Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja
  • Empik Go W empik go

Pokusa wszechmocy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 kwietnia 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pokusa wszechmocy - ebook

Nie zatrać siebie, kiedy przyjdzie ci wymierzyć sprawiedliwość.

Matthew Shawn chce uciec przed swoją przeszłością. Strata najbliższych i niezwykłe zdolności, które zyskał, rujnują go od środka. Jednak to właśnie one prowadzą go na odizolowaną wyspę, gdzie zostaje przeszkolony w sztukach walki i otrzymuje niecodzienną propozycję od wpływowego miliardera, Dominica Gable’a.

W skorumpowanym Calvaray – mieście pełnym przemocy, rządzonym przez mafijne rodziny – potrzeba kogoś, kto zrobi to, na co innym brakuje odwagi. Matthew, razem z nowo poznanymi sprzymierzeńcami, w tym tajemniczą Emmą, podejmuje się niebezpiecznej walki z ludźmi, którzy zabijają, porywają i niszczą niewinnych bez cienia skrupułów. Stawia także czoła seryjnemu mordercy, obierającemu na celownik dzieci…

W konfrontacji z bezwzględnymi wrogami Shawn będzie musiał wybierać między tym, co słuszne, a tym, co konieczne. Każdy jego krok przybliży go nie tylko do celu, lecz także do granicy, za którą może stracić resztki człowieczeństwa.
Co się stanie, jeśli postanowi wymierzać sprawiedliwość na własnych zasadach?

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8373-678-5
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I

Lara Cooper była trzydziestoczteroletnią sekretarką w firmie marketingowej. Miała długie, rude włosy, przeciętną, niczym niewyróżniającą się figurę, ale za to bardzo zgrabne nogi i duże, soczyste usta, czym przykuwała uwagę mężczyzn. Pod warstwą makijażu starała się ukryć zmarszczki, które już od kilku lat gościły na jej twarzy. Nieduże kości policzkowe i mały zadziorny nosek odejmowały jej nieco lat, a z dobrze zrobionym make-upem z powodzeniem można było ją zaliczyć do grona atrakcyjnych kobiet.

Dochodziła dziewiętnasta, a Lara właśnie kończyła swoją pracę. W domu czekały na nią dzieci, sześcioletni Peter i siedmioletni Harry, oraz mąż, Jeffrey – trzydziestopięcioletni księgowy. Jednak tej nocy Lara nie miała zamiaru wracać do mieszkania. Ubrana w czarną, obcisłą spódnicę oraz białą koszulę i czarny żakiet od razu po wyjściu z pracy wsiadła do czekającej na nią taksówki. W jej oczach i w lekko przyspieszonym oddechu dało się wyczuć podenerwowanie. Koniuszkiem kciuka masowała swoją dolną wargę i ciągle wpatrywała się w szybę samochodu. Martwiła się, czy jakiś znajomy jej nie zobaczy, a w konsekwencji ją rozpozna. Mężowi powiedziała, że musi się udać na szkolenia do Waszyngtonu i wróci najwcześniej po weekendzie, ale w planach miała coś zupełnie innego. Wysiadła po przejechaniu czternastu przecznic w ustalonym wcześniej miejscu. Tam, na parkingu pod jednym z biurowców, czekał na nią szofer w białym lincolnie. Już mniej zdenerwowana wsiadła do samochodu. Szyby auta były przyciemniane, więc nie musiała się obawiać, że ktoś znajomy ją zobaczy i zdemaskuje. Nastrój kobiety powoli ulegał zmianie. Na policzkach pojawiły się wypieki, oddech wciąż był przyspieszony, ale tym razem z podniecenia, a to narastało z minuty na minutę. Dochodziła dwudziesta pierwsza, gdy dotarła na miejsce. Szofer otworzył drzwi od limuzyny, by Laura mogła wysiąść, i wtedy jej oczom ukazała się piękna, duża willa, należąca do jej szefa. Już sam ogród budził podziw. Idealnie przystrzyżona trawa, kort tenisowy otoczony drzewkami, przed willą wielki taras z miejscem na grilla oraz przyjęcia, a z drugiej strony ogrodu basen. Lara ruszyła w kierunku drzwi wejściowych, gdzie czekał na nią właściciel firmy, w której pracowała, trzydziestodwuletni Jamie Grimes. Majątek Grimesa był szacowany na około trzysta pięćdziesiąt milionów dolarów, przez co mężczyzna mógł sobie pozwolić na wszelkiego rodzaju zachcianki, a jedną z nich była Lara. Mężczyzna miał sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, był przystojny, dobrze zbudowany, ubrany w szary garnitur. W wielu kobietach budził pożądanie, nie inaczej było w przypadku pani Cooper. Już sam jego uśmiech sprawił, że uginały się pod nią nogi. Nie przyjechała do niego dla pieniędzy, przyjechała, ponieważ go pragnęła.

Mężczyzna przywitał ją delikatnym pocałunkiem w policzek. Lara nieco się speszyła. Chociaż wyglądała na spokojną, wewnątrz drżała ze zdenerwowania.

Grimes podał jej swoją dłoń i zaprowadził ją do środka willi. Mężczyzna należał do prawdziwych dżentelmenów, był niezwykle szarmancki i uwodzicielski. Zaprosił ją do salonu, a tam unosiła się woń perfum Caron Poivre Impérial, która podziałała na kobietę niczym afrodyzjak. Usiadła na skórzanej, szarej sofie, przy szklanym stoliku. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Na ścianach wisiało kilka obrazów, dosyć awangardowych. Wszystkie z minimalną ilością barw. Na każdym dominowały biel i czerń z elementami szarości, tak jak w salonie, i z tego, co zdążyła zobaczyć, w całej willi. Wszystko wyglądało bardzo estetycznie, nowocześnie, imponująco.

– Napijesz się wina?

– Jeśli napijesz się ze mną, to z miłą chęcią.

Jamie przyniósł wino Château Cheval Blanc, rocznik 1961, i rozlał do kieliszków.

– Mam nadzieję, że będzie ci smakować, to jedno z najlepszych win z mojej kolekcji i osobiście moje ulubione.

Oboje wzięli kieliszki z nalanym winem do rąk i delikatnie stuknęli nimi o siebie, wznosząc toast.

– Za nas – rzekł Grimes, następnie skosztował trunku, nie spuszczając z kobiety wzroku.

Lara odłożyła kieliszek, po czym delikatnie i zmysłowo oblizała językiem górną wargę, starając się tym uwieść Jamiego. Ten spojrzał na nią i lekko się uśmiechając, ściągnął swoją marynarkę i odłożył ją na fotel.

– Mam nadzieję, że nie będę zbyt bezpośrednia, ale chciałam ci zadać pewne pytanie. Jak to się stało, że jeszcze się nie ożeniłeś?

– Pytaj śmiało, w ten weekend możesz pytać o wszystko. A jeśli mam szczerze odpowiedzieć, to nie spieszy mi się do małżeństwa. Lubię seks i nie wyobrażam sobie, żebym musiał pieprzyć tylko jedną kobietę. Trzeba korzystać, póki jest się młodym.

Kobieta poczuła się dosyć dziwnie po jego słowach, ponieważ zrozumiała wtedy, że tak naprawdę jest tylko kolejną zabawką w rękach Jamiego. Ten zadowoli się nią przez weekend, a potem zamieni na inną. Początkowy entuzjazm z niej wyparował, mimo to wciąż go pragnęła i była zdecydowana na romans z Grimesem.

– To teraz pozwól mi zadać tobie bezpośrednie pytanie.

– Oczywiście, pytaj.

– Dlaczego zdecydowałaś się przyjechać do mnie, chociaż masz dzieci i męża?

Kobieta spodziewała się tego pytania, można powiedzieć, że przewidziała je, i miała już ułożoną odpowiedź.

– Domyślam się, że w twoich oczach i oczach większości ludzi wychodzę na zwykłą, zdradliwą szmatę, ale ja się za taką nie uważam. Wręcz przeciwnie, w ten sposób staram się ratować swoje małżeństwo. Wiem… brzmi to idiotycznie, lecz taka jest prawda. Często w małżeństwie magnetyzm seksualny czy też romantyzm mija i pojawia się marazm, nuda, wszystko zaczyna się wydawać takie pospolite, brakuje pewnego rodzaju szaleństwa, spontaniczności, elementu zaskoczenia. Facet przestaje dbać o swoją kobietę i ja tak właśnie się czuję. Jeffrey już od jakiegoś czasu przestał na mnie patrzeć tak, jak robił to kiedyś. W jego spojrzeniu nie ma już tego zwierzęcego pragnienia bliskości cielesnej. Nie czuję się już przy nim piękna i pociągająca, a kobiety tego potrzebują… ja tego potrzebuję. Chcę czegoś więcej, chcę znowu czuć się kobieco, pragnę mężczyzny, który mi to da, a nie chcę niszczyć naszego małżeństwa. Myślę o dzieciach, o tym, jak by to na nie wpłynęło. Poza tym kocham swojego męża, czuję się przy nim bezpieczna, wiem, że on mnie dalej kocha, i nie chcę go stracić, jednak brakuje mi tej jednej, jedynej rzeczy, dlatego jestem u ciebie, ponieważ wiem, co możesz mi dać. Obyś teraz zmienił o mnie swoje zdanie. – Na jej twarzy pojawił się magnetyczny uśmiech.

– Nigdy nie miałem o tobie złego zdania. Nieprzypadkowo wybrałem właśnie ciebie. Pracujesz dla mnie już ponad pięć lat i zauważyłem pewną zmianę w twoim zachowaniu. Brakowało u ciebie większego entuzjazmu i domyśliłem się, czym może być to spowodowane, dlatego też zbliżyłem się do ciebie. Zawsze wydawałaś mi się niezwykle mądrą i atrakcyjną kobietą, pełną elegancji i gracji. Twój styl ubierania, w subtelny sposób podkreślający twój biust oraz pośladki, twój namiętny głos, kobiece spojrzenie; od zawsze cię pragnąłem, Laro. Mam cichą nadzieję, że nasza przygoda nie skończy się tylko na jednym weekendzie. – Jego wypowiedź brzmiała niezwykle ekstatycznie.

– Mam podobną nadzieję. Z Jeffreyem jestem już piętnaście lat, był moim pierwszym i jedynym facetem, przez co wydaje mi się, że w młodości nie do końca poznałam swoją cielesność, pasję, różnorodność. Nie wiem, jak to jest być z innym mężczyzną, nie mam żadnego porównania, teraz tutaj z tobą jestem gotowa na wiele.

– Na wiele? – powtórzył zafrapowany.

– Tak, na wiele, możesz zrobić ze mną, czego tylko sobie zapragniesz.

– Moja droga Lauro, coś mi się wydaje, że jest to początek naszej pięknej przyjaźni.

– Mnie również się tak wydaje.

Oboje wpatrywali się w siebie przenikliwymi spojrzeniami, jak gdyby jedno badało drugie tylko wizualnie, chcąc się dowiedzieć, do czego ta druga osoba jest zdolna.

– Podejdź do mnie, Laro.

Kobieta wstała z sofy, przeszła obok stołu i zaczęła powolnym, zmysłowym krokiem poruszać się w kierunku Grimesa. Podeszła do niego tak blisko, że jej piersi dotykały jego ciała. Spojrzała mu prosto w oczy, a ten delikatnym ruchem dłoni dotknął palcami jej policzka. Lara zadrżała z podniecenia, przyśpieszył jej oddech, a serce biło coraz szybciej. Przypomniała sobie, co to znaczy ogromne, niczym nieskrępowane pożądanie. Położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej i delikatnie zjeżdżała nią w dół. Mężczyzna zbliżył usta do jej ust i zmysłowo, lecz zdecydowanie ją pocałował. Jego ręce masowały jej plecy, a po chwili Lara poczuła je na swoich pośladkach. Kobieta wyczuła, że chce ją podnieść, i wskoczyła na niego, obejmując nogami jego biodra. Nie odrywając swoich ust od warg kobiety, Grimes przeniósł ją z powrotem na sofę. Położyli się na niej i zaczęli zdzierać z siebie ubrania. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i dzikie, nie mogli oderwać od siebie ust. Gdy ich ubrania znalazły się już na ziemi, niespodziewanie w pomieszczeniu zerwał się wiatr. Spojrzeli na koniec pokoju i zobaczyli unoszące się w powietrzu firanki. Okno było otwarte. Na twarzy Grimesa pojawił się grymas zaskoczenia, ponieważ był pewien, że pozamykał wszystkie okna przed przyjazdem Lary. W pomieszczeniu zrobiło się nieco chłodniej, to wiatr okazał się tym, co przeszkodziło im w chwili uniesienia.

– Zamknę je – oznajmił Jamie, po czym wstał i ruszył w kierunku otwartego okna.

Lara leżała i czekała z niecierpliwością na jego powrót, gdy nagle usłyszała dźwięk, jakby ktoś paznokciami drapał po ścianie. Odwróciła się za siebie i rozejrzała po pokoju, który wyglądał na pusty, jednak panował w nim mrok i niektórych miejsc nie można było już w pełni dostrzec. Dźwięk nie trwał długo i dochodził z drugiego końca pomieszczenia, dokąd nie docierało żadne światło. Kobieta wpatrywała się w najciemniejsze miejsce i zdawało jej się, że ktoś tam stoi i ją obserwuje. Przeraziło ją to, ale nie chciała panikować i wyjść przy tym na histeryczkę, która boi się ciemności.

Grimes zamknął okno i wrócił do kobiety, przerywając tym samym jej paranoiczne myśli. Lara od razu objęła go rękami, niemal rzucając się na niego. Teraz ona zaczęła dominować, jakby coś w nią wstąpiło. Zrobiła się bardziej dzika i namiętna, co zaskoczyło mężczyznę i jeszcze bardziej go podnieciło.

– Brawo! – rzekł nieznajomy im głos wydobywający się z końca pokoju.

Przerażeni Laura i Grimes natychmiast wstali z sofy, nie spuszczając wzroku z miejsca, z którego słyszeli dźwięk braw.

– Kto tam jest!?– zapytał podniesionym tonem, w którym wciąż jednak dało się wyczuć strach i niepewność.

– Ubierzcie się, proszę. Nie chcę patrzeć na wasze nagie ciała.

Zdezorientowani kochankowie spełnili prośbę tajemniczego głosu, cały czas mając na uwadze miejsce, skąd dochodzi.

– Kim jesteś, do cholery?! – Grimes coraz bardziej się denerwował.

Lara stała za mężczyzną, czując się jak we śnie. Nie wierzyła, że to rzeczywistość. Serce podchodziło jej do gardła. Jej myśli przeniosły się do rodziny, do męża i dzieci, teraz chciała być z nimi, móc ich znowu zobaczyć.

– Tak, Laro – rzekł nieznajomy. – W takich właśnie chwilach myślimy o naszych najbliższych, o tych, których kochamy, z którymi dzielimy życie. Nic więc dziwnego, że myślisz o Peterze, Harrym i… ano tak, Jeffreyu. Tak, Laro, przecież masz męża, nagle sobie o nim przypomniałaś, czy to nie dziwne? Laro, jak myślisz, co on teraz robi w domu? Myślisz, że robi to, co ty? Myślisz, że znalazł sobie jakąś dziwkę i się z nią zabawia za twoimi plecami?

Zarówno kobieta, jak i Jamie byli jeszcze bardziej zszokowani niż do tej pory. Skąd ten ktoś tak dobrze znał Larę? Skąd wiedział, że ona jest teraz u Grimesa? To musiał być ktoś znajomy, pomyśleli oboje. Tylko kto?

– Nie, nie znacie mnie – oznajmił nieznajomy, po czym wyszedł z mroku pokoju i ukazał im się. Niestety nie zobaczyli jego twarzy, gdyż miał założoną białą, upiorną maskę, z dziurami w miejscach oczu, tak więc mogli zobaczyć jedynie złowieszcze spojrzenie nieznajomego. W jego oczach było widać nienawiść, chęć zemsty i nieopisaną grozę.

Jamie chciał się na niego rzucić, jednak zobaczył w jego ręku swój własny pistolet.

– Czego od nas chcesz? – zapytała zapłakana kobieta.

– Nie radziłbym robić żadnych głupot, Jamie. Nie tylko dlatego, że mam twój pistolet, ale nawet bez użycia go mógłbym cię zabić w ułamku sekundy, więc nie radzę wam robić nic, czego będziecie bardzo szybko żałować.

– Chcesz pieniędzy? Chcesz nas szantażować? Więc zakończmy to, powiedz, ile chcesz, podaj mi swój numer konta, a dostaniesz pieniądze!

– Nie, Jamie, nie tym razem. Dziś twoje pieniądze ci nie pomogą.

– To czego chcesz?!

Nieznajomy podszedł bliżej nich, dotykając stołu lufą pistoletu. Kochankowie cofali się, by nie stanąć zbyt blisko zamaskowanego mężczyzny.

– Usiądźcie.

Bez zbędnego oporu wykonali jego polecenie; liczyli, że w ten sposób uda im się załagodzić sytuację i nie drażnić nieznajomego.

– Czego od nas chcesz? – zapytał kolejny raz Grimes.

– Rzygać mi się chce, gdy patrzę na waszą dwójkę, więc bądź dla mnie milszy, zasrańcu. Rozumiesz? – W tonie jego głosu nie dało się wyczuć napięcia, mówił ze stoickim spokojem, opanowaniem, jakby prowadził najzwyklejszą w świecie rozmowę. – Rozumiesz? – powtórzył pytanie, nie usłyszawszy na nie odpowiedzi.

– Tak, rozumiem – odparł przerażony.

Mężczyzna wpatrywał się w kochanków. Jego biała maska i wyłaniające się z niej niepokojące spojrzenie przyprawiały ich o dreszcze.

– Tworzylibyście naprawdę dobraną parę. Oboje w kwiecie wieku, pełni namiętności i żądzy, czekałoby was niesamowite życie, chociaż ciekawe, czy bylibyście sobie wierni, czy może byście się sobą szybko znudzili. Jak sądzisz, Laro, byłabyś wierna Jamiemu czy też byś się puściła z kimś innym jak typowa szmata?

– Zostaw ją w spokoju, proszę.

– Pytałem Larę, do ciebie dojdziemy później. – Mężczyzna podszedł bliżej kobiety i dłonią, na której miał założoną czarną, skórzaną rękawiczkę, delikatnie dotknął jej włosów. Kobieta nie potrafiła wymówić ani słowa. – Naprawdę nie sądzę, aby była ci wierna, Jamie. Ona nie ma tego we krwi, prawda, Laro? Ciebie po prostu podniecają zdrada, nowe doznania, żądza zmiany. Ten dreszczyk emocji, ekscytacji, że poczujesz innego mężczyznę, wiedząc, że twój mąż jest w domu i czeka na ciebie. Nie mam racji, Laro?

– Mylisz się! – rzuciła zdecydowanie. – Zależy mi na mojej rodzinie i dlatego chciałam to zrobić – wycedziła, próbując się desperacko bronić.

– Ha, ha, ha. – Nieznajomy zaśmiał się szyderczo. – A więc chciałaś ratować małżeństwo, pieprząc się z innym facetem? Czy ty się słyszysz, Laro?

– Nie rozumiesz tego, nie wiesz, o co mi chodzi!

– Ależ wiem, doskonale wiem, o co ci chodzi. Myślisz, że twój mąż byłby szczęśliwy, wiedząc, co teraz robisz?

Zapadła cisza, kobieta nie odpowiedziała na to pytanie.

– Hmm, to może przekonajmy się i do niego zadzwońmy. Co ty na to, Laro? – Nieznajomy podał kobiecie jej własną komórkę, która leżała na stole.

– Nie chcę, proszę, nie chcę tego robić! – krzyknęła błagalnie, po czym się rozpłakała.

– Proszę, zostaw ją, nie widzisz, że to dla niej trudna sytuacja? – włączył się Jamie.

Nieznajomy nie ugiął się pod ich prośbami. Kobieta drżącą dłonią wzięła od niego telefon.

– Zadzwoń do niego, nalegam! – powiedział napastnik, przystawiając jej pistolet do głowy.

Przerażona kobieta z trudem znalazła numer męża w telefonie.

– Dzwoń! – krzyknął zamaskowany mężczyzna.

Wybrała numer i przyłożyła komórkę do ucha. Usłyszała pierwszy sygnał i zaczęło się oczekiwanie. Nie wiedziała już, czego bardziej się obawia: wyznania mężowi, gdzie właśnie się znajduje, czy broni przystawionej do jej głowy i widma jej wystrzału. W końcu sygnał się urwał i usłyszała głos Jeffreya.

– Kochanie? – powiedziała niepewnie, starając się ukryć płacz.

– Skarbie, co się stało, czy ty płaczesz? – zapytał zaniepokojony mąż kobiety.

– Nie, nie płaczę.

– Czemu dzwonisz o tej porze?

– Powiedz mu, że go okłamałaś; że nie jesteś w Waszyngtonie na szkoleniach. – Nieznajomy szeptał jej do ucha.

– Muszę ci coś powiedzieć… okłamałam cię. – Z trudem ukrywała płacz. – Nie jestem na szkoleniach w Waszyngtonie – wykrztusiła wreszcie, niemal resztkami sił.

– Co ty mówisz? To gdzie jesteś?! – dopytywał z niedowierzaniem w głosie.

– Powiedz mu, że jesteś w domu swojego szefa i się z nim pieprzysz – naciskał ją zamaskowany nieznajomy.

– Nie każ jej tego mówić – prosił Grimes.

Mężczyzna w masce spojrzał na Jamiego i przyłożył palec wskazujący do swoich ust, w ten sposób go uciszając, po czym powtórzył Larze to, co kazał jej powiedzieć mężowi. Kilka sekund później kobieta zareagowała.

– Jestem w domu swojego szefa, aby się z nim pieprzyć. – Łzy spływały jej po policzkach.

– Co? O czym ty mówisz? To jakieś żarty?! – wykrzyknął jej mąż.

– Chciałam się z nim pieprzyć, bo ty mnie nie zaspokajasz – szeptał jej znowu do ucha.

– Laro, co się dzieje? – zaczął dopytywać zdezorientowany Jeffrey.

– Chciałam się z nim pieprzyć, bo ty mnie nie zaspokajasz – wyszeptała kobieta.

Po tych słowach wypowiedzianych przez rozdygotaną kobietę jej mąż odłożył słuchawkę, a ona zasłoniła twarz rękami i rozpłakała się.

– I co, Laro, źle się z tym czujesz? Jest ci ciężko, że skrzywdziłaś swojego męża, niszcząc przy tym swoją rodzinę, swoje życie?

– Pieprz się! – wykrzyknęła Lara.

– Ha, ha, oj, moja droga Laro, a jak ci się wydaje, dlaczego się źle czujesz? Bo twój mąż dowiedział się prawdy; myślisz, że tym go zraniłaś? Czy tym, że puszczałaś się, jak zwykła szmata, ze swoim szefem, gdy on siedział w domu z waszymi dziećmi? Troszcząc się tym samym o waszą rodzinę?

Grimes starał się pocieszyć swoją pracownicę, obejmując ją oraz próbując przekonać, iż wszystko będzie dobrze. Nieznajomy wpatrywał się w nich z ironicznym uśmiechem pod maską.

– To przez takich jak wy robi mi się niedobrze! Rzygać mi się chce, gdy na was patrzę, szczególnie na ciebie, Laro. Mąż wraca do domu, do dzieci, do żony, darząc cię zaufaniem, a ty wolisz się szmacić u swojego szefa pod tanim pretekstem ratowania małżeństwa. Przez takich jak wy ten świat chyli się ku upadkowi, pozbawiacie go wartości! Jesteście jak robactwo, które powinno się likwidować, bezwartościowe, zapatrzone w siebie, dwulicowe śmiecie. Jak inaczej można was nazwać? Tylko pieniądze i seks, seks i pieniądze, jedynie to się dla was liczy. Świat nie chce takich jak wy, więc dlaczego miałbym was teraz z niego nie usunąć? Nie zrobić innym przysługi, pozbywając się was?

Wycelował pistolet w kierunku kobiety, następnie w stronę Jamiego i tak kilkukrotnie zmieniał swój cel.

– Proszę, nie rób tego! Nie zabijaj nas! Wiemy, że nie powinniśmy tego robić. Naprawimy swoje błędy, ale błagam, nie zabijaj nas. Nie zasłużyliśmy na to. – W słowach Grimesa słychać było wyraźną skruchę.

– Niech i tak będzie. Dam wam szansę na przeżycie, albo jednemu z was, zobaczymy, co z tego wyniknie. Jednak nie za nic.

– Co chcesz, żebyśmy zrobili? – zapytał niepewnie Jamie, ciągle obejmując zapłakaną Larę.

Mężczyzna w masce podszedł do pary. Jego wzrok powędrował w kierunku szafy stojącej przy ścianie. Leżał na niej kuchenny nóż.

– Spójrzcie tam. – Nakierował ich na szafę. Leżący na niej nóż zaczął się unosić w powietrzu; ku ogromnemu zdziwieniu kochanków wpadł w rękę nieznajomego. Nie potrafiąc tego zrozumieć, zaczęli zasypywać go pytaniami o to, co się właśnie stało.

– Kim ty jesteś? – zapytał zszokowany Jamie.

– Dla ciebie, Jamie, bogiem – zripostował napastnik.

Oboje byli w wielkim szoku. Sytuacja, w której się znaleźli, wyglądała na bardziej beznadziejną, niż myśleli. Byli na łasce szaleńca o niezwykłych zdolnościach, który mógł z nimi zrobić, co mu się tylko podobało. Nie mieli innego wyjścia, musieli poddać się jego woli.

– Grimes, chcesz żyć? – zapytał milionera.

– Tak, oczywiście – odparł bez wahania.

– Wiem, widzę właśnie, jak bardzo tego pragniesz, i dam ci taką możliwość, ale musisz coś dla mnie zrobić – oznajmił mężczyzna.

W oczach Jamiego pojawiła się iskra nadziei. Nieznajomy podszedł do niego i dał mu pistolet, co go strasznie zdziwiło. Miał wrażenie, że człowiek w masce chce go jedynie sprowokować, by mieć pretekst do zabicia go.

– Nie obawiaj się, weź pistolet do ręki, tylko nie próbuj do mnie strzelić, ponieważ to ci się i tak nie uda. – Zatrwożony Grimes posłuchał go i niepewnie sięgnął po broń. – Wiem, że chcesz przeżyć, widzę to w twoich przerażonych oczach, i chociaż robię to niechętnie, dam ci szansę na ocalenie siebie. Wszystko, co musisz zrobić, to wycelować prosto w głowę pani Cooper i strzelić do niej; chcę, byś ją zabił, bo jest tylko zwykłym śmieciem, nadającym się jedynie do utylizacji. Możesz też ją oczywiście ocalić, zachować się z niezwykłą szlachetnością, godną podziwu, lecz jeśli to zrobisz, wówczas ona dostanie pistolet do ręki i ostrzegam, że może nie okazać się już tak szlachetna. A jeśli żadne z was nie strzeli, to oboje zginiecie. Mam nadzieję, że się rozumiemy. Moje żądania są proste i klarowne.

Jamie i Laura wpatrywali się w siebie, przerażeni bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Starali się wybłagać u mężczyzny akt łaski. Starali się go przekonać, iż zostali odpowiednio ukarani, a zamordowanie ich nie jest sprawiedliwe. Nieznajomego nie wzruszyło błaganie kochanków oraz ich zapewnienia o postanowieniu poprawy. Rozkazał milionerowi przyłożyć lufę pistoletu do czoła kobiety, a ta, silnie przekonana o swojej śmierci, rozpłakała się spazmatycznie. Przed oczyma ukazały jej się dzieci oraz mąż, marzyła, by znowu ich zobaczyć, przytulić synów przed snem, objąć Jeffreya i już nigdy nie puścić. Przypomniała sobie zapach jego perfum. Żałowała, że tej nocy przyszła do swojego szefa. Zrozumiała dopiero w tym momencie, jak bardzo spieprzyła swoje życie przez taką głupotę jak seks. Grimes również szlochał. Nie chciał tego robić, nie był mordercą, nie potrafił z zimną krwią zabić drugiego człowieka. Cały się trząsł, a zza głowy słyszał jedynie słowa: „Zrób to. Strzel do niej. Ocal siebie. Ona nie jest tego warta. Strzelaj! Zrób to! Strzelaj! Strzelaj!”. W końcu pociągnął za spust. Strzelił do kobiety, lecz nie było huku ani wystrzału kuli. Lara wciąż żyła, chociaż jej serce zamarło ze strachu, omal nie zatrzymując się całkowicie. Czyżby miała dziś takie szczęście? Oboje nie wiedzieli, o co chodzi, co się właściwie stało. Ponownie wpatrywali się w siebie, a na twarzach mieli wypisane zdziwienie. Z niedowierzaniem powoli skierowali swoje oczy w kierunku nieznajomego, który do tej pory się nie odezwał.

– Co to ma znaczyć? Czemu pistolet nie wystrzelił? – indagował mężczyzna.

– Wyciągnąłem z niego kulę. Nie chciałem od razu zabijać Lary. Muszę dać jej też szansę. Ty już pokazałeś, do czego jesteś zdolny, a teraz oddaj mi broń i zobaczymy, co na to odpowie Lara.

– Nie oddam ci broni! – wykrzyknął Jamie.

Mężczyzna rzucił się z pięściami na nieznajomego i kazał kobiecie uciekać. Szybko się jednak przekonał o sile człowieka w masce. Ten chwycił go za szyję i podniósł, później rzucił nim o ścianę, a uciekającą kobietę zatrzymał siłą telekinezy. Przekonali się, że nie mają szans z nim wygrać. Nie istniała żadna droga ucieczki z wyjątkiem zabicia swojego partnera.

– Oj, Laro, Laro, Laro… dlaczego naraziłaś się na śmierć, skoro od ciebie teraz zależy, czy przeżyjesz, czy nie? To dzięki mnie wciąż jesteś z nami, bo twój szef nie okazał się zbyt szlachetną osobą. I dla kogoś takiego zniszczyłaś swoje małżeństwo. Teraz możesz ocalić swoje życie. – Wziął od Jamiego pistolet i włożył jedną kulkę do magazynku, po czym wręczył broń kobiecie. Razem podeszli do leżącego przy ścianie, płaczącego i błagającego o darowanie życia milionera. – Mówiłaś, że przyszłaś tu dziś, bo chciałaś ratować swoje małżeństwo. Pomyśl, że właśnie to robisz, w ten sposób możesz ocalić swoją rodzinę – przekonywał ją do działania. – Nie chcesz chyba pozbawić swoich dzieci matki. One cię potrzebują. Łatwo się wytłumaczysz w sądzie. Przecież jesteś zmuszana do tego czynu, nie robisz tego z własnej woli. Lepiej będzie, jeśli zginie tylko jedno z was. Twoi synowie czekają na matkę, a swojemu mężowi wymyślisz jakieś kłamstwo o tym, jak to zostałaś zmuszona do tego wszystkiego. Okłamałaś go jedynie co do miejsca szkoleń. W ostatniej chwili twój szef to zmienił. Zwalisz winę na niego i na szaleńca, który wtargnął do jego domu. Widzisz, jak wszystko może się łatwo ułożyć? Przystaw mu pistolet do głowy. – Nakierował dłoń kobiety trzymającą broń wprost na czoło Grimesa. – Nic trudnego, prawda? Pamiętasz, jak kilka minut wcześniej znajdowałaś się na jego miejscu? Jak wtedy płakałaś? Czy nie byłaś wtedy przerażona? Czy on się nad tobą zlitował? On się nie zawahał. Postawił swoje życie nad życie kobiety z dwójką dzieci. Pozbawiłby życia ciebie i osierociłby twoich synów. Pokazał, ile jest wart. Takiemu człowiekowi zależy tylko na sobie i jego pieniądzach. Tacy ludzie nie dbają o innych, mają swój własny świat, gdzie uważają się za bogów. Teraz to ty jesteś ponad nim. Masz władzę nad swoim szefem. Laro, on nie jest wart twojego poświęcenia. Jeden ruch, jedno naciśnięcie spustu i będziesz mogła wrócić do swojej rodziny. Do swoich synków. Do Petera i Harry’ego. Pociągnij za spust. Nie zastanawiaj się, oni czekają na ciebie. Zrób to, wróć do nich. Wiem, że tego pragniesz, wiem, że ich kochasz. Kochasz ich, Laro, prawda?

– Tak! – odparła bez wahania.

Padł strzał. Przerażona kobieta stała bez ruchu i wpatrywała się w ciało swojego szefa. Z jego twarzy ściekała gęsta, czerwona krew. Kula trafiła Grimesa tuż pod prawym okiem, deformując mu tę część twarzy. Zrobiła to! Zastrzeliła go. Wciąż jednak nie doszło do niej, jakiego czynu się dopuściła. Pistolet wypadł jej z rąk, a ona usiadła na sofie. Wydawała się niezwykle spokojna, jakby nie zrobiła nic złego. Pod nosem szeptała sama do siebie: „Chcę zobaczyć moje dzieci, muszę zobaczyć Harry’ego i Petera”. Zaczęła cała drżeć, a jej skóra zrobiła się trupioblada. Zmęczone, sine oczy wydawały się puste, zamglone, tak jakby część jej ciała umarła. Nieznajomy, zamaskowany mężczyzna w ciszy przyglądał się kobiecie. Stał niczym posąg, uśmiechając się pod maską. Odszedł od zwłok Grimesa i stanął naprzeciwko siedzącej kobiety. W końcu coś się w niej przebudziło, jakby powróciła do żywych. Uniosła głowę i ujrzała swojego oprawcę.

– Zabijesz mnie teraz? – zapytała obojętnym tonem, nie obawiając się już śmierci.

– Powinienem, ale dotrzymuję słowa. Wygrałaś swoje życie, ofiarowując za nie życie innej osoby.

W oczach kobiety pojawiła się pogarda dla mężczyzny. Brzmiał impertynencko, a to przecież on jej kazał dokonać zabójstwa. To nie ona chciała zamordować swojego szefa, więc dlaczego osądza ją z tego powodu?

– A co miałam zrobić? Pozostawić go przy życiu, abyś mógł zabić nas oboje? Tego właśnie chciałeś? – odparła sfrustrowana.

Mężczyzna zaśmiał się sarkastycznie, podszedł jeszcze bliżej Lary i chwycił ją za twarz.

– Jesteś teraz odważniejsza. Już się nie boisz, bo wiesz, że przeżyjesz tę noc – powiedział z szaleństwem w głosie.

Kobieta uwolniła się z jego uścisku i odsunęła na boczną część sofy.

– Pieprz się! – wycedziła zdenerwowana.

– Na pewno nie z tobą, moja droga Laro, na pewno nie z kimś takim jak ty. Niewierna żona i jeszcze do tego morderczyni. Zdradzić ci, na czym polegał mój test? – zapytał napastnik.

– Jaki test? – odparła zdziwiona.

– Nie powiedziałem wam tego, bo byłoby to dla was zbyt łatwe, lecz oboje mogliście wyjść z tej sytuacji cali. Powiedziałem, że jeśli żadne z was nie zabije drugiej osoby, to oboje zginiecie. I widzisz, to było moje małe kłamstwo – zaintonował wesoło.

– O czym ty mówisz? – W oczach kobiety pojawiło się niedowierzanie.

– To była szansa dla was na odkupienie swoich win. Gdybyście oboje okazali się szlachetni i nie oddali strzału, to pozwoliłbym wam żyć. Mieliście jedną, jedyną możliwość ocalenia swoich dusz, teraz, moja droga, twoje życie się zmieni. Zabiłaś Jamiego Grimesa, jesteś niewierną żoną, a ja nie zostawiłem żadnych śladów w mieszkaniu. Kamery mnie nie zarejestrowały, nie ma dowodów na włamanie, moich odcisków palców tutaj także nikt nie znajdzie, bo jak widzisz, noszę rękawiczki. Ty to zrobiłaś, ty i tylko ty zabiłaś swojego szefa. Jestem ciekawy, jak zareagują na to twój mąż, twoje dzieci i cała rodzina. Ułożona, dobra żona i matka Lara okazuje się niewierną żoną i morderczynią. Z przyjemnością przeczytam gazety opisujące twój proces i to, jak się będziesz tłumaczyć. Już naprawdę nie mogę się tego doczekać.

Mężczyzna kierował się do drzwi, cały czas mając na oku kobietę, która się w niego wpatrywała.

– Ty gnoju, nie ujdzie ci to płazem. Dopadnę cię, zobaczysz! – krzyczała rozhisteryzowana.

– Żegnaj, Laro, może jeszcze kiedyś się spotkamy – odparł lekceważąco.

Nieznajomy wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Kobieta rzuciła się za nim w pościg. Wybiegła na zewnątrz, ale mężczyzny już nigdzie nie było, jakby zniknął lub zapadł się pod ziemię. Padła na kolana i rozpłakała się. Kim on był? Człowiekiem? Zjawą? Skąd miał tak niezwykłą siłę? Może to nie człowiek, może to duch albo demon? Nie wiedziała tego i pewnie już nigdy się nie dowie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: