśmy być tacy arcy
stajemy się coraz bardziej stalowi
nawet złoci
jednak ciągle nie arcy
jednak ciagle tacy mali
nigdy nie staniesz ponad samego siebie
nawet jeśli pędzisz bezustannie w górę
nad światem całym możesz już rozpościerać wzrok
nad sobą nigdy nie będziesz mógł
choć wydaje Ci się że jesteś tak wysoko
siebie nie prześcigniesz
sobie nawet nie dorównasz
nadświatowi już jesteśmy
nadludzcy nigdy nie będziemy
może kiedyś staniemy się trochę tylko arcy
trochę tylko dziełem
arcydziełem
nas samych
człowiek arcydziełem człowiekababiloński król
układa podłogi na prowincji świata
bo jedwabne szlaki
wplecione w umysły
powoli wypala czas
a on się przechadza po niech
jakby czasu nie znał
gdyby chciał złote stawiałby mury
a pałace jego pachniałyby prochem
a jemu kwitną ogrody
pod stopami
a on się przechadza po nich
jakby piękna nie znał
unosi się mu wieża
i dosięga słońca
które czasem zatrzymuje się na chwilkę by wysłuchać jego modlitw
a on przechadza się obok
jakby słońca nie znał
on
babiloński król
przechadza się wśród nas
jakby nas nie znał
a zna nas jak nikt
i kładzie przed nami swoją koronę
babilońską koronąpłynę
pachnę
boje się że to co znam
i to co mam
że skończy się inaczej
nie po mojej myśli
a moja myśl jest prosta
czasem hojna
czasem bardzo kolorowa
moja myśl też się boi
że kiedyś ktoś ją skończy inaczej
boję się że to co widzę
to tylko fizyka
która też się skończy
tylko tak bardziej kosmicznie
choć o tym wiem tyle lat
boję się że skończę o pustych rękach
cokolwiek znam i mam
skończy się w nic
i ręce moje i myśli moje
cały mój kosmos
i choć czasem ja sama wydaję mi się inaczej
skończę się dokładnie tak samo
i tego się bojępierwszy ból to tylko ból który boli
Każdy kolejny zmienia
Ból który niszczy to ten ostatni — dla wielu najpiękniejszy
Boli mnie bezsilność
dotyka moich dłoni
i rozkłada mi ręce
boli mnie głęboko
prawie tak jak boli mnie życie
myślę więc że to jedność
że życie równe jest bezsilności
a bezsilność życiu
boli mnie życie
i zrobić nic nie mogę
wpatrzona w szybę autobusu
zamykam ręce
i chowam się pod płaszczem
obolała
bezsilna
żywado tej pory tylko cię przeczuwałam
gdzieś kątem oka
kątem serca
chcący niechący
nie pozwalają ci na mnie
nie dotykać
nie patrzeć
pewnego dnia jednak
oparłeś się wszystkiemu
i mnie dotknąłeś
ucałowałeś moje czoło
i spojrzałeś na mnie
chcący niechcący
ucałowałeś mi też dłoń
i szyję
i pierś
od tej pory będę Cię czuła
inaczej
choć nie pozwalają
od tej pory będziemy sobie
na siebie patrzeć
choć nie pozwalają
sumienia żale!
bo wielkie namiętności
są skrywane na skraju sumienia
nawet w najlepszych domach
chcący niechcącyodmierzam czas
od siebie do końca
rozliczam czas
od początku do dziś
czas upaja się cierpliwością
bawi się pośpiechem
historia to jedynie poczucie czasu
wobec beznamiętnej wieczności
ciebie nadal nie ma
z tobą przestanę odliczać historię
Czy wolałbyś być drzewem
czy tylko gałązką kruchą
matką czy tylko piersią
czy wolałbyś być
historią wielką i się skończyć
czy dniem dzisiejszym i niewiadomą
czy wolałbyś być
fantazją nieskończoną i marzyć
czy rzeczywistością skończoną i żyć
czy wolałbyś być i umrzeć na miłość najpiękniejszą
czy na daleką starość miłości nie znając
czy wolałbyś być tak na wszelką prawdę?czytam ci po polsku
choć nie rozumiesz
słyszysz ton
w którym oddaje ci wszystko
to miejsce pod lasem
z jagodami i grzybami
gdzie jest mój dom
odczytam ci
i ten zapach z kuchni
czytam ci z uśmiecham
o tym jak pięknie tam
za wieloma granicami
gdzie bywam co noc
pod drzewem akacjowym
to miejsce pod oknem
z bratkami i piaskownicą
gdzie rosło to polskie serce
odczytam ci
i głos który wołał na obiad
czytam ci ze łzami
o tym jak pięknie tam
za wieloma godzinami
gdzie bywam już nie co noc
pod drzewem kasztanowym
czytam ci po polsku
o tym jak boli
nie chce byś rozumiał
bo i ciebie zabolihotel spod drzew
i jego biała róża nad drzwiami
której woń
napełnia mi usta
jak on
to pustelnia westchnień
gdzie chowamy się
przed światem
zamieniając w wino krew
I gdzieś tam za horyzontem
jest miłość
mała taka
niezgrabna
niepozorna
mogłaby przypłynąć do mnie albo przyfrunąć
ale głupia jest i nie wie
i głucha jest i nie słyszy jak ją wołam…
może jest gdzieś w mieście
może w bibliotece
może stoi na moście
albo pije kawę
czeka na autobus albo śpi
i gdzieś tam za horyzontem
zapatrzona jest na kwiaty
albo inne piękności
mogłaby przypłynąc do mnie
i na mnie spojrzeć
może jutro
może za kolejnym horyzontemdwa razy zamieszam kawę
dwa razy przekręcę klucz
dwa razy wrócę się po coś
dwa razy zastanowię się zanim coś zrobię
dwa razy wyjdę za mąż
trzy schody w dół
trzy złote za bilet
trzy błędy
trzy razy powtarzam Ci żebyś zrozumiał
trzy razy zajdę w ciąże
cztery butelki wódki
cztery twoje znajome
cztery kłamstwa
cztery samotne niedziele
cztery razy odejdę
wszystko przeliczone
a tylko jedno pytanie
ile jeszcze?jak dobrze byłoby wiedzieć
że czegoś na tym świecie zabraknie
Kiedy i mnie zabraknie
że będzie czegoś mniej
Na ulicy
W domu
Wokół
Świata nie ubędzie
Ludzi też nie
Czegoś niech zabraknie!
Czegoś małego, niestotnego
Czegoś po czym można westchnąć
lub chwilę się zamyśleć kiedy nagle zniknie
Świata nie ubędzie
Ludzi nadal będzie dużo
Wszystko wokół nadal będzie się krecić
Ale jak dobrze byłoby wiedzieć
Byleby nie za późno
cię wcale
nigdy
wpatrzony w zegary
z melancholią potykasz się o te wszystkie kamienie
rzucane nań bezustannie
krzyczysz w tłumie
i milczysz w otchłani
zachłanny chwil
niecierpliwy
taki jesteś
ni z prochu
ni ze słowa
niewidzialny
nieważny
acz człowiek!
nie było i nie bedzie
cię wcale
jesteś tylko teraz
ni wcześniej
ni póżniej
marność nad marnościami
acz człowiek!
jesteś
i to wystarczymoglibyśmy być arcyludźmi
gdybyśmy byli choć trochę ludźmi
moglibyśmy być tacy arcy
stajemy się coraz bardziej stalowi
nawet złoci
jednak ciągle nie arcy
jednak ciagle tacy mali
nigdy nie staniesz ponad samego siebie
nawet jeśli pędzisz bezustannie w górę
nad światem całym możesz już rozpościerać wzrok
nad sobą nigdy nie będziesz mógł
choć wydaje Ci się że jesteś tak wysoko
siebie nie prześcigniesz
sobie nawet nie dorównasz
nadświatowi już jesteśmy
nadludzcy nigdy nie będziemy
może kiedyś staniemy się trochę tylko arcy
trochę tylko dziełem
arcydziełem
nas samych
człowiek arcydziełem człowiekababiloński król
układa podłogi na prowincji świata
bo jedwabne szlaki
wplecione w umysły
powoli wypala czas
a on się przechadza po niech
jakby czasu nie znał
gdyby chciał złote stawiałby mury
a pałace jego pachniałyby prochem
a jemu kwitną ogrody
pod stopami
a on się przechadza po nich
jakby piękna nie znał
unosi się mu wieża
i dosięga słońca
które czasem zatrzymuje się na chwilkę by wysłuchać jego modlitw
a on przechadza się obok
jakby słońca nie znał
on
babiloński król
przechadza się wśród nas
jakby nas nie znał
a zna nas jak nikt
i kładzie przed nami swoją koronę
babilońską koronąpłynę
pachnę
boje się że to co znam
i to co mam
że skończy się inaczej
nie po mojej myśli
a moja myśl jest prosta
czasem hojna
czasem bardzo kolorowa
moja myśl też się boi
że kiedyś ktoś ją skończy inaczej
boję się że to co widzę
to tylko fizyka
która też się skończy
tylko tak bardziej kosmicznie
choć o tym wiem tyle lat
boję się że skończę o pustych rękach
cokolwiek znam i mam
skończy się w nic
i ręce moje i myśli moje
cały mój kosmos
i choć czasem ja sama wydaję mi się inaczej
skończę się dokładnie tak samo
i tego się bojępierwszy ból to tylko ból który boli
Każdy kolejny zmienia
Ból który niszczy to ten ostatni — dla wielu najpiękniejszy
Boli mnie bezsilność
dotyka moich dłoni
i rozkłada mi ręce
boli mnie głęboko
prawie tak jak boli mnie życie
myślę więc że to jedność
że życie równe jest bezsilności
a bezsilność życiu
boli mnie życie
i zrobić nic nie mogę
wpatrzona w szybę autobusu
zamykam ręce
i chowam się pod płaszczem
obolała
bezsilna
żywado tej pory tylko cię przeczuwałam
gdzieś kątem oka
kątem serca
chcący niechący
nie pozwalają ci na mnie
nie dotykać
nie patrzeć
pewnego dnia jednak
oparłeś się wszystkiemu
i mnie dotknąłeś
ucałowałeś moje czoło
i spojrzałeś na mnie
chcący niechcący
ucałowałeś mi też dłoń
i szyję
i pierś
od tej pory będę Cię czuła
inaczej
choć nie pozwalają
od tej pory będziemy sobie
na siebie patrzeć
choć nie pozwalają
sumienia żale!
bo wielkie namiętności
są skrywane na skraju sumienia
nawet w najlepszych domach
chcący niechcącyodmierzam czas
od siebie do końca
rozliczam czas
od początku do dziś
czas upaja się cierpliwością
bawi się pośpiechem
historia to jedynie poczucie czasu
wobec beznamiętnej wieczności
ciebie nadal nie ma
z tobą przestanę odliczać historię
Czy wolałbyś być drzewem
czy tylko gałązką kruchą
matką czy tylko piersią
czy wolałbyś być
historią wielką i się skończyć
czy dniem dzisiejszym i niewiadomą
czy wolałbyś być
fantazją nieskończoną i marzyć
czy rzeczywistością skończoną i żyć
czy wolałbyś być i umrzeć na miłość najpiękniejszą
czy na daleką starość miłości nie znając
czy wolałbyś być tak na wszelką prawdę?czytam ci po polsku
choć nie rozumiesz
słyszysz ton
w którym oddaje ci wszystko
to miejsce pod lasem
z jagodami i grzybami
gdzie jest mój dom
odczytam ci
i ten zapach z kuchni
czytam ci z uśmiecham
o tym jak pięknie tam
za wieloma granicami
gdzie bywam co noc
pod drzewem akacjowym
to miejsce pod oknem
z bratkami i piaskownicą
gdzie rosło to polskie serce
odczytam ci
i głos który wołał na obiad
czytam ci ze łzami
o tym jak pięknie tam
za wieloma godzinami
gdzie bywam już nie co noc
pod drzewem kasztanowym
czytam ci po polsku
o tym jak boli
nie chce byś rozumiał
bo i ciebie zabolihotel spod drzew
i jego biała róża nad drzwiami
której woń
napełnia mi usta
jak on
to pustelnia westchnień
gdzie chowamy się
przed światem
zamieniając w wino krew
I gdzieś tam za horyzontem
jest miłość
mała taka
niezgrabna
niepozorna
mogłaby przypłynąć do mnie albo przyfrunąć
ale głupia jest i nie wie
i głucha jest i nie słyszy jak ją wołam…
może jest gdzieś w mieście
może w bibliotece
może stoi na moście
albo pije kawę
czeka na autobus albo śpi
i gdzieś tam za horyzontem
zapatrzona jest na kwiaty
albo inne piękności
mogłaby przypłynąc do mnie
i na mnie spojrzeć
może jutro
może za kolejnym horyzontemdwa razy zamieszam kawę
dwa razy przekręcę klucz
dwa razy wrócę się po coś
dwa razy zastanowię się zanim coś zrobię
dwa razy wyjdę za mąż
trzy schody w dół
trzy złote za bilet
trzy błędy
trzy razy powtarzam Ci żebyś zrozumiał
trzy razy zajdę w ciąże
cztery butelki wódki
cztery twoje znajome
cztery kłamstwa
cztery samotne niedziele
cztery razy odejdę
wszystko przeliczone
a tylko jedno pytanie
ile jeszcze?jak dobrze byłoby wiedzieć
że czegoś na tym świecie zabraknie
Kiedy i mnie zabraknie
że będzie czegoś mniej
Na ulicy
W domu
Wokół
Świata nie ubędzie
Ludzi też nie
Czegoś niech zabraknie!
Czegoś małego, niestotnego
Czegoś po czym można westchnąć
lub chwilę się zamyśleć kiedy nagle zniknie
Świata nie ubędzie
Ludzi nadal będzie dużo
Wszystko wokół nadal będzie się krecić
Ale jak dobrze byłoby wiedzieć
Byleby nie za późno
więcej..