Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Poezja młodości - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 czerwca 2022
10,10
1010 pkt
punktów Virtualo

Poezja młodości - ebook

poezja młodej osoby, pozwalająca na to, aby uzewnętrznić uczucia, poruszyć aktualne sprawy w kraju oraz na całym świecie.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8273-786-8
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pusty pokój

Siedzę w pustym pokoju

Dopijam kawę, jeszcze wczorajszą

Wieje tu smutkiem, choć nikogo nie ma

Ja słyszę głosy

Zamykam oczy i widzę

Widzę i słyszę ciebie

Jakbyś tu była, ze mną

Otwieram oczy i okazuje się,

Że to tylko bezlitosna tęsknota

To ona każe mi myśleć o tobie

Choć wcale już nie chce

Serca cierpienie, zmusza mnie do tego

Jakbyś była jego częścią

Ale nie jesteś

Więc wytłumacz mi, dlaczego

Dlaczego cierpię, skoro dla ciebie nie znaczę nicŚciany

Leżę na środku

Otoczona ścianami

Choć wydaję mi się, że milczą

One cichutko płaczą

Przez rany, zadane gwoździami

Na gwoździach wiszą obrazy

I patrzą się na mnie gałami swoimi

Jakby wiedziały coś więcej

Jakby widziały świat moimi

Czy zdają sobie sprawę

Jaki ból dostarczają?

Jaki duży wpływ

Na cierpienie ścian mają?

Czy ściany są ścianami

Czy gwoździe są gwoździami

Może ktoś widzi jakieś odniesienie?

Może, ktoś umie powiedzieć, czyje tak naprawdę jest to cierpienieGdzieś tam

W morzu smutku

W łez oceanie

Chcesz wiedzieć, jak jest

Dobrze jest,

Nie musisz martwić się kochanie

Choć dopiero dziewiętnaście lat na karku

To przeżyć więcej niż nie jeden kolekcjoner alkoholu ma w barku

Bilety do piekła i raju już dawno wysprzedane

Więc co pozostało?

Nędzne ludzkie przemijanie

Choć walizka już stoi spakowana

Może więc jednak ktoś ma jeden bilet do odsprzedania?

Zapłacę każdą cenę

Byle opuścić tą ziemską scenęNa początku…

Na początku był wodospad

A może Fontanna to była?

Krew lała się strumieniami

Teraz już, tylko wolno będzie się sączyła

Rany są zbyt głębokie, by zakleić je plastrami

Zbyt daleko schowane

Nie ma szans, że do nich się dostanę

Ktoś zadał mi cios, prosto w serce

I gdy, przykładam do piersi ręce

Są one jak róże, czerwone

I te spuchnięte oczy, znów załzawione

I tylko leże, i czekam

Aż, pomiędzy drewniane deski, zostanę włożona

Gdzieś pomiędzy innymi, zapomnianymi położonaSkrzydła

Moje skrzydła były już gotowe

Już rozkładały się do wylotu

Wtedy zjawiłaś się ty

Podcięłaś je

Utkwiłam w więzieniu

Choć nie ma krat

Nie potrafię się z niego uwolnić

Nie chciałaś mnie skrzywdzić

Więc nie bój się

Ja, nie czuje już nic

Nie czuję złości, smutku ani radości

Tylko pustkę

To ona gra teraz pierwsze skrzypce

Miłość do ciebie

Odebrała mi wszystko

Lecz nadal cię pragnę

I choć nie mogę o nic prosić

Przytul…

Przytul mnie pierwszy i ostatni raz

Żebym wiedziała choć raz

Jak to jest, gdy masz

Cały swój świat

W ramionachDzieciństwo

Kiedyś wszystko było proste

Beztroskie dzieciństwo

W którym, nie myślało się o niczym

Cieszący się życiem

Mały człowiek

Chwytający każdą chwilę

Nie świadomy co go kiedyś spotka

Dziś będąc już dorosłym

Wszystko cię przerasta

Bóle związane z życiem

Bezsilność wobec sytuacji

Brak wsparcia i zrozumienia

Myśl, że nigdy nie spełnią się twoje marzenia

I wiążąca się z tym chęć ucieczki

W krainę wiecznego zapomnieniaNijakie

Przyszło nam żyć

W czasach nijakich

Gdzie człowiek, człowiekowi wilkiem

Nie możesz nawet kichnąć

Przez alergię spowodowaną pyłkiem

Wszystko jest takie, takie

Zamaskowane

I udawane

Empatia?

Toż to w dzisiejszych czasach

Niespotykane

Teraz już każdy dba tylko

O swoje zdrowie

Pomocy drugiej osobie

Nie ma zapisanej w żadnej umowie

A skoro robić czegoś nie musimy

To nawet o tym nie pomyślimyRe Kochanowski

Wielki mi sprawiłaś ból w sercu moim

Moja droga…

Postępowaniem swoim

Fizycznie serce całe, a jakoby pęknięte było

Jedną twoją decyzją tak wiele

Się zmieniło

Tyś wszystkim dla mnie była, zawsze pomagała

Wszystkie myśli, moje znała

Nie dopuściłaś nigdy, zbędnymi rzeczami się przejmować

Ani myśleniem zbytnim się zajmować

To temu, to owemu zawsze pomagałaś

I zawsze swym poczuciem humoru rozbawiałaś

Teraz wszystko ubyło

Nie ma ciebie, więc tylko smutku mi przybyło

Gdzie bym nie była i tak zawsze mi ciebie brakuje

Chodzę ulicą i nadaremno cię wypatruje.Rzeka

Siedzę nad brzegiem

Patrzę przed siebie

Rzeka rozdziela mnie z drugim końcem

I ciągle tylko płynie, płynie i płynie.

Na drugim brzegu coś się znajduję

Zbyt daleko bym mogła zauważyć

Wyostrzam wzrok

A rzeka płynie, płynie i płynie.

Pragnę wstać

Przejść zieloną trawą

Odkryć tajemnicę drugiego brzegu

Lecz przeszkadza mi rzeka.

Która, płynie, płynie i płynie.

Jak więc żyć

Gdy ciekawość ludzka od środka zżera

Lecz nie może zrobić nic

Jedynie myśleć

I patrzeć na rzekę, która płynie, płynie i płynie.

Człowiek to istota, która się zatrzymuje

Myśli i analizuję

A rzeka tylko, płynie, płynie i płynie

Dlaczego więc człowiek

Jak rzeka popłynąć nie może?

Dlaczego się zatrzymuję?

Przecież łatwiej jest

Płynąć, płynąć i płynąć.

Nic już nie myśleć

Nie czuć już nic

Pozbyć się wszystkiego co boli

I tylko płynąć, płynąć i płynąć.Długo, lecz zbyt krótko

Już tak długo

Nie ma cię w moim otoczeniu

Dlaczego więc nie jesteś na drodze

Ku zapomnieniu?

Dlaczego serce jest wciąż płaczące?

Skoro minęły już dwa miesiące

Zamykam oczy

I widzę uśmiech roześmiany

I ten policzek, lekko zawstydzony, rumiany

Widzę twoje oczy

Które spokój mojej duszy dają

I tak pięknie na emocjach grają

Unoszę się wtedy

Gdzieś ponad chmurami

Ponad wszelkimi wymiarami

I nie chce wracać, sama na ziemię

Chcę mieć cię blisko

Poczuć twój dotyk, na moim ciele

Chcę złączyć nasze dłonie

Chcę poczuć, że moje serce

Znów dla kogoś płonie

Lecz co mam począć

Jeśli ty tego nie czujesz

Przecież nie powiem, kochaj mnie

Kiedy wiem

Że nigdy się w tą relacje

Nie zaangażujeszKolorowe klocki

Jeszcze wczoraj

Tak prosto świat

Z kolorowych klocków

Się budowało

Jeszcze wczoraj

Tyle nieokiełznanych

Myśli się miało

Dziś kawę pijesz

Jedną, drugą, trzecią

Czekasz na weekend

By zaglądnąć do kieliszka

Nie możesz się doczekać

Aż w końcu się upijesz

Na sine oczy

Ciężkie powieki opadają

Marzysz by w końcu zasnąć

Lecz różne scenariusze

W twojej głowie

Na to nie pozwalają

Nim się spostrzeżesz

Świt już nadchodzi

Kolejny raz w myślach

Pytasz

Co złego się dziś narodzi?

I tylko kolejna kawa

I znów serce

Szybciej łomocze

I chciałbyś mieć nadzieję

Chciałbyś powiedzieć

Z pewnością dziś

Czymś pozytywnym

Siebie zaskoczę

Lecz mury

Kolorowego świata

Już dawno runęły

Twoje zbrojne siły

Gdzieś w tym czarno-białym

Świecie zginęły
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij