- W empik go
Portret człowieka zapalczywego. Generał Jan Krukowiecki w powstaniu listopadowym - ebook
Portret człowieka zapalczywego. Generał Jan Krukowiecki w powstaniu listopadowym - ebook
Publikacja prezentuje losy Jana Krukowieckiego, generała powstania listopadowego, gubernatora Warszawy i prezesa Rządu Narodowego. Postać Krukowieckiego należy do najbardziej kontrowersyjnych w dziejach Polski i nie przestaje budzić wielkich emocji. Autor książki, w oparciu o materiały źródłowe znajdujące się w kraju oraz w Bibliotece Polskiej w Paryżu, podjął próbę obalenia bardzo tendencyjnego wizerunku generała, jaki wyłania się z ogromnej większości przekazów źródłowych.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7889-516-9 |
Rozmiar pliku: | 5,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niezręcznym eufemizmem byłoby stwierdzenie, że współcześni wystawili mu opinię daleką od wąsko nawet pojętej sympatii. Spośród określeń najłagodniejszych najczęściej powtarzają się następujące: próżny, zarozumiały, pyszny, chełpliwy, dwulicowy, niebezpieczny, zazdrosny, zawistny, mściwy, pełen namiętnej, a nawet „wyuzdanej” dumy i samolubstwa, burzliwego, nieznośnego charakteru, ostateczny w każdym uczuciu, opryskliwy, podły, plotkarz, umysłu niesfornego i kłótliwego. Pełen ambicji intrygant. A z określeń większego kalibru: szaławiła, wichrzyciel, burda, awanturnik, zawalidroga, nikczemnik, nędznik, służalec, łotr, łajdak, szelma, prześladowca, oszczerca, nędznik, rabuś, gałgan, tchórz, dezerter, najniegodziwszy, najburzliwszy z ludzi, „najniespokojniejszy” człowiek na świecie, najgorszy z najgorszych, „duch złego, szata niezgody i zniszczenia”, „najemnik despoty”, szatan, wyrodek, bandyta, podżegacz, kat, morderca, pospolity zbrodniarz, i wreszcie – zdrajca¹.
Krukowiecki to więcej niż postać. To swego rodzaju symbol, zjawisko o wymiarze niemal socjologicznym. To osoba, w której spersonifikował się cały żal i zawód, cała gorycz i rozpacz z powodu przegranego powstania, zaprzepaszczonych szans i utraconych nadziei. W swym porywającym Powstaniu narodu polskiego Maurycy Mochnacki przedstawił tezę, wedle której powstanie miało ogromną szansę na sukces, a główną przyczyną klęski była indolencja jego przywódców, którzy od początku pragnęli doprowadzić do kapitulacji². Tego rodzaju perspektywa skutkowała wystawianiem opinii skrajnych: bardzo negatywnych lub bardzo pozytywnych, zawsze jednak nasyconych dużym ładunkiem emocjonalnym. Mowa tu przede wszystkim o literaturze pamiętnikarskiej, emigracyjnej publicystyce o charakterze głównie polemicznym, ale w takim samym stopniu o twórczości literackiej oraz historiografii powstania listopadowego. Juliusz Słowacki w dziesięć lat po klęsce pisał w Beniowskim, że „Krukowiecki jest miasta Wallenrodem”, a znakomity historyk Tadeusz Łepkowski w połowie ubiegłego stulecia nie zawahał się stwierdzić:
Dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że działalność Krukowieckiego w ostatnich tygodniach powstania listopadowego może być oceniona jako zdrada, choć przecież nie przeszedł on bezpośrednio na stronę rosyjską. Nie można zawężać pojęcia zdrady do świadomego pomagania wrogowi. Trzeba nazwać po imieniu działalność ludzi, którzy konsekwentnie i świadomie nie wykorzystywali możliwości walki i zwycięstwa – więcej – którzy możliwości te przekreślali i niszczyli, a przez to ułatwiali zadanie wrogowi. Wielu generałów powstania listopadowego tak właśnie robiło³.
Warto zwrócić uwagę, że choć historyk opiniował postępowanie pewnego kręgu uczestników wydarzeń, to uwypuklił rolę właśnie Krukowieckiego. Nie Józefa Chłopickiego, nie Jana Skrzyneckiego – a przecież ich działalność niewątpliwie mieści się w ramach wyżej zaprezentowanej definicji zdrady. W porównaniach do swych poprzedników Krukowiecki jednoznacznie wypada najgorzej. Negatywne oceny postaci Chłopickiego będzie zawsze łagodzić jego bohaterska postawa pod Grochowem, zaś Skrzyneckiego będą opromieniać sukcesy ofensywy wiosennej. A Krukowiecki? Podczas swych trzytygodniowych rządów nie poprowadził narodu do żadnego zwycięstwa, a jedynie przypieczętował upadek. Najsilniej oczywiście na sądy o Krukowieckim oddziaływała jego postawa w dniach 6 i 7 września 1831 roku. W efekcie tradycja narodowa na jednym biegunie umieściła zmitologizowany wizerunek obrońców Woli i reduty Ordona, a na przeciwnym – Krukowieckiego. Z jednej strony posunięte do ostateczności poświęcenie, z drugiej zaś ohydne kapitulanctwo, hańba, zdrada. Obraz czarno-biały, przemawiający do wyobraźni, niezwykle uproszczony, a przecież gdzieś pomiędzy tymi przeciwstawnymi biegunami mieści się skomplikowany los człowieka.
Dotychczas brakuje rzetelnej naukowej monografii poświęconej gen. Janowi Krukowieckiemu. Przyczyn tej poważnej luki w polskiej historiografii z pewnością nie można upatrywać w braku źródeł. Spuścizna rękopiśmienna po generale jest ogromna. Przekazana przez rodzinę Towarzystwu Naukowemu Warszawskiemu, znajduje się obecnie w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i obejmuje 42 jednostki archiwalne⁴. Stanowi ona bazę, bez której pogłębione badania nad postacią Krukowieckiego byłyby niezwykle utrudnione, jeśli nie niemożliwe. Zawartość tego zbioru można podzielić na kilka grup.
1. Źródła o charakterze prywatnym. Nieocenioną wartość dla historyka posiada zwłaszcza olbrzymia korespondencja generała z żoną Heleną z Wolskich. Mieści się w niej ogółem 746 listów małżonków z lat 1819-1835, które łącznie zajmują 1490 kart⁵. Jeśli chodzi o badania nad historią Królestwa Polskiego i powstania listopadowego, jest to absolutny ewenement⁶. O wysokiej wartości poznawczej owych listów decyduje przede wszystkim ich osobisty, często nawet intymny charakter, który pozwala dokładnie poznać relacje łączące Krukowieckich, zaznajomić się z ich wielkimi, ale i tymi mniejszymi, codziennymi, problemami. Jest to w szczególności źródło pierwszorzędne do poznania postaci generała. Listy do żony pisywał namiętnie. Nie znosił rozstań z rodziną i tylko w ten sposób mógł z oddali wciąż żyć jej sprawami, być jej częścią. Pisał więc często, dużo i obszernie, a także – co istotne z punktu widzenia czytelnika – ze swadą oraz właściwym sobie poczuciem humoru. To właśnie jego sarkazm, liczne ironiczne komentarze nadają listom zupełnie niepowtarzalny charakter. O wartości korespondencji decyduje również postać Heleny Krukowieckiej. Generał znalazł w niej powiernika, którego darzył bezgranicznym zaufaniem. Co więcej, hrabina, choć męża uwielbiała, to nigdy nie wielbiła go ślepo, toteż jest ona nie tylko bierną adresatką listów, ale i doradcą generała oraz uważnym obserwatorem jego poczynań; osobą, z której opinią – czy to w sprawach osobistych, rodzinnych, czy to politycznych – zawsze się liczył. Naturalnie, w przypadku tak specyficznego źródła należy zachować odpowiedni dystans, gdyż Krukowiecki chętnie w korespondencji eksponował swoją osobę, wyolbrzymiał lub pomniejszał znaczenie danego wydarzenia, rolę innych i swoją – w zależności od nastroju, opinii o ludziach i wrażenia, jakie w jego przekonaniu wywrze dana informacja na małżonce.
„Najlepsze listy to te, które nigdy nie zostały opublikowane” – pisała Virginia Woolf. Bez wątpienia do takich zalicza się korespondencja Krukowieckich, choć zarazem trudno nie wyrazić żalu, iż pozostaje ona ciągle poza zasięgiem szerszego grona czytelników⁷.
Pomimo iż niniejsza rozprawa obejmuje swym zakresem przede wszystkim okres powstania 1830-1831 roku, analizie poddałem całą korespondencję hrabiostwa. Było to konieczne choćby dla ustalenia pewnych danych faktograficznych. Najważniejsza jednak była potrzeba przedstawienia sylwetki Krukowieckiego, naszkicowania, w miarę możliwości, jego portretu. Korespondencja z czasów powstania obejmuje kilkadziesiąt listów, głównie generała. Chodzi tu przede wszystkim o korespondencję z początków grudnia 1830 roku, z okresu lutowych działań wojennych, a następnie z miesięcy letnich, poprzedzających objęcie przez hrabiego urzędu prezesa Rządu Narodowego, a w szczególności te listy, które pisał przed upadkiem Warszawy i bezpośrednio po nim.
Do tej grupy źródeł należy zaliczyć również korespondencję rodzinną Krukowieckich i Wolskich⁸. Jest ona znacznie mniej obszerna, ale stanowi dobre uzupełnienie epistolograficznej spuścizny małżonków. Należy również zaznaczyć, że w pozostałych archiwach i bibliotekach znajdują się zaledwie pojedyncze listy o charakterze prywatnym, związane bezpośrednio z osobą generała⁹. W Archiwum Państwowym w Łowiczu (oddział Archiwum Państwowego w Warszawie) udało się odnaleźć trochę materiałów dotyczących Krukowieckiego (m.in. paszport do Trenczyna z czerwca 1831 roku, wystawiony przez austriackiego konsula w Warszawie) oraz rodziny Wolskich¹⁰.
2. Źródła o charakterze osobistym. Należy tu wymienić akta personalne Krukowieckiego, dotyczące jego kariery wojskowej, a więc stany służby i świadectwa poszczególnych jej etapów, nominacje, dyplomy i patenty odznaczeń¹¹. Mnóstwo interesujących wiadomości znaleźć można w bogatym zbiorze korespondencji otrzymanej przez generała¹². Dzięki niej można umiejscowić hrabiego w pewnym kręgu towarzyskim. Z drugiej strony, ciekawym doświadczeniem jest konfrontacja towarzyskich i osobistych relacji Krukowieckiego z okresu przed wrześniem 1831 roku z opiniami wystawionymi mu przez tych samych ludzi po upadku powstania. Z kolei niewiele uwag na temat powstania znajduje się w „Dzienniku niewoli”, który Krukowiecki prowadził podczas zesłania w Rosji w latach 1831-1835¹³. Niezwykle istotny jest w tym przypadku element autocenzury, dotyczący zresztą wszystkiego, co generał pisał po 1831 roku. Zarównow Rosji, jak i po powrocie do kraju Krukowiecki poddawany był obserwacji. Świadom faktu, że swymi wypowiedziami może narazić na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale i rodzinę, zmuszony był do milczenia (lub łagodzenia sądów) we wszystkich „drażliwych” kwestiach. Wracając jednak do dziennika: jest to źródło bezcenne w badaniach nad polistopadowymi losami Krukowieckiego oraz całej grupy powstańczych generałów, którzy znaleźli się na zsyłce. Poza zbiorem generała, ale także w Bibliotece UW znajduje się dziennik Heleny, pisany w Popniu w czasie zesłania jej męża, niestety nie zachowany w całości – doprowadzony jest do końca 1833 roku¹⁴.
3. Źródła o charakterze publicznym. Znajduje się tu szereg dokumentów związanych z działalnością Krukowieckiego podczas powstania listopadowego. Wyszczególnić należy przede wszystkim oryginały lub uwierzytelnione kopie dokumentów dotyczących sprawowania przez generała funkcji gubernatora Warszawy¹⁵. Jest to istotny materiał źródłowy do badań nad funkcjonowaniem urzędu, któremu dopiero Krukowiecki nadał sprężystości, energii, a nawet rozmachu. W zbiorze generała znalazły się źródła odnoszące się do warszawskiej Gwardii Narodowej, Straży Bezpieczeństwa, lazaretów i służby zdrowia, szpiegostwa, raporty wywiadowcze, a także korespondencja związana z działaniami armii głównej oraz wydzielonych oddziałów wojska polskiego¹⁶. Są to jednak niestety wybrane dokumenty, które mogą być tylko uzupełnieniem rozrzuconych obecnie źródeł dotyczących gubernatorstwa Warszawy¹⁷. Wiele nowego natomiast wnoszą papiery związane z konfliktem Krukowieckiego ze Skrzyneckim po bitwie ostrołęckiej oraz – w efekcie – ustąpieniem tego pierwszego z armii¹⁸. Podobnie rzecz się ma ze źródłami związanymi z udziałem Krukowieckiego w wydarzeniach nocy 15 sierpnia 1831 roku¹⁹. Większość wymienionych jednostek archiwalnych tej grupy obejmuje swym zakresem również urzędowanie Krukowieckiego jako prezesa Rządu, a de facto także Naczelnego Wodza. Znajdziemy tu zatem rozkazy, raporty i korespondencję z dowódcami korpusów: gen. Tomaszem Łubieńskim i gen. Girolamo Ramorinem, dane o stanie liczbowym armii oraz źródła na temat przygotowań Warszawy do obrony²⁰. Spraw politycznych z kolei dotykają dokumenty odnoszące się do rokowań ze stroną rosyjską 3-8 września 1831 roku²¹. Wiele cennych informacji zawiera urzędowa korespondencja wojskowa, która obejmuje lata 1806-1831, jednak większość pochodzi z okresu powstania²².
4. Osobna grupa obejmuje różnego rodzaju własnoręczne notatki Krukowieckiego, głównie z okresu popowstańczego, o charakterze polemicznym, lub brudnopisy, które zapewne miały mu być pomocne w pracy nad nigdy nie zaczętymi dziełami czy też pamiętnikami²³. Nie mają one jednak tak dużej wartości dla historyka, jak te wymienione wyżej. Kładzie się na nie cieniem upadek powstania listopadowego oraz osobista katastrofa Krukowieckiego jako żołnierza i polityka. Pełne zawiści oraz nienawiści ataki pod swym adresem hrabia po prostu odreagowywał, przelewając na papier swe repliki i chowając je „do szuflady”. Na wszystko i na wszystkich patrzył przez pryzmat swej osobistej klęski, toteż jego sądy związane z wydarzeniami 1830-1831 roku należy traktować z dużym dystansem.
Pozostałe jednostki²⁴ zawierają głównie archiwalia o znaczeniu drugo- i trzeciorzędnym, choć i tam można znaleźć przydatne informacje²⁵.
Archiwa i biblioteki krajowe, pomimo bolesnych strat wojennych, zawierają znaczną ilość materiałów źródłowych dotyczących powstania listopadowego. Największą wartość dla historyka tego okresu posiadają oczywiście źródła wytworzone w trakcie rozgrywających się wydarzeń. W badaniach nad osobą Krukowieckiego jest to element o dodatkowym znaczeniu. W przeciwieństwie bowiem do źródeł wytworzonych po dłuższym upływie czasu, zwłaszcza wszelkiego rodzaju wspomnień i pamiętników, nie noszą one piętna czarnej legendy generała. Pozwalają zatem bardziej obiektywnie spojrzeć na działalność Krukowieckiego w latach 1830-1831.
Niestety niewiele zachowało się dzienników prowadzonych przez uczestników lub świadków wydarzeń z lat powstania i wojny polsko-rosyjskiej. W zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej znajduje się diariusz księdza Pawła Rzymskiego z czasów powstania²⁶, natomiast w Bibliotece Polskiej w Paryżu dziennik Piotra Kopczyńskiego²⁷ oraz bardzo interesujące źródło autorstwa dowódcy garnizonu Pragi ppłk. Jana Lelewela²⁸. Jest to wprawdzie pamiętnik, spisany w kwietniu 1832 roku, ale na podstawie dziennika prowadzonego podczas powstania. Postać Krukowieckiego z kolei przewija się w prywatnej lub prywatno-publicznej korespondencji najważniejszych uczestników powstania. Należy tu wymienić spuściznę epistolograficzną po gen. Ignacym Prądzyńskim²⁹, a zwłaszcza korespondencję księcia Adama Jerzego Czartoryskiego i gen. Skrzyneckiego³⁰, której część została opublikowana³¹. Długa i dość zażyła znajomość Krukowieckiego i Czartoryskiego zaowocowała stosunkowo obfitą korespondencją, ale – co ciekawe – zachowała się tylko jedna jej część: listy księcia do generała, które znajdują się w zbiorach BUW³². Innymi słowy, Krukowiecki pieczołowicie przechowywał listy otrzymane od księcia, natomiast Czartoryski prawdopodobnie listów generała po prostu się pozbył³³. Wzmianki o Krukowieckim pojawiają się również w korespondencji uczestników bądź obserwatorów wydarzeń, osób, które osobiście słabo znały generała lub nie znały go wcale³⁴.
Wymiaru prywatnego pozbawione są z kolei materiały aktowo-dokumentowe z okresu powstania. O ich wartości decyduje natomiast właśnie oficjalny, urzędowy charakter. Niewyczerpanym pod tym względem źródłem jest Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, z którego zasobów historycy powstania korzystali wielokrotnie. W zespole Władze Centralne Powstania Listopadowego znajdują się materiały dotyczące bezpośrednio Krukowieckiego. Są to przede wszystkim różnego rodzaju dokumenty związane z działalnością Krukowieckiego jako gubernatora Warszawy. Znajdziemy tu między innymi korespondencję gubernatora z Rządem Narodowym, komisjami rządowymi, Naczelnym Wodzem oraz innymi organami władzy i instytucjami: Radą Municypalną Warszawy, Dozorem Szpitali Wojskowych itd. Akta te dotyczą niezwykle istotnych zagadnień: wolności druku, organizacji wywiadu, walki ze szpiegostwem, bezpieczeństwa publicznego, służby zdrowia, zwalczania cholery, funkcjonowania lazaretów, prac przy fortyfikacjach Warszawy i wielu innych kwestii³⁵. Niestety znacznie mniej materiałów dotyczy okresu sprawowania przez Krukowieckiego najwyższej władzy w kraju³⁶. Z najciekawszych należy wymienić korespondencję prezesa Rządu z komisjami rządowymi i gubernatorem stolicy w kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego³⁷ czy też stanu zaopatrzenia magazynów warszawskich w żywność³⁸. Cenna jest również korespondencja Krukowieckiego z komendantem Modlina, gen. Ignacym Ledóchowskim, która nie pozostawia wątpliwości, w czyich rękach znajdowało się w tym okresie faktyczne dowództwo naczelne armii polskiej³⁹.
