Polska - ebook
Zwięzły, kierowany do najszerszego kręgu czytelników opis historii Polski obejmujący lata 1939–1989, autorstwa wybitnego historyka specjalizującego się w dziejach najnowszych, który w bardzo klarownym i obiektywnym, choć niepozbawionym osobistych akcentów toku narracji przedstawia wydarzenia i procesy historyczne (druga wojna światowa, przemiany społeczno-gospodarcze i ustrojowe, rola opozycji i Kościoła, rozwój nauki i kultury, polityczne tło europejskie i światowe). Andrzej Friszke porusza najdonioślejsze zagadnienia, nie pomijając przy tym mniej spektakularnych, ale ważnych epizodów tworzących pełny obraz losów naszego narodu.
Spis treści
S P I S T R E Ś C I
Dedykacja
WSTĘP
PRZEDMOWA DO WYDANIA DRUGIEGO
1. POLSKA PODBITA
Okupacja niemiecka
Okupacja sowiecka
Zagłada Żydów
„Wojna domowa” na Kresach
2. POLSKA WALCZĄCA
Rząd i wojsko
Polskie Państwo Podziemne
Decydujący rok 1944
Jałta
3. DEMOKRACJA LUDOWA
Polska Lubelska
Między Jałtą a Poczdamem
Walka o wybory
Podziemie
Przesiedlenia, deportacje, migracje
Postawy i zachowania
Odbudowa
Po wyborach
4. STALINIZM
Monopartia
Stalinizacja życia państwowego i społecznego
Plan sześcioletni
Front ideologiczny
Walka z Kościołem
Terror
Emigracja
5. ROK 1956
Droga do Października
Droga do stabilizacji
6. MAŁA STABILIZACJA
Polska w bloku
System władzy
Gospodarka
Społeczeństwo
Partia a Kościół
Kultura
Emigranci
Niepokorna inteligencja
Marzec 1968
Grudzień 1970
7. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY
Odnowa
PRL i świat
Zbudujemy drugą Polskę
Piramida władzy
Czerwiec 1976
Opozycja
Polski Kościół i polski papież
Kryzys
8. REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI”
Sierpień
Związek zawodowy i ruch społeczny
Władza
Bydgoszcz
Pozorny spokój
Zjazd „Solidarności”
Konfrontacja czy porozumienie
9. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU
Stan wojenny
Opór
Normalizacja
Mała liberalizacja
Okrągły Stół
10. ZMIANA SYSTEMU
Wybory czerwcowe
„Wasz prezydent, nasz premier”
11. POLSKA 1939–1989. PRÓBA BILANSU
BIBLIOGRAFIA SELEKTYWNA
INDEKS OSÓB
| Kategoria: | Historia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-244-1170-2 |
| Rozmiar pliku: | 8,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Historia najnowsza to korzenie naszej współczesności, czas objęty pamięcią żyjących jeszcze pokoleń. Historia najnowsza budzi więc emocje i żywe dyskusje, bywa przedłużeniem w przeszłość konfliktów ideowych i politycznych. Historyk zajmujący się tym okresem musi brać pod uwagę, że jego dzieło będzie czytane przez bohaterów i świadków zdarzeń. Nieraz dochodzi do zderzenia wiedzy o faktach czerpanej ze źródeł pisanych z pamięcią osób, które te fakty przeżyły i zapamiętały. Często też system wartości badacza jest inny niż opisywanych przez niego ludzi i całych formacji. Wszystko to bywa źródłem licznych kontrowersji i polemik.
Historia najnowsza jest ważna dla legitymizowania bodaj każdej władzy państwowej. Staje się to szczególnie istotne w okresach głębokich przemian politycznych i ustrojowych. Jeśli istnieje wolność słowa, spór może się toczyć w sposób nieskrępowany. Tak było w Drugiej Rzeczpospolitej, kiedy piłsudczycy spierali się z narodowymi demokratami o drogę przebytą do odzyskania niepodległości oraz ocenę polityki Piłsudskiego i Dmowskiego.
W powojennej Polsce historia najnowsza w sposób radykalny została podporządkowana potrzebom politycznym rządzącej partii. Nie było możliwe opisywanie dziejów najnowszych w sposób zgodny z prawdą. Nie liczono się również z pamięcią społeczeństwa, zmierzano raczej do przeobrażenia pamięci zgodnie z potrzebami nowej ideologii. Historykom utrudniano dostęp do źródeł, a cenzura pilnowała, aby nie podważali obowiązujących interpretacji.
Do końca lat sześćdziesiątych państwowość PRL w znacznym stopniu budowała swą prawomocność przez radykalną, tendencyjną krytykę Drugiej Rzeczpospolitej oraz jej bezpośredniej kontynuacji – rządu w Londynie oraz podziemia „londyńskiego” w Polsce. Czarny obraz przedwojennej Polski, władz w Londynie i Armii Krajowej miał uwypuklić słuszność postaw i działań komunistów polskich, twórców powojennej państwowości. Zależność od Związku Radzieckiego i „potrzeba” umacniania „przyjaźni polsko-radzieckiej” prowadziły do przemilczania całych wątków historii lat wojny i okupacji, by poprzestać na przykładzie Katynia. W konfliktach polsko-radzieckich z zasady rację musiał mieć ZSRR. Zafałszowane przez urzędową wykładnię dziejów wydarzenia trwały w społecznej pamięci, choć w sposób często uproszczony i wybiórczy. Z pamięci wypierano wiedzę o zróżnicowanych zachowaniach podczas okupacji, o próbach „przystosowania się”. Głębokiej redukcji uległa pamięć o holocauście Żydów. Wspomnienie okupacji niemieckiej łączyło się jedynie z prawdziwymi przecież doświadczeniami polskiej martyrologii oraz walki zbrojnej z okupantem.
Spojrzenie na okres drugiej wojny światowej stopniowo się zmieniało dzięki upływowi czasu i większej wrażliwości nowych pokoleń rządzącej partii na tradycje narodowe. Od lat siedemdziesiątych pozwolono historykom opublikować wiele ważnych dzieł. Władze PRL próbowały nawet adoptować szereg postaci tego okresu do oficjalnego państwowego panteonu. Zmieścić się w nim mieli Sikorski obok Wasilewskiej, Grot-Rowecki obok Berlinga, co przecież wyrażało tendencję do zupełnego pomieszania pojęć i wartości. Nie zmieniała się jednak oficjalna ocena polityki ZSRR wobec Polski, a pilnowanie „prawomyślności” wypowiedzi na ten temat historyków, publicystów i literatów było jednym z najważniejszych zadań cenzury. Dopiero u schyłku PRL, gdy w Związku Radzieckim nastała epoka głasnosti i ujawniano zbrodnie Stalina, nadszedł czas przypominania tragicznych doświadczeń z sowieckim totalitaryzmem.
Dzieje Polski Ludowej były obszarem, na którym niedopuszczalne były poszukiwania i interpretacje nieautoryzowane przez rządzącą PZPR. Historię pierwszych lat powojennych pisano tak, aby uprawomocnić i ukazać słuszność polityki partii. Fakty mogące ten obraz naruszyć były bezwzględnym tabu, a dotyczyło to nie tylko opozycji i podziemia, ale też dziejów PPR i jej sojuszników, postaw społecznych, historii gospodarczej, powojennych przesiedleń i tak dalej. Okres po roku 1948 nie był opisywany nawet przez partyjnych historyków, również politycy PZPR woleli nie nawiązywać do bezpośredniej przeszłości. Gdy jednak czasem powstawała taka konieczność, dzieje PRL zmieniały się zwykle w wyliczenie osiągniętych wskaźników rozwoju ekonomicznego i społecznego. Aż do 1980 roku nie wspominano kryzysów lat 1948, 1956, 1968, 1970. Obowiązywał pogląd, który wyraził Władysław Gomułka w rozmowie z Aleksandrem Dubczekiem w lutym 1968 roku: „Partia nie umacnia się nigdy, jeśli stale wraca do swej złej przeszłości. Zawsze wykorzystują to nasi wrogowie”. Dopiero w 1981 roku prasa oficjalna i solidarnościowa zamieściły wiele artykułów i wspomnień dotyczących powojennych dziejów. Najwyższe władze PZPR powołały komisję dla zbadania przyczyn i przebiegu kryzysów w PRL. W 1983 roku zdołała ona opublikować syntetyczny raport, ale kalendarium kryzysów ukazało się w paryskich „Zeszytach Historycznych”.
Mimo tych ogromnych trudności niektórzy historycy uczynili wiele, by wykorzystać okresy liberalizacji do zbadania przynajmniej niektórych aspektów historii lat 1944–1948, o czym nieco szerzej piszę w nocie bibliograficznej. Próbę dokumentowania powojennych dziejów podejmowała emigracja, a szereg materiałów i przyczynków ukazało się zwłaszcza w redagowanych przez Jerzego Giedroycia „Zeszytach Historycznych” (łącznie ze wspomnieniami Gomułki o okolicznościach tworzenia Krajowej Rady Narodowej). Bardziej systematycznego opisania różnych aspektów powojennej historii podejmowali się od lat siedemdziesiątych historycy i publicyści związani z opozycją. Trzeba wspomnieć książki Jakuba Karpińskiego poświęcone kolejnym kryzysom, a zwłaszcza monografie Krystyny Kersten.
Historiografia opozycyjna przypominała niesuwerenność powojennej Polski, totalitarny charakter tworzonego przez komunistów ustroju, ukazywała bezprawie i terror pierwszego dziesięciolecia. Był to obraz prawdziwy, zgodny z faktami. Historiografia opozycyjna, przypominając te fakty, podważała zarazem prawomocność PRL i jej ustroju, budziła aspiracje do wolności i suwerenności. W latach osiemdziesiątych ujawnił się spór o sposób ujmowania powojennej historii. Czy ma to być obraz raczej publicystyczny, służący potrzebom walki ideowej i politycznej, czy też tę epokę badać należy w sposób możliwie beznamiętny, rozważając okoliczności wydarzeń, skomplikowane racje ludzi, środowisk, ugrupowań.
Do tworzenia naukowej metody opisu dziejów PRL ogromnie przyczyniła się Krystyna Kersten, autorka fundamentalnej monografii Narodziny systemu władzy. Polska 1943–1948, wydanej w podziemiu oraz na emigracji w 1986 roku, a także kilku innych książek i wielu artykułów. Kryteriom ocen, wynikających z uznania wartości demokratycznych i niepodległościowych, towarzyszyła skrupulatna analiza sytuacji międzynarodowej Polski, warunków społecznych, stanu świadomości, istniejących podziałów ideowych, gry różnych interesów. Kerstenowa nie wahała się pisać o faktach przykrych, podważających narodowe mity. Było to dojrzałe spojrzenie, zachęta do głębszego namysłu nad przeszłością. „Traktuję swoje książki i wykłady jako surowiec i zarazem zaczyn do wyrabiania samodzielnych sądów i opinii, od których zależy rozwój racjonalnej myśli społecznej i nowoczesnej kultury politycznej” – mówiła Kerstenowa w 1986 roku. I dodawała z troską: „Czarno-biała klisza dominująca w urzędowym przedstawianiu dziejów ostatniego półwiecza dość rzadko zastępowana jest obrazem operującym światłocieniem”.
Po roku 1989 badania nad przeszłością mogły się swobodnie rozwinąć dzięki likwidacji cenzury, udostępnieniu historykom archiwów (choć długi czas istniały nadal przeszkody, obejmujące do dziś niektóre ważne obszary). Ujawniono cząstkę – niestety nadal niewielką – archiwów radzieckich. Powstało wiele ważnych opracowań, wydano szereg tomów dokumentów, a także ukazały się syntezy, wśród których wszechstronnością i dojrzałością wyróżnia się Pół wieku dziejów Polski Andrzeja Paczkowskiego.
Podjęta przeze mnie próba spojrzenia na dzieje pięćdziesięciu dramatycznych dla Polski lat XX wieku jest kolejną, po cennych syntezach Andrzeja Paczkowskiego, Andrzeja Garlickiego, Wojciecha Roszkowskiego, Anny Radziwiłł, Andrzeja Leona Sowy oraz zeszytach wielu autorów wydanych pod wspólnym tytułem Dzieje PRL. Czy uzasadnione było napisanie kolejnej książki, ocenią czytelnicy.
Przystępując do tego zadania, próbowałem zwrócić szczególną uwagę na kilka wątków: niesuwerenność państwa oraz zmianę stopnia i przejawów tej niesuwerenności; cechy stałe i zmienne systemu politycznego PRL; złożoność relacji władza – społeczeństwo, w których występował zarówno opór, jak przystosowanie; dokonywane w tym ustroju przemiany społeczne, które prowadziły do formowania się nowego społeczeństwa. Spróbowałem także zweryfikować tezę postawioną przed laty w dyskusji na łamach „Tygodnika Powszechnego”: „Władze PRL oceniać należy na podstawie tego, co mogły osiągnąć w narzuconych im granicach niezależności . Czy potrafiły tę autonomię poszerzać, czy konserwowały stan istniejący, czy same dążyły do «integracji» i zawężania ram wolności”.
Pisząc tę książkę, opierałem się na licznych już opracowaniach, a także badaniach źródłowych własnych i zespołowych, które prowadziliśmy w Pracowni Najnowszej Historii Politycznej Instytutu Studiów Politycznych PAN. Wiele przemyśleń i interpretacji, które znajdują odbicie w książce, rodziło się podczas dyskusji prowadzonych w tejże pracowni. Za znakomitą, twórczą atmosferę tych prac należą się podziękowania wszystkim ich uczestnikom, a szczególnie profesorowi Andrzejowi Paczkowskiemu.
Integralną część książki stanowi materiał ilustracyjny. Do zgromadzenia i udostępnienia często unikalnych fotografii przyczyniło się wiele osób z Archiwum Akt Nowych, Ośrodka Karta, Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Pracownicy tych instytucji włożyli wiele wysiłku, by odszukać potrzebne zdjęcia, za co autor i wydawnictwo składają gorące podziękowania. Za pomoc w zilustrowaniu książki jesteśmy bardzo wdzięczni Władysławowi Bartoszewskiemu, Erazmowi Ciołkowi, Zbigniewowi Garwackiemu, Marcinowi Kuli, Grzegorzowi Sołtysiakowi i Andrzejowi Werblanowi. Synowi Krzysztofowi dziękuję za pomoc w komputerowym przygotowaniu zdjęć do publikacji.
Andrzej FriszkeP R Z E D M O W A D O W Y D A N I A D R U G I E G O
Wydana w 2003 roku książka Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989 była próbą opowiedzenia i podsumowania półwiecza historii: od czasu tragicznej okupacji przez dramatyczne, ale i złożone pod wieloma względami lata PRL, po rozwinięcie się ruchu „Solidarności” i doprowadzenie w toku walki, dialogu, ale i kompromisu do utworzenia demokratycznego państwa polskiego.
Książka spotkała się z życzliwym przyjęciem czytelników, pozytywnymi uwagami, była wykorzystywana w edukacji na poziomie akademickim, a w 2022 roku, przetłumaczona przez Bernarda Wiadernego na język niemiecki, ukazała się w prestiżowym wydawnictwie Brill. Niemieckie wydanie dopełniają rozdziały poświęcone historii III Rzeczypospolitej w latach 1989–2015 napisane przez Antoniego Dudka. Decyzja Iskier, by wznowić syntezę obejmującą okres 1939–1989, poprzestać na zamkniętej epoce, jest zrozumiała i podzielana przez niżej podpisanego. Wynika to również z potrzeby skupienia uwagi na tym okresie, stopniowo zapominanym, często demonizowanym i redukowanym do stereotypów, które mają wydobywać tylko oderwane od siebie fakty i treści.
Zanika pamięć o działającym w czasie wojny rządzie polskim na emigracji, nawet nazwisko gen. Sikorskiego kojarzą tylko lepsi studenci. Pojęcie i realia polskiego państwa podziemnego są atakowane przez prawicę nacjonalistyczną, lansującą mit NSZ w taki sposób, by kreować wyobrażenie równoprawności różnych tradycji oporu i podważyć wyjątkowość AK jako jedynej upełnomocnionej przez rząd polski siły zbrojnej w okupowanym kraju. Zarazem z przeciwnej strony fakty udziału części ludzi podziemia (nie tylko z NSZ, ale też z AK) w zbrodniach na Żydach bywają uogólniane w kierunku podważenia obrazu Polski podziemnej walczącej z Niemcami. Odpowiedzią na to jest negowanie przez obrońców nieskazitelności Polaków wyników badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Zagłady Żydów, które pokazują skalę antysemityzmu oraz biernego, ale też nieraz czynnego udziału w zbrodniach, zwłaszcza na prowincji. Tezy o niezłomnym oporze całego narodu znajdują wsparcie instytucji państwa, a w 2018 roku próbowano wprowadzić regulacje prawne zagrażające historykom prowadzącym „niewłaściwe” badania. Dyskusja o latach okupacji i postawach Polaków staje się coraz trudniejsza także dlatego, że w całej historiografii najnowszej następuje przesunięcie uwagi od zainteresowania elitami, organizacjami i instytucjami, do koncentrowania jej na codzienności i doświadczeniach ludzi przeciętnych.
Przyjmowane przed dwudziestu laty w zasadzie bez sprzeciwu słowa Krystyny Kersten, że historyk nie jest prokuratorem ani sędzią, ma wyjaśniać zjawiska, wydarzenia, ich genezę i konsekwencje, a celem jest dojrzałe spojrzenie, zachęta do głębszego namysłu nad przeszłością, zostało odrzucone przez bardzo wielu zajmujących się historią. Uznali się za uprawnionych do orzekania, „kto był bohaterem, a kto zdrajcą”, do kreowania właściwych tradycji, wzorów wychowawczych, ideologicznych i politycznych. Historia stała się dla wielu opowieścią mającą legitymizować partię rządzącą, wzmacniać godnościowe narracje, najlepiej ludowo-narodowe. Przeszkadzające tym ambicjom fakty, organizacje, postacie są spychane na margines, eliminowane z pamięci. Silny jest nurt redukowania doświadczeń powojennego 45-lecia do kilku wątków eksponowanych w ramach konfliktu politycznego przy pomijaniu złożoności sytuacji międzynarodowej, wewnętrznej, społecznej i ekonomicznej oraz trwającej przez powojenne dziesięciolecia ewolucji relacji między monopolistyczną władzą a społeczeństwem. Pamięć o latach powojennych redukuje się zwykle do mitu „żołnierzy wyklętych”, ale już nawet nie do historii WIN-u, a tym bardziej PSL-u, którego aktywność i walka o przeprowadzenie wyborów przestała „mieć znaczenie”. Rozumienie historii zastępowane jest emocjonalną identyfikacją skupioną na bohaterach, symbolach, tym razem nie na ludziach zwykłych, cywilnych, ich sytuacji i losach. Obraz zredukowany do starcia komunistów z partyzantami z lasu niszczy prawdę o złożoności problemów i postaw tego czasu. W prawicowych narracjach nie ma miejsca na dzieje i następstwa społeczne reformy rolnej wraz z exodusem milionów wiejskich dzieci do miast, odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych, a nawet objęcia przez Polskę, osiedlenia i zagospodarowania ziem nad Odrą i Nysą. Rozumienie sensu tych trzech wielkich wyzwań i procesów społecznych nie pozwoliłoby redukować obrazu do czarno-białego schematu walki dobra ze złem, bohaterów ze zdrajcami.
W pamięci społecznej, także nauce szkolnej, zanika poczucie znaczenia wielkich cezur 1948, a nawet 1956 roku. Jeśli tę datę się przywołuje, to raczej w kontekście poznańskiego buntu robotniczego niż Października jako wielkiego przesilenia politycznego. W uproszczonym schemacie antykomunistycznym nie ma miejsca na przypominanie i przywoływanie tradycji inteligenckich dążeń do demokratyzacji systemu, obrony praw kultury, szukania dróg otwarcia na Zachód. W prawicowej narracji liczy się właściwie jedynie postawa Kościoła prowadzonego przez kardynała Wyszyńskiego, ale i jego polityka jest upraszczana do schematu niezłomności antykomunistycznej. Kościół ma być jedynym nośnikiem i obrońcą polskiej tożsamości i tradycji. Tendencja takiej prezentacji powojennych dziejów została narzucona przez ministra edukacji w podstawie programowej do przedmiotu Historia i teraźniejszość w 2022 roku.
Redukcja ta prowadzi do coraz słabszego rozumienia sytuacji i zachowań Polaków w PRL, także motywacji i form zarówno przystosowania do systemu, jak i oporu przeciw niemu. Zanika też wiedza, czym był system zbudowany przez partię monopolistę, jakie były jego reguły, jakim zmianom podlegał, jak szukał legitymizacji społecznej. Próba wykreślenia blisko 45 lat PRL z ciągu polskich dziejów jest nie tylko niemądra i krzywdząca, ale oznacza też w konsekwencji uznanie za nieistotne, „nieliczące się” wybory, działania i prace podejmowane przez trzy pokolenia żyjących wtedy Polaków. Uderza w ciągłość tradycji, także nauki i kultury.
Mimo starań Europejskiego Centrum Solidarności, Ośrodka Karta, szeregu innych instytucji i wielu autorów cennych opracowań coraz trudniej rozumieć, czym była „Solidarność”, o co i dlaczego walczyła metodami nacisku i organizowania społeczeństwa do samorządności, jaki miała horyzont ideowy i programowy. Redukowana jest z przestrzeni publicznej pamięć o „Solidarności”, jej działaczach i przywódcach, następuje wymazywanie z historii Lecha Wałęsy, przedstawianego ze względu na błąd młodości jako agent „Bolek”, postać bez zasług i znaczenia. Dzieje głównego nurtu „Solidarności” w sprzedawanych w urzędach pocztowych książkach przedstawiane są jako podejrzenie uwikłania i zdrady. W to miejsce wprowadza się alternatywnych bohaterów i inną „Solidarność”, bo Walczącą.
Zanika też pamięć o wielkim kryzysie ekonomicznym lat osiemdziesiątych, który był punktem wyjścia przemian 1989 roku. Polska droga do wolności polegająca na sporze, walce, ale i dialogu między przywódcami PZPR i „Solidarności”, pokojowa konfrontacja w wyborach 4 czerwca i jej skutki – utworzenie rządu Mazowieckiego, pobudzenie poprzez przykład i powiew nadziei ruchów wolnościowych w NRD i Czechosłowacji, co było słusznie uznane za wielki przełom w dziejach naszej części Europy, przez zajadłych publicystów i polityków redukowana jest do niejasnego manewru, nawet spisku o dwuznacznych konsekwencjach. Odrodzenie Polski jako III Rzeczpospolitej, państwa wszystkich obywateli, demokratycznego, obywatelskiego, opartego na prawie, dążącego do współpracy z sąsiadami oraz jednoczącą się Europą jest pomniejszane i przedstawiane jako epoka „postkomunizmu”.
Powyższe zjawiska w niewielkim stopniu są zawinione przez historyków, skupionych na badaniach, wydających książki i artykuły w pismach fachowych, czasem publikujących też w prasie. Historia traktowana jako nauka przyniosła także w minionym dwudziestoleciu wiele ważnych odkryć i analiz. Niebezpieczne wypaczenia obrazu dziejów spowodowała natomiast tzw. polityka historyczna, która kładzie akcent nie na prawdę o przeszłości, ale na pamięć o niej, wydobywanie tylko niektórych jej wątków, tworzenie mitów i symboli. Polityka historyczna pragnie kształtować ideologię polityczną wspólnoty za pomocą obrazów i przywołań dotyczących przeszłości tak, by kreować godność i chwałę narodu jako treści wychowawcze. Kreatorzy polityki historycznej – głównie politycy prawicy i związani z nimi dziennikarze oraz nieliczni historycy – lekceważą zazwyczaj ustalenia historii akademickiej, poruszają się w kręgu wyobrażeń i mitologii, która ma tworzyć wyobrażenia zamiast wiedzy, ostro dzielić na „swoich” i „obcych”.
Nurt kształtowania wyobrażeń o przeszłości wykorzystał w wielkim stopniu nowe możliwości technologiczne zwłaszcza Internet. Stworzył on cenną pomoc dla zainteresowanych historią – na stronach internetowych można znaleźć wiele szczegółowych opracowań, biogramów, przyczynków, świadectw, fragmenty filmów dokumentalnych, dawno temu opublikowane artykuły, interesujące dyskusje i wywiady z badaczami przeszłości. Nowe technologie, jak choćby e-booki, pozwalają docierać szerzej, zwłaszcza do młodszych czytelników, kształtowanych już przez nowe media. Liczne strony internetowe, także filmiki i wykłady publikowane na You Tube, mają zasięg nieporównywalny z książkami i są łatwe w odbiorze. Zarazem jednak narasta w Internecie zjawisko wypierania wiedzy przez manipulację, prawdy przez półprawdy i fikcje. Dbając o atrakcyjność, komunikatywność, pobudzanie wyobraźni i emocji, twórcy tych narracji często lekceważą zjawiska skomplikowane, opisane przez prawdziwych historyków fakty i procesy, tworzą natomiast własną kreację, wyobrażenia, upraszczają, a bywa, że świadomie kłamią. „Narracje” wytwarzają „bańki medialne”, w których prawda o współczesności i przeszłości jest ustalona, powielana i nie ma być podważana, kolejne wpisy i opowieści mają umacniać wspólne myślenie, wyobrażenia, co nazywa się niekiedy tożsamością. „Media tożsamościowe” służą budowaniu więzi, przekonań, emocji i wyobrażeń prawdy, także historycznej, a nie dociekaniu prawdy. W konsekwencji postępuje brak możliwości rozmowy, dyskusji, szukania porozumienia, dociekania prawdy historycznej.
Część publicystów zajmujących się także historią ma ambicje ideologiczno-polityczne, dotyczy to zwłaszcza ludzi budujących swą popularność albo na podsycaniu nienawiści na przykład do Ukraińców, Niemców, Żydów, albo do tworzenia wizji spisków zmierzających do zniewolenia Polski lub wykupienia jej gospodarki przez obce, wrogie siły, co starają się łączyć z dekonstrukcją pamięci o polskiej drodze do wolności od Sierpnia 1980 do wyborów czerwcowych 1989 roku i dalszego budowania III Rzeczypospolitej.
Konieczne jest przeciwstawienie się tym szkodliwym uproszczeniom i schematom, kłamstwu historycznemu, zrywaniu ciągłości dziejów, tradycji oraz zapominaniu, gdyż prowadzi to do niezrozumienia historii Polski i doświadczeń poprzednich generacji Polaków. I do smutnej konstatacji, że historia niczego nas nie uczy. Skromnym przyczynkiem i pomocą w tych zmaganiach ma być ta książka.
Po 20 latach od napisania tej syntezy podtrzymuję przedstawiony tu obraz zdarzeń i procesów oraz ocen. Przez ten czas powstały dziesiątki książek rozwijających poszczególne opisane tu syntetycznie zjawiska, historycy wykonali ogromną pracę, analizując archiwa PZPR oraz akta MSW zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej. Sam też przeprowadziłem rozległe badania i opublikowałem kilka opartych na nich książek. Przyrost wiedzy pozwolił pogłębić rozumienie wielu wydarzeń, ale nie wyłania się z wyników badań historia inna niż ta, którą w zasadniczych wątkach znaliśmy już wcześniej. Nie zakwestionowano sensu zdarzeń, nie wykazano, że historia biegła inaczej, niż wcześniej sądziliśmy. Ujawniono jednak dokumenty, powstały opracowania, które każą zweryfikować część kwestii szczegółowych, uściślić liczby, zwłaszcza dotyczące strat ludzkich i represji w czasie okupacji i w okresie powojennym. Takie poprawki zostały wprowadzone. W kilkunastu miejscach dopisałem po kilka lub kilkanaście zdań o wydarzeniach wcześniej nieznanych lub niedokładnie zbadanych, które jednak miały znaczenie dla obrazu przemian, sytuacji sił czy ważnych postaci życia publicznego. Nie mnożyłem jednak szczegółów, nie chciałem bowiem odejść od syntetycznej formy wykładu.
Uważny czytelnik zorientuje się, że syntetyczność wykładu jest większa, gdy omawiam dzieje wojny i okupacji oraz pierwszego dziesięciolecia powojennego. Więcej i szerzej piszę o latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Takie proporcje były zamierzone nie tylko dlatego, że dziesięciolecia wcześniejsze były opisane w monografiach wspominanych w nocie bibliograficznej zamieszczonej w wydaniu pierwszym, ostatnie dwudziestolecie było zbadane znacznie słabiej. Miałem też wzgląd na oczekiwania czytelnika, by czas zapamiętany w osobistym doświadczeniu nie został potraktowany zbyt skrótowo i pobieżnie. Tych proporcji nie naruszam w wydaniu drugim, choć jestem świadomy, że dramaty i tragedie czasu wojny i okupacji oraz lat bezpośrednio powojennych są ogromne i zasługują na wnikliwe ich opisanie. Czynią to historycy, odsyłam do ich najważniejszych prac w zamieszczonej na końcu tomu bibliografii, poprzestając jednak na syntezie. Jej celem – jak zawsze w syntezach – jest wskazanie na fakty i zjawiska najważniejsze oraz wzajemne ich powiązanie, by ukazać proces, kierunek zmian i jego najważniejsze cechy.
Nie przedrukowujemy „Noty bibliograficznej” z pierwszego wydania, która oddaje stan wiedzy o postępie badań z 2002 roku. Jej uaktualnienie wymagałoby bardzo znacznego poszerzenia tekstu. Zamiast tego proponujemy czytelnikowi „Bibliografię selektywną”, w której odnotowano najważniejsze książki pozwalające na pogłębienie wiedzy o różnych aspektach opowiedzianej tu historii.
Andrzej Friszke