Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pokolenie Mata - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 września 2006
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pokolenie Mata - ebook

Urodzili się w latach siedemdziesiątych. Dorastali w czasach kartek i kolejek, gdy najzwyklejsza kawa czy czekolada były niedostępnymi dobrami luksusowymi.
To właśnie im przyszło teraz nadrabiać dziesięciolecia gospodarczego zapóźnienia Polski. Teraz pracują na sukces - niestety nie swój; są tylko trybikami w wielkich korporacjach. Wiecznie zaganiani, z ciągłym poczuciem braku stabilizacji, nie mają czasu, by... po prostu żyć. Sprawdź, może ta książka jest właśnie o Tobie?

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7564-075-5
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

A.S.A.P

– Następnego dnia.

– Drago, Drago, słyszysz?

– Słyszę, i co z tego? Co ciekawego masz do powiedzenia?

– Potrzebujemy cię! Immediately! A.S.A.P.!

– Pierdol się! Kurwa. Nie wiesz, że mam urlop. Jak ty siedziałaś w Kapsztadzie na południu Afryki, to nie dzwoniłem do ciebie po pomoc.

– Po jaką pomoc? O czym ty mówisz?

– Daniel, pracowaliśmy nad chipsami, a ty wypierdoliłeś do Afryki oglądać małpy i te inne dzikie gatunki, których ja nawet w zoo nie mogę zobaczyć, bo u nas w zimie zdechłyby na mrozie! Już tego nie pamiętasz?

– Pamiętam, rany, przestań, wiesz, że rozchorował się mój chłopak i nie mogłem, po prostu nie mo-głem – powiedział to z typowo gejowskim akcentem.

– To po co tam pojechaliście bez szczepionek? – Mat był rozwścieczony.

– O rety! Posłuchaj, naprawdę potrzebujemy cię w Agencji. Na razie twoje wakacje są w stylu „lato w mieście”, więc mógłbyś, Bosze, nam pomóc.

– Nie, nie ma mnie dla nikogo z Agencji i tyle. Jak przyjdę, to wiesz, że utkniemy z tym gównem na cały miesiąc i nici z moich wakacji!

– Tak, utkniemy, ale jak nie przyjdziesz, to utkniemy na dwanaście miesięcy. Nie ma Karola, Julka, Fabiana…

– Dobra, to zadzwoń do nich i powiedz im, że jak wrócą z Japonii, to ja też będę.

– Wiesz, że nie wrócą, a Paula ktoś musi przekonać do naszej wizji.

– Wiem i dlatego do widzenia, Daniel! Zadzwoń do mnie za dwa tygodnie, a wtedy każdy projekt będzie dla mnie wyzwaniem – Mat wyłączył komórkę i ostro przeklął.

Najczęściej używał słowa kurwa.

Kurwa mać!

Szczyt chamstwa i brak wyczucia – pomyślał. Podszedł zdenerwowany do swojego laptopa i zalogował się na czacie, aby zwierzyć się MM. Maria zawsze mu doradzała w trudnych sytuacjach. On jej także. Razem tworzyli świetną parę, a w firmie wciąż krążyły plotki o ich rzekomym romansie. Właśnie siedziała w pracy, gdzie zajmowała się rozliczaniem klientów.

> hej stuk puk jestes tam?

> jestem, ale stuknij za minutke koncze transakcj

> ok

Po minucie.

> jestes wolnaak?

> tak cos sie stalo – MM wyczuła zdenerwowanie po pomyłkach w tekście Mata.

> wyobrazaszz sobie ze daniel zadzownil do mnie bym przyszedl do pracy i ze jestem potrzebny ASAP

> cos takiego, a co, malo mu jeszcze tego harowania!

> no wlasnie jak on smie, sam po afryce jezdzi a ludziom kaze zapylac jak w obozach pracy

> dokladnie ja na twoim miejscu powiedzialabym to samo i w zadnym wypadku bym sie nie zgodzila na prace w czasie urlopu… a podal ci jakas kwote??

> nie co ty za darmoche chce bym to pewnie robil, no wiesz po kumpelsku

> jak to po kumpelsku?

> tak bo inaczej nie zadzownil by do mnie nie daniel a ingrid kowalska

> a tu masz racje, dokladnie, biedny Drago

> a myslisz o mnie?

> Mateusz przestan

> nie moge przestac o tobie myslec

> ale choc troszke?

> mysle ale daj spokoj

> pocalowalbym cie w uszko

> :-)

> :-) :-)

> Mario Magdaleno czy moge byc twoim kochankiem

> WARIAT

> mow tak do mnie to mnie podnieca

> juz ci przeszlo

> pewnie jak z toba rozmawiam to zawsze mi przechodzi

> jestes slodki

> to ty blondyneczko jestes slodka

> Mateusz ja jestem w pracy i musze sie skupic

> to ty kochanie skup sie na mnie, wyobraz sobie ze caluje cie pod biurkiem

> kompletnie postradales zmysly, ale nie pisz tak bo kolezanka z naprzeciwka dziwnie sie na mnie patrzy

> to usmiechnij sie do niej i powiedz jej ze piszesz ze stara przyjaciolka elzbieta, he, he

> ale smieszne, jestes zartownis, ale mi tez było jakos smutno i poprawiles mi nastroj

> ciesze sie

> Maciu musze konczyc Ingrid weszla do pokoju

> Pozdr

> tylko nie idz na reke danielowi!

> pewnie ze nie!

> pa

> buzka :-)

Miał wsparcie Marii Magdaleny. Zawsze mógł na nią liczyć. Ona zawsze mogła liczyć na jego niepohamowaną seksualność. Kiedy rozmawiali – nawet na odległość – jego libido wzrastało do maksimum. Wygadywał różne głupoty i świństwa. Lubiła jego igraszki i sexy słowa. Nikt do tej pory nie mówił tak wprost i zupełnie na luzie, co o niej myśli. Szalał za nią do nieprzytomności. Wiedział, że nie mogą być razem, ale tak do końca nie chciał w to wierzyć. Często zachowywał się jak licealista, który nie może pogodzić się z odejściem swojej ukochanej. Kupował jej słodkości, zapraszał na kawę. Z sal konferencyjnych po odbytych spotkaniach przynosił jagodzianki. Maria miała pracę siedzącą. Nawet piętnastominutowa przerwa nie wystarczała jej na zjedzenie lunchu. Pamiętał o niej.

Zaraz po czacie poszedł z ulgą załatwić się do łazienki. W tym momencie zadzwoniła mu komórka.

– Tak – powiedział po spuszczeniu wody.

– Mat, tu Walter, co teraz robisz?

– Robiłem. A, to ty! Zapomniałem, że jako jedyny z moich znajomych masz zastrzeżony. Ja mam mały dylemat, a co?

– Pierdol to i chodź na basen!

– Tak, mam drugi dzień dwutygodniowego urlopu, a oni chcą mnie z powrotem do tego młyna…

– Ja pieprzę, stary, ty się wykończysz w tej firmie. Gdzie ty jesteś? Właśnie jeżdżę samochodem po mieście, to mogę do ciebie podskoczyć.

– Wiesz co, w domu jestem. W sumie to dobry pomysł, trochę bym się wyluzował.

– No to w takim razie schodź za dziesięć minut na dół i czekam na ciebie nie dłużej niż pięć minut, bo jeszcze muszę odebrać zdjęcia z zakładu foto.

– Luzik. A, Walti, to może byś mnie też gdzieś podrzucił? Okay? Też bym coś załatwił na mieście…

– Nie ma problemu, ale żeby nam zniżka nie minęła na basen, bo jest do siedemnastej.

– He, ale jesteśmy pojebani. To narciarz – pożegnał się.

Szybko zapomniał o sprawach związanych z jobem. Przyszykował sobie ręcznik, nowe kąpielówki z paskiem szachownicy z boku i zapakował się w plecak z reklamą sieci telefonii komórkowej – jeden z wielu, jakie dostawał w prezencie. Z lodówki wyjął jeszcze świeży kefir. Po wyjściu z basenu chciało mu się zawsze mocno pić. Kefir zajebiście gasił pragnienie.

Spojrzał na zegarek w komórce. Wskazywał, że czas zbiec na dół. Podczas gdy się ubierał, znowu zadzwonił telefon.

– Tak, słucham?

Tym razem nie był to Walter.

– Dzień dobry, Dragos, tu Ingrid Kowalska. Chcielibyśmy ciebie poprosić o pomoc. Widzisz, wasz team bardzo ucierpiał po tych wszystkich rozjazdach i było by bardzo miło, gdybyś mógł nam powiedzieć, najlepiej do jutra, czy wrócisz z urlopu, by pomóc chłopakom. Jest dość pilny projekt do zrobienia… A.S.A.P. Zresztą sam wiesz, Daniel coś ci chyba wspominał?

– Tak już to słyszałem… Widzi pani, ja teraz idę na basen, a cały tydzień ten i następny mam już zaplanowany. Mam wykupione bilety i tak dalej…

– Widzisz, firma pokryłaby tobie wszystkie koszty związane z tą decyzją i na pewno byś nie narzekał, Dragos – zawsze przekręcała jego pseudo. – Wiesz, że jesteśmy poważną siecią.

– Proszę mi dać czas do jutra i obiecuję, zadzwonię do pani osobiście, by przedstawić mój punkt widzenia w tej sprawie.

– Drago, zupełnie się nie przejmuj, jeśli nie możesz, to po prostu nam powiedz. Dziękuję ci i życzę miłego dnia.

Po zakończeniu rozmowy nerwowo złapał za klamkę i wybiegł na klatkę schodową. Kiedy biegł po schodach z łomotem jak sto baranów, znowu zadzwoniła mu komórka.

– Kurwa, już biegnę. Oni znowu do mnie dzwonili, ja pierdolę!

– Dawaj, dawaj, ogień – krzyknął Walti do słuchawki w swoim stylu.

Mat wpadł do samochodu jak burza. Kumpel już stał swoim fiatem uno przy samej ulicy. Prawie pod jego blokiem.

– No to za-p-ierdalamy po świeże fotki! – przeklął z akcentem na literę P.

– He, he – Drago zaśmiał się jak Eddie Murphy cofając umiejętnie gardłowy śmiech aż po sam żołądek i dochodząc do jajek. Od czasów, kiedy obejrzał Gliniarza z Beverlly Hills, często naśladował ten charakterystyczny i głupi nawyk Murphy’ego. Walter to uwielbiał. Był to ich ulubiony film z czasów podstawówki.

– A gdzie chcesz, bym cię zawiózł?

– Na Wilanowską…

– Kurczę, właśnie stamtąd wracam! – Walti zawsze tak odpowiadał, by się podrażnić. Zawsze wymieniał miejsce, w którym rzekomo był, a do którego chciał właśnie dotrzeć Mat. – Przecież to hektar stąd.

– No wiem, ale kupię ci coś do żarcia w zamian.

– No to inna gadka. Jedziemy, ale najpierw fotki od tej małej cnotki!

Zawsze nieźle się nakręcali. Mieli wtedy zajebiste humory i rżeli ze śmiechu niczym dzikie kobyły. Ich śmiech był odzwierciedleniem zdrowego kumplowania. Mati robił coś dla Waltera, a Walti dla Mata – mieli taki niepisany układ dwudziestoletniej znajomości. Kiedy Mat potrzebował gdzieś podjechać na miasto i prędko załatwić sprawy, dzwonił na komórkę do Waltera. Ten zawsze starał się mu pomóc. Kiedy natomiast Walti czegoś potrzebował, także nie czuł się skrępowany. Inaczej mówiąc, „grała muzyka i bęben walił” – jak często mawiał Makary, jego dobry kumpel z działu Office Services & Representation.

Na basenie był luz. Nie było specjalnego tłoku. Usiedli razem w jacuzzi po wcześniejszym przepłynięciu ośmiu basenów olimpijskich o długości bodajże pięćdziesięciu metrów. Po pokonaniu takiego dystansu musieli odpocząć. Odprężeni dyskutowali o kobietach, pracy i upływie czasu.

– Dradżo (Walti zawsze przekręcał jego ksywę, ale Mat już się z tym pogodził), posłuchaj, my jesteśmy artystami i zawsze nimi będziemy, i nigdy się nie zestarzejemy! Na nas laski zawsze będą lecieć! Zobacz na innych gości, są młodsi od nas, a zachowują się, jakby mieli po sześćdziesiąt lat. Do diabła, nam to nie grozi!

– Ja ci powiem, ja zawsze czułem się na luzie i ubierałem się tak, jak mi się podobało. Jestem cały czas taki sam i jeśli komuś się wydaje, że mając dwadzieścia dziewięć lat udaję szesnastolatka, to jest w wielkim błędzie. Zresztą ja nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy oceniali innych po wyglądzie. Każdy powinien zawsze zwracać uwagę najpierw na siebie. Czuję się młodo i myślę, że do końca życia można tak się czuć. Najgorsze jest tylko to, że jak kiedyś będę z jakąś dwudziestką, mając sześćdziesiąt lat, będą mówili, że to moja wnuczka albo że staruchowi odpierdala.

– Masz rację, ale jak tak dalej będziesz ruchał i imprezował, to, Dradżo, ja to cienko widzę. Zresztą zobacz, w jakim tempie my żyjemy – opowiadając, co chwilę parskał śmiechem. – Mnie już serducho staje dęba! I jeszcze żebym mógł coś na tych fotkach zarobić…

– Mówiłem ci, żebyś nam do firmy przyniósł swoje portfolio.

– A, kurwa, nigdy nie mam czasu tego zrobić, moja drukarka drukuje jedną stronę na godzinę i ciągle nie mam na toner.

– O, looknij na tą małą szesnastkę… – Mat dyskretnie szepnął mu do ucha. Znowu wrócił do tematu dziewczyn, które kręciły się przy ich jacuzzi.

– No, fajna – pokiwał głową Walter.

– Ale bym jej…

– Lizałbyś ją jak świeży boczek. Faaajna. Dlatego ja chodzę na basen, bo tu widać dokładnie, jakie dziewka ma ciałko. Oko fotografa już sobie wyrobiłem. Zobacz, a tamta ma idealny tyłek.

– Ta? Co ty, ma trochę za duży.

– Ja lubię takie jak jej – obraził się Walti pewien swojego fotograficznego spojrzenia.

– Przypominają mi się czasy, kiedy uganialiśmy się za dziewczynkami w podstawówce. Teraz to by nas o pedofilię posądzili, co?

– Na ciebie to tylko spojrzeć i od razu widać, co masz na myśli, stary zboczeńcu, he.

Walter i Mat nie przejmowali się zbytnio życiem, a ich kontemplacje egzystencjalne zawsze kończyły się na temacie „tyłek”, „cycki” oraz „zajebista cipka”. Co wiedzieli o tyłkach lasek? Bardzo dużo! Natomiast nie mogli poradzić sobie z jedną i podstawową rzeczą – zapewnieniem sobie spokoju związanego z poczuciem bezpieczeństwa. Walter często narzekał na swoich zleceniodawców nie płacących na czas. Natomiast Mat miał pretensje do firmy, która była pewniakiem, ale nie dawała mu spokoju finansowego i większego luzu. Jedno jest pewne: i tak najbardziej interesowały ich tyłki. Co by się nie działo i w jakich nie byliby tarapatach, myśleli o jednym, o dupach. Nie, nie byli prawdziwymi zboczeńcami, byli tylko artystami, którzy uwielbiali i chwalili kobiece piękno ponad wszystko.

Po basenie przejeździli cały dzień po mieście, załatwiając sprawy, o których po drodze sobie jeszcze przypominali. Jedynie, co im się w ciągu tego dnia nie podobało, to uliczne korki. Walter zawsze się dziwił i bulwersował:

– Kurwa, gdzie oni wszyscy jadą, i w dodatku o tej samej godzinie! CZY TO JAKIŚ…MISTERNY PLAN?

Wiedział, że musi w końcu zadzwonić i odpowiedzieć Ingrid, czy może przyjść do firmy. Była godzina piętnasta po południu, obiecane „jutro” nader szybko zmaterializowało się w „dziś”. Czymś, co się wydarzyło i jeszcze trwało. To smutne, bo wiele razy chciał przyspieszyć wskazówki zegara: czekając na oczekiwany od dawna przelew za wykonaną pracę, na swoje ciężko zarobione pieniądze, które rzekomo nie wpływały od klienta, i na swoje bonusy. Tym razem czas przeleciał mu szybciej niż kliknięcie myszką. Nie wiedział, czy zrobić to dla dobra swojego i firmy i się zgodzić, czy po prostu to olać.

Myśli kłębiły mu się w głowie, a wskazówki zegarka waliły niczym gong Big Bena. Wpatrywał się w nie tak długo, że zaczęły mu pokazywać, o dziwo, godzinę siedemnastą. Równo za godzinę pani Ingrid miała wyjść z biura.

Kiedy się zdecydował, nerwowo chwycił za słuchawkę telefonu wiszącego na ścianie jego przedpokoju.

– Halo, może pani rozmawiać? – zaczął Mat.

– Tak słucham – odpowiedziała jak zwykle szorstkim głosem pani manager.

– Zdecydowałem, że… – i tu się zawahał.

– Tak, Dradżo, słucham – odpowiedziała lakonicznie.

– Okay. Zgadzam się na przerwę w moich wakacjach.

– Cieszę się, że to przemyślałeś! Jednak chcesz pomóc swoim kompanom! Gratuluję. Oczywiście dostaniesz w zamian wynagrodzenie, bądź jak wolisz, dodatkowe dni wolne. Naprawdę, Dradżo, to dobra decyzja, która pomoże nam zamknąć ten trudny projekt.

– Oczywiście, proszę pani, że wolę wynagrodzenie, bo dni wolne to, jak pani sama widzi, raczej nie są możliwe do wykorzystania w pełni w naszej firmie.

– W dzisiejszych czasach niestety wszyscy tak muszą pracować i nic na to nie poradzimy – często mówiła w liczbie mnogiej.

Kulturalnie się pożegnał i pozwolił, aby manager pierwsza odłożyła słuchawkę. Powoli oswajał się z myślą, że następne dni spędzi w biurze. W biurze, w którym oprócz dostawy świeżej kokainki dla ciężko pracujących chłopaków będzie widział te same twarzyczki co parę dni temu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: