Ponowne oświadczyny - ebook
Ponowne oświadczyny - ebook
Eleanor Buchanan nie może uwierzyć we własne szczęście, gdy podczas weekendu w Paryżu Jace Zagorakis prosi ją o rękę. Jej radość jednak trwa bardzo krótko. Niechcący słyszy jego rozmowę przez telefon i dowiaduje się, że Jace żeni się z nią, by przejąć hotel, który dostała w spadku. Eleanor wyjeżdża natychmiast ze złamanym sercem. Rok później Jace zjawia się w Anglii i ku jej zdumieniu ponownie prosi ją, by została jego żoną. Tym razem z innych powodów…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-8392-2 |
Rozmiar pliku: | 596 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Promienie zachodzącego słońca oświetliły przez okno olbrzymi kwadratowy brylant w pierścionku zaręczynowym.
Wcześniej, podczas spaceru nad Sekwaną, Eleanor wstrzymała oddech, gdy Jace przystanął i otworzył aksamitne pudełeczko. Nie wierzyła własnym uszom. Czy to możliwe, żeby przepiękny grecki bóg poprosił o rękę pospolitą Eleanor Buchanan? Takie rzeczy zdarzają się tylko w bajkach.
– Naprawdę chcesz się ze mną ożenić? – wykrztusiła, gdy wreszcie odzyskała mowę.
– Tak – potwierdził ze zniewalającym uśmiechem.
– W takim razie wyjdę za ciebie – odrzekła ze łzami szczęścia w oczach, gdy wsunął jej pierścionek na palec. – Tak bardzo cię kocham.
– Świetnie – skomentował z satysfakcją w głosie, zanim ją pocałował. – Wolałbym skromną ceremonię, tak szybko, jak to możliwe. Nie widzę powodu, żeby czekać, aż pojmę cię za żonę.
Eleanor była w siódmym niebie. Pospacerowali jeszcze po ogrodach Tuileries, zanim wrócili do hotelu z widokiem na wieżę Eiffla. Poszła do swojego pokoju, żeby przebrać się na kolację.
Teraz otworzyła drzwi pokoju Jacego za pomocą karty magnetycznej, którą jej dał. Nigdzie go nie zauważyła, ale przybyła przed umówioną godziną. Pewnie jeszcze brał prysznic albo się przebierał.
Spłonęła rumieńcem na wspomnienie widoku wspaniałej sylwetki w kąpielówkach, którą widziała dwa miesiące wcześniej podczas rejsu wokół wysp północnej części Morza Egejskiego.
Już na jachcie nieodparcie ją pociągał. W następnych tygodniach, kiedy przylatywał do niej do Anglii ze swojego domu w Salonikach, zakochała się w nim. Najdziwniejsze, że najwyraźniej odwzajemniał jej uczucie.
Przechodząc przez hol, zauważyła, że stół w jadalni nakryto do romantycznej kolacji. Ustawiono na nim szampana w kubełku z lodem i bukiet czerwonych róż. Położyła obok pudełko ulubionych greckich łakoci Jacego.
Eleanor pierwszy raz była w Paryżu. Rano, przed zwiedzaniem, Jace zabrał ją do greckiej kawiarni. Zamówił po filiżaneczce mocnej kawy i ciastka z miodem. Rozbawiło ją odkrycie, że wyrafinowany, enigmatyczny przedsiębiorca ma słabość do słodyczy.
Niewiele wiedziała o przyszłym mężu.
Dziadek z pewnością odradziłby jej ślub po tak krótkiej znajomości, ale Kostas zmarł przed pół rokiem. Choć go jej brakowało, poczuła się wolna, jak nigdy w czasach, kiedy był głową rodziny. Zostali jej tylko brat i siostra. Zazdrościli Eleanor, że uczynił ją jedyną spadkobierczynią rodzinnego przedsiębiorstwa, sieci hoteli Gilpin Leisure.
Z westchnieniem odpędziła myśli o kłopotliwym rodzeństwie. Nie zamierzała psuć sobie najszczęśliwszego dnia w życiu. Omiotła wzrokiem wnętrze. Kiedy zobaczyła przez otwarte drzwi sypialni wielkie łoże z baldachimem, serce przyspieszyło do galopu. Planowała tej nocy oddać narzeczonemu dziewictwo. Miała nadzieję, że go nie rozczaruje.
Choć namiętnie całował, nie nalegał na zbliżenie. Sama postanowiła dać mu dowód miłości. Martwiło ją tylko, że musi zauważyć długą, paskudną szramę na plecach.
W wieku trzynastu lat wszczepiono jej dwie tytanowe szyny i mnóstwo śrub, żeby zahamować postęp skrzywienia kręgosłupa, zwanego skoliozą. Operacja przebiegła pomyślnie, ale kompleksy pozostały.
Jej pierwszy chłopak zareagował przerażeniem i odrazą na widok blizny, dlatego później unikała bliższych relacji z płcią przeciwną. Jace przełamał jej rezerwę, ale na statku jej nie widział. Nosiła zabudowany, jednoczęściowy kostium albo płaszcz kąpielowy.
Serce Eleanor przyspieszyło rytm na dźwięk znajomego głosu z wyraźnym obcym akcentem. Wiatr odchylił zasłonę w szklanych drzwiach balkonowych i ujrzała wysoką postać z telefonem w ręku.
– Dostałeś wiadomość, Takisie? – zapytał Jace.
– Tak, ale to chyba żart. Zawsze deklarowałeś awersję do małżeństwa. Naprawdę żenisz się z wnuczką Kostasa Pangalosa, którego nienawidziłeś z całego serca?
– Moja nienawiść nie osłabła po jego śmierci.
Rozmawiali po grecku. Dziadek nauczył Eleanor płynnie mówić w swoim ojczystym języku. Sumienie kazało jej wyjść, ale szorstki ton Jacego, jakiego nigdy wcześniej nie słyszała, sprawił, że stopy jakby wrosły podłogę. Gdy Takis ponownie przemówił, po jej plecach przebiegł zimny dreszcz.
– Przez całe lata tłumaczyłeś mi, że Kostas podstępem odebrał twojemu ojcu jego udziały i doprowadził go do finansowej ruiny. Dlaczego więc żenisz się z wnuczką wroga?
– Wiesz, że próbowałem odkupić hotel Pangalos przed śmiercią Kostasa, ale odrzucił ofertę. Kiedy usłyszałem, że zapisał Eleanor w spadku Gilpin Leisure, nie miałem pojęcia, czy wie o ich wzajemnej wrogości. Właśnie dlatego poprosiłem cię, żebyś ją przekonał do sprzedania Pangalosa.
– Ponieważ ją poznałem, dziwi mnie twój wybór. Jest urocza i dość ładna, ale nie tak ponętna jak jej rozrywkowa siostra, której zdjęcia widziałem w gazetach.
Jace roześmiał się, nie serdecznie, zniewalająco jak w Grecji, lecz chłodno i cynicznie.
– Eleanor faktycznie nie przykuwa uwagi jak jej siostra. Tamta przypomina barwnego pawia, a ona raczej niepozornego wróbelka, ale nie poprosiłem jej o rękę z miłości.
Eleanor ledwie powstrzymała okrzyk zgrozy. Jace często nazywał ją _poulaki mou_, co znaczy po grecku „moja ptaszyna”. Uważała to określenie za czułe. Tymczasem porównywał ją do nudnego szarego wróbla! Na domiar złego najwyraźniej podziwiał urodę jej siostry, Lissy. Serce ją zabolało, jakby przeszyła je strzała.
Wmawiała sobie, że Jace musi ją kochać, ale wątpliwości zatruły jej umysł. Przypomniała sobie, że kiedy wyznała mu miłość, nie odwzajemnił wyznania, tylko pochwycił ją w objęcia i całował do utraty tchu, aż zapomniała o całym świecie.
Popatrzyła na własne odbicie w wielkim lustrze na ścianie i łuski spadły jej z oczu. Kiedy Jace zaproponował jej weekend w Paryżu, pospiesznie kupiła powiewną różową sukienkę, romantyczną, ale niezbyt wyrafinowaną. Długie włosy związała z tyłu wstążką w tym samym kolorze. W ostatniej chwili stchórzyła i zasłoniła kardiganem dość głęboki dekolt.
Nie wytrzymywała porównania z wytwornymi paryżankami, które bez wątpienia przykuły uwagę Jacego na Polach Elizejskich. Prawdę mówiąc, zadawała sobie pytanie, co w niej zobaczył. Teraz pojęła, że przez cały czas ją okłamywał. Łzy spłynęły jej po policzkach, rozmywając staranny makijaż.
Przypomniała sobie, że kilka tygodni po śmierci jej dziadka na atak serca jakiś człowiek przyjechał do hotelu Francine’s w Oxfordzie, należącego do odziedziczonej przez nią spółki Gilpin Leisure. Przedstawił się jako Takis Samaras, naczelny dyrektor sieci luksusowych hoteli o nazwie Perseus. Wyraził chęć zakupu Pangalosa, ale stanowczo odmówiła.
Teraz zrozumiała, że Jace pragnął hotelu, nie jej. Najchętniej uciekłaby jak najdalej, ale została, żeby wysłuchać dalszego ciągu:
– Małżeństwo z Eleanor to jedyny sposób odzyskania tego, co jej dziadek zabrał mojemu ojcu. Odkryłem, że Kostas zawarł w testamencie klauzulę, że Pangalos musi pozostać w rodzinie. Stary lis wierzył, że zapobiegnie przejęciu przeze mnie połowy udziałów, ale poznałem Eleanor i bez trudu rozkochałem ją w sobie.
Jace usłyszał cichy trzask z głębi swojego apartamentu. Przez szyfonową zasłonę dostrzegł zarys postaci. Wsunął telefon do kieszeni i wyszedł z balkonu.
Po powrocie do pokoju ujrzał na stole pudełko z nadrukiem greckiej piekarni. Przypuszczał, że ktoś z obsługi dostarczył je na zamówienie Eleanor. W środku znalazł baklawę, warstwowe ciasto przekładane siekanymi orzechami, maleńkie pączki _loukumades_ z miodowym syropem i swoje ulubione ciasteczka _kataifi_, nasączone syropem migdałowym.
Jace niewiele pił, nie zażywał narkotyków, ale wyznał Eleanor, że przepada za słodyczami. Oczywiście zapamiętała i zamówiła stosowny prezent. Zaklął pod nosem, myśląc o swojej narzeczonej.
Przed dwoma miesiącami pod wpływem impulsu postanowił odwiedzić kurort Pangalos na półwyspie Sithonia w regionie Chalkidiki w północnej Grecji. Wrócił tam po raz pierwszy od jedenastego roku życia, kiedy to jego rodzice zostali siłą wyrzuceni z budynku przez ochroniarzy Kostasa.
Ledwie poznał hotel po generalnym remoncie, ale kiedy wkroczył do holu, zobaczył oczami wyobraźni ojca i matkę, razem witających gości. Zdaniem Dimitriego osobiste akcenty przyciągały tych samych klientów rok po roku. Ludzie, którzy wynajmowali pokoje w Pangorakisie, bo taką nazwę wtedy nosił hotel, odnosili wrażenie, że należą do jednej, wielkiej szczęśliwej rodziny, ale Kostas postanowił postawić na bogatą klientelę, gotową dobrze zapłacić za pięciogwiazdkowe luksusy. Kłótnie o przyszłość poróżniły dawnych przyjaciół. Kostas przy wsparciu bogatej angielskiej żony i wpływowych greckich przyjaciół przejął kontrolę nad Pangorakisem, a później zmienił jego nazwę na Pangalos.
Pół roku temu Kostas zmarł nagle na atak serca. Wszystkich zaskoczyło, że Eleanor otrzymała w spadku Gilpin Leisure. Spółka posiadała luksusowy hotel Francine’s w Oxfordzie i kurort Pangalos w Grecji. Ostatnia wola dziadka rozwścieczyła starszego brata Eleanor, Marka Buchanana. Żeby go ułagodzić, Eleanor mianowała go naczelnym dyrektorem Pangalosa, ale plotka głosiła, że bardziej interesowała go gra w kasynie niż zarządzanie.
Przechodząc przez taras nad basenem, Jace spostrzegł młodą kobietę, leżącą z książką w ręku na jednym z leżaków. Kelner wręczył jej jakiś napój i zapytał:
– Czy to wszystko, panno Buchanan?
Nazwisko przykuło uwagę Jacego. Rozpoznał Eleanor ze zdjęcia w gazecie, która zamieściła informację o śmierci jej dziadka.
Przeciętne rysy i zaczesane do tyłu ciemnoblond włosy nie zrobiły na nim wrażenia. Blada skóra poczerwieniała od słońca na ramionach. Zauważył za to zgrabne nogi i kształtną figurę, delikatną krągłość bioder i wydatny biust. Mocno zabudowany, jednoczęściowy kostium zaintrygował go niczym zapakowany jeszcze prezent.
Niczego nie planował, siadając na sąsiednim leżaku. Już jako nastolatek flirtował z dziewczętami. Szybko odkrył, że jego muskularna sylwetka i śniada cera pociągają płeć przeciwną, toteż bez trudu nawiązał rozmowę z Eleanor. Przedstawiając się, obserwował ją uważnie, ale nie zareagowała w żaden sposób na jego nazwisko.
Ku własnemu zaskoczeniu uznał ją za uroczą, choć nieco zbyt poważną osobę. Rozbawienie jej stanowiło nie lada wyzwanie. Kiedy w końcu osiągnął cel, promienny uśmiech Eleanor pobudził jego libido. Choć nie myślał jeszcze o małżeństwie, gdy dołączył do uczestników rejsu wokół wysp Thassos i Lemnos, doszedł do wniosku, że warto lepiej ją poznać.
Podczas podróży Eleanor wyznała, że przeraża ją odpowiedzialność, jaką obarczył ją dziadek.
– Chcę wypełnić jego wolę i mam nadzieję, że byłby ze mnie dumny – dodała na koniec. – Założył hotel Pangalos i bez niczyjej pomocy osiągnął sukces.
Jace zacisnął zęby, słysząc, jak Kostas zafałszował historię hotelu, przemilczając ciężką pracę i poświęcenie jego ojca. Ponieważ jednak Eleanor najwyraźniej uwielbiała dziadka, nie zdradził, że Kostas bezwzględnie pozbawił Dimitriego udziałów w przedsięwzięciu, które razem rozpoczęli.
W wieku piętnastu lat Jace znalazł ciało ojca u stóp klifu. Niewiarygodne, że Dimitri jeszcze żył. W ostatnich słowach zobowiązał syna do odzyskania rodzinnej własności dla matki. Jace przez dwadzieścia lat szukał możliwości wypełnienia ostatniej woli ojca. Znalazł ją w osobie Eleanor. Małżeństwo z nią zapewniłoby mu współwłasność hotelu Pangalos i dało dodatkową satysfakcję, że Kostas przewraca się w grobie.
Nalewając sobie whisky, pomyślał, że ułożył doskonały i łatwy do zrealizowania plan.
Zerknął na zegarek. Za dwie minuty siódma. Eleanor powinna niebawem nadejść. Dziwne, że nie przybyła przed czasem na zaręczynową kolację. Nie ukrywała fascynacji jego osobą.
Zmarszczył brwi, wspominając zdumienie i radość Eleanor z oświadczyn. Oczywiście nie podał prawdziwego powodu. Postawił sobie za cel zyskać całkowitą własność hotelu Pangalos. Kostas zrujnował jego ojca. Po latach Jace zniweczy jego dziedzictwo, choćby za cenę zmiany stanu cywilnego.
Sącząc whisky, myślał o tym, że małżeństwo to ryzykowna inwestycja. Kilku jego kolegów płaciło po rozwodzie wysokie alimenty. Dobrze, że Katerina dała mu kosza kilka lat temu. Złamała mu serce, ale też przypomniała gorzką lekcję, jaką dała mu zdrada Kostasa. Pojął, że lojalność nic nie znaczy wobec pieniędzy. Niestety choć sam doszedł do milionów, klauzula zawarta w testamencie Kostasa nie pozwalała mu kupić hotelu Pangalos.
Poślubi więc Eleanor Buchanan i pomści ojca. Żałował tylko, że Kostas nie dożył swojej porażki. Przewidywał za to, że noc z wnuczką wroga dostarczy mu sporej satysfakcji. Jej reakcja na pocałunek świadczyła o ukrytej zmysłowości, czekającej na rozbudzenie. Jeszcze bardziej zaskoczyło go, że mimo przeciętnej urody i nieśmiałej rezerwy rozpaliła mu krew w żyłach.
Dotąd wybierał pewne siebie, doświadczone partnerki, unikając uczuciowego zaangażowania. Po ślubie zamierzał postępować tak samo. Zapewni Eleanor luksusy i hojne zadośćuczynienie po rozwodzie. Stłumił wyrzuty sumienia, że wciąga ją w spór, o którego istnieniu nie ma pojęcia.
Zadowolony z pomyślnego obrotu spraw, opróżnił kieliszek do dna i ponownie sprawdził godzinę. Cenił Eleanor za punktualność.
Nie zostawił niczego przypadkowi. Czarował Eleanor przez minione dwa miesiące. Co tydzień latał do Anglii, żeby zabrać ją na kolację. Zawsze czekała na progu. Nie kryła radości z jego wizyt, budząc w nim wyrzuty sumienia, że nigdy jej nie pokocha.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Jace podszedł otworzyć, zdziwiony, że nie użyła karty magnetycznej, którą od niego dostała.
Zamiast niej ujrzał w progu konsjerża.
– Przyniosłem panu przesyłkę od panny Buchanan – poinformował.
Jace podziękował i odebrał od niego kopertę. Kiedy ją otworzył, wypadł z niej pierścionek, który wcześniej włożył Eleanor na palec. Dołączyła do niego krótką notkę:
_Wiem, co zrobiłeś. Nie wyjdę za Ciebie._
Jace zacisnął zęby. Przypomniał sobie odtrącenie przez dawną ukochaną, Katerinę. Przez kilka miesięcy oszczędzał zarobione na budowie pieniądze, żeby kupić jej pierścionek zaręczynowy. Popatrzyła z pogardą na maleńki brylancik, który wręczył jej z dumą.
– Potrzebuję męża z pieniędzmi i perspektywami na przyszłość, a nie z kryminalną przeszłością – oświadczyła. – Przystojniak z ciebie, ale nie zostanę twoją żoną.
Wkrótce potem usłyszał, że poślubiła znacznie starszego armatora, który mógłby być jej ojcem.
Podejrzewał, że Eleanor odkryła, że kiedyś siedział w więzieniu. Nie widział powodu, żeby jej o tym wspomnieć. Spłacił swój dług wobec społeczeństwa. Wolał nie ryzykować, że odrzuci oświadczyny, uniemożliwiając mu dotrzymanie złożonej ojcu obietnicy.
Wziął telefon i wybrał numer jej pokoju, ale nie odebrała. Przełączyła aparat na pocztę głosową. Zatelefonował więc do recepcji. Poinformowano go, że panna Buchanan wymeldowała się przed pięcioma minutami.
Choć zależało mu tylko na odzyskaniu hotelu, żal ścisnął mu serce na myśl o Eleanor.
Czemu nie dała mu szansy na wyjaśnienie, dlaczego przed laty trafił za kratki?
Odpowiedź przyszła sama. Mimo bogactwa i błyskawicznej kariery nie mógł uciec przed własną przeszłością. Choć nadludzkim wysiłkiem odbił się od dna, uznała go za niegodnego swej ręki.