Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Pomorze 1102-1129 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
27 listopada 2025
4024 pkt
punktów Virtualo

Pomorze 1102-1129 - ebook

Polski władca, książę Bolesław III Krzywousty, w styczniu 1122 roku zdobył Szczecin, co uznaje się symbolicznie za zakończenie podboju Pomorza. Zarówno części wschodniej, nazywanej Pomorzem Gdańskim, jak i zachodniej, wreszcie części rozciągającej się na zachód od Odry na terenach wieleckich. Bezpośrednio po tym nastąpił drugi etap integracji - poprzez chrystianizację prowadzoną przez biskupa bamberskiego Ottona przy wsparciu księcia Bolesława i arcybiskupstwa w Gnieźnie. Pomorze powróciło do państwa piastowskiego i nawróciło się na religię chrześcijańską.

Autor specjalizujący się w dziejach Słowian połabskich i powieściach historycznych z czasów piastowskich kreśli burzliwe, dramatyczne i pełne niespodziewanych zwrotów zmagania o ziemie nad Bałtykiem. Uwypukla sukcesy polskiego oręża oraz wybitne zdolności militarne i dyplomatyczne Bolesława Krzywoustego.

 

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-18604-0
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Zbie­giem oko­licz­no­ści w 2022 roku niniej­sza publi­ka­cja tra­fiła do redak­cji wydaw­nic­twa Bel­lona, kiedy przy­pa­dła okrą­gła rocz­nica: dzie­więć­set lat od zakoń­cze­nia pol­skiego pod­boju Pomo­rza. Pol­ski władca Bole­sław III Krzy­wo­usty zdo­był w stycz­niu 1122 roku Szcze­cin, co przyj­muje się sym­bo­licz­nie za mili­tarne zakoń­cze­nie pod­boju Pomo­rza. Należy dodać – całego Pomo­rza. Zarówno czę­ści wschod­niej, nazy­wa­nej róż­nie, w zależ­no­ści od pomy­sło­wo­ści, inwen­cji i nasta­wie­nia histo­ry­ków Pomo­rzem Gdań­skim, Wschod­nim, Nad­wi­ślań­skim, jak i czę­ści środ­ko­wej, sku­pio­nej wokół pra­sta­rych sło­wiań­skich gro­dów Bia­ło­gard i Koło­brzeg, oraz czę­ści zachod­niej, sku­pio­nej wokół gro­dów Kamień, Szcze­cin, Wolin, Uznam, Pyrzyce, i rów­nież czę­ści przy­na­leż­nej do Pomo­rza na sku­tek pod­bo­jów, roz­cią­ga­ją­cej się na zachód od Odry na tere­nach wie­lec­kich (Sło­wian połab­skich), z takimi gro­dami jak Dymin, Choć­ków, Woło­goszcz.

Na pod­boju zakoń­czył się w 1122 roku pierw­szy etap inte­gra­cji – ponowne włą­cze­nie w obręb pań­stwa pol­skiego. Uży­cie ter­minu „ponowne włą­cze­nie” jest jak naj­bar­dziej ade­kwatne: Pomo­rze zostało przy­łą­czone do Pol­ski za cza­sów Mieszka I, odpa­dło w latach 1004–1005, ponow­nie było czę­ściowo przy­łą­czane i odpa­dało za cza­sów: Kazi­mie­rza Karola I Odno­wi­ciela, Bole­sława II Śmia­łego i Wła­dy­sława I Her­mana. Pod­boju doko­nał władca Pol­ski z dyna­stii Pia­stów, książę Bole­sław III Krzy­wo­usty. Był to suk­ces poli­tyczny Pol­ski i oso­bi­sty pol­skiego księ­cia.

Bez­po­śred­nio po tym nastą­pił drugi etap inte­gra­cji, prze­pro­wa­dzony dwiema misjami do 1128 roku – pomyśl­nie zakoń­czona chry­stia­ni­za­cja Pomo­rza, a jed­no­cze­śnie odnowa chrze­ści­jań­stwa. Uży­cie ter­minu „odnowa chrze­ści­jań­stwa” jest jak naj­bar­dziej ade­kwatne: w latach 1000–1004/1005 ist­niało pod­le­głe Gnie­znu biskup­stwo pomor­skie z sie­dzibą w Koło­brzegu. Dzieła chry­stia­ni­za­cji doko­nały wspól­nym wysił­kiem trzy strony: Bole­sław III Krzy­wo­usty, biskup bam­ber­ski święty Otton i Kościół pol­ski repre­zen­to­wany przez arcybiskup­stwo w Gnieź­nie.

Pomo­rze powró­ciło do pol­skiej macie­rzy i nawró­ciło się na reli­gię chrze­ści­jań­ską.

Zapra­szam Czy­tel­ni­ków do zagłę­bie­nia się w lek­turę niniej­szej publi­ka­cji, nakre­śla­ją­cej burz­liwe, dra­ma­tyczne, pełne nie­spo­dzie­wa­nych zwro­tów losy pod­boju i chry­stia­ni­za­cji Pomo­rza. Na tym tle uwy­pu­klona zosta­nie chwała pol­skiego oręża oraz geniusz poli­tyczny, mili­tarny i dyplo­ma­tyczny pol­skiego władcy Bole­sława III Krzy­wo­ustego.Zarys historyczny do początku XII wieku

Pomo­rze zaj­muje obszar mię­dzy dol­nymi bie­gami rzek Odry i Wisły, ogra­ni­czony na pół­nocy Morzem Bał­tyc­kim. W oma­wia­nym tu okre­sie gra­ni­czyło na połu­dniu z Pol­ską, zaś na zacho­dzie tery­to­rium Pomo­rza po zdo­by­czach wojen­nych obej­mo­wało rów­nież obszary wie­lec­kie Sło­wian połab­skich po rzeki Pianę (niem. Penne), Dołężę (niem. Tol­lense) i Tre­bel.

Kra­jo­braz Pomo­rza cha­rak­te­ry­zuje się bogatą sie­cią hydro­gra­ficzną i uroz­ma­iconą rzeźbą terenu. Poczy­na­jąc od ówcze­snej gra­nicy pol­sko-pomor­skiej, połu­dniowy pas Pomo­rza pokry­wały gęste pusz­cze roz­ło­żone na bagni­stych, okra­szo­nych jezio­rami doli­nach Warty i Noteci wraz z sys­te­mem cie­ków wymie­nio­nych rzek i dopły­wami dol­nej Wisły (Gwdy, Brdy), będą­cymi pierw­szą natu­ralną zaporą mię­dzy ple­mio­nami pol­skimi a pomor­skimi. Na pół­nocy do tego pasa przy­le­gał łań­cuch wzgórz moreny czo­ło­wej (pozo­sta­wio­nej przez top­nie­jący lodo­wiec, wymowne świa­dec­two epoki lodow­co­wej), pofał­do­wany, miej­scami wręcz górzy­sty, nie­uro­dzajny teren poro­śnięty gęstymi pusz­czami, ciężki dla osad­nic­twa – druga natu­ralna zapora dla intru­zów usi­łu­ją­cych wtar­gnąć od połu­dnia na Pomo­rze. Dopiero za wałem moreny, aż po nad­brzeże Bał­tyku, roz­cią­gał się pas nizin moreny den­nej bogaty w żyzne gleby, wystę­pu­jące poje­dyn­czo wydłu­żone jeziora ryn­nowe i zlew­nie spły­wa­ją­cych do Bał­tyku cie­ków Poje­zie­rza Pomor­skiego bio­rą­cych swój począ­tek na wspo­mnia­nym pasie wyżyn (Iny, Łeby, Par­sęty, Regi, Słupi, Wie­prza)oraz cie­ków spły­wa­ją­cych do dol­nej Wisły (Raduni, Wie­rzycy).

W okre­sie wcze­sno­feu­dal­nym gra­nicę mię­dzy Pomo­rza­nami i Pola­nami two­rzyła (od zachodu) dolina Warty, a następ­nie Noteci aż po Drawę lub Gwdę. W ten sys­tem wrzy­nała się zie­mia zwana Krajną, naj­bar­dziej na pół­noc wysu­nięty obszar ple­mion wiel­ko­pol­skich. Krajna sta­no­wiła zatem swo­isty pol­ski przy­czó­łek o dużym zna­cze­niu stra­te­gicz­nym w napię­tych pol­sko-pomor­skich sto­sun­kach. Na wschód od Nakła Pomo­rza­nie gra­ni­czyli z obsza­rem Kujaw. Gra­nica pol­sko-pomor­ska prze­bie­gała zatem od dol­nej Warty na zacho­dzie aż do Kujaw na wscho­dzie. Osad­nic­two po obu stro­nach, pomimo prze­dzie­le­nia cie­kami wod­nymi i jezio­rami, sty­kało się w nie­któ­rych miej­scach na obsza­rach leśnych ostę­pów na odle­głość kil­ku­na­stu kilo­me­trów, ponie­waż tereny te użyt­ko­wane były przez obie strony.

