Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Polska aż do pierwszej połowy XVII wieku pod względem obyczajów i zwyczajów w czterech częściach opisana. Tom 2, Polska i Ruś aż do pierwszej połowy XVII wieku - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Polska aż do pierwszej połowy XVII wieku pod względem obyczajów i zwyczajów w czterech częściach opisana. Tom 2, Polska i Ruś aż do pierwszej połowy XVII wieku - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 410 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pod wzglę­dem oby­cza­jo­wi zwy­cza­jow

W czte­rech czę­ściach opi­sa­na przez

Wa­cła­wa Alek­san­dra Ma­cie­jow­skie­go

Tom II.

w Pe­terz­bur­gu i w War­sza­wie

W Księ­gar­niach Eg­ger­sa i Sen­ne­wal­da.

1842

W War­sza­wie.

W Dru­kar­nI Pio­tra Ba­ryc­kie­go

Przy uli­cy Se­na­tor­skiej i Ża­biej Nro. 955.

Uwa­ga. Przed prze­czy­ta­niem sa­me­go dzie­ła, na­le­ży rzu­cić okiem na to, co się na stro­ni­cy 470 tom IV po­wie­dzia­ło.NA­RÓD POL­SKI I JEGO SĄ­SIE­DZI.

* * *

Ze­tknę­ły się z sobą bli­sko na­ro­dy… pol­ski i ru­ski we wie­kach XIII. XIV., kie­dy ma­zo­wiec­cy Ksią­żę­ta, a na­stęp­nie Kró­lo­wie pol­scy za­ję­li sto­li­cę Ksią­żąt ha­lic­kich. Zbli­ży­ły się jesz­cze wię­cey oba­dwa ludy w XV. wie­ku, kie­dy Wła­dy­sław Ja­gieł­ło wiel­ki Ksią­że li­tew­ski za­siadł na pol­skim tro­nie. Wte­dy to nową po­stać przy­bra­ła Pol­ska, i od­mie­nia­ła ją cią­gle, cie­sząc się do­brym by­tem aż do wy­ga­śnie­nia rodu ja­gie­loń­skie­go. Dwaj Kró­lo­wie ob­ce­go, na­wet nie­sło­wiań­skie­go po­cho­dze­nia, to iest Hen­ryk Wa­le­zy­usz i Ste­fan Ba­to­ry, krót­ko nam pa­nu­jąc, nie do­koń­czy­li na­pra­wy rze­czy-po­spo­li­tey, któ­rą ostat­ni z Ja­gie­lo­nów roz­po­czął. Na­stęp­ca ich Zyg­munt III., ród swoy po ką­dzie­li wio­dą­cy od Ja­gie­lo­nów, nie za­jął się na­pra­wą rzą­du sze­ro­ce roz­po­star­tej Pol­ski; któ­ra zlaw­szy się w ied­no cia­ło z kil­ko­ma lu­da­mi, dziw­niey­szy te­raz ani­że­li w ów czas kie­dy pod róż­nem imie­niem pół­noc­ne za­le­wa­ła Niem­cy przed­sta­wia­ła ob­raz, śmia­ło­ścią ry­sun­ku i roz­ma­ito­ścią farb zdu­mie­wa­ją­cy. Ży­wioł pol­ski i ru­ski prze­wa­żał w ry­sach i ko­lo­ry­cie ma­lo­wi­dła tego, na któ­rem świa­tło i cie­nie wy­ra­zi­sto przed­sta­wia­jąc roz­licz­ne, swoy­skie i obce po­sta­cie, wpra­wia­ły w wąt­pli­wość, co ta na­przód, lu­dzi czy ich oby­cza­je i zwy­cza­je, po­dzi­wiać na­le­ży. Wspa­nia­ło­ści ob­ra­zu wie­le do­da­wał uro­ku da­le­ki wi­dok, poza brze­gi mor­skie ku Szwe­cyj, poza Dniepr ku Azyj, poza Wo­łosz­czy­znę i Mul­ta­ny ku Ca­ro­gro­do­wi się­ga­ją­cy. Cud­ny kra­jo­braz dał się wi­dzieć na po­cząt­ku sce­ny, czy­niąc wstęp do oglą­da­nia wiel­kie­go świa­ta, na któ­rym po­waż­ne i we­so­łe, peł­ne kra­sy i ży­cia wy­stę­pu­ją­ce twa­rze, tu­li­ły się oko­ło ro­dzin­ney strze­chy, oy­czy­ste, sło­wiań­ską lek­ko­ścią na­ce­cho­wa­ne, oby­cza­je i zwy­cza­je prze­cho­wu­ją­cej. Wniyjdź­my do tego gma­chu, a wszyst­ko co się tam kry­ło ob­cy­rzaw­szy do­kład­nie, opo­wiedz­my cie­ka­wym, ja­kie było ży­cie do­mo­we pra­dzia­dów na­szych.I. ZIE­MIE.

1. KRA­KOW­SKA ZIE­MIA.

Cud­ny przed­sta­wia­ła wi­dok kra­kow­ska zie­mia, oka­za­łem! mia­stecz­ka­mi i wień­cem sa­dów opa­sa­ne­mi wio­ska­mi, ster­czą­ce­mi po wzgó­rzach zam­ka­mi, w zi­mie i w le­cie zie­lo­nym uma­io­ne­mi blusz­czem, pną­cym się na­dob­nie po ich ścia­nach. Szcze­gól­niey za­mek na Ten­czy­nie zwra­cał pod tym wzglę­dem uwa­gę prze­chod­nia. W bli­sko­ści iego wzno­sił się Kra­ków si­wi­zną wie­ków okry­ty Ta­kim się on w ów czas wy­da­wał oku wę­drow­ca, gdyż po­kry­te miał gma­chy si­wym o – ło­wie­ni. Uro­czy przed­sta­wia­ło to mia­sto wi­dok z góry po nad Zwie­rzyń­cem. Wi­dać było stam­tąd, że Kra­ków ma cóś po­dob­ne­go do lut­ni okrą­gło­ścią swo­ią: grodz­ka uli­ca z zam­kiem, bę­dąc ia­ko­by szy­ia u lut­ni, po­wierz­chow­nym swo­im oka­zy­wa­ła kształ­tem że to mia­sto iest mu­zy­kal­ne (1).W oko­ło Kra­ko­wa peł­no było ogro­dów i ogród­ków, gdzie ro­sły zio­ła w in­szych kra­inach Pol­ski mało wi­dzia­ne, iako to roz­ma­ryn mo­dro kwit­ną­cy, i ko­złek (2) na trzy łok­cie wy­so­ki. Kra­kow­skich ko­ścio­łów dzie­dziń­ce zdo­bi­ły ko­na­rzy­ste kasz­ta­ny, a nay­pięk­niey­sze ro­sły na cmen­ta­rzu u Bo­że­go-Cia­ła. Róż­ne zna­ki na ka­mie­ni­cach, dla pręd­sze­go ro­ze­zna­nia do­mów po­umiesz­cza­ne, zwra­ca­ły uwa­gę prze­cho- – (1)Bielsk, kron… str. 30.

(2)nar­dus agre­stis.

dnia. Były tam domy pod kar­piem, pod iasz­czur­ką, pod Mu­rzy­na­mi, pod śmier­cią j… t… p. -.

Lecz nay­bar­dziey ry­nek kra­kow­ski w po­dzi­wie­nie wpra­wiał. Tarn to ro­spo­ście­ra­ły się prze­kup­ki, i rey po­mię­dzy miey­ska wo­dzi­ły ga­wie­dzią. Jed­na kieł­ba­ski sma­ży­ła, dru­ga sprze­da­wa­ła giel­ce (ku­kieł­ki, gżeg­zoł­ka, ku­kuł­ka), inna wą­tro­bę pie­czo­ną z octem i z ce­bu­lą. Ta zwo­dzi­ła (oszu­ki­wa­ła ku­pu­ją­cych), ta z opłat­ka­mi po ryn­ku i uli­cach bie­ga­ła, owa z wień­ca­mi (z kwia­ta­mi), z ziół­ka­mi i czer­wo­ną ma­ścią. Peł­no tam było prze­ku­pek z kru­pa­mi, ze śle­dzia­mi, z - (1)Mar­cin z Urzę­do­wa str. 97, 269, 307, 330. Klo­no­wi­cza żal VII. Ma­kow­ski w ka­za­niu na Po­grze­bie Bir­kow­skie­go.

ma­słem, ze świe­ca­mi. Jed­ne sprze­da­wa­ły owo­ce i ogro­do­wi­zny iako to iabł­ka i ogór­ki, inne ze­mle ( buł­ki) i chleb, a inne zwie­rzy­nę i ptac­two(1); ied­ne przy­rzą­dza­ły dla po­spól­stwa ulu­bio­ne mu po­tra­wy barszcz i żur, dru­gie sprze­da­wa­ły ryby. Jed­ne mia­ły stra­ga­ny ze szkłem, inne z bo­ta­mi. Bo­gat­sze prze­kup­ki roz­kła­da­ły swo­ja to­wa­ry w bud­kach ku­piec­kich (sma­truz) i w kra­mi­kach, uboż­sze sia­dy­wa­ły pod go­łem nie­bem bli­sko ja­kiey fi­gu­ry lub po­są­gu (pod krzy­żem), albo opo­dal oka­za­łe­go gma­chu, sprze­da­jąc płót­no, bar­chan, sko­ry de­li­kat­nie wy­praw­ne (lesz), że­la­zo, goź­dzie, ko­rze­nie ku­chen­ne 'róż­ne przy­pra­wy), a na ko­niec garn­ki Nay­lep­sze były ił­życ­kie(2), któ­re pod zam­kiem kra­kow- – (1) Stry­kow­ski gon. 7.

(2) gdzie ił wy­ko­py­wa­no wy­bor­ny, któ­ry tak­że nadał na­zwi­sku mia­stecz­ku Rżą, Gorn. Dworz… str. 210.

ski­ni sprze­da­wa­ły baby. Obok prze­ku­pek uwi­ja­li się po ryn­ku róż­ni spe­ku­lan­ci (dziw­nych a dziw­nych kwe­stow chci­wi), tu­dzież na­jem­ni­cy, ro­bot­ni­cy i rze­mieśl­ni­cy, rze­czy­wi­ście lub nie­wła­ści­wie tak mia­no­wa­ni. Bo n.p… złot­ni­ka­mi zwa­no i tych, któ­rzy się na­ro­dzi­li z oyca złot­ni­ka, rze­mio­sła nie umie­jąc (1). Tam sta­li chło­pi z drą­giem na mi­xta­cie(2); tam się uwi­ja­li gar­ba­rze i zdu­ny, nay­wię­cey po szyn­ka­rzach za­ra­bia­ją­cy w ów czas rze­mieśl­ni­cy (3). Tam szew­cy cia­sne bóty roz­py­cha­li i na pra­wi­dła wbi­ja- – (1) Rey żyw. III. Ja­nu­szow­skie­go Cen­sor w dzia­le I.

(2) mi­stat­ni­cy, der Mie­th­stag, dzień wy­na­ję­ty do pra­cy.

(3) Rey Wiz. 97. Stryk… gon. 4 Naj­lep­si zdu­ny, iak mówi Klo­no­wicz we Flis. 28., byli w Byd­gosz­czy.

li, tam sły­szeć było peł­no far­tów i chy­cho­ta­nia kraw­ców, gdy pró­li i po­pra­wia­li suk­nie, któ­re w ro­bo­cie po­psu­li; tam bed­na­rze, tam zbru­ka­ni i usmo­le­ni pi­wo­wa­ro­wie z brud­nych a spro­śnych swo­ich wy­glą­da­li bro­wa­rów; tam, szcze­gól­niey też na grodz­kiey uli­cy, ko­tla­rze usta­wicz­nem swem kle­pa­niem, głu­szy­li uszy iuź i tak wiel­ce zmę­czo­ne krzy­kiem i wrza­skiem wy­ga­da­nych prze­ku­pek(1). A w tem gwał­tu, wo­ła­ją miesz­cza­nie, gwał­tu, o to ogień. Na­tych­miast we dzwon biją, na trwo­gę trą­bią, i spie­szy każ­dy na ra­tu­nek ogar­nia­ne­go od ognia gma­chu (2). Każ­dy się krzą­ta i cho­wa co ma nay­lep­sze­go. Ku­piec pa­ku­je – (1)Rey żyw. 16. 78 – Apo­ka­lips. 184. kier­mass wie­sniac­ki, pieśń, VIII.

(2) Klo­no­wi­cza prze­mo­wa do po­ża­ru.

po­roz­kła­da­ne w oknach skle­pu to­wa­ry: tu bi­sio­ry, tu ko­fte­ry (je­dwab­ne ma­te­rye), tu wło­skie za­pon­ki, tu po­ła­tła­sy i pier­ście­nie (1).

Lecz szczę­śli­wie uga­szo­no po­żar i zgiełk się uci­szył; po­wra­ca każ­dy do swo­je­go za­trud­nie­nia: sprze­da­je, ku­pu­je, bije dło­nią w dłoń (2). oszu­ku­je, sprze­cza się i na­rze­ka. Ten uty­sku­je na to, ze cho­ciaż w su­kien­ni­cy, gdzie kup­no spra­wie­dli­wie iść po­win­no, ku­pił so­bie fa­len­dyn­szu (cien­kie za­gra­nicz­ne suk­no) łok­ci czte­ry, kie­dy go stą­pił ubył mu ło­kieć ie­den (3) Tam­ten roz­wo­dzi żale nad tem, że Szko­ci i Niem­cy, trud­nią­cy się han­dlem po mia­stach, sprze­da­ją to­wa­ry – (1) Ko­cha­now­ski frasz­ka 105.

(2) Klo­no­wi­cza Flis. 44.

(3) Je­żow­ski w ustę­pie zima.

jak sami chcą, bo ich nikt w tey mie­rze nie do­gląd(1). Tu nie­wia­sty tar­gu­ją i ku­pu­ją szczot­ki, a ku­pu­ją chęt­nie, bo ro­słe i tę­gie chło­py sprze­da­ją te to­wa­ry i pro­szą pięk­nie aże­by ie ku­pić(2). Owdzie kra­jo­wy fa­bry­kant za­le­ca suk­no pol­skie i prze­kła­da szlach­cie aże­by ie ra­czey niż ko­lon­skie (z Ko­lo­nii nad Re­nem) ku­po­wa­ła, bo in­a­czey Wło­chy i Nie­mej-wszyst­kie pie­nią­dze wy­wie­zą z Pol­ski: te­goż sa­me­go do­ra­dza pło­cien­nik co ma płót­no swo­iey ro­bo­ty. Owdzie sre­brem, mie­dzią i cyną brzą­ka­ją (3)

–- (1) przy­sło­nie co Nie­miec to ku­piec w gosp. jez­deck. Je­żow­ski, tam­że, (2) więk­sza d…. niź­li chłop, wiel­ki iak gle­wia (dzi­da), mówi Dzwo­no­ski w nie­po­spo­li­tem ru­sze­niu.

(3) Biel­ski, seym 18. Stry­kow­ski go­niec 7. Je­żow­ski, tam­że.

Tym brzę­kiem, iak gdy­by nay­pięk­niey­szą me­lo­dyą cud­ne­go na­rzę­dzia mu­zycz­ne­go, ocu­co­ny ze snu li­chwiarz, idzie do okna, otwie­ra kwa­te­rę, i sie­dząc przy­pa­tru­je się co się to dzie­je. W tem spo­strze­ga nay­droz­sze­go swe­mu ser­cu przy­ja­cie­la Żyd­ka, któ­ry uszar­ga­ny, czer­wo­noł­by, w bi­re­cie i gier­ma­ku (w dłu­giey suk­ni chłop­skiey), Z gar­ba­tym no­sem kro­czy po­mię­dzy kup­czą­cą i ku­pu­ją­cą ha­ła­strą, i jak pa­pu­ga gar­dłu­je ka­czym gło­sem. Woła go li­chwiarz i za­czy­na rzecz o han­dlu. Usłuż­ny Ży­dek wy­do­by­wa po­da­ru­nek z za­na­drza, trąb­kę sza­fra­nu, i po­da­je bo­ga­czo­wi(1) Ra­dzą o du­żey li­chwie. Li­chwiarz bę­dąc ka­to­li­kiem miał za skry­puł brać wiel­kie pro­cen­ty: dla tego też oże­nił się – (1) Klo­no­wi­cza wo­rek Ju­da­sza 103,

Z ko­bie­tą in­szey wia­ry, aże­by ona id bra­ła, a sani miał sum­nie­nie czy­ste (1). Owdzie zno­wu się krzyk daje sły­szeć na ryn­ku. Po­cho­dzi on od Sie­pa­czy miej­skich, któ­rzy tar­go­we wy­bie­ra­ją (2). Tam na rogu, gdzie sprze­da­wa­no czy­ste, prze­zro­czy­ste, wy­sta­łe wino, ma­ją­ce smak musz­ka­te­lo­wy, któ­re lu­bi­ły bia­ło­gło­wy, sły­chać było gwar in­szy. Pod­pa­ja­no tani nie­wia­sty, chcąc ie ry­chłe przy­wieść ku roz­mo­wie. Róż­ne od­zy­wa­ły się gło­sy po in­szych szyn­kow­niach, mia­no­wi­cie u Krzacz­ko­wey gdzie do­bry był ma­rzec (mar­co­we piwo), tu­dzież u Pra­sso­ła gdzie sztu­ko­wa­no wy­bor­ne – (1) Ga­bry. Le­opo­li­ta w ka­za­niu na­sze­go chle­ba.

(2) Biel­ski seym 23.

(3) Rey wiz. 40.

czę­sto­chow­skie piwo (1). Owdzie na sma­tru­zie ra­dzą kra­kow­skie mieszcz­ki. Zywą za­ję­te są roz­mo­wą sie­dzą­ce na sa­mym wcho­dzie do kra­mów: iglar­ki, ka­let­nic­ki (2), pa­śnicz­ki (3), cu­kier­nicz­ki (4). Nie na­le­ża­ły do tey rady gar­bar­ki, bo sie­dząc w sa­mym środ­ku kra­mów naym­niey do­sły­szeć mo­gły no­wi­nek; tak­że płó­cien­ne pa­nie (5), do tych ga­węd nie wda­wa­ły się by­naym­niey, swe­go tyl­ko pil­nu­jąc to­wa­ru. O czem­że prze­cie ra­dzą te pa­nie? Czy o prze­bie­głych Żyd­kach, – (1) W bro­szu­rach, Wy­pra­wa ple­bań­ska, i Ry­bałt wę­drow­ny.

(2) Ka­le­ty, trzo­sy ir­cho­ne sprze­da­ją­ce.

(3) sprze­da­ją­ce pasy.

(4) co bi­skup­ki (ro­dzay cu­kier­ków) i pier­nicz­ki sprze­da­ją.

(5) co sprze­da­ją płót­na.

co to z Ka­zi­mi­rza od wie­lic­kiej bra­my i ryn­ku wdzie­ra­li się dla sza­chray­stwa do kra­kow­skie­go mia­sta, prze­byw­szy iuż gli­nia­ną for­tę dzie­lą­cą. Stra­dom od Kra­ko­wa? (1). Czy o zło­czyń­cy któ­re­go wczo­ray świec­ką uli­cą wy­świe­co­no z mia­sta (2). By­naym­niey: one ra­dzą o po­li­ty­ce. Wszyst­kie no­wo­ści wie­dzą, na­de­sła­ne do Kró­la pol­skie­go, z Rzy­mu, z Hisz­pa­nii, z Mo­skwy, z In­flaut, ze Szwe­cyi. Wie­dzą o nich od mę­żów swo­ich, któ­rzy w szyn­kow­niach pod Ko­żu­chem, pod Niedź­wie­dziem i u Roz­dział­ki na uli­cy świec­kiey, o wszyst­kiem co waż­ne­go za­szło w świe­cie do­kład­ną bra­li wia­do­mość, i żo­nom swo­im – (1) Biel­ski, kron… str. 496.

(2) stąd też, i na­zwi­sko uli­cy, Papr. her­by str. 54

do­no­si­li, aże­by te, gdy tar­gu nie bę­dzie, za­ba­wiać się czem mia­ły (1).

2. WIEL­KO­POL­SKA I PRUS­SY.

Wiel­ko­pol­ska, Po­mo­rze i Prus­sy sły­nę­ły do­brem go­spo­dar­stwem i za­moż­no­ścią, z resz­tą mało tu lep­sze były po­rząd­ki niż w in­szych pol­skich zie­miach. Mia­ła ta kraj­na swo­je dzi­wy. Oko­ło mia­ste­czek Szre­nią i Ko­ścia­na wy­do­by­wa­no z zie­mi sa­mo­rod­ne gli­nia­ne na­czy­nia, lip­kie i wą­tłe, lecz sko­ro ie wy­sta­wio­no na po­wie­trze za­raz tward­nie­ją­ce (2). Z miast za­sta­na­wia­ły sta­ro­pol­ski Po­znań, – (1) do­słow­nie wy­ję­to z Jana z Wy­cho­łow­ki kier­ma­szu wie­śniac­kie­go i z Biel­skie­go seym nie­wie­ści, Jur­ka Po­lań­skie­go wód­ka albo go­rzał­ka.

(2) Dłu­gosz I. B. str. 371. rzecz tę tak nam wy­sta­wi­łi ale myl­nie.

Gdańsk z oka­za­łym mo­stem i gieł­dą, tu­dzież, lud­nym ry­bac­kim ryn­kiem (1), z dzwo­nią­ce­mi ze­ga­ry któ­re wy­gry­wa­ły ku­ran­ty – Po nim szedł Kró­le­wiec za­miesz­ka­ły li przez Niem­ców. W ca­łym tym kra­ju sta­ły gę­sto mia­stecz­ka i zam­ki bu­dow­ne, były po­rząd­ne dro­gi i mo­sty, ster­cza­ły mor­skie brze­gi wa­row­ne. Ale przy tych dro­gach, a szcze­gól­niey też na po­bocz­nych go­ściń­cach, albo li­che były go­spo­dy, albo ich wca­le nie było. Kie­dy z Pruss ksią­żę­cych ie­sien­ną porą po­wra­cał do Pol­ski Zyg­mu­ut Au­gust, dwa noc­le­gi tak od­by­wać mu­siał, że tyl­ko do­mek ie­den z ko­mo­rą dla sie­bie mieć mógł Mo­nar­cha, a Dwo­rza­nie wszy­scy na chłod­ni­ku z chru­stu po­prze­stać mu­sie­li. Nie raz zna­ko­mi­ty oby­wa­tel po­dró­żu­jąc tędy – (1) Łuk.. Li­no­wi­skie­go dy­alog, spać mu­siał w pie­kar­ni, pięść pod gło­wę po­ło­żyw­szy a pa­sem się odziaw­szy. Dla tego tez, do wy­gó­dek nie­miec­kich tu­tey­si pa­no­wie na­wy­kli, ia­dąc w po­dróż bra­li z sobą ku­cha­rzy, ko­iły, roż­ny, pa­tel­nie, na­póy, po­ście­lą na­wet i łóż­ka. Do ubie­ga­nia się za prze­my­sło­wem go­spo­dar­stwem samo Ksią­że pru­skie do­bry da­wa­ło przy­kład, ko­cha­jąc się w licz­nych sta­dach po­praw­nych owiec. Zyg­mun­to­wi Au­gu­sto­wi gdy r. 1552. ba­wił w Kró­lew­cu, po­ka­zy­wa­ło ta­mecz­ne Ksią­że swo­je owce, i dziw­ne owczar­skie po­rząd­ki; gdzie dzi­wi­li się te ma Po­la­cy, iak owcza­rze pło­ty owcze z miej­sca na miey­sce dla pa­stwy owcom zręcz­nie prze­no­si­li. (1)

–- (1) Klu­no­wicz żal. VII. Gor­nick – dzie­je str, 55. 57. roz­mo­wa str. 86. Gwa­gni­na opis zie­mi prusk… str. 26. Pie­nią­żek eth..str. 23. Ko­cha­now­ski, dz. I. str. 36.

3.MA­ZOW­SZE

Pia­sczy­stą swo­ją zie­mię ubie­ra­li Ma­zurn­wie bia­łem kwie­ciem i zie­lo­nym li­ściem, sie­jąc ob­fi­cie ta­tar­kę, cie­cior­kę, (groch wło­ski) i drob­ną rze­pę. Li­che mie­ści­ny i wio­ski na­gie, lek­kie ich za­le­ga­ły grun­ta. Naj­oka­zal­sze mia­sto była War­sza­wa, wy­sta­wio­na r. 1251. z obron­nym zam­kiem, wznie­sio­nym tu iuż przed ro­kiem 1338. Mia­ła ona po ogro­dach peł­no kasz­ta­nów, a w mie­ście było nay­wię­cey pru­skim mu­rem sta­wia­nych do­mów i ko­ścio­łów. Ta­kim spo­so­bem był kosz­tem Anny Księż­ny nia­zo­wiec­kiey wy­sta­wio­ny tam­że klasz­tor Ber­nar­dy­nów w XVI. wie­ku (1).

–- (1) Mar­cin z Urzę­do­wa str 93. 330 – J – S. Bandtk… hi­sto­rya dru­karń krak… str. 209. Mo­raw­ski w opi­sa­niu ży­wo­ta Ła­dy­sła­wa z Gel­no­wa. Dłu­gosz I, str. 1043.

4. ZIE­MIE LU­BEL­SKA I SAN­DO­MIR­SKA.

Mia­ły lu­bel­ska i san­do­mir­ska zie­mia swe dzi­wy, któ­rych nie do­strze­głeś gdzie­in­dziej w Pol­sce. Miast tu nie wie­le było zna­ko­mi­tych; al­bo­wiem tyl­ko Lu­blin sław­ny z jar­mar­kow (1), zwra­cał na sie­bie uwa­gę oka­za­łym ra­tu­szem, kto­ry cud­ney ro­bo­ty ozda­bia­ła wie­ża (2). Ale łąki, zwłasz­cza oko­ło mia­stecz­ka Urzę­do­wa, sze­ro­ko się roz­cią­ga­ją­ce, ubie­lo­ne cie­mie­rzy­cą ba­wi­ły oko; ale pola za­dzi­wia­ły, przy­odzia­ne sze­ro­kie­mi ła­na­mi zbo­ża, po któ­rych siać tak­że po­czę­to, ale do­pie­ro w XVI. wie­ku, wło­skie gro­chy. In­ak­sze się tu ro­dzi­ły – (1) Gorn. Dworz str 150. (2) U Jana z Wy­cho­łow­ki w kier­ma­szu wie­sniac­kim wiersz: na wie­żę Lu­bel­ską.

rze­py niż gdzie­in­dziey w Pol­sce, i in­ak­sze ia­łow­ce, tak wy­so­kie, szcze­gól­niey też w Kra­śni­ku oko­ło San­do­mi­rza, że trud­no było roz­po­znać czy to były ia­łow­co­we czy cy­pry­so­we drze­wa (1). Tu było peł­no drzew mor­wo­wych ma­ją­cych owoc czar­ny (2); z owo­cem bia­łym ta­kich­że drzew iesz­cześ wte­dy nie do­strzegł w Pol­sce.

5. LI­TWA.

Osła­wio­ną była Li­twa zim­nem swo­jem po­wie­trzem. Naj­zna­ko­mit­sze iey mia­sto Wil­no, dwu­grod­nem od sta­re­go i no­we­go zam­ku tak na­zwa­ne,(3) mia­ło tak przy­kre, a szcze­gól­niey też – (1) Mar­cin z Urzę­do­wa, str. 93. 126. 349.

(2) Mar­cin z Urzę­do­wa str, 359.

(3) U Klo­no­wi­cza żal VII.

w ie­sie­ni po­wie­trze, ie trud­no w ów czas było tu wy­go­ić rany, któ­re gdzie­in­dziey, a szcze­gól­niey też we Lwo­wie, dla ła­god­no­ści kli­ma­tu, ła­two się da­wa­ły wy­le­czyć. (1) Z po­wo­du ostro­ści nie­ba czę­sto za­wo­dzi­ła li­tew­ska rola na­dzie­je rol­ni­ka: by­wał tu głód tak wiel­ki że nie raz mat­ki zia­da­ły wła­sne dzie­ci, iak się to wy­da­rzy­ło r. 1571. (2) Kar­czem po dro­dze wy­god­nych nie było. Dla prze­jeż­dża­ją­cych więc tędy zna­ko­mi­tych go­ści ka­za­li wiel­cy Ksią­żę­ta sta­wiać po dro­dze sza­ła­sze, i wszel­kie­mi ie opa­try­wa­li po­trze­ba­mi. Tym spo­so­bem Wi­tołd r. 1423. ugasz­czał tu Bi­sku­pów pol­skich.

–- (1) Oczko przym str. 532.

(2) Umia­stow­ski, o mo­ro­wem po­wie­trza II. Dłu­gosz I. B str. 471.

6, ŻMUDZ­KI KRAY.

O Żmu­dzi i Li­twie opo­wia­da­no so­bie czte­ry dzi­wy, uwa­ża­jąc że tam iest;

Wie­le po­ście­li bez piór,

Wie­le trze­wi­ków bez skór

Wie­le miast beż mu­rów,

Wie­le pa­nów bez gbu­rów.

Bo za­char­to­wa­ny na­ród, nie sy­piał w pie­rzy­nach, lecz na ma­te­ra­cah; za­miast trze­wi­ków skó­rza­nych no­sił łap­cie z kory drze­wa. Mie­ści­ny były li­che na Żmu­dzi, za­le­d­wie ie ie pło­tem ob­wo­dzo­no. Wie­lu było tu pa­nów któ­rzy ani ied­ne­go nie mie­li pod­da­ne­go. Wło­skie de­li­cye wca­le się tam nie uda­wa­ły. Kto za­siał w swo­im ogro­dzie me­lo­ny, uro­sły mu ogór­ki; z na­sie­nia en­dy­wij ro­dzi­ła się bo­ćwi­na: z pi­nel­li na­sa­dzo­nych ro­sły szysz­ki, zwa­ne na Żmu­dzi kun­ko­ro – zie. Lecz miał ten kray oso­bli­wo­ści któ­rych gdzie­in­dziey nie było. Tam z drze­wa ro­bio­no i ko­mi­ny, z drze­wa ro­bio­no świe­ce bo łu­czy­wem świe­co­no, z drze­wa były cu­kry bo po la­sach żmu­dziach było peł­no psz­czel­nych ulow wy­da­ją­cych ob­fi­te mio­dy. Chłop Żmudz­ki po­je­chaw­szy do lasa z ko­by­łą tyl­ko i sie­kie­rą, wy­ież­dzał z boru, z… uzdą, uzdie­ni­cą i wo­zem, zro­biw­szy so­bie za­prząg z drze­wa, w któ­rym ani nie było że­la­za, ani rze­mie­nia, ani na­wet nit­ki ied­ney: a je­że­li po­ie­chał na wio­snę do dą­bro­wy, na­pił się w niey i wy­bor­nej musz­ka­te­li, czy­li soku słod­kie­go, ob­fi­cie z drzew zie­lo­nych ciek­ną­ce­go. ' Nay­wię­cey było tu ręcz­nych mły­nów – (1) Trzty­prz­tyc­ki.

(żar­na), któ­re ob­ra­ca­jąc nie­wia­sty, śpie­wa­niem sło­dzi­ły so­bie pra­cę cięż­ką (1)

7. RU­SKIE ZIE­MIE.

Zie­mie ru­skie peł­ne były cu­dów przy­ro­dy. Tu ro­sły owo­ce oka­zal­sze i pięk­niey­sze niż w Pol­sce: tu przyj­mo­wa­ły się za­gra­nicz­ne drze­wa bar­dzo ła­two. Z po­dzi­wie­niem oglą­da­no tu na po­lach rze­pę tak wiel­ką iak do­ni­ca, któ­ra wszak­że nie była tak do­bra iak mała kra­kow­ska. Ro­sły oko­ło Stry­ja w sta­ro­stwie P. Kra­kow­skie­go so­sny z du­że­mi szysz­ka­mi, więk­sze­mi niż duże pię­ście, ma­ją­ce w środ­ku ią­der­ka mniej­sze niż la­sko­we orze­chy, któ­rych za le­kar­stwo uży­wa­no. Cała – (1) Gwa­gnin w opi­sie zie­mi żmudz­kiey str. 18.

ru­ska zie­mia ob­fi­to­wa­ła w czer­wiec, któ­ry w nie­zmier­ney ilo­ści, w XV. iesz­cze wie­ku, wy­wo­żo­no do Ge­nui i Flo­ren­cji; nim to Wło­si far­bo­wa­li ie­dwab, na­zy­wa­jąc go stad ker­me­zyn, ja­ko­byś rzekł czerw­cem far­bo­wa­ny. We wie­ku XVI. iuż nie po­pła­cał ten to­war, nie zbie­ra­no go też tro­skli­wie, i tak się mar­no­wał. Tu ro­sły do gu­seł przy­dat­ne zio­ła, a mia­no­wi­cie dzie­wię­cier­nik, któ­ry nie­wia­sty ru­skie przy­wro­tem, od cza­ro­dziey­skiey siły na­zwa­ły (1) Oso­bli­wie kra­je pod Ta­tra­mi le­żą­ce, zja­wi­ska­mi swe­mi, trud­ne­mi do od­gad­nię­nia, zwra­ca­ły na sie­bie uwa­gę ba­da­cza przy­ro­dy. We Lwo­wie w sa­dach bo­go­boy­nych Or­mia­nów ro­dzi­ły drze­wa cu­dow­ne o - (1) Mar­cin z Urze­do­wa, str. 136. 20. 333. 364. Ma­ciey z Mie­cho­wa u Soł­tyk, str. 280.

woce. Nie raz ze­rwa­ne z ja­bło­ni jabł­ko gdyś prze­kro­ił na dwo­je, zna­la­złeś w po­środ­ka ob­raz Krzy­ża ś… mi­ster­nie od Boga wy­ra­żo­ny (1) U Li­pow­ca i Strze­mesz­na, tu­dzież mię­dzy mia­sta­mi Lu­bow­nią i Po­do­lin­cem na Spi­żu, były stud­nie, któ­rych woda drze­wo ob­ra­ca­ła w ka­mień. Chłop po­trze­bu­ją­cy oseł do sie­cze­nia łąki, na­rze­zaw­szy ich so­bie z drze­wa wpusz­czał w tę wodę, i wyj­mo­wał z niey nie pro­sty ka­mień ale oseł­kę nay­tward­szą. W sta­ro­stwie beł­skiem było ie­zio­ro nie małe, któ­re pew­nych cza­sów, co dru­gi albo trze­ci rok, wiel­kim szu­mem i wiel­kie­mi wy­le­wa­ło wo­da­mi, te zno­wu wsią­ka­ło w sie­bie i pra­wie wy­sy­cha­ło. W chełm­skim – (1) Czar­noc­kie­go ka­za­nie Ma­lo­gra­nat.

po­wie­cie było ie­zio­ro, kto­re­go wodą kie­dy się kto ob­mył w Kwiet­niu albo w Maju, cały zżółk­nął (1). Na pod­gó­rzu za Są­czem mię­dzy ska­ła­mi – była za­ra­zli­wa woda, któ­rey ie­ze­li kto na­braw­szy w na­czy­nie, chciał ią wy­nieść z gra­ni­cy oney dzie­dzi­ny, czy­nił, gro­my i trza­ska­wi­ce, spro­wa­dza­jąc za­raz dżdże i nie­po­go­dy (2). W go­rą­ce lata po­ka­zy­wa­ły się na po­dol­skich po­lach ługi i tak złe ka­łu­że, że by­dło za­bi­ja­ły (3). Z miast ru­skich gło­śny był Ja­ro­sław z wiel­kich iar­mar­ków, po nim sły­nął Lwów iako uczo­nych ucie­cha, z po­wo­du że to mia­sto wie­lu – (1) Oczko Cie­pli­ce str. 8. Jan In­no­cen­ty Pe­try­cy, o wo­dach w Dru­zba­ku i Łec­ko­wey… str 6

(2) Mar­cin z Urzę­do­wa, str 429.

(3) Oczko, Cie­pli­ce, str. 26.

(4) Klu­nu­wicz żal VII. Sa­tyr na twarz rze­czy­posp.

zna­ko­mi­tych wy­da­ło pi­sa­rzy. Po lwow­skim gro­dzie za­sta­na­wia­ła ka­mie­niec­ka twier­dza, gdzie cho­wa­no pu­blicz­ne pie­nią­dze, skła­da­ne od po­boż­nych na wy­kup więź­niów w plon wzię­tych od Ta­ta­rów i Tur­ków. (1) W po­dzi­wie­nie wpra­wiał Ki­jów, we­so­łem swo­jem po­ło­że­niem nad Dnie­prem, ob­szer­ne­mi mu­ra­mi ( któ­re nie­gdyś w oko­ło mia­sta na ośm mil wle­kły się, a te­raz były gru­zy tyl­ko), na ko­niec wspa­nia­łe­mi cer­kwia­mi. Za­mek ksią­żę­cy, z kto­re­go te­raz były zwa­li­ska tyl­ko, wy­rów­ny­wał w ob­ję­to­ści Kra­ko­wo­wi mia­stu: ko­ścioł ka­te­dral­ny ta­mecz­ny ś. Zo­fij był dwa razy tak duży, iak ś. Sta­ni­sła­wa w Kra­ko­wie na zam­ku. Pod nay­sław­niej­szy z cer- – (1) Sa­tyr na twarz rze­czy­po­spol.

kwi le­ża­ły ogrom­ne pie­cza­ry, a w nich re­li­kwie świę­tych. Nio­sła wieść, że temi pie­cza­ra­mi moż­na było po­dejść pod Dniepr, i zayść aż do Smo­leń­ska. W cer­kwiach zwra­ca­ły szcze­gól­niey uwa­gę słu­py ogrom­ne by z ied­ne­go wy­ku­te ka­mie­nia (1), ma­lo­wi­dła i rzeź­by. Ukra­inę fol­war­kiem resz­ty ziem pol­skich na­zy­wa Joz. We­resz­czyń­ski (2) nie mo­gąc od­chwa­lić się po­ło­że­nia iey, czę­ścią, row­ne­go, a czę­ścią, oto­czy­wo­ścia wdzięcz­ną gór, bo­rów i la­sów po­chy­łe­go. Ten­że dzi­wi się uro­dzay­no­ści zie­mi w kto­rey ło­nie ukry­wa­ło się wie­le by­dła i zwie­rza dzi­kie­go, ptac­twa roz­ma­ite­go i ryb wszel­kich. Mio­du było w bo­rach podo- – (1) Pa­mięt­ni­ki Mil­le­ro­we str. 134. 125. We­resz­czyń­skie­go spo­sob osa­dy no­we­go Ki­jo­wa (2) dro­ga pew­na.

stat­kiem, wie­le wina dzi­ko ro­sną­ce­go, orze­chów wło­skich moc wiel­ka, a peł­no wszę­dzie ryb­nych ie­ziór. Zdo­bi­ły tę kra­inę rze­ka Dniepr, sze­ro­ka iak dwie Wi­sły, tu­dzież roz­sia­ne po niey ho­ro­dysz­cza, czy­li zam­ki, obron­ne nie­gdyś, a te­raz po­więk­szey czę­ści w gru­zach le­zą­ce, z któ­rych zna­ko­mit­sze były: w Ki­jo­wie, Cyr­ka­zach (Czer­kas­sy), Bra­cła­wiu, Win­ni­cy, Baru, Ka­mień­cu, Ha­li­czu (1)II PO­RZĄ­DEK W KRA­JU.

Krót­ko ale do­bit­nie opi­sał Je­żow­ski (2) Pol­skę:

Mó­wią że nie­po­rząd­ne, hoy­ne, na­sze kra­je, Prze­cie wszel­kich do­stat­ków po­stron­nym do­da­je (3).

–- (1) votu szlach­ci­ca pol­skie­go (2) ustę­pie zima.

(3) Pol­ska.

Ja­koż nie bra­kło w kra­jach pol­skich na do­stat­kach i po­rząd­kach: tyl­ko że ich nie pil­no­wa­no i nie upo­wszech­nia­no ie, że w niey na­le­ży­te­go nie było ładu, i że rów­nie na pol­skiej zie­mi iak i w urzą­dze­niach kra­jo­wych była roz­ma­itość, czy­li że w Pol­sce iako żywo nie było do­bre­go rzą­du(1) Nie tyl­ko nie zno­si­ły się z sobą… pol­skie mia­sta, ale na­wet trud­no im było po­ro­zu­mie­wać się. Łał­wiey u nas było zno­sić się li­stow­nie z Ne­apo­lem i We­ne­cya, niż z Po­zna­niem lub Gnie­znem (2). Czę­sto na­wet ied­no mia­sto dru­gie­go się strze­gło, a szcze­gól­niey też na za­chód po­ło­żo­ne nie­chcia­ły mieć stycz­no­ści z po­ło­żo­ne­mi na wschód, tu­dzież i le­żą­ce­mi bli­żey – (1) sło­wa są Woy­cie­cha Oczko, Cie­pli­ce, str. 30.

(2) Smo­gu­lec­ki exor­bi­tanc, str. 51.

Tur­cyi: z po­wo­du, że w tych mia­stach czę­sto gras­so­wa­ło po­wie­trze (1). Dla wspar­cia ubo­gich były po więk­szych mia­stach, a szcze­gól­niey w Kra­ko­wie, we Wil­nie i w War­sza­wie, oby­cza­jem miast wło­skich, urzą­dzo­ne ko­mo­ry po­trzeb­nych, czy­li brac­twa mi­ło­sier­dzia (dziś Lom­bar­da­mi zwa­ne), po­ży­cza­ją­ce pie­nię­dzy bez li­chwy (2). Po­rząd­ku w mie­ście prze­strze­ga­ła straż miey­ska Dra­ba­mi zwa­na, w nocy szcze­gól­niey Wach­ty (z nie­miec­kie­go die Wa­che) od­by­wa­ją­ca, czy­li uwi­ja­ją­ca się po uli­cach z obusz­ka­mi, i za­bie­ra­ją­ca do aresz­tu kogo na uli­cy póź­no w nocy zdy­ba­ła (3). Od po­ża­rów bro­ni­ły miast mni­sie za­ko­ny, z pusz- – (1) Za­por­to­wie, w sy­nie Pio­trze Ab­ga­rze.

(2) Smi­glec­ki o li­chwie, str. 5.

(3) Gor­nick… dzie­je, str. 53.

kar­stwem oswo­jo­ne, za­so­by pro­chów dla woy­ska ro­bić umie­jęt­ne, i ognie, Ie­źe­li gdzie wy­bu­chły, ga­śic spo­sob­ne (1). Z po­środ­ka da­chów miey­skie­go ryn­ka ster­cza­ła wie­ża, na kto­rey umiesz­czo­ny był dzwon gło­śny. Nim to znać da­wa­no aże­by się scho­dzi­ło miesz­czań­stwo ku wspól­ney obro­nie, ie­źe­li ktoś za­czął bur­dy stro­ić na ryn­ku (2)I. PO­DŁUG RODU I SKŁON­NO­ŚCl UMY­SŁU.

1. PO­LA­CY.

Od Brze­mie­nia i Lu­bic czy­li Traw­ny (3) aż po Bug, Wi­sło­kę; San, – (1) Biel­ski spra­wa ry­cer­ska. VIII. str 72.

(2) Piotr Zby­li­tow­ski w roz­mo­wie.

(3) Bra­men i Lu­be­ka.

ro­scią­ga­ły się czę­ścią po­sia­dło­ści czę­ścią wpływ Le­chi­tów, po­łą­czo­nych póź­niey z Chro­ba­ta­mi. Cha­rak­ter ich po­chop­ny do wcią­ga­nia w sie­bie ob­cych ży­wio­łów spra­wił, że lud ten bio­rąc w sie­bie wię­cey ob­cy­zny a ni­że­li ią… mógł stra­wić, w usta­wicz­nym mu­siał zo­sta­wać ru­chu, aże­by przez to mieć śro­dek oca­le­nia ży­cia, nę­ka­ne­go cię­ża­rem przy­gnia­ta­ją­cych go roz­no­rod­nych ży­wio­łów. Mi­ster­nie zna­ro­do­wił nie­któ­re po­li­tycz­ne urzą­dze­nia za­chod­niey Eu­ro­py, któ­re­mi wsparł swe rzą­dy: sto­sow­nie na­śla­do­wał iey po­lor, któ­rym wy­gła­dził szorst­kość oby­cza­jów i przy­stro­ił do­mo­we swo­je ży­cie; do­brze po­jął oświa­tę wło­ską, któ­ra, zręcz­nie na wła­sną prze­sa­dzić umiał zie­mię; ale gdy wśród nie­ustan­ne­go, w domu i za do­mem ru­chu, osła­bł­szy na si­łach, nie był w sta­nie wy­pie­lę­gno­wać tro­skli­wie na­uko­we­go swo­je­go ży­cia, zby­tecz­ne hu­mo­ry ude­rzy­ły mu do gło­wy, za­ciem­ni­ły wzrok iego, i omdla­łe­go po­wa­li­ły, na zie­mię, wiel­kim scho­rza­łe cia­ło ob­law­szy mu krwio­to­kiem,

Le­cho­wie i Lesz­ki, snadź na­czel­ni­cy gro­mad pol­skich w ogni­wa ied­ne­go na­ro­du iesz­cze nie spo­jo­nych, dłu­go opie­ra­li się Niem­com, wy­py­cha­ją­cym Sło­wian z na­de­lbiań­skich kra­jów. Kie­dy Le­cho­wie, czy­li jak się ogól­nie zwa­li Po­la­nie, to iest Po­la­cy po­łą­czy­li się z Kra­ku­sa­mi, czy­li wo­dza­mi chro­bac­kich po­ko­leń, wnet rze­ka­mi Odrą i Sa­nem ogra­ni­czy­li pol­skie po­sia­dło­ści, ubez­pie­czyw­szy ie przez to na Za­cho­dzie i Wscho­dzie. Na ostat­nich krań­cach pań­stwa Po­la­nów po­ło­żo­ne gro­dy, Czer­wień­ski

Prze­myśl i in­sze za­ję­li im Ru­si­ni, a od za­chod­nio-po­łu­dnio­wey stro­ny umniej­szy­li po­sia­dło­ści ich Cze­si, tak da­le­ce, że w X. wie­ku iuź tyl­ko rze­ka­mi Odrą i Bu­giem było okre­ślo­ne Le­chi­tów pań­stwo. Ta oko­licz­ność wpro­wa­dzi­ła ich w bli­skie sto­sun­ki Z Cze­cha­mi i Ru­siu­ami. O ile pierw­si wraz z wdzie­ra­ją­cą się z poza Elby niem­czy­zną na­cie­ra­li na Pol­skę, o tyle ta po­su­wa­jąc się poza rze­ki Bug i San na­cie­ra­ła na Ruś. Wresz­cie, od­parł­szy upływ Niem­ców i Cze­chów, za­bez­pie­czy­li Po­la­cy na­ro­do­wość swo­ję od Za­cho­du, a od Wscho­du roz­sze­rzy­li ią znacz­nie, usa­do­wiw­szy pa­no­wa­nie swo­je na Rusi-Czer­wo­ney. Wię­cey się iesz­cze wpływ Pol­ski roz­sze­rzył na Wscho­dzie przez stycz­ność z Li­twą za Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły. Po zła­ma­niu po­tę­gi krzy­żac­kiey i do zniem­cza­łe­go Po­mo­rza za­wi­tał on tak­że, gdy iuź wcze­śniey, za Wła­dy­sła­wa Ło­kiet­ka a wię­cey iesz­cze za Lu­dwi­ka, poza Ta­try prze­szedł.

Obu­dzo­ną przez Jana Hus­sa na­ro­do­wo­ścią, wie­dze­ni Cze­si, zbli­żać się za­czę­li ku Po­la­kom, aże­by za­wią­zać zno­wu wę­zeł przy­jaź­ni po­mię­dzy dwo­ma brat­nie­mi lu­da­mi, któ­ry przez wdzie­ra­nie się na tron pol­ski ze­rwa­li byli cze­scy Kró­lo­wie. Pod sztan­da­ra­mi na­szy­mi wal­czy­li prze­ciw­ko Krzy­ża­kom Cze­si ied­ni, gdy dru­dzy dla zy­sku słu­ży­li u Niem­ców. Ow sław­ny Zy­ska wo­jo­wał za nas we­społ z in­szy­mi Cze­cha­mi pod Dą­bro­wę (1)

–- (1) Grün­wald.

prze­ciw­ko krzy­żac­kiey po­tę­dze. Na wiel­ką tę za­ży­łość obu­dwóch lu­dów pil­ne mia­ło oko du­cho­wień­stwo rzym­sko­ka­to­lic­kie a bo­jąc się aże­by na­uka Hus­sa całą nie ogar­nę­ła Pol­skę, roz­dwa­ja­ło ie, i nie do­zwo­li­ło tego aże­by Ja­gieł­ło osiadł na cze­skim tro­nie (1). Mimo to oko­licz­no­ści po­myśl­na wio­dły ku temu Pol­skę, aże­by całą po­łą­czy­ła w so­bie sło­wiansz­czy­znę. Ja­koż oko­ło r. 1499 (2). na­stą­pi­ło przez ród Ja­gieł­łów zied­no­cze­nie kró­lestw pol­skie­go, wę­gier­skie­go i cze­skie­go, o tyle, że cho­ciaż kra­je te nie pod ied­nym zo­sta­wa­ły ber­łem, prze­cież rzą­dzo­ne bę­dąc przez Mo­nar­chów ied­ney­że krwi i rodu… za ied­nę uwa­ża­ły się ca­łość, zno­si­ły się wza­jem­nie i - (1) Biel­ski kron… str. 291. 321.

(2) iak uwa­ża Stry­kow­ski, kron… str. 678.

wiecz­ny po­mię­dzy sobą za­cho­wy­wa­ły po­kóy.

Że­śmy w ta­kież same nie we­szli sto­sun­ki z całą Ru­sią, wie­le sta­ło temu na prze­szko­dzie. Od cza­su po­wzię­te­go za­mia­ru na Za­cho­dzie, aże­by i na Rusi za­pro­wa­dzić ob­rzą­dek ła­ciń­ski, zda­wa­ła się Pol­ska w nie­przy­ja­zney wzglę­dem tego kra­ju wy­stę­po­wać po­sta­ci. Przez Li­twę więk­sza część Rusi za­wo­jo­wa­na w tem­że znay­do­wa­ła się co do Pol­ski po­ło­że­niu. Cho­ciaż Ka­zi­mirz W., a wię­cey iesz­cze Wła­dy­sław Ja­gieł­ło i sy­no­wie iego, pa­nu­jąc w Pol­sce, Li­twie i Rusi przed dnie­pr­skiey, umie­li go­dzić umy­sły, prze­cież sam tyl­ko wyż­szy stan oby­wa­te­li ru­skich po­zy­ska­li so­bie i Pol­sce, ła­ska­mi ich ob­sy­pu­jąc, oświa­tę za­chod­nią za­szcze­pia­jąc u nich czy­li, iak ma­wia­ło grec­kie du­cho­wień­stwo i gmin ru­ski, wy­na­ra­da­wia­jąc ich. Stąd oba­wa uro­sła u Ru­si­nów za­dnie­pr­skich, aże­by tąż samą dro­gą do­szedł­szy do nich ła­ciń­ski ob­rzą­dek i za­chod­nia oświa­ta, nic po­zba­wi­ły ich z cza­sem udziel­no­ści. Dru­ga przy­czy­na, któ­ra Ru­si­now tych od­strę­cza­ła od nas, był kształt rzą­du. Nie przy­padł on im do sma­ku, i przy­paść nie mogł, bo wła­snie w ów czas było wiel­kie rze­czy­po­spo­li­tey pol­skiey ze­psu­cie – (1) Waż­ne w tey mie­rze są Pa­mięt­ni­ki Ma­skie­wi­cza, str. 43. "W roz­mo­wach z nie­mi (miesz­kań­ca­mi Mo­skwy), nasi za­le­ca­li im wol­ność, aby się z nami spo­iw­szy tey­że na­by­li, a oni po pro­stu: wa­sza wol­ność wam do­bra, a na­sza nie­wo­la nam; wol­ność bo­wiem wa­sza, swa­wo­lą iest; aż aż tego nie wie­my, że u was moż­niey­szy chud­sze­go gnę­bi, wol­no mu wziąć chud­sze­mu ma­jęt­ność i sa­me­go za­bić, a przez

Gdy się to dzia­ło, ruch wiel­ki da­wał się po­strze­gać w ca­łem ży­ciu Pol­ski, któ­ry plą­cząc co­raz to wię­cey iuź i tak wiel­ce po­wi­kła­ne po­li­tycz­ne na­ro­du sto­sun­ki, nic do­bre­go nie obie­cy­wał. Po­wiem nie­co w tey mie­rze, o ile tego wy­ma­ga do­kład­niey­sze zro­zu­mie­nie dzie­jów do­mo­we­go ży­cia Pol­ski i Rusi.

Na­czel­ni­cy ro­dzin moż­nych po­sie­dli Z cza­sem też same nie­mal pra­wa w Pol­sce, co moż­ne nie­miec­kie rody w - pra­wo wa­sze do­cho­dząc spra­wie­dli­wo­ści, po­wle­cze się lat kil­ka­na­ście niż… doy­dzie, a na dru­gim nig­dy; u nas naj­bo­gat­szy Bo­ja­rzyn nay­chud­sze­mu nic uczy­nić nie może, bo za pierw­szą skar­gą Car mię od nie­go opro­stu. A ie­śli sam Car ia­kie mi bez­pra­wie uczy­ni, to iemu wol­no iako Bohu, bo on i ka­ra­je i ża­łu­je.

Ger­ma­nij, przy po­mo­cy wyż­sze­go du­cho­wień­stwa wła­dzę kró­lew­ską ogra­ni­czyw­szy. Na wzór nie­miec­kie­go utwo­rzo­ne ry­cer­stwo pol­skie wspar­ło dziel­nie Wła­dy­sła­wa Ło­kiet­ka, gdy szło o zrzu­ce­nie z sie­bie cze­skie­go iarz­ma i po­skro­mie­nie zniem­cza­łych Ksią­żąt szlą­skich: ale gdy przy­szło wy­zwo­lić Kró­la z pod prze­wa­gi pa­nów nie dało mu po­mo­cy. Bo pa­no­wie przy­pu­ści­li do spól­nic­twa swe­go szlach­tę, a mia­sta na swo­ję prze­cią­gnę­li stro­nę wol­no­ścią wy­zna­nia Sko­ro do­pię­li swo­ich za­mia­rów, i uy­rze­li że im pierw­si i dru­gie nie są wię­cey po­trzeb­ne, za­czę­li ie usu­wać od po­li­tycz­ne­go zna­cze­nia, a po­ró­zniw­szy miesz­czan ze szlach­tą, kra­jo­we ogar­nę­li rzą­dy, z uszczerb­kiem mo­nar­szey wła­dzy, go­dząc na to, iak po­wszech­nie utrzy­my­wa­no w ów czas, aże­by in­tra­ty sto­ło­we, to iest ma­jęt­no­ści ogar­ne­li kró­lew­skie, nic stąd in­szym nie udzie­la­jąc sta­nom

Od­tąd sa­mo­pas cho­dzi­ły wszyst­kie sta­ny na­ro­du, a rzecz po­spo­li­ta była rze­czy­wi­ście w ręku ied­ne­go sta­nu. Moż­niej­sza szlach­ta trzy­ma­ła z pa­na­mi, dzie­ląc z nie­mi wszel­kie z pu­blicz­nych spraw spły­wa­ją­ce ko­rzy­ści; drob­na szlach­ta cieć­ka­jąc się z kley­no­tem szla­chec­twa ry­cer­skiey pil­no­wa­ła sztu­ki, przy zda­rzo­ney po­rze nig­dy nie omiesz­ku­jąc upo­mnieć się o rów­ność praw z pa­na­mi: mia­sta uję­te wol­no­ścią wy­zna­nia pro­te­stanc­kie­go i zo­sta­wie­niem so­bie ko­rzy­ści – (1) Sa­tyr na twarz rze­czy­po­spo­li­tey, Bła­zow­skie­go tłu­macz ro­ko­szo­wy.

prze­my­sło­wych, nie­dba­ły o po­li­tycz­ny wpływ. A tak każ­dy był w ru­chu, a ie­den dru­gie­mu nie wcho­dził w dro­gę, gdy dla mało roz­wi­nię­tej" oświa­ty nie wi­dzia­no tego, że taki stan rze­czy otrę­twia­łość a na­stęp­nie cho­ro­bę po­li­tycz­ną dla na­ro­du spo­wo­du­je. Ma­zur, Li­twin i Ru­sin (1), Ko­zak, Or­mia­nin, Nie­miec, Ta­tar, Żyd i Cy­gan żył w zgo­dzie z Po­la­kiem, a zgo­dy tey na­wet osie­ro­ce­nie tro­nu przez śmierć ostat­nie­go z Ja­giel­lo­nów nie za­kłó­ci­ło, gdy rzą­dzą­ce sta­ny po­na­wia­jąc kon­fe­de­ra­cyą kor­czyń­ską z r. 1438. za­wa­ro­wa­ły to pra­wem, że każ­dy uwa­ża­ny bę­dzie za nie­przy­ja­cie­la Oy­czy­zny, kto­by tę spo­koy­ność kra­ju w czem­kol­wiek na­ru­szył (2).

–- (1) wyż­sze­go sta­nu.

(2) Biel­ski kron… str. 651.

Wte­dy to nay­swo­bod­niey roz­wi­nę­li cha­rak­ter swoy Po­la­cy, i wy­da­li się nay­le­piey ze skłon­no­ścia­mi swe­mi, wy­sta­wiw­szy cno­ty swe na wi­dok pu­blicz­ny, a ob­na­żyw­szy wady. Po­słu­chay­my co w tey mie­rze po­wie­dzie­li owcze­śni pi­sa­rze.

Her­man Ske­del No­rym­ber­czyk, ba­wiąc w Pol­sce 1493., ta­kie o iey miesz­kań­cach wy­nu­rzył zda­nie: "Pol­scy oby­wa­te­le cno­tą, ro­strop­no­ścią i ła­god­no­ścią ce­lu­ją, ludz­kość i przy­jem­ność hoy­nie i otwar­cie ku wszel­kim cu­dzo­ziem­com oka­zu­ją." Ro­ra­vius, po­słu­jąc do Pol­ski 1510. od apo­stol­skiey sto­li­cy, po­wie­dział: "na­ród pol­ski umie ce­nić lu­dzi i wspa­nia­le ob­da­rząc, układ­no­ścią, oby­cza­jów z nay­świet­niey­szym te­raz eu­ro­pey­skim na­ro­dem to iest z Wło­chy do­bi­ja się o pierw­szeń­stwo (1). "Bar­klay (w Wi­ze­run­ku) tak opi­sał Po­la­ków: "Je­st­to na­ród męż­ny, po­tęż­nie ie, próż­no­wa­nie lubi. Szlach­ta nad wszyst­ko prze­kła­da wol­ność i rów­ność, ale iey ple­be­ju­szom udzie­lić nie chce. Żyją Po­la­cy jako zie­mia­nie i ko­cha­ją swo­ją oy­czy­znę, ale rów­nież ubie­ga­ją się za zy­skiem. Nie po­zwa­la­ją ni­ko­go wię­zić aż pra­wem prze­ko­na­ny bę­dzie. Za za­boy­stwo głowsz­czy­zną się opła­ca­ją. Kró­lów sza­nu­ją lecz psu­ją pra­wa; w po­li­tycz­nych rze­czach nie są skry­ci, a gdy stąd szwank od­nio­są wte­dy pła­czą. Są utrat­ni, ale nie szczo­drzy. Złe­mu nie za­bie­ga­ją. Żad­na u nich bez zwa­dy nie może się – (1) Chro­miń­ski, w Dzien­ni­ku Wil. 1806. 111. str. 216, obeyść bie­sia­da. Zdray­cą na­zy­wa­ny u nich ten, kto na uczcie kie­li­chów speł­niać nic chce. Żyią w nie­chluy­stwie z cie­lę­ta­mi i pro­się­ta­mi ra­zem. Go­spo­dy ich nay­gor­sze, i chle­ba po­dróż­ne­mu w nich do­stać trud­no. Pa­no­wie wspa­nia­łe sta­wia­ją gma­chy, lecz o ich ca­łość nie dba­ją, stąd peł­no spu­sto­sza­łych tam do­mów, w któ­rych dziu­ra­we są da­chy, a przez nie leje się deszcz i sło­ta. We wie­rze są trwa­li, ale sło­wa do­trzy­mać nie lu­bią. Księ­ży swych bar­dzo się boją. Po­stów prze­strze­ga­ją świę­cie." Z ry­sów tych do­bit­nie i z prze­kę­sem wy­ra­żo­nych, po­znać ła­two, ia­kie skłon­no­ści miał pol­ski na­ród: wszak­że gdy te ce­chy, iako bę­dą­ce wy­pły­wem owcze­sne­go sia­nu po­li­tycz­ne­go Po­la­ków, a więc pod­le­ga­ją­ce zmia­nom cza­su, nie wy­ka­zu­ją do – sta­tecz­nie ich cha­rak­te­ru, prze­to na­le­ży wy­śle­dzić z dzie­jow, na czem on istot­nie po­le­gał. Nie trud­no go bę­dzie zna­leść, zwa­ża­jąc na to, że Po­lak od­zna­czał się za­wsze od in­szych na­ro­dów wy­la­niem zu­peł­nem dla do­bra spół­bra­ci i uko­cha­ney mu oj­czy­zny.

" Po­wie­dział nie daw­no ie­den pan wiel­moż­ny (1), ie w Pol­sce ślach­cic iak gdy­by na karcz­mie sie­dział: kto przy­ie­dzie musi z nim pić, a żona musi krzą­tać się oko­ło po­ście­li." Sie­dzieć ukry­tym w domu nie było rze­czą pol­skie­go oby­wa­te­la. Mi­ko­łaj Ko­cha­now­ski za­ka­zu­je tego dzie­ciom swo­im, we wier­szach po­śmiert­nych któ­re im zo­sta­wił; gdzie mowi: "uczu- – (1) mówi M. Ko­cha­now­ski, fragm. 30.

je ten nę­dzę, kto dom za­mi­łu­je, bę­dzie on mię­dzy bra­cią (szlach­tą) nay­po­dley­szy w po­wie­cie, bę­dzie bied­ny, miesz­kać bę­dzie w dym­nym chy­zie (w cha­cie), gar­dzić nim będą są­sie­dzi; nie do­sta­nie on z wia­nem żony, a w przy­pad­ku nikt go nie wes­prze (1)." Skłon­no­ściom tym hoł­du­jąc wszy­scy Po­la­cy, od­da­wa­li się róż­nym za­trud­nie­niom, ry­cer­skie po­wo­ła­nie nad in­sze prze­no­sząc, a pra­ce ręcz­ne umy­sło­we­mi za­trud­nie­nia­mi prze­pla­tać lu­biąc. Wła­śnie tam gdzie nay­wię­cey po­dej­mo­wać przy­cho­dzi­ło wo­jen­ne­go zno­ju, to iest w Li­twie, na Rusi i w Ma­łey­pol­sce, na­uki kwit­nę­ły szcze­gól­niey.

Wiel­ko­po­la­nie, któ­rych zie­mią po­dług wy­ra­że­nia się Biel­skie­go (2) rzą- – (1) Ko­cha­now­ski dz. II – str. 302. 303.

(2) kron… str. 23.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: