- W empik go
Polowanie na Generała - ebook
Polowanie na Generała - ebook
Rola Rozwadowskiego, doskonałego stratega, bohatera wojny 1920 roku, jakże często marginalizowana, okazuje się kluczowa. Autor, idąc pod prąd opiniom o Piłsudskim, jako jedynym bohaterze polskiej wolności, przywołuje fakty, które z jednej strony pomniejszają wielkość Naczelnika, ukazując go w wielu sytuacjach jako polityka zakompleksionego i bezradnego, a z drugiej wybijają geniusz wojskowy Rozwadowskiego i wskazują Piłsudskiego jako bezpośredniego sprawcę przedwczesnej śmierci Rozwadowskiego w 1928 roku.
„W nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku działacze lewicy niepodległościowej na czele z Daszyńskim ogłosili powstanie lubelskiego, Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej i obalenie Rady Regencyjnej, która przecież ogłosiła niepodległość Polski już miesiąc wcześniej, 7 października. Dla generała Jordan-Rozwadowskiego powołanie rządu lubelskiego było zamachem stanu. I to w sytuacji, gdy odradzające się państwo potrzebowało konsolidacji. Podobnie musiał myśleć Wincenty Witos, który odmówił przyjęcia jakiegokolwiek stanowiska w tworzącym się rządzie. Obawiał się nawet niemieckiej inspiracji, wywołującej całe to zamieszanie, dzielące Polaków na lubelskich i warszawskich, postępowych i zacofanych, Polaków lepszego i gorszego sortu.”
„Za kolejnymi próbami aresztowania generała Jordan-Rozwadowskiego mógł stać sam wielki bohater wracający z Magdeburga, witany w Warszawie jako zbawca narodu. Jeśli lubelski minister wojny Edward Rydz-Śmigły od chwili swojego awansu politycznego w jakikolwiek sposób kontaktował się z Piłsudskim, to musiał z nim konsultować wielkie polowanie, jakie urządził na generała Rozwadowskiego. Pytanie tylko: dlaczego obaj podjęli się tego zadania. Z lęku, że chwała za wywalczenie wolności dla Polski przypadnie komuś innemu, a nie im? Czy też otrzymali zlecenie na zniszczenie Rozwadowskiego? Od kogo?” – fragmenty e-booka
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-654-1120-4 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jakże często podręczniki historii powtarzają legendy. Już przed, a szczególnie po zamachu majowym 1926 roku, sztaby ludzi powiązanych z Józefem Piłsudskim pracowały nad stworzeniem mitu o genialnym Marszałku – ojcu narodu, który po latach rozbiorów sam zwrócił Polsce wolność. Niszczono przy tym dokumenty niewygodne dla piłsudczyków. Zmieniano także sens wydarzeń historycznych, niejednokrotnie nadając wielkie, przełomowe znaczenie mało ważnym incydentom.
Książka „Polowanie na generała” nie pretenduje do bycia podręcznikiem historii. Przywołuje za to w większości znane fakty, ale uszeregowane w związki przyczynowo-skutkowe. Układają się one w opowieść pełną intryg. Do tego dochodzą niedawno ujawnione, nowe okoliczności, związane z zamachem majowym 1926 roku. Coraz więcej archiwalnych materiałów potwierdza, że Wielka Brytania oraz, najprawdopodobniej, Niemcy sfinansowały zamach. Jak się okazuje w świetle innych dokumentów, dokonano tego wysiłku finansowego między innymi dlatego, aby nie dopuścić do powstania federacji polsko-czechosłowackiej, do której oba kraje zmierzały.
Prawdziwy powód zamachu majowego, jak i wiele innych wydarzeń nie najlepiej świadczących o marszałku Piłsudskim, był w propagandowych opracowaniach pomijany, z archiwów zaś skrupulatnie usuwany. Wielu świadków historii związanej z odzyskaniem niepodległości i wojną polsko-bolszewicką 1920 roku swoją wiedzę przypłaciło życiem. Wśród nich generał Tadeusz Rozwadowski.
Niestety, zbyt wiele polskich dramatów, jakie nastąpiły po 1918 roku, znajduje odzwierciedlenie we współczesności.Większość polskich patriotów była przekonana, że odrodzenie Rzeczypospolitej dokonuje się wbrew mocarstwowym interesom Austro-Węgier, Niemiec oraz Rosji i jest z różnych względów wyjątkowo niekorzystne dla wszystkich trzech zaborców. Fakt, że prowadziły między sobą wojnę, nie miał w tym przypadku większego znaczenia. We wspólnym ich interesie leżało, aby odzyskująca niepodległość Polska była państwem jak najsłabszym. Wszelkie najgorsze obawy i przewidywania wielu działaczy niepodległościowych potwierdziły się w pierwszych miesiącach 1918 roku w Brześciu Litewskim. Przystępując do negocjacji pokojowych, Niemcy i Austro-Węgry, państwa przewodzące sojuszowi państw centralnych, oraz Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika powstała w wyniku Rewolucji Październikowej pod wodzą Lenina, jednomyślnie postanowiły nie dopuścić do mających się toczyć rozmów przedstawiciela bądź wysłannika odradzającego się państwa polskiego. Ponadto nie sprzeciwiły się zaproszeniu na pertraktacje pełnomocników wybijających się na niepodległość Finlandii i Ukrainy. W negocjacjach uczestniczyli również reprezentanci Królestwa Bułgarii oraz Imperium Osmańskiego, sprzymierzeńcy Niemiec i Austro-Węgier w prowadzeniu wyniszczającej i bezwzględnej wojny przeciwko trójporozumieniu zwanemu Ententą, czyli aliansowi Wielkiej Brytanii, Francji i przedrewolucyjnej Rosji.
Ponadto autor niemieckiej strategii wojennej na wschodzie, generał major Max Hoffman, jednoznacznie dawał do zrozumienia wysłannikom Lenina, że po zakończeniu działań wojennych konieczne będzie przygotowanie podstaw do wzajemnego zbliżenia oraz współdziałania Niemiec i Rosji na wielu płaszczyznach, i to niezależnie od tego, kto będzie w obu krajach rządził. Także minister spraw zagranicznych Cesarstwa Niemieckiego Richard von Kuhlmann sugerował reprezentantom Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki, w tym Adolfowi Joffe, Lwowi Trockiemu, Grigorijowi Zinowiewowi i Grigorijowi Sokolnikowi, że we wspólnym interesie, niezależnie od treści postanowień traktatowych, istnieje konieczność podjęcia współpracy i niedopuszczenia do odrodzenia się Rzeczypospolitej w granicach przedrozbiorowych. Miał podobno powiedzieć:
– W tej części Europy nie ma miejsca dla jeszcze jednego mocarstwa!
Ze swymi antypolskimi poglądami nie krył się również minister spraw zagranicznych Austro-Węgier pochodzenia czeskiego, Ottokar Czernin. W dodatku za jego doradcę uchodził, wielokrotnie ostentacyjnie wyjeżdżający po wskazówki do Berlina, Mikołaj Wasilko, popularny w Europie pośrednik dyplomatyczny ukraińskiego pochodzenia, znany z prowadzenia podejrzanych interesów w wiedeńskich sferach rządowych. Dzięki ich staraniom strony negocjujące traktat postanowiły nie dopuścić do reaktywowania silnej Polski. Mając to na uwadze, przystały na oddanie Podlasia i Chełmszczyzny, a także na przyobiecanie wschodniej Galicji wraz ze Lwowem proklamowanej 25 stycznia 1918 roku Ukraińskiej Republice Ludowej. Przyjęte ustalenia sankcjonował specjalny traktat podpisany 9 lutego 1918 roku z ukraińskim rządem. Na jego mocy Kijów uzyskiwał te i inne ziemie, które polscy patrioci uważali za polskie. Do tego w trzecim punkcie tajnego protokołu porozumień między walczącymi stronami Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika zobowiązywała się do rozbrojenia i niedopuszczenia do formowania nowych oddziałów polskich na swych terenach. Nic zatem dziwnego, że z perspektywy polskiej zapis ten był boleśniejszy niż utrata przez rodzące się państwo radzieckie Estonii, Łotwy, Litwy, znacznej część Białorusi oraz całej Ukrainy. Sprawiał, że ostateczna wersja podpisanego 3 marca 1918 roku traktatu pokojowego między Cesarstwem Niemieckim i Austro-Węgrami oraz ich sojusznikami: Królestwem Bułgarii i Imperium Osmańskim a Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką miała wyraźnie antypolski charakter. Nikogo więc nie powinno dziwić, że wielu europejskich polityków zaczęło mówić, iż austro-węgierski minister Czernin sprzedał odradzającą się Polskę za zapewnienie dostaw chleba i żywności z Ukrainy dla Wiednia i Berlina. Głód zaczął się bowiem szerzyć w obu mocarstwach, dlatego też zawarte porozumienie nazwano pokojem chlebowym.
W tych okolicznościach polscy działacze niepodległościowi uznali, że nadszedł czas przeciwstawienia się poczynaniom zaborców, w szczególności Niemiec i Austro-Węgier. Polski generał Tadeusz Rozwadowski, uważany w Berlinie i Wiedniu za jednego z najlepszych europejskich strategów wojskowych, napisał wprost: „Trzeba się teraz bronić do upadłego i starać się wykorzystać nawet najtrudniejszą sytuację jak najlepiej dla nas”.
Nikogo w środowiskach patriotycznych specjalnie nie zaskoczyło, że w odpowiedzi na podpisany 3 marca 1918 roku traktat brzeski Polski Korpus Posiłkowy, czyli dawna II Brygada Legionów Polskich, zwana Brygadą Żelazną, opuściła szeregi armii austriackiej. W Berlinie i Wiedniu rosło przekonanie, że ewentualne odrodzenie się Rzeczypospolitej w granicach przedrozbiorowych mocno uderzy w podstawy ich mocarstwowości. Toteż gdy Ukraińska Republika Ludowa okazała się zbyt słaba, aby przejąć przyznane jej traktatem brzeskim terytoria, a co ważniejsze, nie była w stanie wywiązać się z przyrzeczonych dostaw chleba i żywności, oba mocarstwa zmieniły nieco priorytety. Postanowiły teraz rozgrywać kwestię polską poprzez konfliktowanie krajów wybijających się na niepodległość w środkowej i wschodniej Europie. Temu celowi między innymi miało służyć utrzymanie Galicji Wschodniej wraz ze Lwowem w strefie ich wpływów. Pomysł, aby właśnie w ten sposób szachować odradzające się państwo polskie, zyskał wielu zwolenników zarówno w Berlinie, jak i w Wiedniu. Manifest cesarza Karola I Habsburga: „Do moich austriackich ludów” zapowiadał przekształcenie dualistycznych Austro-Węgier w państwo federalne. Do tego, aby zyskać jak największą przychylność ukraińskich, czyli rusińskich mieszkańców Galicji Wschodniej, zaczęto nazywać ich Tyrolczykami Wschodu. Za poczynione obietnice ustępstw kosztem odradzającej się Polski i kuszenie niepodległością żądano od nich jednego: by się zobowiązali, jak niedawno jeszcze Ukraińska Republika Ludowa, do dostarczania żywności obu „wygłodniałym” mocarstwom.