Nie wia­domo nic o pod­bo­jach obszaru Pomo­rza przez ple­miona pol­skie z Wiel­ko­pol­ski za cza­sów przed­miesz­ko­wych, ponie­waż mil­czą na ten temat źró­dła pisane. Ale nie można ich wyklu­czyć, a nawet należy uznać za pew­nik nie­ustanne kon­fron­ta­cje– prze­cież dąże­nie pań­stwa Polan do roz­to­cze­nia zwierzch­nic­twa nad Pomo­rzem nie zro­dziło się w gło­wie Mieszka I z chwilą jego poja­wie­nia się jako postaci histo­rycz­nej na kar­tach źró­deł pisa­nych (963 rok, kro­nika Widu­kinda z Kor­bei). Dla udo­ku­men­to­wa­nia dwa fakty histo­ryczne:

1) Niemcy pod przy­wódz­twem króla Hen­ryka I Ptasz­nika zaata­ko­wali sło­wiań­skie Poła­bie w 921 roku, kraj leżący mię­dzy Łabą a Odrą, a tym samym oddzie­la­jący bufo­rowo zie­mie nie­miec­kie od pol­skiego pań­stwa Pia­stów. Zaata­ko­wali impe­tem całego dostęp­nego nie­miec­kiego oręża z zamia­rem pod­boju tych ziem. Poła­bie wkro­czyło w okres 250 lat nie­ustan­nych krwa­wych, bru­tal­nych walk z nie­miec­kim napo­rem¹. Inte­re­su­jące są tutaj epi­zody zwią­zane z kon­ty­nu­acją tego nie­miec­kiego pod­boju Poła­bia w odnie­sie­niu do ziemi ple­mie­nia Wkrza­nów przy­le­ga­ją­cej na wscho­dzie do obszaru Szcze­cina, a na połu­dniu do ziemi lubu­skiej przy­na­leż­nej do Pol­ski. W 934 roku zie­mia Wkrza­nów naje­chana została po raz pierw­szy przez Hen­ryka. Następ­nie syn Hen­ryka Ptasz­nika, Otton I, następca na nie­miec­kim tro­nie od 936 roku i zago­rzały kon­ty­nu­ator pod­boju Poła­bia, zor­ga­ni­zo­wał aż dwie wyprawy na Wkrza­nów (w latach 936 i 954). W tym kon­tek­ście zdu­miewa inten­syw­ność najaz­dów na Wkrza­nów – aż trzy w ciągu 20 lat (jedna Hen­ryka, dwie Ottona). Przede wszyst­kim trzeba wziąć pod uwagę, że to osia­dłe na krań­cach pół­nocno-wschod­niego Poła­bia ple­mię było nie­wiel­kie liczeb­nie, nie­za­możne, nie­sta­no­wiące (jak na przy­kład sąsia­du­jący z nimi od zachodu Reda­ro­wie) żad­nego istot­nego zagro­że­nia dla nie­miec­kiej eks­pan­sji, bez­war­to­ściowe stra­te­gicz­nie. Bio­rąc to pod uwagę szcze­gól­nie wymowne są opisy wypraw zor­ga­ni­zo­wa­nych przez Ottona. Gdy w 936 roku Otton wyru­szył na czele wiel­kiej armii na Wkrza­nów, cie­szyli już przed­nim zawo­ła­niem: _byli już mia­no­wi­cie przez jego ojca zwal­czani, ponie­waż potur­bo­wali okrut­nie jego syna Thank­mara _². W trak­cie walk nie­jaki graf Ekkard chcący zabły­snąć bitewną odwagą _zebrał z całej armii naj­od­waż­niej­szych i wbrew zaka­zowi króla rzu­cili się przez bagna oddzie­la­jące gród Sło­wian od nie­miec­kiego obozu. Natych­miast zostali oto­czeni przez sło­wiań­skich wojow­ni­ków i wycięci w pień, w tym sami naj­wy­śmie­nitsi ryce­rze z całej armii w licz­bie 18_³. Tak, tak… małe, nie­wiel­kie ple­mię, roz­gro­miło nie­miecką jazdę cięż­ko­zbrojną. Następ­nego najazdu na Wkrza­nów doko­nał Otton jesie­nią 954 roku⁴. W pierw­szej fali najazdu ude­rzył na nich mar­gra­bia Mar­chii Wschod­niej Gero na czele wszyst­kich dostęp­nych mu wojsk. Bez­sku­tecz­nie. Wtedy w sukurs przy­szyły mu przy­słane przez Ottona oddziały kró­lew­skie i kon­tyn­gent rycer­stwa Lota­ryn­gii z księ­ciem Kon­ra­dem Czer­wo­nym na czele. Zdo­byto na Wkrza­nach nie­bo­tycz­nie wyso­kie łupy. Co z tego wynika? Że to nie­wiel­kie ple­mię nie bro­niło się samo­dziel­nie, lecz otrzy­mało wspar­cie od bez porów­na­nia sil­niej­szego i potęż­niej­szego sprzy­mie­rzeńca, czyli od Pia­stów. Pia­sto­wie gra­ni­czyli z nimi z Ziemi Lubu­skiej przez mie­dzę albo być może wtedy roz­ta­czali nad nimi zwierzch­ność. Jak słusz­nie zauważa Kazi­mierz Myśliń­ski: _Wolno zatem sądzić, że mieli po swo­jej stro­nie posiłki sprzy­mie­rzeń­ców i zapewne owe_ pra­eda ingens_, ogromne łupy, zabrane przez zwy­cięz­ców pocho­dziły nie tylko od Wkrzan, ale od wszyst­kich wraz z nimi wal­czą­cych z Niem­cami sił_⁵. Tymi wal­czą­cymi wspól­nie z Wkrza­nami siłami mogli być wyłącz­nie Polacy pod wodzą poprzed­nika Mieszka I na pia­stow­skim tro­nie (Sie­mo­my­sła), lub pod jego oso­bi­stym dowódz­twem w roli jesz­cze następcy pia­stow­skiego tronu, ponie­waż innej tak znacz­nej mili­tar­nie siły w sąsiedz­twie Wkrza­nów oprócz Pola­ków nie było. Z tego wynika, że już wtedy Pol­ska pro­wa­dziła eks­pan­sję z bie­giem Odry w kie­runku pół­noc­nym.

2) W 948 roku król nie­miecki (jesz­cze nie cesarz) Otton I dopro­wa­dził do powsta­nia na tere­nach Poła­bia dwóch nie­mieckich biskupstw, z sie­dzi­bami w Bren­nie (Bran­den­burg an der Havel) i Hobo­li­nie (Havel­berg), pod­le­głych arcy­bi­skup­stwu w Mag­de­burgu. Biskup­stwa objęły zasię­giem admi­ni­stra­cyj­nym zawo­jo­wane po Odrę (co nie ozna­cza, że osta­tecz­nie poko­nane) sło­wiań­skie ple­miona Poła­bia – z wyjąt­kiem ziemi lubu­skiej. Pro­win­cje bisku­pie odpo­wia­dały obsza­rowi tery­to­riów ple­mien­nych⁶. W tym wyka­zie bra­kuje nazwy ziemi Lubu­szan. Jest to nie­pod­wa­żalny dowód na to, że już wtedy, w 948 roku, teren Lubu­szan wokół grodu Lubusz, na zachód od Odry, nale­żał do pań­stwa pol­skiego. Już wtedy Pia­sto­wie stali twardą nogą na ziemi zezwa­la­ją­cej na eks­pan­sję nie tylko na zachód (w głąb ziem połab­skich), ale rów­nież na pół­noc, ku ujściom Odry.

Zie­mia lubu­ska była pierw­szym nad­odrzań­skim tery­to­rium zaję­tym przez Pia­stów jesz­cze przed wła­da­niem Mieszka I, czyli za jego ojca Sie­mo­my­sła. Stąd i rów­no­le­gle z grodu San­tok na pomor­sko-pol­skiej gra­nicy, wycho­dziły pol­skie wyprawy zbrojne na Pomo­rze Zachod­nie (Pyrzyce, Szcze­cin, Wolin), w kie­runku ujść Odry. Z kolei z grodu Ujście na pol­sko-pomor­skiej gra­nicy wycho­dziły pol­skie wyprawy zbrojne na obszar Pomo­rza środ­ko­wego (na Bia­ło­gard i Koło­brzeg). Z obszaru mię­dzy gro­dami Nakło i Wyszo­gród wypra­wiano się nato­miast na Pomo­rze Wschod­nie (Gdań­skie), w kie­runku ujścia Wisły.

Oto prze­gląd histo­rii pod­boju Pomo­rza przez Pol­skę do 1102 roku.

Czasy Mieszka I (do 992 roku)

Opie­ra­jąc się na ana­li­zie źró­deł pisa­nych, można wnio­sko­wać, że naj­wcze­śniej­szy pod­bój Pomo­rza przez Mieszka I roz­po­czął się około 955 roku. W tej kwe­stii poku­tuje pogląd, jakoby naj­pierw zajął Mieszko I Pomo­rze Gdań­skie, a dopiero potem Pomo­rze Zachod­nie. Lub, ina­czej for­mu­łu­jąc, aby świa­do­mie odejść od sztucz­nych nazw czę­ści Pomo­rza: naj­pierw zajął Mieszko I Pomo­rze w ujściu Wisły, a potem w ujściach Odry. Jed­nak jedyna wia­ry­godna kon­cep­cja przed­sta­wia się nastę­pu­jąco:

1. Środ­kowa część Pomo­rza, do 955 roku, z głów­nymi gro­dami Bia­ło­gard i Koło­brzeg. Bez wąt­pie­nia pod­bój tej czę­ści roz­po­czął Sie­mo­mysł, dokoń­czył zaś jego syn Mieszko I. Punk­tem wyj­ścio­wym do wypraw na Bia­ło­gard i Koło­brzeg był pia­stow­ski gród Ujście nad Note­cią.
2. Wschod­nia część Pomo­rza, do 960 roku, z głów­nym gro­dem Gdańsk. Wiemy, że po pia­stow­skim opa­no­wa­niu obsza­rów wokół Gdań­ska ist­niał tam gró­dek lokal­nej wła­dzy zwierzch­niej. Nie­opo­dal niego Pia­sto­wie wybu­do­wali wła­sny gród, sie­dzibę ksią­żęcą. Eks­pan­sja Pia­stów wyszła ze wschod­niej Wiel­ko­pol­ski. Po opa­no­wa­niu gro­dów gra­nicz­nych (Nakła, Wyszo­grodu) posu­wała się z bie­giem Wisły w kie­runku Bał­tyku, zdo­by­wa­jąc w trak­cie najazdu grody w dorze­czach Raduni (Chmielno) i Wie­życy (Sta­ro­gard).
3. Zachod­nia część Pomo­rza, mię­dzy 960 i 972 rokiem. Eks­pan­sja wyszła z pol­skich gro­dów San­tok i Lubusz. W latach najazdu zdo­by­wano kolejne pomor­skie grody roz­ło­żone w dorze­czu dol­nej Odry i nad Bał­ty­kiem. Zakoń­cze­niem pia­stow­skiego pod­boju tej czę­ści Pomo­rza było zdo­by­cie Wolina w 972 roku.

Należy uzu­peł­nić, że dokład­nie takiego samego sche­matu pod­boju Pomo­rza trzy­mał się w latach 1102–1122 Bole­sław Krzy­wo­usty, co nie jest przy­pad­kiem, lecz wyni­kiem mądrej i prze­my­śla­nej stra­te­gii.

Punkt trzeci wymaga szer­szego roz­wi­nię­cia. Po zaję­ciu Bia­ło­gardu, Koło­brzegu i Gdań­ska do zdo­by­cia zostały grody nad­odrzań­skie z Woli­nem na czele. Wolin był wtedy naj­lud­niej­szym i naj­więk­szym mia­stem por­to­wym regionu, nęcą­cym bogac­twami i stra­te­gicz­nym zna­cze­niem zarówno han­dlo­wym, jak i mili­tar­nym. Zamoż­ność Woli­nian pozwa­lała im na opła­ca­nie armii najem­nych, co w połą­cze­niu z wła­snym poten­cja­łem mili­tar­nym czy­niło z nich trud­nego prze­ciw­nika dla wojsk pia­stow­skich. Dodat­kowo Wolin sprzy­mie­rzył się ze Związ­kiem Wie­lec­kim, któ­rego już samo ple­mię aspi­ru­jące do prze­wod­nic­twa nad związ­kiem – Reda­ro­wie – budziło wojenny postrach u wszyst­kich sąsia­dów, łącz­nie z armiami nie­miec­kimi. Teo­re­tycz­nie połą­czone siły Woli­nian, sprzy­mie­rzo­nych z nimi pozo­sta­łych miast nad­bał­tyc­kich, kon­tyn­gen­tów najem­nych (nie­wy­klu­czone oddziały ze Skan­dy­na­wii) i potęga Związku Wie­lec­kiego prze­wyż­szały znacz­nie siły pań­stwa pol­skiego. Doświad­czył tego bole­śnie Mieszko I w pierw­szych bitwach. W jed­nej z nich, sto­czo­nej z Wie­le­tami w 963 roku, poległ nie­znany z imie­nia brat Mieszka⁷– armia pol­ska zło­żona z wojow­ni­ków pospo­li­tego rusze­nia i dru­żyny ksią­żę­cej sto­czyła bitwę prze­ciwko zgru­po­wa­niu Wie­le­tów, Woli­nian i oddziału saskiej jazdy dowo­dzo­nej przez grafa-banitę Wich­mana. Póź­niej armie wie­lecko-pomor­skie dwu­krot­nie jesz­cze sta­czały boje z woj­skami pia­stow­skimi: na pół­nocno-wschod­nich tere­nach ziemi lubu­skiej, pół­nocno-zachod­nich Wiel­ko­pol­ski i na obsza­rze wie­lec­kim. Dalej zaata­ko­wały bez­sku­tecz­nie San­tok. Star­cia przy­nio­sły obu stro­nom duże straty, ale żad­nej zmiany poli­tyczno-tery­to­rial­nej.

Mieszko zmie­nił tak­tykę. Zawarł sojusz z nie­miec­kim cesa­rzem Otto­nem I, dla któ­rego naj­więk­szym wro­giem cesar­stwa w tym regio­nie byli Reda­ro­wie, naczelne ple­mię Związku Wie­lec­kiego. W 965 roku Mieszko I zawarł sojusz z Cze­chami, zysku­jąc cenne mili­tarne wspar­cie. Dla umoc­nie­nia soju­szu oże­nił się Dobrawą, córką cze­skiego księ­cia. Uko­ro­no­wa­niem dzia­łań Mieszka I było przy­ję­cie w 966 roku chrztu dla sie­bie i pań­stwa pol­skiego – moment prze­ło­mowy i donio­sły w histo­rii Pol­ski.

Dopiero po tych przy­go­to­wa­niach, mając za sobą realne wspar­cie cze­skiej jazdy i popar­cie cesa­rza, posta­no­wił Mieszko w 967 roku ponow­nie ude­rzyć na Wie­le­tów i Pomo­rzan nad­odrzań­skich. Kam­pa­nię poprze­dziły pro­wo­ku­jące najazdy poje­dyn­czych pol­skich oddzia­łów doko­nu­ją­cych głę­bo­kich wypa­dów w głąb nad­odrzań­skich ziem, suge­ru­ją­cych zamiar zaata­ko­wa­nia Wolina. Woli­nia­nie dali się spro­wo­ko­wać i ruszyli na prze­ło­mie sierp­nia i wrze­śnia 967 roku na czele armii z kontr­ofen­sywą w kie­runku San­toka. Po dro­dze dołą­czyła do nich duża armia wie­lecka i oddział Wich­mana. Z prze­kazu kro­niki wynika, że Wich­man objął dowódz­two nad cało­ścią połą­czo­nych sił. Armia pol­ska po zgru­po­wa­niu pod San­to­kiem wyszła im naprze­ciw, wkro­czyw­szy na pomor­ską zie­mię i skie­ro­wała się w stronę Wolina. Pod naczel­nym dowódz­twem Mieszka zna­la­zła się pie­chota pol­ska (gros armii), konna ksią­żęca dru­żyna i dwa oddziały cięż­ko­zbroj­nej jazdy cze­skiej. Liczeb­ność armii Mieszka (ok. 4–5 tys. wojow­ni­ków) ustę­po­wała dwu­krot­nie siłom prze­ciw­nika. Gdzieś w połu­dnio­wym rejo­nie zachod­niego Pomo­rza doszło do spo­tka­nia obu armiii sto­cze­nia słyn­nej, roz­strzy­ga­ją­cej bitwy⁸.

Z opisu prze­biegu bitwy wynika, że sto­czona została na podłuż­nej otwar­tej, sze­ro­kiej prze­strzeni (ciągu połą­czo­nych polan, pól) wrzy­na­ją­cej się na spo­rej dłu­go­ści w śro­dek gęstych lasów. Po obu koń­cach tej prze­strzeni, w lasach, obie armie roz­ło­żyły się na noc obo­zem. Oba obozy ufor­ty­fi­ko­wano pro­wi­zo­rycz­nie, przy­go­to­wu­jąc je na wypa­dek ewen­tu­al­nej obrony. Ran­kiem następ­nego dnia, 21 wrze­śnia 967 roku, Wich­man wypro­wa­dził woj­sko (wyłącz­nie pie­chota, jedy­nie on sam i jego sascy towa­rzy­sze dosia­dali koni) z obozu i ruszył do natar­cia na pol­skie pozy­cje. Usta­wił szyki bojowe w zwarte bloki o ścia­nach z tarcz, każdy blok zło­żony z kilku sze­re­gów ści­śnię­tych gęsto, jeden obok dru­giego wojow­ni­ków.

Pie­chota pol­ska usta­wiła się do przy­ję­cia ataku, przyj­mu­jąc w cen­trum rów­nież for­ma­cje blo­ków ze ścia­nami z tarcz, podob­nie jak prze­ciw­nik. Wich­man nie wie­dział jed­nak, że Mieszko ukrył na tyłach oddziały jazdy, po obu skrzy­dłach cen­trum zło­żo­nego z pie­choty.

Nie­ba­wem roz­go­rzała bitwa. W zacię­tym boju pol­ska pie­chota powoli ustę­po­wała pola, cofa­jąc się mia­rowo. Był to manewr naka­zany przez Mieszka. Pod­eks­cy­to­wani wizją zwy­cię­stwa Woli­nia­nie i Wie­leci parli nie­ubła­ga­nie do przodu, dając się odcią­gnąć coraz bar­dziej od wła­snego obozu. W pew­nej chwili, na sygnał Mieszka, do akcji wkro­czyła pol­sko-cze­ska jazda, wyko­nu­jąc podwójny manewr: część z nich zaata­ko­wała pozo­sta­wiony nie­mal bez­bron­nie obóz prze­ciw­nika, część zaata­ko­wała od tyłu i z boków kolumnę woliń­sko-wie­lec­kiej pie­choty. Armia Wich­mana zna­la­zła się w potrza­sku, okrą­żona z wszyst­kich stron. Teraz Polacy prze­szli do natar­cia. Wich­man pojął bez­na­dziej­ność sytu­acji i chciał umknąć, ale przy­mu­szony został przez wie­lec­kich wojow­ni­ków do zej­ścia z konia i włą­cze­nia się pie­szo do walki. Bitwa zakoń­czyła się spek­ta­ku­lar­nym zwy­cię­stwem pol­skiego oręża, a miary suk­cesu dopeł­niła śmierć Wich­mana. Mieszko zajął wtedy nad­odrzań­skie zie­mie Pomo­rza Zachod­niego, na pewno z gro­dami Szcze­cin i Pyrzyce. Roz­bu­do­wał i umoc­nił gród w Cedyni, powie­rza­jąc namiest­nic­two nad nim swemu bratu Czci­bo­rowi. Jed­no­cze­śnie przez kolejne lata pro­wa­dził dal­sze kam­pa­nie na Pomo­rzu nad­odrzań­skim, nie rezy­gnu­jąc z głów­nego celu: zdo­by­cia Wolina.

W 972 roku dzia­ła­nia mili­tarne Mieszka na Pomo­rzu wcho­dziły w decy­du­jącą fazę. Szy­ko­wał się do roz­strzy­ga­ją­cych sztur­mów na przed­pola Wolina i sam port-mia­sto na wyspie. Więk­szość pol­skich oddzia­łów ope­ro­wała jesz­cze na tere­nach nad­odrzań­skich na połu­dnie od Wolina, na ziemi Pyrzy­czan i wokół Cedyni. Woli­nia­nie zwró­cili się o pomoc do mar­gra­biego Mar­chii Łużyc­kiej Hodona. Mar­gra­bia ruszył na czele nie­miec­kiej armii liczą­cej naj­wy­żej 1,5 tys. jazdy cięż­ko­zbroj­nej i około 3–4 tys. pie­choty w kie­runku zgru­po­wa­nia pol­skiej armii nad Odrą w oko­li­cach Cedyni. Dnia 24 czerwca 972 roku pod Cedy­nią doszło do spo­tka­nia obu armii i sto­cze­nia bitwy⁹ – kolej­nej słyn­nej bitwy w histo­rii pol­skiego oręża. Armia pol­ska podzie­lona na dwa zgru­po­wa­nia (Mieszka, Czci­bora) roz­gro­miła cał­ko­wi­cie Niem­ców. Na polu bitwy pozo­stały jedy­nie nie­do­bitki, w tym Hodon. W następ­stwie zwy­cię­skiej bitwy Mieszko zdo­był Wolin.

Aż do śmierci Mieszka I w 992 roku źró­dła pisane nie odno­to­wują dal­szych akcji pol­skich na Pomo­rzu po tym, gdy cał­ko­wi­cie zostało przy­łą­czone do Pol­ski.

Czasy od Bolesława I Chrobrego do Bolesława II Śmiałego (lata 992–1079)

Bole­sław I Chro­bry odzie­dzi­czył pań­stwo pol­skie po śmierci ojca Mieszka I w dniu 25 maja 992 roku. Prze­ję­cie wła­dzy nie obyło się bez kom­pli­ka­cji na samym początku. Dla zapew­nie­nia sobie nie­po­dziel­nego pano­wa­nia nad całą Pol­ską musiał Chro­bry naj­pierw usu­nąć kon­ku­ren­tów – swych braci przy­rod­nich (Mieszka, Świę­to­pełka, Lam­berta) zro­dzo­nych z Ody (córki Dytryka z Hal­den­sle­ben, mar­gra­biego Mar­chii Pół­noc­nej), ostat­niej mał­żonki Mieszka I. Chro­bry wygnał nie­miecką maco­chę wraz z przy­rod­nimi braćmi do Sak­so­nii i naka­zał ośle­pić spi­sku­ją­cych prze­ciwko niemu dorad­ców Ody. Być może wygna­nych zostało tylko dwóch braci przy­rod­nich – panuje ogólne prze­ko­na­nie, że Świę­to­pełk już w tym cza­sie nie żył. Tym samym kwe­stia nie­po­dziel­nego obję­cia suk­ce­sji pia­stow­skiego tronu zała­twiona została po myśli Chro­brego.

Za pano­wa­nia Chro­brego, trwa­ją­cego do jego śmierci 17 czerwca 1025 roku, źró­dła pisane odno­to­wują nie­wiele zda­rzeń zwią­za­nych z Pomo­rzem. W 997 roku do Gdań­ska zawi­tał święty Woj­ciech, będący w dro­dze do Prus z misją chry­stia­ni­za­cji, gdzie zgi­nął męczeń­ską śmier­cią zamor­do­wany przez Pru­sów 23 kwiet­nia 997 roku. W samym Gdań­sku zdą­żył prze­pro­wa­dzić masowy chrzest i dopro­wa­dził do wycię­cia sta­rego dębu, obiektu świę­tego dla pogań­skiego kultu. W napi­sa­nym dwa lata po tych wyda­rze­niach doku­men­cie wymie­niona zostaje nazwa Gdań­ska w zla­ty­ni­zo­wa­nej for­mie: _urbe Gyd­da­nyzc¹⁰_. W roku 1000 posta­no­wie­niami zjazdu gnieź­nień­skiego utwo­rzono metro­po­lię gnieź­nień­ską wraz z pod­le­głymi jej biskup­stwami: wro­cław­skim, kra­kow­skim i pomor­skim ze sto­licą w Koło­brzegu (na jej czele sta­nął biskup Rein­bern). W pierw­szym okre­sie zapo­cząt­ko­wa­nych w 1002 roku wojen pol­sko-nie­miec­kich Bole­sława Chro­brego z Hen­ry­kiem II część Pomo­rza zbun­to­wała się, usa­mo­dziel­niła od pol­skiego zwierzch­nic­twa i pogrą­żyła na nowo w pogań­stwie. Przyj­muje się, że doszło do tego w latach 1003–1004. Od Pol­ski odpa­dło wtedy Pomo­rze Zachod­nie i część środ­kowa. Pomo­rze Gdań­skie pozo­stało na­dal przy Pol­sce. Co prawda źró­dła nie odno­to­wują, że Chro­bry sta­rał się utra­cone czę­ści Pomo­rza odzy­skać, co nie ozna­cza, że należy takie dzia­ła­nia defi­ni­tyw­nie wyklu­czyć – pamię­tajmy o jego dwóch wypra­wach zbroj­nych na zie­mie Pru­sów. Poza tym w 1018 roku wraz ze śmier­cią Thiet­mara, biskupa mer­se­bur­skiego i kro­ni­ka­rza, odpada zna­ko­mite źró­dło wie­dzy o cza­sach pano­wa­nia Chro­brego i jego dzia­ła­nia w latach 1019–1025 pozo­stają nie­znane.

W okre­sie pierw­szego kry­zysu monar­chii pia­stow­skiej (1031–1039) wszystko się roz­pa­dło: zdra­dzony przez braci kola­bo­ru­ją­cych z wro­gami Pol­ski i zaata­ko­wany z dwóch stron nie­miecko-ruskim pak­tem mili­tar­nym, król Pol­ski Mieszko II Lam­bert musiał ucho­dzić z kraju, Pol­ska utra­ciła na pewien okres sta­tus kró­le­stwa, dziel­nice Pol­ski usa­mo­dziel­niały się od cen­tral­nego zwierzch­nic­twa, bunt ludowy i reak­cja pogań­ska pogrą­żyły pań­stwo w cha­osie. Łatwo sobie wyobra­zić, że oko­licz­no­ści te sprzy­jały jesz­cze bar­dziej eman­cy­pa­cji Pomo­rza spod pol­skiego zwierzch­nic­twa.

Kolejne wia­do­mo­ści zwią­zane z Pomo­rzem poja­wiają się w źró­dłach pisa­nych w 1046 i 1047 roku. Opi­sa­nie ich wymaga cof­nię­cia się do roku 1039. Po cha­osie wywo­ła­nym pierw­szym kry­zy­sem pia­stow­skiej monar­chii syn Mieszka II Lam­berta, Kazi­mierz I Karol Odno­wi­ciel, przy­stę­puje do podźwi­gnię­cia Pol­ski z upadku. Po uzy­ska­niu pomocy zbroj­nej od nie­miec­kiego cesa­rza Hen­ryka III (pię­ciu­set cięż­ko­zbroj­nych jeźdź­ców) powraca do Pol­ski, odzy­skuje pano­wa­nie nad kra­jem jako książę i przy­stę­puje stop­niowo do przy­wró­ce­nia pano­wa­nia nad zbun­to­wa­nymi dziel­ni­cami. Suk­cesy Kazi­mierza zwra­cają uwagę cesa­rza Hen­ryka III, zanie­po­ko­jo­nego naj­wy­raź­niej zbyt­nim wzro­stem – jak na nie­miec­kie wyobra­że­nia –zna­cze­nia Pol­ski. Powo­dem do wzmo­żo­nych obaw Hen­ryka były skargi cze­skiego księ­cia Brze­ty­sława I, tra­cą­cego na rzecz Pol­ski wpływy na Ślą­sku. Cesarz naka­zuje Kazi­mierzowi przy­by­cie na zjazd do Mer­se­burga 29 czerwca 1046 roku, by w obec­no­ści Brze­ty­sława ure­gu­lo­wać sporne pro­blemy. Wtedy też na zjeź­dzie poja­wia się trzeci władca sło­wiań­ski – Sie­mo­mysł (Zemu­zil)¹¹, z czego wynika, że on rów­nież był wplą­tany w dzia­ła­nia Kazi­mie­rza lub czuł się zagro­żony, skoro cesarz dążył do narzu­ce­nia im trzem ugody poko­jo­wej. Tenże Sie­mo­mysł zaprząta nie­ustan­nie inwen­cje badaw­cze histo­ry­ków, ponie­waż w przy­to­czo­nej w przy­pi­sie kro­nice wymie­niony jest jako książę pomor­ski. Kon­tro­wer­sje histo­ry­ków doty­czące osoby Sie­mo­mysła sku­piają się przede wszyst­kim na dwóch kwe­stiach: w jakim stop­niu był spo­krew­niony z panu­jącą w Pol­sce dyna­stią Pia­stów oraz jaki był zasięg jego władz­twa na Pomo­rzu. Wia­domo jedy­nie, co nie pod­lega dys­ku­sjom, że Sie­mo­mysł był księ­ciem zna­czą­cym i potęż­nym pośród wład­ców sło­wiań­skich, sta­wia­nym przez cesa­rza na równi z pol­skim Kazi­mie­rzem i cze­skim Brze­ty­sła­wem, oraz że był władcą chrze­ści­jań­skim. Nato­miast w sfe­rze domy­słów pozo­staje cał­ko­wi­cie, czy pano­wał nad całym Pomo­rzem, czy tylko nad jego czę­ścią.

Rok po spo­tka­niu w Mer­se­burgu, w 1047 roku, Kazi­mierz Odno­wi­ciel ude­rzył zbroj­nie na zbun­to­wane Mazow­sze, znaj­du­jące się pod uzur­pa­tor­skim wła­da­niem Mie­sława (Mie­cława, Masława ‒ byłego cze­śnika króla Mieszka II Lam­berta). Oprócz samych Mazow­szan po stro­nie Mie­sława wal­czyły kon­tyn­genty pomor­skie, być może rów­nież pru­skie. Do spo­tka­nia obu armii doszło w miej­scu nie­na­zwa­nym w źró­dle pisem­nym, wymie­niona jest jedy­nie jedna z cech terenu – urwi­sty brzeg rzeki. Prze­waga liczebna Mie­sława na polu walki była wyraźna. Dowo­dził trzy­dzie­stoma zbroj­nymi szy­kami (huf­cami) prze­ciwko zale­d­wie trzem huf­com jazdy cięż­ko­zbroj­nej Kazi­mierza. Uzu­peł­nić należy, że woj­sko Kazi­mierza skła­dało się z zapra­wio­nych w licz­nych bojach wete­ra­nów. Kazi­mierz otwo­rzył bitwę, pro­wa­dząc oso­bi­ście w pierw­szej linii natar­cie pol­skiej jazdy na linię blo­ków pie­choty nie­przy­ja­ciela. Ude­rze­nie było dru­zgo­cące, bitwa prze­mie­niła się w zacięte wza­jemne wyrzy­na­nie. Pol­ski książę w samym cen­trum walki siekł zaja­dle mie­czem ze zbro­czo­nymi od try­ska­ją­cej krwi twa­rzą, bar­kami i pier­sią. Ani­mu­szu i walecz­no­ści o mało nie przy­pła­cił życiem. Czy to w pogoni za wro­giem, czy też unie­siony przez rumaka uwi­kłał się w walkę nie­mal w oto­cze­niu. Byłby zgi­nął, gdyby nie boha­ter­ska i sku­teczna pomoc pol­skiego jeźdźca z pro­stego, nie­ry­cer­skiego stanu (wynie­sio­nego póź­niej w nagrodę do rycer­skiego stanu i obda­rzo­nego jakimś gro­dem). Osta­tecz­nie pol­ski oręż zatrium­fo­wał. Sam Mie­sław padł na polu walki, woj­ska zbun­to­wanego Mazow­sza ule­gły cał­ko­wi­temu roz­bi­ciu. Dzięki tej zwy­cię­skiej bitwie Kazi­mierz odzy­skał Mazow­sze, po czym, w trak­cie tej samej kam­pa­nii, ude­rzył na Pomo­rze Gdań­skie, które w ramach soju­szu z Mie­sławem wysłało mu na pomoc pomor­ski kon­tyn­gent – cztery legiony pomor­skiej pie­choty. Kazi­mierz poko­nał Pomo­rzan i odzy­skał dla Pol­ski zwierzch­nic­two nad Pomo­rzem Gdań­skim¹².

Kolejną infor­ma­cję o Pomo­rzu odno­to­wują źró­dła pisane w 1060 roku. Pol­ski książę Bole­sław Śmiały (syn Kazi­mie­rza Odno­wi­ciela, znany rów­nież sze­roko pod przy­dom­kiem Szczo­dry) zaata­ko­wał cze­ski gród Gra­dec¹³. W pol­skiej armii znaj­do­wał się kon­tyn­gent wojsk pomor­skich. Bole­sław grodu nie zdo­był i ledwo ura­to­wał życie ucho­dząc z zasa­dzek, a w kon­se­kwen­cji nie­uda­nej wyprawy Pomo­rze wypo­wie­działo Pol­sce posłu­szeń­stwo. Śmiały odzy­skał pano­wa­nie nad Pomo­rzem w 1063 roku¹⁴, co nie ozna­czało zakoń­cze­nia dążeń Pomo­rzan do uwol­nie­nia się spod pol­skiego zwierzch­nic­twa. Wycze­ki­wali jedy­nie sto­sow­nego momentu. Nada­rzył się taki w okre­sie wojen pol­sko-cze­skich wybu­chłych już w 1070 roku. W1075 roku, praw­do­po­dob­nie w związku z kolej­nymi tar­ciami pol­sko-cze­skimi, gdy Śmiały z armią pol­ską prze­by­wał na połu­dniu pań­stwa, woj­sko pomor­skie wtar­gnęło od pół­nocy do Pol­ski. Władca Pol­ski posta­no­wił natych­miast ode­przeć najazd, zanie­dbu­jąc przy tym pod­sta­wowe zasady ostroż­no­ści. Wyru­szył naprze­ciw najeźdź­com na czele jedy­nie naprędce zgro­ma­dzo­nych sił, nie cze­ka­jąc na zgro­ma­dze­nie więk­szo­ści sił, na doda­tek bez należ­nego zabez­pie­cze­nia w zaopa­trze­nie i rezerwy. Do spo­tka­nia obu armii i wal­nej bitwy doszło nad nie­na­zwaną w źró­dle pisem­nym rzeką¹⁵. Cięż­ko­zbrojna jazda pol­ska, dotarł­szy do rzeki, ujrzała na dru­gim brzegu roz­ło­żone obo­zem tłumy pomor­skich wojsk. Nie­sieni ani­mu­szem Polacy rzu­cili się wpław przez rzekę, nie cze­ka­jąc na odna­le­zie­nie zdat­nych bro­dów lub mostów. W pierw­szym impe­cie w nur­tach rzeki poto­nęło wielu pol­skich wojow­ni­ków, według kro­ni­ka­rza za sprawą cięż­kich pan­ce­rzy, które pocią­gnęły ich w głę­bię wod­nego żywiołu. Zmiar­ko­waw­szy się, reszta zrzu­ciła cięż­kie zbroje, prze­pra­wiła się pomyśl­nie przez rzekę i zaata­ko­wała Pomo­rzan, zada­jąc im ciężką klę­skę. Zwy­cię­stwo Pola­ków oku­pione zostało jed­nak dużymi stra­tami.

Bole­sław Śmiały utra­cił Pomo­rze po 1079 roku– stało się to w wyniku prze­wrotu poli­tycz­nego w Pol­sce i ucieczce Śmia­łego na Węgry, co na tyle osła­biło kraj, że uła­twiło Pomo­rzu kolejne ode­rwa­nie się od Pol­ski.

Czasy Władysława I Hermana (do 1102 roku)

Po ucieczce króla Bole­sława II Śmia­łego z Pol­ski księ­ciem został jego brat Wła­dy­sław I Her­man. Osła­bie­nie Pol­ski wyko­rzy­stali natych­miast Pomo­rza­nie, nie­ugięci w dąże­niach sepa­ra­ty­stycz­nych. Nasi­liły się łupie­skie napady Pomo­rzan na zie­mie pol­skie, nie tylko nad­gra­niczne, lecz rów­nież w głąb Pol­ski. Wła­dy­sław Her­man przez pierw­sze lata pano­wa­nia nie był w sta­nie się temu prze­ciw­sta­wić, był zajęty regu­lo­wa­niem rela­cji z Cze­chami, Rusią i cesar­stwem. Dopiero po przy­wró­ce­niu pokoju wewnętrz­nego w kraju i zawar­ciu poro­zu­mień z cesar­stwem i Cze­chami mógł się zaan­ga­żo­wać w sprawy pomor­skie.

W latach 1090–1091 książę pod­jął pierw­szą próbę przy­wró­ce­nia zwierzch­nic­twa pol­skiego nad Pomo­rzem – nie całym, lecz Pomo­rzem Gdań­skim. Źró­dła pisane prze­ka­zują nam trzy epi­zody z tych wojen z pierw­szej fazy pol­sko-pomor­skich zma­gań za Wła­dy­sława Her­mana: 1) sier­pień 1090 roku, z bitwą sto­czoną 15 sierp­nia, 2) okres Wiel­kiego Postu w 1091 roku, z bitwą sto­czoną w Nie­dzielę Pal­mową 5 kwiet­nia, 3) koniec wrze­śnia/paź­dzier­nik 1091 roku, z fina­ło­wym oblę­że­niem Nakła.

W sierp­niu 1090 roku Wła­dy­sław wzmoc­niony nie­licz­nym oddzia­łem cesar­skim ude­rzył od połu­dnia na Pomo­rze Gdań­skie.. W sze­re­gach pol­skich nie zabra­kło wszech­wład­nego i wpły­wo­wego pala­tyna Sie­cie­cha, który cie­szył się nie­mal bez­gra­nicz­nym zaufa­niem Wła­dy­sława i miał nie­mały udział we współ­rzą­dze­niu Pol­ską jako doradca i naczelny dowódca woj­skowy. Polacy przy­stą­pili do oblę­że­nia jakie­goś nie­na­zwa­nego w źró­dłach grodu pomor­skiego (naj­praw­do­po­dob­niej Nakła, jak by wyni­kało z wypad­ków roku następ­nego). Pomo­rza­nie wysłali na odsiecz grodu znaczne posiłki, z któ­rymi siły pol­skie sto­czyły walną bitwę 15 sierp­nia¹⁶ 1090 roku (w dzień Wnie­bo­wzię­cia Naj­święt­szej Maryi Panny). Polacy wygrali bitwę, miaż­dżąc doszczęt­nie pomor­skie oddziały, i zajęli gród. W następ­stwie tego zwy­cię­stwa armia pol­ska poma­sze­ro­wała w głąb Pomo­rza Gdań­skiego, zdo­by­wa­jąc po dro­dze kolejne grody i tłu­miąc w star­ciach wszel­kie próby oporu Pomo­rzan. Rezul­ta­tem tej kam­pa­nii było zaję­cie Pomo­rza Gdań­skiego łącz­nie z gro­dami nad­mor­skimi i odzy­ska­nie (ponowne) pol­skiej zwierzch­no­ści nad tą czę­ścią Pomo­rza. Pala­tyn Sie­ciech usta­no­wił nad waż­niej­szymi ze względu na obron­ność i zna­cze­nie pomor­skimi gro­dami pol­skich zarząd­ców i kome­sów. W tym samym cza­sie z roz­kazu Wła­dy­sława wska­za­nego dnia znisz­czono część pomniej­szych gro­dów na pomor­skiej ziemi. Pol­ski książę dążył jed­no­cze­śnie do utrwa­le­nia pol­skiego zwierzch­nic­twa nad Pomo­rzem Gdań­skim (pol­scy zarządcy w gro­dach) i zli­kwi­do­wa­nia zaple­cza poten­cjal­nych bun­tów (nisz­cze­nie punk­tów oporu w okrę­gach gro­do­wych). Jed­nak już wcze­sną jesie­nią tegoż roku Pomo­rzanie zerwali się do powsta­nia prze­ciwko pol­skiemu pano­wa­niu. Odbito z pol­skich rąk wszyst­kie pomor­skie twier­dze, wybi­ja­jąc w zacię­tych star­ciach pia­stow­skie gar­ni­zony. Pol­skich namiest­ni­ków i kome­sów spo­tkał dwo­jaki los. Pomo­rzanie zabili tych, któ­rzy dopusz­czali się nad­mier­nych nad­użyć, zezwo­lono zaś odejść wolno tym, któ­rzy zarzą­dzali uczci­wie – nie od razu, lecz dopiero po wsta­wien­nic­twie spo­wi­no­wa­co­nych z nimi Pomo­rzan.

Na reak­cję Wła­dy­sława nie trzeba było długo cze­kać. Już w lutym 1091 roku, w okre­sie Wiel­kiego Postu (który przy­pa­dał wtedy od 25 lutego do 12 kwiet­nia) wkro­czył na czele dużej armii na Pomo­rze Gdań­skie. Począt­kowo armia pol­ska zajęła pozy­cję wycze­ku­jącą, mini­ma­li­zu­jąc wszel­kie aktyw­no­ści. Jed­nak po jakimś cza­sie, nie bacząc na zakaz pro­wa­dze­nia wojny w okre­sie postu, przed jego zakoń­cze­niem pol­ski książę popro­wa­dził armię w bogaty i ludny rejon, nisz­cząc opór orę­żem, zbie­ra­jąc ogromne łupy i bio­rąc nie­zli­czone rze­sze lud­no­ści w nie­wolę. Naj­wy­raź­niej była to jedy­nie wyprawa łupież­cza połą­czona z zasia­niem pośród zbun­to­wa­nych Pomo­rzan stra­chu przed pol­ską zemstą – czyli eks­pe­dy­cja karna – gdyż Wła­dy­sław nie dążył do ata­ko­wa­nia i odbi­ja­nia z pomor­skich rąk klu­czo­wych gro­dów, lecz po zgar­nię­ciu olbrzy­miej zdo­by­czy zarzą­dził powrót do Wielkopol­ski. Znaj­du­jące się już nie­opo­dal pol­sko-pomor­skiej gra­nicy siły pol­skie dopa­dła wrząca zemstą armia pomor­ska.

Dnia 5 kwiet­nia¹⁷ (w przed­dzień Nie­dzieli Pal­mo­wej) 1091 roku pod gro­dem Drzy­cim nad rzeką Wdą doszło do wal­nej bitwy. Była to okrutna, strasz­liwa, toczona od godziny 9 rano do zapad­nię­cia wie­czor­nego zmroku. Obie strony wykrwa­wiły się nie­po­mier­nie. Dopiero z zapad­nię­ciem noc­nych ciem­no­ści Pomo­rza­nie wyco­fali się z pola walki. Trudno osą­dzić rezul­tat bitwy. Z jed­nej strony Pomo­rza­nie wyco­fali się dobro­wol­nie, nie­po­ko­nani przez Pola­ków, z dru­giej strony Polacy utrzy­mali pole walki. Stąd w histo­rio­gra­fii panują odmienne prze­ko­na­nia: wygrana strony pol­skiej, zwy­cię­stwo Pomo­rzan, wynik nie­roz­strzy­gnięty. Nawet jeżeli zało­żyć zwy­cię­stwo strony pol­skiej, to było ono nie­zwy­kle żało­sne ze względu na ogrom ponie­sio­nych strat. W opi­nii autora niniej­szej publi­ka­cji: oku­piona wiel­kimi stra­tami po obu stro­nach bitwa, w któ­rej armia pol­ska jako strona bro­niąca się utrzy­mała zajęte pozy­cje, ale musiała opu­ścić Pomo­rze, zaś Pomo­rza­nie nie ucie­kli z pola walki, lecz wyco­fali się, co skła­nia ku ostroż­nemu sfor­mu­ło­wa­niu, że bitwa była nie­roz­strzy­gnięta. Nie wolno jed­nak igno­ro­wać opi­nii źró­deł pisa­nych. Przy­to­czona w przy­pi­sie nr 18 kro­nika Galla Ano­nima mówi o żało­snym i peł­nym strat zwy­cię­stwie dla strony pol­skiej, zaś jeden z rocz­ni­ków zazna­cza wyraź­nie zwy­cię­stwo księ­cia Wła­dy­sława nad Pomo­rzanami¹⁸.

Jesie­nią tego samego, 1091 roku pod­jął Wła­dy­sław kolejną wyprawę na Pomo­rze Gdań­skie. Armia pol­ska wzmoc­niona trzema zbroj­nymi huf­cami z Czech wkro­czyła na Pomo­rze 29 wrze­śnia¹⁹ i pode­szła pod gród Nakło nad Note­cią, przy­stę­pu­jąc do oblę­że­nia. Prze­bieg oblę­że­nia okre­ślić można dosad­nie jako kata­stro­falną porażkę strony pol­skiej. Naj­wy­raź­niej pomor­ski gar­ni­zon grodu góro­wał nad oble­ga­ją­cymi walecz­no­ścią, prze­zor­no­ścią i chy­tro­ścią. Gall Ano­nim doszu­kuje się tutaj wymó­wek, usi­łu­jąc w ten spo­sób pomniej­szyć porażkę oble­ga­ją­cych. Wymó­wek w postaci sił nad­na­tu­ral­nych – zjaw, widzia­deł i mami­deł potwor­nych (_delu­sio­nes_) – poja­wia­ją­cych się nocami pol­skim wojow­ni­kom, napę­dza­ją­cych Pola­kom stra­chu i skła­nia­ją­cych ich do irra­cjo­nal­nego zacho­wa­nia. Pew­nej nocy zwie­dzeni pol­scy wojow­nicy wybie­gli z obozu, chcąc ude­rzyć na nocne mary, które pod­cho­dziły pod obóz w bojo­wym szyku. Na próżno wal­czyli ze zja­wami, tnąc mie­czami w próż­nię, jed­no­cze­śnie odda­la­jąc się od obozu. W tym cza­sie Pomo­rza­nie, wyko­rzy­stu­jąc sytu­ację, doko­nali wypadu z grodu. Wtar­gnęli do pol­skiego obozu poprzez opusz­czone oszań­co­wa­nia, spa­lili część namio­tów i machiny oblęż­ni­cze. Nie­za­leż­nie od ele­mentu bojaźni czy nawet zabo­bon­no­ści, jaka ogar­nęła pol­skich wojow­ni­ków, na jedno trzeba zwró­cić obiek­tyw­nie uwagę: znany w nauce gaz bagienny, czyli wyziewy meta­nowe powo­du­jące mię­dzy innymi tzw. błędne ogniki, jest nor­mal­nym zja­wi­skiem dla obszaru bagni­stego, a w taki obfi­to­wał teren wokół Nakła. Sytu­acja dla pol­skiej strony przy­bie­rała nie­ko­rzystny obrót. Nie zna­leźli spo­sobu na zła­ma­nie oporu obroń­ców. Gdy poczęło bra­ko­wać żyw­no­ści, w tym szcze­gól­nie Cze­chom doskwie­rał nie­mi­ło­sier­nie jej brak (z logicz­nego punktu widze­nia jed­nak nie­zro­zu­miała jest argu­men­ta­cja kro­ni­ka­rza – dla­cze­góż gło­do­wa­nie Cze­chów miało się róż­nić od gło­do­wa­nia Pola­ków? Chyba że, co nie jest wyklu­czone, Czesi sami musieli się trosz­czyć o pro­wiant, bez wspar­cia Pola­ków), Wła­dy­sław naka­zał prze­rwa­nie oblę­że­nia i wyco­fa­nie się z pol­sko-pomor­skiego pogra­ni­cza.

Była to ostat­nia pol­ska wyprawa na Pomo­rze z oso­bi­stym udzia­łem Wła­dy­sława Her­mana. Od tej pory pol­sko-pomor­skie pogra­ni­cze tar­gane było nie­ustan­nymi wal­kami, które nie dawały żad­nej ze stron sta­łych suk­ce­sów, oprócz doraź­nych korzy­ści w postaci łupów i jeń­ców. Jeden przy­kład źró­dłowy²⁰ obra­zuje typowe dla tego okresu wza­jemne utarczki. Pew­nego razu pod pol­ski gród nad­gra­niczny pod­szedł pota­jem­nie nocą oddział pomor­skich wojow­ni­ków. Zdrajcy wewnątrz grodu spu­ścili im sznury, umoż­li­wia­jąc wspię­cie się do góry po wale obron­nym. Napast­nicy ocze­ki­wali na wałach w ukry­ciu nasta­nia świtu. Zostali jed­nak wykryci przez lojalne gro­dowi patrole war­tow­ni­cze i na tym epi­zod się zakoń­czył.

Na stro­nice histo­rii w kon­tek­ście pol­sko-pomor­skich zma­gań wkra­cza syn Wła­dy­sława Her­mana, Bole­sław Krzy­wo­usty. Na początku jesz­cze jako nie­mal dzie­cię, mło­dzie­niec, pacholę, ale już odzna­cza się zale­tami przy­szłego wiel­kiego wojow­nika. W jego pierw­szych wal­kach z Pomo­rza­nami zadzi­wia nie­by­wa­łymi przy­kła­dami boha­ter­stwa, prze­cho­dząc zadzi­wiający chrzest walecz­no­ści.

Pierw­sze opi­sane źró­dłowo wyczyny wojenne Krzy­wo­ustego na tle kon­fliktu pol­sko-pomor­skiego zwią­zane są z gro­dem Mię­dzy­rzecz. Ta pra­stara pia­stow­ska warow­nia dostała się w opi­sy­wa­nym okre­sie w ręce pomor­skie, czego przy­czyn i szcze­gó­łów nie znamy. W 1098 roku Krzy­wo­usty zaata­ko­wał Mię­dzy­rzecz²¹ z zamia­rem odbi­cia go z rąk nie­przy­ja­ciół. Należy sobie uzmy­sło­wić, że ksią­żęcy syn miał zale­d­wie dwa­na­ście lat, prze­wo­dził zatem wypra­wie jedy­nie nomi­nal­nie, pod opieką i fak­tycz­nym dowódz­twem jego opie­ku­nów i wycho­waw­ców – w tym przy­padku wymie­niony jest jeden z nich, cze­śnik imie­niem Woj­sław. Doświad­czeni dowódcy nie odstę­po­wali go na krok, zwa­ża­jąc na bez­pie­czeń­stwo prze­peł­nio­nego bra­wurą i ani­mu­szem mło­dzieńca. Oblę­że­nie i szturmy Mię­dzy­rze­cza cią­gnęły się przez kilka dni. Walki na wałach pro­wa­dzono z wielką gwał­tow­no­ścią i zacię­ciem, skoro Wisław został bar­dzo ciężko raniony w głowę. Na tyle ciężko, że życie ura­to­wał mu skom­pli­ko­wany zabieg lekar­ski prze­pro­wa­dzony przez umie­jęt­nego medyka, pole­ga­jący na wycią­gnię­ciu kości. Mię­dzy­rzecz został zdo­byty, Krzy­wo­usty, jesz­cze jako chło­piec, okrył się sławą. Gall Ano­nim nazwał go przy tej oka­zji powtór­nie chłop­czyną z mar­so­wego rodu zro­dzo­nym (ale­go­ria do Marsa jako bóstwa wojny).

Krótko po powro­cie ze zdo­by­tego (odbi­tego) Mię­dzy­rze­cza pocią­gnął Krzy­wo­usty z kolejną wyprawą na pol­sko-pomor­skie pogra­ni­cze. Tym razem zaata­ko­wał gród zna­mie­nity i warowny, lecz nie­stety nie­na­zwany z imie­nia w kro­nice²². Krzy­wo­usty zdo­był warow­nię przy pierw­szym sztur­mie, upro­wa­dza­jąc stam­tąd mnó­stwo łupów i jeń­ców. Rosła sława mło­dego, walecz­nego pol­skiego księ­cia, zdo­by­wa­jąc mu uzna­nie i podziw rycer­stwa, ale jed­no­cze­śnie zawiść wro­gów.

Szcze­gólną nie­chę­cią zapa­łał do mło­dzieńca pala­tyn Sie­ciech, widząc w nim zagro­że­nie dla swych daleko idą­cych pla­nów. Bez wgłę­bia­nia się tutaj w bogatą lite­ra­turę przed­miotu, naj­wy­raź­niej Sie­ciech wykal­ku­lo­wał sobie prze­ję­cie wła­dzy nad Pol­ską. Kon­tro­lo­wał w każ­dym calu sta­rze­ją­cego się Wła­dy­sława Her­mana, nie­po­ko­jąco mu ule­głego, praw­do­po­dob­nie też miał pota­jemny romans z mał­żonką Wła­dy­sława, Judytą. Na dro­dze ku marze­niom stali mu syno­wie Wła­dy­sława, Zbi­gniew i Bole­sław Krzy­wo­usty. Wtedy roz­pę­tały się waśnie, prze­ro­dzone w otwarte star­cia zbrojne, pomię­dzy Sie­ciechem i Wła­dy­sła­wem z jed­nej strony a sprzy­mie­rzo­nymi na ten czas pod wpły­wem oko­licz­no­ści Zbi­gniewem i Krzy­wo­ustym. Wła­dy­sław opo­wie­dział się po stro­nie swo­jego ulu­bio­nego pala­tyna prze­ciwko wła­snym synom. Nie ma na to sen­sow­nego wytłu­ma­cze­nia, jed­nym z domy­słów jest podej­rze­nie, że widział w pala­tynie jedyną ostoję dla utrzy­ma­nia swo­jej wła­dzy.

Osta­tecz­nie Sie­ciech został wygnany z kraju, ale waśni i otwar­tego kon­fliktu w łonie pia­stow­skiej dyna­stii nie omiesz­kali wyko­rzy­stać Pomo­rza­nie. W roku 1100 wznie­śli wła­sny gród naprze­ciwko pol­skiej warowni San­tok, usa­do­wio­nej nie­opo­dal ujścia Noteci do Warty. San­tok nazy­wany był klu­czem do pol­skiego kró­le­stwa i jego straż­nicą. Wroga warow­nia w bez­po­śred­nim sąsiedz­twie zagra­żała stra­te­gicz­nemu zna­cze­niu San­toka i stwa­rzała poważne nie­bez­pie­czeń­stwo na pol­sko-pomor­skim pogra­ni­czu. Ponie­waż teren z San­tokiem nale­żał do domeny wyzna­czo­nej przez Wła­dy­sława Zbi­gnie­wowi, on też wyru­szył zbroj­nie na czele wła­snego licz­nego woj­ska prze­ciwko Pomo­rza­nom²³ bez wcią­gnię­cia w wyprawę przy­rod­niego brata Krzy­wo­ustego. W tym też miej­scu zaczy­nają się ryso­wać, mocno pod­kre­ślane przez Galla Ano­nima, róż­nice pomię­dzy Zbi­gnie­wem a Krzy­wo­ustym, z wyraź­nym, subiek­tyw­nym zazna­cze­niem wyż­szo­ści walo­rów tego ostat­niego. Zbi­gniew spar­ta­czył całą wyprawę. Pomimo znacz­nej prze­wagi liczeb­nej nad Pomo­rza­nami Zbi­gniew nie zaata­ko­wał nowego pomor­skiego grodu, nie dążył nawet do wypo­wie­dze­nia im walki. Wyco­fał się. Zamiast sławy okrył się hańbą. Wtedy do akcji przy­stą­pił czter­na­sto­letni Krzy­wo­usty. Na czele wier­nych mu wojsk, nie­po­rów­na­nie mniej­szych od sił Zbi­gniewa, powa­żył się na zaata­ko­wa­nie nowej pomor­skiej warowni. Odniósł spek­ta­ku­larny suk­ces. Młody książę popro­wa­dził szturm na warow­nię sam na prze­dzie, z unie­sio­nym orę­żem. Za nim postę­po­wali doświad­czeni wojow­nicy, zauro­czeni męstwem mło­dzieńca. Krzy­wo­usty roz­pro­szył wro­gie sze­regi. Wtar­gnął na most pro­wa­dzący do bramy grodu, roz­gro­mił bro­nią­cych go Pomo­rzan i dopadł bramy. Na tym szturm się zakoń­czył. Krzy­wo­usty wyco­fał się spod bramy grodu, ponie­waż do prze­pro­wa­dze­nia efek­tyw­nego szturmu nie dys­po­no­wał wystar­cza­jącą liczbą wojow­ni­ków.

Ta akcja odci­snęła się głę­boko w pamięci i świa­do­mo­ści pomor­skich wojow­ni­ków, obser­wu­ją­cych z wyso­ko­ści wałów wyczyny bojowe mło­dego Krzy­wo­ustego. Nadali mu zawo­ła­nie „Wil­cze szcze­nię” – w pozy­tyw­nym tego okre­śle­nia zna­cze­niu, oka­zu­jąc podziw i uzna­nie dla jego dzi­kiej śmia­ło­ści i walecz­no­ści. Poza tym doszli do wnio­sku, że nie zdzierżą Krzy­wo­ustemu, jeżeli nie­ba­wem zbie­rze więk­sze siły i zaata­kuje ponow­nie. Czym prę­dzej zatem sami znisz­czyli świeżo wznie­siony gród i wyco­fali się w głąb pomor­skich ziem.

Dla czter­na­sto­let­niego Krzy­wo­ustego był to wielki triumf – odpę­dził wro­gów znad gra­nicy, zmu­sza­jąc ich dodat­kowo do znisz­cze­nia wła­snej warowni. W nagrodę Wła­dy­sław Her­man posta­no­wił paso­wać syna na ryce­rza. Wspa­niale przy­go­to­waną cere­mo­nię paso­wa­nia zapla­no­wano na 15 sierp­nia 1100 roku w Płocku. Na krótko przed uro­czy­sto­ściami do Płocka dotarła wieść o oblę­że­niu San­toka przez woj­sko pomor­skie. Krzy­wo­usty natych­miast zebrał oddziały, pospie­szył pod San­tok i prze­pę­dził Pomo­rzan, uwal­nia­jąc gród od oblę­że­nia. Dopiero wtedy wró­cił do San­toka na rycer­skie paso­wa­nie. Wraz z nim miecz otrzy­mało duże grono rówie­śni­czych mu synów z rycer­skich rodów pol­skich – jego naj­bliżsi i naj­wier­niejsi towa­rzy­sze przy­szłej wojen­nej sławy.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Opi­sane w publi­ka­cjach Roberta F. Bar­kow­skiego: _Sło­wia­nie połab­scy. Dzieje zagłady_, Bel­lona, War­szawa 2015; _Poła­bie 983,_ Bel­lona, War­szawa 2015; _Kru­cjata połab­ska 1147_, Bel­lona, War­szawa 2017; _Poczet wład­ców sło­wiań­skich 631–1168 na Poła­biu_, Bel­lona, War­szawa 2017; _Die Pia­sten und die Anfänge des polni­schen Sta­ates_, Par­thas Ver­lag, Ber­lin 2018; _Bitwy Sło­wian_, Bel­lona, War­szawa 2018.

2. Widu­kind von Corvey, _Res gestae Saxo­ni­cae/Die Sach­sen­ge­schichte_, L II, cap. 4.

3. Tamże.

4. Widu­kind von Corvey, _Res gestae Saxo­ni­cae/Die Sach­sen­ge­schichte_, L III, cap. 42.

5. K. Myśliń­ski, _Pol­ska wobec Sło­wian połab­skich do końca wieku XII_, s. 14.

6. _Diplo­mata regum et impe­ra­to­rum Ger­ma­niae (Die Urkun­den der Deut­schen Könige und Kaiser)_, Bd. 1. _Die Urkun­den Kon­rad I., Hein­rich I. und Otto I. (Con­radi I., Hein­rici I. et Otto­nis I. Diplo­mata)_, red. T. Sic­kel, Han­no­ver 1879–1884, nr 105, s. 187–189.

7. Widu­kind von Corvey, _Res gestae Saxo­ni­cae/Die Sach­sen­ge­schichte_, L III, cap. 66.

8. Tamże, L III, cap. 69.

9. Thiet­mar z Mer­se­burga, _Kro­nika Thiet­mara_, L II, cap. 29.

10. Jan Kana­pa­riusz, _Świę­tego Woj­cie­cha żywot pierw­szy_.

11. _Anna­les Alta­hen­ses maio­res_, anno 1046, s. 802.

12. Wypadki zwią­za­nie z Mie­sła­wem i Pomo­rza­nami opi­sane Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L I, cap. 20, 21.

13. Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L I, cap. 22.

14. Mię­dzy innymi T. Gru­dziń­ski, _Bole­sław Szczo­dry. Zarys dzie­jów pano­wa­nia_, s. 59–61, 79–81.

15. Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L I, cap. 25.

16. O prze­biegu kam­pa­nii i jej następ­stwach: Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L II, cap. 1.

17. Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L II, cap. 2.

18. _Rocz­nik kapi­tulny kra­kow­ski_, anno 1091.

19. Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L II, cap. 3.

20. Tamże, cap. 6.

21. Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L II, cap. 14.

22. Tamże, L II, cap. 15.

23. Tamże, L II, cap. 17.

24. Gall Ano­nim, _Kro­nika pol­ska_, L II, cap. 21.

25. _Kosmasa Kro­nika Cze­chów_, L III, cap. 16: „_duo catti uno sacco capti_”.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij