Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Polska w anegdotach - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 października 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Polska w anegdotach - ebook

Polska w anegdotach to dopełnienie antologii pt. Anegdoty z czterech stron świata. To także zbiór 1117 zabawnych, ekspresyjnych bądź refleksyjnych opowiastek o bardziej lub mniej znanych postaciach historycznych.

Są tu niezłomne, ale i słabe charaktery, zadziwiające emocje, cięte riposty, ciekawe bon moty i literackie kalambury.

Beczka śmiechu i kieliszek łez.

ŚMIEJMY SIĘ! KTO WIE, CZY ŚWIAT

POTRWA JESZCZE TRZY TYGODNIE…

(Pierre Beaumarchais)

Ryszard Szurkowski, legendarny kolarz szosowy, usłyszał kiedyś od dziennikarza:

– Jeździł pan przez wiele lat z kolarskim peletonem, zwiedził pan dziesiątki krajów, kilka kontynentów, tyle pan widział. Co pan najbardziej zapamiętał?

– Przednie koło – odpowiedział.

 

Kategoria: Komiks i Humor
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7779-736-5
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. POLITYKA I BIZNES

POLITYKA ZAKUPÓW

Kiedyś ekspedientka w sklepie zapytała redaktora Janusza Atlasa, jaką chce herbatę: chińską, indyjską, angielską czy rosyjską. Ten szybko odrzekł:

– Niech mnie pani do polityki nie miesza. Proszę o kawę zbożową.

WEHIKUŁ CZASU

Stanisław Leszczyński – w XVIII wieku wybrany dwukrotnie na króla Polski – wciąż cofał godzinę obiadu. Wreszcie pan de La Galaisére zauważył:

– Królu, jeśli tak dalej pójdzie, to będziemy jeść obiad wczoraj…

PRZEMYTNIK

Profesor Roman Tokarczyk, wykładowca m.in. na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, pojechał po raz pierwszy do Stanów Zjednoczonych w 1974 r. W nowojorskim porcie lotniczym celnik zapytał go, co przewozi przez granicę. Tokarczyk odpowiedział, że tylko swoje poglądy. Celnik skomentował tę odpowiedź następująco:

– Ale chciałbym wierzyć, że nie są to poglądy komunistyczne.

HERKULES

Panujący w Polsce na przełomie XVII i XVII wieku August II z dynastii saskiej Wettinów – z uwagi na niezwykłą siłę fizyczną – zyskał przydomek Mocny.

Któregoś dnia król zajechał do kuźni, aby mu kowal podkuł konia. Kiedy podkowa była już gotowa, August Mocny wziął ją do ręki, złamał na pół i odrzucił w kąt, mówiąc:

– Kiepska!

Powtórzyło się to kilka razy. Wreszcie król się znudził i kazał przybić koniowi podkowę, choćby nadal była ze zbyt kruchego, jego zdaniem, żelaza, po czym zapłacił kowalowi talara, co na owe czasy było sumą dość znaczną. Ten jednak – podobnie jak król, który słynął ze swojej niezwykłej siły – pokazał, na co go stać. Wziął monetę, złamał ją w palcach i rzucił Augustowi II pod nogi.

– Kiepska! – powiedział.

Kowal-siłacz dostał od króla kolejnego talara.

PODNIEBNA PARTYZANTKA

Artysta i pedagog związany z Podhalem Bronisław Karol Kłosowski przytacza w swojej książeczce _Ej, śmiejom sie Tatry, śmieją! Dowcipy i anegdoty góralskie_ interesujący epizod wojenny z życia Józefa Krzeptowskiego, przewodnika tatrzańskiego, biegacza i skoczka narciarskiego.

W 1941 r. był kurierem na trasie Zakopane–Budapeszt. Kiedy Niemcy wkroczyli na Węgry, był na obcej ziemi i musiał szybko wracać do Polski, by zorganizować nowe przejścia. Emigracja działała prężnie. Znalazł się samolot i instruktorzy do przeszkolenia Krzeptowskiego w kwestii skoku ze spadochronem. Krótkie szkolenie skończyło się słowami:

– W krzakach za kapliczką znajdziecie rower, a pod siodełkiem instrukcję, co macie dalej robić.

Poleciał. I najadł się strachu, bo po skoku z samolotu szarpnął sprzączką, a spadochron się nie otworzył, szarpnął drugą sprzączką – zapasowy też się nie rozwinął. Leciał tak chwilę i leciał, i gadał do siebie, a słowa te tylko on i Bóg słyszał:

– E, kurwa! Jak jesce tego rowera i instrukcji nie bedzie, to w rzyci mum takom partyzantke!

BŁAZEŃSTWA DEMOKRACJI

August Mocny zapytał kiedyś swojego błazna:

– Dlaczego mimo tak wysokich podatków mam tak małe dochody?

Błazen wziął kawałek lodu i wręczył stojącemu z dala dworzaninowi z prośbą, aby ten podał go dalej i aby kolejni słudzy robili to samo. Kiedy podawany z rąk do rąk kawałek lodu dotarł do króla, był już bardzo mały. Wówczas błazen rzekł:

– Tak się dzieje z podatkami. Topnieją w rękach urzędników, przez które przechodzą.

BOLESŁAW DZIK

Zdarzyło się, że Bolesław Chrobry – pierwszy król Polski, panujący w latach 992-1025 – i jeden z książąt ruskich wyruszyli przeciwko sobie na czele licznych drużyn rycerskich. Spotkali się na przeciwległych brzegach rzeki. Pewny siebie książę ruski zaczął ubliżać królowi polskiemu:

– Niechaj wie Bolesław, że jako wieprz w kałuży otoczony został przez psy moje i łowców.

– Owszem, dobrze nazwałeś mnie wieprzem w kałuży, ponieważ we krwi łowców i psów twoich, to jest książąt i rycerzy, ubroczę kopyta koni moich, a ziemię twą i miasta zryję jak zwykły dzik – odkrzyknął Chrobry.

TORUŃSKIE BRUDY

Wielki mistrz krzyżacki Konrad von Jungingen zaprosił w 1404 r. do Torunia polskiego króla Władysława Jagiełłę (panującego w Polsce w latach 1386-1434).

Król objeżdżał konno ulice miasta, gdy nagle jakaś kucharka oblała go pomyjami. Schwytano ją i z rozkazu wielkiego mistrza skazano na karę śmierci przez utopienie. Król wstawił się za nią, gdyż przypuszczał, że biedna kobiecina nie działała z premedytacją. Oskarżoną uratowało zapewne i to, że wylewanie pomyj na ulicę należało do standardów ówczesnej higieny.

ŚREDNIOWIECZNE SĄDOWNICTWO

Jadwiga I Andegaweńska – królowa Polski od 1384 r., późniejsza święta Kościoła katolickiego i patronka Polski – przed poznaniem Jagiełły (z którym współrządziła w latach 1386-1399) zakochana była w księciu austriackim Wilhelmie. Serce jednak przegrało, zwyciężył rozum.

W czasie uroczystości weselnych Wilhelm skorzystał incognito z gościny podkomorzego krakowskiego Gniewosza z Dalewic, który swoją karierę opierał na austriackim małżeństwie Jadwigi. Obaj mieli nadzieję, że nie dojdzie do zawarcia małżeństwa z Litwinem, i obaj się rozczarowali.

Gniewosz chciał się zemścić, więc pewnego dnia opowiedział królowi o pobycie Wilhelma w swoim domu, zmyślając potajemne schadzki z królową.

Nastąpił trudny okres pożycia małżeńskiego. Gdy królowa dowiedziała się wreszcie o fałszywych oskarżeniach, zażądała sądu nad Gniewoszem. W wyniku wyroku sądu podkomorzy musiał wleźć pod ławę i wypowiedzieć sakramentalną formułkę: „Zełgałem jak pies. Hau! Hau! Hau!”. Tym surowym wyrokiem (honor był niegdyś w cenie) zjednano poróżnione małżeństwo.

WAGA CHCIWOŚCI

Wkrótce po koronacji (1076) Bolesław Śmiały, zwany także Szczodrym, trzeci król Polski, przyjmował w Krakowie u swoich stóp poddanych z podatkami i daninami od wielkorządców. Były to nie tylko pieniądze, ale również złote i srebrne klejnoty, drogocenne perły.

