Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Poród naturalny - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 września 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
59,00

Poród naturalny - ebook

Nowe, odświeżone wydanie kultowego przewodnika po naturalnych narodzinach.

W tej książce znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz, by naturalny poród był dla ciebie najpiękniejszym doświadczeniem.

NOWE WYDANIE

Na podstawie ponadtrzydziestoletniego doświadczenia w pracy położnej Ina May Gaskin, sławna w swoim kraju i nie tylko amerykańska położna, dzieli się dobrodziejstwami i radościami naturalnego porodu, ukazując kobietom, jak ufać odwiecznej mądrości własnego ciała tak, by poród był dla nich cudownym doświadczeniem. Książka opiera się o model położnictwa skoncentrowany na kobiecie, dając kobietom w ciąży zrozumiałą informację na temat wszystkich ważnych połączeń pomiędzy ciałem i umysłem, które pozwalają przebyć poród bez zbędnych medycznych interwencji.

Pełna inspirujących historii porodowych i praktycznych rad, książka Poród naturalny jest bezcennym źródłem wiedzy:

  • o metodach zmniejszania bólu porodowego bez zastosowania leków, w tym o roli masażu i dotyku,
  • o tym, co tak naprawdę dzieje się z matką i dzieckiem podczas porodu,
  • o porodzie orgazmicznym, który jest w pełni przyjemnym doświadczeniem,
  • o tym, czym jest epizjotomia i czy jest rzeczywiście potrzebna,
  • o popularnych metodach wywoływania porodu i o tym, których z nich należy koniecznie unikać,
  • o metodach zmniejszenia do minimum ryzyka interwencji medycznych w czasie porodu,
  • o tym, jak uniknąć krwotoku i depresji po porodzie,
  • o ryzyku, jakie niesie znieczulenie i cięcie cesarskie, i o tym wszystkim, czego lekarz może ci nie powiedzieć,
  • o tym, jak powinna wyglądać współpraca między kobietą a lekarzem i położną,
  • o tym, jak stworzyć najlepsze, wygodne i bezpieczne środowisko dla rodzącej i jej dziecka, nawet w szpitalu,
  • o wielu innych ważnych sprawach.

 

Modlę się gorliwie o to, aby wszystkie spodziewające się dziecka kobiety uważnie przeczytały tę książkę.
Jeśli tak uczynią, przypomną sobie mądrość kobiecego ciała i już nigdy jej nie zapomną.
Dziękuję ci, Ino, z głębi serca za napisanie tego przewodnika wprowadzającego
w zjawisko naturalnego porodu. Ta wiedza może zmienić świat.

dr Christiane Northrup, autorka książki Ciało kobiety, mądrość kobiety

O autorce

INA MAY GASKIN jest amerykańską położną i promotorką naturalnego porodu. Zasłynęła na całym świecie książką Duchowe położnictwo (polskie wydanie: Virgo 2011) oraz Porodem naturalnym i Karmieniem piersią (polskie wydanie: CoJaNaTo). Jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i sprzedane na całym świecie w milionach egzemplarzy. W wielu krajach weszły do kanonu kształcenia położnych.

W 1970 roku Ina May Gaskin wraz z mężem Stephenem i 250 innymi młodymi ludźmi założyła społeczność The Farm w Summertown (Tennessee, USA). Stworzyła i kierowała Ośrodkiem Położniczym The Farm, w którym do dziś urodziło się około trzech tysięcy dzieci. W 1994 roku „American Journal of Public Health” opublikował dane statystyczne ośrodka, zwracając uwagę na niski wskaźnik umieralności i zachorowań oraz niski wskaźnik interwencji medycznych.

Wielką zasługą Iny May Gaskin jest skierowanie uwagi świata na naturalne porody. W ciągu ostatnich ponad trzydziestu lat wygłaszała wykłady na konferencjach położniczych i na akademiach medycznych całego świata. W 1997 roku otrzymała nagrody ASPO/Lamaze Irwin Chabon oraz Tennessee Perinatal Association Recognition. W 2002 roku Uniwersytet Yale odznaczył ją honorowym tytułem Visiting Fellow. W 2009 roku wydział medycyny uniwersytetu Thames Valley przyznał jej tytuł doktora honoris causa. W 2011 roku w Sztokholmie została uhonorowana Right Livelihood Award (nagrodą za praktyczne i godne naśladowania rozwiązania najpilniejszych globalnych wyzwań) za rozpowszechnianie naturalnego podejścia do narodzin i opieki nad noworodkiem, którego skuteczność dla dobrostanu matki i dziecka potwierdziły statystyki.

W 1999 roku technika porodowa spopularyzowana i propagowana przez Inę May – której nauczyła się od położnej z kultury Majów z górskich terenów Gwatemali – została oficjalnie uznana przez literaturę położniczą. „Manewr Gaskin” jest pierwszą techniką położniczą nazwaną na cześć kobiety.

Ina May Gaskin zainicjowała światowy ruch Spiritual Midwifery walczący o przywrócenie autonomicznego charakteru zawodowi położnej. Jest współzałożycielką i byłą prezeską Związku Położnych Ameryki Północnej (Midwives Alliance of North America); reprezentuje go na spotkaniach koalicji Inicjatywy Bezpiecznego Macierzyństwa USA. Zapoczątkowała też projekt Kołdra Bezpiecznego Macierzyństwa (Safe Motherhood Quilt), którego celem jest skierowanie uwagi społeczeństwa na problem możliwych do uniknięcia zgonów matek. Jest jedną z twórczyń dokumentu ustanawiającego wspólne stanowisko Koalicji ds. Poprawy Usług Położniczych (Coalition to Improve Maternity Services – CIMS) oraz jej Dziesięciu Kroków Usług Położniczych Przyjaznych Matce.


Spis treści

Zaproszenie

Część I. Opowieści porodowe
– Wstęp do opowieści porodowych

Część II. Podstawy porodu

Wstęp

1. Potężna łączność umysłu i ciała
– Nieodpowiednie środowisko może wstrzymać lub cofnąć poród

2. Co się dzieje w trakcie porodu
– Hormony regulujące poród

3. Wielka zagadka bólu i przyjemności
– Bezbolesny poród
– Poród orgazmiczny
– Ból porodowy to inny rodzaj bólu
– Szacunek dla naszych ciał

4. Prawo Zwieracza
– Zwieracze układu wydalniczego i rozrodczego
– Cechy zwieraczy

5. Co powinnaś wiedzieć o ciąży i opiece prenatalnej
– Dwa modele opieki położniczej
– Lekceważona wartość właściwego odżywiania
– USG
– Biopsja kosmówki
– Punkcja owodni
– Ocena poziomu alfa-fetoproteiny w surowicy krwi matki
– Test przesiewowy w kierunku cukrzycy ciążowej
– Badanie przesiewowe na obecność paciorkowca beta (paciorkowiec z grupy B)
– Prenatalna immunoglobulina anty-D
– Świadomie wyrażona zgoda

6. Rozpoczęcie porodu
– Czy już rodzę?
– Indukcja porodu
– Niepożądane skutki indukowania porodu dla matki
– Skutki niepożądane indukowania porodu dla dziecka
– Powszechne metody indukcji porodu
– Model akuszerski opieki położniczej
– Zabiegi, których wolno ci odmówić

7. Poród: poruszaj się swobodnie, pozwól grawitacji wykonać jej zadanie
– Środki uśmierzające ból
– Leki uspokajające
– Leki narkotyczne
– Leki przeciwwymiotne
– Leki przeciwbólowe wziewne
– Znieczulenie zewnątrzoponowe
– Znieczulenie ogólne
– Znieczulenie rdzeniowe

– Wskazówki, dzięki którym zwiększysz szanse na poród w szpitalu bez środków przeciwbólowych
– Pozwól działać swojej wewnętrznej małpie
– Pokochaj w sobie zwierzę z rzędu naczelnych
– Dziecko, które „utknęło” w trakcie parcia

8. Zapomniana moc pochwy i epizjotomia
– Epizjotomia: czy rzeczywiście jest niezbędna?

9. Trzeci etap porodu
– Odcięcie pępowiny
– Poród łożyska
– Twój skarb
– Uniknij depresji poporodowej
– Poporodowa doula

10. Standard opieki położniczej

11. Czego najmniej się spodziewasz, gdy spodziewasz się dziecka
– Na ile lekarze są świadomi problemu związanego ze wskaźnikiem umieralności matek w Stanach Zjednoczonych?
– Ryzyko związane z technologią i panującymi w położnictwie modami
– Nowa metoda zszywania macicy po cesarskim cięciu
– Cesarskie cięcie na życzenie: kulisy

12. Poród siłami natury po przebytym cesarskim cięciu
– Zmiany zasad dotyczących VBAC
– Napędzana przez media polityka położnicza
– VBAC w Ośrodku Położniczym The Farm
– Maksymalizowanie szansy na VBAC

13. Wybór opiekunki lub opiekuna porodowego
– Wywiad z opiekunem

14. Wizja położnictwa i macierzyństwa w XXI wieku

Słowniczek

Załącznik A

Załącznik B
– Opieka oparta na dowodach naukowych

Załącznik C
– Inicjatywa Porodów Przyjaznych Matce

Załącznik D
– Inicjatywy Bezpieczne Macierzyństwo – USA

Źródła
– Organizacje położnicze
– Szkoły rodzenia, doule i organizacje obywatelskie
– Czasopisma
– Książki
– Filmy

O autorce

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63860-63-9
Rozmiar pliku: 3,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nie ma nic ważniejszego od sposobu, w jaki przychodzimy na świat. Zbyt długo zapominaliśmy o tym prostym fakcie. Poród naturalny Iny May Gaskin, a także jej poprzednia książka, , jest wszystkim, czego potrzebujemy, by na nowo włączyć się w umacniające piękno porodu, które jest zachwycającym, kobiecym darem zaludniania Ziemi. Niewiele książek ma potencjał ulepszania życia każdego, kto rodzi się na tej planecie. Ta ma taki potencjał.

Alice Walker, autorka Koloru purpury

Ina May Gaskin jest nie tylko najsłynniejszą położną w Stanach Zjednoczonych, ale jest w istocie najsławniejszą położną na świecie! Ta książka pokaże ci, dlaczego tak jest. Ina May uczyła się położnictwa w sposób najbardziej bezpośredni z możliwych – przyjmując porody. Dzięki historiom, jakie opowiada w swojej zajmującej książce, kobiety mogą doświadczyć jej procesu poznawania. Podobnie jak Ina May, jej czytelniczki poznają siebie, swoje ciała i umiejętności porodowe. Ina przeprowadzi je przez labirynt nowych technologii położniczych, ukazując drogę ku mądrym decyzjom i w pełni świadomym wyborom.

Robbie Davis-Floyd, autor Birth as an American Rite of Passage

Kobietom i lekarzom, którzy pomogli mi stać się położną.Podziękowania

Chcę podziękować mojemu mężowi Stephenowi Gaskinowi za jego niewyczerpaną chęć niesienia mi pomocy w trakcie długiego procesu powstawania tej książki. Nie będzie przesadą, gdy napiszę, że nie mogłabym ukończyć tego projektu bez niego. Ogromne wyrazy wdzięczności dla mojej agentki Stephany Evans, Pameli Hunt, Carol Nelson, Debry Flowers, Joanny Santana, Sharon Wells, Pameli Maurath, dr Johna O. Williamsa Jr., dr Wendy Savage, dr A. Marka Duranda, Alana Grafa, dr Annie Meenan, dr Josepha Brunera, Marsdena Wagnera, Kennetha Johnsona, Davida Frohmana, Leigh Kahan, Robbiego Davisa-Floyda, Elise Harvey, Leslie Hunt, Dany Gaskin Wenig, Claudii Oblasser, Angeliki Rodler, Michaela Stohrera, Vereny Schmidt, Betty Anne Daviss oraz Kena Starratta. Chciałabym także podziękować moim redaktorkom Robin Michaelson oraz Beth Rashbaum, a także ich asystentce Stacie Fine.Zaproszenie

Bez względu na powód, dla którego sięgnęłaś po tę książkę, gratuluję ci ciekawości i pragnienia poznania ważnej pracy, jaką jest rodzenie dzieci. Jeśli jesteś w ciąży, to przede wszystkim z myślą o tobie ją pisałam.

Potraktuj Poród naturalny jako zaproszenie do poznania prawdziwych umiejętności kobiecego ciała, które manifestują się w trakcie porodu. Nie mówię o przekazywaniu obecnej wiedzy medycznej przetłumaczonej z języka technicznego na potoczny. Księgarnie są pełne takich pozycji. Pisząc „prawdziwe umiejętności kobiecego ciała”, mam na myśli umiejętności zwykłych, rzeczywistych kobiet, bez względu na to, czy zostały one rozpoznane przez autorytety medyczne. Dla mnie najbardziej godna zaufania wiedza na temat kobiecych ciał łączy w sobie najlepsze z tego, co w ciągu ostatniego wieku lub dwóch miała do zaoferowania nauka medyczna, z tym, czego kobiety od zawsze dowiadywały się o sobie, zanim poród przeniósł się do szpitali. Celem tej książki jest ukierunkowanie cię na najlepsze dostępne obecnie informacje dotyczące prawdziwych zdolności kobiety w trakcie porodu i pokazanie, jak można je połączyć z najbardziej skuteczną, współczesną technologią z zakresu położnictwa. Chciałabym cię zachęcić i poinformować.

Od ponad trzydziestu lat jestem położną środowiskową. Mieszkam w amerykańskiej wsi, gdzie kobiety i dziewczynki odczuwają niewielki lub żaden lęk przed porodem. Wraz z moimi koleżankami przyjęłyśmy ponad 2200 porodów; większość dzieci urodziła się w domu rodziców lub w naszym ośrodku porodowym. Pracując w ten sposób, miałam okazję nauczyć się o kobietach tego, czego zwykle nie zauważa świat edukacji medycznej. Trudno orzec, czy kobiety z naszej wsi odczuwają mniej lęku w związku z porodem, gdyż wiedzą, że nasze umiejętności wykraczają poza medyczne zrozumienie, czy też nasze umiejętności są większe, kiedy jesteśmy spokojne. Tak naprawdę obie hipotezy są prawdziwe.

Wieś nazywa się The Farm i znajduje się w południowej części stanu Tennessee, w pobliżu Summertown. Wraz z moim mężem oraz kilkuset osobami założyliśmy ją w 1971 roku. Wciąż tu mieszkamy i pracujemy. Jedną z wyjątkowych cech naszej społeczności jest fakt, że od początku mężczyźni nie przeszkadzali kobietom w organizowaniu własnego systemu opieki położniczej. Mężczyźni zawsze nas mocno wspierali, oferując pomoc technologiczną, dzięki czemu nasza opieka stała się bardziej dostępna. Nigdy nie mówili, gdzie lub w jaki sposób mają się rodzić nasze dzieci.

Pozwól, że wyjaśnię, co mam na myśli, pisząc o lęku i narodzinach w The Farm. Nie chcę powiedzieć, że kobiety z naszej społeczności nigdy nie doświadczyły niepokoju na myśl o porodzie czy też nie zastanawiały się, czy będą w stanie dokonać tego na pozór niemożliwego czynu. Jestem pewna, że wiele z nas myślało o tym od czasu do czasu. Robią to niemal wszystkie kobiety. W końcu dla większości ludzi, którzy dorastali w cywilizowanych kulturach – zwłaszcza w tych, gdzie większość ludzi jest pozbawiona kontaktu ze zwierzętami – poród nie jest sprawą oczywistą. Gdy takie momenty zwątpienia przytrafiają się kobietom w naszej wsi, znajdują one oparcie w świadomości, że ich najbliższym przyjaciółkom, siostrom i matkom udało się tego dokonać. Dzięki tej wiedzy zaczynają wierzyć, że też mogą to zrobić – bez względu na to, czy były kiedyś świadkami aktu narodzin. Kobiety z The Farm poznały na nowo zachowania, w których kobiety w kulturach cywilizowanych nie są zbyt dobre – takie, które wykraczają poza powszechne, medyczne zrozumienie kobiecych ciał i porodu.

Moje doświadczenie w zawodzie położnej nauczyło mnie, że kobiece ciała wciąż działają. Oto twoja szansa na poznanie pradawnych systemów wiedzy, które możesz dodać do ogólnego zrozumienia tego, czym jest poród. Bez względu na to, gdzie i w jaki sposób masz zamiar urodzić, to doświadczenie odciśnie ślad na twoich emocjach, umyśle, ciele i duchu na resztę życia.

Kobiety w mojej wsi oczekują, że urodzą siłami natury, gdyż w ten sposób rodzą wszystkie, poza jedną lub dwiema na sto. Tak, czasami musimy odwieźć rodzącą do szpitala na cesarskie cięcie czy inny zabieg, ale te interwencje są niezbędne stosunkowo rzadko u kobiet rodzących w The Farm. (Nasz wskaźnik cesarskich cięć do roku 2000 wynosił 1,4%; wskaźnik porodów przy użyciu kleszczy i próżnociągu – 0,05%. W 2001 roku wskaźnik cesarskich cięć w Stanach Zjednoczonych wynosił 24,4%, a wskaźnik porodów zabiegowych około 10%). Kobiety z The Farm wiedzą, że poród może być bolesny, ale wiele z nich wie także, że może być ekstatyczny – nawet orgazmiczny. Ponad wszystko jednak, bez względu na to, czy doświadczają porodu jako czegoś bolesnego, jest on dla kobiet niesamowicie wzmacniającym doświadczeniem.

Czy słyszałaś, żeby ktokolwiek wyrażał się pozytywnie na temat porodu? Jeśli nie, nie jesteś sama. Jednym z najbardziej skrywanych sekretów w kulturze Ameryki Północnej jest fakt, że poród może być ekstatyczny i umacniający. Ekstatyczny poród, jak zobaczysz w wielu opowiedzianych tu historiach porodowych, daje doświadczającej go kobiecie wewnętrzną moc i mądrość. Nawet gdy kobiety z The Farm odczuwają bóle w trakcie porodu, rozumieją, że istnieją sposoby, dzięki którym te doznania stają się znośne, bez paraliżowania zmysłów lekami. Wiedzą, że jeśli mają doświadczyć prawdziwej mądrości i mocy, jaką ma do zaoferowania poród, lepiej mieć aktywne zmysły. W pierwszej części tej książki wysłuchasz głosu kobiet opowiadających swoje historie porodowe. Niektóre są przeżyciami kobiet z pokolenia pionierek, współtworzących kulturę narodzin w naszej wsi; inne – ich córek i synowych, które dorastały w tej kulturze lub pochodzą z niej ich partnerzy. Kilka jest opowiedzianych przez kobiety, które nie urodziły się w domu, ale dorastały w naszej kulturze. Jeszcze inne opowiadają kobiety, które postanowiły włączyć się w naszą kulturę narodzin, rodząc swoje dzieci w naszym ośrodku porodowym. Jeśli jesteś w ciąży albo w niedalekiej przyszłości planujesz ciążę, być może zechcesz powracać do tych opowieści, by wzmocnić swojego ducha w trakcie przygotowań do porodu.

Moja pierwsza książka, Duchowe położnictwo, gdy ukazała się w 1975 roku, była jedną z pionierskich w Ameryce Północnej publikacji na temat położnictwa i porodu. Szybko sprzedało się ponad pół miliona egzemplarzy. Książkę przetłumaczono na kilka języków, przedstawiając moją osobę nie tylko pokoleniu kobiet w wieku rozrodczym, ale także zaskakującej liczbie lekarzy i innych osób z wykształceniem położniczym. W niektórych krajach książka stała się elementem programu zajęć w szkołach położniczych. Czasem lekarze mówili mi, że czytali ją, by ponownie nabrać sił po przerażających doświadczeniach stażu z zakresu położnictwa. Zaczęłam spotykać lekarzy, którzy nazywali siebie położnymi w ukryciu (ang. MDs, Midwives in Disguise). Dzięki książce i zawartych w niej statystykach porodowych podróżowałam po całym świecie, dzieląc się wynikami pracy mojej oraz moich koleżanek z kadrą położniczą i kobietami z różnych krajów i kultur. Ten rodzaj międzykulturowego doświadczenia pozwolił mi spojrzeć na poród i opiekę położniczą z szerszej perspektywy i porównać zakorzenione w pewnych krajach różne praktyki położnicze i zwyczaje, które przeciwstawiają się najbardziej skutecznym funkcjom kobiecego ciała. Moje doświadczenie pokazało mi także, jak ważną rolę w każdej społeczności odgrywa położna i jak ważne jest to, by ten zawód był samodzielny, niezależny, ale gotowy do współpracy z lekarzami w stosunkowo rzadkich przypadkach, gdy pojawia się taka potrzeba.

Niedawno znajomy położnik stwierdził, że najbardziej interesujące są dwie ostatnie strony Duchowego położnictwa. Miał na myśli fragmenty poświęcone podsumowaniu wyników porodów w The Farm. Powiedział: „Musisz wyjaśnić, jak byłyście w stanie to osiągnąć, tak byśmy my, pracownicy szpitala, mogli to wcielić w życie”. Druga część tej książki jest dla niego i dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć, dlaczego kultura porodu w The Farm okazała się sukcesem. Omawiam główne założenia leżące u podstaw naszej pracy i charakteryzujące ją oraz zalecam techniki, które można wykorzystywać zarówno przy porodach domowych, jak i szpitalnych.

W drugiej części omawiam szczegółowo, dlaczego funkcjonowanie kobiecego ciała stanowi tak wielkie tabu i w jaki sposób w The Farm byliśmy w stanie odsłonić tę tajemnicę i przekuć ją w wiedzę dostępną dla praktycznie każdego w naszej społeczności. Wyjaśniam, dlaczego kobiety mają tak szeroki zakres doświadczeń porodowych i dlaczego jest tak rozbieżna interpretacja tego, co jest bezpieczne, a co nie w czasie porodu. Wszystko to ma swoje logiczne uzasadnienie. To samo dotyczy bólu porodowego: zastanawiam się nad tym, jak można doświadczyć porodu bezbolesnego, a nawet orgazmicznego – lub, częściej w kulturach cywilizowanych, najintensywniejszego rodzaju bólu. Dowiesz się, że kobieca macica może się zamykać i otwierać w trakcie porodu, a także poznasz warunki, które z dużym prawdopodobieństwem wstrzymają lub cofną poród. Przeczytasz o praktycznych sposobach, dzięki którym seksualny aspekt porodu będzie działał dla ciebie, a nie przeciwko tobie.

Dodatkowo część druga zawiera przegląd praktyk i metod, które najpewniej spotkasz w szpitalu, łącznie z przewodnikiem po tych, które mają solidne, naukowe podstawy, oraz tych, które ich nie mają.

Poród jest integralnym elementem życia, tak powszechnym, że często, mając wiele możliwości wyboru, zdajemy się na przypadek. Mamy tendencję do postępowania tak, jak inni, zakładając, że to musi być najlepsze. Żyjąc w technologicznym społeczeństwie, często myślimy, że najlepsze jest to, co jest najdroższe. Zwykle tak jest, bez względu na to, czy mówimy o telefonach komórkowych, kamerach, samochodach czy komputerach. Niekoniecznie jednak, jeśli chodzi o poród.

Ina May Gaskin z dyplomowanymi położnymi (ang. Certified Professional Midwife – CPM), z którymi współpracuje. Od lewej: Joanne Santana, Deborah Flowers, Pamela Hunt, Ina May Gaskin, Carol Nelson i Sharon WellsCzęść I. Opowieści porodowe

Wstęp do opowieści porodowych

Przynależność do grupy kobiet, które mogą podzielić się pozytywnym doświadczeniem porodu, przynosi niezwykłe korzyści psychologiczne. Właśnie to zjawisko zauważyłyśmy w naszym ośrodku. Krąży tak wiele przerażających historii porodowych, że kobietom trudno jest uwierzyć, że poród może być przyjemnym doświadczeniem. Jeśli jesteś w ciąży, prawdopodobnie już słyszałaś od przyjaciół lub rodziny straszne opowieści porodowe, zwłaszcza jeśli mieszkasz w Stanach Zjednoczonych, gdzie opowiadanie kobiecie krwawych historii jest rozrywką liczącą co najmniej sto lat. To zjawisko zarysowało się jeszcze wyraźniej w momencie, gdy poród stał się ulubionym tematem telenoweli i komedii sytuacyjnych. Nikt nie oddał tego bardziej zwięźle niż Stephen King w opowieści Metoda oddychania. Komentując lęk, jaki wiele kobiet żywi w związku z porodem, fikcyjna postać mówi: „Uwierz mi: jeśli ktoś ci mówi, że jakieś doświadczenie będzie bolesne, takie właśnie będzie. Większość bólu pochodzi z umysłu i gdy kobieta przyswoi przekonanie, że poród jest nieznośnie bolesny – gdy otrzyma taką informacje od swojej matki, jej sióstr, zamężnych przyjaciółek i swojego lekarza – będzie przygotowana na ogromne cierpienie”. Możecie tego nie wiedzieć, ale King jest ojcem kilkorga dzieci, które urodziły się w domu.

Najlepszym znanym mi sposobem na oparcie się przerażającym historiom jest słuchanie lub czytanie takich, które nas wzmacniają. Mam na myśli historie, które zmieniają cię, gdy ich słuchasz lub je czytasz, ponieważ osoba snująca opowieść uczy cię czegoś nowego lub pomaga spojrzeć na coś z zupełnie innej perspektywy. Dlatego też pierwsza część tej książki jest poświęcona historiom kobiet, które planowały rodzić w domu lub w ośrodku narodzin ze mną i położnymi, z którymi współpracuję. Możesz odkryć, że w trakcie ciąży będziesz chciała czytać tylko tę część. W The Farm jedyne przerażające historie to opowieści o poprzednich porodach, przy których opieka różniła się radykalnie od tej, jaką oferują położne z The Farm. W miarę jak kobiety zaczęły pozytywnie doświadczać porodów, ich historie pomogły ukoić lęki i zmartwienia tych, które jeszcze nie rodziły. Pewność siebie, jaką te kobiety zyskały dzięki dzieleniu się swoimi doświadczeniami, jest ważnym powodem, dla którego opieka położnicza w The Farm przynosi tak dobre rezultaty.

Opowieści pozwalają nam zapamiętać. Uczą nas, że każda kobieta reaguje na poród w wyjątkowy sposób, i mówią o tym, jak szeroki zakres może mieć to doświadczenie. Czasami uczą nas o niemądrych praktykach, niegdyś stosowanych powszechnie, a obecnie zarzuconych. Pokazują nam różnice pomiędzy akceptowalną wiedzą medyczną a prawdziwymi kobiecymi doświadczeniami cielesnymi – w tym także tymi, których nigdy nie opisuje się w podręcznikach medycyny ani nawet w medycznym świecie nie uznaje się za prawdopodobne. Demonstrują także łączność pomiędzy umysłem a ciałem w sposób, w jaki nie mogą tego zrobić studia medyczne. Opowieści kobiet, które aktywnie uczestniczyły w porodzie, często niosą ogromnie dużo praktycznej mądrości, inspiracji oraz informacji dla innych ciężarnych. Budujące historie opowiadane przez kobiety, które przebyły wspaniały poród, są niezastąpionym sposobem przekazywania wiedzy o prawdziwym potencjale kobiety w okresie ciąży i w trakcie porodu.

Narodziny Jamesa, 16 listopada 1986

Karen Lovell

Huntsville w amerykańskim stanie Alabama jest zwane Rocket City. „Niebo nie stanowi tam bariery”. Mój mąż Ron rozpoczął pracę przy produkcji najszybszych komputerów świata w Centrum Lotów Kosmicznych imienia George’a C. Marshalla, wiodącym ośrodku NASA. Mogłoby się wydawać, że jesteśmy ludźmi, którzy dążą do korzystania z najnowocześniejszej technologii także w zakresie porodu. Skąd pomysł na The Farm?

Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w momencie narodzin mojego pierwszego syna, Christophera. Właśnie skończyłam pracę nad dyplomem nauczycielskim i tej jesieni chciałam zacząć uczyć. Jednak wkrótce odkryłam, że jestem w ciąży. Dopiero co skończyłam szkołę, miałam na koncie wiele kursów z różnych dziedzin nauki, ale nie wiedziałam kompletnie nic o porodach. Oczywiście znałam przebieg porodu, reakcje ciała, co się działo, ale nie miałam zielonego pojęcia, jak poród traktowany jest przez szpitale i pracowników służby zdrowia. Zapoznając się z dostępnymi możliwościami, zaczęłam poszukiwać alternatywnych rozwiązań.

Pierwsza wizyta u polecanego w mieście położnika była dość nieprzyjemna. Dowiedziałam się, że w sali porodowej można wyregulować światło, ale nie da się zmienić temperatury. Gdy powiedziałam, że nie chcę epizjotomii, lekarz zupełnie zlekceważył tę sprawę i zapytał, jakiego rodzaju epizjotomię mam na myśli, nie informując mnie, czy obejdzie się bez nacinania krocza. Zaniepokoiło mnie to, ale stwierdziłam, że już raczej lepiej nie będzie i pozostawiłam sprawy własnemu biegowi. Póki co miałam zapewnioną opiekę prenatalną. Zawsze mogłam zmienić lekarza. W miarę upływu czasu moje przekonanie co do tego lekarza malało. Tak naprawdę przestałam mu ufać. Od początku czułam, że zupełnie inaczej postrzegamy kwestię porodu. Największe wątpliwości pojawiły się, gdy byłam w szóstym miesiącu ciąży i otrzymałam list, który można było zinterpretować tylko w jeden sposób: masz robić to tak, jak ci każę! Wreszcie w siódmym miesiącu dowiedziałam się, że nie będę mogła zastosować metody Leboyera, choć przez te wszystkie miesiące lekarz dawał mi do zrozumienia, że to będzie możliwe. Choć za dwa miesiące miały się zacząć badania palpacyjne, to w tym momencie wiedziałam, że nie chcę, żeby ten lekarz mnie dotykał. Musiałam znaleźć kogoś innego.

Pielęgniarka zajmująca się alternatywnym położnictwem zasugerowała lekarza z pobliskiej miejscowości, który mógł zapewnić mi opiekę z poszanowaniem moich odczuć. Pod jego opieką mogłam urodzić metodą Leboyera, ale szpitalne fartuchy i maski, które miały stworzyć bardziej „sterylne” środowisko, były właśnie takie – sterylne, zimne i przytłaczające. Z powodu monitora musiałam rodzić w pozycji na wznak. Poród zakończył się ogromnym nacięciem krocza i użyciem kleszczy.

Pewna kobieta w ciąży, z którą zaprzyjaźniłam się po urodzeniu syna, traktowała książkę Duchowe położnictwo jak biblię. Wyrywała z niej zdjęcia i strony i umieszczała je na ścianie. Narodziny jej córki, które odbyły się w domu, miały na mnie ogromny wpływ. Myślałam, że być może pewnego dnia urodzę dziecko, którego przyjście na świat będzie pełnym miłości, duchowym doświadczeniem.

Moja druga ciąża była ledwie widoczna. Odniosłam wrażenie, że dziecko się we mnie niejako wślizgnęło. Nie miałam żadnych problemów. Jedyną oznaką ciąży było to, że w marcu i kwietniu nie dostałam miesiączki, a ubrania stały się przyciasne wokół talii. Natychmiast znalazłam „wyrozumiałego” położnika w mieście. Wszystko szło gładko. Odkryłam, że lekarz jest ze mną zupełnie szczery. Stanowczo powiedział, że nalega na kroplówkę, a wymogiem szpitalnym jest prowadzenie wewnętrznego monitorowania płodu, choć miałam prawo z niego zrezygnować. Pogodziłam się z tego typu porodem, ale postanowiłam szukać dalej. W końcu w sklepie ze zdrową żywnością w Nashville, mieście, w którym dorastałam, kupiłam kopię Duchowego położnictwa. Kilka tygodni później napisałam do ośrodka The Farm. Odpisała Deborah Flowers.

Od razu poczułam, że to odpowiedź na moje błagania z głębi serca, więc modliłam się o możliwość urodzenia w ośrodku, jeśli to dla mnie odpowiednie miejsce. Wydaje mi się, że Ron się zaniepokoił, gdy powiedziałam mu o nim. Przecież tym razem byłam zadowolona, a szpital znajdował się w odległości zaledwie dziesięciu minut jazdy od domu. Dlaczego chciałam jechać do ośrodka oddalonego o ponad sto kilometrów?

Przeprowadziłam wiele rozmów z Ronem na temat porodu w ośrodku The Farm. W końcu postanowiliśmy pozbyć się uprzedzeń i tam pojechać (muszę przyznać, że nie byłam tak otwarta jak Ron; po prostu wiedziałam, że chcę tam być). Gdy dotarliśmy na miejsce, Deborah Flowers i Pamela Hunt oprowadziły nas po ośrodku i zbadały mnie. Deborah powiedziała, że rozwarcie szyjki macicy wynosiło centymetr, a ja jestem rozluźniona. Według mnie wynikało to z delikatności położnej i porozumienia, jakie z nią czułam.

Ron był pod wrażeniem, gdy zobaczył, że dom narodzin jest wyposażony w sprzęt szpitalny na wypadek sytuacji awaryjnej, a położne, oprócz wysokich kwalifikacji, mają także przeszkolenie techników ratownictwa medycznego. Stwierdził, że możemy rodzić w ośrodku The Farm, jeśli nasze ubezpieczenie obejmuje taki poród. Kilka dni później odkryliśmy, że na ubezpieczenie nie mamy co liczyć.

Deborah była moją główną położną, więc nie miałam problemów z tym, żeby otworzyć przed nią serce. Wiedziałam, że będzie dobrze. The Farm miała wszystko: „dostrojone” położne, dom narodzin, holistyczną klinikę, a także, w razie potrzeby, wsparcie lekarza i szpitala. Podobały mi się niuanse. Położne pomagały główce dziecka rozciągnąć pochwę, by zapobiec rozdarciu; nie korzystały z nieczułych urządzeń, takich jak USG czy wewnętrzny monitor płodu; potrafiły przyjąć poród dziecka w pozycji pośladkowej i miały zaufanie do wszechświata.

Poród rozpoczął się w Huntsville. Początkowo nie chciałam uwierzyć, że to już, i kontynuowałam czyszczenie wszystkich dywanów w domu. Co pewien czas kładłam się, żeby zredukować skurcze. O czwartej po południu uświadomiłam sobie, że już dłużej nie jestem w stanie sprzątać. Odczekałam chwilę, żeby się upewnić, co czuję, a o piątej zadzwoniłam do Rona i poprosiłam, żeby przyjechał do domu. Gdy przybył, zanieśliśmy rzeczy do samochodu i ruszyliśmy do ośrodka, uprzednio dzwoniąc do położnych.

Skurcze były równomierne i silne. Ron obliczył, że występują co siedem minut. Starałam się nie ruszać, więc skurcze były dość stabilne. Przy każdym skurczu czułam ból w plecach, co mnie zaskoczyło. Podróż zajęła nam nieco ponad dwie godziny. Byłam wdzięczna za mały ruch na drodze. Gdy dotarliśmy na miejsce, Ron zadzwonił do Debory, która wpuściła nas do ośrodka. Wczołgałam się na łóżko, a Deborah mnie zbadała. W tym czasie Ron wniósł rzeczy. Chris zasnął na rozkładanym krześle obok. Ron usiadł na łóżku, żeby ulżyć mi w dotkliwym bólu pleców. Deborah masowała moje uda, a Ron naciskał na plecy. Powiedziałam im, że to mi pomaga.

Czułam, że dziecko przemieszcza się w dół. Przypomniałam sobie Kim, młodą rodzącą kobietę z filmu, który pokazała mi Deborah. Kim była bardzo spokojna. Nie miała męża, na którym mogłaby polegać. Okazałam się tchórzem, jęcząc z powodu bólu pleców.

W okresie przejściowym wyłam, że ból pleców jest nie do zniesienia. Potem to naprawdę była modlitwa: „O Boże, pomóż mi”. Właśnie wtedy poczułam, jak moje dolne partie pęcznieją. Usłyszałam komentarz położnych, że jestem elastyczna. Parłam i pojawiła się główka. Przy kolejnym parciu główka wyszła. Co za ulga. Reszta ciała wysunęła się gładko. Ron przeciął pępowinę, którą wcześniej podwiązano. Właśnie wtedy obudził się Chris, dzięki czemu mógł zobaczyć przecinanie pępowiny. Po kilku minutach bez trudu wypchnęłam chlupoczącą, bezkształtną masę łożyska.

Około 11:50 urodziłam pięknego syna. Jego główka była prawie bez zniekształceń. Przed jedzeniem chciał odpocząć. Przyjrzeliśmy się mu, po czym podaliśmy go Joannie, która go zważyła i ubrała. W tym czasie Deborah i Pamela zakładały mi dwa szwy na niewielkie rozdarcie.

Byłam wdzięczna za łatwą ciążę i poród, który był wydarzeniem nie tylko psychospołecznym, ale także duchowym. Byłam wdzięczna za tak pełne miłości, opiekuńcze położne i kochającego, troskliwego męża. Wiedziałam, że to właściwy sposób porodu. Podobało mi się to, że położne zwracały uwagę na wszystkie szczegóły i dostrzegały nie tylko to, co zewnętrzne, ale i to, co ukryte i intuicyjne.

Następnego dnia czułam się bardzo dobrze. Patrzyłam na bezchmurne, niebieskie listopadowe niebo i brązowe liście na dębach. Wygrzewałam się w cieple słońca. Uświadomiłam sobie, że otrzymałam ogromne błogosławieństwo. Zrozumiałam, że istnieją rzeczy, których technologia nie jest w stanie udoskonalić – jedną z tych rzeczy jest liczący sobie wiele milionów lat proces ewolucji narodzin, który niektórym mógłby się wydać prymitywny, ale według mnie był doskonały.

Narodziny Harleya, 19 października 1995

Celeste Kuklinski

Około piątej zaczęłam odczuwać nietypowe bóle w okolicy podbrzusza. Nikomu o tym nie powiedziałam, by nie wzbudzać fałszywego alarmu. Tego wieczoru miałam zajęcia z GED, na które nie miałam ochoty. Odgrywając rolę „policji dla wagarowiczów”, Donna, mentorka i przyjaciółka, zawiozła mnie na zajęcia. Mary, moja nauczycielka, powiedziała, że pewnie mam fałszywe skurcze przepowiadające (Braxtona-Hicksa). Nie mogłam się skoncentrować, więc wyszłam z zajęć wcześniej.

Ból się nasilał. Czułam ciepło i podniecenie. Wciąż, na wszelki wypadek, nie chciałam nazywać tego bólu „skurczami”. Zmierzyłam odstępy pomiędzy falami bólu i okazało się, że ból pojawia się co cztery minuty. Donna zapytała, czy chcę się zobaczyć z położną. Postanowiłam się wstrzymać i upewnić, że nie ekscytuję się na darmo.

Wreszcie w trakcie oglądania Star Treka, gdy moje ciało wyginało się w różne strony, starając się znaleźć wygodną pozycję, stwierdziłam, że powinnam zobaczyć się z położną. Donna zawiozła mnie do Pameli. Pamela zbadała mnie i poinformowała, że rozwarcie szyjki macicy wynosi trzy centymetry i pewnie urodzę tej nocy. Zaskoczone i szczęśliwe wróciłyśmy do domu, żeby się przygotować.

Wreszcie nadeszła ta chwila. Wkrótce przyjechała Pamela, a następnie Ina May i Deborah. Już wtedy trudno mi było rozmawiać. Próbowałam jakoś sobie radzić z tym, co się działo z moim ciałem. Wszystko działo się szybko. Nie powstrzymywałam skurczów. Pozwalałam im przychodzić w ich własnym tempie, wiedząc, że dzięki temu nie opóźniam porodu. Wszystko było naturalne. Po prostu podążałam za tym, co się działo. Wzięłam kąpiel, która bardzo mi pomogła i mnie rozluźniła. Ina May i moja mama wspierały mnie w wannie. Ina May pokazała mi, jak oddychać głęboko i powoli.

