Politycy PRL prywatnie - ebook
Politycy PRL prywatnie - ebook
Elity – zwłaszcza polityczne – czasów PRL-u najlepiej podsumował niegdyś Jonasz Kofta, pisząc o nich „establiszmęty społeczne”. Czy tego jednak chcemy, czy nie – czasy Polski Ludowej stanowią ważną epokę w naszych dziejach i bez niej współczesna Polska wyglądałaby zupełnie inaczej. Znany detektyw historii Sławomir Koper stara się odnaleźć w przaśnych życiorysach inżynierów dusz nuty prywatności, nie stroniąc od ujawniania sensacyjnych wątków.
- Maciej Szczepański – wirtuoz propagandy sukcesu i jego damsko-męskie ekscesy
- Niezatapialny prezes i niespełniony Nobel literacki. Wszystkie twarze Jarosława Iwaszkiewicza
- Największy plotkarz i kobieciarz PRL-u. Żony i kochanice Włodzimierza Sokorskiego
- Cesarz prawej strony Polski Ludowej – Bolesław Piasecki i jego życie poza PAX-em
- Wieszcz epoki wielkich pieców i szerokich pleców – Adam Ważyk. Raczej dla dorosłych
- Bardziej politruk niż literat. Towarzysz Pucio. Jerzy Putrament i jego pamiętniki
Zbierając materiały do tej książki, napotkałem problem, na który natrafiają wszyscy badacze życia prywatnego polityków epoki PRL-u. Źródeł jest niewiele, przy czym niektóre przeczą sobie nawzajem, a spora część z nich to typowe laurki „ku chwale i czci”. Bardzo mało tam informacji o życiu prywatnym. W archiwum IPN-u znalazłem wiele ciekawych materiałów, które wykorzystałem w tej książce. Oczywiście po wszechstronnym zanalizowaniu – trudno bowiem o coś gorszego niż posługiwanie się źródłami bez uprzedniego poddania ich fachowej krytyce.
Sławomir Koper
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8079-880-9 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zdaję sobie sprawę z tego, że określenie „elita władzy PRL-u” może wywołać zdziwienie niektórych Czytelników. Uważam jednak, że jest ono jak najbardziej usprawiedliwione, gdyż obejmuje grupę ludzi, którzy pełnili ważne funkcje państwowe bez względu na to, z czyjego mandatu sprawowali władzę. Albowiem – czy tego chcemy, czy nie – czasy PRL-u stanowią ważną epokę w naszych dziejach i bez niej współczesna Polska wyglądałaby zupełnie inaczej. Pod względem materialnym zapewne o wiele lepiej, jednak niewykluczone, że dorobek naszej kultury byłby znacznie uboższy. Co prawda w PRL-u nie istniały podstawowe wolności demokratyczne, a w latach stalinowskich szerzył się prawdziwy terror, ale jednak od połowy lat 50. dała się zaobserwować prawdziwa eksplozja talentów artystycznych.
W poprzednich pozycjach tego cyklu zajmowałem się już kobietami władzy PRL-u, pisałem o małżeństwie Jaroszewiczów, a także o Wojciechu Jaruzelskim. Dlatego tym razem skoncentrowałem się na osobach należących do elity politycznej, lecz niekoniecznie stojących w pierwszym jej szeregu. Wbrew pozorom do takich należał też Józef Cyrankiewicz, który przez ponad 20 lat pełnił funkcję premiera PRL-u. Teoretycznie powinno to być najważniejsze stanowisko w państwie, ale skoro w komunizmie nic nie było normalne, zatem większe znaczenie miały stanowiska partyjne. Jeżeli jednak chcielibyśmy wskazać najbardziej popularnego polityka Polski Ludowej, to byłby nim właśnie Cyrankiewicz. Bez wątpienia służyły temu także jego małżeństwo z aktorką Niną Andrycz oraz sama osobowość premiera. Wprawdzie miał na sumieniu słynną groźbę o odrąbywaniu rąk wrogom socjalizmu, ale i z tego wyszedł obronną – nomen omen – ręką:
„(…) w Poznaniu mi opowiadali – pisał Stefan Kisielewski – że on pojechał kiedyś do tego samego Cegielskiego, gdzie właśnie o tej ręce mówił. I tam się szykowali na niego: »My tego tutaj drania splantujemy«. A on od tego zaczął: »Ja tu na pewno zostawiłem złe wspomnienie. Powiedziałem o tym obcinaniu ręki. No ale wiecie przecież, jakie to były czasy. Wiecie, gdzie żyjemy«. I tu pokazał ręką na wschód. I wtedy ogromne oklaski: »Morowy chłop«, »Swój człowiek«”*.
Cyrankiewicz faktycznie potrafił wybrnąć z różnych trudnych sytuacji, a Kisielewski twierdził nawet, że Polacy być może go „nie kochają”, lecz na pewno „nie powieszą, jakby doszło co do czego”. Inna sprawa, że premier – jako jedyny z elity polityków PRL-u – był prawdziwym hedonistą i cenił luksusy w stylu zachodnim (później miał mu dorównać dopiero Maciej Szczepański). Był też wyjątkowym kobieciarzem, co przysparzało mu popularności wśród męskiej części społeczeństwa.
W 1960 roku premier z Niną Andrycz odwiedzili Indie. O przygotowaniach do wizyty szeroko rozpisywała się polska prasa – informowano między innymi, że kreacje dla pani premierowej szyte są przez najlepszych paryskich krawców. Wzbudziło to oburzenie społeczeństwa egzystującego w skromnych warunkach. Na spotkaniach w zakładach pracy ostro atakowano rozrzutność Andrycz, a do historii przeszła riposta Władysława Bieńkowskiego (były minister i poseł). Ten znany z ciętego języka publicysta miał uspokajać robotników stwierdzeniem, że paryskie toalety pani Niny są tańszym wyjściem z sytuacji, albowiem „gdyby Cyrankiewicz pojechał sam, to kosztowałoby nie mniej, bo kontakty z paniami na świecie drogo kosztują”.
Kobieciarzami i hedonistami byli również dwaj szefowie Radiokomitetu i bohaterowie niniejszej książki: Włodzimierz Sokorski i Maciej Szczepański. Gromadząc materiał do pracy, spotkałem się jednak z problemem, na który natrafiają wszyscy badacze życia prywatnego polityków epoki PRL-u. Źródeł jest niewiele, przy czym niektóre przeczą sobie nawzajem, a spora część z nich to typowe laurki „ku chwale i czci”. Bardzo mało tam informacji o życiu prywatnym. Jednak rolą historyka jest wyławianie każdej wzmianki zasługującej na uwagę. Zajmując się epoką Polski Ludowej, przywykłem już do tej sytuacji i nie stanowi ona dla mnie specjalnej nowości. Muszę też zaznaczyć, że choć zawsze miałem duży dystans do źródeł pochodzących z Instytutu Pamięci Narodowej, to właśnie w archiwum IPN-u znalazłem wiele ciekawych materiałów, które wykorzystałem w tej książce. Oczywiście wszechstronnie je zanalizowałem – trudno bowiem o coś gorszego niż posługiwanie się źródłami bez uprzedniego poddania ich fachowej krytyce.
W literaturze historycznej ostatnich lat mieliśmy wiele przykładów takich zabiegów i uważam, że bardzo zaszkodziły one popularyzacji historii. Prawdziwy badacz powinien za każdym razem wnikliwie sprawdzać wiarygodność źródła, zanim je opublikuje. Łatwo bowiem kogoś pochopnie oskarżyć, a raz rzuconego podejrzenia nie zetrą już żadne sprostowania. Przyznam, że w swojej karierze autora książek o PRL-u wielokrotnie stawałem przed tego rodzaju dylematami, za każdym razem jednak rozstrzygając je na korzyść osób, o których pisałem. Nigdy bowiem nie szukałem taniej sensacji, starając się być przede wszystkim historykiem i popularyzatorem, a dopiero później autorem dbającym o sprzedaż swoich książek.
_Sławomir Koper_
------------------------------------------------------------------------
* S. Kisielewski, _Dzienniki_, Warszawa 2011, e-book.