Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Powązki - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
4 stycznia 2019
10,25
1025 pkt
punktów Virtualo

Powązki - ebook

Powązki, pierwsza od kilku lat książka Tadeusza Pióry, to warszawski danse macabre w cudzysłowie literackiej ironii. Pozornie chaotyczny ciąg skojarzeń, słów i wspomnień wciąga czytelnika w intertekstualne i popkulturowe gry. Potoczny, zdecydowanie niesalonowy język mocno osadzony jest we współczesnej polszczyźnie, a przy tym frazę ma melodyjną, choć niekiedy szorstką. Najnowszym wierszom „patronuje” David Bowie, którego słowa wymownie rozpoczynają tom. Książka nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia 2016.

Spis treści

Randka

Chlebek i winko

Samogwałt

Wychowanie muzyczne

U wuja

Debiucik

Dlaczego jestem frajerem

Dynamiczna sztuka rozbijania przedmiotów

Korpulentność

Więcej grzechów

DNA

Jardin des Plantes

Nagroda pocieszenia

Psychokiller

Plastiki

Osiemnastka

Pewien romans

Hazard

Pojęcie ironii

Polaroid

Skotografia

Powązki

Niedziela na Wólce

 

Nota

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65358-73-8
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis wierszy

Randka

Chlebek i winko

Samogwałt

Wychowanie muzyczne

U wuja

Debiucik

Dlaczego jestem frajerem

Dynamiczna sztuka rozbijania przedmiotów

Korpulentność

Więcej grzechów

DNA

Jardin des Plantes

Nagroda pocieszenia

Psychokiller

Plastiki

Osiemnastka

Pewien romans

Hazard

Pojęcie ironii

Polaroid

Skotografia

Powązki

Niedziela na Wólce

Nota (Tadeusz Pióro)Randka

Później liczył się tylko seks,

jak w klasycznej ekonomii

języka przemoc i władza,

lecz nie nad językiem,

tylko uboczem, na które ciągnie,

żeby z bliska coś sprawdzić

i zdystansować się od wszystkich

teorii, mówiąc „znam fajne miejsce”

naturalnym głosem – zabrzmi w nim

tylko zdrowa ciekawość.

Spotkaliśmy się w bramie,

między słonecznym podwórzem

i cichą ulicą. Ona miała gumę

do gry w gumę, ja miałem pieniądze

na lody, lecz zostaliśmy w bramie,

bo chłopcy nie bawili się w gumę,

a w lodach spotykano gronkowce.

Teraz już nie, ale wtedy

mówiono o randkach z taką miną,

jakby pierwsza miała być ostatnią

i zmienić nieodwracalnie

nawet poczucie humoru,

więc pomyślałem, że o niej wspomnę,

nim posuniemy się dalej.Chlebek i winko

W komplecie 24/7/365

dobrze nam nienaturalnie

język wciąż na gwarancji

i śmiać się chce z waszych skarg

bo spełnia marzenia o pięknie

jak sztuczne kwiaty na grobach

kiedy wam jest zimno i źle

więc czas, już czas się poskarżyć

a nuż któryś z nas się objawi

i krzyknie Hej! To ja! Wasz

barbarzyński najeźdźca

z tatuażem jak kropka nad i

nowoczesnej podmiotowości i stylu

wszystko jest wspólne w takim stylu

mój geniusz zabija, wasz diluje

i mamy grupę bez krwi

finał orgii czarnofigurowej

rozpisanej na głosy które mówią ładnie

w kółko to samo i coraz ładniej

robią wam przyjemność wciąż tak samo

intratną i ciemną więc zakład

o satysfakcję nie wystarcza

bo żaden to sposób na nudę

i lokomotywy pędzące przez sen

których sen nie dotyczy.

Sen to jest kolektywny

pieniądze stracą sens

jak wy nas o świcie

bezbolesnym jak świat

bez mężczyzn i kobiet,

ulubiony świat starożytnych,

bez kamer, bez wydziału kultury,

przy muzyce pięknej jak błędy

baletnic i czarnoksiężników

posiedzimy w fantastycznej spelunie –

na jawę zaprowadzą nas chmury,

nie wystarczą wam chmury?

Płyną pięknie jak wino

przez ciała niebieskie

i znaczą, co zechcesz,

może być krokodyl.

W snach rzeczywistych

i tych na papierze

jesteśmy pod ręką

jak sztorm, który zniszczył

już wszystko pod słońcem

i wrócił, by was umorzyć,

nim sztuczne kwiaty zakwitną

jak słowa, a wino zamieni się

w wodę słoną od łez. I za to

możecie składać dziękczynienie,

choć przyjaciół nam nie potrzeba,

ani wyznawców, tylko panów

waszej rasy, której nie będzie

i nigdy nie było, miłe panie,

więc nie śnijcie o swoich poetach,

tylko mówcie nam po imieniu,

co noc innym, będziemy w komplecie.Samogwałt

Wiersz się nazywa Samogwałt

i stoi o własnych siłach, bez gadżetów,

które źle się kojarzą i włażą,

za przeproszeniem, w dupę bez potrzeby.

Kto nie ma szwagra ani promotora

harleyowca, może unieść brwi,

lecz meritum, najtwardszy orzech do zgryzienia,

się ostanie i będzie straszyć po nocach

jak nienapisany słownik i reakcje,

niby przemyślane, choć nigdy tak rzetelnie

jak zaczepki o zaliczkę bądź głębię

metafizyczną. Szczerze? Jest.

Ale wróćmy do piękna, dziś Pałac Kultury

błyszczał pod chmurą w kształcie grzyba

i był to grzyb atomowy, fioletowy, różowy,

bardzo ładny o zmierzchu. Wyżej na niebie

dwa krokodyle i smok zaangażowały się

w lans indygo, odzwierciedlając stan

mojego ducha. Dawno go nie widziałem,

aż tu nagle taka feeria. Dalej sami wiecie.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij