Poezje - ebook
Poezje - ebook
Norwid był poetą drugiego pokolenia romantyków. Miał bardzo silne poczucie zarówno przynależności pokoleniowej, jak i odrębności wobec swojej generacji.
Doświadczenia losów generacji własnej i poprzedniej, a także przekonanie o ich zmarnowaniu i przemyślenia na ten temat zaważyły na twórczości poety. Była ona na tyle trudna do zrozumienia dla jemu współczesnych, że została szybko zapomniana po jego śmierci. Poezja Norwida została odkryta ponownie dopiero w okresie Młodej Polski, głównie za sprawą Zenona Przesmyckiego-Miriama.
Cechą wyróżniającą wierszy Norwida, zebranych w tomie „Poezje”, jest jej głęboka intelektualna warstwa, dominująca nad emocjonalną. Norwid był poetą myślicielem czy też poetą filozofem, obdarzonym bystrym, analitycznym umysłem, patrzącym krytycznie na świat. Tematykę jego utworów stanowią głębokie rozważania na ważkie ówczesne tematy, będące przedmiotem publicznych dyskusji.
Pisał m.in. o roli i miejscu człowieka w historii i ich wzajemnych zależnościach, o własnym wzorcu patrioty, o opozycji pojęć naród – społeczeństwo, o swym rozumieniu Ojczyzny, a także o roli sztuki i artysty oraz swych poprzednikach, wielkich ludziach swej epoki. Interesujące go zagadnienia rozważał w ponadczasowym, uniwersalnym wymiarze.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7903-645-5 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Utwory młodzieńcze
Samotność. Sonet
Sieroty
Pismo
Wspomnienie
Pióro
Pożegnanie
Utwory z okresu wędrówki po Europie
Adam Krafft
Moja piosnka
Do mego brata Ludwika
Italiam! Italiam!
Do Józefa Bohdana Zaleskiego
Marmur biały
Trylog
Jesień
Klątwy
Pieśń od ziemi naszej
Confregit in die irae suae
Aerumnarum plenus
Modlitwa
Fraszka (!)
W albumie
Koncept a ewangelia
Epos nasza
Fraszka (!)
Posiedzenie
Siła ich
Pewność
Odpowiedź do Włoch. Fraszka
Bema pamięci żałobny-rapsod
Na przyjazd Teofila Lenartowicza do Fontainebleau
Utwory z okresu paryskiego
* * *
Do Mieczysława
Do Nikodema Biernackiego
Spartakus
Tęcza
Do obywatela Johna Brown
John Brown
Po balu
Do Emira Abd El-Kadera w Damaszk
Sfinks
Wczora i ja
Moja ojczyzna
Improwizacja na zapytanie o wieści z Warszawy
Żydowie polscy
Bezimienni
Marionetki
Bajka
Do pani na Korczewie
Na zapytanie: czemu w Konfederatce? Odpowiedź
Sariusz
Do wroga. Pieśń
Buntowniki, czyli stronnictwo wywrotu
Praca
Do słynnej tancerki rosyjskiej
Vade-mecum
Za wstęp. Ogólniki
Przeszłość
Socjalizm
Posąg i obuwie
Harmonia
W Weronie
Addio!
Liryka i druk
Ciemność
Czynowniki
Pielgrzym
Szczęście
Larwa
Litość
Sfinks
Narcyz
Wieś
Naturalia
Stolica
Specjalności
Sieroctwo
Wakacje
Czemu nie w chórze?
Mistycyzm
Saturnalia
Obojętność
Fatum
„Ruszaj z Bogiem”
Wierny-portret
Vanitas
Ironia
Powieść
Syberie
Zawody
Centaury
Cenzor-Krytyk
Królestwo
Idee i prawda
Purytanizm
Coś
Cnót-oblicze
Wtedy Ty, Matko!
Bliscy
Moralności
Tajemnica
Zagadka
Kółko
Czułość
Niebo i ziemia
Język-ojczysty
Bogowie i człowiek
Zapał
Początek broszury politycznej...
Laur dojrzały
Czas i prawda
Grzeczność
Bohater
Styl nijaki
Różność zdań
Wielkie słowa
Kolebka pieśni
Śmierć
Sens świata
Czemu
Do Zeszłej...
Pamięci Alberta Szeliga hrabi Potockiego – pułkownika – zmarłego na Kaukazie
Omyłka
Dziennik i epos
Gadki
Dwa guziki
Spowiedź
Cacka
Źródło
Historyk
Nerwy
Ostatni despotyzm
Finis
Krytyka (wyjęta z czasopismu)
Fortepian Szopena
Do Walentego Pomiana Z.Utwory młodzieńcze
Samotność
Sonet
Cisza – niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,
Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje;
Och! jak lekko oddychać, słodko marzyć duszy –
Tu mi gwar, tu mi uśmiech myśli nie krępuje.
Jak niewolnik, co ciężkie siłą więzy skruszy
I zgasłe życie w sercu na nowo poczuje,
Tak ja, na chwilę zwolnion z natrętnych katuszy,
Wdzięk i urok milczenia czuję i pojmuję.
Bo gdy w kole biesiady serce nas nie łączy,
Gdy różnorodne myśli mieszkać z sobą muszą,
Gdy dusza duszy pojąć, zrozumieć niezdolna –
Próżno nektar napojów hojnie się wysączy;
Śmiechy, piosnka, biesiada – wszystko jest katuszą;
U mnie rozkosz i życie, gdy moja myśl wolna.Sieroty
Czy widziałeś sieroty, co w nabrzmiałym oku
Gwałtem budzą wesołość, a ta, wysilona,
Na chwilę tylko błyśnie i po chwili kona,
Zanurzając się w łoże chmurnego obłoku?
Biedne dzieci! szczęśliwe, jeśli przy nich czasem
Ktoś o zmarłych rodzicach napomknie nawiasem,
Bo wtedy w młode serca taka lubość płynie,
Jak w lilie, które zaraz otwierają usta,
Skoro promień słoneczny spod chmur się wywinie.
Biedne dzieci! z was często zamożna rozpusta
Wyśmiewa się bezkarnie; a starsi tłumaczą,
Że to dobrze: „bo czemuż głupie dzieci płaczą?”
I znów wchodzi Wesołość, jak gość nieproszony,
Lub jak polny fijołek zagmatwany w cierni,
Gdy zwiędną wkoło niego towarzysze wierni,
A on drży, patrzy, blednie, bo na wszystkie strony,
Dokąd tylko błękitnym okiem dojrzeć może,
Wszędzie wiją się, plączą, kolczyste obroże.
Lecz nie wszystkie sieroty są tak nieszczęśliwe...
Ja widziałem młodzieńca, co w okropnej nędzy
Dniem i nocą pracował, by dostać pieniędzy,
Pieniędzy! które swoim przeważnym ciążeniem
Przytrzymywały jego matkę na tym świecie.
Teraz zaś młody człowiek sam został, z wspomnieniem,
Że gdy matka konała,
Jego czoło uwiędłą ręką przeżegnała;
I tak mu było błogo jak po deszczu w lecie,
Lub jak gdyby przechodząc dotknął się anioła,
Który wieczorem stawa przy wschodach kościoła.
Widziałem jeszcze potem innego sierotę,
Jak w wygodnym powozie przebiegał ulice,
Śmiał się do wszystkich głośno, miał rumiane lice
I różne cacka złote.
Lecz on nie był sierotą; on w języku nowym
Nieutulonym w żalu się nazywa;
I tak to zwykle piszą w liście pogrzebowym,
Który krewnych, przyjaciół i znajomych wzywa.
Potem widziałem znowu młodego człowieka,
Od którego tłum ludzi pobożnych ucieka,
A gdy ku niemu oczy obróci łaskawe,
To całej ciżby tłumne, stuoczne spojrzenie
On przyjmuje jak gdyby rzucone kamienie!
Bo on jest dziecię nieprawe.
On, tymi spojrzeniami wciąż kamienowany,
Czuje wszystkie i mógłby policzyć, jak rany,
Więc gorzko płacze.
A chociaż ma rodziców, nie wie ich siedliska,
I nieraz bije czołem w pałac granitowy,
W którym nieznany ojciec na puchach spoczywa,
I nieraz z Losem wściekłe prowadzi rozmowy,
Gdy ten pięknie wschodzące nadzieje wyrywa.
Nieszczęśliwy! wpadł jako motyl do mrowiska,
Co na próżno wytęża poszarpane skrzydła,
Na próżno chce polepszyć to życie tułacze,
Bo go zewsząd nieznane obiegły straszydła,
I przy nim, na nim, siedzą,
Przed nim, za nim, się wleką,
I biedne ciało sieką,
I biedne życie jedzą.
W końcu spotkałem jeszcze dziwnego człowieka,
Który po swych rodzicach nie nosił żałoby,
Nie rozpaczał przy ludziach, nie chodził na groby;
Lecz czasem tylko jego zapadła powieka
Przyjmowała do siebie promyczek wesela,
A ten tak blado, drżąco spod rzęsów wystrzela,
Jakby się od księżyca nauczył mrugania.
Ten człowiek od pierwszego z światem przywitania
Był bardzo nieszczęśliwy, ale się nie zrażał,
Patrzył w niebo i, pełniąc swoje obowiązki,
Na ziemię mało zważał.
On nawet w drobnych rzeczach był prześladowany,
Jakby go los trefnisiem dla siebie uczynił;
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił;
On, pragnąc zerwać różę, rwał ostre gałązki...
Ten więc człowiek, sierota, od nieszczęść ścigany,
Patrząc w górę, ze świętym uśmiechem proroctwa
Mówił do mnie, że nie ma bynajmniej sieroctwa!
Ja zaś jakoś niechcący ku niebu spojrzałem,
A niebo było gwiaździste;
W gwiazdach więc tajemnicę tych słów wyczytałem,
Bo one tam wyraźne były, oczywiste;
Potem, gdy dusza swego skosztowała chleba,
Nie mogłem się już więcej oderwać od nieba,
Które mnie wciąż ciągnęło silnym, wonnym tchnieniem.
I wtedy to ja, wziąwszy mój łzawy różaniec,
Zmówiłem na nim pacierz – potężnym milczeniem.
Teraz zaś, widząc, słysząc tyle rzeczy nowych,
Do was biegnę, wam prawdy przynoszę kaganiec,
Wam, biednym bladym dzieciom z nabrzmiałą powieką,
Co samotne jesteście w tłumach pogrzebowych,
I samotne musicie patrzyć nato wieko,
Które tak silnie serca wasze przyskrzypnęło,
Które przed wami wszystko na świecie zamknęło!
O, wy jesteście kwiatki, które Los szaleniec
Skręca, plecie, usiadłszy na najświeższym grobie,
Skręca, przędzie i plecie na torturach wieniec,
Aby nim dzikie skronie przyozdobić sobie.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.