Spośród źródeł o charakterze publicznym przydatne okazały się akta „pięciogłowego” Rządu Narodowego ze zbiorów Biblioteki Czartoryskich w Krakowie⁴⁰, oraz znajdująca się tamże oficjalna korespondencja Rządu i Naczelnego Wodza, gen. Skrzyneckiego⁴¹. Znaleźć tam można materiały dotyczące Krukowieckiego bezpośrednio⁴², a także takie, które pozwalają bliżej zapoznać się z relacjami, które w 1831 roku łączyły (bądź dzieliły) Czartoryskiego, Skrzyneckiego i Krukowieckiego. Z kolei spośród dokumentów polskiego Sztabu Głównego należy wymienić zbiór akt kwatermistrzostwa generalnego oraz dziennik korespondencji wojskowych, które zachowały się w zbiorze po gen. Prądzyńskim w Bibliotece Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego⁴³. Znajdują się tu m.in. kopie rozkazów wysyłanych do dowódców poszczególnych oddziałów, raporty, meldunki, wykazy stanów liczbowych armii i jej dyslokacji, stany magazynów z żywnością, inwentarzem wojskowym itp. – przydatne zarówno w badaniach nad operacjami wojennymi w lutym 1831 roku, jak również związane z gubernatorstwem Warszawy oraz końcowym okresem powstania. Źródła o podobnym charakterze, ale odnoszące się do przygotowań do wojny w grudniu 1830 i styczniu roku następnego, znajdują się w Archiwum Chłopickiego na Wawelu⁴⁴. W badaniach nad organizacją i działalnością wywiadu polskiego w wojnie 1831 roku – w czym również Krukowiecki miał swój udział – użyteczne są dokumenty wywiadowcze ze zbiorów gen. Józefa Załuskiego, który przez kilka miesięcy stał na czele tej służby⁴⁵. Z dużą ostrożnością należy natomiast traktować „Papiery Sztabu Głównego” przechowywane w Bibliotece Polskiej w Paryżu⁴⁶. Wśród osób związanych z gen. Maciejem Rybińskim (to w jego posiadaniu znalazły się te dokumenty) wystąpiła bowiem tendencja do wymazywania – dosłownie i w przenośni – Krukowieckiego z pamięci. W efekcie, gdyby przyszło sądzić jedynie na podstawie kontroli oficerów powstańczych⁴⁷, trzeba byłoby stwierdzić, że generał o tym nazwisku w ogóle w armii polskiej nie służył.
Spośród pozostających wciąż w rękopisie pamiętników istotne w badaniach nad postacią Krukowieckiego są wspomnienia Tomasza Skrodzkiego⁴⁸, który jako oficer służył między innymi w 1. DP. Zawierają one sporo celnych spostrzeżeń i w miarę wyważonych (na tle innych tego rodzaju źródeł) opinii. Tego samego nie da się niestety powiedzieć o pracy Rybińskiego Wydarzenia w Polsce w roku 1830 i 1831⁴⁹. Nadając swemu dziełu pozory obiektywizmu (pisze o sobie zawsze w trzeciej osobie), autor pragnął zająć stanowisko historyka powstania. Silniejsze okazały się jednak osobiste animozje oraz duma, które wypaczyły przedstawiony przez autora obraz ludzi i zdarzeń. Bałamutnych anegdot, ostrych ocen, wręcz oszczerstw pod adresem Krukowieckiego (ale i Prądzyńskiego) pełne są wspomnienia Michała Modzelewskiego⁵⁰. Intrygującego materiału źródłowego jest w nich niewiele, stanowią one natomiast jedną ze skrajniejszych egzemplifikacji czarnej legendy Krukowieckiego. Podobnie rzecz się ma ze Szkicem biograficznym Krukowieckiego pióra Piotra Łagowskiego⁵¹ oraz Księgą rycin Józefa kniazia Puzyny⁵². Ciekawe wnioski przynosi porównanie rękopisów pamiętników Prądzyńskiego⁵³ z wersją ogłoszoną drukiem przez Bronisława Gembarzewskiego, a także konfrontacja jego Relation de la chute de Varsovie en 1831⁵⁴ z innymi pozostawionymi przez niego tekstami, zwłaszcza w odniesieniu do rokowań polsko-rosyjskich 6-8 września. Podobny zabieg należy zastosować w przypadku relacji Feliksa Breańskiego⁵⁵, szefa sztabu przybocznego prezesa Rządu Narodowego. Pozostałe rękopiśmienne pamiętniki wnoszą niewiele nowego do badań nad Krukowieckim⁵⁶.
Ze źródeł drukowanych należy wymienić wspomnianą wyżej specjalną, niemal monumentalną, edycję źródeł dotyczących wojny polsko-rosyjskiej, przygotowaną przez Bronisława Pawłowskiego, a także protokoły sesji sejmowych z okresu 1830-1831, opracowane przez Michała Rostworowskiego⁵⁷. Znacznie wcześniej, zrodzony z polistopadowych rozliczeń i polemik, światło dzienne ujrzał wybór dokumentów (rozkazy, instrukcje, relacje, listy, wspomnienia) związanych z dziejami II korpusu gen. Ramorina⁵⁸. Jednak największy zbiór materiałów, dotyczący bezpośrednio osoby Krukowieckiego, przygotował jego dawny podwładny Karol Forster⁵⁹. Emigracyjny publicysta i pisarz nie potrafił pogodzić się z niesprawiedliwą, w jego przekonaniu, opinią o generale i już w jednym ze swych pierwszych dzieł (Pologne, Paris 1840) pozytywnie przedstawiał jego rolę w powstaniu listopadowym. W uznaniu dobrej woli Forstera Krukowiecki przesłał mu w 1844 roku odpisy niektórych dokumentów ze swego osobistego archiwum z nadzieją, że posłużą one Forsterowi do pracy nad kolejnymi publikacjami. Związany dość blisko z Hotelem Lambert, Forster dopiero po ponad 20 latach powrócił do dawnych planów⁶⁰. W 1867 roku zabrał głos w polemice dotyczącej II korpusu⁶¹, dzięki czemu odnalazł go Aleksander Krukowiecki, syn generała. Ten ostatni, mocno zainteresowany rehabilitacją ojca, przekazał Forsterowi kolejne dokumenty. Dopiero wtedy weteran powstania przygotował obszerną, podzieloną na trzy części publikację⁶². Znalazło się w niej sporo źródeł o rozmaitym charakterze: własnoręczne notatki Krukowieckiego, instrukcje, rozkazy, listy prywatne i urzędowe, a także ważna praca Prądzyńskiego O zdobyciu Warszawy z krytycznymi uwagami hrabiego⁶³. Publikacja ta, choć niezwykle istotna, musi być jednak traktowana przez historyka z wielką ostrożnością. Po pierwsze stanowi ona efekt starannej selekcji spuścizny po generale, dokonanej najpierw przez samego Krukowieckiego, a potem w jeszcze większym stopniu przez jego syna i Forstera, toteż nie może dostarczyć pełnego obrazu działalności generała w powstaniu. Po drugie, zapatrzony w Krukowieckiego Forster z dużą swobodą wprowadzał poprawki w otrzymanych dokumentach, nie tylko stylistyczne; na przykład dowolnie usuwał z nich wszelkie fragmenty, które mogły przedstawić jego bohatera w niekorzystnym świetle⁶⁴. O ile to zatem możliwe, należy zawsze porównywać wersję drukowaną z oryginalnymi rękopisami.
Publikacja Forstera spotkała się z bardzo różnym odbiorem⁶⁵. Recenzje dzieła utrzymane były jednak generalnie w pozytywnym tonie, choć zwracano uwagę na mankamenty wydawnictwa⁶⁶. Forsterowi oczywiście nie udało się – w szerszym kontekście – zniszczyć czarnej legendy generała, ale można w tym okresie zaobserwować pewne złagodzenie sądów o Krukowieckim. Wpływ na to miało z pewnością naturalne zeszczuplenie ilościowe pokolenia listopadowego, a przede wszystkim traumatyczne skutki kolejnego przegranego powstania narodowego; idee pozytywistyczne zaczynały dominować nad romantycznymi. Dawne, pełne emocji opinie o Krukowieckim łagodzili niektórzy wciąż żyjący uczestnicy powstania. Przykładowo, pod koniec życia znany lewicowy działacz emigracyjny Jan Nepomucen Janowski pisał:
Ja też nie nazwałbym go już Iskariotą, jak go nazwałem w łatwym do pojęcia rozżaleniu (w Les derniers moments de la révolution de Pologne⁶⁷), wstąpiwszy na obcą ziemię po strasznej klęsce narodowej. Krukowiecki, chciałbym dziś wierzyć, stracił tylko w końcu głowę⁶⁸.
Forster zdawał sobie sprawę, że walka o dobre imię Krukowieckiego dopiero się rozpoczęła. W następnych latach prowadził ją z uporem i determinacją godną krzyżowca. Po ukazaniu się wykładu dziejów powstania pióra Teodora Morawskiego⁶⁹ (ostatniego ministra spraw zagranicznych w 1831 r.), wdał się zaciekłą, pełną zacietrzewienia polemikę z autorem, sprzeciwiając się – często ślepo, wychodząc z błędnych przesłanek – fałszywemu w jego przekonaniu wizerunkowi Krukowieckiego na kartach tej pracy⁷⁰. W styczniu 1879 roku opublikował w osobnym wydaniu (z wszystko wyjaśniającym podtytułem) teksty polemik, swoje i Morawskiego, poszerzone o różnorakie dopiski, uwagi i komentarze⁷¹, a tuż przed śmiercią powiększył je o wybór dokumentów z Korpusu 2go polskiego Walentego Zwierkowskiego⁷², dzieła, którego aż do 1879 roku w ogóle nie znał. Publikacje Forstera finansowo wspierali, w miarę możliwości, potomkowie generała⁷³. Ostatnią tego rodzaju pracą był kolejny wybór źródeł, wydany pod bardzo mylącym tytułem Z pamiętników Krukowieckiego⁷⁴. Jest to w gruncie rzeczy znacznie okrojona wersja Powstania narodu. Z rzeczy „nowych” znajduje się tu przedruk wspomnianego już wcześniej sprawozdania Krukowieckiego z urzędu prezesa Rządu Narodowego.
Nie ma chyba pamiętnika o powstaniu listopadowym, w którym zabrakłoby choćby wzmianki o Krukowieckim. Są to oczywiście bardzo ważne – i niezwykle liczne!⁷⁵ – źródła, ale, jak natura człowieka, ułomne. Z perspektywy czasu na postać generała spoglądano zawsze przez pryzmat dni 6-7 września. Dużą rolę odgrywały emocje, zwłaszcza ból klęski, wciąż żywy u autorów wspomnień nawet po upływie kilku dekad. O źródłach czarnej legendy generała bardzo trafnie pisał Edmund Callier⁷⁶:
Gdy r. 1831 Warszawa wpadła w ręce nieprzyjaciela, rozległ się po całym kraju krzyk bolesny, rozpaczny – „Zdrada!” Pokonany naród szukał sprawców swej niedoli, by na nich zwalić winę i przekleństwo. Ciemny, nieświadomy tajnych sprężyn, które poruszały rewolucją, pochwycił w przelocie imię Krukowieckiego i piętno zdrady na nim wycisnął⁷⁷.
Na oceny Krukowieckiego wpływały również animozje osobiste z czasów powstania. Źle pisali o generale ci, którzy byli z nim wówczas w mniej lub bardziej otwartych konfliktach, na przykład Antoni Ostrowski⁷⁸ czy Józef Mroziński⁷⁹. Na opinie przełożyły się również polityczno-personalne sympatie i antypatie z okresu powstania oraz lat późniejszych. Krukowiecki będzie więc przedstawiany negatywnie przez zwolenników Chłopickiego⁸⁰, przede wszystkim jednak Skrzyneckiego⁸¹. Odbiła się tu na ocenach powszechnie znana obustronna (łagodnie rzecz ujmując) niechęć generałów. Z pragnienia obrony własnego postępowania, często kosztem dobrego imienia Krukowieckiego, wyrosły mętne wspomnienia gen. Kazimierza Małachowskiego⁸², krótki szkic autobiograficzny marszałka powstańczej Izby Poselskiej Władysława Ostrowskiego⁸³, czy też polemiczny tekst ostatniego prezesa Rządu Narodowego Bonawentury Niemojowskiego⁸⁴. Pomimo osobistej urazy do Krukowieckiego, wysoko należy ocenić wspomnienia Walentego Zwierkowskiego⁸⁵, a także przyczynki do dziejów powstania pióra Maurycego Mochnackiego⁸⁶. Tego samego nie można powiedzieć o „pamiętnikach” Romana Sołtyka⁸⁷. Niewiele nowego, biorąc pod uwagę rolę ich autorów, wnoszą pamiętniki generałów Dezyderego Chłapowskiego⁸⁸, Józefa Bema⁸⁹ i Józefa Dwernickiego⁹⁰. Do badań nad tematem szczególnie ważnym, ale i drażliwym, czyli rokowaniami z 7-8 września, cenne okazują się pamiętniki gen. Jakuba Lewińskiego⁹¹, lakoniczny przyczynek Piotra Łagowskiego⁹², wspomniana już autobiografia Breańskiego, a zwłaszcza zaskakująco szczera relacja jednego z prowodyrów rokowań płk. Karola Zielińskiego⁹³. Ponad osobiste uprzedzenia nie wzniósł się natomiast gen. Jan Nepomucen Umiński⁹⁴. Na uwagę zasługują obszerne Wspomnienia Klemensa Kołaczkowskiego⁹⁵, a także memuary Ignacego Kruszewskiego⁹⁶, Franciszka Gawrońskiego⁹⁷, Mariana Brzozowskiego⁹⁸ oraz Romana Wybranowskiego⁹⁹.
Najsłynniejsze i najbardziej znane pamiętniki o powstaniu, pióra Ignacego Prądzyńskiego, zbyt pochopnie zostały uznane za autorytatywny wykład dziejów wojny polsko-rosyjskiej¹⁰⁰. Nie tylko liczne uprzedzenia do wielu współczesnych, ale także eksponowanie własnej roli kosztem innych oraz próba obrony swojego dobrego imienia wypaczyły sądy autora o ludziach i wypadkach. Jak już wspomniałem, źródło to musi być porównywane z innymi pracami Prądzyńskiego, z których (oprócz wyżej wzmiankowanych) należy wymienić spisywany w specyficznych okolicznościach i dla wyjątkowego odbiorcy Pamiętnik historyczny i wojskowy¹⁰¹. Pomimo zasygnalizowanych mankamentów, pamiętniki Prądzyńskiego nie przestają być jednym z najważniejszych źródeł tego rodzaju. Autor nieustannie znajdował się w 1831 roku w centrum wydarzeń, najpierw u boku Chłopickiego, potem Skrzyneckiego i wreszcie Krukowieckiego. Podobnie rzecz się ma ze swego rodzaju cywilnym odpowiednikiem Prądzyńskiego, Stanisławem Barzykowskim, członkiem Rządu Narodowego w 1831 roku. Jego obszerna, pięciotomowa praca¹⁰² miała być w zamyśle obiektywnym opisem historii powstania, jednak w wielu partiach przekształciła się w obronę działań rządu powstańczego, a zwłaszcza księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, którego autor był bliskim i przywiązanym współpracownikiem, a po latach obrońcą. Najbardziej interesujące i budzące większe zaufanie są te fragmenty, gdzie Barzykowski opisuje wydarzenia na podstawie własnych doświadczeń i spostrzeżeń.
Z należytą ostrożnością należy traktować również pamiętniki innych przedstawicieli kół kierowniczych powstania: Joachima Lelewela¹⁰³, Leona Dembowskiego¹⁰⁴ czy też senatora-kasztelana Kajetana Koźmiana¹⁰⁵. Podobną uwagą wypada opatrzyć pisane z wielkim literackim zacięciem dzieła Ludwika Mierosławskiego¹⁰⁶, na którego opinie wpływ miały liczne emigracyjne swary i uprzedzenia; zwraca też uwagę szczególna niechęć „generała klęski” do generalicji powstania. O wiele bardziej wiarygodne okazały się pisane na bieżąco listy: Tomasza Łubieńskiego¹⁰⁷, Władysława Zamoyskiego¹⁰⁸ oraz niezwykle interesujące raporty konsula francuskiego w Warszawie Raymonda Duranda¹⁰⁹. Ponadto, pomimo wszystkich swych ułomności (między innymi brak całkowitej niezależności względem czynników politycznych i wojskowych), ważnym źródłem jest jednak prasa powstańcza¹¹⁰. Pozwala ona poczuć atmosferę „miasta w stanie oblężenia”¹¹¹. Publikowane w niej były również najważniejsze rozkazy, odezwy i obwieszczenia władz powstania. W miarę możliwości starałem się wykorzystać dostępne źródła rosyjskie¹¹². Przydatna okazała się opublikowana jeszcze w XIX wieku przez Michaiła Szczerbatowa korespondencja feldmarszałka Iwana Paskiewicza z Mikołajem I¹¹³ czy też prezentująca rosyjski punkt widzenia praca Friedricha von Smitta¹¹⁴. Nie są to jednak materiały, które mogłyby rzucić nowe światło na postać Krukowieckiego lub zmienić generalny obraz jego postaci.
Podobnie jak w przypadku pamiętników, trudno o poświęcone powstaniu opracowania, w których postać Krukowieckiego zostałaby pominięta. Pierwszym, choć posiadającym jedynie pozory opracowania naukowego, był okolicznościowy, pięknie wydany przez Juliana Straszewicza zbiór szkiców biograficznych (z portretami) zasłużonych w powstaniu Polek i Polaków¹¹⁵. Spośród Naczelnych Wodzów zabrakło w nim sylwetek Krukowieckiego, Prądzyńskiego oraz Michała Radziwiłła¹¹⁶. Niewiele miejsca poświęcono generałowi w jubileuszowych wydawnictwach z okazji pięćdziesiątej rocznicy powstania, podniośle obchodzonej w Galicji. Notatka o Krukowieckim w pierwszym słowniku powstańców listopadowych, autorstwa Hieronima Kunaszowskiego (weterana z 1831 r.), pełna jest błędów faktograficznych, ale ogólna ocena generała jest bardzo wyważona¹¹⁷. Obiektywizmu, a nawet zwykłej uczciwości, zabrakło natomiast wydawcom kolejnej lwowskiej rocznicowej publikacji¹¹⁸. W szeregu Naczelnych Wodzów powstania Krukowieckiego, owszem, uwzględniono, ale podczas gdy przy wszystkich pozostałych generałach dość szczegółowo podano otrzymane odznaczenia oraz przedstawiono krótki opis służby wojskowej, przy nazwisku (i tylko nazwisku – pozostali imiona posiadają) hrabiego ograniczono się do dwóch zdań, zawierających zresztą błąd: „Kawaler kilku orderów. Umarł w Warszawie 1850 r.”¹¹⁹. Błędów i nieścisłości pełne są również notki o Krukowieckim w pierwszych polskich encyklopediach¹²⁰.
Summa summarum, na spełniający standardy naukowe biogram Krukowiecki czekał aż do drugiej połowy ubiegłego stulecia, gdy ukazał się piętnasty tom nieocenionego Polskiego słownika biograficznego¹²¹. Autor życiorysu wykorzystał wszystkie dostępne mu rękopiśmienne i drukowane źródła oraz opracowania, dając w miarę rzetelny – choć z powodów obiektywnych lakoniczny – obraz życia generała. Z kolei jako „element” pewnej zbiorowości Krukowiecki pojawił się w bardzo wartościowych monografiach Marka Tarczyńskiego¹²² i Jarosława Czubatego¹²³. W biogramie Krukowieckiego nie ustrzegł się natomiast błędów skrupulatny zazwyczaj Robert Bielecki, autor wyjątkowo pomocnego każdemu historykowi lat 1830-1831, ale niestety nieukończonego Słownika biograficznego oficerów powstania listopadowego¹²⁴. Podsumowując wątek dotyczący biografistyki, warto zaznaczyć, że jeszcze przed II wojną światową zbieranie materiałów do biografii generała rozpoczął Mieczysław Chojnacki¹²⁵. Z książki tej – w postaci maszynopisu – korzystał Marian Brandys podczas pracy nad „Końcem świata szwoleżerów”. Niestety później słuch o tej biografii zaginął, nie została wydana ani przez Chojnackiego, ani przez jego rodzinę. Jej fragment znalazł się w posiadaniu pana Janusza Żytomirskiego, po kądzieli potomka gen. Krukowieckiego, i to dzięki jego uprzejmości udało mi się z zapoznać z tekstem tuż przed oddaniem niniejszej książki do publikacji. Jest to pierwszy rozdział biografii, obejmujący okres poprzedzający powstanie listopadowe i jako taki nie wnosi wiele do badań¹²⁶. Wpisy w archiwalnych i bibliotecznych metryczkach świadczą, że nad podobną monografią pracował radomski historyk Witold Dąbkowski, jednak o efektach jego wysiłków (przynajmniej w formie biografii) nic nie wiadomo.
Ogólnie rzecz biorąc, dorobek polskiej historiografii, jeśli chodzi o biografistykę wojskowych przywódców powstania jest dość przeciętny. Do postaci Chłopickiego historycy podchodzili kilkakrotnie¹²⁷, ale przeszkodą nie do pokonania wydaje się być niedostatek materiałów źródłowych, zwłaszcza o charakterze osobistym i prywatnym¹²⁸. Na podobne problemy natrafić musi hipotetyczny biograf generałów Kazimierza Małachowskiego i Michała Radziwiłła, toteż wydaje się, że poświęcone im biogramy w Polskim słowniku biograficznym¹²⁹ jeszcze długo pozostaną najobszerniejszymi i najbardziej rzetelnymi życiorysami tych dwóch „malowanych” Naczelnych Wodzów. W przypadku gen. Henryka Dembińskiego chyba można byłoby znacznie bardziej pogłębić badania¹³⁰, powtórnej analizie należałoby poddać postać gen. Rybińskiego¹³¹, a także gen. Józefa Bema¹³². Biografowi gen. Umińskiego nie do końca udało się uwolnić od łączących go z bohaterem więzów rodzinnych¹³³. Na biografię, efekt długoletnich badań Henryka Żalińskiego nad postacią najważniejszego z powstańczych wodzów, gen. Skrzyneckiego, wraz z całym środowiskiem „dziewiętnastowieczników” oczekuje niecierpliwie także niżej podpisany¹³⁴.Z kolei nie jednej, a nawet kilku biografii doczekał się gen. Prądzyński¹³⁵. Spośród nich zdecydowanie najwyżej należy ocenić tę pióra Czesława Blocha¹³⁶. Nie ujmując historykowi należnego szacunku, trzeba jednak zdecydowanie stwierdzić, że zrobił naprawdę wiele, aby nie niszczyć wizerunku największego, „niespełnionego talentu” powstania listopadowego, jaki zbudował wokół siebie Prądzyński w pamiętnikach¹³⁷.
Literatura naukowa dotycząca powstania jest ogromna. Jej przeglądu dokonał w osobnym artykule Józef Dutkiewicz¹³⁸, toteż nie ma potrzeby w tym miejscu poddawać jej szczegółowej charakterystyce, przynajmniej do momentu, który objął analizą historyk. Badania nad działalnością gen. Krukowieckiego w powstaniu listopadowym są ciekawe z tego choćby względu, że wiązała się ona z niemal wszystkimi najważniejszymi stronami funkcjonowania władz politycznych i wojskowych. Do końca lutego 1831 roku generał był dowódcą 1. DP, zaś następne trzy miesiące spędził w fotelu gubernatora stolicy. W ten sposób postać Krukowieckiego pozwala historykowi zajrzeć wpierw na „linię ognia”, ten główny front walki z nieprzyjacielem, po czym spojrzeć na problemy wojny z innej perspektywy: trybów administracji wojskowej, a więc tego mniej spektakularnego, mniej efektownego frontu walki, bez którego jednak prowadzenie wojny byłoby niemożliwe. Powstańcza służba Krukowieckiego w armii liniowej znalazła się w orbicie zainteresowań historyków wojskowości. Z tego punktu widzenia szczególnie istotny był udział generała w bitwach pod Białołęką i Grochowem 24 i 25 lutego. Kwestią rozkazów wydawanych wówczas Krukowieckiemu (zwłaszcza 25 lutego) zajęli się autorzy monografii i artykułów poświęconych tym bataliom¹³⁹. Z utartymi opiniami na ten temat polemizował natomiast Witold Dąbkowski¹⁴⁰. Niejako punktem wyjścia dla każdego historyka wojny polsko-rosyjskiej rozprawą, której do dziś nie sposób pominąć, jest dzieło Wacława Tokarza¹⁴¹, który jako pierwszy poddał krytycznej analizie sądy Prądzyńskiego i zrobił duży krok w kierunku „odbrązowienia” postaci kwatermistrza¹⁴². Warto również zaznaczyć, że to właśnie w ujęciu Tokarza, nie tylko historyka, ale też oficera, postać Krukowieckiego doczekała się chyba najbardziej rzetelnej charakterystyki¹⁴³.
Wyraźny problem miała dotychczas nasza historiografia z badaniami nad administracją wojskową epoki powstania¹⁴⁴. To zapewne efekt dużego rozproszenia (oraz zaginięcia lub zniszczenia części) źródeł aktowo-dokumentowych. Trzeba też przyznać, że selekcja i poddanie analizie wielu tysięcy dokumentów byłoby zadaniem niezwykle praco- i czasochłonnym. Historycy skupiali się więc na wybranych aspektach funkcjonowania poszczególnych urzędów i instytucji. Mamy więc prace poświęcone lazaretom wojskowym¹⁴⁵, kwestiom aprowizacyjnym¹⁴⁶, produkcji amunicji i broni¹⁴⁷, organizacji nowych formacji¹⁴⁸, wywiadu wojskowego¹⁴⁹, robót przy fortyfikacjach warszawskich¹⁵⁰. Wszystkimi tymi sprawami zajmował się Krukowiecki jako gubernator¹⁵¹, więc w każdym z tych opracowań znaleźć można przydatne (w większym lub mniejszym stopniu) do poniższych badań wiadomości.
Drugim aspektem powstańczej aktywności Krukowieckiego jest jego działalność polityczna. Pod tym względem najwięcej miejsca poświęcił mu w swych licznych monografiach i artykułach nestor polskich historyków powstania, Władysław Zajewski. Nie miejsce tu, by wymieniać i charakteryzować ogromny dorobek naukowy profesora. Wykaz wykorzystanych w niniejszej rozprawie prac jego autorstwa znajduje się w bibliografii. Aktualne do dziś są jego najważniejsze publikacje, dotyczące ugrupowań politycznych¹⁵² czy też wolności druku¹⁵³ w latach 1830-1831. Bezpośrednio postaci generała Zajewski poświęcił kilka artykułów¹⁵⁴, w których przedstawiał go jako dwulicowego polityka, który jako prezes Rządu Narodowego operował dwoma planami: fałszywym oficjalnym („zwyciężyć lub umrzeć”) oraz rzeczywistym tajnym (doprowadzić do układów i zakończyć powstanie)¹⁵⁵. Zasługą Zajewskiego jest przygotowanie do druku rocznicowego zbioru niezwykle interesujących artykułów na temat powstania¹⁵⁶. Jeden z nich, autorstwa Witolda Dąbkowskiego¹⁵⁷, ukazuje odmienną w stosunku do Zajewskiego wizję wydarzeń, zwłaszcza w odniesieniu do kwestii rokowań polsko-rosyjskich z 6-8 września. Dąbkowskiemu udało się znakomicie ukazać dramatyzm tych dni, plastycznie odmalować okoliczności upadku Warszawy, czy wreszcie wskazać przewinienia, błędy i słabości poszczególnych przedstawicieli Rządu, Sejmu i generalicji. Wadą tego artykułu, jak zresztą kilku innych Dąbkowskiego¹⁵⁸, jest niedbałość w kwestii analizy materiałów źródłowych, toteż do tekstów tego historyka należy podchodzić z dużą ostrożnością. W badaniach nad działalnością polityczną Krukowieckiego niezwykle przydatne okazały się monografie z ostatnich lat: Małgorzaty Karpińskiej¹⁵⁹ i Sebastiana Ziółka¹⁶⁰ o sejmie powstańczym oraz (wbrew pozorom) Anny Barańskiej o udziale kobiet w powstaniu¹⁶¹. Okresowi najsmutniejszemu w dziejach powstania poświęcone są prace Norberta Kasparka¹⁶² oraz Tomasza Strzeżka¹⁶³. W trakcie kilkuletnich badań nad postacią Krukowieckiego niżej podpisany opublikował kilka artykułów naukowych, powstały jednak one przy znacznie skromniejszej bazie źródłowej¹⁶⁴.
Poniższa rozprawa nie jest sensu stricte biografią Jana Krukowieckiego, ale jej ramy chronologiczne i konstrukcja oparte zostały na latach życia generała (1772-1850). Nie można bowiem pisać o udziale Krukowieckiego w powstaniu listopadowym bez zaznajomienia się z jego postacią, przedstawienia przebiegu jego życia i kariery, ukazania go nie tylko jako żołnierza, polityka, ale także jako syna, brata, męża, ojca, nawet szwagra, oraz – przyjaciela. Stąd też, mocno upraszczając, można powiedzieć, że Krukowieckiemu-człowiekowi poświęcone są rozdziały pierwszy i ostatni rozprawy, które stanowią niejako prolog i epilog opowieści, zaś Krukowieckiemu-żołnierzowi i politykowi – wszystkie pozostałe.
W cytowanych źródłach uwspółcześniłem pisownię, dopiski w cytatach ująłem w nawiasy kwadratowe, a wszelkie opuszczenia zaznaczyłem jako „”. W strukturze przypisów wprowadziłem pewne uproszczenia¹⁶⁵. Zastosowałem w zapisie wiele skrótów: nazw archiwów, tytułów gazet z czasów powstania oraz najważniejszych (czy też najczęściej powtarzających się) źródeł. Pełen wykaz tych skrótów (bibliograficznych oraz rzeczowych) znajduje się na końcu tekstu. W przypadku listów i numerów gazet z roku 1831 w zapisie daty pominąłem rok, ograniczając się do dnia i miesiąca. W odniesieniu do wszystkich pozostałych lat zapisy zawsze są pełne.
Do powstania tej książki przyczyniło się w dużej mierze środowisko olsztyńskich historyków z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, zwłaszcza „dziewiętnastowieczników”. Zawsze mogłem liczyć na życzliwość z ich strony, zachętę do pracy i pomoc – bardzo im wszystkim za to dziękuję. Koleżankom i kolegom ze studiów doktoranckich wdzięczny jestem za kilkuletnią współpracę oraz stworzenie atmosfery do inspirujących dyskusji. Koleżeńskie pozdrowienie i podziękowanie niech zechce przyjąć dr Marcin Baranowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Podczas kwerendy w archiwach i bibliotekach spotykałem się z wielką życzliwością ze strony ich dyrekcji i pracowników, za co bardzo im dziękuję. Szczególnie zobowiązany jestem Pani Ewie Piskurewicz i Pani Annie Wirkus z Gabinetu Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, które z wielką wyrozumiałością i życzliwością zawsze służyły mi największą pomocą.
Gorące podziękowania kieruję do recenzentów tej książki: prof. Wiesława Cabana z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz prof. Henryka Żalińskiego z Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie. I wreszcie – last but not least – dziękuję dr. hab. Norbertowi Kasparkowi, prof. UWM, memu wieloletniemu nauczycielowi i opiekunowi naukowemu. Bez jego nieustannej pomocy i cennych wskazówek rozprawa ta nigdy by nie powstała.
Rodzinie i przyjaciołom dziękuję za zachętę do pracy i ciągłe wsparcie.