Spróbowałam tego oddechu i wtedy nadszedł największy jak do tej pory skurcz. Musiałam wstać. Coś zakrwawionego i szarego wypłynęło ze mnie i z pluskiem wpadło do wanny. W tym czasie zaczęłam powtarzać „o Boże!”. Wyszłam z wanny i zaczęłam robić to, co musiałam: kucałam, schylałam się, chodziłam, powtarzałam: „O mój Boże” i tańczyłam jak żuraw. Skurcze się nasilały. Prawie nie miałam czasu na odpoczynek.

Pamiętam, że patrzyłam na wszystkie kobiety wokół mnie, które zdecydowały się na to kilka razy w życiu, i myślałam, że muszą być świrnięte!

Weszłam na łóżko i wiłam się z bólu. Mama powiedziała, że powinnam pozwolić grawitacji zrobić to, co do niej należy; poczułam, że to naprawdę działa. Widząc dziecko przesuwające się w dół mojego brzucha, starałam się skutecznie oddychać, pozwalając, by poród sam się odbył.

W pewnym momencie odczułam potrzebę parcia. Instynktownie zaczęłam masować moją bramę życia, żeby wspomóc jej otwarcie. Wtedy dotknęłam główki dziecka. Skurcze były bardzo silne. Chciałam, żeby się już skończyły. Zebrałam wszystkie siły, parłam, wydając z siebie głośne, prymitywne pomruki i krzyki. Wreszcie wypchnęłam główkę. Kolejne parcie i wyślizgnęła się reszta ciała. Cóż za ulga!

Chociaż nie byłam w stanie wydusić z siebie nic więcej poza: „O Boże” i „Och, dziecko”, chciałam powiedzieć: „Przynieście aparat!”.

Gdy patrzę na Harleya, moje serce przepełnia się miłością. Zachwyca mnie jego czysta obecność, niewinność, rozkoszne, słodkie odgłosy i miny oraz jego wspaniała, słodka twarzyczka. Chociaż poród był bolesny, nie nazwałabym go tak; nazwałabym go INTENSYWNIE NATURALNYM.

Miałam wrażenie, że narodziny pierwszego dziecka Pameli trwają wiecznie (jestem pewna, że ona czuła podobnie). Po około dwudziestu czterech godzinach postanowiłam zawołać naszą wspólną przyjaciółkę, Mary, która urodziła kilka dni wcześniej. Większość kobiet w naszej społeczności podziwiało jej umiejętności związane z porodem. Urodziła, nawet o tym nie wiedząc, jeszcze zanim położne zdążyły do niej dotrzeć.

Historia siostrzeństwa, 13 lutego 1972

Mary Shelton

Urodziłam mojego syna tydzień lub dwa przed tym, jak poproszono mnie, żebym asystowała Pameli w jej trudnym, długim porodzie. Poród mojego syna przebiegł gładko i przyjemnie; napełnił mnie energią. Ina May stwierdziła więc, że być może pomogę Pameli.

W południe, tuż przed narodzinami mojego syna Jona, czytając książkę Rama Dassa Be Here Now, czułam skupienie i ekscytację. Pamiętam, że zatrzymałam się na znaczeniu słowa oddanie. Poczułam skurcze i ogromne fale przepływającej energii. Wyobraziłam sobie swoją joni jako ogromną, otwartą jaskinię pod powierzchnią oceanu oraz wpływające i wypływające ogromne, wzbierające fale. Gdy fala wpływała do jaskini, wzmagały się skurcze, potęgowały, wypełniały mnie, osiągając punkt szczytowy, po czym łagodnie słabły. Poddawałam się wielkim, oceanicznym, wszechogarniającym falom. To było rozkoszne – orgazmiczne i orzeźwiające. Michael, mój mąż, leżał ze mną i przez jakiś czas razem doświadczaliśmy tych wspaniałych pływów.

Gdy wreszcie nadszedł czas, by zawołać położne, okazało się, że nasz telefon nie działa. Michael sam przyjął poród. Wszystko przebiegło gładko; zarówno Michael, jak i ja mieliśmy świadomość tego, co się dzieje, byliśmy skoncentrowani i przepełnieni euforią.

Podczas porodu Pameli wciąż byłam pełna życiodajnej energii po narodzinach mojego syna. Od wielu godzin Pamela ciężko pracowała nad rozwarciem. Była zmęczona i przestraszona. Czułam, że boi się, iż nie będzie w stanie urodzić. Pragnęłam połączyć się z nią na głębokim poziomie, podzielić się swoim doświadczeniem, by pomóc jej się rozluźnić i otworzyć. Pamela była naga. Leżała na łóżku, opierając się o poduszki i podtrzymując kolana. Zdjęłam ubranie (oprócz majtek i podpaski, gdyż wciąż krwawiłam po porodzie) i położyłam się obok Pameli – głowa przy głowie, pierś przy piersi, łono przy łonie. Opowiedziałam jej o mojej jaskini i oceanie, wielkim przyspieszeniu, narastaniu i otwarciu. Opowiedziałam o poddawaniu się i odpuszczaniu. Zaczęłyśmy razem doświadczać jej skurczów. Podtrzymywałyśmy się, parłyśmy i wzbijałyśmy się. Moje łono, choć puste, także nabrzmiewało i się kurczyło. Czułam, jak z każdym skurczem wypływa ze mnie niewielka ilość krwi – wiedziałam jednak, że wszystko jest w porządku.

Pamela się rozluźniła, dzieląc się ze mną cudowną energią porodu, zaczęła się otwierać i rozwierać. Wkrótce urodziła pięknego, spokojnego chłopczyka. Cóż za cudowne doświadczenie!

Opowieść o narodzinach Rameza, 30 maja 2003

Njeri Emanuel

Będąc w ciąży, myślałam, że podczas porodu poproszę o znieczulenie zewnątrzoponowe. Słyszałam, że poród jest nieznośnie bolesny. W szkole rodzenia nasłuchałam się o bólu. Najpierw myślałam, że zdecyduję się na cesarskie cięcie, dzięki czemu nie będę musiała przeć. Słyszałam, że parcie jest najcięższe. Jednak gdy zastanowiłam się nad tym głębiej, stwierdziłam, że nie chcę cesarskiego cięcia, bo rana długo się goi. (Moja mama uczestniczyła w porodach z położnymi z ośrodka The Farm, gdy mieszkałyśmy tam przez pięć lat. Dzięki temu wiedziałam co nieco o naturalnych porodach).

Gdy rozpoczął się poród, na chwilę weszłam pod prysznic, ale chodzenie przynosiło mi większą ulgę w bólach krzyżowych. Położna w szpitalu pytała, czy chcę się położyć na łóżku, ale powiedziałam, że lubię chodzić. Była przy mnie ciocia Carolyn, która w trakcie skurczów masowała mi plecy.

Njeri i Ramez

Parcie okazało się najłatwiejsze – ogromna ulga. Ktoś trzymał lusterko, dzięki czemu mogłam śledzić postępy w trakcie parcia. Powiedziano mi, że wystąpi pieczenie, ale tego nie doświadczyłam. Nie nacinano mi krocza ani nie miałam rozdarcia. Mama mówi, że mój syn, Ramez, urodził się z otwartymi oczami. Po jego narodzinach byłam bardziej szczęśliwa niż zmęczona. Poród trwał w sumie osiem godzin. Ramez ma teraz sześć tygodni i doskonale ssie pierś. Od narodzin przybrał na wadze ponad dwa kilogramy.

Narodziny Brianny Joy, 20 czerwca 1995

Bernadette Bartelt

Po raz pierwszy zaszłam w ciążę w wieku trzydziestu ośmiu lat. Byłam podekscytowana. Ciąża przebiegła dość łatwo, bez porannych mdłości czy innych komplikacji. Codziennie praktykowałam Jazzercise, wykonując mało forsowne ćwiczenia zalecane przez mojego położnika. Miałam zamiar urodzić w Nashville, gdzie mieszkałam od ponad dziesięciu lat. W czwartym miesiącu ciąży miałam wykonane USG, ale z powodu wszystkich historii dotyczących ryzyka ciąży po trzydziestym piątym roku życia bałam się obejrzeć wyniki.

Brianna Joy

Pod koniec ciąży, w marcu, zaniepokojona faktem, że moja lekarka jest tak zajęta, że nie znajduje zbyt wiele czasu dla mnie i mojego męża Ricka, postanowiłam odwiedzić położne z The Farm. Gdy miałam dwadzieścia kilka lat, mieszkaliśmy tam przez chwilę z moim ojcem i rodzeństwem. W trakcie badania czułam się swobodnie. Klinika w ośrodku nie była tak nowoczesna jak gabinet lekarski, ale czułam, że to miejsce jest bardziej przyjazne. Zrobiłam rozeznanie, zadałam wiele pytań i stwierdziłam, że chcę, aby położne przyjmowały mój poród. Uświadomiłam sobie, że jeśli poród będzie trwał ponad dwanaście godzin, istnieje prawdopodobieństwo, że z powodu mojego wieku lekarka się wystraszy, co zwiększy ryzyko cesarskiego cięcia.

Miałam nadzieję, że przy porodzie będzie ze mną Ina May, ale pojawił się problem: Ina miała wykład na konferencji dla położnych. Wracała dopiero 19 czerwca. Carol zbadała mnie 12 czerwca i powiedziała, że rozwarcie wynosi centymetr. Następnego dnia poszłam na długi spacer. W ciągu kolejnych dwóch dni odczuwałam ogromne skurcze macicy. W nocy 15 czerwca miałam problemy ze snem, gdyż skurcze pojawiały się co dziesięć minut. Rano Carol przyszła, by mnie zbadać, i powiedziała, że szyjka macicy się skraca, a rozwarcie wynosi trzy centymetry. Poradziła, bym nadal chodziła na spacery. Tak też zrobiłam. W nocy znów miałam problemy ze snem z powodu skurczów. Tym razem skurcze były o wiele bardziej intensywne. Poszłam z Rickiem nad strumień i moczyłam stopy. Chłód wody mnie rozluźniał. Piłam napój chłodzący z wina. Spędziłam część nocy, chodząc tam i z powrotem. Gdy Carol zbadała mnie po raz kolejny, miała dobrą wiadomość. Rozwarcie wynosiło pięć centymetrów.

Najwidoczniej Carol była przekonana, że trzeba wspomóc poród, i rankiem 18 czerwca przyszła z olejem rycynowym. Rozwarcie wynosiło niemal sześć centymetrów, ale nadal mogłam jeść, spać (to znaczy ucinać sobie krótkie drzemki pomiędzy skurczami), chodzić i funkcjonować. Poszłam na potlacz do domu jednej z położnych. Tej nocy Carol została ze mną i pomogła mi przetrwać skurcze. Nie było mowy o spaniu. Próbowałam wielu pozycji. Przez chwilę siedziałam na fotelu położniczym. Kucałam obok łóżka, opierając się o poduszkę. Podciągałam się na linie zwisającej z sufitu. Nie mogłam się rozluźnić. Próbowałam się skupić na oddechu, a nie na niesamowitych bólach krzyżowych. Wtedy też zrozumiałam, dlaczego niektóre kobiety proszą o leki przeciwbólowe. Rozwarcie wynosiło około siedmiu centymetrów. Doceniałam pomoc Carol, dzięki niej nie myślałam o przyszłym bólu. Powinnam dodać, że znam wiele kobiet, które rodziły w domu, i myślałam, że skoro one mogły to zrobić, to ja też mogę.

19 czerwca położne stwierdziły, że powinnam zjeść śniadanie. Zjadłam tosta z dżemem. Byłam odrobinę poddenerwowana, ale jednocześnie wiedziałam, że jestem w dobrych rękach i wszystko będzie dobrze. Około południa zjadłam trochę zupy, a Carol przyniosła mi napój energetyczny, żeby dodać mi sił przed zbliżającym się porodem. Rick poszedł na górę, żeby się zdrzemnąć. Przez ostatnie kilka nocy niewiele spał, starając się ulżyć mi w cierpieniu. Ina May zadzwoniła z lotniska i powiedziała, że będzie za około dwie godzony. Od razu przyszła do mnie i powiedziała, że zostanie aż do porodu.

Stwierdziła, że powinnam trochę odpocząć. Zdrzemnęłam się, a Rick masował mi stopy. Miałam nudności, więc zwymiotowałam. Poczułam się trochę lepiej. Skurcze się nasiliły. Odczuwałam je niżej i towarzyszył im palący ból. Podczas następnego badania rozwarcie wynosiło osiem centymetrów. Próbowałam wielu różnych pozycji. Wzięłam prysznic. Ina May usłyszała dźwięki, jakie z siebie wydawałam, i pomogła mi skoncentrować się na wolniejszym i pogłębionym oddechu. To pozwoliło mi się rozluźnić. Musiałam się skupić na czymś innym niż skurcze. Gdy Ina zbadała mnie po raz kolejny, rozwarcie wynosiło dziewięć centymetrów – ogromny postęp. Chwilę potem wydawało mi się, że muszę skorzystać z toalety, ale zauważyłam, że wypycham dziecko. Przeniosłam się z toalety na stołek porodowy i wkrótce widać było główkę. Poczułam, że muszę się o kogoś oprzeć, więc Rick usiadł za mną. W odstępach pomiędzy skurczami partymi koncentrowałam się na powolnym oddechu. Położne mówiły, że jestem bardzo silna, bo nie narzekam i nie walczę z bólem. Szczerze mówiąc, czułam ulgę, że mogę przeć i podobała mi się ta część porodu. Wtedy tak nie myślałam, ale teraz wspominam tę część porodu z ogromną przyjemnością. Przebiegła szybko i wiedziałam, że za chwilę zobaczę moje dziecko.

Ktoś trzymał lusterko i zobaczyłam włosy dziecka. Główka była wydłużona i nie przypominała głowy. Najintensywniejszym etapem było wysuwanie się główki. Czułam palący ból. Powiedziano mi, żebym się nie spieszyła. Parłam przez około czterdzieści pięć minut. Było łatwiej, gdy główka wyszła. Wraz z główką pojawiła się rączka. Reszta ciała wysunęła bardzo szybko i gładko.

Córka płakała, więc natychmiast położono mi ją na brzuchu. Była przepiękna. Ważyła ponad trzy kilogramy, a stan jej zdrowia był doskonały. Poczułam ogromną ulgę, że poród dobiegł końca. Deborah przygotowała dla mnie śniadanie. Wspaniale było znów coś zjeść. Brianna Joy była 1937 dzieckiem urodzonym w The Farm. Byłam zbyt podekscytowana i zbyt dobrze się bawiłam, żeby pójść spać.

Narodziny Abigail Rosakee, 21 kwietnia 2000

Katie Hurgeon

Mój mąż, George, przyszedł na świat w Domu Narodzin The Farm niemal dwadzieścia trzy lata przed tym, jak się okazało, że jestem w ciąży. Jako rzecznik naturalnych i domowych porodów stanowczo obstawał przy narodzinach naszego dziecka w tym samym domu. Nie trzeba mnie było długo przekonywać co do tego, że to najlepsza metoda porodu, zarówno dla mojego dziecka, jak i dla mnie.

Oczekiwałam, że moja mama będzie podekscytowana i zadowolona, że zdecydowaliśmy się na domowy poród, a zajmą się nami najsławniejsze położne w kraju. Nie była ani podekscytowana, ani zadowolona. Razem z tatą zaczęli mnie przekonywać, że narażam na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale także ich nienarodzonego wnuka. Za każdym razem, gdy rozmawiałam z mamą, słyszałam kolejną przerażającą opowieść porodową, która kończyła się słowami: „...i gdyby nie była w szpitalu, to by umarła”. Gdy wyczerpały się historie, mama zaczęła się rozwodzić na tym, że rezygnuję ze znieczulenia zewnątrzoponowego. Ze słodkim uśmiechem mówiła: „Będziesz potrzebowała znieczulenia”. W końcu musieliśmy z George’em powiedzieć moim rodzicom, że znamy ich stanowisko, ale urodzimy tak, jak chcemy i temat nie podlega dalszej dyskusji. Daliśmy im do zrozumienia, że jeśli nadal będą kwestionowali lub podważali naszą decyzję w tej sprawie, po prostu przestaniemy ich odwiedzać. Wreszcie przestali poruszać ten temat – przy nas. Mama zadzwoniła do mojego pediatry, lekarza, jej najlepszej przyjaciółki – która jest dyplomowaną pielęgniarką na oddziale porodowym w szpitalu Vanderbilt – oraz do mojego byłego ginekologa, sprawdzając kwalifikacje położnych. Wreszcie wyznała, że wszyscy ci ludzie powiedzieli, że nie ma położnych, które miałyby większą wiedzę i doświadczenie od położnych z ośrodka The Farm, że kobiety te wiedzą, co robią, a mama powinna WYLUZOWAĆ!

To był dopiero początek.

W trakcie kolejnej wizyty Ina May i Pamela odczytywały listę chorób, pytając mnie, czy miałam z nimi styczność od chwili zajścia w ciążę. Gdy doszły do różyczki, zatrzymałam je: „W pierwszym miesiącu ciąży byłam szczepiona przeciw różyczce. To był wymóg przyjęcia na studia”. Kobiety zamarły i spojrzały na mnie z niedowierzaniem. Ina May powiedziała: „Przed szczepieniem powinni się upewnić, czy nie jesteś w ciąży”.

„Pytali mnie” – wyjaśniłam. „Ale brałam tabletki antykoncepcyjne, a mój okres się nie opóźniał, więc mnie zaszczepili”. Kobiety milczały. Zdenerwowałam się. „Mogę się mylić. Jutro skontaktuję się z moim lekarzem, żeby się upewnić”.

„Tak” – powiedziała Ina May, wciąż nie dowierzając. „Skontaktuj się i zadzwoń do nas”.

Nie zadałam żadnych pytań, ale kiedy dotarliśmy z George’em do domu, przeczytałam rozdział o różyczce w książce What to Expect When You’re Expecting i płakałam przez resztę wieczoru. Pytanie w książce brzmiało tak: „Czy powinnam poddać się aborcji, jeśli byłam narażona na różyczkę w trakcie pierwszego trymestru ciąży?”. Odpowiedź zaczynała się od słów: „Niekoniecznie”. W książce ostrzegano, że przebyta różyczka może powodować wrodzone wady serca. Byłam przerażona i pogrążyłam się w bólu. Następnego dnia zadzwoniłam do lekarza i dowiedziałam się, że zastrzyk był jedynie dawką przypominającą, która nie powinna mieć negatywnego wpływu na dziecko. USG w 22 tygodniu wykazało, że ciąża jest niskiego ryzyka i mogę urodzić w Domu Narodzin.

Po raz drugi trafiliśmy do szpitala dość nieoczekiwanie. Odwiedziliśmy położne po raz ostatni przed porodem. Jak zwykle zmierzyły mi ciśnienie krwi i zaczęły zadawać standardowe pytania.

„Masz bóle głowy?”

„Tak”. Po raz pierwszy od momentu zajścia w ciążę odczuwałam ból głowy.

„Kiedy?”

„Dzisiaj rano”.

„Brałaś jakieś tabletki?”

„Tak, Tylenol, ale nie pomógł”.

„Jeszcze raz zmierzę ciśnienie. Jest wysokie”.

Zupełnie się tym nie przejęłam. Położne wyszły, żeby porozmawiać. Gdy wróciły, Ina May podeszła do łóżka, na którym wciąż leżałam, i powiedziała: „Wydaje nam się, że masz tyle objawów, że powinnaś...” – w tym momencie George i ja wstrzymaliśmy oddech. Byliśmy pewni, że Ina May chce nam powiedzieć, że powinniśmy się przenieść do Domu Narodzin, gdyż według nich wkrótce zacznę rodzić. Nasza radość nie trwała długo – „pójść do szpitala na dalsze badania. Masz objawy nadciśnienia ciążowego”. Podupadliśmy na duchu. Do szpitala? Położne wyjaśniły nam, czym jest nadciśnienie ciążowe i ryzyko z nim związane. Pojechaliśmy, przybici, do szpitala. Gdybym miała nadciśnienie ciążowe, położne nie mogłyby przyjąć porodu w ośrodku i musiałabym urodzić w szpitalu.

W szpitalu położono mnie na sali, ubrano w koszulę i podłączono do monitorów pracy serca i ciśnienia krwi. Po około godzinie obserwacji i komentarzu mojej lekarki, że „być może wysokie ciśnienie krwi wynika z poddenerwowania związanego z porodem w The Farm” (w szpitalu moje ciśnienie było prawidłowe), wydano mi pozytywne świadectwo zdrowia. (Lekarze nazywają takie objawy „nadciśnieniem białego fartucha”).

Więcej znajdziesz w wersji pełnej publikacji

Tematy publikacji w pełnej wersji

Podziękowania

Zaproszenie

Część I. Opowieści porodowe

Wstęp do opowieści porodowych

Część II. Podstawy porodu

Wstęp

1. Potężna łączność umysłu i ciała

Nieodpowiednie środowisko może wstrzymać lub cofnąć poród

2. Co się dzieje w trakcie porodu

Hormony regulujące poród

3. Wielka zagadka bólu i przyjemności

Bezbolesny poród

Poród orgazmiczny

Ból porodowy to inny rodzaj bólu

Szacunek dla naszych ciał

4. Prawo Zwieracza

Zwieracze układu wydalniczego i rozrodczego

Cechy zwieraczy

5. Co powinnaś wiedzieć o ciąży i opiece prenatalnej

Dwa modele opieki położniczej

Lekceważona wartość właściwego odżywiania

USG

Biopsja kosmówki

Punkcja owodni

Ocena poziomu alfa-fetoproteiny w surowicy krwi matki

Test przesiewowy w kierunku cukrzycy ciążowej

Badanie przesiewowe na obecność paciorkowca beta (paciorkowiec z grupy B)

Prenatalna immunoglobulina anty-D

Świadomie wyrażona zgoda

6. Rozpoczęcie porodu

Czy już rodzę?

Indukcja porodu

Niepożądane skutki indukowania porodu dla matki

Skutki niepożądane indukowania porodu dla dziecka

Powszechne metody indukcji porodu

Model akuszerski opieki położniczej

Zabiegi, których wolno ci odmówić

7. Poród: poruszaj się swobodnie, pozwól grawitacji wykonać jej zadanie

Środki uśmierzające ból

Leki uspokajające

Leki narkotyczne

Leki przeciwwymiotne

Leki przeciwbólowe wziewne

Znieczulenie zewnątrzoponowe

Znieczulenie ogólne

Znieczulenie rdzeniowe

Wskazówki, dzięki którym zwiększysz szanse na poród w szpitalu bez środków przeciwbólowych

Pozwól działać swojej wewnętrznej małpie

Pokochaj w sobie zwierzę z rzędu naczelnych

Dziecko, które „utknęło” w trakcie parcia

8. Zapomniana moc pochwy i epizjotomia

Epizjotomia: czy rzeczywiście jest niezbędna?

9. Trzeci etap porodu

Odcięcie pępowiny

Poród łożyska

Twój skarb

Uniknij depresji poporodowej

Poporodowa doula

10. Standard opieki położniczej

11. Czego najmniej się spodziewasz, gdy spodziewasz się dziecka

Na ile lekarze są świadomi problemu związanego ze wskaźnikiem umieralności matek w Stanach Zjednoczonych?

Ryzyko związane z technologią i panującymi w położnictwie modami

Nowa metoda zszywania macicy po cesarskim cięciu

Cesarskie cięcie na życzenie: kulisy

12. Poród siłami natury po przebytym cesarskim cięciu

Zmiany zasad dotyczących VBAC

Napędzana przez media polityka położnicza

VBAC w Ośrodku Położniczym The Farm

Maksymalizowanie szansy na VBAC

13. Wybór opiekunki lub opiekuna porodowego

Wywiad z opiekunem

14. Wizja położnictwa i macierzyństwa w XXI wieku

Słowniczek

Załącznik A

Załącznik B

Opieka oparta na dowodach naukowych

Załącznik C

Inicjatywa Porodów Przyjaznych Matce

Załącznik D

Inicjatywy Bezpieczne Macierzyństwo – USA

Źródła

Organizacje położnicze

Szkoły rodzenia, doule i organizacje obywatelskie

Czasopisma

Książki

Filmy

O autorce

Przygotowanie do wersji elektronicznej: RASTER studio, 603 59 59 71
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: