- W empik go
Pojedynek uczuć - ebook
Pojedynek uczuć - ebook
Wyjątkowa powieść o zwyczajnej niezwyczajnej kobiecie.
Maja wiedzie sielankowe życie i wierzy, że tak będzie już zawsze. I nagle wszystko sypie się jak domek z kart – zostaje samotną matką. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej jej problemów. Na każdym kroku los rzuca jej kłody pod nogi: komplikuje się sytuacja w pracy i staje przed widmem zwolnienia, spłaca kredyt we frankach, a na dodatek opiekuje się chorą mamą. Maja musi znaleźć w sobie ogromną siłę i mądrość, wykazać się wyjątkową cierpliwością i dokonać właściwych wyborów, by sobie z tym wszystkim poradzić. Jednak po nocy zawsze przychodzi dzień… Na przykład pojawia się szansa na nową miłość. Tylko czy w natłoku zadań i trudności Maja zdoła ją rozpoznać i otworzyć jej drzwi?
Autorka porusza ważne tematy społeczne – realia pracy w polskich firmach, lęk przed zwolnieniem, samotne macierzyństwo i konieczność podejmowania trudnych wyborów, przed którymi staje codziennie wiele kobiet.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8343-052-2 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bankiet dobiegał końca. Adam Jaworek, czując w głowie lekki przyjemny szum, odstawił kieliszek. Zawsze wiedział, kiedy kończyć, i to było jego siłą. Był rozluźniony i w szampańskim humorze. Wreszcie zdjął z pleców balast, który w ostatnich miesiącach ciążył mu doprawdy ponad miarę.
Za nim była skończona historia, z której po stronie zysków zapisał sobie pięć lat komfortu w postaci dobrego seksu, smacznego jedzenia, wygody, zorganizowanych weekendów oraz próbki życia rodzinnego, którą pobrał za darmo, a teraz zamierzał wykorzystać w praktyce.
– Nad czym tak dumasz, zwycięzco? – Najlepszy przyjaciel Adama podszedł i poklepał go po łopatce. – Gratuluję kontraktu, roboty będzie na dwa lata i premie też pewnie niemałe.
– Jak zawsze. – Adam obrzucił salę dumnym spojrzeniem. Pracownicy zebrani na kolacji posilali się z zadowoleniem. Podpisany przez szefa kontrakt oznaczał dla wszystkich dwa lata pewnej pracy, premie i możliwości dobrze płatnych nadgodzin. Mimo zmęczenia wszyscy byli w dobrych humorach, zwłaszcza że jedzenie było bardziej niż smaczne. Adam szarpnął się dzisiaj i zafundował im poczęstunek z wyższej półki.
– To o czym tak myślisz? – powtórzył pytanie Jacek, patrząc na przyjaciela. Znali się jeszcze z technikum i byli rzadkim przykładem przyjaźni, która przetrwała zarówno początkowe trudności firmy, jak i jej sukces finansowy.
– Mam dzisiaj dobry dzień. Zawodowo i prywatnie. – Adam uśmiechnął się szeroko.
– Co się stało?
– Dojrzałem do życiowej decyzji.
– Jakiej?
– Żenię się.
– Naprawdę? – Jacek, unosząc do ust kanapkę, zamarł w połowie gestu. – Z Majką? – ucieszył się, bo bardzo lubił dziewczynę przyjaciela.
Adam się skrzywił.
– No coś ty, nie z Majką – powiedział, jakby to było oczywiste.
– Jak to nie? – zdziwił się Jacek. – Nic nie mówiłeś, że są jakieś zmiany, jeszcze w sobotę byliście przecież razem.
– Byliśmy, byliśmy – niecierpliwie powtórzył Adam. – I co z tego?
Jacek kręcił głową z niedowierzaniem. Nic nie rozumiał. Lubił Majkę i jak wszyscy podziwiał ją za to, że na tak długo zdołała zatrzymać skaczącego z kwiatka na kwiatek prezesa. Ich związek wyglądał na szczęśliwy i stabilny. Mieli też dziecko. Jacek był ojcem chrzestnym Krzysia i żywił do chłopca szczere przywiązanie.
– Majka to zamknięty temat – odezwał się w końcu Adam. – Sytuacja już od jakiegoś czasu była męcząca, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że wiele tej dziewczynie zawdzięczam. To dzięki niej poczułem, że mógłbym założyć rodzinę. Ale wiesz, nie taką byle jaką, tylko porządną, zbudowaną na solidnych podstawach, jak dzisiejszy kontrakt. Wszystko w najlepszym gatunku.
– Ale dlaczego nie z Mają? – upierał się Jacek, czując, że tę miłą dziewczynę spotka za chwilę jakaś straszna i niezasłużona krzywda. – Przecież ona jest naprawdę w porządku pod każdym względem.
– Tak, ale nie nadaje się na żonę ani matkę mojego syna – odpowiedział mu stanowczo Adam.
– Nie no, trzymajcie mnie! Co ty dzisiaj piłeś? – Jacek zdenerwował się na dobre. – Przecież ona już jest matką twojego syna!
– Jaką matką, co ty pleciesz? – Adam był szczerze oburzony. – Wpadliśmy w hotelowym pokoju tylko dlatego, że spieszyłem się tak bardzo, że pękła mi gumka, bo zahaczyłem ją paznokciem. Poznałem Majkę rano na śniadaniu, a po południu już była w moim łóżku, a w zasadzie na podłodze. Co mam o niej myśleć? Kto wie, z kim będzie jutro czy za rok?
– Nie pleć, Majka nie jest taka.
– A jaka? – uniesione brwi Adama podjechały pod samo czoło. – Znasz ją? Przecież nie byłem pierwszy… Miałbym żyć ze świadomością, że moją żonę obracał, kto chciał?
Jacek westchnął, rozmowa była absurdalna.
– Jesteś niesprawiedliwy – powiedział stanowczo. – Nie wiem, czy Majka była z kimś wcześniej związana, to ty ją lepiej znasz, ale z pewnością teraz jest ci wierna. To bardzo fajna dziewczyna.
– Na jedno wychodzi. Moja żona będzie tylko moja.
Jacek pokręcił głową ze zdumienia, nie miał pojęcia, co sobie uroił jego najlepszy kumpel, ale ten pomysł mu się nie podobał.
– Skąd taką weźmiesz? – roześmiał się, próbując rozładować sytuację. – Krakowskie dziewice dawno już zostały zjedzone przez smoki.
– Tu się zdziwisz. Sam byłem zaskoczony, że to takie proste. Dwa tygodnie temu byliśmy z Majką na pikniku przy kościele. Poszedłem tam tylko dlatego, że Krzyś miał jakiś występ i Majka suszyła mi o to głowę przez cały miesiąc. Grał jakiś amatorski, nędzny zespół, ale śpiewała dziewczyna absolutnie niezwykła. Smukła, ładna, z rozpuszczonymi jasnymi włosami, których, założę się, nikt jeszcze nie dotykał.
Spojrzał na Jacka znacząco, ale on i tak nie wiedział, co odpowiedzieć, bo całkiem go zatkało.
– Jest bardzo zasadnicza – kontynuował Adam. – Nie chciała się umówić nawet na kawę – podkreślił i uśmiechnął się. – To dobrze o niej świadczy. Ale ja się znam na kobietach. Będzie moja – rzekł z triumfem w głosie, jakby już mu się udało.
Jacek milczał, a jego niedowierzanie rosło z każdą minutą.
– Od razu poszedłem do księdza – mówił dalej Adam. – Powiedziałem, że bardzo mi imponuje to, co robi, po czym zaproponowałem, że zasponsoruję kilka kolejnych imprez. To, nawiasem mówiąc, równy gość. W najbliższym czasie spotkam się z nim i jego piękną śpiewaczką wolontariuszką kilkakrotnie, bo jako sponsor i przyjaciel zostałem zaproszony na próby – powiedział i odruchowo rzucił uwodzicielskie spojrzenie przechodzącej obok sekretarce. – Mam w planach do końca miesiąca zjeść kolację u jej rodziców, w listopadzie oświadczyć się, a na święta wyprawić ślub stulecia. Dłużej w celibacie nie wytrzymam, a nie mam zamiaru zdradzać tej dziewczyny. Będzie miała wszystko, co najlepsze.
– Nie wierzę. Ty i wierność. – Sceptycyzm Jacka był bezgraniczny.
– Co się tak dziwisz? – obraził się Adam. – W gruncie rzeczy nigdy żadnej nie zdradziłem. Kończyłem po prostu jeden związek, a zaczynałem kolejny i tyle. Ale już mi się takie życie znudziło. Kobiety nie są już w stanie niczym mnie zaskoczyć. Czasem jeszcze błyska coś nowego, kolor włosów, jakieś słowa, ale potem wszystkie są takie same. Chcę sobie wybrać najlepszą i mieć prawdziwą rodzinę. Nie jestem głupi jak mój ojciec, który wszystko stracił i teraz pije w samotności. Ja będę miał piękną żonę i świetne dzieci. Czas zacząć nowy rozdział.
Adam podszedł do stołu i nałożył sobie miniaturowych kanapek. Jacek spojrzał za nim. Miał mieszane uczucia. Jego przyjaciel nigdy nie był w porządku wobec kobiet. Kłamał, wykorzystywał, a potem bez skrupułów porzucał. I ten łamacz serc ma się teraz przeistoczyć we wzorowego męża? Jakoś nie mógł w to uwierzyć. Ale z drugiej strony, ilekroć Adam brał się za coś, robił to dobrze. Jeżeli założy rodzinę, pewnie też odniesie sukces.
– A Maja i Krzyś? Co z nimi? – Jacek nie wytrzymał.
– Chcesz? To bierz – zdenerwował się Adam. – Chłopie, tłumaczę ci, to skończona historia.
Jacek był mocno zaskoczony. Wręcz wbiło go w podłogę. Bardzo lubił Majkę i wiedział, że jej uczucia w stosunku do Adama są szczere. Nigdy wcześniej nie oceniał kobiet pod kątem ilości posiadanych wcześniej partnerów. On miał za sobą przeszłość, wszystkie dziewczyny w jego wieku również. Nie miało to dla niego znaczenia. Ale teraz poczuł tę różnicę wyraźnie. To rzeczywiście było co innego, taka dziewczyna, która jest tylko twoja.
Spojrzał na przyjaciela z mimowolnym podziwem. Ten to umie sobie stawiać cele w życiu. Prze do przodu i zawsze sięga po to, co najlepsze. I co najważniejsze, dostaje wszystko, czego zapragnie.
Następne tygodnie miały pokazać, że Jacek nie mylił się ani trochę. Na jego oczach przyjaciel realizował swój plan punkt po punkcie, bez najmniejszego nawet opóźnienia, przeistaczając się w mgnieniu oka z korzystającego z uciech życia nowoczesnego singla w spełnionego człowieka sukcesu, który ogromną wagę przywiązuje do tradycyjnych wartości.
W tym wcieleniu, o ile to możliwe, miał jeszcze większą liczbę wielbicielek. Były one jednak bez szans, ponieważ w nowym wydaniu prezes był zaprzysięgłym monogamistą.ROZDZIAŁ 3
Miesiąc później budzik znów zapiszczał cicho, a Majka, jak zwykle, natychmiast otworzyła oczy. Zaraz jednak zamknęła je z powrotem. Musiała skoncentrować się i znaleźć w sobie siłę, by wstać.
To nie było w jej sytuacji wcale łatwe, a siła była jej od razu potrzebna w dużych ilościach. Nie tylko psychiczna, lecz także fizyczna. W pierwszej kolejności po to, by bardzo ostrożnie wysunąć zdrętwiałą rękę spod ciepłego ciałka syna, a kolano spod równie ciepłego, ale o wiele cięższego cielska nowego psa – dużego labradora, który znowu złamał zakaz i wlazł na kołdrę.
Maja spojrzała na niego z wyrzutem. Lubiła psy, ale nie we własnym łóżku oraz nie w chwilach, kiedy życie było i tak zbyt trudne, by je ogarnąć, nawet bez dodatkowego kłopotu, jakim jest zwierzę w domu. Ale pies był prezentem od babci i szybko się okazało, że forsując ten pomysł, mama znów miała rację. Krzyś nie widział świata poza Brutusem i to głównie dzięki niemu dzielnie znosił samotne wieczory, kiedy Maja musiała zostać dłużej w pracy. O tym jednak babcia nie wiedziała. Nikt o tym nie wiedział.
Maja, pozostawiona sama ze wszystkimi problemami, radziła sobie, jak umiała. Już nie czekała na powrót Adama ani na żaden inny uśmiech losu. Całą energię zużywała, by przeżyć kolejny dzień. Mieć czym nakarmić syna. Ukryć fakt, że zostawia go wieczorami przed telewizorem i wraca do pracy. Zapłacić ratę. Nie stracić dachu nad głową. Przetrwać jeszcze jeden dzień w biurze. Tylko tyle. Dożyć do wieczora, nie zemdleć, nie załamać się. To były jej główne i jedyne cele.
Westchnęła ciężko i wydostała się spod kołdry. Pies podniósł głowę i spojrzał na nią współczująco.
– Nawet nie udawaj, że coś rozumiesz – szepnęła do niego, wychodząc z łóżka. – Od jutra zacznę cię tresować, będziesz słuchał albo spotkają cię takie kłopoty, że popamiętasz.
Pies spojrzał na nią z wyraźnym politowaniem i przymknął oczy. Nic nie wskazywało na to, żeby się przejął groźbą.
Maja weszła do łazienki. Niebieskie kafelki zabłysły w świetle halogenowych lampek. Spojrzała w lustro.
– Dasz radę – powiedziała sobie. – Krzyś ma już prawie cztery lata, niedługo się usamodzielni i wtedy zrealizujesz swoje marzenia. – Popatrzyła jeszcze raz na swoje odbicie, pokiwała głową z rezygnacją i popukała się w czoło.
Ma dopiero cztery latka, ty idiotko – skorygowała zimno własne złudzenia, puszczając wodę pod prysznicem. Nawet jeżeli uda się nadludzkim wysiłkiem nie stracić pracy i ukrywać nadal fakt, że jest samotną matką przed nienawidzącym samotnych matek szefem, nawet jeżeli będzie mieć przez najbliższe dwadzieścia pięć lat dość szczęścia, by zarobić na wciąż rosnącą ratę kredytu we frankach, i nawet jeśli nikt się nie dowie, że dziecko nie jest wieczorami z tatą, jak brzmi oficjalna wersja, tylko przytulone do psa ogląda przez trzy godziny bajki, będzie to wszystko, co uda się osiągnąć. Na żadne marzenia nie starczy już miejsca i czasu. Ani sił.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki