Pogłos - ebook
Tomik „Pogłos” to niejako kontynuacja tomiku „Echo”, próba rozliczenia się z różnymi aspektami z przeszłości, odsunięcia w cień tego co było. „Pogłos” zamyka pewien rozdział życia Autorki. Książka uświetniona jest duetami napisanymi ze wspaniałymi poetami, publikującymi kiedyś i dziś w grupie literackiej na FB „Mundus Poeticus”.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8351-292-1 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
jestem szorstka
zarysowana przeszłość ukształtowała mnie
każdy dzień
każdy kant i każdy niesprawiedliwy raz
otwarta dłoń i zaciśnięta pięść
jestem szorstka
skóra utwardzona bliznami
pokiereszowany mózg
serce dziurawe
cała pokryta zadrami
ale jestem
przetrwałam
ukształtowała mnie przeszłość
trudna
zła
a jednak potrafię kochać
a jednak dobro mnie wzrusza
to nic że wewnątrz pełna życiowych szram
bo dzisiaj jestem
i kocham***
siedzę w ciemnościach
zaciągnięte zasłony
okna i drzwi szczelnie zamknięte
a i tak zbyt dużo dociera wspomnień
próbuję się z ciebie wyleczyć
nigdy nie powiedziałeś
że jest ci przykro
nigdy nie usłyszałam słowa przepraszam
już na to nie czekam
nawet dobrze się trzymam
nie szukam okazji do kontaktu
rozumiem że nigdy nie będziesz moim domem
nie ma dla mnie miejsca
w twoim życiu
pogodziłam się z tym
naprawdę
już wszystko dobrze
co z tego że co dzień sypiam w twojej piżamie
i twoje perfumy na niej rozpylam
to jest nieważne
to nic nie znaczy***
przeszłam powoli obok twoich drzwi
już tu nie mieszkasz
minęły lata
zniknąłeś gdzieś w innej przestrzeni
a ja czekam i tęsknię
jak pustynia za deszczem
zawsze byłeś inny
lepszy od wszystkich
patrzę na pusty dom i zamknięte drzwi
prawie słyszę serca krzyk
czekam i tęsknię
wciąż jestem sama
bo nikt nie może zaoferować mi tego co Ty
odchodząc słyszę serca krzyk
czekam i tęsknię
nie słyszysz
ale to nic
może wrócę tutaj za rok
zapukam w te drzwi
otworzysz…?***
przeszywasz serce milczeniem
duszę mrozisz obojętnością
nie pytasz nikogo gdzie jestem
nie szukasz…
nie zastanawiasz się czy jeszcze żyję…
pojawiłeś się tylko na chwilę
wierzyłam że będzie wiecznością
tańczyliśmy w wirze szaleństwa
zakochania…
porwałeś do nieba
zabrałeś w czeluści piekielne
chłonęliśmy siebie bez opamiętania
niczym w obłędzie
i nagle prysła bańka mydlana
ulotniła się euforia
a z nią ty
z raju nic nie zostało
omiata mnie arktyczny chłód
policzki ubrane w lód***
ból jest głodny
trzeba go karmić żeby nie osłabł
o bólu należy mówić
bólem należy się dzielić
lubimy to
niech każdy poczuje ból
niech każdy go doświadczy
ból lubi gdy każdy na niego patrzy
gdy każdy go czuje
lubi nas
każdego z osobna doświadcza
nikogo nie pomija
a nawet gdyby chciał to bliźni na to nie pozwoli
by cierpieć musiał sam
podzieli się swoim bólem
nikt w cierpieniu nie chce być sam
nie chce by ktoś miał lepiej od niego
więc zadaje ból
bo taki już jest ten chory świat
kocha ból***
szara zmęczona twarz
ukryta łza
nieboski raj
każdego dnia na nowo kruszą się uczucia
jestem przeźroczysta
mijasz obojętnie
a kiedyś przecież tak bliska
bez ciebie jak cień
umieram
niszczeję jak stara rzecz
przy tobie —
jak zaśniedziałe srebro
pozbawione blasku
pozbawiona swojego miejsca
tułam się
ulatuję to tu to tam jak pióro
zgubione przez ptaka
a kiedyś przecież to ja miałam skrzydła***
tkwi uwięziona w martwym punkcie
bez możliwości poruszania
zakneblowana obawą
spętana obyczajem
zakuta w dyby oczekiwań
czeka co będzie
policzki zroszone łzami
zapomnieć nie chce-
— odrzucić nie chce
tego co mogłoby być
a mogłoby być tak pięknie
skurcz serca i ból
strach
ile jeszcze wytrzyma
niepewność czy warto przecinać sznur
uciekać
spętana
owinięta w kokon cudzych norm
i własnego strachu
wybucha szlochem
wie
kolejny raz czeka ją przegrana***
zaprosił mnie do kina
żeby uzdrowić relacje i może trochę mnie
siedzę niemo wpatrzona w ekran
na sali cisza
„a w mojej głowie wojna myśli niespokojnych”
myśli moich
nóż
taki duży kuchenny wbić
tylko gdzie
już wiem
w udo — moje udo
głębokie rozcięcie
a potem w brzuch — mój brzuch
z całych sił
bo przecież nie ma sensu podcinanie żył
to takie oklepane
i za mało dogłębne
zrobiło się jasno
wszyscy wstają
podobał ci się film?
tak
nawet bardzo***
na myśl o dniu cały drżysz
nie masz przyjaciół
rodziny
nie masz nic
ludzie ze wzrokiem wbitym
w swoje szczęście
dla nich nie istniejesz
jesteś
kolejną przeszkodą do ominięcia
żebrakiem łaknącym spojrzenia
szukającym resztek człowieczeństwa
w obliczu zapadającego mroku
powłócząc nogami
z obolałym sercem i duszą jałową
zamykasz za sobą drzwi
pragniesz spokoju
wytchnienia
zanurzyć się chociaż w przyjemne sny
ale i tam nie zaznajesz szczęścia
nie możesz
szczęścia po prostu
nie ma
W empik go