Poezja na akty - ebook
To nie jest zwykły zbiór wierszy — to teatralne doświadczenie, które przeniesie Was na widownię niezwykłego spektaklu. W sześciu aktach odkryjecie różne oblicza poezji, przeżyjecie emocje, jakie niesie scena życia i staniecie się częścią tej lirycznej sztuki.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8414-199-1 |
| Rozmiar pliku: | 1 010 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Betonowy las”
Szare ulice, betonowy las,
W tłumie jestem nikim,
Szukam sensu w hałasie i świetle,
Ale serce mi krzyczy, że to nie jest to.
Reklamy lśnią jak fałszywe gwiazdy,
A ja czuję, że wciąż jestem tu sam.
W tłumie nieznajomych twarzy,
Szukam spojrzenia, które mnie zrozumie.
Wielkie miasto śpi pod blaskiem neonów,
A ja błądzę ulicami, jak stracony duch.
Tłumy ludzi mijają się obojętnie,
A ja tonę w samotności, która drży.„Bezsensowność codzienności”
Bezsensowność codzienności
Rano wstajesz
Ogarniesz się i wychodzisz
W pośpiechu, bo budzik zadzwonił za późno.
Po drodze jeszcze odpukasz w niemalowane,
Bo kot ci przebiegł drogę
Idzie kominiarz, a ty nie masz guzika szlag!
Na przystanku tłok, a w autobusie ścisk
Oby dojechać i się nie udusić
Słuchawki z muzyką ściana przed wszystkimi
Dojeżdżasz i wychodzisz.
Znowu się spieszysz, bo przesiadkowy tramwaj ucieknie
Kurwa! Uciekł następny za 10 min.
W oczekiwaniu na transport myślisz,
czy to ma sens, czy jest ci to potrzebne
O! Przyjechał znowu tłok
Trzy przystanki dzięki Bogu tylko
Dojeżdżasz i spacerkiem około dziesięciu minut
Jesteś w pracy
Osiem godzin mija, było ciężko, ale jest piątek.
Wracasz znów tą samą trasą.
Muzyka nadal murem
Padać zaczęło
Wchodzisz do domu i ściągasz buty
Siadasz i już wiesz, że nic nie zrobisz, bo nie masz siły
Jedyne, o czym marzysz to sen.„Ja jednak wolę ciszę”
W cieniu drzewa, szept natury słyszę.
Obserwuję świat, jak rzekę, która płynie.
Wędrując przez dni, bez pośpiechu i presji
Czuję spokój i ciszę.
Słowem, gestem, obrazy tworzę w myślach,
Z oddali patrzę, jak życie tańczy.
W ciszy i spokoju marzenia wzlatują,
Na skrzydłach wyobraźni.
Czasem czuję się jak gość na widowni,
Obserwując aktorów na scenie życia.
Wiatr niesie opowieści z dala. Ja jednak wolę ciszę.„Monotonia dnia codziennego”
Codzienność jak zegar tyka niezmiennie,
Minuty płyną, a czas nie gaśnie.
Poranek wita kawą w filiżance,
Słońce wschodzi, świat tonie w blasku jasnym.
Te same drogi, ślady na chodniku,
Znajome twarze, milczące spojrzenia.
Rutyna tańczy w bezsennym tańcu,
Monotonia dni w cieniu przemija.
Każdy poranek taki sam, niezmienny,
Te same kroki, te same ulice.
Praca, dom, i wieczorne westchnienia,
Marzenia skryte w szarym oparze ciszy.
Sny o przygodach, co nigdy nie nadeszły,
Tkwią w zakamarkach zmęczonego serca.
Dni mijają, nic się nie zmienia, Codzienność płynie,
bez końca, bez przerwy.
Jednak w tej ciszy jest pewna osłoda,
Spokój, co płynie z przewidywalności.
Kryje się piękno, choć często ukryte.
W prostocie chwili, w blasku codzienności,
Monotonia dni, jak refren w piosence,
Choć bywa ciężka, niesie w sobie lekkość.
I w tej prostocie, w zwyczajnym rytmie,
Można odnaleźć sens, zmieniony w codzienności.„Wspomnienia”
W tęsknocie wspomnień, dni beztroskich lat,
Ciepły dotyk mamy, dumny wzrok taty miło do tego wracać.
W parku wesołe zabawy, wiatru lekki śpiew,
Nie dbałem o świat, tylko dziecięce szczęście
Zapach płatków śniadaniowych, rano na stole,
To wspomnienia, które nigdy nie zbledną.
Bez zmartwień, bez trosk, jak barwne motyle,
Tam w dzieciństwa krainie,
byłem jak ptak wylatujący z klatki.
Tęsknota za latami, gdy serce lekkie jak piórko,
Wspominając ciepło rodziców,
jak ukojenie w burzy sztormu.
Wspomnienia tak cenne,
jak złote klucze do wspomnień bramy,
Przewodzą nas w przeszłość,
gdzie byliśmy małymi,
radosnymi łowcami marzeń.„za oknem”
Za oknem świat w pędzie, w wiecznym pośpiechu,
Ludzie gonią za cieniami, za bogactwa obietnicą.
Krok za krokiem, bez wytchnienia, w pościgu,
Złudzenia bogactw, w szklanych miast mirażu.
Samochody mkną jak rzeki bez końca,
Tłumy ludzi w biegu, w wiecznej niepokoju.
Uliczny hałas, krzyki i szum życia,
W pogoni za złotem, co blaskiem nas oszuka.
Lecz ja, w moim domu, za oknem, w ciszy,
Patrzę na świat, co w pośpiechu trwa.
Szare ulice, betonowy las,
W tłumie jestem nikim,
Szukam sensu w hałasie i świetle,
Ale serce mi krzyczy, że to nie jest to.
Reklamy lśnią jak fałszywe gwiazdy,
A ja czuję, że wciąż jestem tu sam.
W tłumie nieznajomych twarzy,
Szukam spojrzenia, które mnie zrozumie.
Wielkie miasto śpi pod blaskiem neonów,
A ja błądzę ulicami, jak stracony duch.
Tłumy ludzi mijają się obojętnie,
A ja tonę w samotności, która drży.„Bezsensowność codzienności”
Bezsensowność codzienności
Rano wstajesz
Ogarniesz się i wychodzisz
W pośpiechu, bo budzik zadzwonił za późno.
Po drodze jeszcze odpukasz w niemalowane,
Bo kot ci przebiegł drogę
Idzie kominiarz, a ty nie masz guzika szlag!
Na przystanku tłok, a w autobusie ścisk
Oby dojechać i się nie udusić
Słuchawki z muzyką ściana przed wszystkimi
Dojeżdżasz i wychodzisz.
Znowu się spieszysz, bo przesiadkowy tramwaj ucieknie
Kurwa! Uciekł następny za 10 min.
W oczekiwaniu na transport myślisz,
czy to ma sens, czy jest ci to potrzebne
O! Przyjechał znowu tłok
Trzy przystanki dzięki Bogu tylko
Dojeżdżasz i spacerkiem około dziesięciu minut
Jesteś w pracy
Osiem godzin mija, było ciężko, ale jest piątek.
Wracasz znów tą samą trasą.
Muzyka nadal murem
Padać zaczęło
Wchodzisz do domu i ściągasz buty
Siadasz i już wiesz, że nic nie zrobisz, bo nie masz siły
Jedyne, o czym marzysz to sen.„Ja jednak wolę ciszę”
W cieniu drzewa, szept natury słyszę.
Obserwuję świat, jak rzekę, która płynie.
Wędrując przez dni, bez pośpiechu i presji
Czuję spokój i ciszę.
Słowem, gestem, obrazy tworzę w myślach,
Z oddali patrzę, jak życie tańczy.
W ciszy i spokoju marzenia wzlatują,
Na skrzydłach wyobraźni.
Czasem czuję się jak gość na widowni,
Obserwując aktorów na scenie życia.
Wiatr niesie opowieści z dala. Ja jednak wolę ciszę.„Monotonia dnia codziennego”
Codzienność jak zegar tyka niezmiennie,
Minuty płyną, a czas nie gaśnie.
Poranek wita kawą w filiżance,
Słońce wschodzi, świat tonie w blasku jasnym.
Te same drogi, ślady na chodniku,
Znajome twarze, milczące spojrzenia.
Rutyna tańczy w bezsennym tańcu,
Monotonia dni w cieniu przemija.
Każdy poranek taki sam, niezmienny,
Te same kroki, te same ulice.
Praca, dom, i wieczorne westchnienia,
Marzenia skryte w szarym oparze ciszy.
Sny o przygodach, co nigdy nie nadeszły,
Tkwią w zakamarkach zmęczonego serca.
Dni mijają, nic się nie zmienia, Codzienność płynie,
bez końca, bez przerwy.
Jednak w tej ciszy jest pewna osłoda,
Spokój, co płynie z przewidywalności.
Kryje się piękno, choć często ukryte.
W prostocie chwili, w blasku codzienności,
Monotonia dni, jak refren w piosence,
Choć bywa ciężka, niesie w sobie lekkość.
I w tej prostocie, w zwyczajnym rytmie,
Można odnaleźć sens, zmieniony w codzienności.„Wspomnienia”
W tęsknocie wspomnień, dni beztroskich lat,
Ciepły dotyk mamy, dumny wzrok taty miło do tego wracać.
W parku wesołe zabawy, wiatru lekki śpiew,
Nie dbałem o świat, tylko dziecięce szczęście
Zapach płatków śniadaniowych, rano na stole,
To wspomnienia, które nigdy nie zbledną.
Bez zmartwień, bez trosk, jak barwne motyle,
Tam w dzieciństwa krainie,
byłem jak ptak wylatujący z klatki.
Tęsknota za latami, gdy serce lekkie jak piórko,
Wspominając ciepło rodziców,
jak ukojenie w burzy sztormu.
Wspomnienia tak cenne,
jak złote klucze do wspomnień bramy,
Przewodzą nas w przeszłość,
gdzie byliśmy małymi,
radosnymi łowcami marzeń.„za oknem”
Za oknem świat w pędzie, w wiecznym pośpiechu,
Ludzie gonią za cieniami, za bogactwa obietnicą.
Krok za krokiem, bez wytchnienia, w pościgu,
Złudzenia bogactw, w szklanych miast mirażu.
Samochody mkną jak rzeki bez końca,
Tłumy ludzi w biegu, w wiecznej niepokoju.
Uliczny hałas, krzyki i szum życia,
W pogoni za złotem, co blaskiem nas oszuka.
Lecz ja, w moim domu, za oknem, w ciszy,
Patrzę na świat, co w pośpiechu trwa.
więcej..
W empik go