Pewien mnich, widząc te bogactwa, pomyślał o swoim ubóstwie i zaczął głośno i żałośnie wzdychać. Król usłyszał te jęki i postanowił okazać swoją szczodrość.

– Przestań wzdychać w obecności naszej, przestań się użalać, skorzystaj z naszej hojności i weź tyle pieniędzy, ile tylko zdołasz unieść.

Ucieszony mnich zaczął układać skarby na swoim rozpostartym habicie. Wreszcie zarzucił sobie ciężar na plecy i ruszył przed siebie. Po kilku krokach upadł i skonał. Gdy dowiedział się o tym król, nie pozwolił pochować mnicha, lecz rozkazał jego ciało utopić w Wiśle wraz z całym bogactwem, którego tak chciwie zapragnął.

KOSZTY RZĄDZENIA

Jedną z renesansowych anegdot nazwano kosmopolityczną, gdyż przez wiele lat nikt nie dowiódł, którego właściwie króla dotyczy. Najczęściej wymienia się w niej osobę Zygmunta I Starego (panującego w Polsce w latach 1506-48), więc i my zostaniemy przy nim.

Któregoś dnia król, myjąc ręce, zdjął pierścienie i dał je do potrzymania jednemu z usługujących mu dworzan. Nie upomniał się o nie jednak ani zaraz, ani w ciągu następnych dni. Dworzanin pomyślał, że król i tak zapomni, któremu służącemu powierzył drogocenne klejnoty, więc przywłaszczył je sobie.

Po jakimś czasie ten sam sługa znowu usługiwał królowi przy toalecie. Wyciągnął więc ręce po pierścienie, jak zwykli to czynić wówczas wszyscy dworzanie. Tym razem jednak usłyszał:

– Wystarczą wam dawne; te mogą się przydać innemu.

NEUTRALNOŚĆ

Kiedy „złota polska wolność” doprowadziła do upadku kraju, książę Józef Czartoryski, stolnik litewski, zamknął się w Korcu na Wołyniu i usunął od wszystkich godności proponowanych mu przez rząd rosyjski.

Z wyniosłością senatora traktował nowych urzędników. Kiedyś kapitan sprawnik1 prosił o pozwolenie złożenia swej czołobitności panu stolnikowi na zamku koreckim. Książę przyjął go dość łaskawie, a na pożegnanie wsunął mu do ręki rulonik z 50 dukatami obrączkowymi. Kapitan dziękował, dodając przy tym, że nie zasłużył jeszcze na taką łaskę, gdyż dotąd nic dobrego dla księcia nie zrobił. Ten zaś mu na to odpowiedział:

– Mocium panie! Złego sobie zrobić nie pozwolę, dobrego nie potrzebuję, a daję za to, abyś, mocium panie, nic nie robił!

MIESZANKA WYBUCHOWA

Edward Dembowski, jeden z najbardziej radykalnych przywódców powstania krakowskiego w 1846 r., tak został scharakteryzowany przez pisarkę Narcyzę Żmichowską (nieszczęśliwie w nim zakochaną):

„Alchemik, co by wziął trzech ludzi z burzliwymi i sprzecznymi skłonnościami, czterech innych z cnotą najwznioślejszą, pomieszał razem, utłukł w moździerzu, zalał wodą wiślaną, zagotował przy wulkanie, odcedził przy księżycu, trochę podsycił siarką i saletrą, miałby dopiero esencję podobniuteńką jak on”.

CENZURA

_Historia Polski_ Jana Długosza przez sto kilkadziesiąt lat czekała na druk. W 1615 r. zaczął ją wydawać Jan Herburt, pisarz polityczny, drukarz i wydawca z Dobromila, lecz wkrótce zakaz króla Zygmunta III Wazy uniemożliwił dalszą pracę.

Magnaci – urażeni faktem, że Długosz niepochlebnie wyrażał się o ich przodkach – wymogli na królu, by nakazał przerwanie druku na księdze VI.

DYPLOMACJA I ŁOWY

Barwna postać II Rzeczypospolitej, generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, gdy jako ambasador Polski przy Kwirynale zjawił się w rzymskiej ambasadzie, wygłosił do swoich współpracowników przemówienie, w którym między innymi wyjaśnił:

– Pomiędzy szwoleżerem2 a dyplomatą zachodzi, jak mnie uczono, taka niemała różnica, że szwoleżerom wolno od czasu do czasu robić głupstwa, ale nigdy nie wolno robić świństw, a dyplomatom… odwrotnie.

MOTYWY WALKI

Wieniawa był bardzo odważny i dlatego Piłsudski wykorzystywał go do zadań trudnych, wymagających męstwa, inteligencji i sprytu. Naczelnik postępował według zasady: „Gdzie diabeł nie może, tam Wieniawę pośle”. Nigdy się na nim nie zawiódł. Któregoś dnia adiutant komendanta schwytał jeńca rosyjskiego, który rzekł do niego odważnie:

– Zdrajcy, idziecie razem z Germanami na swoich, na Słowian. O co wy się właściwie bijecie?

– O naszą wolność, oczywiście – odpowiedział pierwszy ułan II Rzeczypospolitej. – A wy?

– O honor.

– No to każdy walczy o to, czego mu brak – rzekł z ironicznym uśmieszkiem Wieniawa.

NIEZŁOMNOŚĆ

Marszałek Piłsudski nosił się z zamiarem zmiany polskiego hymnu narodowego i w tej sprawie zwrócił się do generała Wieniawy-Długoszowskiego. Nie podobały mu się przede wszystkim słowa; uważał za bzdurne zwroty: „póki my żyjemy”, „przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę”, „dał nam przykład Bonaparte”. Polecił Wieniawie znaleźć kogoś, kto napisałby nowy hymn.

Wieniawa szukał, lecz bez efektu. Z największych Kasprowicz już nie żył, Tetmajer był chory, Artur Oppman odmówił, a skamandryci chcieli mieć najpierw muzykę, do której mogliby dobrać słowa. Wieniawa podpowiadał melodię Franciszka Karpińskiego _Bóg się rodzi_. Piłsudski odparł, że nie wolno kraść Karpińskiemu jego najpiękniejszej kolędy. Nie zgodził się też na _Warszawiankę_, bo – mówił – nie lubi prezentów od Francuzów. _Boże, coś Polskę_ odrzucił jako błagalną modlitwę, którą powinna pozostać na zawsze.

Podobno za namową generała Kazimierza Sosnkowskiego marszałek wybrał melodię hymnu. Miałby nią być „najpiękniejszy chorał świata” – _Preludium 20 c-moll, op. 28_ Fryderyka Chopina. Tekst zaś powinien mieć charakter inwokacji z _Pana Tadeusza_ albo nastrój bożonarodzeniowego wiersza Konrada z _Wyzwolenia_ Stanisława Wyspiańskiego. Nie powinno być w nim imion największych nawet królów i bohaterów narodowych.

– Oby się znalazł autor z duszą i talentem Karpińskiego – wzdychał Piłsudski.

Hymn do dzisiaj się nie zmienił.

WOJNA VS. POKÓJ

Piłsudski został premierem pod koniec lat 20. ubieg­łego wieku. Udał się wówczas do Genewy, gdzie miała się odbyć debata na temat tego, czy Litwa jest w stanie wojny z Polską, czy nie. Po czterdziestu minutach rozpatrywania zarzutów Litwinów przez Radę Ligi Narodów Piłsudski wstał, podszedł do premiera Litwy Voldemarasa i spytał:

– Panie premierze, ja chcę wiedzieć, czy między nami pokój, czy wojna. Bo jeśli wojna, sprawę załatwiam ja, a jeżeli pokój, sprawę załatwi mój minister spraw zagranicznych.

– Pokój – wykrztusił Voldemaras.

LAIK

W 1921 r. dyrektorem Departamentu Sztuki w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego został malarz, wybitny akwarelista Julian Fałat, który o sprawach administracyjnych nie miał najmniejszego pojęcia.

W południe urzędował w restauracji Astoria z malarzami i aktorami, wieczorem jadł kolację u Langnera z literatami lub w Bristolu z mecenasami sztuki i dziennikarzami. Wszyscy nazywali go „kochanym dyrektorem”, ponieważ wszystko wszystkim obiecywał. Po takim półrocznym dyrektorowaniu Fałat miał zrujnowany żołądek i pusty portfel. Wyjechał na urlop i więcej w ministerstwie się nie pokazał.

KRÓL ABSURDU

Kiedy za czasów sanacyjnych przyjechał do Warszawy król rumuński, ulice były obstawione policją, i to nie tylko polską. Obawiano się zamachu. Na trasie przejazdu króla nie pozwalano przejść przez ulicę nikomu. Franciszek Fiszer (1860-1937), filozof, przyjaciel wielu pisarzy i poetów, który pędził na jakiś proszony obiad, przerwał kordon i, sapiąc, chciał przejść zakazany odcinek. Podbiegł do niego elegancki rumuński oficer policji i powiedział po francusku:

– Nie wolno przechodzić. Czekamy na króla.

– Król to ja – odpowiedział Fiszer osłupiałemu oficerowi.

POSELSTWA

Przed słynną bitwą pod Wiedniem (1683) wielki wezyr przesłał Janowi III Sobieskiemu kwartę maku z informacją, że wojska tureckie są tak liczne jak ten mak i że król popełnia szaleństwo, stając do walki z tak szczupłą garstką rycerzy. Sobieski wysłał mu zaś kwartę pieprzu, mówiąc przez posłów:

– Wprawdzie można ten pieprz policzyć, ale niech go wezyr spróbuje rozgryźć…

PRAKTYKANT

Gdy po zwolnieniu z niewoli carskiej Tadeusz Kościuszko przybył do Paryża, sławę jego imienia i czynu znała już cała Europa. Salony zabiegały o osobę Naczelnika, a upudrowane paryskie damy chciały co prędzej poznać „polskiego Dantona”. Wszystkie ubiegła głośna autorka _Corynny,_ pani Germaine de Staël-Holstein, której wreszcie udało się niechętnego do wizyt Kościuszkę uprosić o przybycie do jej salonu.

Kościuszko wszakże nie we wszystkim zadowolił ciekawe panie. Gdy bowiem pani de Staël zaczęła nalegać, aby coś opowiedział zebranym o bitwie pod Racławicami, Naczelnik odparł krótko i po prostu:

– Umiałem, mościa pani, wygrać bitwę pod Racławicami, lecz nie umiem o niej opowiadać!

Inna prośba pani de Staël dotyczyła pobytu Kościuszki w Stanach Zjednoczonych:

– Proszę nam opowiedzieć o rewolucji amerykańskiej.

Kościuszko miał na to rzec:

– O rewolucji się nie opowiada. Rewolucję się robi!

KAPUŚCIANA GŁOWA

Wojciech Dzieduszycki – pisarz, filozof, polityk, prezes Koła Polskiego w Wiedniu, rzecznik autonomii w ramach monarchii austriackiej – przewodniczył raz obradom parlamentu austriackiego. W pewnym momencie, gdy przemawiał, ktoś rzucił w niego główką kapusty.

Dzieduszycki spokojnie uchylił się i zawołał:

– Kto z panów posłów zgubił głowę, może ją odebrać w czasie przerwy.

NIEWYROBIONE NAZWISKO

Włodzimierz Krzyżanowski, amerykański inżynier i polityk polskiego pochodzenia, pierwszy gubernator Alaski, brał czynny udział w amerykańskiej wojnie secesyjnej (1861-1865), opowiadając się przeciw niewolnictwu Murzynów.

W uznaniu jego wybitnych (bojowych) zasług prezydent Abraham Lincoln przedstawił Senatowi wniosek w sprawie nominacji go na generała. Niestety wniosek ten przeleżał w Senacie do końca wojny, podobno dlatego, że nikt nie potrafił wymówić nazwiska generała. Powszechnie nazywano go Kriz.

PEWNOŚĆ SIEBIE

Pewnego razu minister skarbu Królestwa Polskiego, książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki, wezwany został przez wielkiego księcia Konstantego do Belwederu. Konstanty chciał otrzymać jego zgodę na dość znaczny wydatek. Lubecki był twardy i nie ustąpił. Po długiej wymianie zdań Konstanty rzekł:

– Książę, zanadto pan zadziera nosa w rozmowie.

– Wasza Wysokość – odpowiedział Lubecki – jest tak wielki, a ja tak mały, że inaczej nie mogę rozmawiać.

ZAMIAR

Dnia 3 grudnia 1830 r., po ustanowieniu w Warszawie Rządu Tymczasowego, odbyła się w siedzibie Banku Polskiego dramatyczna rozmowa między przywódcą radykalnego Towarzystwa Patriotycznego Maurycym Mochnackim a lojalnym wobec dawnych władz ministrem skarbu, księciem Franciszkiem Ksawerym Druckim-Lubeckim.

Spotkanie trwało kilka godzin, a po zakończeniu książę Adam Czartoryski spytał Lubeckiego:

– O czym tak długo rozmawialiście?

Lubecki odpowiedział:

– Z tego wszystkiego wnoszę, com od Mochnackiego usłyszał, że ma zamiar mnie powiesić.

POLITYCZNY DIALOG

Erazm Piltz, prawicowy polityk i publicysta, członek Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, był w pierwszych latach II Rzeczypospolitej posłem w Pradze.

Pewnego dnia, po przyjeździe ze swej placówki, został przyjęty w Belwederze przez Piłsudskiego. Później relacjonował to spotkanie jednemu ze swych kolegów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych:

– Miałem bardzo ciekawą rozmowę z Naczelnikiem. Ja oczywiście przez cały czas milczałem.

ODZNACZENIA

Bratankowi króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (panującemu w XVIII wieku), naczelnemu wodzowi Księstwa Warszawskiego, księciu Józefowi Poniatowskiemu herbu Ciołek, gdy był ministrem wojny, zlecono dekretem królewskim przyznawanie odznaczeń wojennych. Nadawał je generałom, pułkownikom, wielu oficerom i niektórym żołnierzom, a byli wśród odznaczonych ludzie, którzy nie mieli żadnych wojennych zasług.

Niezadowoleni, korzystając z tego, że książę Józef mieszkał „pod Blachą”, ukuli dowcip: „Nie dziw, że krzyże te lekkie, bo z blachy”, oraz dwuwiersz:

_Patrzajcie, przyjacielu, kochany mój kmotrze,_

_Przedtem był łotr na krzyżu, dzisiaj krzyż na łotrze._

RADA ABSOLUTNA

W pierwszych dniach powstania listopadowego, gdy generał Józef Chłopicki wahał się, czy przyjąć proponowane mu stanowisko naczelnego wodza, Anna Potocka z Tyszkiewiczów, secundo voto Dunin-Wąsowiczowa, znana pamiętnikarka, hrabina, inteligentna i bystra obserwatorka wydarzeń, powiedziała:

– Dyktatury nie przyjmuje się od nikogo, ale się ją bierze.

STATYSTYCZNE POPRAWKI

Helena Rubinstein urodziła się w 1872 r. na krakowskim Kazimierzu, w bardzo skromnej rodzinie zajmującej się handlem. Z Krakowa do Australii wygnała ją nędza. W swojej biografii królowa kosmetyków pisze jednak, że była córką krakowskich bankierów, a uciekła w świat z powodu nieszczęśliwej miłości.

W czasie jej wizyty na Kazimierzu, wiosną 1939 r., zapytano o powód tych nieścisłości. Odpowiedziała, że papa-milioner poprawia tylko smutną krakowską statystykę gospodarczą.

Wkrótce po tym władze miejskie Krakowa nakłoniły kilkanaście znanych w świecie osobistości krakowskich do wprowadzenia zmian w swoich życiorysach…

BŁĘDY W ŻYCIORYSACH

W 1952 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim Tadeusz Szczepanek, późniejszy dyrektor muzeów w Nowym Sączu i Zakopanem, zdawał egzamin na polonistykę.

Komisja egzaminacyjna składała się przede wszystkim z działaczy Związku Młodzieży Polskiej, młodzieżowej organizacji ideowo-politycznej powołanej przez komunistów. Posypały się pytania niezwiązane ze studiami.

– A wasz ojciec, Szczepanek, wiecie, żyje?

– Nie żyje.

– Aaa, to bardzo dobrze. Zmarł przed wojną czy już za władzy ludowej?

– Za ludowej.

– A, to źle. Na co umarł?

– Na gruźlicę.

– Bardzo dobrze! W domu czy szpitalu?

– W szpitalu.

– Źle, bardzo źle… A kim był, wiecie, ojciec?

– Szewcem.

– Aaa, to bardzo dobrze. Majstrem czy czeladnikiem u wyzyskiwacza?

– Majstrem.

– Aaa, to źle… W centrum czy na przedmieściu?

– Na przedmieściu.

– Bardzo dobrze! Na parterze czy w piwnicznej izbie?

– Na parterze.

– A, to źle… Ktoś z waszego rodzeństwa też umarł?

– Dwoje.

– A, to bardzo dobrze. A wyście, wiecie, przeżyli?

– Przeżyłem.

– Aaaaa, to źle. Ale my wam, wiecie, zaufamy. Jesteście przyjęci.

WYBUCHOWY LENIN

W któryś marcowy poranek 1978 r. mieszkańców nowohuckiej Alei Róż obudził huk. Okazało się, że pod pomnik Włodzimierza Lenina ktoś podłożył ładunek wybuchowy, który jednak tylko nieznacznie uszkodził patrona pierwszego socjalistycznego państwa. Ładunek umieszczono bowiem w miejscu mało szkodliwym dla całej konstrukcji.

W pierwszym meldunku milicyjnym napisano: „Postać na pomniku ma uszkodzoną lewą przednią nogę”. Autor notatki został pouczony przez zwierzchnika, więc wrócił pod pomnik i upewnił się, aby sprawdzić prawdziwość i poprawność swej informacji. Z ulgą odkrył, że ładunek rzeczywiście eksplodował pod wymienioną przezeń nogą.

KONSTYTUCYJNA SPRAWIEDLIWOŚĆ

Mieczysław Czuma i Leszek Mazan przytaczają anegdotę związaną z egzaminem u znakomitego historyka prawa, profesora Stanisława Grodziskiego.

Kiedy pewnego razu któryś z pretendentów do magisterskiego tytułu nie potrafił udzielić odpowiedzi na temat kształtu konstytucji marcowej, a potem nie miał nic do powiedzenia o charakterze konstytucji kwietniowej – profesor uznał egzamin za zakończony i poprosił o indeks w celu wpisania wiadomej oceny.

Student jednakże wiedział, że profesor wszystkim studentom zawsze zadaje trzy pytania, więc stanowczo zażądał trzeciego dla siebie. Usłyszał:

– Proszę wobec tego porównać te dwie konstytucje.

Studenci prawa doszli do wniosku, że „w Polsce konstytucji było stanowczo za dużo”.

KOMENTARZ

W 1848 r. za zbrodnię zdrady stanu hrabia Adam Potocki, dowódca lwowskiej powstańczej Gwardii Narodowej, został skazany na 6 lat więzienia. Wyroku wysłuchał, stojąc na baczność, a potem krzyknął:

– _Es lebe der Kaiser!_

Zadowolony monarcha od razu ułaskawił hrabiego. Potocki został posłem, przyznano mu koncesję na budowę linii kolejowej Przemyśl–Łupków.

Okrzyk hrabiego bardzo się spodobał Franciszkowi Józefowi, kazał go sobie powtarzać po wielokroć przy różnych okazjach.

PATRIOTYCZNA ŁAPÓWKA

_Opowieści z krainy centusiów_ Mieczysława Czumy i Leszka Mazana odkrywają ważną dla Krakowa informację: dlaczego kopiec Kościuszki, irytujący generalnego gubernatora Hansa Franka, jeszcze istnieje. Frank polecił bowiem zniszczyć ten „pomnik kultury i władzy polskiej”.

Kopca jednak nie zburzono. Według słanych do Berlina donosów ocaliła go zamieszkała w Wiedniu księżniczka Lubomirska, ofiarowując gubernatorowi któryś z neoromantycznych obrazów Arnolda Böcklina.

Natomiast Hitlerowi Frank wyjaśnił, że zostawił ten element panoramy miasta, aby Führer, przyjeżdżając do Krakowa, miał co malować.

HAPPY END

W czasach PRL-u przemówienia dostojników państwowych opatrzone były dodatkowymi słowami: „entuzjazm”, „oklaski”, „silne oklaski”, „oklaski słabną”. Aby słuchacze wiedzieli, kiedy mają dać im wyraz, rozdawano im referaty.

W 1957 r., w 40. rocznicę rewolucji październikowej w teatrze im. Juliusza Słowackiego przemówienie miał wygłosić I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Partii – Czesław Domagała. Niestety zbyt długo pracował on nad swym tekstem i nie zdążono go przepisać i rozdać. Poproszono więc grupę ZMS-owców, aby realizowała hasło „entuzjazm”, ilekroć padną słowa „Związek Radziecki”.

I tak też było aż do chwili, w której towarzysz przeczytał: „Aż nadszedł ponury dzień 22 czerwca 1941 roku, kiedy uzbrojone po zęby hordy hitlerowskich najeźdźców napadły na pławiący się w szczęściu, spokoju i dobrobycie Związek Radziecki”. Młodzież zaczęła szaleńczo klaskać i krzyczeć: „Słusznie! Racja! Brawo! Niech żyją!”.

Blady jak ściana Domagała zaczął ich uspokajać: „Ciszej, młodzi towarzysze! Ciszej!!! Ja muszę wam jeszcze powiedzieć, jak się to wszystko skończyło!”. A jakie były tego skutki? Według relacji prasowych skończyło się to dobrze dla wszystkich uczestników akademii, a według osób dobrze poinformowanych dobrze skończyło się tylko dla Związku Radzieckiego.

KSIĄŻKA RATUNKOWA

Ksiądz doktor Julian Gołąb, proboszcz kościoła św. Mikołaja w Krakowie, zaraz po wkroczeniu wojsk Armii Czerwonej do miasta wpadł do garnizonu wojsk radzieckich i zażądał pomocy przy remoncie dachu swojej XIII-wiecznej świątyni, gdyż został on zniszczony podczas wysadzenia przez Niemców wiaduktu kolejowego nad ulicą Kopernika.

Komendant był oburzony:

– O czym wy tu gadacie? Ruszyła właśnie historyczna ofensywa, której celem jest dobicie faszystowskiej bestii w jej berlińskim gnieździe, a wy nam tu prawicie o jakichś deskach, cegłach i dachówkach. I to jeszcze na remont kościoła!

Wtedy ksiądz rozłożył na stole przyniesioną przez siebie księgę parafialną i odczytał wpis o ślubie, który odbył się w jego kościele. Był to ślub Feliksa Dzierżyńskiego i Zofii Muszkat, działaczki SDKPiL. Komendant wyprężył pierś i natychmiast oddelegował najlepszych komunistów do naprawy dachu kościoła.

KSIĄŻĘ JEST NAGI

W czasie sejmu konstytucyjnego książę Józef Poniatowski założył się, że „na koniu całą Warszawę w dzień nago przejedzie”. Zakład wygrał, ale dowiedziało się o nim wiele osób, które wynajmowały nawet okna wzdłuż całej trasy przejazdu. Wszyscy chcieli zobaczyć księcia w stroju adamowym.

Dowiedział się o tym jego wuj, król Stanisław August, i zakazał mu wstępu na swe pokoje. Trzy dni później Józefowi pomógł zaufany króla, biskup Naruszewicz. Zapytał on władcę, czy może przedstawić mu swojego rodaka z Litwy, który chce wstąpić do zakonu, ale wcześniej prosi o błogosławieństwo. Król zgodził się, a gdy w młodym mnichu w habicie rozpoznał swojego skruszonego bratanka, parsknął śmiechem.

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej

1 z ros. – naczelnik powiatu w carskiej Rosji, zarządca

2 żołnierz lekkiej kawalerii w niektórych państwach Europy w XVI–XX w.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: