- W empik go
Poezje. Poems - ebook
Poezje. Poems - ebook
Edgar Allan Poe: Poezje – Poems. Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. A dual Polish-English language edition.
Edgar Allan Poe (1809-1849 w Baltimore, w stanie Maryland) – amerykański poeta, nowelista, krytyk literacki i redaktor. Przedstawiciel romantyzmu w literaturze amerykańskiej. W jego twórczości dominowały wątki fantastyki i horroru. Zapoczątkował gatunek noweli kryminalnej (…) Jego prozę charakteryzował silny psychologizm postaci (...) oraz surrealistyczne, skrajnie brutalne opisy makabry, przywołujące na myśl stany epileptyczne czy upojenie alkoholowe. W twórczości Edgara Allana Poe odnaleźć można postawy choroby wieku – neurozy, świadomości dualizmu świata czy też bólu istnienia, które pod koniec XIX wieku stały się sztandarowymi pojęciami nowych nurtów sztuki: dekadentyzmu, ekspresjonizmu oraz symbolizmu. Poe inspirował zarówno Baudelaire'a, Huysmansa, Dostojewskiego, Meyrinka, de Quinceya, Bierce'a, Lovecrafta, jak i całą rzeszę poetów surrealistycznych. Stephane Mallarme określił jego poemat Ulallume jako odbiegające od schematów swojej epoki arcydzieło poezji. Za jego przykładem szło wielu twórców, również polskich, np. Stefan Grabiński. [http://pl.wikipedia.org/wiki/Edgar_Allan_Poe]
Edgar Allan Poe (1809-1849) was an American author, poet, editor, and literary critic, considered part of the American Romantic Movement. Best known for his tales of mystery and the macabre, Poe was one of the earliest American practitioners of the short story, and is generally considered the inventor of the detective fiction genre. He is further credited with contributing to the emerging genre of science fiction. He was the first well-known American writer to try to earn a living through writing alone, resulting in a financially difficult life and career. [http://en.wikipedia.org/wiki/Edgar_Allan_Poe]
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8064-057-3 |
Rozmiar pliku: | 880 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DLA ANI
Dzięki niebu – Przesilenie
Przeminęło już bezpiecznie –
I powolne ciała gnicie
Już minęło ostatecznie
I gorączka, zwana życiem,
Przeminęła ostatecznie.
Ach, bezwładnie wiem i smutnie
Wszystkich sił jam pozbawiony –
Żaden muskuł się nie rusza –
Gdym na wzdłuż tak położony –
Mniejsza o to – Tak mi lepiej,
Gdym na wzdłuż tak położony...
Leżę – leżę – tak spokojnie –
W cichym łożu leżę sobie,
Że ktoś mógłby patrząc na mnie
Sadzić, żem jest trupem w grobie.
Ach – i drżałby patrząc na mnie,
Sądząc, żem jest trupem w grobie.
Jęki moje i stękanie –
I gorączka – łkanie – rwanie –
Już ucichły w błogim stanie –
I okropne uderzanie –
Ach okropne – przeraźliwe –
Mego serca uderzanie.
Ból i duszność – chęć rzygania –
I febryczne drżenie ciała –
Już ustały wraz z gorączką
Co po mózgu mi szalała –
Wraz z gorączką zwaną życiem,
Co mi mózgi rozpalała.
I, ach, wszystkie te męczarnie,
Najstraszliwsze te cierpienia
Przeminęły z najstraszliwsza
Męka mak – męka pragnienia,
Które we mnie głąb ognista
Namiętności rozpłomienia.
Piłem wody, dziwnej wody,
Co mi gasi szał pragnienia.
Piłem wody, która płynie
Jako piosnka nad kołyską –
Od wiosennych zórz, lecz mało
Wsiąka w gruntu podścielisko –
W tej jaskini tutaj blisko
Wsiąka w gruntu podścielisko.
Ach, a teraz któż to powie,
Chyba wariat jaki może,
Że mój pokój pełny mroku
I że ciasne moje łoże!
Ach, bo nigdy człowiek nie spał,
W takim łożu jak to łoże,
A gdy śpisz – spać musisz właśnie
W takim łożu jak to łoże.
Teraz duch mój tantalowy
Pełny ciszy odpoczywa –
Zapomniawszy – albo wcale
Nie żałując róż przędziwa,
Nie żałując dawnych wzruszeń
Mirtów ani róż przędziwa.
Bo gdy cicho tutaj leżę,
To widziadła owych kwiatków
Maja dla mnie świętszy zapach,
Przenajświętszy zapach bratków,
Rozmarynu słodki zapach,
Pomieszany z wonią bratków,
Z wonią ruty – i przecudną
Czystą – świętą wonią bratków.
I tak leżę cichy – senny –
Kąpiąc duszę jak w otchłani
Nieskończonych snów o prawdzie
I piękności mojej Ani –
Tonąc duszą w tej kąpieli
Snów o włosach mojej Ani.
Ona czule mnie całuje,
Czule pieści dłoń mą ona;
Śpię – ach śpię – rozkosznie marzę
Niby w raju – u jej łona –
Śpię głęboko – śpię na niebie
Mojej Ani drogiej tona...
Gdy mrok nastał, wnet mnie ona
Kryje ciepłem ducha swego –
I błagała archaniołów
By mnie strzegli ode złego,
Ach, królową archaniołów,
By mnie strzegła ode złego.
Leżę – leżę tak spokojnie
W łożu swoim leżę sobie,
(Znając miłość jej anielską),
Że wy mnie sądzicie w grobie –
Ach – i leżę tak z rozkoszą
Cichy – senny leżę sobie –
(Z jej miłością cichą – słodka – )
Że wy mnie sadzicie w grobie –
Że wy drżycie patrząc na mnie
I sadzicie, żem już w grobie...
Ale serce me jaśniejsze –
Niż na niebach – na otchłani
Wszystkie gwiazdy promieniste:
Ach, jaśniejsze blaskiem Ani.
Gdyż rumieni się tą zorzą,
Która jest miłością Ani;
Gdyż się złoci myślą zorzy
Jasnych oczu mojej Ani...
przeł. Antoni Lange
FOR ANNIE
Thank Heaven! the crisis –
The danger is past,
And the lingering illness
Is over at last –
And the fever called ˝Living˝
Is conquered at last.
Sadly, I know
I am shorn of my strength,
And no muscle I move
As I lie at full length –
But no matter! – I feel
I am better at length.
And I rest so composedly,
Now, in my bed,
That any beholder
Might fancy me dead –
Might start at beholding me,
Thinking me dead.
The moaning and groaning,
The sighing and sobbing,
Are quieted now,
With that horrible throbbing
At heart: – ah, that horrible,
Horrible throbbing!
The sickness – the nausea –
The pitiless pain –
Hare ceased, with the fever
That maddened my brain –
With the fever called ˝Living˝
That burned in my brain.
And oh! of all tortures
That torture the worst
Has abated – the terrible
Torture of thirst
For the napthaline river
Of Passion accurst: –
I have drank of a water
That quenches all thirst: –
Of a water that flows,
With a lullaby sound.
From a spring but a verj few
Feet under ground –
From a cavern not very fer
Down under ground.
And ah! let it never
Be foolishly said
That my room it is gloomy
And narrow my bed;
For man never slept
In a different bed –
And, to sleep, you must slumber
In just such a bed.
My tantalized spirit
Here blandly reposes,
Forgetting, or never
Regretting its roses –
Its old agitations
Of myrtles and roses:
For now, while so quietly
Lying, it fancies
A holier odor
About it, of pansies –
A rosemary odor,
Commingled with pansies –
With rue and the beautiful
Puritan pansies.
And so it lies happily,
Bathing in many
A dream of the truth
And the beauty of Annie –
Drowned in a bath
Of the tresses of Annie.
She tenderly kissed me,
She fondly caressed,
And then I fell gently
To sleep on her breast –
Deeply to sleep
From the heaven of her breast.
When the light was extinguished,
She covered me warm,
And she prayed to the angels
To keep me from harm –
To the queen of the angels
To shield me from harm.
And I lie so composedly,
Now, in my bed,
(Knowing her love)
That you fancy me dead –
And I rest so contentedly,
Now in my bed,
(With her love at my breast)
That you fancy me dead –
That you shudder to look at me,
Thinking me dead: –
But my heart it is brighter
Than all of the many
Stars in the sky,
For it sparkles with Annie –
It glows with the light
Of the love of my Annie –
With the thought of the light
Of the eyes of my Annie.